Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Pepsi, każdy Twój post „44” podnosi mnie na duchu. Potrzebuję Twojej rady, proszę napisz mi co o tym sądzisz. Po 4 latach studiowania n a uczelni, zostałam wyrzucona za fałszerstwo kolokwium (pierwszy raz w całym toku studiów ściągałam). Wiem, że źle zrobiłam, wstyd mi za siebie. Zawiodłam siebie, zawiodłam rodziców, zmarnowałam koniec końców 4 lata ostrego zapieprzania na studiach (całe 4 lata nonstop byłam w książkach). Pojawia się problem – co dalej? Mam 25 lat i muszę zacząć się sama utrzymywać, do tego jestem bez wykształcenia wyższego, co w naszym kraju utrudnia życie. Nie wiem co zrobić, nie wiem jak sobie rozplanować to wszystko? Nie mam za bardzo możliwości tracenia kolejnych lat na podjęcia studiów i aktualnych możliwości zarobkowych.
No jaja, jaja, ależ to bardzo inspirująca sytuacja się zadziała, dostałaś niezwykłą szansę. Mało komu przydarza się taka szczera plama w początkowej karierze, i na honorze, autentyczne podwinięcie bucika na wybiegu w tym decydującym pokazie, gdzie usiadł w pierwszym rzędzie Karl L. ze swoją kotką. Studiowanie, to nie jest droga przez mękę, odhaczanie życia do niby prawdziwego życia, które zacznie się po studiach. Studiowanie to najbardziej inspirująca, twórcza czynność, która jest iściem, byciem w kroku, studiując jesteś w drodze, a teraz właśnie doświadczasz najwięcej. To, czego się teraz nauczysz, to, co teraz studiujesz, może być punktem zwrotnym w Twoim życiu, gdyż wszystko się zawaliło, ale po coś. Nie potrzebujesz żadnego wykształcenia wyższego, i nie wyżywaj się na „naszym kraju”, to nie on ściągał na kolokwium. Śmieszna buźka. No dobra, żartuję. Kraj i polityków mamy dokładnie takich, jak o nim i o nich myślimy, bo nasza rzeczywistość jest odbiciem naszych myśli. Gdy zaczniemy myśleć o naszym kraju, jak bogate narody myślą o swoim, i u nas po pewnym czasie (myśl ma bezwładność zanim się urzeczywistnia), pojawi się prawdziwy dobrobyt i radosna wdzięczność, w tym do tych, którzy mają wybitny udział w PKB, czyli małych i średnich przedsiębiorców. Ale to wszystko zależy od tego co wypuszczasz w eter myślami, przekonaniami, które bierzesz za prawdy, czyli od ego, czyli od strachu. Takie teksty „w naszym kraju brak studiów utrudnia życie” ładnie podpinają Cię do wahadeł matrixu. W naszym kraju wszyscy świadomi studiują, są w drodze, w kroku, ruszyli ze skrzyżowania, ewoluują, obniżają entropię, ujmują chaosu, mają coraz więcej danych. Jednym słowem budzą się. I właśnie ta gra Tobą zatrzepotała, szturchnęła Cię boleśnie pod żebra, żebyś nie przegapiła budzika. To jest dzyń, dzyń. Możesz się wystraszyć, załamać, czuć winną, bać się, a możesz zrobić z tego wydarzenia ogromny stopień do wzrastania, wręcz trampolinę. Żadne tam, zawiodłam siebie, czy les parent. Nie zawiodłam, tylko grałam, tak jak w danym momencie potrafiłam najlepiej zagrać. Czy pisałabyś do mnie, gdyby Cię nie przyłapano na ściąganiu? Czy gdyby wszystko się udało miałabyś jakieś wolty do siebie? Czy stałabyś się wtedy inną Ty, tylko dlatego, że się ściąganie udało? Czy czułabyś, że zawiodłaś rodziców? Kali kraść, dobrze, Kalemu ukraść, źle. 4 lata w książkach dla siebie, nawet gdy uczyłaś się rzeczy niekoniecznie wciągających, to jednak gimnastykowałaś umysł, kojarzyłaś fakty, szybko czytałaś, ćwiczyłaś pamięć, genialne doświadczenie, i nie tyle, że lepsze niż jakbyś w tym czasie pieliła grządki, czy strzygła głowy, ale niczego nie zmarnowałaś, wręcz przeciwnie. Rodzice też z pewnością kiedyś ściągali, a jak nie, to każdy z nas ma coś niepraworządnego na swoim koncie. Zaakceptuj sytuację, ba, za niedługo okażesz jeszcze wdzięczność. Gdy jakaś uczelnia nie daje Ci dyplomu, po prostu trzeba ją kupić i mieć ją całą, ponownie buźka, łącznie ze wszystkimi zakazami i nakazami. Nie z mściwości i płytkiej chęci odegrania się, tylko tak po prostu, bo sobie idziesz swoją drogą, jesteś twórcą, sprawcą, psują i naprawiaczem. Chcę Ci za pomocą tej metafory powiedzieć, że psując masz powód, żeby to wszystko twórczo naprawić, że psucie to również kreacja. Ludzie codziennie coś psują, swoje związki, innych ludzi, zdrowie, psują swoje dzieci nakładając im własne, smutne programy. Zapomnij na chwilę o wszystkim, medytuj, zgódź się w sobie wewnętrznie na to co się stało, krótko obmyśl jakiś plan działania, może być tak łatwy, i tak krótkoterminowy, jak wyjazd na małe saksy, zrób tylko pierwszy krok z tego skrzyżowania. Skorzystaj ze swoich umiejętności, nie goń za myślami, w razie kolejnego wyrzutu z głowy, natychmiast udaj się do rozmyślań o głębokim wydechu, potem wdech, potem wydech z brzucha. Zobacz się gdzieś w fajnym miejscu, w fajnym domu, w kreacji, w tworzeniu, a potem zrób to. Jest przysłowie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, czyli wszystko może obrócić się na Twoją korzyść, tylko to zrób. Budzimy się.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Pięknie napisane Pepsi. 🙂
Do autorki komentarza: Kochana, nawyrabiałam sobie różnych papierów rożnych szkół i jeszcze Bóg wie co i teraz po tym, jak upłynęło ze sto lat – w ogóle z tego nie korzystam. I żyję. I dobrze, tak mi się wydaje.
Ale, ale …. przez ten długi czas kurów, szkół, dyplomów robiłam to, co i Ty przez te 4 lata. Pepsi to zgrabnie ujęła odpowiadając Ci na post: „gimnastykowałaś umysł, kojarzyłaś fakty, szybko czytałaś, ćwiczyłaś pamięć, genialne doświadczenie” – i to jest Twoje i tylko Twoje i tego nikt Ci nie odbierze.
Powklejam teraz kilka cytatów od Zelanda – idealnych do tej sytuacji.
Zeland „Transerfing Rzeczywistości”
„Błędy, które popełniłeś, stanowią Twój kapitał. Jeżeli przybierzesz taką postawę, to czeka Cię wspaniały sukces. Wszyscy ludzie, którzy odnieśli sukces, przeszli przez cały las niepowodzeń.”
„Wyrób w sobie „idiotyczny” zwyczaj radowania się z niepowodzenia. To znacznie weselej, niż denerwować się i biadolić z byle powodu. Przekonasz się, że w większości wypadków Twoja przykrość tak naprawdę jest Ci na rękę. Nawet jeżeli będzie inaczej, możesz być pewien: dzięki swojemu pozytywnemu nastawieniu, znalazłeś się na korzystnym odgałęzieniu i uniknąłeś innych przykrości.”
„Istota gry polegała na tym, by stosunek do sytuacji postawić na głowie, czyli wykonać swego rodzaju inwersję. Jeżeli człowiekowi jest źle, to zasada wahadła zmusza go do cierpienia, strachu, ugięcia pod ciężarem problemów, zmagania z trudnościami. A zasady naszej gry głosiły, że trzeba zrobić zupełnie na odwrót.
– „Doznałem bardzo radosnego rozczarowania! Chodzi o to, że zdarzyło się nadzwyczaj udane nieszczęście!”
-„Zdarzyło się coś nieodwracalnego, w wyniku czego moje sprawy od razu mają się lepiej!”
-„Wszystkie moje próby okazały się daremne, co stało się gwarancją sukcesu!”
„Jeżeli postanowisz postrzegać pozornie negatywną zmianę w scenariuszu jak pozytywną, to wszystko takim właśnie się okaże.”
Pieczętuję wasze posty moimi trzema rencami 😉 skoro mam 3oko to i rękę trzecią, która wtyka zwinne palce tam, gdzie trzeba (taaaaak! 🙂 sami sobie podstawiamy nogę, sami siebie doświadczamy ba! podświadomie wiemy że to nastąpi i co będzie dalej, bo to już przeszliśmy wcześniej, a mimo to idziemy w to), aby życie stawało się przygodą, wyzwaniem, aby było pod górkę z przeszkodami z zaciekawieniem co tam za nią się kryje i z górki już lżej, i znów wspinaczka wysokogórska, raz słońce praży raz deszcz skropi i burza po której zawsze wychodzi słońce, a kto patrzy uważniej i dalej niż wzrok sięga dojrzy tęczę, a nawet radosne dziewczę perliście roześmiane zjeżdżające po niej <3 dobre jest to, co się dzieje, wszystko ma swoją dobrą stronę Gam Zu Letova!
Aaaa zapomniałam dodać, że przeszłam coś podobnego, co autorka komcia tytułowego 😀 i to dopiero była lekcja! wstyd? jaki wstyd? takie rzeczy przekuwa się w złoto. diament. lub inny klejnot, co kto lubi. „Jesteś cudem do odkrycia, a nie problemem do naprawienia”
Taaaak ❤️ Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Za ściąganie teraz że studiów wyrzucają?
Jeszcze do akceptacji zaistniałej sytuacji dodałabym: zaakceptować uczucia. Spojrzeć w twarz strachowi, rozpaczy, goryczy… cokolwiek to jest niech będzie. Usiąść z tym i to czuć. Obserwować to w ciele , w głowie (np. ściska mnie w klatce, boli mnie brzuch) . Nieblokowane emocje odchodzą niemal natychmiast, same się przemieniają, wystarczy je czuć. Na tym polega akceptacja emocji.
No świetna odpowiedź Pepsi. Moja pierwsza myśl odnośnie sytuacji autorki komentarza też była taka, że to co prawda trochę taki gwałtowny kuksaniec zwrotny „od losu” i często mamy takie rozkminy, że inni oszukują non stop i ściemniają a to nigdy nie wychodzi na wierzch, a wystarczy, że my, tacy bardziej „uczciwi”, raz dopuścimy się jakiegoś małego świnstewka i akurat nasze wychodzi koncertowo na wierzch a do tego chór szyderców (którzy sami mają grubo za kołnierzem ) poucza nas i kręci nad nami głowami……..ale summa sumarum, to dokładnie Pepsi ujęła to, co jest istotą całej tej sytuacji: to świetny punkt zwrotny, czy też coś w rodzaju metafizyczno-duchowej trampoliny, z której autorka może się pięknie torpedować na swoje wymarzone ścieżki „losu”. Dobrego dla autorki komentarza i dla wszystkich w podobnej trudno-pięknej sytuacji 😉
Moja pierwsza myśl była taka, że to dopiero musiał być koncertowo ogromny popis poczucia winy, że tak dziewczęciu porządnie dowaliło w bebechy żeby wyrównać potencjały 😉 Stąd pewnie to o czym piszesz, te bardziej uczciwe typy, które się boją i przejmują dostają mocniej bo… bardziej się boją i przejmują 😀 Jak ktoś nie uważa, że zrobił coś nadzwyczajnego, czy na plus czy na minus, to nie ma czego wyrównywać i tyle 🙂
Peps,
a porpos studiowania… rezygnuję ze studiów po pierwszym roku. Zdaje się, że Ty także studiowałaś ten kierunek przez rok. Niby wszystko było spoko, skończyłam z dobrymi wynikami, zrobiłam ogromne postępy, chcę to nadal robić, tak raczej po godzinach, no ale jak zachwyca, skoro nie zachwyca? Niby mam alternatywę, niby się nawet jaram nowym kierunkiem, no ale chyba do końca nie zachwyca. Jeśli chodzi o les parents, to nie ma możliwości zrobienia przerwy. Czasami sądzę, że mogłabym robić dużo rzeczy. Rózne kierunki studiować. Wchodzę w daną czynność i jest bajecznie. No ale po kilku tygoniach, miesiącach zaczynam się męczyć. Słomiany zapał, czy wolty ego, które wszystkiego się czepi, czy ewidentnie nie moja droga, nie wiem. Jak to zrozumieć? Dodam, że ten rok to było z jednej strony ciągłe obniżanie entropii poprzez godziny wykonywania danej czynności, co uwielbiałam, a trochę poczucie nieadekwatności i niespełnienia. Jak żyć, Pani Eliot, jak żyć?
Buźka, dziękuję
Kamila
Przepraszam, że trochę obok tematu, ale nie mogłem wytrztymać, bo się akurat interesuję – ten wybitny udział małych i średnich przedsiębiorców w PKB jest trochę przereklamowany – to ok. 30%. Bo poza tym wpis super, pozdrawiam 🙂
A skąd Ty zaczerpnąłeś wiedzę? Bo ja u źródeł 🙂
Kiedy przeczytałam to u Zelanda to przypomniał mi się „Grek Zorba”. Na końcu kopalnia się wali, oni stoją i patrzą a Zorba z zachwytem mówi „Jaka piękna katastrofa”. A później idą na plażę tańczyć. I ta „piękna katastrofa” przypomina mi się teraz za każdym razem, kiedy coś idzie nie tak
też to lubię! 🙂 aby coś zbudować nowego najpierw musi dojść do zniszczenia, i to bez żalu. zaiste artystyczna wizja końca i początku nowego wspaniałego
Hej Pepsi
czy robota lubi glupiego ? dostałam taki zakres czynnosci ze nie ogarniam zawsze tak jest nijak sie to ma do wyplaty. ambicja nie pozwala mi sie poddac zreszta co mam zostawic ten chaos ktorego nie ogarniam co robic wychodze z pracy z ciezka glowa ratunku zreszta boje sie poprostu ze nie znajde innej pracy
Najpierw zaakceptuj, że nie kumasz, powolutku zacznij od czegoś co rozumiesz, bez paniki zaczniesz lepiej rozumieć. Wylotka z pracy, która nas męczy też jest jakimś rozwiązaniem. Sama się nie zwolnisz, ale wylotka rozwiązuje problem. Rób więc spokojnie tak dobrze, jak potrafisz, a ja Cię zapewniam, że w razie czego znajdziesz nową, o wiele lepszą pracę. <3
Pepsi, tu moje ego: co jeśli jestem w stanie zaakceptować wszelkie przeciwności losu – nieważne jakiego kopniaka dostanę, myślę sobie „okej, lekcja, to minie”. Ale jest jeden aspekt, w którym tego totalnie nie umiem: związki. Serio kurde, nie chcę być sama. Nie czuję się jakąś desperatką, ale do jasnej, NIE CHCĘ się już tak kisić. Chciałabym komuś dać tyle miłości. Ale to się nie wydarza! Fuj
Dopóki nie dasz sobie miłości to się nie wydarzy dobrze
Nie jesteś kapustą, nie kisisz się : D i to „Fuj” na końcu, zawsze jak słyszę to słowo, to mi śmierdzi : D Prądkujesz niezadowoleniem, no i mężczyźni pewnie podświadomie to odczytują. Też chciałabym dać komuś tyle miłości i jakoś ciągle nie mam komu ; ) albo trafiają się nieodpowiednie osoby; ale dzięki Pepsi, już wiem, o co kaman. I dzięki temu, że zaczęłam napełniać siebie samą miłością, odpuszczać oczekiwania i spięcia, ja sama i świat wydaje się przyjemniejszy w odbiorze. Potrafię dziękować za to, że się obudziłam, dosłownie i w przenośni. Potrafię patrzeć na zakochane pary z radością. Raz widziałam dziewczynę z chłopakiem, oboje niepełnosprawni- mieli kłopoty z chodzeniem, ale szli trzymając się za ręce i byli piękni. Popatrz tak serdecznie na siebie, a jeśli nie potrafisz na siebie, to na zakochane pary. Jestem pewna, że coś zacznie się zmieniać. Nie naciskaj na siebie, nie kiś, po prostu siebie przytul.
<3
Dzięki Lavi!
Tak, fuj, bo ta sytuacja mi śmierdzi :d
Nie chcę tu za bardzo miauczeć ani się nad tym rozwodzić, ale właśnie kiszę się w tym niezrozumieniu: nie pałam do siebie jakąś nienawiścią, nie narzekam na brak zainteresowania, cieszę się i wzruszam każdego dnia, gdy widzę staruszków trzymających się za rękę. Ale masz rację, problem chyba leży w oczekiwaniach i niecierpliwości, o!
Trzymaj się i buźka!
A no to żaden problem, luzik i nadejdzie pan the best match : D Powodzenia!
A ja podpowiem troche inaczej. Teraz ochłoń, dojdz do siebie a później zrób wszytsko, zeby Cie przyjeli z powrotem na studia. Idz do kogo trzeba, nie odpuszczaj, pokaz ze Ci zalezy. Powiedz, ze to byla jednorazowa sytuacja. Zagraj na uczuciach, jak trzeba, schowaj dume do kieszeni i proś. Te 4 lata to Twoja praca, nalezy Ci sie to. Tak na marginesie sciaganie to bzdura i nie powinno sie za cos takiego wyrzucac ze studiow. Tyle 🙂
Monika 92, No właśnie, też tak uważam, bo kara nieadekwatna do winy. Za ściąganie wylotka po 4 latach studiów ?. Nie brzmi to wiarygodnie.
chodzi o zwrot życiowy, może napisać co chce, to mogła być nawet metafora, po co to śledztwo?
Może wyrzucać aż nie, choć na zachodzie za ściąganie wyrzucają. Ściąganie to taki brzydki zwyczaj, jakby pozostałość po komunie, kiedy trzeba było „kombinować”. Sama ściągałam, bardziej w szkole, na studiach chyba już nie, ale i tak je przerwałam. Choć wtedy ściągi pisało się samemu i można się było czegoś nauczyć, dziś pewnie kopiuj wklej drukuj : )
Jeśli spojrzymy na to wszystko jak na grę to ściąganie będzie tylko jakimś sposobem hacka.
O mamo i córko. Pierwsza myśl o Pani z komentarza: CZAD! Ależ piękny kop w d*pę. Że też mnie tak nie trzasnęło w młodym wieku. Mnie to tylko z McD zwolnili i też tego wtedy nie rozumiałam. Ba! Nawet jak mój były afriken małżonek zawinął się z wiadrem moich oszczędności życia i zniknął też nic nie rozumiałam. A potem działy się tylko cuda. Dziś czuję wdzięczność. Także do autorki komentarza: Koko Dżambo i cała na przód (ze skrzyżowania of kors).