Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Cze Ludzie i inni Kosmici,
dzisiaj nawinę kilka słów o mojej następnej książce, którą skończyłam niedawno i jestem w trakcie korekty i pieszczot. Przy tej okazji chciałabym bardzo pokrótce zapoznać Drogą Socjetę z jej bohaterami, ale do rzeczy, przedstawiam krótkie streszczenie:
„Znachorzy czyli uzdrawiająca manifa”, powieść, autor: Pepsi Eliot
Pięciu przyjaciół, przed trzydziestką każdy, dziwnymi zrządzeniami świeckich predestynacji zostaje uzdrowicielami w niezbyt bogatej krakowskiej dzielnicy New Huta, gdzie praktycznie dwustu tysięcy mieszkańców choruje. Co najdziwniejsze, w rezultacie, po pewnych perypetiach, a nawet po paru przetasowaniach erotycznych, w tym miłosnych, znachorom udaje się wszystkich obywateli miasta bez Boga uzdrowić. Chociaż jest to powieść ze szczęśliwym zakończeniem, to jednak oczywistym się staje, że w rzeczywistości ludzie są jeszcze bardzo daleko od zdrowych paradygmatów. Książka w sposób, mam nadzieję, dowcipny pokazuje zderzenie współczesnego sposobu życia, młodzieńczych priorytetów i wzorców zarówno ekonomicznych, jak i, co mocno zostało przeze mnie podkreślone upodobań alimentacyjnych, a także wyobrażeń o szczęściu z jedynym prawdziwym, według autorki i mistrzów Zen, obrazem potrzeb człowieka. Na prostym schemacie kolizji ubogiej dzielnicy i jej problemów z pełnym blichtru bogatym Salwatorem, ale też jego jakby jeszcze smutniejszym pasztetem, bo prawdopodobnie nigdy nie uświadomionym przez nuworyszy, czyli mieszkańców efekciarskiej enklawy Krakowa, została rzecz wyłuszczona. Nie znajdziesz w tej książce zbyt dociekliwych analiz ludzkich charakterów, wręcz przeciwnie wszyscy bohaterowie są jakby komiksową, grubą kreską rysowani, gdyż najważniejszym wyzwaniem jaki sobie za cel wyznaczyłam, było przedstawienie, a nawet niekiedy przemycenie w jak najbardziej strawialny sposób dla przeciętnego mieszkańca świata, czym tak na prawdę jest to kim jesteś obdarty ze stylowego blichtru posiadania, no i co oczywiste, czym jest odżywianie się roślinami, oddychanie czystym powietrzem i picie dobrej wody, w tym tej z właściwą strukturą. „Znachorzy” łączą fantastyczne wydarzenia ze ścisłymi danymi, zaczerpniętymi z naukowych, a niekiedy intuicyjnych opracowań i jest bardzo fajna, lub dość fajna, ale jednak ciągle jakby w ogóle nie, dla wydawców.
A teraz zapoznam Socjetę, o ile pozwoli z głównymi bohaterami:Piękny dredziaż światowiec Jalu Spirit, frutarianin, choć bez dobrych rezultatów usiłujący pożywiać się praną, energią słoneczną, to jednak z wielkimi predyspozycjami felczerskimi.
Modelka i sawantka, dwa w jednym, Monia Tłist (na moim rysunku z wody i ubrana), inteligentna szamanka, jednak z pewnymi odpryskami swojego, być może nawet w Olkuszu emaliowanego charakteru.Brzydka i niezbyt mądra, chuda jak szczapka i z mysim odrostem Sylwia Parker, zaprzeczenie światowca, wieśniaczka z dalekiej ariergardy, później transformowana poprzez autorską transformację w kierunku na prawdę skutecznej biofotonenergoterapeutki.
Kompulsywna, z kosmicznym implantem w łydce i już przez to samo trudna w odbiorze Inga Tłist gruba jak słój akurat, do tego przy pieniądzu balwierska Zuluska, uzdrawiaczka mocą wszystkiego co jest Theta Healing, starsza siostra modelki Moni.
I w końcu znachor, performer i polonista, w spodniach zamiast bluzy, ksywka burak cukrowy (patrz koafiura) Kuba Gajner (tutaj w tramwaju Salwator – New Huta) o wyrafinowanym intelekcie i ponad przeciętnych zdolnościach trans migracyjnych.
To właśnie ta piątka bohaterów gra mojej w powieści „Znachorzy, czyli uzdrawiająca manifa” pierwsze skrzypce i żeby jakieś grono czytelników, mogło do niej od niechcenia zaglądnąć, najpierw muszę poświęcić więcej uwagi promocji mojej pierwszej wypocinie, a więc ponowna agitka: Jeszcze i jeszcze raz proszę gorąco piękną Socjetę o zagłosowanie na mnie w drugiej turze, czyli akurat teraz, o ile oczywiście droga Socjeta tego nie zrobiła. Wchodzi się na mojej stronie tego bloga, prawy górny róg i po kliknięciu, przenosimy się na stronę konkursu. Tam należy wybrać grupę książek, Obyczajowe i zagłosować na Biegam bo muszę. Tylko Wy możecie na moją książkę zagłosować i moja rodzina. Za to obiecuję Wam, że po 12 maja, nawet jednym słowem nie wspomnę już o Biegam bo muszę.
Pa Państwu Wasza znachorka pepsi
Powiązane artykuły
Komentarze
Te fragmenty co słyszałam jak nagrywałaś były baardzo fajne, także czekam z niecierpliwością. Tylko te rysunki są przerażająceo smutne, o wiele bardziej podobają mi się te z „biegam bo musze” PS na książke zagłosowałam:)
Oni są wyrwani z kontekstu, generalnie są raczej śmieszni, może jednak popracuje jeszcze nad nimi, skoro tak mówisz. Dziękuję za głosa, bardzo
Dałam z siebie, ile mogłam. Więcej mejli nie mam. Ewentualnie mam jeszcze znajomych 😉
sekurinega jeszcze raz bardzo Ci dzięki
imaginebreaker: Co za przekłamanie! Toż to są tramwaje, w najlepszym wypadku warszawskie (warszaskie :D). U nas niebieskie, ewentualnie w kolorach reklamy. Tramwaj nr 1 (Salwator-NH) też taki bywa. No więc jak rysunkowy (a do tego literacki) Kuba Gajner może jeździć warszawskim tramwajem na trasie krakowskiej? Hm? 😛
MarianP cześć, udało Ci się odkryć tę ściemkę, taki sie wygooglał, na szczeście są jeszcze na osobnych layerach, w sensie Kuba i tramwaj, wiec podmienię na niebieski:)