Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
W XXIII wieku jedynie garstka ludzi jeszcze protestowała przeciwko żywności modyfikowanej genetycznie. Na tle większości wyróżniali się brakiem sierści i kopyt. Epoka nowożytna składa się również z naukowców postrzegających ekologię jako religię. Według wszelkich teorii spiskowych jest to bardzo na rękę matrixowi. Niby powstało opracowanie w trosce o losy ludzkości, dywagacje, hipotezy na temat kontroli populacji, ale na nic nam mydlenie oczu, od razu widać gołą gałką czego tak naprawdę chcą. Zarówno matrix, czyli reptiliańska struktura idiotycznie bogatych i władczych świrów, która rządzi Ziemią, jak i yyy … ekolodzy. Corey JA Bradshaw i Barry W. Brook z Instytutu Ochrony Środowiska na Uniwersytecie w Adelajdzie (czyli kolejne pojeby tym razem oficjalne z Australii), https://socioecohistory.wordpress.com/2014/11/18/population-reduction-white-paper-argues-that-the-killing-of-2-billion-people-still-isnt-enough/ twierdzą, że nawet utrata 2 miliardów ludzi w ciągu 5 lat nadal nie jest w stanie poprawić sytuacji związanej z przeludnieniem. Pic na wodę. Czy ta akademicka wypowiedź ma jakieś znaczenie dla matrixu? Który już dawno podjął cichociemną decyzję o depopulacji za pomocą wszelkich dostępnych środków, w tym wpływania na zmianę mentalności. Szczególnie Azjatów i Afrykańczyków. A może to oznacza, że są potrzebne katastrofy ludzkie? Akademicki artykuł został zatytułowany: Redukcja populacji ludzkiej jest najszybszym rozwiązaniem problemów ochrony środowiska.
A tu oczyszczająca „terapia 4 szklanek”
Ożeż ślicznie. Ma się to odbyć humanitarnie? Czy mniej humanitarnie? Czy dodawanie do szczepionek przeciw tężcowi środków sterylizujących i szczepienie afrykańskich kobiet w wieku rozrodczym, jest humanitarnym rozwiązaniem? Bo one o tym nie wiedzą? Potwornie bogaci niszczą ekosystemy Ziemi. Z tych samych powodów potwornie bogaci postanowili uratować Ziemię metodą depopulacji? Jest też pytanie, jak wielką redukcję płodności należy przeprowadzić, aby uratować Ziemię? W opracowaniu australijskich naukowców przedstawiono różne scenariusze dla światowej populacji ludzkiej. Symulacje mają dotyczyć zmian do roku 2100 poprzez regulację urodzeń i śmiertelności, w celu określenia prawdopodobnego zakresu wyników. Nawet polityka jednego dziecka nałożona na cały świat i założenie pewnych katastrof zwiększających umieralność (jak dajmy na to wirus Ebola?), to i tak nadal otrzymamy prawdopodobny wynik od 5 do10 miliardów ludzi do roku 2100. To o wiele za dużo? Przydałoby się mejbi jakieś zmasowane wyludnienie, może wojna na całego, perhaps jakaś duża pandemia? Ten nieokiełzany pęd demograficzny do ciągłego wzrostu zagraża Ziemi. W związku z tym autorzy opracowania stwierdzają, że trzeba badać różne kombinacje redukcji płodności, wprowadzać różne zmienne i zobaczyć co z tego może dobrego dla środowiska wyniknąć. Okazuje się, że w przypadku braku jakiejś katastrofy lub naprawdę dużego obniżenia płodności nie będzie dobrze na Ziemi. Szczególnie Południowa Azja i Afryka powinny zaprzestać się przesadnie rozmnażać, bo rozwalają ekosystem. No ślicznie. Bardzo duchowo i medytacyjnie. Świetna karma za tym idzie. Jakby co, to dżołkuję. Ten ogromny impet demograficzny ludzkości oznacza, że nie ma w tym względzie łatwych decyzji politycznych. Szybko nie da się tego zrobić w sposób uprzejmy dla ludzkości, a długoterminowe działanie również pozostaje bardzo niejasne moralnie. Jednak dla pewnej grupy władców świata nie ma z tym specjalnego problemu. Jest przecież aspartam, są chemitrailsy, obowiązkowe szczepionki, GMO, wielka farmacja, wielkie syntetyczne nawożenie uwielbianym przez właścicieli trawników i poletek fosfonianem i tak dalej. Tyle, że dzieci matrixowców, też nie będą mogły wychodzić na ulicę. Mejbi już nie wychodzą, tam gdzie nie potrzeba, pewnie łażą po Marsie, czy innej. A może by tak dać ludziom żyć po prostu? Żeby mieli szanse przebudzić się jeszcze za tego życia. Żeby wyszli z nieświadomki. Żeby zaczęli wysoko rezonować wraz z Ziemią i odwrócić pokłady dualnej energii, na tę pełną światła.
Utopia? Odpierdolić się od lasów tropikalnych? Dać ludziom szansę na wzbogacenie się, skoro jest to takie przyjemne, zamiast obowiązkowego karmienia ich zmodyfikowanym ziarnem? Przecież, gdy tylko będą mieli pieniądze na swoje potrzeby i dobre opcje ich wydawania, skumają co jest grane i wkrótce przestaną się rozmnażać. Jak Europejczycy? Jedni z wygody, inni ze skąpstwa, bo progenitura kosztuje, a jeszcze inni z powodu odpowiedzialności. Są też tacy, którzy nie rozmnażają się z powodu świadomości. Tymczasem przemili ekolodzy ery nowożytnej będą się tylko martwić, kto zarobi na ich emerytury. Jak wiemy historia dziejów Ziemian nie znosi pustki, ludzie zawsze są uwikłani w jakiś kłopot. Jest bojno Kochanie? Skądże, daj na luz, zaakceptuj to co jest i idź własną drogą. Bądź w drodze wędrowcze. Jestem z Tobą.
Na zawsze Twój Horry
Powiązane artykuły
Komentarze
No ja bym postulowała jeszcze o zniesienie 500+… ;)))))
ZAstępując te protezę podwyższeniem kwoty wolnej od podatku
jak w krajach cywilizowanych.
zostałoby więcej per saldo w familiach jak 500+….
A tak u nas największa biedota płaci…
I o to chodzi 🙂
Osobiście, bardzo chętnie podpisuję wszystkie zielone petycje, ale nie podoba szantaż czy manipulacje, które czasami stosują, no niby w dobrej wierze… Ale wszyscy wiemy do czego te prowadzi…
Horry, a kiedy wkleisz swoje zdjęcie? 😉
Nioch, nioch – czasem czuję się jak dzika świnia – tyle dobra dookoła, ale pole genetycznie zmodyfikowanych upraw wciąż jest bardziej atrakcyjne…….Roey Tzezana na którymś forum wspomniał rozmowę z osobą z WHO dotycząca wykresu pt „life expectancy”. Okazało się że wykres nie uwzględnia znanych już obecnie technologii. Pan w WHO przyznał, że jeśli tylko 15% z nich „wyjdzie” z laboratoriów to ten wykres zmieni się dramatycznie. Eliminacja, kastracja – brr…to się dzieje ( rozwalają mnie organizowane w UK „bankiety” przy okazji szczepień na grypę – przyjmiesz szczepionkę to dostaniesz darmowy posiłek i gadżety. I nikogo to nie dziwi!!! a ja stoję z rozdziawioną gębą i oczętom nie wierzę bo ludziska dają się na to złapać-jakby głód panował). Zaiste – dziwny jest ten świat.
Zaiste – dziwny jest ten świat.”
nie świat dziwny a tłuszcza dała się omotać, mało czasu!
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/23722725_10210229753448756_8703083414142176456_n.jpg?oh=335fa0fc85ef4cd9386e5b05c5b41fb9&oe=5A9A59D6
Zainteresował mnie Twój wpis Grzegorzu,czy to dotyczy też Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej? Co prawda nie chodzę do lekarza,a wyniki i tak robię prywatnie. Jeśli wezmę ten druk zmiany lekarza,to będę mogła leczyć się tylko prywatnie,a co ze szpitalem,czy w razie wypadku itp. będę miała problem,płacić chyba nie będę za szpital (płacę składki)? Czy każde skierowanie od lekarza prywatnego np. do szpitala będzie akceptowane? Pytam,bo mam w rodzinie starsze osoby,które chodzą do lekarzy różnych specjalności,a nie stać ich na prywatne leczenie,w tym leczenie szpitalne. Powiem szczerze,że zastanawiam się nad wypisaniem z NZOZ,jeśli będzie to konieczne,bo jestem przeciwniczką szczepień. Być może moje pytania są dla Ciebie dziwne,ale będę Ci wdzięczna Grzegorzu za odpowiedź. Pozdrawiam!
Być może moje pytania są dla Ciebie dziwne,”
Nic dziwnego w nich nie ma.
Jest tam napisane, są lekarze prywatni, którzy mają podpisane umowy z funduszem.
Przecież NZOP też są prywatne 😉
Dzięki za odpowiedź,czytałam to co wstawiłeś wcześniej bardzo szybko w pracy,niezbyt dokładnie jak się okazuje. Uważnie czytam za to Twoje odpowiedzi na pytania czytelniczek tego bloga . Niejednokrotnie odpowiedzi te oraz wszelkie informacje czy też różne ciekawostki na tematy zdrowotne, które tu wstawiasz kopiuję i zapisuję,bo są bardzo ważne. Jesteś kopalnią wiedzy,dzięki,że się nią dzielisz. Pozdrawiam w ten słoneczny dzień!
Czyli co , wystarczy pójść wziąść odpowiednie papiery , nie wpisać i nie oddać ich? I to wystarczy by nie mogli zmusić do szczepień?
https://www.youtube.com/watch?v=j800SVeiS5I
Niesamowity przekaz otaczającej nas rzeczywistości,zmanipulowanej i sterowanej. Dzięki za wstawienie filmiku.
🙂
Niektórzy śpią, są zmanipulowani, niektórzy obudzeni i światli i co z tego, jak wszyscy co raz bardziej postawieni pod murem. Niby każdy robi swoje i bronimy się jak możemy przed całym syfem, który nam serwują ale jak będą chcieli, to nic z tego. Bywają krótkie momenty, kiedy umykają nam nowe sposoby podchodów, czyt. trucia i kontroli i co wtedy? Ja ostatnio zwróciłam uwagę, że w okolicy naszego regionu dziwnie często zdarza się zatrucie zbiorników wody pitnej bakteria coli. No i dwoje się i troje, jemy suplementy, uważamy, dbamy i pytam się co dalej? Wszystko zmierza do tego by nas mentalnie, moralnie, społecznie, finansowo i jakkolwiek upodlić, złamać, żebyśmy się poddali i odpuścili. Wtedy staniemy się doskonałym materiałem na zombi. Nie wolno nam jednak. Musimy o siebie walczyć, dbać, być silni, mimo wszystko. Tak mnie naszło po Twoim poście..?
Energia „musieć” to energia walki. Jak musisz to w gruncie rzeczy nie dzialasz dla siebie.
Hmmm.. masz rację. To moj wyuczony schemat.. od dziecka zawsze cos musze.. No więc życzę nam wszystkim, abyśmy pragnęli się madrze i świadomie obronić, zadbać o siebie, nie poddawać się, mieć siłę ale czy to wystarczy Twoim zdaniem? Czy dzięki takiej postawie damy radę? Czy w nieskończoność można stawiać opór mądrymi – dobrymi dla nas wyborami? No i pewnie nie w pojedynkę… Raczej razem. Wszyscy.. hmm.. raczej to utopia przy dzisiejszym konumpcjoniźmie i chciwości..
p.s. Carrie fajnie by było gdyby od dziecka uczono nas chcieć, pragnąć niż musieć. Ja nad tym muszę !:) pracować, a wolałabym naturalnie chcieć bez musieć..
Nie przepolemizuję ani Twojej pś ani ego, ani wzorców, ktore są dla Ciebie ważne.
Mogę CI tylko doradzić – Stań się jak dziecko i kochaj bezwarunkowo w każdym momencie każdego dnia i każdej nocy. Kochaj Siebie, innych i świat.
I tylko kurczak, jak to wprowadzić w życie? 🙂 Jak kochać wszystkich bezwarunkowo, gdy widzisz takie obrazki dookoła, że masz chęć w banię walić niektórych, a nie miłować! Wszechobecne chamstwo, agresja, znieczulica. Jak ty sobie z tym radzisz Carrie?
Takich ludzi, o których piszesz nie spotykam. Inne wibracje=inna rzeczywistość. Każdych innych traktuję tak samo jak siebie-
akceptuję obecność i kocham to, jak się przejawiamy. Po prostu. Miłość sprawia, że widzisz w ukochanej osobie to, co najlepsze 🙂 bez względu czy ten kogo obdarzasz uczuciem, czy to Ty, przyjaciel, sąsiad, czy kompletnie nieznajomy człowiek po drugiej stronie monitora. Po prostu 🙂
„Takich ludzi, o których piszesz nie spotykam. Inne wibracje=inna rzeczywistość. Każdych innych traktuję tak samo jak siebie-”
– super, też bym tak chciała, jak do tego doszłaś, bo chyba nie stało się to tak z dnia na dzień…?
Czasami już brakuje mi cierpliwości na to wszystko, ręce opadają, nie mam siły i ochoty na nic… to głównie w domu. Natomiast jeśli chodzi o ludzi na zewnątrz, których spotykam, to ostatnio są jakby milsi. I jeszcze taka sytuacja: jeśli ktoś pyta o drogę na ulicy, gdzie oprócz mnie jest kilku przechodniów, to zawsze jestem to ja… zastanawia mnie to.
Nie nie stało się z dnia na dzień. Pewnego dnia po prostu poszłam swoją drogą.
Odpusć. Po prostu wyrzuć ze swego życia to wszystko, co nie jest prawdą, światłem, miłością, błogością, szczęśliwością, etc. Konsekwentnie odpuszczaj i konsekwetnie wybieraj.
A potem jest wielki wybuch śmiechu. A dokładnie kilka wybuchów 🙂
I zupełnie coś innego się dzieje.
dziękuję Carrie
<3
Jest jeszcze jedna prosta receptura, tak prosta, że ludzie zazwyczaj pochylaja się nad jednym zapominając o drugim lub męczą się z realizacją tego, co wykreowali lub jakie kreacje wmawiane są jako mające z nimi związek.
No więc… odpuść przeszłosć i przyszłość 😀
najprostsza i najtrudniejsza <3
bardzo dziękuję za rady 🙂
troszkę słabo u mnie z konsekwencją, ale nie przestaję próbować
a śmiać się uwielbiam
<3 <3 <3
Drogi Horry,
Tylko chyba tu mogę napisać z takim nietypowym problemem.
Osoba mi bliska od jakiegoś że czuje zimne powiewy przy twarzy, zza ramion, czasem wręcz jakby chciały wejść nosem i nie nie to na pewno nie żaden przeciąg itp w tej samej chwile często pobolewa brzuch, ogólne rozbicie, ciągłe kłębiące się myśli i przez to słabo z nią psychicznie.
W mojej obecności zazwyczaj tego nie ma ale nie mogę być przy tej osobie cały czas, kombinowałam nawet z białą szałwią ale po kilku dniach wracało. Nie wyobrażam sobie stracić tej osoby a nie mam pojęcia już co zrobić ?
Widocznie daleko mi jeszcze do przebudzenia…
Dlatego pytam Cię Pepsi, jak radzić sobie z tym, kiedy czytając takie rzeczy i uświadamiając sobie co raz to więcej różnych przerażających prawd o świecie, nakręcam się, znów się lękam, po prostu się boję. Niby (wiem), że to tylko moje ego i widocznie nie ma mnie tu i teraz, martwiąc się o rzeczy które mogą się wydarzyć, a wcale nie muszą.
Czy ja po prostu muszę przez to przejść, akceptując ten stan, ale jak przy tym nie zwariować?
(Nawet teraz oczekuję konkretnej odpowiedzi, podanej jak na tacy – a przecież, to nie tędy droga) – to mój akt desperacji i syndrom panikary, przepraszam. ALE
Czuję się z tym wszystkim sama… Terapeuta to tylko człowiek, tak samo śpiący jak większość, tyle, że wyuczył się mądrych regułek – mi to nie wystarcza (problem leży we mnie?) Gdzie ja mam szukać przebudzonych ludzi, przy których poczuję się lepiej? Osoby, która pomoże mi wrócić do „domu”..
Oddział leczenia nerwic, poranna buła z margaryną, ewentualnie psychotrop w dyżurce, jeśli jedzenie za 7,50 dziennie ci nie wystarczyło.
Gdzie tu sprawiedliwość, skoro więźniowie żywią się za 30zł?
Btw mają mnie tu za wariatkę, kiedy widzą moje podejście do żywienia, czy suplementy które biorę.
I tak owszem, było na tyle źle, że jestem na chwilę obecną w takim miejscu.
Ego podsuwa mi pretensje do świata, aczkolwiek staram się już akceptować pewne rzeczy, ale najgorszym problemem, jest chyba to, że patrzę od jakiegoś czasu zupełnie inaczej na rzeczywistość. Do tego stopnia, że tracę poczucie bezpieczeństwa gdziekolwiek bym nie była. Przeraża mnie ziemia, kosmos – jest to wszystko takie niewyjaśnione. Włącza mi się klaustrofobia z poczuciem, że jestem skazana na ten świat, bycie i życie, nie mogę stąd wyjść. Nawet grawitacja jest dla mnie w takim stanie, istnym szaleństwem.
Ciało oddziela mi się od duszy, bynajmniej mam takie wrażenie, bo czuję się w nim czasem nieswojo.
Codzienne czynności, utarte tradycje, hologramy – to wszystko robi się takie nieistotne, a jednocześnie zauważam w błahych rzeczach sens. Ot paradoks. Zupelnie jakbym poznawała świat na nowo.
Jest mi chwilami cholernie niewygodnie psychicznie..znowu a już myślałam, że idę w dobrym kierunku (przez ostatnie pół roku wiele zmieniłam). Pare dni temu miałam taki stan, że popłakałam się ze szczęścia, a na chwilę obecną znów czuję się jak flaczek.
No nie potrafię na chwilę obecną sama się z tym udźwignąć, mam dopiero i aż 18 lat, ale co z tego, skoro przeszłość ma lustrem jest, tego co dzieje się ze mną teraz (tak wiem, zapomnij, bądź w tu i teraz – jednak to nie takie proste, chociaż da się na pewno, to i tak brakuje mi odpowiednich narzędzi)
No to ego Ci powiedziało, co wiedziało.
Szukasz siebie na zewnątrz, ktoś ma Ci dać poczucie, że mnie jesteś sama, przy jakichs ludziach Ty masz ze sobą samą poczuć się lepiej. Czaisz ten paradoks-od innych chcesz czerpać wiedzę o sobie. Czyli chcesz usłyszeć wszystko tylko nieprawdę na swój temat. Bo tylko Ty znasz prawdę o sobie. Ale…(nie lubię tego słowa, ale tu wydaje się najwłaściwszym) gdzie w tym jesteś Ty. To, że jesteś oznacza jedno=JESTEŚ. A skoro jesteś to czas przestać się karać za przeszłość i odpuścić sobie całą przyszłość którą natenczas sama dla siebie widzisz.
Pokochaj siebie, odkryj tego dzieciaka w Tobie który żyje i jest szczęśliwy bez powodu. Koniec z użalaniem się, bo to Twoje życie dzieje się teraz 🙂 Wybrałaś szpital-ok, wybrałaś tabletki ok, zaakceptuj to, dzisiaj możesz wybrać światło, mądrosć, moc. Możesz 🙂