Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Pepsi Miła, Twoje wpisy są naprawdę jak silny cios w głowę, coś jak oberwanie wałkiem. Ale nawet gdy już wydaje mi się, że rozumiem co jest pożywieniem zdrowym, a co nie, staram się jeść wegańsko, niskotłuszczowo, niespecjalnie dużo gotowanego, cały czas ktoś wytrąca mnie z ”równowagi”. A nie mam ochoty, często siły by tłumaczyć za każdym razem ludziom dlaczego tak jem i co jem. Dobija mnie ta ignoracja i brak chęci zmiany, straszliwe zawężenie horyzontów(moje ego gada?). Najgorsze jest jednak, że cały czas otrzymuję demotywujące sygnały, jakby ”salwę” mającą na celu sprowadzenie mnie do postawy normalnego Polaka jedzącego mięso, bo trzeba, chociaż ”od czasu do czasu” żeby nie osłabnąć, żeby nie schudnąć za bardzo. Jakby dają mi do zrozumienia (rodzina, koledzy z pracy) że to jest dziwne, że tak się nie robi. A ja mimo, że wiem, że nie powinienem tego jakby brać na poważnie, idę w zaparte, ale cały czas z tyłu głowy słyszę to co mówili, czuję się sprowadzony do pionu, jakby sprasowany, przybity i w ogóle ”butownikom mówimy nie, żadnych wywrotowców na pokładzie”, to jest cholernie dobijające. I to malkonenctwo, które mnie zabija, narzekanie, że nie używam sztucznych kosmetyków, że za często nie kupuję ubrań, noszę niemodne. A ja po prostu lubię wygodne, a tu pryszcz, że kotleta nie chcę, że włosy za długie (znowu bunt), że co to ma być, że soda pod pachy? To chore. I że ciągle piję jakieś ziółka dziwne, że wszyscy pracują po 10 godzin jak trzeba a on (czyli ja) tylko nie. I że zaraz lato się skończy, a dopiero się zaczęło, pogoda straszna, że granie na instrumencie nie jest lukratywnym zajęciem, a to leci tak szybko, że mam pracować, to będę miał dużo, dużo pieniędzy, że słuchanie Beatlesów czy Lenonna, Dylana jest dziwne i dla emerytów.
Najlepsze na koniec: Dbanie o zdrowie, zdrowe jedzenie, spanie o normalnej porze, brak alkoholu i kotleta na obiad, soki wyciskane i suplementy, TO NA STAROŚĆ, kiedy będzie potrzebne, czyli kiedy będzie już choroba, a teraz ma być NORMALNIE, bez wydziwiania… Oni jedzą jedzenie martwe, bez wyrazu, piorą sobie mózgi TV, słuchają muzyki bez wyrazu, bez serca, żrą dragi jak cukierki, wypróżnienie raz dziennie śmięrdzące, cuchnące i pół godziny trwające to normalka, w domu kolekcja chemii dla gospodyń masochistek, rzeczy sterta kompletnie niepotrzebnych, sztucznych, generujących promieniowanie, wysysających energię. Nie da się z nimi pogadać, nie da się wyjść na łono natury, mała szansa, że dostrzegą promienie słońca lub ładnego ptaszka, zielone liście drzew. Czekają na weekend, czekają na urlop, czekają na emeryturę, czekają na serial, jarają się mocarstem typu rosja, usa. Co najlepsze mój dziadek zmarł parę lat temu na raka płuc, z przerzutami na różne narządy (no też palił faje), ale to nic, bo trza robić tak jak ”tradycja” nakazuje, to co inni robią, to co każe TV, to co każe reklama. Czuję, czuję, że już sam nie wiem co czuję i co mam robić? Kurczę, z drugiej strony oni są tacy biedni, takie zagubione awatarki, krążące po Ziemii jak mucha po kuchni (mowa też o mnie of course! ;). Gdzieś w głębi czują miłość, ale niektórzy taaak głęboko, pod skorupą jakby z zaschniętego błota. Musi spaść pożądna ulewa… Mam ochotę ich wszystkich przytulić i ucałować, dać im po kiści bananów, no i opić się sokiem z cytryny z wit. C ?
Hej Najdroższy, że zacznę z grubszej rurki, sorry, jesteś w tej grze totalnie posrany ze strachu. Jesteś tak wystraszony, że możesz pływać w tym jak Shrek w bagnie. A rodzina, kumple, cały Kosmos, na który patrzysz, to Twoja projekcja w tej grze. To Ty to stwarzasz, bo Twój awatar ma właśnie takie skłonności. Taka jest jego osobowość. Oni (ci, o których piszesz) też swoją drogą kreują swój świat, ale Ty jesteś jak magnez właśnie dla takich ludzi. Wyjmujesz im te popierdolone porady z ust, podajesz im badziewne bity do słuchania, to Ty dajesz im niezrozumienie Johna Frusciante, Freddiego Mercury, Johna Lennona, czy nawet 2Packa, nie mówiąc o Sonnym Rollinsie. Pragniesz zdrowia swojego awatara (może nawet jest w tym i hipochondria), ale też chcesz wyrafinowania emocjonalnego wokół, światłości, klasycznego piękna i harmonii, oraz antysnobizmu. No snobu. Tymczasem jak na złość w swojej grze spotykasz gnypów materialistów, baranie łby przylepione do smartfonów, nałogowców ciećwierzy, tupeciarzy z flaszką i ćwoków z fajami. Taki sobie matrix. Jakakolwiek walka z zaistniałą sytuacją zawsze wprowadzi jeszcze więcej chaosu, czyli podwyższy entropię i zabierze informacje. Jakakolwiek walka z zaistniałą sytuacją paradoksalnie, dokarmi ją. Podobnie jak wychodząc na barykadę w proteście przeciwko jakiejś ustawie w rzeczywistości dokarmiasz własną energią polityka, który zamierzał, czy tylko udawał, że zamierza ją wprowadzić.
Gdyby zilustrować człowieka ogarniętego jakimś pragnieniem, to byłaby to hiena, która nie może się zaśmiać, aby nie spłoszyć rajskiego ptaka, gdy się na niego czai, bo go pragnie skonsumować. Hiena musi jeść padlinę, gdyż nie potrafi przestać chichotać. Gdyby hiena potrafiła obojętnie zbliżyć się do błękitnego ptaka, mogłaby go złapać za długi ogon i dostać na obiad. Pragnienia przybierają trzy formy. Pierwsza, to kiedy silne pragnienie przechodzi w stanowczy zamiar posiadania i działania. Wówczas pragnienie się spełnia. Potencjał pragnienia (który zawsze przeszkadza) rozprasza się wtedy, ponieważ jego energia zostaje zużyta na działanie. Wtedy można świetnie prosperować również ekonomicznie, „zaledwie” grając na instrumencie. Gdy tylko pragniesz, a tej energii nie rozprasza działanie, czyli ruszenie ze skrzyżowania, wówczas ten potencjał kumuluje się w Tobie. Zamieniasz się w skąpca energii, podobnie jak Harpagon duszący energię pieniądza w skarbcu. Takie nagromadzenie wzmaga chaos, podnosi entropię, robi się dezinformacyjna paczka, którą łatwo stracić. To dlatego bogacze muszą dzielić się swoimi pieniędzmi na różnych kwestach, wiedzą, że nie luzując potencjału w skarbcu, rzecz może im zacząć ubywać. Drugą formą pragnień jest więc bezczynne, dręczące pragnienie, stanowiące nadmierny potencjał w czystej postaci. To już ostatni moment do ruszenia ze skrzyżowania, bo może nie być dobrze. Teraz jest tylko lekki regres wynikający z przestoju.
I w końcu najgorsza trzecia forma pragnienia, gdy wisi ono w Twoim polu energetycznym i w najlepszym razie zużywa energię cierpiącego, a w najgorszym, przyciąga rozmaite nieprzyjemności. To jest mega zdradziecka postać, gdy silne pragnienie przeradza się w zależność od upragnionego obiektu. Tak właśnie ogromna większość ludzi jest uzależniona od pieniędzy i dlatego ich nie posiadają i nie mogą ich posiąść. Nigdy nie można wejść w relację zależności od obiektu pragnień. Tacy ludzie, gdy nie zdobędą pieniędzy w życiu czują się źle, uważają się za gorszych, niewiele wartych. Stają się zgorzkniali i zazdrośni. Pragnienie znalazło się na jednej szali wagi, a wszystko inne na drugiej. Czy Ty też uważasz, że za wszystko na tym świecie trzeba płacić? Że nie ma nic za darmo w tej grze? W rzeczywistości płacimy tylko za jedno, za nadmierne potencjały, które stwarzamy. Reszta jest całkiem bezpłatna.
Skupiłeś się na swoim awatarze, uciekają Ci relacje, chcesz zmieniać zmieniać ludzi, chociaż jest to możliwe tylko w jeden sposób, gdy zmienisz zmienisz siebie. Twoja negacja tego co jest wokół Ciebie dokarmia na całego tę sytuację, a Ty się możesz pławić w niezrozumieniu dla Twojego wybitnego ego. Rób to wszystko co robisz, bo z punktu widzenia zdrowia awatara jest to słuszna droga, jednak oderwij się od tej dezinformacji. Pomimo aspiracji do wysokiego życia, gromadzisz wokół siebie chaos, wysoką entropię i brak danych, a tylko dlatego, że niepokojąco wzrasta w Tobie potencjał, gdyż cały czas oceniasz. A oni oceniają Ciebie, bo nikt inny nie pojawi się w Twoim polu energo-informacyjnym. To Ty stwarzasz postaci we własnej grze. Ty przyciągasz, żeby skumać o co kaman. To jest Twoja nauka. Zalecam Ci krótki kurs fizyki kwantowej u Toma Campbella, no i Transerfing Vadima Zelanda. A poza tym wszystko u Ciebie spoczko:)
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Witam Was, Pepsi oraz Grzegorzadam bardzo prosze Was o pomoc. Moj tata ma 55 lat i w zeszlym tygodniu mial robiony biorezonans, wyszlo mu duzo grzybow, HPV, chlamydia, tasiemiec karlowaty i wiele podobnych. Ma porazone oczy, sluch, zatoke szczekowa, wezly limfatyczne, przelyk i pecherz moczowy. Wyszlo mu rowniez oslabienie mechanizmow obbronnych, zaburzenie wchlaniania, dysbakterioza jelitowa, niedobowy wit b, zapalenie drog zolciowych, nieodobor wit P i N, niedobor chromu, magnezu, parodontoza, niezyt nosa, zapalenie stawow, niedoczynnosc nadnerczy, kandydoza gardla, nieodobor selenu, sodu, potasu, zbyt malo insuliny, mykoplazmoza i kilka innych dolegliwosci. Sek w tym ze osoba wykonujaca biorezonans chce 400zl za dobranie ziol i wskazanie miejsc ich kupna, uwazam ze tata moze lepiej te pieniadze zainweestowac w waszym sklepie oraz kupujac sobie sam odpowiednie ziola dlatego zwracam sie z goraca prosba o rady od Was, jak ogarnac u taty cale usuwanie grzybow, pasozytow, zapalen, a przy tym wzmacniac te stawy bolace, zakwaszac organizm i odciazac narzady?
„…jest sobie nawadnianiem Twojego późnowiosennego ogrodu” pięknie ujęte, choć nie oddaje piękna <3, o którym mowa.
Czytałam ten post z emaila, roztargniona po długim jak na mnie biegu, umknęło mi kto jest autorem. Kończąc post nie mogłam się doczekać, jaka będzie odpowiedź, tj. czy od razu kolo dostanie w ego, bo mu się należy…i JEST…piękna synteza od razu na początku "Najdroższy, że zacznę z grubszej rurki, sorry, jesteś totalnie posrany ze strachu."
Komciu wybacz, życzę Ci jak najlepszych przepływów; słuchaj i wsłuchuj się nadal w Pepsi; nie celuję w Ciebie, lecz dziś ten post bardzo mocno ze mną rezonuje, dlatego celebruję <3
<3
Witam Was Pepsi i Grzegorzadam, czy moglibyscie doradzic mi co wybrac z Waszego sklepu i co i jak stosowac? Moj tata 55 lat mial rezonas i wyszlo mu duzo grzybow, stanow zapalnych, tasiemiec, HPV, flavobakterie, chlamydia,mykoplazma, oslabienie mechanizmow ochronnych, paradontoza, dysbakterioza jelitowa, zaburzenia wchlaniania, braki wit b, chromu, magnezu, sodu, potasu, selenu, niedoczyynnosc nadnerczy, zbyt malo insuliny, zapalenie i zwyrodnienie stawow i jeszcze wiele podobnych, jakie ziola doradzacie i inne sposoby by wybic to a jednoczesnie dostarczyc niedoborow, zwalczyc stany zapalne. Wiem ze bedzie musial rowniez zakwaszac zoladek. Prosze Was moi drodzy jak to wszystko po koleji ogarnac ?
Jaki poziom 25(OH)D?
https://www.pepsieliot.com/prosta-terapia-4-szklanek-czyli-codzienny-rytual-oczyszczania-ciala/
https://www.pepsieliot.com/przepis-na-herbate-leczaca-ponad-60-chorob-i-zabijajaca-pasozyty/
https://www.pepsieliot.com/kuracja-yyy-boraksem-przy-luszczycy-mykoplazmie-diy3/
Kuracja C i MSM https://www.pepsieliot.com/witamina-c-i-msm-najlepsze-alternatywne-zrodla-tlenu-czyli-leczenie-w-pigule/
https://www.pepsieliot.com/pasozyty-czyli-protokol-stosowania-terpentyny-olejem-rycynowym-diy2/
Dziekuje za odpowiedz Pepsi, Tata his sprawdzal poziomu wit D ale 2 razy przynajmniej do Roku wygrzewa sir we Egipcie z tymze od Roku Tata narzekal na uczulenie na slonce jai to lekarz zdefiniowal I powiedzial ze nie ma na to rady a ja nie wierze Bo czytalam u Ciebie ze duzo antyoksydantow pomaga. Pepsi co polecasz jesc?wiadomo ze Tata pewnie nie przestawi sie na pelny witarianizm ale z Rego co wiem to je nienajgorzej…najgorsze jest to as strasznie ciagnie go codziennie do slodkiego, ograniczyl juz od miesiaca do jednej slodkiego przekaski ale wiadomo ze przy zwalczaniu grzyba zero cukru. Jak to opanowac te ciagote? Czy glutamina Tu zadziala? Pozdrawiam
Taa, w końcu Pepsi na swojej drodze, wykaraskałaś się 🙂 teraz mi już dobrze z Tobą „wieje”. <3
to może Ty się wykaraskałaś <3
Obie, bo widzę dużą zbieżność pomiędzy Twoimi postami i moimi doświadczeniami.
Tyle, że ja już od małego wiedziałam, że rasy kosmiczne to podpucha systemu, tylko potwierdzenia potrzebowałam, co tez wkrótce uzyskałam. Ale to wiesz, bo maila Ci napisalam i wiedziałam, że nie odpowiesz 🙂
nie pamiętam takiego meila od Ciebie, oprócz chyba jakiegoś o współpracy, może wpadł do spamu, albo mi umknął z pamięci, co kilka minut dostaję jakiegoś meila z prośbą o poradę, albo z zaproszeniem do dyskusji. Niestety od pewnego czasu już nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć, ale czytam wszystkie
Eh… no nic, już go rozkminiłam na swoim blogu, chciałam się tylko podzielić swoimi doświadczeniami jako dziecko vel rasy kosmiczne, że nie wszystek cacy jak to czujemy.
Nic nie czułam, nadszedł „jasnowidz”, co się z „nimi” spotyka przez sen i zechciał mi opowiedzieć. To było bardzo prawdziwe dla mnie. Piszę tylko o rzeczach, które dla mnie są w danym momencie prawdziwe.
Wiadomo 🙂
Trochę dziwny ten list. Mnie ostatnio też, można by rzec, zauroczyła pewna osoba: paląca, pijąca, popadająca w depresję, śpiąca długo, chodząca późno spać, z zewnątrz rzekomo nieuporządkowana, do tego zdradzająca, rozwiązła, ale chętnie się z nią widzę, pragnę wysycać się każdą chwilą z nią. Nie oznacza to, że zmuszam się do picia, palenia (papierosów? – nigdy nie zaistniał taki obiekt w moich ustach). Czasami czerwone wino, zupełne otwarcie na tego człowieka, całkowite jego zaakceptowanie, łącznie ze świadomością, że mnie w jakimś tam stopniu skrzywdzi, znajdując sobie inną osobę, obściskując się z nią na moich oczach, ale to nie moje życie, nie moja własność i nie chcę umieć życzyć źle takim tak naprawdę egzystencjalnym muzom. To doświadczenie uczy mnie czerpać inspiracje dla siebie i starać się jak najwięcej pomagać. Nikt nie zrobi szpagatu bez polubienia bólu rozciągania. Na co mi oceny i nadmiar słów. To spadło na mnie niepostrzeżenie, nieoczekiwanie i dzieje się tak przelotnie, widmowo. Czy to nie piękne nie spadać pomimo tego z liny nad składem poplątanych skrzyżowań? 😉 :*
napisz wiec czym Cię zauroczyła ta osoba, bo póki co to zagadkowe?
Chodzi chyba o intelektualną stymulację i czułość, ponieważ osoba ta pisze przepiękne (jak dla mnie) wiersze, bardzo jej kibicuję i pragnę dla niej jak najlepiej. W światku literackim mieszają się różne prądy, niektóre skrajnie autodestrukcyjne, inne odżywcze, z jednej strony paszkwilanckie, z drugiej – profetyczne i mesjanistyczne aż do bólu. Jeżeli ta osoba przychodzi do mnie z dobrem i otwiera się w ten sposób na mnie, to nie mogę i nie potrafię odpowiedzieć czym innym. Te wszystkie przymiotniki, imiesłowy z poprzedniego mojego komentarza – to właśnie ocena racjonalna, podyktowana trochę przez ego, ale wynikająca też z troski. Tak myślę, że to natchnienie działa w obie strony, istnieje zatem szansa, że sygnalizuję sobą jakąś odrębna drogę? Staram się skupiać na odkrywaniu szlachetności w drugim człowieku – i póki co to wydaje mi się odpowiedzią na Twoje pytanie. Z kolei „nieprzedawkowanie” oraz nabieranie dystansu, swego rodzaju równowagi zapewnia mi też rzadkość spotkań, raz na dwa miesiące. Cóż to jest? 😉
Dla wahadeł nie ma znaczenia jaki jest ten gość tak naprawdę, byle dał się wyhaczać przez destrukcję, a dla Ciebie też to nie ma znaczenia, gdy czerpiesz z tego swoją radość.
Pepsi, Wielkie dzięks za wpisior, czytam i czytam i próbuję wszystko poukładać, ale za bardzo mną targają emocje, na przemian podnieta( często biorę ją wtedy za czystą radość), ekscytacja, a zaraz potem dołek, znudzenie, zniechęcenie, słomiany zapał, brak motywacji. Są na szczęście momenty, czy to satori, chwilowe przebłyski, stoickiego spokoju, ale jasne, że jeszcze chrapię 😉 I w ogóle jak czymś się zajaram, to czasem nie mogę odpuścić, na okrągło bym o tym myślał, śnił itp. Za dużo siedzę w tematach typu ”late 60’s”,psychodelia, beat generation, hipisi, snuję jakieś wyobrażenia sobie, zamiast w być w teraz, działać. Zresztą nawet o hipochondrię to bym się nie nawet martwił, bo często jem słodycze, nawet wpadnie buła(!) zajadam znudzenie i strach.
Co do relacji, to fobia społeczna bardzo mi utrudnia, jakiekolwiek nawet wyrażanie opinii, poglądów, a co dopiero, gdy mam brain foga, candidę, nie mogę się skupić. Podczas rozmowy często za bardzo się podniecam, albo przeciwnie denerwuję, wiję się, jestem roztrzęsiony, co chwila egzaltacja i nadmierne martwienie się, na przemian z nienawiścią do ludzi i systemu. Czyli dokładnie tak jak mówisz. Dobrze, że sobie to uświadamiam.
Dzięki za potrząśnięcie smacznie śpiącym awatarem 😀 może zacznie się powoli rozbudzać, bo świt tuż tuż.
love
Za zadanie domowe masz iść pobiegać z Transerfingiem rzeczywistości na uszach, Tom 1, przestrzeń wariantów, bardzo rzecz wpisana w ten Twój komentarz.
Od kilku dni gdzie nie zajrzę (w Internecie), to wszędzie o tym Transferingu a wcześniej nigdy nie słyszałam o tym autorze ani jego książkach… Kosmos chyba chce mnie przekonać do sięgnięcia po tą serię 🙂 Może wcześniej nie byłam gotowa… Ciekawe 🙂
To tak właśnie działa <3
Witam. Pepsi czytam Cię niespełna rok. Mama zachorowała na raka wątroby i tak zaczęła się moja przygoda z zainteresowaniem zdrowym stylem. Mama zmarła ale wiedza mi została i wdrażam ją do swojego domu. Ja problemów ze zdrowiem nie miałam raczej nigdy. Od pewnego czasu zaczęło się sypać. Chociaż jem duuuuzo lepiej uważam. I tak po badaniu gin wyszło po cytologii CIN 1 na podłożu HPV (biorę Wit B12, D3K2mk7 Twoja, Wit C popijam cały czas, nasiadowki z kory dębu, nagietka). Dzisiaj wylądowałam na pogotowiu z potwornym bólem drugiego palca stopy prawej. Od dwóch dni puchł i pobolewał dzisiaj już masakra. Myślałam że mnie coś ugryzło. A Pan doktor mi powiedział dna moczanowa ale trzeba potwierdzić badaniami. Mam 2 dzieci, dodatkowo brata wychowuje po śmierci mamy. Muszę mieć siłę a ja się sypie… Post dr Dąbrowskiej chodził mi po głowie ale na chwilę obecną mam straszny Sajgon w głowie. Pomóżcie proszę mi go ogarnąć…
Żanka, a może soda, MSM i DMSO? Trzymaj się!
Wiśnie codziennie około 200 g (właśnie jest sezon) później mrożone, warunek bez cukru. Terenia 4 szklanki i nie mam bólu. Mam wrażenie, że palce nóg są bardzo elastyczne. Pepsi pięknie opisuje ten problem. Jest tam wszystko o suplementy..Żanka poszukaj i stosuję. Tytuł: Sposoby na podagre ( dokładnie nie pamiętam, wpis z tego roku około kwietnia). Pozdrawiam i powodzenia.
https://www.pepsieliot.com/skuteczne-domowe-sposoby-na-podagre-i-dnawe-zapalenie-stawow/
W sodzie się kąpię i epsom. Test sody nieciekawy..
Myślałam już o MSM i DMSO… miałam też przygodę z chlorynem 28%. Wlewy z Wit C, amigdalina… Wieeele innych przerabiam przy mamie. Ale teraz jakby mi się sieczka w głowie zrobiła. Wit B12 przy nadzerce wskazana, zaś przy dnie wyczytałam że nie bardzo… Wszystko mi się mieli…
zrób badania, B12, kwas foliowy , homocysteina, oczywiście 25(OH)D i to będzie wskaźnik,bo generalnie B12 jest niezbędna do życia
Dodam swoje ze 4 grosze : czasem myślę, że staż wiekodoświadczeń to naprawdę coś cennego- nie wiem, jaką vege byłabym zaczynając później, a tak- wczesne lata 90-te i moje ego nie mogłoby mieć od paru lat ani grama poczucia wyjątkowości 😉 . Wielka szkoda dla ego, wiadomo. Z tego 2 kwestia wypływa , dla Autora listu poświadczenie, że da się, nawet gdy sprzymierzeńców brak, i nawet gdy Twe działanie naraża Cię bardziej na śmieszność lub nieprzyjemność a nie chwałę i docenienie- da się. To, co mi utrudniało realizację potrzeb, było raczej w mojej głowie- otóż będąc chudą bardzo (od zawsze, nie od vege) nieustannie martwiłam się, że jestem jakaś podejrzana, potem społeczeństwo polskie odkrylo słowo „anoreksja” i już było wiadomo, jak takę mnie poprzezywać ;). A ja bałąm się dodatkowo, że przez to ludzie będą źle kojarzyć i mnie i vege . Trudno uznać to za sensowne lecz trudno pominąć, że moje myślenie skutkowało..skutecznie.Na koniec też próbka mego błędu w oprogramowaniu głowy- wiele lat marzyłąm o 1 konkretnym miejscu zamieszkania, jakby było ono gwarantem mojego szczęścia, po czym obudziłam się i rozejrzałam po po bylejakim życiu, jakie prowadziłam w miejscu realnie zamieszkiwanym przynajmniej przez moje ciało. Jakie mogło być to życie, jeśli nie byle jakie? ! Nie warto aż tak uzależniać się od pragnień. A nawet wcale. Nawet od tych, które jawią się jako”silnie ogłuszający ryk zewu Duszy”. Tak sobie pomyślałam teraz, że szczęścia się nie wywalczy, szczęście „się” realizuje .
Dziękuję za porady. Wiśnie już w kuchni. Na szczęście mam zaprzyjaźnionych działkowiczów. Badania zrobię. A jeżeli chodzi o tą nadżerke I Cin1?
Czyli gdy ludzie dookoła mówią Ci „jedz mieso zwariowałaś? nie jesz? nie jesz pszenicy? co Ci? a dlaczego już nie jesz placków przecież jadłaś…a to ja idę zjeść trochę glutenu co by za zdrowym nie być, na coś musze umrzeć, mój ojciec ma 73 lata i dobrze się ma, chciałbym dożyć tyle co on”… a szczególnie gdy są to osoby bliskie..mąż, mama….to mam im już odpuścić, nie mówic nic, robić swoje nie gadać co mają robić puszczać mimochodem, drugim uchem…? nie komentowac syfu którego je mąż ani syfu który je matka z problemamy z tarczycąm, jelitami, zgorzkniałością…i wzrastać?
nie to jest tematem
Tak. Jesteś pełnoletnia? Możesz już ponosić konsekwencje za swoje decyzje, nic im do nich. Ja tak robiłam, wzruszałam ramionami, potakiwałam, ale po jakimś czasie jak rodzina zaczęła widzieć, że ciągle żyję a co lepsze mam się coraz lepiej, to sama zaczyna brać ze mnie przykład.
Aneta jak mogę znaleźć Twojego bloga?
Kliknij na moje imię & nazwisko 🙂
tak naprawdę Aneta to jest spam, ale przymykam dla Ciebie gałkę i na żadnym dużym blogu nie mogłabyś tego zrobić 🙂
Nie wiedziałam. Sama tak pisałaś w swoim ebooku, ale następnym razem przemilczę i zastosuję Twoją opcję 🙂 będzie uczciwie.
Ty jesteś tutaj zasłużona, więc nie milcz 🙂
Ale wciąz jestem Twoim gosciem i zdejmuję buty 🙂 bez odbioru 🙂