Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Z tego powodu dobrze jest przyjrzeć się przyczynom danego stanu rzeczy.
Zacznę od słowa duchowy, które stało się bardzo modne i stosuje się go dosłownie do wszystkiego.
Od religii (wiadomo) i sekt (wiadomo), poprzez programy ćwiczeń fizycznych, w tym gimnastykę twarzy, do ćwiczeń oddechowych.
Ba, soki owocowe, zielone szejki, fizyka kwantowa, oraz entropia z ostatniego Dana Browna „Początek” to wszystko spaja przymiotnik duchowy.
Nawet pieniądze, dotąd symbol materializmu, lub wygody (możesz kupić chleb bez konieczności podstrzyżenia wąsów piekarzowi), obecnie to energetyczne przepływy z aurą duchową.
Dobrze by było dać odpocząć słowu duchowy na jakieś sto lat, ale się nie da.
Myślę, że wielu kręci keto dieta tylko z tego powodu, że jest zero podejrzeń o jej aspekt duchowy. Żart.
Ukształtowały Cię przekonania i programy, które łyknęłaś w domu, w szkole, na katechezie, z ambony, z telewizora, czy od polityka.
Właściwie wszystkie religie twierdzą, że są dla biednych.
Religie mówią, że bieda jest dobra, bo nie mają dla ludzi innej oferty, niż pogłębianie strachu.
Gdyby zachęcały ludzi do zostania milionerami, ktoś jeszcze mógłby rozsmakować się w życiu teraz.
Zwykle powielamy programy finansowe i żywieniowe naszych rodziców, albo, gdy się buntujemy, chcemy być absolutnie wręcz kimś przeciwnym.
Obie postawy nie są zdrową praprzyczyną czegokolwiek, ponieważ wywodzą się z emocji strachu, albo złości.
Zalogowałaś się tutaj jako egoistka (wszyscy nimi jesteśmy) we własnej sprawie, aby ewoluować.
Im lepsze warunki stworzysz dla siebie w tej grze, tym więcej będziesz mogła zrobić dobrego dla siebie i dla wszystkich ludzi, zwierząt i całej planety.
Jeśli jesteś jasną osobą, zostając milionerką będziesz mogła jeszcze bardziej realizować swoją superanckość.
Jeśli jesteś naładowana energią będziesz mogła się dzielić.
Ale, gdy jesteś uboga w energię, zdrowie szwankuje, waga ciała staje się nieadekwatna do Twoich potrzeb, a energia pieniądza odpływa.
Czuję się bogata … Czy nie jestem za bardzo luzaczkiem?
Ja nic poważnego nie planuję, planuję jedynie fun – czyli że sobie pobiegam, że sobie pojadę do NY na Święta, że sobie kupię jakiś krem, że zmniejszę obwód fatu w pasie etc etc etc – czyli można by rzecz płytko Dżesika, oj płytko Dżesika.
Czy nie powinnam zacząć obracać tą kaską świadomie – mimo że nie lubię tego słowa od dziecka – odkładać, oszczędzać na wybudowanie chawirki ?
Poczułam się źle wczoraj, jak tak pomyślałam o tym z tej strony i teraz ta ja Andżela nie wie już sama, czy powinna zacząć ciut świadomiej myśleć, czy nie da się być takim luzaczkiem i jednocześnie przedsiębiorcą?
Czy żeby wybudować dom trzeba mieć plan?
Czy jak poczujesz, uwierzysz i będziesz w drodze ten plan się zrobi sam?
Czy myślenie że cokolwiek zrobi się samo nie jest dziecinne?
Czy ja ta Dżesika nie jestem za dziecinna, naiwna i luźna?
Odpowiedź puszczam luźno, Twój komentarz Paulino jest zajawką, inauguracją dzisiejszej Akademii Pierwszomajowej Święta Pracy, czyli ŚWIĘTA NIE-MILIONERA.
Owszem, myślisz prawie tak, jak rozrzutny biedak Dżesika, która z powodu kart kredytowych wydaje zawsze więcej niż zarabia.
Jak ogromna większość wyhaczonych przez wahadła kuszące kartami kredytowymi, biorących je za aktywa.
Ale karty kredytowe to są aktywa tylko dla banku, dla Ciebie to zawsze są długi.
Każde poddanie się jakiemukolwiek wahadłu, to jest zaciągnięcie kredytu, który trzeba będzie spłacić.
Po przefajnej mocno zakrapianej imprezie będzie do spłaty kredyt, czyli kac.
Bowiem w ogólnym, prawdziwym rozrachunku liczy się wartość majątku netto.
Czyli rynkowa aktualna wartość Twoich nieruchomości, oszacowana chociaż na gałkę wartość Twojej firmy, o ile jesteś jej właścicielką, lub udziałów, plus akcje, i stan gotówki na koncie, minus wszelkie kredyty, czyli długi.
– Ależ panie bankierze, moje karty kredytowe są nawet nietknięte – na to bankier – to nic droga Andżelo i tak wpisujemy je po stronie winna, czyli na minusie.
Okazuje się, że spora ilość Vaness, Dżesik, oczywiście też Alanków, czy Dżastinów (notabene ślicznie brzmiące po polsku imię Justyn), kojarzą się z grupami o niskim statusie społecznym.
Tak zwanych grup aspiracyjnych do tych bardziej zamożnych, wzorują się często, także przy wyborze imion dla dziecka, na serialach telewizyjnych. Z pewnością nie na programach edukacyjnych w segmencie jak zarządzać pieniądzem.
Milionerów jest stosunkowo mało, ale nie z powodu, że kasy na świecie jest ograniczona ilość. Dlatego ci kijowi grabieżcy dzielą ją tylko między siebie, a fajnemu biednemu wiatr w oczy. Pieniędzy we wszechświecie jest nieskończona ilość, a z pewnością wystarczająca, aby każdy kto myśli jak milioner, nim został. Gdy posiadasz przekonanie, że te bogate mordy to Drakule i pijawki, to jakim cudem miałabyś się tam znaleźć wśród nich? To oczywiście nic złego, że ludzie chcą się znaleźć w innych okolicznościach identyfikacyjnych, ale jednocześnie nie robią zgoła nic, aby stać się milionerami. Przede wszystkim, co jest najważniejsze, nie myślą jak milionerzy. Dlatego duchowo-materialistyczny poradnik Zelanda, będzie inaczej deszyfrowany przez osobę myślącą jak biedak, a inaczej w mentalności milionera.
Gdy ktoś jest spłukany, albo jeszcze nigdy nie witał się z gąską, czyli pieniędzmi w większych ilościach, może mieć tendencję do odbierania transerfingu jako drogi na skróty do hawiry, fury i kiedyś komóry, czyli pełnego konta, ale omąDie, tylko nie gadaj o kasie, jak o celu, bo kija z tego będzie. Więc kładą się ludzie na tapczanach i jadą z fantasmagorią, nie zdając sobie sprawy, że przez cały czas zalegają na tym samym skrzyżowaniu i nie przeszli jeszcze nawet 3 metrów własną drogą. Pieniądze, zdrowie i waga zawsze są skutkiem, ale praktycznie nigdy nie modłów pozbawionych działania, chyba, że osiągasz 520 Hz miłości bezwzględnej, to zaraz masz wszystko co pomyślisz.
Tak, ogromna wiara i pewność sukcesu w połączeniu z wysokimi wibracjami własnymi jest w stanie zamanifestować się materialnie natychmiast, jak we śnie. Jednak dotyczy to jak dotąd cudownych uzdrowień, nigdy schudnięcia, ani zostania milionerem. Wytłumaczenie tego stanu rzeczy jest bardzo proste, religie przygotowują nas mentalnie do takich akcji, tym przecież zajmowali się święci, nie mówiąc o oświeconym Jezusie wskrzeszającym umarłych, o ile jeszcze dusza nie uszła za daleko. Ciężko wykrzesać z siebie tak potężną moc przy naszych wibracjach w porywach 300 Hz. Ale zdarzają się natychmiastowe uleczenia, chociaż kończyny, z tego co wiem, nie odrastają nigdy.
Natomiast otrzymaliśmy silne programy, że duże pieniądze i pożądany spadek masy ciała zdobywa się w trudzie, w znoju i generalnie obie te sprawy są moralnie dyskusyjne.
I jak tu się oświecić w tym temacie, popierdując i stepując zacząć podbijać wszechświat z sofy?
Dlatego w naszej gęstości gry, przy naszych średnich wibracjach i cudzych programach, w tych potężnych wahadeł destrukcji, które karmią się bez cienia mściwości naszymi emocjami, ze szczególnie smacznym strachem i ekscytacją seksem, oraz równie niezdrową ekscytacją przedmiotem, czy pieniądzem, zamiast spokojnej radości z korzystania z wspaniałych możliwości gracza, który nauczył się dobrze grać.
Czy milionerzy nie medytują? Ależ oczywiście, że tak, codziennie.
Czy nie czytają Zelanda?
Czytają, obok innych kołczów świadomości, jak Deepak Chopra i jego duchowych praw sukcesu, czy innych bardziej osadzonych w temacie milionerów, jak naprawdę superancki T. Harv Eker i jego rozkminka mentalności bogacza i bidnego. Czytają, medytują, a nade wszystko myślą jak milionerzy i działają.
Ludzie, którym wciąż brakuje na coś, a to większych, a to mniejszych pieniędzy skupieni są na braku pieniędzy na coś. Ich uwaga przez całe lata jest skupiona na tym, że może im zabraknąć, lub, że już im brakuje, albo boją się, że stracą to, co mają. Podstawowe prawo rezonansu we Wszechświecie działa w ten sposób, że podobne przyciąga podobne. Za każdą Twoją uwagą podąża energia i ta energia przyciąga podobną energię. Jesteś w ciągłym braku pieniędzy. Nawet jak masz pewne pieniądze, to i tak czujesz, że jest ich za mało, że to wciąż Cię nie zadowala. Jesteś uwikłana w niedobór, czyli w niską energię.
Nie ma w Tobie miejsca na dużą energię pieniądza, nie myślisz jak milionerka, nie działasz, nie jesteś zdeterminowana. Pieniądze świerzbią Cię, jak świerzb do wydawania, a zelandowskie wywody traktujesz zbyt dosłownie. Tłumacz wszystkich tomów i prawdziwy specjalista w temacie, nadal nie stracił nadmiaru kilogramów. To nie jest żaden przytyk, tylko to, co widać gołym okiem, że kilogramy, oraz wille, nie idą na Zelanda bez dodatkowego czynnika w postaci działania. Hinduski biedak w M1 z tekturowego pudełka najczęściej nie pojmuje Osho, bo zaprzągł się w rikszę orania pieniędzy na przetrwanie.
Trzymając w głowie bezustannie brak pieniędzy w melanżu z obietnicą wahadła, że teraz to nic takiego, ale za to jaka nagroda czeka go później? Brzydzi się więc Osho z jego 92 Rolls-Royce’ami, pomimo, że fakir sam chciałby być bogaty, choćby w następnym wcieleniu. Arystoteles był filozofem i działał wyłącznie na logice, dlatego nie znosił Heraklita, bo ten według Arystotelesa wprowadzał chaos. Heraklit dostrzegł potęgę świadomości. Gdy zaczynasz się budzić stajesz się chaosem dla umysłu. Stajesz się entropią. Dziesiątki, setki wcieleń, a Ty dalej chcesz żyć w nieświadomości, a jakbyś mogła na nowo przeżyć swoje życie, chciałabyś tylko, żeby mąż był przystojniejszy i czulszy (coś jak na filmach), a on chciałby mieć większą furę. Chociaż zadowoliłby się, żeby sąsiad miał mniejszą niż teraz. Biedny się ogranicza nawet w konfabulacjach.
Pewien starszy już koleś nawinął, że kiedyś wygrał Wielką Pardubicką (mega trudny, przeszkodowy wyścig konny, rozgrywany corocznie od 1874 w czeskich Pardubicach), i był też na koncercie na którym zmarł Hendrix. To nic, że Hendrix nie zmarł na koncercie, nie dociekałam nawet czy pan dosiadł kiedyś ogiera, ależ to były konfabulacje na miarę milionera. Jakby tylko jeszcze powiązać ten fakt z działaniem. Bycie świadomym, to nie jest położenie się na tapczanie marząc.
Bycie świadomym uświadamia Ci, że tylko droga, bycie w działaniu ma sens. Że zostanie milionerką, a najlepiej multimilionerką, pozwoli Ci robić dużo więcej dobrego, niż wydawać drobne na waciki i udawać, że to jest to fajne życie na luzie. Ale nie jesteś wyluzowana, gdyż nie masz wolności finansowej.
Nie zapominaj, że przyszłość powstaje teraz. Teraz działasz, idziesz własną drogą, robisz to uważnie, nie jesteś rozrzutna, ale też nie skąpa, ewoluujesz na wszystkich płaszczyznach, duchowej, cielesnej, i materialnej. A Twoją intencją jest cel, jednak teraźniejszość to świadome działanie. Kumasz? Działanie, nie z tapaczana! Nie zapominaj o prawie nieprzywiązywania się do rezultatów działania, jest to ważne prawo sukcesu zarówno duchowego, jak i materialnego. Bycie w drodze krocząc własną ścieżką jest najwyższym sensem. Czy widziałaś milionerkę, która mówi, już koniec, mam 100 lat, nie będę już dalej szła? Pan Ingvar Feodor Kamprad zmarł niedawno w wieku 91 lat, znany bardziej jako pan Ikea, do końca decydent w firmie. Jaka jest Ikea każdy widzi. Na tym polega bycie w pasji. Ale zanim rodzi się prawdziwa pasja, pojawić się musi determinacja, chęć do wytężonego działania i zarządzania pieniądzem. Czyli duch przedsiębiorczości, jak to ślicznie nazwano.
Już widzę ten igrający uśmieszek cynizmu, no jacha, że umie brać. Z tym, że nie taka jacha. Sporo ludzi zachłystuje się dawaniem, ale kompletnie nie radzi sobie z braniem. Owszem, zdegenerowane alkoholem niziny społeczne nie mają oporów w braniu, ale mam na myśli branie do działania. Trzeba umieć wziąć swój udział, odkroić swój kawałek tortu i go rozwinąć. Vide Steve Jobs, czy Mark Zuckerberg.
To oczywiste, że zainwestujesz, pomożesz drugiemu człowiekowi, kupisz piękną szatę i skoczysz do Nowej Zelandii pooddychać muszkami (od czasu do czasu taka plaga). Po prostu wszystko. Biedny, albo ten z klasy średniej myśli, że nie może mieć wszystkiego, że musi wybierać, albo nowa lodówka, albo wyjazd nad Adriatyk. Bogactwo, to jest ta możliwość wyboru, możesz nie kupować ani szampana, ani trufli, ale możesz też kupić wszystko naraz. Nie chcę Ci nawijać makaronu na uszy, że fajniej być zdrowym i bogatym, niż chorym i biednym, ale chodzi tylko o to, abyś zaczęła myśleć jak milionerka. I po to jest milionerowi Zeland, uzmysławia mu jak ważna jest intencja, czyli myśl. Otrzymujesz turbo doładowanie. Ba, myśląc jak biedak, jakimś fuksem możesz zdobyć majątek, wygrać, czy w spadku, ale jeśli będziesz myślała jak biedaczka, zmusisz się wręcz, żeby wszystko stracić. Każdy zna takich, którzy zarabiają krocie, a ich majątek netto jest wciąż na minusie. Wzbogacają się za to ich bankierzy.
W ten sposób bogacze mają pieniądze, puszczają i mają, puszczają i mają. Gdy tylko zaczynają naciskać, srać w gatki, że stracą, tracą. Kocia morda pokerzysty, to nie tylko maska, to mega blef, który działa we Wszechświecie. Bo tak blefować potrafią tylko ludzie, którzy wiedzą, że obfitość jest już ich, nawet jak jeszcze nie w tej chwili. Rozumiem Paulina, że chcesz właśnie pod ten punkt podciągnąć wydawanie wszystkiego do spodu, ale na dłuższą metę to nie wypala, trzeba w końcu zacząć działać i wyruszyć się ze skrzyżowania. Nie zapominaj, że to prawdziwa obfitość przyciąga obfitość, a brawura często prowokuje siły równoważące.
owocek
Źródła:
Powiązane artykuły
Komentarze
Art kocur!
Love
love2
Teraz tylko pomysł na biznes albo dziesięć i hop do przodu!
Nie dlatego bogaci mają kase, tylko, że są one przekazywane z pokolenia na pokolenie… Szkoda, żeś nie podała jeszcze przykładu Besoesa z Amazona oraz gościa od Microsoftu, bo ONI TEZ POCHODZĄ Z ULTRA BOGATYCH RODZIN! lololololo OD POKOLEŃ. więc? No to może Ilon Musk? PUDŁO – też ultra bogata rodzina od zasranych pokoleń. Ale próbuj dalej…
A Steve Jobs teź? A Siergiej Brin i Larry Page też?
A też miliarderzy : Seros, Oprah Winfrey, Sheldon Adelson, John Paul DeJoria, Jeff Greene, Shahid Khan, Jan Koum, David Murdock, Howard Schultz, David Walentas i mogę długo, a mówimy o miliarderach.
Statystyki mówią że około 30% ludzi otrzymało dobry start inansowy, pozostałe 70% wręcz przeciwnie.
Jan Kolum, który dzięki jednej transakcji dołączył do grona najzamożniejszych ludzi świata.
Majątek: 6,8 mld dol.
Kiedyś żył z kartek żywnościowych, teraz jest miliarderem dzięki Markowi Zuckerbergowi, który kupił dzieło jego życia – aplikację mobilną WhatsApp.
37-letni Jan Koum do Stanów Zjednoczonych trafił z Ukrainy jako 16-latek. Jego rodzina ledwo wiązała koniec z końcem i żyła dzięki kartkom żywnościowym.
W 2009 r. Koum wraz z Brianem Actonem uruchomił komunikator WhatsApp, który obecnie ma 450 mln użytkowników i został przejęty za 19 mld dol. przez najpopularniejszy serwis społecznościowy Facebook.
Tego jest masa, myślisz jak biedak, z pewnością jesteś spłukany.
OHHHH, EHHHHHH <3
Podcast traktuję jako prezent z miłości Twojej ,
dziękuję za każde słowo wyżej, nie jestem wyluzowana, jestem Dżesiką którą pieniądze świerzbią i musi je wydać – mam 500 zł na koncie samotne to cyk do sephora – jakbyś mnie znała 🙂
słuchałam tego tyle razy, że prawie znam na pamięć, nie czekam już na cud, robię stop na szopingi, planuję wydatki, czytam Eker'a i każdego dnia słucham Ciebie,
bycie w drodzę, nie pojęłam nigdy wcześniej o co dokładnie w tym chodzi, teraz też pewnie jeszcze trącę jak ta Dżesika, ale krok po kroczku,
za myślą podążą energia – i jeśli moje myśli wieczorami latają po półkach sklepowych to niestety taka jest manifestacja,
dziękuję i napiszę szczerze – bardzo Cie kocham ! i jeśli kiedyś Cie spotkam to od razu będziesz wiedziała, że to ja 😉
Kocham Cię także, od pierwszego komentarza czułam od Ciebie dobrą energię
fajowe to jest, zrobię tak żebyś była ze mnie dumna 🙂
kisssyy