Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Stres zbiera dziesięcinę od zdrowia fizycznego i psychicznego. Może prowadzić do migren, problemów trawiennych, bardzo silnych problemów trawiennych (wrzody), chronicznego uczucia niepokoju i wielu innych nieprzyjemnych objawów.
Spośród wszystkich sposobów tego świata na uporanie się ze stresem, wiele osób go zajada. Nie chrupiesz jednak organicznej marchewki, za to masz chęć pochłaniać bombonierki. Domyślasz się, że to lekka kiła.
Badanie opublikowane w magazynie naukowym Cell Metabolism wykazało, że objadanie się w trakcie stresu może prowadzić do większego przyrostu masy ciała, niż w przypadku jedzenia w okolicznościach pozbawionych stresu.1
I nie chodzi o dziwo, o ilość jedzenia! Zespół badaczy zastanawiał się jaka może być przyczyna takiego tycia. Po głębszym śledztwie odkryto, że molekuł zwany NPY napędza jedzenie stresowe, a gdy jego produkcja wyłącza się, przyrost masy ciała delikwenta stopuje. Nie można co prawda powstrzymać produkcji NPY, ale możesz być ograniczyć jego produkcję poprzez zmniejszenie stresu (dobre sobie) i unikanie przetworzonej żywności (no i jeszcze czego?).
Sprawa się sypła, gdyż produkcja NPY może wiązać się z poziomem cukru we krwi. Im wyższy poziom insuliny tym wyższy poziom NPY, który skłania do jedzenia w stresie i prowadzi do przyrostu wagi.
Głodnemu nażartemu wiatr w oczy? Znowu nerwy?
Ludzie podatni na stres w dzisiejszych czasach zestresują się jeszcze bardziej. Wszystkie kumpele jęczą, że przytyły w tym roku. Podobno Pepsi też narzuciła na siebie 1,5 kilosa czegoś niechcianego. Szewc bez butów chodzi, hi hi. Zdziwko?
Stając się obserwatorem swojego stresu, rozumiejąc, że jesteś na tym planie dla siebie, swojego rozwoju i wzrastania, możesz na świadomce ukrócić to obżeranie się. Nie ma lepszej metody, niż szklanka dobrej, ciepłej zielonej herbaty wypita małymi łyczkami, a następnie udanie się ku naturze, ku sportu. Łotewer, to nie musi być zaraz bieganie, ale szybki marsz wśród drzew, rower sosnową alejką, narty biegówki, chociaż nie elektryczna hulajnoga, bo ona tylko kształci błędnik.
Jak każdej osobie należy Ci się poczucie bezpieczeństwa, dobrobyt i komfort psychiczny. Działają proste praktyki oddechowe, medytacja, w tym ta aktywna (bieganie).
Spisz w ramach ćwiczenia listę zadań odstresowujących na dzisiaj. Generalnie może to być po prostu plan działania, bo gdy wiesz co masz robić, odejmujesz sobie lęku i stresu:
Żółtym markerem transparentnym odkreślasz wygrane. Na koniec dnia, no dobre, na koniec tygodnia powinno być równo żółto. Jak mocz po ryboflawinie (B2) z tym dziwnym zjawiskiem optycznym.
Możesz włączyć do diety adaptogen, który pomoże Ci zarządzać stresorami, na przykład ashwagandhę lub grzyby reishi.
Ashwagandha ma udowodniony wpływ na lęk i obniżony nastrój. W badaniach wykazano, że wspiera regenerację i odbudowę komórek nerwowych i synaps. To sugeruje, że ashwagandha może pomóc odwrócić stany zwyrodnienia mózgu i układu nerwowego.
W badaniu z udziałem ludzi wykazano, że podawanie ashwagandhy zmniejsza poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu.2
Mamy bardzo dobrą Ashwagandhę This is BIO® i ją popijamy w herbacie przed snem w tych bezsennych czasach, jednak wybór proszku zawsze należy do Ciebie i do Twojego lekarza.
Możesz spróbować także grzybów reishi, które wspierają układ nerwowy, a ich przyjmowanie zmniejsza symptomy obniżenia nastroju, poprawiając samopoczucie i działając kojąco na układ nerwowy.3
Dla przypomnienia: post przerywany, to sposób odżywiania, w którym dzielisz dzień na dwa okna. Jedno z nich, maksymalnie 8-godzinne, to okno kiedy jesz. W drugim, minimum 16-godzinnym oknie pościsz: możesz pić tylko wodę i napoje pozbawione kalorii (poza sztucznymi napojami typu zero).
Post przerywany to nie sposób na odchudzanie: to dieta życia!
Wykazano, że post przerywany niesie potencjalne korzyści dla osób cierpiących na insulinooporność i może wspomagać zmniejszanie poziomu cukru we krwi. Ma on także tę właściwość, że kiedy jesz w określonych godzinach, nawet jeśli popłyniesz ze zajadaniem stresu, Twój organizm będzie miał czas na regenerację.4
Twój organizm będzie współpracował z Tobą tym lepiej, im lepiej go odżywisz, nawodnisz i dotlenisz, czyli odkwasisz. W tym celu stosuj 4 szklanki. I znowu, nikt Cię do tego nie namawia, może to zrobić tylko Twój lekarz.
Wiedz tylko, że taka rutyna jest formą codziennego nawodnienia, odżywia i ma właściwości przeciwzapalne5 bowiem alkalizuje, czyli schładza ciało. Jej działanie wpłynie na metabolizm, oraz naturalne procesy oczyszczania. Detoks Panie Dziejku.
Serio. Każdy czasem czuje się gorzej i radzi sobie z tym w taki sposób, jaki przez lata wypracował. To prosty mechanizm, którego wcale nie jest łatwo się pozbyć. Dlatego nie wpadaj w panikę kiedy po ciężkim dniu wpakujesz w siebie za dużo jedzenia.
Zamiast tego zacznij wypracowywać nowy mechanizm, który pozwoli Ci zrobić krok w tył i przewidzieć: zaczyna się zajadanie stresu, wiem że chcę to zrobić, ale muszę przeczekać i skupić się na czymś innym.
Wyjdź na spacer. Zaparz ulubioną herbatę albo weź przyjemną kąpiel. Tańcz. Zjedz dziś na mieście żeby móc kontrolować rozmiar porcji i to co jesz. Miej w pogotowiu coś, co pomoże Ci się łatwo rozproszyć. Uśmiechnij się do siebie. Wszystko wymaga czasu.
Z bazy nadawał, na zawsze Twój,
Horry Porttier
Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera.
and
Emanuela Urtica
Kreatorka, oldschoolowa hodowczyni roślin, podróżniczka żyjąca w zgodzie z naturą, roślinożerna. Z misją dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami. Autorka na blogu Pepsi Eliot.
Referencje:
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, pomóż proszę – zapalenie korzonków nerwowych, ból nie do opisania, fizjo i jeżeli do poniedziałku nie przejdzie to pewnie jakis poważniejszy zabieg. Co mogłoby pomóc??
Rwa kulszowa
Nafta z burakiem wg Małachowa
Nafta z burakiem wg Małachowa:
”Małachow pisze:
Szybki sposób wyleczenia zapalenia korzonków przy pomocy nafty
Wziąć jeden średniej wielkości burak, dokładnie umyć i zetrzeć na drobnej tarce. Sok odcisnąć – nie będzie potrzebny. Miazgę zmieszać z jedną łyżką stołową nafty i przełożyć do bawełnianego woreczka. Następnie przykładać do chorego miejsca jako kompres na noc. Do całkowitego wyleczenia wystarcza zwykle 1-5 zabiegów. Ludzie, którzy stosowali tę metodę na długie lata zapomnieli co to ból korzonków.”
Oliwa magnezowa (chlorek magnezu TiB z wodą) zewnętrznie, olej rycynowy zewnętrznie i doustenie spore dawki D3 TiB przez miesiąc po 8 kapsułek i 2 kapsułki K2 TiB , aby szybko podnieść 25(OH)D. Potem można przejść na 2 kapsułki D3 TiB i 1 K2 .
Nie jestem lekarzem <3
Wiem ze nie jesteś i wiem że nie radzisz, a jednak się w 100% zastosuję, dziękuję ?
Witam Zaczęłam stosować Ashwagandhę, ale wyczytałam gdzieś że przy niedoczynności tarczycy nie powinno się … czy może potwierdzić lub zaprzeczyć droga Eliot ?
Zaprzeczam, Ashwagandha pomaga w normalizacji pracy niedostatecznie aktywnej tarczycy u ludzi ze zdiagnozowaną niedoczynnością tarczycy.
ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28829155
ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25624699
<3
Dziękuję bardzo ! w między czasie ( w zastępstwie za Ashwagandha) wynalazłam Bacopa Monniera … tyle, że ja stosuje je jako pomoc przy problemów z pamięcią (niedoczynność)… czy to ma sens ?
… i jeszcze jedno, bardzo ważne, zażywam Berberys (jak pomoc przy odchudzaniu), tyle, że to podobno obniża poziom cukru, co jednak gdy cukier mamy w normie… czy to nie zaburzy niepotrzebnie równowagi cukru w organizmie ? Dzięki z góry, bardzo liczę na pomoc, bo znikąd jej 🙁
Ashwagandha to adaptogen dla tarczycy, tamtego zioła nie znam. Z berberyną bardzo ostrożnie, to trucizna. <3 wejdź na mój program, z postem przerywanym <3
Witaj Pepsi. Co jeśli problem z jedzeniem sięga dużo głębiej? Od 3 lat nie jestem w stanie kierować się apetytem, głodem, tylko Chęcią jedzenia, zapełnienia. Często nie czekam nawet żeby zrobić się choć trochę głodna, tylko wcześniej pakuję w siebie i to stanowczo więcej niż trzeba. Ile razy podchodziłam do postu przerywanego, tyle razy ani jednego dnia nie dałam rady. Najczęściej kończy się na słodyczach, a nawet jeśli najpierw pójdzie zdrowy posiłek, to potem i tak kończy się dojedzeniem chlebem lub słodkim. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, bo w momencie kiedy próbuje to zaakceptować, to przychodzi poczucie winy za nowe kilogramy, nie potrafię nawet być dobrą bulimiczką, bo wtedy akurat przypominam sobie , że wymiotowanie jest niezdrowe. Tak jakby nażeranie się syfem lub nie syfem było, uff. Zastanawiam się nad hipnozą żeby zrozumieć co jest podstawą i zacząć nad sobą pracować, bo na świadomce mi nie idzie. Co poradzisz?
A czy w ogóle w życiu potrafisz być konsekwentna, zdeterminowana, iść do swojego celu? Czy masz słomiany zapał do wszystkiego, czy tylko nie potrafisz dać sobie zjeść ile chcesz na początek, ale w krótkim oknie, nie potrafisz?
W każdej dziedzinie życia mam tak samo. Mam wielkie marzenia, ale nic z nimi nie robię, bo są równie wielkie wymówki. Działania pozorowane i dobra mina do złej gry to moja specjalność. Szukanie winnych też. Mam potrzebę częstych zmian, po krótkim zapaleniu nudzę się. Ciągnie mnie do podróży po świecie, żeby móc zmieniać miejsce, ludzi dookoła siebie. Ale mam córkę, wiec ruszyć w świat nie mogę, mimo że mieszkam z jej babcia, ale poczucie obowiązku nie pozwala mi podjąć kroku. Może żeby uciec od nałogu jedzenia myślę o voyagach, a to nie są moje marzenia?
Dodatkowo w tym tygodniu zaczęłam palić, mimo że całe życie szłam w zaparte i nie spróbowałam nawet na imprezie. 3 lata temu wszystko się wzmocniło, lub zaczęło?, kiedy wyciągałam ojca z alkoholizmu, jeżdżąc z nim na detoks żeby tylko się nie zapił, wiem że mnie to zmieniło. Zwłaszcza że przez tą historię rozwaliłam jednocześnie swoje małżeństwo. Chociaż nie żałuję, bo tacie się udalo. Mam wrażenie że wszystko jest takie kruche w moim życiu, i nic nie ma dla mnie większej wartości, wiec do niczego nie przywiązuje na dłużej uwagi. Do pasji, które wcześniej miałam, do sportu który kochałam, do zdrowego odżywiania o którym Iem mnóstwo. Wszystko jest blade i bez wyrazu.
Czyli jesteś nałogowcem, który przestał sobie ufać, bo tyle razy siebie zawiódł. Jeśli nie zaczniesz powoli odbudowywać zaufania do siebie, Twoje życie będzie pasmem wyrzutów do kogokolwiek, okoliczności, i do siebie samej. Nie ma gorszej sytuacji, gdy człowiek sam nie może sobie ufać. Gdy jego postanowienia, słowo, nic nie znaczą, gdy wręcz wie, że się złamie, bo zawsze to robi. Powinnaś się zmienić na każdym polu, mały kroczek, ruszenie ze skrzyżowania. Listy na dzień do zrobienia i wieczorne wyraźne odhaczania pisakiem to co zrobiłaś. I tak dzień po dniu, w końcu Twoja podświadomość uwierzy, że można Ci ufać. Post przerywany jest jedynym ratunkiem dla kogoś takiego jak Ty, bo przynajmniej wiesz, ze następnego dnia też się objesz. Może masz podobną osobowość do ojca, jeśli tak, to pomyśl, że on teraz odbudowuje zaufanie do siebie. <3
Dziękuję, tu już mam pewien troo. Pracowałam ze sobą w ten sposób już 2 razy, ostatni raz przez 4 miesiące. Po raz pierwszy była to próba z postem przerywanym, jako że Twój blog wertuję już od lat. Udało się na krótką chwile. Za drugim razem dluzej. Przerobiłam wtedy cały blog Rafała Mazura bo pod jednym z Twoich wpisów znalazłam odnośnik. Rezultaty były dobre. Ale przyszło złamanie znudzenie i nawrót. Zwłaszcza że teraz w pewnym sensie boję się, że to stracę, objadanie się daje mi poczucie bezpieczeństwa tak samo jak nie wychylanie się i nie podejmowanie działań w żadnym konkretnym kierunku. Jak zmienić takie nastawienie?