Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Nie wiem dlaczego tak mamy, że szukamy kwadratowych jaj, i to tam gdzie nioski niosą śliczne jojkowate jojka.
Koment
Droga Pepsi, dziękuję że piszesz. Może chciałabyś poruszyć w artykule temat twórczości, blokad w niej, etc? Wiem, że to wszystko jest powiązane, jeden temat artu można odnieść do innej dziedziny życia, ale cały czas czuję, że coś w sztukach plastycznych mnie przyciąga i odpycha.
Uczę się tego wszystkiego od lat i z jednej strony nie wyobrażam sobie, że mogłabym to porzucić i robić cokolwiek innego, a z drugiej, czuję się niedostatecznie dobra. Każdy plastyczny kierunek, którego próbowałam jest tak nie do końca mój, trudno mi odnaleźć w tym świecie siebie, jestem mało odważna jeśli chodzi o myślenie kompozycyjne, ale bardzo wrażliwa, także na krytykę.
Czasami myślę, że jestem stworzona do kontemplowania sztuki, a nie jej tworzenia. Dodam też, że nie mam do końca swojego celu w tej dziedzinie, jak na twórcę mało we mnie kreatywności, albo inteligencji w sumie.
Nie wiem, jak ogarnąć ten chaos, bo powstaje paradoks, w którym teoretycznie czynność obniżająca entropię, tak właściwie, to powoduje jej wzrost we mnie. Całuję, z miłością, Kamila.
Ocenianie jest kijowe, temat jak flaki z olejem wałkowany, …”jestem mało odważna jeśli chodzi o myślenie kompozycyjne, ale bardzo wrażliwa, także na krytykę”…, … „jak na twórcę mało we mnie kreatywności, albo inteligencji w sumie”…, ale i tak będziemy oceniać, bo posiadamy ego. To do jasnej cholerki, dlaczego nie ocenisz się wysoko i bez porównywania się z innymi?
Ego musi oceniać, kwalifikować, porównywać, musi krytykować jednocześnie nie znosząc krytyki. No dobra, masz ego, ale skoro tak, to dlaczego nie ocenić się na 6? Łaj not? Jeśli każdy twórca zacząłby porównywać się z Picasso, nie poszlibyśmy już w malarstwie do przodu.
Każdy człowiek zostawia indywidualne piętno swojej energii życiowej na wszystkim. Jeśli pieczesz sernik, robisz kurpiowską wycinankę, malujesz obraz, i zawsze będzie to dzieło idealne, dokładnie takie, jakie ma powstać. Ponieważ jesteś w działaniu. Jeśli zalegasz przed telewizorem w serialem w środku, zamierasz w działaniu. Tracisz energię twórcy. Luzik.
Masz ochotę cokolwiek uprawiać, robisz to. Gdy nazwiesz nierobienie blokadą twórczą, uwierzysz w to. Nierobienie nie jest żadną blokadą twórczą, gdy tylko przestaniesz oceniać i porównywać. Nierobienie jest wtedy jedną z tych rzeczy, jak napad lenistwa, słomiany zapał, kunktatorstwo, i tak modna dzisiaj prokrastynacja.
Jest presja, że już, teraz musisz wybierać ostatecznie, a nie na dany moment, gdy jesteś czymś zajawiona, lub nie. Zajawy w ciągu życia mogą się zmieniać, i to też jest ewolucja.
Wyobraź sobie, że ja w Twoim wieku nie miałam nawet przeczucia, że pojawi się coś takiego jak internet? Jakby mi kto powiedział, że zostanę pasjonatką blogerką, to sądziłabym, że się za dużo naczytał fantastyki Lema.
Obsesja konieczności motywacji, że coś, w domyśle głębszego, pasja, nawiedzenie, ciary, musi Cię motywować. Jest bardzo modne szukanie motywacji do jakiegokolwiek działania. Czy matkę trzeba motywować, żeby nakarmiła swoje dzieci? Czy dziecko trzeba motywować do ciekawości świata, zadawania pytań, poznawania? Czy sportowiec musi się motywować do treningów?
Jeśli zalogowałaś się do swojego awatara do gry, oznacza jedno, podjęłaś decyzję, zmotywowałaś się i to całkowicie wystarcza. Masz wolą wolę, możesz w tym wcieleniu nie robić nic, gdy potrafisz, i zobaczyć co z tego wyniknie? Na tym polega wolna wola. Jeśli nie ma w Tobie motywacji prawdziwej, czyli wewnętrznej inna, zewnętrzna na dłużej nie zadziała. I jezd git. Po prostu tak sobie podryfujesz, poobserwujesz.
Ale tylko robienie ma sens ewolucyjny. W robieniu jest tak głęboki sens, że ludzie (według Ciebie mniej zdolni (od kogo?)) po prostu będą to robić) Nierobienie nie ma sensu ewolucyjnego.
Trwanie w rozwoju intuicyjnym jest oczywiste i każdy z nas to robi, małymi kroczkami ulepszanie tego co jest. Dodam trochę tymianku do zupy, zobaczymy, co z tego wyniknie. Ujmę bieli cynkowej, w ogóle nie będę używała bieli, dostanę światło za pomocą dodania ciemności w tym kącie.
Wyobraź sobie dziecko, które rozwija się małymi kroczkami, i w wieku lat 88 powolutku rozwija wizję z lat trzech, gdy chciał być strażakiem, czy pogromcą lwów. W większości przypadków, niczego nie ujmując tym pięknym zawodom, oznaczałoby to jednak spory regres.
To jest mikro rozwój, on nie otwiera Ci oczu, gdyż masz za mały dystans, jesteś za blisko malutkich kroczków. W tym kilka stópek w tył i w bok, jak to w życiu.
Ten mikro rozwój, to jakby malutkie szczebelki drabiny, którą uparcie pokonujesz. Jesteś tak bardzo zaprzągnięta do tego mikro kieraciku, że nie masz pojęcia, czy wspinasz się po drabinie na tę górę, do swojego celu.
Mikro rozwój, to jest wytrenowanie pewnych sztuczek, które działają na dzieci, na męża, niekiedy na szefa. To mikro poprawa sprawności, tej w wymiarze mikro, potrzebnej do równego przycięcia grzywki.
Mikro rozwój jest mierzalny, przewidywalny, bardzo intuicyjny i zupełnie nie straszny. W ramach biznesu, jest to przykładowo wymyślenie promocji na produkt, który już jest w Twojej ofercie.
Strach przed rozwojem makro, skokowym, gdy zmienia się przedmiot zainteresowań. Ten sposób wymaga sporo odwagi i kreatywności, ale też nie jest niczym trudnym. Makro rozwój polega na tym, że tę drabinkę przenosisz na inny budynek, czy inną górę. Makro rozwój ma rozmach.
Tylko skok masowy może przynieść spektakularne wyniki, ale też spadanie z wysokiego konia boli bardziej.
Makro rozwój, ten skok kwantowy powinien być dla Ciebie w dowolnym wieku takim samym powietrzem, jak ulepszenie szarlotki. Makro rozwój byłoby cudownie, gdyby wyhaczał Cię do ostatniego dnia życia w tym rozdaniu. Gdyż po to prawdopodobnie nadeszłaś tutaj sobie pograć, żeby zrobić skok kwantowy i zobaczyć co z tego wyniknie?
W makro rozwoju, owszem, można się nadziać na dzidę wielkiej katastrofy Greka Zorby, ale nigdy na tango rezygnacji Mrożka. Makro rozwój, to zmiany masywne, mikro rozwój, to ostrzenie ołówków, dokładne mycie pędzelków po malowaniu.
Jak widać oba sposoby rozwoju mają swoje plusy i minusy. Wady mikro rozwoju są takie, że możesz wspinać się mozolnie nie na ten budynek, nie na tę górę, przy której stoi Twoja drabinka, że idziesz nie tam, gdzie chcesz być. Uprawiasz nie to poletko, siejesz nie to ziarno, zbierasz nie ten plon.
Optymalizujesz całe lata proces, który być może w ogóle nie powinien się dziać w Twoim życiu.
Masz ogromną ilość dróg do podążania, dlatego dobre jasnowidze i wróżki mogą jedynie zobaczyć Twoją energię, ale nie drogę, gdyż w każdej chwili możesz dokonać skoku masowego.
Ale widać gołą gałką, że w życiu może zabraknąć tego masywnego rozwoju, przeskoku na zupełnie inny budynek, górę, szczyt. Nie ten człowiek obok Ciebie, stare pasje się powyłączały, zupełnie inne wyzwania Cię kręcą.
Kryzys wieku średniego sprawia, że mężczyźni najczęściej decydują się na zmianę, ale gdy wynika to ze ścisku tyłka, strachu przed śmiercią, przed impotencją, przed tym, że już niczego nie przeżyję, to są pułapki źle rozumianego skoku masywnego, gdyż z definicji zawsze jest to skok odwagi, skok jakościowy. A nie desperackiego egoistycznego strachu ego przed nieuchronnym umieraniem ego i ciała. Gdyż wiadomo, że nie duszy.
Zaraz się przekonasz.
Weź kartkę i oceń (skoro nasze ego tak lubi oceniać) w skali od 1 do 10 najważniejsze strefy swojego życia.
Kolejność przypadkowa:
Zastanów się, nie spiesz, niech to będzie odpowiedź i z głowy i z serca.
Teraz:
Jeśli oceniłaś jakąś strefę na 10, czy 9, moje gratulejszyn.
Jest dobrze, rozwijasz się i makro i mikro, oceniasz się wysoko, nie musisz się zapętlać w zewnętrzną motywację, bo i tak nie działa. Wszystko idzie dobrze, widać, że jesteś na swojej drodze.
Ale
Gdy oceniłaś najważniejsze strefy swojego życia poniżej 10, lub 9, czyli poddałaś intelektualnej ocenie i wyszło 8, czy 7, albo 3, to i tak wszystkie te noty oznaczają 1. Nie zmulaj więc, tylko przekreśl te numerki i wszędzie (wszędzie!) wpisz yyy… 1.
I możesz to wszystko zostawić jak jest, masz wolny wybór, albo sobie powolutku iść w zmianę i koło 89 zostać strażakiem i kupić największe lego. Albo możesz zacząć trenować odwagę i dokonać skoku masowego. I sie zobaczy sie.
Bardzo śmialiśmy się z moim kumplem, gdy w szkole muzycznej jego grę na flecie prostym oceniono na dostateczny. Leżeliśmy na podłodze i tarzaliśmy się ze śmiechu, że gość gra na flecie na trójkę:D
loveU
Powiązane artykuły
Komentarze
„…przestajesz się okłamywać, że jesteś w miarę dobrym związku, pomimo znanych Ci minusów i poczucia niezrozumienia i pustki, chociaż logika Ci podpowiada, że ten związek, to już tylko jakaś tam (wątpliwa) strefa komfortu, więc siedź na tyłku.” To o mnie – totalny rozjazd planów życiowych z drugą osobą. I mocne podważanie własnych uczuć, bo przecież są tak dalekie temu, co czują NORMALNE kobiety w moim wieku. On zna moje spojrzenie na życko, ja znam jego spojrzenie i jest zgrzyt, ale to MOJE podejście odbiega od tego, co normalne. I tak tkwię w martwym punkcie. strach mnie ogarnął, ale jak to mówią..
…najważniejszy pierwszy…SKOK.
A płacenie rachunków w knajpie – też zabija miłość? Zapłaciłam znienacka, gdy był w toalecie i prosił, bym tego już nigdy nie robiła.
zażartował 🙂
Dawniej był taki pewien test dla dziewczyny, na który faceci czasem zwracali uwagę. Mianowicie podczas wsiadania do samochodu najpierw otwierało się drzwi dziewczynie żeby mogła spokojnie się usadowić na miejscu pasażera. Wiadomo, gentleman. No i facet miał punkty. Później się szło do własnych drzwi. Jeśli w tym czasie dziewczyna otworzyła kolesiowi drzwi od środka, to i ona miała punkty. Jeśli nie i trzeba było sięgnąć kluczykami do zamka, to najprawdopodobniej lekki minusik mógł zaistnieć przy damskim nazwisku 😉
PS: Bo dawniej w autach nie było centralnego zamka. Tylko trzeba było ciągnąć za te skobelki wewnątrz 🙂
no tak, przypomniałeś mi, tak było 😀
A Ja zauwazylam ze bardzo ostanio denerwuja mnie laski ktore gdyby nie facet ( nawet nie Maz czy narzeczony ) ich jakosc zycia drastycznie by spadla. Przed zwiazkiem – zero
Wycieczek ( albo tylko do na drugi koniec miasta do parku, ewentualnie wczasy u cioci pod grusza) w zwiazku- nagle Romantyczny Paryz, cieple wyspy, zorze polarne, kwitnace laki I pola . Warunki mieszkaniowe – przed zwiazkiem pojedynczy pokoj na obrzerzach miasta, w zwiazku- ‘wlasne mieszkanie’ ktore zakupil facet (I jeszcze splaca raty).
Uwaga teraz bede oceniac na maksa- znam takie ktore zainteresuja sie facetem tylko wtedy jak jest przy kasie ( ale glosno tego nie powiedza, tylko mowia ze gustuja w ‘zaradnych’) Znam pare przypadkow szybiego slubu a potem rozwodu gdzie kobitka “dorobila sie “ wlasnego samochodu, czy mieszkania po bylym mezu. W trakcie zwiazku rachunki oplaca partner bo Ona przeciez za malo zarabia, a facet mowi ze nie musi sie dokladac.
Troche mnie krew zalewa, ze dalej duzo kobiet
Ma takie podejscie, zamiast samemu np przylozyc sie w pracy I dostac podwyzke albo awans. Wydaje mi sie ze zwiazek powinien opierac sie na partnerstwie, i powinno sie oplacac rachunki 50/50.
Z drugiej strony dlaczego “przyciagnelam” takie kobiety ktore sa utrzymankami , a Ja mam do tego zupelnie inne podejscie ( jestem w Szczesliwym zwiazku I dzielimy sie po polowie rachunkami, rentem, kosztami podrozy)
Przyjechalam do duzego miasta w innym kraju sama I sama sobie poradzilam zeby sie utrzymac, milosc przyszla bez oczekiwan ze
z facetem moja jakosc zycia sie polepszy ( brzydka z ryja nie jestem :D)
Moze za duza rozkminiam, ale pomimo 4 szklanek, biegania I czytania Twojego blogaska denerwuje mnie to .
Zazdrość jest bardzo niską wibracją. Z kolei ja nie widzę nic w tym złego, żeby korzystać z kasy swojego chłopaka, albo dziewczyny, męża, czy żony. Wcale nie ma obowiązku pracować, gdy ktoś chce Ci dawać, a Ty nie masz problemów z braniem. Nigdy płacenia rachunków po połowie, to zabija miłość! Jeszcze kiedyś przyznasz mi rację 😀 A facet z kasą może być bardzo fajny, ale jakby nie chiał się dzielić, to musi spadać.
Wszystko to co robisz działa cała czas na Ciebie pozytywnie. Dokładając kolejne dobre czynności w końcu takie sprawy przestaną Cię denerwować. Aby odpędzić stres możesz jeszcze zwiększać codzienną ilość magnezu poprzez dosypywanie do kąpieli albo moczenia stóp. Również oliwka magnezowa. Jeśli wlejesz sobie do małej buteleczki z atomizerem, to możesz ją nosić przy sobie zawsze i wszędzie. I psikać na nadgarstek w stresującym momencie.
Dodatkowo do 4 szklanki z dwa listki melisy. Teraz akurat rośnie wszędzie młodziutka, zieloniutka. Łatwo poznać po zapachu i smaku jak rozetrzesz w palcach. Charakterystyczne listki.
🙂
a co cię interesi życie innych? jesteś materacem, ręką, czy czyimś wackiem? ciekawska i pełna zawiści jesteś? ty nie masz związku, ty masz sp. z o. o. to nie jest miłość xD plus jaka jesteś edgy, wow, uszanowanko, taka niezależna, wow, a jednak każdy niech żyje własnym życiem, pani szarak z ukeja…
tez mnie to wkurzało, ale uświadomiłam sobie, że gdyby mój partner był bogaty to przecież tez bym z tego korzystała, z radością i wdzięcznością.
bogaci ludzie są, biedni też, czasem łączą się w pary i nic w tym złego. fajnie, że komuś się poprawił standard życia.
Szkoda, że nie byłam to ja 😀 ale kto wie, może mój partner wzbogaci się niedługo ogromnie i ja już nie będę musiała pracować?
Super art. A końcówka mnie rozbawiła, bo wyobraziłam sobie tę sytuację. Love