😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Otwierasz neta i zalewa Cię lawa sprzecznych informacji. Niektóre z Tobą rezonują i chcesz, żeby były prawdziwe (że dieta Atkinsa jest zajebista, albo dokładnie odwrotnie straszna), a inne nie, i wtedy chcesz, żeby okazały się fałszywe. Tak działa ego. Sądzisz, że nie masz już z nim problemów, że Tobą nie dowodzi, chociaż na każdym kroku okazuje się, że podszywa się pod wszystko co się da i nadal Tobą rządzi. A to udaje serce, a to prawdziwą Ciebie i ciągle oceniasz, porównujesz i żądasz, żeby prawda była taka jak Twoje przekonania. Jesteś tak przywiązana do swojego życia pod dowództwem ego i materii, że nie masz pojęcia co mogłabyś zrobić z tą pustką, która pojawiłaby się po jego zniknięciu. Niby masz dość ego i nie chcesz już ataków strachu, złości, które wypijają energię z otoczenia i oddają ją (jeszcze wzmocnioną) matrixowi, ale z drugiej strony odczuwasz duży dyskomfort, że musisz coś odrzucić. Po pierwsze niczego nie musisz. Wszystko co Cię blokuje, co sprawia, że jesteś nałogowcem myślenia, jedzenia, kochania wysokich brunetów z niebieskimi oczami, przerywania ludziom w pół słowa, niesłuchania innych, szufladkowania, darcia faj, nawet gdy jesteś w nałogu otwierania czakr i żucia zdrowych pokarmów, to wszystko musi samo od Ciebie odpaść, gdy tylko chcesz się tego pozbyć naprawdę. Wykorzystujesz tylko 22 spośród 64 kodonów ze swojego DNA (badania Gregga Bradena). Prawdopodobnie dlatego nie ujawniły się jeszcze Twoje zdolności metafizyczne, takie jak uzdrowianie siebie i innych (w tym tej planety), telepatia, teleportowanie się wszędzie, bilocating (czyli możliwość bycia w dwu, lub kilku miejscach jednocześnie) , manifestowanie materii na podstawie myśli, czy wgląd w inne wymiary. Nie wiem czy chcesz aktywować swoje DNA teraz, bo może się okazać, że przestaniesz mnie kochać. No dobra, żarty na bok, po prostu możemy wzrastać razem.
nawet nudną Pradę można fajnie nosić:)
Wodą, która jak wiesz ma świadomość, organicznym mało przetworzonym pokarmem (z codziennym oczyszczaniem terapią 4 szklanek), ho’oponopono (hawajski kod przebaczenia), dobrymi intencjami, sigilami (symbole stworzone dla specyficznego celu, czyli magicznego życzenia), oraz akceptacją tego co jest teraz. Czyli tym wszystkim naraz. Przy czym odradzam picie wody destylowanej, jeśli nie chcesz stracić włosów. Składasz się w ogromnym procencie z wody. Woda może mieć strukturę, lub może być pozbawiona struktury, czyli jest zaburzona. Zwykłe kolanko kanalizacyjne zaburza strukturę wody, a więc w kranie nigdy nie masz wody strukturalnej. W butelce też nie, ale możesz przemówić do wody. Nie musisz skomplikowanymi metodami Zelanda strukturyzować wody, wystarczy, że do czystej wody oligoceńskiej, czy źródlanej powiesz coś miłego, albo puścisz jej Mozarta. Woda nabierze struktury. I taką wodę pij codziennie. Jedzenie organiczne, najlepiej surowe, lub nisko przetworzone ma pozytywny wpływ na Twoje DNA.
moda uliczna
Powiedzenie kahunów głosi: nie pozwól zajść słońcu bez ho’oponopono. „Ho’oponopono” znaczy „rozpocząć działanie harmonizujące, porządkujące”. Istnieje boski, absolutny, duchowy porządek (PONO), do którego dostrajamy przez ho’oponopono porządek zewnętrzny, który nie jest doskonały.
5. Moja szyszynka jest/będzie w pełni otwarta 6. Moje czakry są/będą jasne i w równowadze 7. Moje kodony DNA są/będą w pełni otwarte, abym mogła leczyć siebie i innych w najlepszym interesie planety Ziemia i Wszechświata Trochę to zabrzmiało egotycznie, ale nie martw się, to są słowa dobre, niosące pozytywną energię, one są na TAK.
niebieska kreacja Ziemianki i deszczowy dzień
Nabierz dobrej wody ze źródła, albo z głębi Ziemi i przelej do najładniejszego kielicha, jaki masz w domu. Jak jest z kryształu, to extra. Pochyl się nad nim. A następnie porozmawiaj ze Źródłem, z Jezusem, z Buddą, czy z kim tam chcesz, najlepiej z Wszechświatem, ze swoimi duchowymi przewodnikami, z przyjaciółmi, z rodziną w tym wcieleniu i we wszystkich poprzednich, z galaktycznymi sąsiadami, z aniołami stróżami, z Matką Ziemią i swoim sercem, a nawet sięgnij jeszcze głębiej, do duszy, że akceptujesz teraz, że chcesz być w drodze, że ruszyłaś już ze skrzyżowania, że jesteś już w kroku. Następnie zwróć się do samej wody i powiedz jej coś pięknego. Po czym powtórz kod przebaczenia z jak najlepszą intencją. I skończ słowami: Proszę cię wodo, wyślij te wiadomości do każdej komórki w moim ciele. Zrób namaste. Po czym wypij.
wszystkie chwyty dozwolone, nic dziwnego, że wszyscy chcą na Ziemię:)
Namaste (gest również powitalny o metafizycznym znaczeniu) czyli Anjali Mudrę wykonuje się poprzez dokładne złączenie dłoni na wysokości serca. Jak każda mudra, ta również ma wpływ na nasze samopoczucie. Korzyści płynące z tej mudry odnosisz na kilku poziomach: Fizycznym: energetyzuje, wzmacnia: wytrzymałość, żywotność i układ immunologiczny. Mentalnym: wycisza, harmonizacja dwie półkule mózgowe, tak aby pracowały w koordynacji. Emocjonalne: równoważy emocje, przynosi spokój i relaks. Każda komórka w ciele zmienia się w ciągu siedmiu lat, jednak ostatnio odkryte fakty mają daleko większe znaczenie dla Ciebie jako istoty ludzkiej. Dotyczy to zmian emocjonalnych, fizycznych i psychicznych, które również wydają się występować w przybliżonych odstępach siedmioletnich. Oczywiście nie ma ustalonych granic, a więc można osiągnąć poziom dojrzałości w każdym okresie życia. Być może dlatego mnisi tybetańscy są w stanie widzieć przyszłość po spędzeniu ponad 7 lat w medytacji? Mając to na uwadze, może upłynąć 7 lat (lub mniej), aż zmienisz swoje własne DNA. Modę uliczną wybrałem dla Twojej cioci jak zwykle u https://bastonidifashion.blogspot.it Kasi Poni
Namaste Na zawsze Twój Horry
Powiązane artykuły
Komentarze
Dodalabym do tych nowosci PNEI – niesamowita nauka i wyjasnia barrrrdzo wiele na temat naszych zachowan i uwarunkowan….chemicznych 🙂
Dodałabym „wybaczam” 🙂
Czyli jakoś tak: kocham, przepraszam – wybacz mi, wybaczam, dziękuję!
Huna mówi wiele mądrych rzeczy. Wiele mi dało wytłumaczenie sobie, że żal i uraza jaką mam do kogoś szkodzi tylko i wyłącznie mi, że dla własnego dobra trzeba bezwarunkowo i absolutnie przebaczyć.
jak kochasz, to nikomu nie masz nic do wybaczenia, to antylogia, pozostawmy może mantry hawajskie takimi jakie są :), ten cały kod, to właśnie wybaczenie
test
To niesamowite Horry – te 4 słowa mantry, o których piszesz, od dobrych paru lat pojawiają się w mojej mantrze, medytacji/modlitwie. Lofki ;*
love love
Nic dziwnego 🙂 jak się siebie słucha to takie mantry są na porządku dziennym (no, w sumie ja już nie mam co/komu i gdzie wybaczać…), jesteśmy częścią uniwersum a zatem kosmiczne prawdy uniwersalne są w naszych środkach 🙂 lovki <3
<3
Namaste 🙂
Dziękuję 🙂
Jak zwykle super Horry! Tego potrzebowalam na dzisiaj!
W nałogu otwierania czar ?
a co powiecie o święcie zmarłym? bo ja się trochę nie odnajduję, wszyscy ślepo na cmentarze a ja tego jakoś nie czuje.. i ten przesyt tych lampionów, kwiatów, i tyle potem plastiku do wyrzucenia..
to religijny matrix, zmarłych tam nie ma, nie ma po co chodzić na cmentarz, jeśli to ma być jakaś powinność w stosunku do zmarłych.
A ja traktuję cmentarz jako takie „miejsce spotkań/przywołań” – z 1 a czasem i z 2 strony.. No i wbrew wszelkim ezo poradom lubię tamtędy chodzić, czuję spokój, równowagę itd.. A kwestia świąt to inny aspekt- podobnie jak z zakupami- owszem, lubię coś tam sobie wybrać, ale niekoniecznie w tłumach/gwarach i chaosie 😉 . Choć- jeśli chcę iść na ten cmentarz w święto zmarłych, to staram się wygenerować z siebie tyle spokoju i cierpliwości, żeby łokciujący żywi nie szargali mi nerwów co chwila 😉
ja nie chodzę, ponieważ kila tysięcy wcieleń zupełnie nie sugeruje, aby jakaś dusza chciała siedzieć przy szczątkach akurat swojej ostatniej wędrówki cielesnej, więc jak już, to raczej spodziewam się, że póki mogą,są gdzieś obok, albo już zawinięci do następnych ciał.
Dziękuję ,kocham Was odkąd tu weszłam ,jestem szczęśliwa i wracam codziennie a teraz to dryfuję gdzieś wysoko bo hooponopono to moja miłość ,dołożę rady Horrego
Z miłością Siasia
Też Cię kochamy Siasiu
Dziękuję ❤️
A ja nie umiem przebaczyć… czyje hak mnie to meczy, zjada od środka i trzyma w przeszłości nie pozwalając cieszyć się chwila obecną, ale nie potrafię a raczej czuje gdzieś że nie powinnam…
to niedobrze, nie wzrastasz więc
Sprobuj moze pomyslec, ze robisz to dla siebie, dla wlasnego zdrowia, dla „odzyskania kontroli” nad ta emocja, ktora szarga Tooba jak chce. Jak zdasz sobie sprawe, ze to nieodpuszczenie zabija Twoje organy wewnetrzne, Twoje cialo i nie pozwala Ci cieszyc sie zyciem to moze pomoze? Albo poddaj sie kiedys temu uczuciu calkowicie, usiadz i zapros je z cala swa moca, niech ogarnie Cie tak bys krzyczala ze zlosci, z bolu, z niemocy, z bezsilnosci… (mozesz w poduszke). To sie rozpusciszybciej niz Ci sie wydaje. A najciekawsze jest to, ze osoby, do ktorych mamy takie „ale” chodza sobie, zyja , robia co chca a Ty sie wykanczasz. Poszukaj w sobie Mocy, Boga, Swiatla. Popros o pomoc jesli jestes oczywiscie gotowa na to. Powodzenia!
One nawet najczęściej nie wiedzą, że dla kogoś są takim wiekim ciężarem. Pomoc – z chęcią bym skorzystała 🙂
Ok, jakiej pomocy oczekujesz? Co jest Ci potrzebne czego sama nie mozesz? o pomoc zwracamy sie do Wyzszych Sil 🙂
„One nawet najczęściej nie wiedzą, że dla kogoś są takim wiekim ciężarem..”- jak widzisz nie masz na to wplywu jak ludzie postrzegaja swiat i zyja, nie zmienisz ich wiec jedyna rzecza jaka mozesz zrobic to zmienic perspektywe-swoja. Wierz mi to dziala. Spojrzec na sytuacje z innej strony, niech nie oni beda podmiotem ale Ty-czyli koncentruj sie na sobie. Im bardziej zasilasz mysli i emocje w stosunku do tych osob tym mocniej zyje ta sytuacja i Cie meczy. Albo to lubisz/masz potrzebe cierpienia, mniej lub bardziej swiadoma, albo Ci z tym wygodnie w jakims sensie albo chcesz wyjsc cala soba i wtedy-jak to sie mowi tutaj:”ruszasz ze skrzyzowania” 🙂 Najpierw ocen gdzie jestes w tym cierpieniu a potem podejmij decyzje czy zostajesz czy ruszasz. Powodzenia 😉
Może czujesz, że „wybaczyć” znaczy tyle samo, co powiedzieć „nic się nie stało”, a to wcale nie tak. Też miałam z tym problem, w końcu jak mogę wybaczyć, skoro ktoś mi zrobił krzywdę. Ale po czasie wybaczenie samo przyszło, trzeba tylko zmienić mindset, odpuszczamy dla siebie a nie dla kogoś. Zrywamy tą mentalną więź, która nas trzyma przy tej osobie, odsuwamy się od niej. Wcale nie przegraliśmy walki, ani nie negujemy swojej krzywdy, jeśli wybaczamy. Nie skupiaj się na tym, czy wybaczyć, po prostu odpuść, kawałek po kawałku, a to samo przyjdzie. Zrobisz sobie wielki prezent, zrzucając ten ciężar.
Dokładnie to czuję…że wybaczając tak jakbym mówiła „nic się nie stało” tak jakbym zdradzała osobę która została skrzywdzona, a przecież powinnam móc coś zrobić. A najbardziej bym chciała dopuścić, albo przynajmniej tak zwykło czysto nienawidzić, a potem zapomnieć, ale ja gdzieś bardzo wewnętrznie wciąż znajduje takie uczucia jak miłość, a potem kolejny zawód i tak w kółko. Stara babka ze mnie sie robi już dawno po 30, a to durne DDA rujnuje mi życie.
To widzę, że sytuacje mamy bardzo podobne, też jestem DDA i też kręciłam się w kółko w cyklu nadziei i rozczarowania 😉 Czasem nie możemy nic zrobić, tak naprawdę nie mamy wpływu na decyzje innych ludzi. Ale odpuszczasz dla siebie i na sobie powinnaś się skupić, nie myśleć już o krzywdach, to się stało i się nie odstanie. Dla samej siebie oczyść umysł, przestań się wykańczać. Ja sobie mówię, że nie jestem Jezusem, żeby wybaczyć i nadstawić drugi policzek, nadal pamiętam co mi zrobiono, tylko dla własnego zdrowia psychicznego przestałam się dręczyć, odsunęłam się od tej sytuacji i osoby. Nie ma sensu z własnej woli taplać się w bagnie, to do niczego dobrego nie prowadzi, a wybaczenie pozwoli ci z niego wyjść. Im bardziej się od tego odsuniesz, tym mniej będzie bolało.
A może zaakcepuj to ,nie rozstrząsaj że nie możesz ,zostaw to i podziękuj za doświadczenie weź „mantrę” z postu , poczytaj o hooponopono i żyj bez tego ❤️
Pozdrawiam Siasia
Pepsiaczku kochany. Zastanawiam się nad pewna sprawa. Mam bardzo duże powodzenie u płci przeciwnej, ale żaden z tych, który jest mną zainteresowany – nie jest dla mnie interesujący. Natomiast ZAWSZE gdy ktoś mi się spodoba, to dostaje od takiej osoby kosza. Zastanawiałam się czy to oznacza, ze powinnam się wiązać i próbować z tymi którymi nie jestem zainteresowana, bo i tak nigdy ten który akurat mi się podoba nie będzie mnie chciał?
Podnieś wibracje, a dostaniesz to co chcesz. Inna sprawa, że im wyższe wibracje, tym mniej myślisz o takich rzeczach.
Aaa i jeszcze jedno czy jeśli rownolegle teraz na świecie jest moja bratnia dusza tzn ze powinnam zaakceptować samotność teraz bo i tak prędzej czy później ta bratnia dusza mnie odnajdzie?
nie wiem dlaczego tak to widzisz, nie masz zaakceptować samotności, tylko to, że nie potrafisz się oderwać od tego myślenia. Samotność nie potrzebuje Twojej akceptacji i tak naprawdę nikogo nie dotyczy. Nie odczuwałabyś żadnej samotności, gdybyś zaczęła się budzić, powiedziała teraźniejszości Tak i cieszyła z życia. Myślenie o celu, cel oddala. Jesteś tutaj na Ziemi, żeby zdobywać doświadczenia, ale od Ciebie zależy bardzo dużo. Wszystko zależy od tego,czy umiesz zgromadzić energię wysoko wibracyjną. Póki co, im bardziej zaglądasz tym bardziej Krzysia tam nie było. love
dziekuje słońce, jestes cudowna! LOVE
Czyli bez codziennego praktykowania tych wszystkich wyżej wymienionych czynności nie mam szans na aktywację DNA? Czasem czytając jeden post za drugim ma się poczucie, ze jeszcze coś trzeba zrobić aby coś osiągnąć…:)
to jest tylko jakaś podpowiedź, Ty szukaj w sobie
Tia…i w tym właśnie jest ten „problem”, który odstrasza większość ludzi. Chcą mieć wszystko na JUŻ! Coś nie zdarza im się, gdy tylko pstrykną palcami, od razu to nie zadziała, to są zawiedzeni, rzucają wszystko w cholerę i wracają do swojego „normalnego” życia. Ktoś, kto nie rezonuje z tym tu i teraz, gdy zobaczy te 7 lat (w Tybecie) 😉 to westchnie tylko z politowaniem, że to masakracja jakaś 😀
A tu właśnie wystarczy tylko odpuścić, wybaczyć, otworzyć się na Wszechświat i całe to podnoszenie wibracji, praca nad DNA, nad przemienianiem i dostrajaniem naszego teraźniejszego jestestwa do wyższych wibracji…to wszystko będzie robiło się wręcz samoczynnie! Najważniejszy jest ten pierwszy krok, bo jak to netowe memy i demoty mawiają, od niego zaczyna się każda podróż 🙂
I zaprawdę, powiadam wam 😉 że nie znacie dnia, ani godziny, kiedy następuje to „bum” i spełnia się to, o czym od zawsze marzyliście, pojawia się znienacka jak niezapowiadana i niezauważona kometa 🙂 Ot tak, po prostu, nagle zaczyna świecić słońce a wszyscy zapowiadali przecież ulewę 🙂
Ale…..no właśnie, jesteśmy Kosmosem..a Kosmos nami, to jakże może być inaczej! Pulsujmy, wibrujmy w jego rytmie, razem, wspólnie!
Lovocowo wyściskiwuję wszystkich 😀 <3
Namaste!
Namaste!
To nasze ego chce wszystko od razu.
Powinieneś pomyśleć – i stopniowo realizować swoją drogę.
Bez dominacji.
Polać LuminAdi 🙂 lovocowego szejka czy co tam lubisz 😉
Kochany Horry / Pepsi! Niesamowicie piękne, to co piszesz, znalazłam podobne słowa, gdy zaczęłam po porannym bieganiu wpatrywać się w słońce. Wypłyneło to z mojego serca, przy wpatrywaniu się w to cudowne słońce, by pomogło mi w nabraniu sił. A tak ogólnie, to już zbierałam się od jakiegoś czasu, by podziękować Ci Pepsi za ten blog. Znalazłam go w bardzo ciężkim dla mnie czasie, w chorobie, przerażeniu i strachu wynikającym z tej sytuacji, niezrozumieniu dlaczego ja i co teraz, skoro to już może będzie tak strasznie do końca życia. No bez sensu takie życie. Kiedy nagle okazało się, że to był mój kamień milowy do zmiany i pokochania tego co jest, w tej właśnie, a nie innej sytuacji, przebłysku materialności 🙂 Bardzo mi pomogły Twoje wpisy. Wciąż się uczę nowego lepszego życia, pełnego pomysłów, które zaczynam realizować i czuję, że mam coraz więcej sił i zdrowia. Uwielbiam Twoje poczucie humoru i feszyn stylówkę 😀 Kocham! <3
love love love
Witajcie 🙂 Pepsi ja z innym tematem…nie wiem czy o tym było już na tym blogu pisane…jeżeli tak to przepraszam i proszę o linka 🙂 Otóż wczoraj oglądałam program o toksycznych ubraniach. Nosi je wielu ludzi, w tym ja. Z różnych „sieciówek” dostępnych w galeriach. Nie będę wymieniała ich nazwy, żeby nie być posądzoną o jakąś”złą reklamę”. Te ubrania są farbowane chemikaliami i szyte np w Bangladeszu, Indiach, Chinach. Najgorsze, że szyją je dzieci, które później chorują. Ale my je nosimy. Ostatnio kupiłam spodnie jeansy w jednej takiej sieciówce za około 200 zł. Dla mnie tanie nie były. I dziwnie pachniały jakby kwasem. Uprałam je kilka razy i nadal śmierdzą. Nie wiem czy mogę je założyć na tyłek :). Pepsi czy mogłabyś o tym coś napisać? O tych ubraniach? I jakie marki są bezpieczne i nietoksyczne. Jeżeli oczywiście mogłabyś napisać to będę wdzięczna 🙂 Zależy mi na zdrowiu. Odżywiam się zdrowo, dbam o to co jem itp. No ale ubranie też jest elementem naszego życia a jeżeli jest toksyczne to też wpływa negatywnie na zdrowie.
Pozdrawiam Was serdecznie:)
jest dobra zasada, wchodzisz między półki i jak czujesz że śmierdzi, nigdy nie kupujesz takich ciuchów, w niektórych sieciówkach śmierdzi już od drzwi, ale zwykle po kilku praniach już nie powinno być tak źle.
Płucz w sodzie i occie spirytusowym.
Pisałam niedawno podobny komentarz, wymieniałam marki, które mają linię organic 🙂
do słów 'Po pierwsze niczego nie musisz’ ja dodaję 'możesz wszystko’
piękny artykuł, zdjęcia nie-ziemskie 🙂
te zdjęcia jakoś nie rezonują z tekstem, albo może po prostu tego nie akceptuję 😛
kisski Wam :*
jak się tam pojawiły, to znaczy, że rezonują, to Ty nie rezonujesz, kissski
Dzięki za odpowiedź ?
Od lat 70-tych kryształowe wyroby są z tzw.kryształu ołowianego.Niestety…
kochani dlaczego taka cenzura?:( zapytałam się dlaczego Horry pisze pod pseudonimem i zapytałam czy to przez to, że boi się wyśmiania przez rodzine, znajomych i komentarza nie ma:( zaczyna się tutaj robić cenzura jak u Deynn i Majewskiego.
Joanno, Horry to Horry, jego sprawa, nie ma powodu, żeby drążyć, albo Ci się podoba co pisze, albo nie. A może Horry, to nie jedna osoba? Często ludzie nie umieją korzystać z wolności, skupiają się nie na tym co ma sens. (Osho)
cześć pepsi i wszystkim, bo to mój pierwszy komentarz jest. zaglądam do nich czasem, a teraz sama potrzebuję się odnieść do tego, co napisał horry. mam wątpliwości co do tych „magicznych słówek”… słyszałam, że „dziękuję” meaning „zamykam” (nie chcę, podziękuję, kończę, nie spodziewam się więcej). chyba lepiej jest mówić „jestem wdzięczna”, bo to znaczy, że przyjmuję coś z miłością i jestem otwarta na więcej, nie zamykam przepływu. dalej, „proszę, wybacz mi” – czy to nie jest dla ego? trochę przypomina bicie się po piersi w kościele – zrobiłam coś złego (wina) i należy mi się kara, alee jak mi wybaczysz to jej uniknę. słowo „przepraszam” imo służy częściej do handlu z ludźmi, żeby przekabacić ich na swoją stronę, po tym jak zrobimy coś, co im się nie spodoba. toteż jest zwodnicze, bo łatwo nam samych siebie przekonać, że nam przykro, a to tylko ego się odzywa. a jeżeli zrobisz coś, za co faktycznie Ci przykro, to chyba najlepiej naprawić to czynem (?). o ile w ogóle trzeba coś „naprawiać” – tutaj pojawia się pytanie, czy w ogóle powinnam przepraszać za cokolwiek, za to jaka jestem, albo byłam (przeszłość)? jeśli popełniam błąd, to potrafię ocenić go jako taki dopiero po fakcie, a więc nie był celowy/świadomy. a przepraszanie za coś nieuświadomionego to chyba tylko… grzeczność?
i tutaj kolejne nurtujące mnie pytanie w klimacie błędów i przykrości – kiedy widzę jakieś zło, krzywdę to mam nie reagować, nie zwracać komuś uwagi? a jeśli reagować, to w jaki sposób? czy jeśli zareaguję to będzie oznaczało, że podjęłam się krytyki i oceny plus narzucam komuś swoją wolę (uf, sporo tego)?
jeszcze coś – czy fakt, że odrzucają mnie (w taki sposób, że nie chcę z nimi przebywać) ludzie brzydcy, brzydko pachnący albo widocznie chorzy oznacza, że mam coś do przepracowania, czy to normalne, że tak jest (bo dla przykładu nikt nie lubi atmosfery szpitali)?
będę wdzięczna 🙂 za odpowiedź.
kup książkę Anthony de Mello „Odkryć życie na nowo” i przeczytaj, to na początek 🙂
zamówione 🙂
Pepsi, przepraszam, że dopiero teraz 🙂 wielki bukiet owoców dla Ciebie <3
?
Zgadzam się z tym, że niczego nie muszę ( są wyjątkowe wyjątki oczywiście), i kiedy się okazało, że „muszę” zamieniłam na „chcę” zmieniłam podejście do wielu spraw i wprowadzanie zmian na lepsze stało się przyjemnością, a nie koniecznością. Serdeczne pozdrowienia. Gosia.
od lat przykładałam uwagę do słów „proszę, dziękuję, przepraszam” (do „wybacz mi” również, lecz chyba nie było aż tylu sytuacji do ich stosowania, lub może ich nie zauważyłam ;)) nie wiedziałam, że to mantry; stosowałam je nie dlatego że to również formy grzecznościowe, lecz z potrzeby serca – to Ono cały czas wywołuje ich stosowanie; czuję ich realny wpływ – jak wzmacniają /rozwijają dobrą twórczą energię w danej sytuacji, oczyszczają, budują. Ca od 2 lat przemykało mi przez myśl, że może jednak za często to robię; statystycznie vs otoczenie; oczywiście nie chciałam zrezygnować z częstego stosowania, tylko diagnozowałam skąd u mnie ta potrzeba (tak naturalna i silna). Dziś dziękuję Ci ślicznie za dopełnienie mojej diagnozy, zaleję świat jeszcze bardziej tymi słowami <3
Fotki jak zawsze świetnie, idealnie dobrane do przekazu i kontekstu. I również jak zawsze świetny humor, …lubię takie smaczki jak np. ten o piciu wody destylowanej 🙂 🙂 🙂
Serdeczności!
<3 <3
Tekst-kolejny!-do przepisania i ew.nauczenia.Dziękuję.
Natomiast jeśli słyszę słowo -musisz-odmieniane we wszystkich osobach,to zawsze mówię:…jedno co muszę, to muszę umrzeć.Deszczowe buziaki.