fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
218 676 995
57 online
45 811 VIPy

Witarianizm, nie dla chińskiego wieśniaka

Ello Państwu, Dzisiaj same zgrzyty, ale cóż, proponuję koks:

Jaka jest różnica pomiędzy biegaczem i rowerzystą wytrzymałościowcem, który kiedyś w przeszłości miał pewien problem z narkotykami, a zdrowym rówieśnikiem też mężczyzną, o dużej masie mięśniowej, który wprawdzie nie był weganinem, ale dbał o swoją dietę, jadł jajka i odpowiednie do masy mięśniowej ilości izolatu białka serwatki, wiadomo, że jedynego pochodzenia zwierzęcego nie zakwaszającego? Czy ludzie mogą się tak bardzo między sobą różnić, że na przykład populacja Murzynów jest szczególnie narażona na cukrzycę, a także na prawdę nie toleruje laktozy, po okresie wyrośnięcia z wieku ssaczego?

Być może ktoś poczuje pewien dyskomfort, kiedy napiszę, że witarianizm nie jest dla zdrowych. To jest trudna dieta dla chorych obecnie, lub w niedalekiej przyszłości, a 811 sensu stricto, z oboszczeniami typu dziesięć g węgla na jedno kilo ciała, jedynie dla wytrzymałościówki i do tego ambitnej.

Ma plusy, ale ma sporo minusów, które sprawiają, że szczupła zdrowa osoba, szczególnie płci męskiej, ale nie koniecznie, jednak dobrze umięśniona, w sensie o proporcjonalnie dużej masie mięśniowej w stosunku do wagi ciała, nie tylko, że nie poczuje się lepiej na tej diecie, ale nawet gorzej. Powiem więcej, że nawet dieta wegańska, to może być za mało. Tym bardziej, kiedy ktoś nie może być owowegetarianinem, bo jest uczulony na jajka, bardzo popularny alergen.

Nie wiem czy ktoś sobie przypomina, takiego mojego posta, o lipidach Grega, pod którym rozgorzała dyskusja na ponad czterysta komentów, na temat owych lipidów i innych dygresji. Wtedy zadawałam witarianom, którzy prowadzą poczytne blogi pytanie, jak do tego doszło, że lipidy tak bardzo spadły? No wiadomo, za mała podaż tłuszczu na 811. No i że to może być problem witarian właśnie  na 811. Pytałam i szukałam w necie odpowiedzi, OK już wiem. Campbell o tym pisał, że Chińczycy mieli bardzo niski ogólny poziom cholesterolu, przy czym nie wiem jak z frakcją dobrą, co ewentualnie stanowi dla witarian zagrożenie (przy okazji małego całkowitego, również za mało dobrego), jednak nikt, absolutnie nikt nie udzielił mi odpowiedzi na temat, dlaczego trójglicerydy spadły poniżej minimum. O tym nigdzie, na żadnej stronie w necie w sensie, nie było napisane, jednak nadal drążyłam. Bo skoro podają dolną granicę, to w jakimś celu. Dlaczego nie ma na ten temat informacji? I już wiem, sama sobie odpowiedziałam na to pytanie. Bo w krajach o rozwiniętej cywilizacji, to właściwie nie jest nigdy problemem, trójglicerydy nie spadają poniżej normy, a wręcz przeciwnie, połowa przekarmionej byle czym populacji, ma aż za dużo fatalnych dla zdrowia trójglicerydów. Ale teraz już wiem. Dotarłam. Tak bardzo niski poziom trójglicerydów, to niedożywienie białkowe!!!! Bardzo nie dobre w skutkach, łącznie z tym, że ma wpływ na obniżenie poziomu leukocytów, w tym pośrednio na zwiększenie monocytów, czyli tak jak przy infekcji wirusowej.

Jesteś człowiekiem posiadającym użyteczne mięśnie, zwartym, sprężystym, a twoje mięśnie w stosunku do posiadanego tłuszczu stanowią bardzo istotny procent, wszystkie przemiany w twoim organizmie w związku z tym idą z szybszym metabolizmem, to dieta wegańska nie jest dla ciebie, a witariańska jeszcze mniej, 90/5/5 w szybkim tempie może być przyczyną groźnych chorób.

Przez całe swoje życie muszę pilnować swoją wagę, mój poziom cholesterolu i waga rośnie od samego patrzenia na pączka, uprawiam wytrzymałościówkę, mam skłonności do niskiego poziomu żelaza, spotęgowane też moją płcią i dla mnie 811 jest całkiem dobrą dietą, z pominięciem tego nieszczęsnego żelaza i w ogóle wegański witarianizm, przy założeniu oczywiście, że będę suplementować B12, pamiętać o cynku, D, i takie tam.

Natomiast 811, witarianizm w ogóle, czy nawet jestem skłonna powiedzieć weganizm, a nawet w szczególnych przypadkach wegetarianizm, kiedy trzeba zjeść jednak owoc morza, dla zdrowej, szczupłej i umięśnionej osoby w szybkim tempie prowadzi do niedożywienia białkowego, a w przypadku 811 jeszcze niepokojącego spadku dobrego cholesterolu.

Duża ilość mięśni, bardzo przyspiesza metabolizm.

Nie każdy chętnie zajmuje się wytrzymałościówką jak DR, który podobno jest teraz już 90/5/5, to mnie przeraża i nie każdy chce mieć zajechane, płaskie mięśnie.

Zdrowy, umięśniony mężczyzna, który nie chce podupaść na zdrowiu, zachować muskulaturę, nie zamierza siedzieć w cronometrze od rana do wieczora, chociaż i to okazuje się nie wystarczające dla swojego dobra powinien wybrać co najwyżej wegetarianizm, chociaż nie wykluczone, że powinien jeść grenlandzkiego łososia lub owoce morza, oczywiście z przewagą (ponad 50%) surowych słonecznych owoców i warzyw, szczególnie zielono listnych.

Przez cały czas odkąd zajmuję się dietą witariańską, jestem trochę zażenowana, gdyż mam odczucie, że z mojej strony, to hipochondria. Jestem zdrową osobą i chciałam być jeszcze zdrowszą, jednocześnie kpiąc z siebie samej.

Jednak analizując moje skłonności i genetykę, rzeczywiście mogę się zaliczyć, do osoby narażonej w przyszłości na choroby cywilizacyjne, do tego sporo biegam, czyli dla mnie dieta witariańska, 811 jest jakby dedykowana.

Jednak kiedy 811 i witarianizmem interesują się szczupłe osoby, nie uprawiające sportu, to muszę przyznać, że z ręką na sercu nie mogę im witarianizmu polecić. Bo jeden raw food ocieka tłuszczem, i to nie byłoby najgorsze, gdyby nie to, że ocieka tłuszczem z cukrem, a drugi (811) działa bardzo szybko, ale na człowieka z tendencjami do cywilizacyjnych chorób.

Kiedy przyjrzymy się jeszcze raz filmowi Cousensa, o leczeniu cukrzycy w 30 dni to rzeczywiście teraz dopiero widzimy, jak bardzo ci chorzy ludzie są charakterystyczni dla zagubionej współczesnej cywilizacji. Jeden nie był i on całkowicie zmarnował swoją szansę, tak sugeruje Cousens, albo w ogóle jej nie miał za dużej, tak twierdzę ja. O co więc chodzi? Gdyby ci ludzie przeszli na zwykły weganizm, o niewielkiej ilości tłuszczu, mało sodu i sporo potasu, a także jedli przynajmniej 50% posiłków roślinnych na surowo, to efekt byłby dokładnie taki sam, są na to przykłady.

Ale Cousens nie wypłynąłby na nowatorskim witarianizmie, byłby jednym z wielu lekarzy (jest ich przecież sporo) leczących cukrzycę zwykłą dietą wegańską, o niskiej zawartości tłuszczu, sodu i większej potasu.

Niewątpliwie zdrowi ludzie, jedzący organiczne warzywa i owoce z przewagą surowych, spożywający białko nie z założenia, byle jakiego 10%, ale właśnie nie byle jakiego i w zależności od swojej wagi, ale nie tej tłuszczowej, tylko właśnie mięśniowej, nie potrzebują w żaden sposób myśleć o witarianizmie, jako o lepszym na siebie koncepcie. Leucyna jest bardzo ważna.

Czasami żałuję, że jestem weganką i , że sama narzuciłam sobie ograniczenia, które obecnie działają jak blokada, bo uważam, że byłoby o wiele zdrowiej po prostu od czasu do czasu zjeść owoce morza, żeby nie suplementować się cyjanokobalaminą. Ktoś mnie pytał, że na opakowaniu ę ą Solgaru, jest napisane cobalamina. Napisałam do firmy, to nie methyl B12, ale cyjanocobalamina. Nie uważali za stosowne tego nadmienić na opakowaniu.

Należy zrobić wszystko, aby ludzie nie traktowali zwierząt jak przedmiotów, jednak obecnie nie jestem pewna, czy człowiek zdrowy, który nie wykoleił swojego metabolizmu robi dla siebie najlepiej zostając 100% weganinem, nie mówiąc o witarianizmie, szczególnie w zimnym, ale i w polskim klimacie.

Od czasu wypadu z naszej kołyski Afryki w poszukiwaniu cudownej krainy, gdzie chowa się, czyli mieszka słońce minęło kilkadziesiąt milionów lat. Potem już tylko jedliśmy białko zwierzęce, żeby przeżyć. Węgle nie były tak ważne jak właśnie białko i tłuszcz. Nie donosisz ciąży bez odpowiedniego białka.

Oczywiście, to co się stało z debilnym człowiekiem współczesnym, który dzień w dzień je mięso i to straszne, skażone, przetworzone, naszpikowane antybiotykami i zagryza go tłuszczem z cukrem, to dla takiego debila jedynym ratunkiem jest przynajmniej na kilka lat do opamiętania, wegański witarianizm, najlepiej zbliżony w proporcjach do 811.

Ale jak wcześniej nie upadłeś na głowę i chcesz być zdrowy, bo jesteś zdrowy i szczupły w tłuszcz, odradzam!

Możesz wpaść z deszczu pod rynnę, i w centrum miasta milionowego cierpieć na niedożywienie białkiem, jak Chińczyk z najbiedniejszego regionu Chin i owszem żadna choroba cywilizacyjna Cię prawdopodobnie nie dotknie, ale człowieku choroby biedy jak najbardziej tak, w tym nieprzyjemne zakażenia wirusowe.

Na pewno wielu z was w tym momencie powie, a białko z konopi (może być surowe), a białko ryżowe (już nie surowe), a z groszku (nie surowe), a kontrowersyjna soja? To wszystko tak, tylko jednak to może być za mało dla zdrowej, albo zdrowej i  umięśnionej osoby szczególnie.

Ten blog piszę dla Was, bo zanim napiszę każde zdanie, już go znam, już o nim wiem. Nie wszyscy potrzebują takich informacji, ale jak masz pewne wątpliwości, a nie jesteś typem cywilizacyjnym, wręcz przeciwnie raczej ubogim wieśniakiem chińskim, przemyśl to co napisałam.

To nie jest też dieta dla zdrowych atletów, na pewno NIE!

Pa drogim bogatym wieśniakom, pa ubogim, pa rachitykom, pa cywilizacyjnym ofiarom, pa ślicznym i pa brzydulkom, pa atletom i pa dżokejom. Wasza zmulara pepsi.

(Visited 2 376 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Karolina 8 lutego 2013 o 16:52

    Czy ma sens dieta ktora stosujesz kiedy nie ma w zasiegu warzyw i owocow eko a tylko takie jakie sa , co moge zrobic w takeij sytuacji. Bardzo zle znosze normalna diete , nie moge wlasciwie nic zjesc zeby nie czuc sie fatalnie .prosze o rade

  2. avatar pepsi 8 lutego 2013 o 18:15

    Karolina, w takiej sytuacji namawiam Cię do jedzenia warzyw i owoców z piętnastu, które podałam, na witarianizm krok trzeci i są jeszcze takie, których nie ma na obu listach, a które są bliżej piętnastki, do nich należą banany i owoce cytrusowe, podaję za Antyrak. Nowy styl życia – dr. David Servan-Schreibe

  3. avatar Karolina 8 lutego 2013 o 19:07

    Bardzo dziekuje ,:)
    mieso ludzkie? – lucyna 🙂

  4. avatar pepsieliot 8 lutego 2013 o 20:46

    🙂

  5. avatar AgaZ 8 lutego 2013 o 21:50

    Dziękuję Pepsi! Mam trójkę rosnących dzieci i meża rosłego (maja ogromny apetyt) cały czas są głodni – pół godziny po szejku chcą znowu cos zjesc. codziennie zastanawiam sie czy dieta 100 % surowa jest dla nich odpowiednia, czy dostają wszystko czego potrzebują??? Czy nie za mało białka….Coreczka czesto ma ochote na łososia, jajka, a ja mam dylematy…..
    Dziekuje raz jeszcze…
    Pozdrawiam surowo

    1. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 06:36

      AgaZ witarianizm moim zdaniem to lekarstwo, niektórzy muszą go brać całe życie, ale jak lekarstwo to ma nieporządane też skutki uboczne, natomiast zdrowy i szczupły człowiek powinien sobie zabrać z witarki tylko to co potrzebuje i nie świrować, bo na prawdę nie będzie dobrze, zresztą zauważyłaś to również

  6. avatar mimi wooow 8 lutego 2013 o 22:18

    matko, nareszcie doczekałam się jakis wątpliwosci!!!!!! a wczesniej NIC tylko ten witarianizm jako pewny pewniak na Twych ustach gościł. Pepsi, ja Ci kiedys pisałam, że czytam wszelkie cuda, niewidy i takie tam dietetyczne porady i naukowe zwidy i nie mogłabym uwierzyc jednej jedynej prawdzie kulinarnej danego raw GURU, który przyparty do muru, wyrzekłby sie 100% wiary w swoją niezawodną dietę-podnietę, gdyby miał w domu rozchorowaną witariańską kobietę. mi te banany i cytrusy i pyszne szejki w zimie w ogóle nie podchodzą i nie przekonuja mnie fakty, że one tak organizm chłodzą, bo bla, bla, bla, usuwaja sie toksyny!!! ale wszyscy w pracy mają dziwne miny jak zaczynam trząść sie jak galareta i wtedy witarianizm w zimie to dla mnie zerowa podnieta. tak jak sama przyznałas, warunki naszego bytu znacznie się zmieniły od kiedy wyemigrowalismy jako prawie małpoludy z Afrki, więc założenia 811 to dla mnie zawsze była czarna magia, takie widzimisię i traktowałam to jako ciekawostkę i eksperyment do przeprowadzenia. najbardziej konkretny w swoich poradach dietetycznych i a propo zdrowego stylu życia jest dla mnie Paul Pitchford i jego „Odzywianie dla zdrowia” . to moja biblia odzywiania i bardzo duzo wskazówek dotyczących mojego typu i aspektu osobowości wg tradycyjnej medycyny chińskiej [wychłodzony, wilgotny] znalazłam własnie w tej wspaniałej książce, która łączy mądrość starozytnych Chin z zachodnioeuropejskim, naukowym podejsciem do zdrowia. polecam szczerze. ps. jednak mam bardzo duże pracie na przeprowadzenie eksperymentu z 811 tego lata … pozyjemy, zobaczymy 🙂 pozdrawiam

    1. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 06:37

      Nie Mimiczku, jest sporo wpisów z wątpliwosciami, ale teraz jest pewność

  7. avatar summer breeze 9 lutego 2013 o 06:38

    Ja mam nadprogramową ilość mięśni. Od września jestem niemal 100% wegański i mogę stwierdzić, że białko zwierzęce jest zbędne dla utrzymania/rozwoju masy mięśniowej. Co innego kalorie. Zgadzam się, że 8/1/1 jest nieodpowiednie dla silnego faceta. Ja mam odchyły w postaci codziennego posiłku w postaci posiłku składającego się z 170g orzechów (waga przed namoczeniem). To pomaga z dostarczeniem zarówno białka jak i tłuszczu. No i samopoczucie lepsze.
    Dla utrzymania masy mięśniowej bardziej istotne jest dostarczenie kalorii niż białka, ale tego musi być dobrych kilkadziesiąt gram, jakiś 1g/kg masy ciała.
    Zauważyłem jednak, że czasem można pozwolić sobie na przkładowo posiłek składający się z 300g ryżu (waga przed gotowaniem). To 20g białka i 1000kcal by nadal pozostać facetem i nie przypominać kolejnej witariańskiej pizdy. A wiadomo facet czasem musi w mordę dać.
    Tylko trzeba mieć czym…
    Frutarianizm czy 811 to nie jest żarcie dla atlety.

    Jazgottt myślisz, że skąd wytrzasnąłem ten „summer breeze” ?
    Prawdziwy fan metalu nigdy nie będzie cierpiał na niedobór żelaza.
    Nigdy.

    1. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 13:32

      Summer, jak najbardziej siur, tylko że zaczynasz jeść bardzo dużo tluszczu, który wiadomo jak działa z cukrem, a dwa opoxnia regenerację po treningową

      1. avatar summer breeze 10 lutego 2013 o 07:04

        Ten tłuszcz przeszkadza tylko w sportach wytrzymałościowych. Niektórzy wyczynowi kulturyści stosują dietę niskowęglowodanową, a więc wysokotłuszczową. Ja jestem ektomorfikiem i tłuszcz zawsze mi służył. Oczywiście te orzechy łączę zawsze z warzywami, nigdy z owocami. No i czuję się po nich lekko jak po surowym tzn. mogę bezpośrednio po takim posiłku ćwiczyć, biegać. Oczywiście nie jem tego przed treniingiem, wtedy akurat węgle. A po gotowanym muszę odczekać godzinę i unikam takiego żarcia.
        Nie zgadzam się co do regeneracji. Wychodzę z prostego założenia, że wpływ na regenerację ma tylko dieta raw i doping. Cała reszta to pic na wodę.

        1. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:19

          Greg też jest ektomorfikiem, oczywiście pisałam o t’uszczu tylko około treningowo,

        2. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 14:56

          Orzechy moczone lub świeże można łączyć bez przeszkód z cytrusami. Sam miałem przed tym wątpliwości, ale wypróbowałem i jest świetnie 😉

    2. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 17:39

      Zgadzam się z Tobą Jaz. W przypadku robienia posiłków trzeba przede wszystskim unikać rutyny i jeść to, na co ma się w danej chwili ochotę. Zbytnia restrykcyjność grozi niestety ograniczeniem wielu źródeł wartościowych składników odżywczych i rzeczywiście może doprowadzic do orthoreksji. Moje orzechowe-zieleninowo śniadanie było dla mnie czymś trochę nudnym i dlatego dodałem do niego jeszcze cytrusy i byłem mile zaskoczony, że tak dobrze się łączą z tego produktami białkowymi oraz nie ma po nich żadnych nieprzyjemności 😉 Poza tym urozmaicenie posiłku z jaglaną lub ryżem (m.in. sushi) w bardziej orientalne specjały też mój organizm przyjął z dużym entuzjazmem. Teraz zamierzam dodać jeszcze trochę soków zieleninowych lub z buraka (z dodatkiem cytryny goździka oraz skórki z pomarańczy, cytryny i suszonymi kwaśnymi dzikimi morelami-pycha!!!). Przyznam, że te eksperymenty przypadły mi do gustu, a poza tym dzięki temu zjadam więcej i chętniej te posiłki 🙂 Oczywiście o sporej ilości innych owoców też nie zapominam ;))

      1. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 19:40

        Na początku jadłem też takie niezwykle małe porcje, np. dwa jabłka, potem marchweki i 2 kromki zwykłego chleba z oliwą+surowa marchewka, na obiad 50 gramowa (przed gotowaniem) porcja kaszy z warzywami, następnie na kolacje 100 gramowa porcja wątróbki z jakimś warzywem. 1000 kalorii na pewno nie osiągałem, nie mówiąc o zapotrzebowaniu na aminokwasy, minerały, czy witaminy. Najlepsze było jednak to, że waga moja stała w miejscu (65 kg) 😉 U mnie w rodzinie to babcia przejawiała i przejawia takie zapędy dyktatorskie w stosunku do tego, co ma jeść dziadek, a także inni (m.in. ja). Skutki tego najlepsze nie są, np. dziadek męczy się z chorymi stawami, nowotworem prostaty oraz ostrym zapaleniem jelit (występują też krwawienia). Próby przekonania babci do zmian ograniczyła się jedynie do zaprzestania podawania jemu zupy mlecznej na śniadanie oraz nie podawanie cukru. Na wykluczenie mięsa i chleba nie zgodziła się, choć na własnym przykładzie widzę, jak może okazać się to pomocne. Najgorsze jest to, że dziadek nie je praktycznie w ogóle surowych owoców (jedynie jedno jabłko starte na tarce i podgrzane na kaloryferze), bo uważa, że mu szkodzą :/ Dlatego też nie je również pomidorów oraz żadnej zieleniny, bo boi się problemów z jelitami. Tłumaczenia, że one by pomogły nic niestety nie pomagają. Sam dziadek jak z nim raz rozmawiałem stwierdził, ze dopóki będzie żył to zamierza jeść jak do tej pory, więc osobiscie już spasowałem. Szkoda, że często ludzie nie wybierają czegoś nowego, by mogło im pomóc, polepszyć komfort życia, a konsekwentnie tkwią przy utartych ścieżkach, które je zaprowadziły wiadomo do czego.

      2. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 15:09

        Babci nie chciałbym tego odbierać, ale dziadkowi, żeby polepszyć jego stan zdrowia, choć polepszył się on ostatnio po grypie. Dziadek je mało i pije dużo wody, dlatego staram się babci radzić, by jednak jakiś owoc zawsze się u niego pojawił. Z kolei babcia nie jest tak niechętna na zmiany, np. barrdzo jej zasmakował świeży ananas, którego im przywiozłem, ale nieustępliwie twierdzi, że białko jest tylko w produktach zwierzęcych. Zmian w jej sposobie odżywiania jakoś zbytnich nie wprowadziłem, poza zmianą chleba z pszennego (z dodatkiem cukru) na żytnio-pszennego, po którym schudła i poczuła się lepiej. Owoców je trochę więcej, choć według mnie dużo za mało. Ale na siłę nic nie wprowadzam, a jedynie sugeruje. Gdy się przekonuje do moich propozycji to wtedy dokonuje zmian, ale jak wiadomo starszym osobą jest zawsze ciężej, tym bardziej, że są przekonane o słuszności własnego modelu odżywiania, bo przecież tyle lat przeżyły (jednak nie zawracają uwagi ile się w rzeczywistości zmieniło w ich sposobie odżywiania, gdy mieli naście lat i nie jedli tak wielu przetworzonych produktów).

      3. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:59

        Jaz, właśnie to uczulenie nagle na jajka, nie jadł półtora roku, mnie najbardziej zasmuciło, nie mówiąc juz , że miało nie być uczuleń

      4. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 19:46

        Jaz-sam z kolei po odstawieniu chleba miałem długi okres czasu katar (na nieszczęście wtedy, gdy były mrozy, dzięki czemu do tej pory jeszcze mam strupki w nosie:/ ) Ale i tak uważam, ze było warto-zauważyłem, że wyostrzył się mi nieco słuch, a oddech też jakby lżejszy (jednak może to zawdzięczam moim ulubionym figom ;))

      5. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 07:21

        Dzięki Jaz, on ma inny niż ja charakter, nie lubi za bardzo rozkminiać o jedzeniu i się zbytnio starać, to go w ogóle nie interesuje. Co podam to zje, bo mamy taki podział. On teraz cały czas zajmuje się biznesem, a ja mogę pisać.Na szczęście biznes moze prowadzić z domu.

      6. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 19:30

        Jaz, znam to wszystko 🙂 ne a mnie jedzenia też jakby nie ma

  8. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 06:45

    Jazgotttu jak zwykle bardzo ciekawy dla mnie wpis, tym bardziej, ze myślę bardzo podobnie, jednak nie jestem pewna weganizmu, nie mówiąc o witarianizmie dla zdrowego mężczyzny. Na prawdę jestem odpowiedzialnym człowiekem i G. jadł wszystko co było trzeba, niestety ilość bialka z wegańskiego pozywienia, dodatkowo konopie i spirulina, okazała sie za mała, na jajka się uczulil i mogł je jeść przedtem, a teraz nie i wrócił do tranu (bardzo niskie lipidy) i rozważamy owoce morza. Cokolwiek p.Desmont powie, ja tu mówię o historii przypadku.

    1. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 19:25

      Za pewne masz rację, chodzi o to, ze on zawsze miał świetne wyniki, niski cholesterol, cukier i wszystko ok, przy tym jest bardzo silny, niesłychanie wysportowany i bardzo umięśniony, moje przeciwoenstwo, ja do tego dochodzę ciężką pracą, a on taki typ sportowy

    2. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 19:27

      z tego co wiem, t owoce morza są o wiele mniej zaneczyszczone niż ryby, bo nieporownywalnie krócej żyją,

      1. avatar NaZdrowie 19 sierpnia 2014 o 14:26

        A ja czytałam , że owoce morza są bardziej zanieczyszczone niż ryby i są silnie alergenne.

    3. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 19:29

      jazgotttu, ne mówię , że wiem więcej, ale wystarczająco, żeby napisać to co napisałam i być tego pewną

      1. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:26

        Jazgottt wierz mi , że niczego mu nie brakowało, posiłki olbrzymie i urozmaicone, 3 sklepy w Krakowie ze zdrową żywnością nas zaopatrują, regularne badania, zdrowy tryb źycia, ćwiczenia, świerze powietrze, woda strukturala, organiczne owoce w olbrzymich ilościach. Nie rob proszę ze mnie nieodpowiedzialej osoby. Znam wiele przypadków podobnych do niego, godzinami szukam historii i to opisywanych, przez lekarzy medycyny, którzy sami byli weganami i niekedy witarianami.

      2. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:28

        Przecież ja nigdy nie pisałam o jego diecie, tylko o swojej, jedynie co mamy wspólne to po litrze koktajlu rano, dwa identyczne, z tym, ze on jeszcze brał konopie

      3. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:54

        On nie wróci do jedzenia mięsa, własnie mi powiedział

  9. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 14:13

    Ciekawy wpis Pepsi, choć według mnie można się nabawić niedoborów białka, jak ktoś je zbyt mało w stosunku do ilości pokarmów. Osobiście dokonałem lekkiego zwiększenia ilości nasion i orzechów po odstawieniu chleba i nie wyczuwam jakoś zadnych oznak niedoborów białkowych (obrzęk, łamliwe/wypadające włosy (właściwie w ogóle ich teraz nie tracę, a jedząc mięso mogłem wyciągać garściami), nudności, słabnięcie, lęki/depresje, owrzodzenia skóry, wolne gojenie, skurcze mięśni, problemy ze snem, ból głowy, wysypka, czy sucha skóra). Większość z wymienionych objawów miałem przed weganizmem, a teraz nie wiem co to ból głowy, skurcze łydek, problemy ze snem, czy problemy ze skórą. Czy u Grega wystąpiły jakieś niepokojące objawy, które mogłyby to sugerować? Może wystarczy wprowadzić gotowane posiłki w postaci kaszy gryczanej, amarantusa, soczewicy… oraz zwiększyć ich różnorodność (sam ostatnio przyłapałem się na zbytniej monotonni i wprowadziłem trochę więcej urozmaiceń w postaci Dalekowschodnich inspiracji ;)), Choć moja waga po odstawieniu chleba zeszła do 60 kg i raczej się nie rusza, ale samopoczucie jest świetne. Zastanawiam się nad dodaniem dodatkowego posiłku białkowego w postaci mleczka z orzechów (np. włoskich) na wieczór. W sumie pokarm przetworzony, ale substancje odżywcze łatwo przyswajalne w takim posiłku. Może takie coś pomogłoby w jakiś sposób Gregowi.
    *
    Pozdrawiam!!!

    1. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 15:07

      „Ciekawy wpis Pepsi, choć według mnie można się nabawić niedoborów białka, jak ktoś je zbyt mało w stosunku do ilości pokarmów.” Widzę, że to pierwsze zdanie to trochę takie „masło maślane” mi wyszło. Po prostu wielu wegan je zbyt mało, co podkreślała już Jaz, a wtedy może się to przytrafić. Ponadto w drugim zdaniu obok chleba miało być oczywiście mięso 🙂 Wiem Pepsi, że może trochę zbyt tłusto, ale w sumie ilość pokarmów robi swoje i w ostatecznym rozrachunku nie ma go aż tak dużo 😉 Co się tyczy zaś białka, to jeszcze ważniejsza jest moim zdaniem jego wartość biologiczna oraz zdolność transportowania go przez krew do komórek ciała. Nie wiem skąd masz informacje, że zbyt niski poziom trójglicerydów oznacza niedożywienie białkowe? Spotkałem się z 5 wyróżnionymi cechami niskiego poziomu tróglicerydów, m.in. nadczynność tarczycy, niedożywienie, używanie niektórych leków, dieta z niską zawartością tłuszczu oraz zespół złego wchłaniania. Niedożywienie nie ogranicza się z pewnością do samyk białek i aminokwasów, z których się składają, ale i innych składników. Poza tym nie wiem, czemu dieta wegańska miałaby komukolwiek zaszkodzić, a szczupłe oraz dobrze umięśnione osoby miałyby jej unikać? Przecież nie zawsze zdrowie idzie w parze z dobrą sylwetką – vide mój dobrze zbudowany kuzyn, który ostatnio był cięzko chory przez 2 tygodnie, a potem poszedł zrobić sobie wyniki i wyszła mu niedoczynność tarczycy. Sam z kolei nadmienił, że wśród jego znajomych z siłowni właściwie wszyscy mają ten problem. Jak widać pozory często mylą… Według mnie lepiej być szczuplejszym i zdrowym niż muskularnym oraz borykającym się z takimi problemami :))

      1. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 17:48

        To prawda Jaz, choć czasem jest trochę problemów ze znalezieniem czasu na ćwiczenia, a niestety waga potrafi wtedy szybko spaść. Na produktach przetworzonych jest pod tym względem w pewien sposób lepiej, choć na masę ciała składa się wtedy głównie opuchlizna 😉

      2. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 19:30

        Jaz, uwielbiam umięśnionych i silnych mężczyzn 🙂 i tacy uwielbiają mnie 🙂

        1. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:13

          o jakim biuście mowisz Jaz, mężczyxni, którzy biora testosteron, potem mogą mieć ginekomastię, ale normalnie mężczyzna nie może mieć zapadniętej klatki, klatka ma być wypukła i umieśniona, mięśnie piersiowe są szczególnie piękne, pectoralis major

        2. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:57

          Ja sama jestem osobą silnie zbudowaną, mam grube kości, łatwo buduję mięśnie, trochę je oczywiście katuję bieganiem, ale mam szerokie obojczyki, więc wyglądam na umięśnioną i jestem umięśniona i nie wyobrażam sobie, że mnie mój chłopak z łatwością nie uniesie, bo ważę 58 kilo.:)

        3. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 07:22

          Na szczęście już też przestałam się tak trząść z zimna jak jeszcze przed pół rokiem na witarce

    2. avatar pepsieliot 9 lutego 2013 o 19:21

      NM właśnie o tym jest ten wpis, on był przedtem idealnie zdrowy i miał świetne wyniki, był dwa i pół roku wegetarianinem, więc nie ma to analogii, do kogoś kto adł mięso, wcześniej jadł tylko piersi z kurczaka ekologicznego, był kulturystą bardzo dbającym o zdrowie, ale ńie był wegwtarianinem oczywiśce, jednak nie jadł czerwonego mięsa, ale klopoty zaczęły się, kiedy przeszedł na weganizm i do tego witarianizm. Moim zdaniem witarianizm to lekarstwo i tak jak napisałam , nie dla zdrowego, lub nie należahcego do grupy podwyższonrgo ryzyka. Wiem, ze xle to tłumaczę, ale widzę to na każdym kroku, ludzie zdrowi i szczupli faalnie znoszą wiariański weganizm

      1. avatar NotMilk 9 lutego 2013 o 20:03

        To rzeczywiście wygląda trochę niepokojąco Pepsi. Jednak w takim wypadku może trochę wspomnianej gotowanej strawy pomogłoby w polepszeniu tego stanu? Może byłoby dobrze zwiększyć nieco ilość tłuszczu, np. kokosowego lub palmowego do pokarmów albo orzechów (wtedy na pewno trójglicerydy poszłyby w górę)? Może trochę trzeba pokombinować? Czy ma jakieś widoczne negatywne skutki odżywiania się w ten sposób, jak i wspomniane przez Ciebie inne osoby, grożące poważnymi chorobami?

        1. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:11

          Jaz i NM, jedzenie 100% na surowo wogóle sie w jego przypadku nie sprawdziło, był bardzo szczupły, co nie znaczy, że malo ważył, ale miał tylko suchą masę mięśniową głownie, i schudł wpierwszych 3 miesiacach o 6 kilo i to było fatalne, wiejc odrazu przeszlismy w jego przypadku, nie moim, na jedzenie 30 do nawet 40 % gotowanych warzyw, kasz, soczewicy i ryżu. Nigdy nie pisałam też że je mało objętościowo, wręcz przeciwnie, kiedyś adł na talerzu, obecnie jest to półmisek, i co z tego, przestał chudnąć, ale stracił osporność w wyniku niedozywiena białkowego

          1. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 10:34

            W sumie wielu z nas je teraz miskami, a nie talerzami, bo jest to trochę mało – tym bardziej, że rośliny nie działają tak bardzo anabolicznie jak mięso stąd ilości muszą być większe. Poza tym najbardziej na spadek wagi wpływa głównie odstawienie chleba, co widzę sam po sobie 😉 Poza tym jak u niego przejawia się spadek odporności – czy ma/miał grypę bądź przeziębienie?

          2. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:53

            On wrócił do chleba po pół roku witarianizmu, i teraz od roku je żytniego na zakwasie 4 kromki dzień w dzień. Nie wytrzymał.

          3. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 15:30

            Jeśli chodzi Tobie Pepsi o to, że stał się zbyt szczupły to wystarczy trochę zmienić proporcje i zwiększyć spożycie tłuszczu i białka, np. do 20% albo białka nawet do 30. Pomocne byłyby na pewno dodanie mleczka orzechowego, które jest lekkostrawne. Pamiętam, że pisałaś, że G. mniej ważył, gdy jadł wg Boutenko, ale w tym wypadku byłoby to dodanie kolejnego posiłku do pozostałych z 811, np. z zieleniny lub cytrusów.

          4. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:58

            właśnie juz wcześniej o tym pomyślałam, że nie pije mleczka orzechowego

          5. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 17:52

            Osobiście powiem, że dla mnie niejedzenie chleba nie jest raczej czymś wyjątkowym w moim życiu, bo jako dziecko miałem celiakę i do 5-6 roku życia nie jadłem go w ogóle. Teraz też raczej nie odczuwam braku chleba, choć również jadłem żytni na zakwasie. Nie ukrywam, że zapewne czasami moze spożyję 1-2 kromki, ale to raczej w sytuacji kryzysowej, choć gorzej po nim myślę, mam problemy z koncentracją, a skóra lekko się zaczerwienia przy płatkach nosowych. Osobiście wolę bardziej gotowane kasze lub ryż, który towarzyszy mi od najmłodszych lat 😉 Radzę Tobie Pepsi przyjąć jego decyzję ze spokojem i skorzystać z naszych orzechowych rad. Mam nadzieję, że to jemu pomoże oraz za pewien czas skontrolujecie i zobaczycie, czy pomogło. Jajkami nie musisz się przejmować, bo to raczej nie uczulenie tylko reakcja odtrutego organizmu, który nie toleruję tegorodzaju produktu. Normalnie po odstawieniu produktu alergia przechodzi – u mnie na migdały (jem teraz pierwszy raz od pół roku i jest ok), a u Jaz na seler i paprykę 🙂
            *
            Życzę Wam dużo zdrowia oraz więcej radości czerpanej z życia!!!

          6. avatar NotMilk 10 lutego 2013 o 20:51

            Jak mam być szczery to za zrobienie mleczka orzechowego dopiero się zabieram, bo do tej pory zawsze jadłem moczone orzechy, a teraz zamierzam zrobić trochę urozmaicenia, a poza tym rano przed zajęciami czasami mam za mało czasu, by cokolwiek zjeść. Mleczko będzie w takim wypadku jak znalazł (moje niezmienne motto brzmi – „kalorii nigdy nie za wiele”) 😉 Z kolei jeśli chodzi o celiakę. Z opowieści wiem, że podejrzenia o nią pojawiły się wtedy, gdy sąsiadka podała mi kawałek drożdżówki. Miałem po niej potworne problemy jelitowe, wymioty i lekarz stwierdził celiakę. Od tego czas nie spożywałem nic glutenowego i nabiałowego (to samo wcześniej rozpoznane), więc do 5-6 roku życia było wszystko ok (nawet zbytnio nie chorowałem, choć byłem szczupłym i bardzo energicznym dzieckiem). Około 5-6 roku życia lekarz zalecił spróbować stopniowe wprowadzanie tego rodzaju produktów i od tego czasu zacząłem bardzo często chorować (prawie cała zerówka, a potem nieco mniej) oraz bardzo utyłem (m.in. również na skutek leków antyalergicznych, bo lekarz uznał moje katary właśnie za reakcje na pyłki, itp.). Dziękuję Jaz za doradzenie badań – postaram się je przeprowadzić w tym roku i zobaczę co wyjdzie. W sumie moje objawy pasowałyby do celiaki (choć anemii nigdy nie miałem), bo przyznam szczerze, że do końca dobrze się nie czułem na weganizmie, a dopiero odstawienie chleba dużo zmieniło na lepsze (m.in brak wzdęć, regularne wypróżnienia tylko jeden raz rano oraz nie pojawiają się na mojej skórze żadne swędzące krostki niewiadomego pochodzenia 9wcześniej były częste), a także polepszył się stan mojego uzębienia i nie odczuwam tak jak wcześniej zmęczenia). Szczupły od pieczywa raczej nie byłem, bo mnie ono rozpulchniało (choć nie tak jak nabiał) i dopiero teraz mój brzuch odzyskał normalne wymiary (wcześniej 86 cm, a teraz 76 cm) w stosunku do klatki piersiowej (wcześniej 96 cm a teraz 95 cm)… Widzę, że trochę się rozpisałem. Idę w takim razie zabierać się za moczenie orzechów i kaszy na jutro 😉 Dzięki Jaz i do usłyszenia!!! 🙂

      2. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 07:22

        Nie wiem, czy on byłby w stane jeść teraz mieso, może od czasu do czasu krewetki, ale i tego nie jestem pewna, kapsułka tranu to wszystko

  10. avatar Violina 10 lutego 2013 o 08:48

    Pepsi, a czy oglądałaś film ,,Przełom”? O rodzinie wegańskiej odżywiającej się na surowo. Najstarsze dziecko ma 11 lat i żadnych niedoborów. Do tego matka w czasie 2 ciąż też jadła tylko surowe rzeczy.
    Chociaż ja sądze, że od czasu do czasu nie zaszkodzi jeśli zjemy coś mięsnego. Nie popadajmy w skrajności.

  11. avatar pepsi 10 lutego 2013 o 09:16

    Przełom jest na tym blogu, już dawno go wrzuciłam i jest albo kłamstwem, albo wszyscy jak jeden mąż należą do grupy około 30% ludzi, którzy potrafią czerpać B12 z przewodu pokarmowego, albo i tak z pewnością brakuje im witamin z grupy B, w tym oczywiście B12, więc pewnie suplementują, albo dadzą coś surowego, typu ryba.Ten mały, który nie był jeszcze weganinem, bo go oczywiście karmiła mlekiem, był bardzo mały. To jest dla mnie najtragiczniejszy film, gdzie kobieta gdzieś tam rodzi bez możliwości kontaktu z lekarzem, w tym filmie tylko meżczyzna ma ok.

  12. avatar pepsi 10 lutego 2013 o 09:20

    Nasi przodkowie nie byli nigdy weganami, to my uważamy, że możemy nimi być, suplementując się, ale są również tacy, którzy na prawdę nie mogą i nawet dr. Cousens witarianin (ten od leczenia cukrzycy w 30 dni)o tym pisał. W terapii Gersona podają chorym wyciąg z wątroby cielęcej, a Wolf pije od czasu do czasu surową krew. Brzmi to strasznie, ale takie są fakty.

    1. avatar edithanne 14 maja 2013 o 07:59

      moze na 811 mozna rozwinac niedozywienie, ale z cala pewnoscia nie na normalnym weganizmie. a co do b12, to yawieraja ja dyikie rosliny. ogladalam kiedys na discovry program o jakiejs kascie w indiach, ktora z powodow religijnych nie jadla od zawsze yadnzch produktow pochodzenia zwierzecego. w tamtejszej glebie wystepuje sporo b12. czy moge zapytac, czy Greg nie jest juz weganinem i jesli tak, dlaczego?

      1. avatar pepsi 14 maja 2013 o 09:53

        Greg wprowadził do swojej diety jajka ze wsi, więc nie jest już weganinem, natomiast nic innego nie zmienił w swojej diecie. 811 bez utrzymania 10g węgli na kilogram ciała, może nie być wskazana dla nastolatka, to fakt, jednak dorosłemu może jak najbardziej służyć, o czym będzie dzisiejszy mój post.

        1. avatar pepsi 14 maja 2013 o 09:54

          cd, chodziło o potężny spadek całkowitego cholesterolu, w tym tego dobrego

        2. avatar edithanne 14 maja 2013 o 10:09

          dzeki za odp!czy greg na klasyczynym weganizmie nie czul sie dobrze? co myslisz o tej czesto przytaczanej tezie na gtemat b12 i rzyznosci gleby?

          1. avatar pepsi 14 maja 2013 o 10:50

            w żyznej glebie jest B12, ale może też być glista, czy inny pasożyt, więc raczej odradzam jedzenia ziemi

          2. avatar edithanne 14 maja 2013 o 11:16

            to zart? 🙂 nie mialam na mysli, zeby jesc glebe, tylko ze z zyznej gleby wyrastaja rosliny , ktore zawieraja b12, np mlecze czy inne dzkie rosliny.

  13. avatar Jedrus1 10 lutego 2013 o 10:01

    Jak widzę to tutaj jest mowa przede wszystkim o diecie witariańskiej typu 8/1/1 a nie o innych dietach witariańskich.
    Aż się prosi o orzechy, o tym wspomniał już Summer breeze.

    Jak dla mnie najlepsze orzechy to orzechy laskowe, tylko muszą być moczone.
    Z tłuszczów zawierają przede wszystkim omega-9 a nie omega-6 jak pozostałe orzechy.
    Jedno z najlepszych źródeł białka. Proporcje aminokwasów siarkowych do lizyny wynoszą 1:1 (idealne proporcje)
    Orzechy laskowe trzeba moczyć ponieważ zawierają inhibitory enzymów trawiennych.
    Po moczeniu ok. 6-8 godzin większość inhibitorów zanika. Dalej moczone orzechy, już bez wody, można przechowywać w zamkniętym pojemniku przez ok. 7 dni, w lodówce.

    Inne orzechy (których moczyć nie trzeba) to orzechy brazylijskie, zawierają rekordowe ilości selenu i siarki, wystarczą 2-3 dziennie.
    Pozostałe orzechy należy spożywać w mniejszych ilościach ze względu na omega-6.

    Orzechy laskowe zawierają w % świeżej masy:
    14,95 % białka
    60,75% lipidów (45,65% omega-9)
    16,70 % węglowodanów
    W 100 g świeżej masy orzechów laskowych znajduje się:
    114,00 mg wapnia
    4,70 mg żelaza
    163,00 magnezu
    290,00 fosforu
    680,00 mg potasu
    2,45 mg cynku
    1,73 mg miedzi
    6,18 mg manganu
    2,40 mcg selenu

    W 100 g świeżej masy orzechów laskowych znajduje się:
    0,193 g tryptofanu
    0,497 g treoniny
    0,545 g izoleucyny
    1,063 g leucyny
    0,420 g lizyny
    0,221 g metioniny
    0,277 g cysteiny
    0,663 g fenyloalaniny
    0,362 g tyrozyny
    0,701 g waliny
    2,211 g argininy
    0,432 g histydyny
    0,730 g alaniny
    1,679 g kw. asparaginowego
    3,710 g kw. glutaminowego
    0,724 g glicyny
    0,561 g proliny
    0,735 g seryny

    Dane pochodzą ze stronki:
    http://ndb.nal.usda.gov

    Trzeba wpisać hazelnuts i wybrać Full Report
    Tam jest jeszcze więcej danych o witaminach itd.

    Pozdr.
    Jędruś

    1. avatar pepsieliot 10 lutego 2013 o 16:52

      Jędruś BARDZO Ci dziękuję, bo to na prawdę poważna sprawa! Do tego okazało się, że nie może teraz już jeść jajek, bo się uczulił, a nie chce kategorycznie wracać do jedzenia mięsa.Psychicznie nie może.

    2. avatar Jedrus1 10 lutego 2013 o 22:50

      Omega-9 nie wpływają na metabolizm omega-3. Są bardzo ważne dla wytwarzania przez organizm fosfolipidów na czele z fosfatydylocholiną, inna jej nazwa to lecytyna.
      Trwają badania nad orzeszkami ziemnymi aby zwiększyć w nich udział omega-9 a zmniejszyć ilość omega-6
      kwas oleinwy (ang. oleic acid) to właśnie omega-9.

      Uwaga: orzeszki ziemne zawierają dużo inhibitorów enzymów trawiennych, wymagane jest moczenie 6-8 godzin.
      Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej moczyć orzechy w lodówce ustawionej na 10-12 st. C (ustawiłem tą temp. używając termometr umieszczony w słoiku) trzeba najpierw pokrętło chłodzenia ustawić na minimum i sprawdzać temperaturę (co godzinę).

      Co do odmian bogatych w kwas oleinowy (omega-9)
      Artykuł angielsko języczny
      http://www.pca.com.au/hioleicpeanuts.php
      Chodzi o takie odmiany jak:
      SO95R
      Oraz odmiany:
      http://tiny.pl/h21fq
      AT-215
      AT-3085RO
      Florida-07
      Georgia-02C
      McCloud
      York
      Georgia-05E
      Orzeszki ziemne można uprawiać w Polsce, zwłaszcza na południu Polski.
      Jak ktoś ma znajomych w USA lub w Australii wśród farmerów, to jest szansa otrzymania materiału siewnego.
      Może w Czechach lub na Słowacji mają już te odmiany, warto popytać.

      Uprawa orzeszków ziemnych w Polsce
      http://tiny.pl/h21ft

      Tutaj jest artykuł o orzeszkach ziemnych
      http://tiny.pl/h21f5

      Warto zaznaczyć, że odmiany o dużej zawartości omega-6 są preferowane dla przemysłu, zwłaszcza do wyrobu farb i lakierów. Odmiany o większej ilości omega-9 są preferowane przez przemysł spożywczy i kosmetyczny.

      Pozdr.
      Jędruś

      1. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 07:27

        nie jemy orzeszków ziemnych wcale, bo to nie orzeszki

      2. avatar summer breeze 11 lutego 2013 o 15:56

        W Czechach można kupić ziemne w sklepach bez większego problemu. Tylko nie w marketach lecz małych spożywczych, bo ich właścicielami są Wietnamczycy. To nie są orzechy, lecz w dużej ilości pozwalają utrzymać/rozwinąć masę mięśniową. To samo dotyczy prawdziwych orzechów. A ja się zarzekam, że tłuszcz to wielki przyjaciel etomorfika. I nawet nie chcę wypowiadać się na temat cudzych lipidów, ale Pepsi Ty wszedzie napotykasz jakiś problem. 2g fatu/kgmc to nie jest za dużo. I nie trzeba tego łączyć z węglami

        No i jednego tu nie mogę zrozumieć. Jak to jest, że pan G. jest ekto, a mimo to średnio go interesuje dietetyka? Czy wiesz ile musi się natrudzić taki ekto by mieć jakiekolwiek efekty? U mnie pojawiły się przy ponad 4000kcal przy wadze niespełna 70kg. Wcześniej trudziłem się przez kilka lat podnieść wagę z 56kg. Tych kilka lat to ok.3000kcal i waga powtórzę 67-69kg bez jakiejkolwiek progresji również siły.
        Dopiero pózniej zrozumiałem, że kluczem są kalorie. W cztery tygodnie podniosłem wagę do 75kg. Jakieś dwa kilo na tydzień!
        W przyszłości myślę poważnie nad tym, by zrobić sobie małą przerwę od witarki i dojść do80- 90kg samych mięśni (ale bez mięsa które nie zawiera żadnej wyjątkowej substancji niezastąpionej). Później powrót do witarki i utrzymanie siły i masy. Inaczej się nie da. Trzeba czerpać umiejętnie korzyści z surowego i gotowanego jeśli chce się robić za samca alfa. I jestem przekonany, że zrobię to w cyklach. Np. miesiąc robienia siłki i megażarcia (ale ze znacznym uwzględnieniem orzechów i bananów-kalorie, białko, węgle) i tydzień wolnego od treningu i 100%raw na tym tygodniu oczywiście.
        To ambitny plan, którego realizację z pewnych przyczyn rozpocznę od września, a gdyby mi się to udało to wszyscy raw guru mogliby mnie w dupę pocałować.
        Nigdy nie słyszałem by ktoś porwał się na coś takiego więc ja to zrobię.
        Zobaczę też co daje kilo bananów z odżywką białkową.
        Mogłoby to wyglądać tak(4-5 posiłków):
        1. kilo bananów plus odżywka
        2.orzechy do 200g,warzywa
        3. ryż, kasza, soczewica ok.300g(można łączyć np. ryż plus fasola)
        4.jak pierwszy(może już bez białka)
        To już przekracza 4 tys.kalorii, a można dodać piąty posiłek.

        Wpis jako odpowiedź do Jędruś, ale chyba głównie do Pepsi.

        1. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 19:48

          On teraz inaczej Summer podchodzi do diet, odkąd zerwał z kulturystyką, którą uprawiał jakby wbrew swoim warunkom fizycznym jako ektomorfik, stale chodził z miską, był mistrzem Polski juniorów i zakwalifikował się do Świata, było to dzesięć lat temu, ale obecnie cwiczy już tylko kalistenikę, czyli z obciążęniem wlasnego ciała, jednak ma nadal dużo mięśni i malo tluuszczu, oczywiście mięśnie są mnejsze niż wtedy, ale proporcje ma nadal atlety

    3. avatar pepsi 14 maja 2013 o 09:55

      Jędruś, bardzo Ci dziękujemy, to niezwykle cenne dane!

  14. avatar Violina 11 lutego 2013 o 08:51

    Mi surowa dieta pomogła pozbyć się uciążliwego trądziku hormonalnego. Musi więc coś w tym być.
    Piję jednak codziennie tran, choć szkoda że nie zawiera B12.

    1. avatar pepsieliot 11 lutego 2013 o 19:28

      Viol, jak najbardziej, jest to dieta dla chorych, lub zagrożonych chorobami szczególnie, a także dla hipochondrykow jak ja :))

  15. avatar summer breeze 12 lutego 2013 o 15:42

    No dobrze Pepsi, że napisałaś kim On tak naprawdę jest. Bo w sumie to nie jestem przekonany co zrobię ze sobą w przyszłości. Bo ja swego czasu nie mogłem już patrzeć na żarcie. Tylko trening inny, bo pod kątem siły. No i podniosę ją w przyszłości, ale już będę uważał na samopoczucie, bo gdy zacząłem rosnąć jak na drożdżach to czułem się fatalnie. A gdy walisz w siebie kilka tysięcy kalorii dziennie to przyśpiesza to efekty starzenia, cały organizm szybciej pracuje. Jeśli więc w przyszłości jakiś czynnik wywoła zmęczenie to szybko się go pozbędę.
    Zastanawiam się czy właśnie szybki anabolizm go nie wywołuje, bo to ciężka praca dla organizmu.
    Moje życie tak się potoczyło, że musiałem na pewien czas zrezygnować z wizyt w siłowni. I nie mam pojęcia co spowodowało, że zacząłem witarkę. Wiedziałem o istnieniu tej diety od x lat i nie miałem nic przeciwko niej, ale mnie nie interesowała. Również dzielę swoje życie na przed i po.
    A jeśli jest ektomorfikiem i miał naprawdę dużo mięśni to nic dziwnego, że stracił kilka kilo.

  16. avatar pepsieliot 12 lutego 2013 o 18:55

    Dzięki Ci Breeze za tego wpisa

    1. avatar summer breeze 11 marca 2013 o 18:21

      Ostatnio rozkochałem się w posiłkach innego pokroju, chociaż również witariańskich. 200g fasoli, grochu lub soczewicy. Po ugotowaniu tego nie jest tak duzo i można łatwo to zjeść z przewagą surowych warzyw np. 700g pomidorów. Super ilość białka, węgli i niesamowita energia, lepsza niż po orzechach. Na dodatek te strączki mają multum minerałów w tym żelazo. Kapitalna rzecz. Jednak DR miał rację. Węgle nade wszystko. Power jak chuj. No i tych orzechów będzie teraz mniej. A wcześniej myślałem, że on tak szczeka dlatego, że jest na wytrzymałościówce. Inna rzecz, że ja też jestem aktywny jak diabli. Aktualnie 3000kcal. No i już zauważyłem, że apetyt mniejszy tzn. przerwy między posiłkami wydłużają się. Jeśli Greg traciłby masę może tego spróbować. Jem w ten sposób też kasze i ryż. Wcześniej obawiałem się, że gotowane będzie wywoływać senność, ale bez leukocytozy nie ma zmęczenia. Dodaję jako przyprawy sproszkowanej papryki ostrej. żeby piekło. I soli.
      No i w ten sposób mogę zjeść multum warzyw bo po 10 bananach to nie da rady.
      Uwielbiam pekińską i białą, czerwoną paprykę i pomidory. Mam też fetysz. Lubię sikać na czerwono. Jem buraki.

      1. avatar pepsieliot 11 marca 2013 o 20:33

        Powiem Ci Summer, że bardzo mi się Twoja dieta podoba i właściwie od pewnego czasu zaczął jeść podobnie, ale zawsze można jeszcze coś ulepszyć, dzięki za fajne podpowiedzi, buraki rządzą 🙂

  17. avatar Gosialavenda 11 lipca 2017 o 20:43

    Postanowiłam przeczytać wszystkie wpisy o witarianizmie. I zaczynam rozumieć, że 811 to nie witarianizm chyba. A weganizm to nie witarianizm. Może coś pomieszałam, ale przede mną jeszcze dużo czytania.

    1. avatar Jarmush 12 lipca 2017 o 05:12

      811 to czysty witarianizm, bowiem to oznacza rawfood, a to jest surowe jedzenie, i taka jest 811, jem prawie wszystko surowe, natomiast od innych diet witariańskich różni się 811 tym, że jemy bardzo mało tłuszczu, tylko 10% a niekiedy mniej. A inni witarianie objadają się deserami z orzechów nerkowca i daktyli i surowego kakao, albo bananami z awokado. Weganizm to niejedzenie pokarmów odzwierzęcych, w tym mięsa, ryb, nabiału, jajek. Witarianie są zwykle weganami, ale ja jestem roślinożerna. Czyli podobnie jak zwierzęta roślinożerne wraz z trawą, liśćmi bananai jedzą brud, mmałe robaczki (czyli witaminę B12 i aminokwasy esencjonalne, oraz Omega 3) tak ja przyjmuję Omega 3 z ryb, oraz boiorę B12 jako produkt bakterii, oraz D3 z runa owczego. Poza tym jem wegańsko.

      1. avatar Gosialavenda 12 lipca 2017 o 05:48

        Ja w ogóle nie uzywam cukru. Desery to nie dla mnie . Jem tylko owoce warzywa mleko migdalowe. Kaszę jaglana lub gryczana i fasolę lub soczewicę. Tluszczu tyle co w trzech żółtkach dziennie. I wiem że tam tez jest bialko. Gotowanych jem coraz mniej i mniej. Dzisiaj jest 10 kg mniej od 6 maja. Wczoraj pierwszy raz od roku zjadlam jabłko. I brzuch nie bolał. Powoli się uczę i wprowadzam zmiany. Dziękuję za odpowiedź.

  18. avatar nanyka 16 października 2017 o 17:00

    no właśnie dokładnie mam ten problem czytam, szukam i nie wiem o co kaman???? a ja po prostu całe życie jestem szczupłą, dość umięśnioną osobą (gdzieś już wspominałam, że mam 59 lat, no i ważę 44 przy 160 cm wzrostu;) uśmieszek) i owszem na surowiźnie i zdrowym odżywianiu jestem od 3 lat, ale mam problem z białkiem np. po jakimkolwiek białku mam wzdęcia i śmierdzące bąki a fuj!!! gdy jem mało białka (głównie w postaci kasz to jeszcze ujdzie w miarę, ale już odrobina mięsa (tylko kurczak wiejski) powoduje w/w dolegliwości, to samo jaja czy strączkowe. A mam grupę krwi 0 Rh-. Chcę uzyskać wagę 50 kg no i nie mogę, a jak czytam „jem banany i tyję” to pytam łaj, o co kaman????????????bo ja nawet po 20 bananach i leżeniu na kanapie ni tyję nawet o cini mini !!! pepsi no daj choć 5 kilo (uśmieszek) pozdrawiam bannannowo

    1. avatar Jarmush 16 października 2017 o 17:05

      to na jakiej Ty jesteś surowiźnie, jak jesz takie rzeczy?

  19. avatar nanyka 17 października 2017 o 19:42

    no właśnie na surowym byłam przez 3 lata no i jestem taka wychudzona, nóżki cieniutkie, rączęta zapałeczki, że od ok 4 m-cy wprowadziłam jeden posiłek gotowany (głownie obiad) i raz w m-cu kawałeczek kurczaka (bo to niby ciągnie mnie do mięsa, ale niestety nie czuję sie po nim dobrze, więc odstawię) chcę troszkę przytyć, bo sama widzę, że jestem zbyt szczupła (właśnie tak + z pięć kilo i będzie super) i nie wiem czy może suplementować green&fruts czy może coś innego np. kolagen?(oczywiście zakupię u Ciebie w sklepie). Czy więcej tłuszczu (np. orzechy, migdały,), proszę poradź coś. Właśnie zaczynam czytać Leczenie dobrą dietą (pożyczona od syna), no i ja też muszę ją mieć!!!!!!! Fantastyczna książka, ale czy jeszcze można ją nabyć z autografem??? Pozdrawiam serdecznie i owockowo

    1. avatar Jarmush 17 października 2017 o 21:07

      oczywiście, że możesz ją nabyć z autografem w naszym sklepie, wprowadź jeden posiłek gotowany, ale nigdy nie pierwszy. Jak jesz dużo owoców bardzo uważaj z tłuszczem. Jak mniej, możesz sobie pozwolić co drugi dzień na więcej tłustych owoców (awokado), czy orzechów/pestek. Greens &Fruits uzupełni braki, szczególnie B i w sumie wszystkiego, ale nie zastąpi suplemnetacji D3+K2 TiB, oraz magnezu i jodu pierwiastkowego przez skórę. C to witarianom raczej nie brakuje. Kurację kolagenem marino Clarou (teraz nie ma naszego TiB) możesz robić sobie ci jakiś czas. <3

  20. avatar nanyka 17 października 2017 o 19:50

    Jeszcze dodam, że rodzinnie uprawiamy ogród i wszystkie warzywa i nasze rodzime owoce mam bio, naturalne, bez chemii, więc blenduję wszystko co zielone i kolorowe, a od tygodnia stosuję detoks „4 szklanek”

    1. avatar Jarmush 17 października 2017 o 21:03

      będą efekty

  21. avatar nanyka 20 października 2017 o 13:45

    d3 i k2 suplementuję prawie od trzech lat, magnez w formie oliwki magnezowej, również c 2 łyżeczki dziennie, jodu nie stosowałam – zacznę, fakt, że poziomu d3 nigdy nie badałam, zrobię to w najbliższym czasie. Dodam jeszcze, że blog jest fantastyczny, śledzę go na bieżąco i zdobywam tu ogromną wiedzę dot. zdrowia, bo wielu rzeczy nie wiedziałam 🙁 Pozdrawiam całą ekipę pepsi eliot <3

  22. avatar nanyka 15 listopada 2017 o 15:46

    Okazuje się, że wszystkie wyniki w normie, ale mam niski poziom trójglicerydów 32,23 mg/dl ; cóż próbuję coś zmienić w diecie np. zostanę przy porannych szejkach głównie warzywnych, a reszta posiłków gotowana. U mnie jest tak, że mogę zjeść 5 pączków i nic, a moja córka tak jak ty Pepsi – spojrzy na pączka i kilogram w biodrach!! Melduję, że książka jest (z autografem – dziękuję :D), green&fruits mam zakupiony no i teraz widzę, że jest kolagen TiB więc będę zamawiać. Ewentualnie co jeszcze byś poleciła w moim przypadku?? Jod już stosuję – plama znika po ok. 12 godz. Pozdrawiam

    1. avatar Jarmush 15 listopada 2017 o 17:27

      nisko poziom trójglicerydów oznacza jakby zabiedzenie, ale nie przejmowałabym się tym i robiła swoje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum