W teorii słowa, egregor to termin używany w okultyzmie i ezoteryce, który odnosi się do zbiorowej, duchowej energii lub inteligencji, która powstaje w wyniku grupowej medytacji, modlitwy lub rytuału.
Egregor może być postrzegany jako swoisty DUCH GRUPY, którego energia jest wzmacniana przez uczestników.
Można powiedzieć, że egregory to pewnego rodzaju zbiorowe MYŚLOKSZTAŁTY tworzone przez grupę ludzi i mogą wpływać na rzeczywistość w sposób pozytywny lub negatywny, w zależności od intencji tworzących je osób.
Koncepcja egregorów i myślokształtów oczywiście nie ma naukowego (czytaj newtonowskiego) potwierdzenia i jest uważana za kwestię dziwną.
Pomimo że nie ma twardych dowodów na istnienie energii egregorów, to niektóre teorie kwantowe mogą wydawać się podobne do koncepcji związanych z ezoteryką.
Na przykład, w fizyce kwantowej istnieje zjawisko tzw. „splątania kwantowego”, w którym dwa lub więcej cząstek subatomowych są połączone w taki sposób, że zmiany w jednej cząstce wpływają na drugą cząstkę, nawet jeśli są one oddalone od siebie o duże odległości.
Duże odległości? Serio?
Mówimy tutaj nawet o latach świetlnych!
Jednakże, to zjawisko oficjalnie nie jest związane z koncepcją energii egregorów ani z innymi aspektami ezoteryki, ale również naukowo kompletnie nie wiadomo o co chodzi w splątaniu.
Egregory te istnieją dotąd, dopóki mają co jeść. To PASOŻYTY żywiące się Twoją energią.
To jak jemioły na drzewie, ale odgrywające mega rolę w eko, techno i digital systemach Ziemian.
Matriks powstał w wyniku wielkiego ludzkiego strachu o przetrwanie.
Z tego wspólnego ludzkiego lęku powstał NIECZUŁY BYT.
Będący swego rodzaju kondensatem myśli, istotą rzeczy, idei, doktryny, organizacji, ideologii lub czegokolwiek, co ma wielbicieli, zwolenników, wyznawców i fanatyków.
Istnieje wiele różnych rodzajów matriksowych bytów, mogą być:
Mogą się ujawnić podczas jakiejś masowej imprezy publicznej, na przykład meczu piłki nożnej.
Wiele cenionych współcześnie rzeczy materialnych zaczyna posiadać własne egregory, na przykład nowy iPhone czy pieniądze, którym nadano ideologiczne znaczenie.
Owe byty mogą sprawić, że ludzie, którzy je stworzyli, przejęli, lub przejmą kontrolę.
Owe byty nie mają świadomości. Ich jedynym celem istnienia jest czerpanie energii od wyznawców, czyli karmienie się, aby przetrwać.
Wzmocnienie ODPORNOŚCI!
Bogaty Greens & Fruits TiB
Witaminy, minerały i ponad 50 wyciągów z ziół, owoców i warzyw
Jeśli liczba zwolenników, albo zainteresowanych sprawą maleje, WIBRACJE EGREGORA WYGASAJĄ i zanikają.
Większość myślokształtów ma CHARAKTER DESTRUKCYJNY, ponieważ wysysają energię ze swoich wyznawców, czy wrogów, uciskają, tłamszą, i doprowadzają do zguby.
Wyraźnymi przykładami takich energoinformacyjnych pasożytów są wojny, kryzysy gospodarcze, zdrowotne, to co teraz ma miejsce w wyniku wzniecania ogromnego strachu i gangi przestępcze.
Matriks bardzo wzmacnia się sytuacją zagrożenia. Niedawna pandemia idealnie wpasowała się w jego ulubione zwyczaje.
Owe myślobyty przeciwstawiają się wyznawcom innych myślobytów.
MY JESTEŚMY DOBRZY, A ONI SĄ ŹLI!
Tak działają kościoły i od zarania dużo straszą.
Tylko świadomy (niezaprogramowany od dziecka, niewynikający z przekonań i ego) wybór człowieka, przynajmniej trochę dorosłego, może na to zezwolić.
Chociaż nie wiem po co miałby to robić?
Jednak pasożyt energoinformacyjny agresywnie oskarża każdego, kto nie zdecydował się zostać wyznawcą i próbuje go przyciągnąć lub zneutralizować.
Albo zniszczyć.
Potężnym bytem, który dodatkowo urósł w czasach niedawnej pandemii jest wzbudzający strach, popłoch i wysysający złoża ludzkiej energii, Sanepid.
Donosy obywatelskie, reklama radiowa i telewizyjna wzbudzająca dodatkowy strach.
Nagroda w postaci „darmowej” pszczoły działała, teraz już nie, więc POJAWIŁA SIĘ CISZA, to WAHADŁO PRAWIE WYGASŁO.
Sądownictwo, policja, oraz partia rządząca w czasach ogromnych wydatków energetycznych wystraszonych, ale też emocjonalnych i werbalnych, antagonistów tego co się dzieje. To wszystko równo wzmacnia dzisiejszą matrycę.
Nie ma znaczenia, czy coś kochasz, czy nienawidzisz, nie ma znaczenia, czy walczysz o to, czy przeciwko temu.
W obu przypadkach dopieszczasz ten pasożytobyt i staje się on silniejszy, gdyż karmi się Twoją uwagą, za którą podąża Twoja ENERGIA.
Egregory są nieczułe, nie dbają o to, czy energia jest ujemna czy dodatnia, obie zadziałają.
Ale negatywnych zachowań wynikłych ze strachu jest po prostu o wiele więcej.
Znacznie łatwiej jest kogoś wystraszyć, niż w sobie rozkochać.
No może na początku, gdy jest etap wabienia, zahaczania, przyciągania uwagi.
Zagęszczony wysuszeniem i sproszkowaniem organiczny jarmuż,
TWOJE MIĘSO ROŚLINNE!
Środki nie są ważne, celem jest, abyś była zajęta myśleniem o tym, oddając swoją energię psychiczną.
Najczęstszą metodą uzyskania dostępu matriksowego bytu do Twojej energii jest zaburzenie Ci równowagi.
Kiedy tracisz równowagę, zaczynasz wibrować na częstotliwości myślokształtu, co pozwala mu nabierać większego rozpędu.
To coś może kontrolować Cię strachem, kompleksami niższości, poczuciem winy, czy podbijaniem fałszywego znaczenia.
Jak widzisz te egregory to młyn na Twoje ego.
To ojcowie i matki naszego ego.
Tak się urodziło, z tej matrycy.
Na przykład, kiedy egregor wychwytuje Twoją energię psychiczną, Twoja uwaga zapętla się i dostrajasz się do jego częstotliwości rezonansowej.
Boisz się, wściekasz, denerwujesz, czujesz złość i urazę.
Robiąc to, oddajesz swoją energię, jednocześnie przechodząc do zmiany, w której jest nadmiar rzeczy, których daremnie próbujesz uniknąć.
Zaczynasz odczuwać, że rzeczy, których się boisz, którymi gardzisz lub których nienawidzisz, ścigają Cię wszędzie.
Choroba jest niskowibracyjna, szczególnie wtedy jesteśmy narażeni na podpięcie się do egregora.
I pomimo, że świadomy umysł rozumuje inaczej, Ty zrobisz, tak, jak podpowie Twoja zaprogramowana strachem podświadomość.
Wybierzesz coś, czego w stanie równowagi emocjonalnej nigdy byś nie wybrała.
Podświadomość bardzo powoli się programuje, to jest nauka wielokrotnego powtarzania rozciągnięta w czasie.
No i mamy zachowanie określane prześmiewczo: „jak trwoga, to do Boga”.
Chojrak wolnościowiec chojraczy, ale jak tylko co złego, to pierwszy ustawia się do alopatycznego po chemioterapeutyk dajmy na to.
Nie można walczyć z myślokształtem, bo to go pompuje.
Kiedy jesteś spokojna i obojętna, możesz zaoszczędzić energię i wykorzystać ją do przeniesienia się na pozytywne linie życia.
Uśmiechnij się, to pierwszy krok do uwolnienia od cudzych egregorów.
Do tego właśnie służy medytacja. To sztuka uczenia się równowagi.
Tylko będąc w równowadze nie będziesz dokarmiać pasożytów energoinformacyhnych.
A egregor, który formułuje się wokół Ciebie samego, czy samej, będzie mógł służyć innym tylko jak czółno do podwiezienia na drugi brzeg.
Albo jak osioł, czy oślica, która podrzuci kogoś wraz z jutowymi worami do stóp swojego Mont Everestu
Na zawsze Twój,
Horry Porttier
Horry Porttier. Prawdopodobnie autor, ale my nie znamy Horry’ego Porttiera i nie mamy pojęcia skąd się tutaj wziął.
Powiązane artykuły
Komentarze
Jesteś mądrą panną i wiesz już, gdzie NATURA schowała MASĘ WITAMINY C! Dodaj więc CZARNĄ PORZECZKĘ Blackcurrant This is BIO sproszkowaną i 100% organiczną do czwartej szklanki lub do zielonego szejka
Nie zaszkodzi zejść na Ziemię, przysiąść na krześle i wypić zielonego szejka z Blackcurrant This is BIO!:)
Pamietam jak pierwszy raz 3 lata temu przeczytałam coś na te nute tutaj. Nie rozumiałam wiec zajęłam się bardziej postem przerywanym. Ale to tez ciągnęło wiec wracałam. Pozniej znalazłam wykłady po angielsku przedstawicielki Vadima w US, później natknęłam się na Gracjana. Twojej Nowej Świadomości. Nagle wszystko uklada sie w cal9sc. Zamowilam 9 książek Zelanda i jestem na 3 idzie mi powoli ale daje sobie czas. Pozdrawiam.
Zeland to separatysta, to stare paradygmaty. Ludzie robią sobie kuku Zelandem. Jutro o tym będę mówić na live biegaczym. Oglądasz na FB?
To co lepiej czytać by to ogarnąć? Te, zaczęłam zelanda i u Cb dużo czytam, słucham..,)
Zacznij od tych panów:
no i oczywiście Potęga teraźniejszości Tolle, trzeba zacząć od ducha, żeby się nie pogubić w materii Zelanda <3
a jakich panów? link nie działa.
Dzisiaj już nie pamiętam, kogo tam podlinkowałam, może Toma Campbella?
Polecam też p. Radziszwską-Konopkę z psychobiologii. Nagrała fajny filmik na youtube „Kochaj to co sie pojawia”. Na początku jest o raku ale potem przechodzi do uniwersalnych prawd.
Bzdury piszecie I nic do nie rozumiecie rolę to oszust
Dziś po raz pierwszy dowiedziałam się,że istnieje słowo egregor oraz co ono znaczy. Znaczy Prawda. Można żywić się miłością lub nienawiścią.Twój wybór.
Kochana Pepsi, To napisz coś więcej o Zelandzie bo filmiku brak 🙁 Pozdrawiam Serdecznie
nagram nowy film, nie o to chodzi, że stwierdziłam, że Zelandię jest zły, czy coś w tym stylu. Zeland jest idealny, ale nasze ego będzie chciało wyciągać z Zelanda to co najłatwiejsze. Wszechświat ma wszystko dla mnie, tylko sobie sięgnę leżąc w pościeli. Tak to nie działa, o czym łatwo się przekonać.
o, a to ciekawe, bo własnie sięgnełam po ZElenda dlatego, że przecyztałam o nim na Twoim Pepsi blogu. rozwiniesz temat czemu nie on?
Pepsi,
a propo takich egregorow (ego, tego czegoś…), pamietam czytałam kiedyś, że miałaś nerwicę i wyszłaś z niej (a właściwie wybiegłaś). Ja biegać nie mogę, bo mnie dusi po kilku sekundach właśnie na skutek licznych somatyzacji i być może jakiegoś cholerstwa, którego nikt nie potrafi odkryć, ale mniejsza o to. Tak od około pierwszej, może drugiej klasy podstawówki mam nerwicę w moim mniemaniu i lękową i natręctw, jedno i to samo. Nigdy nie zdziagnozowana, bo dobrze się maskuje, ale oto po ponad 15 latach jest ze mną nadal, a ja coraz bardziej podupadam na zdrowiu, gdyż nie panuje już nad zaciskaniem się moich mięśni brzucha, pleców, głowy… Kto kiedykolwiek żył z taką zmorą ten wie. Nie obce mi są czynności powtarzane aż do wyczerpania fizycznego, potworne myśli – one są najgorsze – „nie dotkniesz tego ręcznika 10 razy to umrze twoja babcia”, „jeszcze jeden raz bo połamiesz nogi”, „nie kochasz go”, „co za debil z niego”, „i jeszcze raz zakreśl to słowo, które właściwie napisałaś poprawnie i ładnie, ale chyba nie chcesz, byś udusiła się jedzeniem”, „policz jeszcze raz, bo on cię zostawi”, „idź jeszcze raz sprawdzić czy wyłączyłaś kuchenkę i jeszcze raz – taak trochę sportu”. Nie muszę mówić, że przyklady mogę mnożyć. Nie pamietam co mogło się wydarzyć za dzieciństwa, że wciąż z tym walczę i wciąż ona jest ze mną. Czasem nawet można przywyknąć. Co więcej ludzie tego nie widzą, lubią mnie, ja lubię ich, nawet odnoszę sukcesy i ogólnie wychodzi mi w życiu towarzyskim, ale te ciężkie brzemię trwa przy mnie dzień i noc. Próbuje zastopowac te myśli, nie wykonywać tych czynności po sto razy. Muszę wtedy wyglądać jak taki przygłup. Boję się, że tak zostanie na zawsze. Za kilka lat trzydziestka. Bóle pleców, siwe włosy, pasujące się zęby. Od 6 miesięcy suplementuje się intensywnie. Twój G&F podtrzymuje mnie z rana, kiedy to zwykle w pracy koło godziny 10 moja głowa szukała poduszki, a oczy same się zamykały. Nie muszę mówić, że chodzę wiecznie zdenerwowana, bo czuje jakby ktoś wkładał mi do głowy obce myśli i mimo, że moje czyny wyrażają coś zupełnie innego to w związku z tymi natrectwami czuję się jak jakiś morderca, zły i chory człowiek. Dlaczego dzień w dzień coś mi grozi, że coś się stanie, gdy nie zrobie danej rzeczy i ja która widząc irracjonalność takich myśli i tak idzie to zrobić, bo ta babcia, siostra, czy kot sąsiadki są ważniejsze niż stracone 5 minut.
Nie widzę wyjścia dla tego co się dzieje. Mam cicha nadzieję, że istnieje wersja mnie bez tych kompulsji choć nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że już nic mnie nie nęka. Co robić Pepsi? Jak żyć?
Widziałaś film Dzień świra z Markiem Kondratem? Zmaga się z nerwicą natręctw. Ja bym się wybrała do psychologa na rekonesans chociażby. Sama sobie nie radzisz, jak widać. Probowałaś jakichś technik? Relaks, medytacja? Wiesz, że te wszystkie bodźce wysyłasz do ciała z innego miejsca, coś jak serwerowni? I odsyłasz takie informacje. Straszne marnotrawstwo energii. Mogłabyś odsyłać tyle wspaniałych twórczych rzeczy, a odsyłasz wciąż natręctwa. Musisz całkowicie się przeprogramować. Posłuchaj Dispenzy, Tollego, Liptona. Dasz radę to zrobić. Zapisz się do kogoś na warsztaty. Nie marnuj swojego życia, w tym czasie mogłabyś kreować własną rzeczywistość. Koniecznie nauka u kogoś, żebyś zrobiła chociaż krok z tego skrzyżowania. Love
Próbowałam medytacji, ćwiczeń typu joga, nawet przez pewien czas udawało mi sie ignorować te myśli, ale parę miesięcy i powrót ze zdwojoną siłą. Co znaczy serwerownia (podświadomość) i jak wysyłać t twórcze myśli skoro te natrętne przychodzą jeszcze zanim przyjdą (ciężko wyjaśnic – jak czuję że coś mi gada glupoty w głowie to zanim jeszcze skończy to mam ścisk w żołądku, głowie, plecach i próbuje zatkac na to uszy i nie pozwolic skonczyc). Kogo z tych guru radzisz na początek, a może jakaś dobra książka (może czegoś jeszcze nie czytalam, a czasami jedno słowo lub zdanie potrafi wywołać usmiech na twarzy i dobry humor na caly dzien). Nie wiem tylko czy kiedykolwiek zrozumiem tą podstępna chorobę. Po co ona jest i dlaczego atakuje tylu młodych ludzi?
Napisałam, wkleiłam <3
posłuchaj kobiet na embraceyourlife- mają kanał na youtube
Zainteresuj się qigong
Jest taka książka – Pokonać OCD. Jest tam mnóstwo zaawansowanych porad jak sobie radzić z OCD. Traktuj ją jednak jak uzupełnienie terapii. Oczywiście jeśli będziesz w stanie ją czytać, bo te myśli od ego z pewnością będą do tego zniechęcać.
Odwiedź koniecznie sprawdzonego psychoterapeutę, najlepiej pracującego w nurcie poznawczo-behawioralnym (ten nurt jako jedyny jest potwierdzony naukowo). Sprawdź jakie szkoły ukończył terapeuta i jakie ma certyfikacje – to konieczne. Jesteś w momencie w którym potrzebujesz wsparcia, kogoś kto pomoże Ci przez to przejść. A jak już sobie z tym poradzisz to wtedy z bardziej spokojną głową możesz czerpać z tego co pisze Pepsi, bo to tez nie są łatwe rzeczy i potrzeba naprawdę dużej świadomości żeby pójść w tym kierunku. Trzymam mocno za Ciebie kciuki, gdybyś miała jakieś pytania co do psychoterapii to pisz, naprawdę warto skorzystać z pomocy i co więcej, to co czujesz jest zdecydowanie do opanowania i odpowiedni terapeuta Ci w tym pomoże.
Michalina
Hej!
1. Afirmuj codziennie w głowie po przebudzeniu i przed zaśnięciem: „jestem zdrowa i szczęśliwa, mam wspaniałe życie i chęć do działania”, rób to choćby wbrew sobie, na siłę, nieważne jak w danym momencie się czujesz.
W tym momencie z przyzwyczajenia postępujesz odwrotnie, cały czas sobie powtarzasz w głowie, że jest słabo, źle i się boisz. Musisz to odwrócić:) Byłem tam gdzie Ty. Grunt, że jesteś świadoma, że widzisz te rzeczy, które są nie tak. Musisz przestać je karmić swoją uwagą, na pewno dasz radę, pójdzie gładko (to też sobie powtarzaj), a efekty pojawią się szybciej niż myślisz.
2. Pojedź na 10-dniowy kurs medytacji Vipassana (ośrodek Dhamma Pallava) i wytrwaj do końca(!). Na stronie Pallavy poczytasz co to takiego i jak wygląda taki kurs, usuwanie cierpienia o którym piszą to realna sprawa. Możliwe, że za pierwszym razem się nie dostaniesz bo jest dużo chętnych nie tylko z Polski, ale próbuj znowu jak będą zapisy.
3. Jak najwcześniej zacznij psychoterapię(!), najlepiej już przed kursem medytacji. Jeśli nie poczujesz dobrego flow z tarapeutą, zmień go. Nie poddawaj się, jeśli utkniesz na psychoterapii, bo czasem są mielizny i nic się nie dzieje, pracuj dalej aż pojawi się jakiś przełom.
4. Być może dobrym rozwiązaniem będzie psychoterapia z użyciem psychodelików lub enteogenów, w Polsce może być trudno o specjalistę z oczywistych względów, wówczas szukaj za granicą. Odradzam jednak rośliny mocy (w szczególności losowych szamanów) na etapie na którym jesteś i bez konsultacji z doświadczonym psychotarapeutą.
pozdrawiam serdecznie,
Paweł
Pasożyt korpo mamił mnie przez ostatnie lata: dam ci wszystko co chcesz za bezwzględne posłuszeństwo, za niszczenie ludzi. A jak nie, to ty zostaniesz zniszczona. I to ostanie prawie mu się udało.
Rzuciłam papierem po 10 latach.
Z jednej strony ulga, jakiś plan na przyszłość, ale częściej przychodzi też taki mega strach, w nocy, tak jak teraz, co ja zrobiłam? gdzie znajdę robotę za taką kasę i w moim wieku? 3 miesiące wypowiedzenia, co potem?
będzie dobrze, ale swoją drogą jakie ego jest przewrotne, przedtem też nie dawało Ci spać, wysyłam mnóstwo miłości i wsparcia <3
Nie dawało i nie daje spać. Obecnie zapewnia mi nocne atrakcje w postaci rozkminy, czemu spotkała mnie taka niesprawiedliwość 😉 Dziękuję Ci za Twoje słowa i też wysyłam dużo miłości
Ciekawa sytuacja, która ze mną rezonuje, ale ja jeszcze nie odważyłem się rzucić papierów chociaż praca w korpo wysysa ze mnie energię życiową od lat. Jak się masz w 2023 roku? Czy udało Ci się znaleźć pracę, która Cię wzmacnia, a nie uśmierca od środka?
Pepsi,
kilka dni temu zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, że nie żyje facet, z którym spotykałam się jakiś czas temu. Ostatni raz widzieliśmy się w kwietniu 2021 i obydwoje wtedy wiedzieliśmy, że to nasza ostatnia wspólna herbata i rozmowa. Niedługo potem wyjechał do pracy za granicę na 2 miesiące. Po powrocie zaczął się odzywać. Zresztą z zagranicy też pisał smsy typu co słychać?. Z mojej strony bez odbioru. Poznałam kogoś. Myślałam, że moje ignorowanie wiadomości i nieodpisywanie sprawi, że w końcu odpuści. No i odpuścił, ale 3 miesiące przed śmiercią. Jak 4 miesiące temu niezapowiedziany pojawił się pod moimi drzwiami nie otworzyłam.
Nie wiem nic na temat okoliczności jego śmierci, ale zmarł w dniu swoich urodzin. Wiem tylko, że to nie był wypadek (był alpinistą) i wiem, że w październiku wyprowadził się z mieszkania, które wynajmował, a w grudniu pojawił się na święta u ludzi, od których mieszkanie wynajmował i z którymi był blisko, ale był w kiepskiej kondycji psychicznej. Nie powiedział im nic więcej oprócz tego, że się pogubił.
Wiadomość o jego śmierci poruszyła we mnie jakieś dotąd nieznane struny. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że ignorowałam każdą zaczepkę. Zaczęłam mieć pretensje do samej siebie, że nie podążyłam za jakimś wewnętrznym głosem, który czasem się odzywał i mówił, żeby się z nim spotkać. Górę brał ten, który mówił „opamiętaj się, masz u swego boku kogoś, kochacie się, a on nie pochwala żadnych spotkań z byłymi”.
Mam mętlik, jest mi cholernie źle ze świadomością, że już go nie ma. Wiem, powinnam zaakceptować to, co jest, przyjrzeć się faktom i na nich skupić, ale czuję ogromne przygnębienie i żal, że już go nie ma. Flashbacki do wspaniałych momentów, poczucie niedosytu, że nie było nas wtedy stać na to, aby otworzyć się bardziej na siebie i rozwijać tę relację, że odpuściliśmy. Czuję pustkę. Piszesz „Naszym zadaniem jest stworzenie takiego wnętrza, aby pozostawało niezmienne na warunki zewnętrzne” i właśnie zmierzam się z bolesną prawdą, że moje takie nie jest.
Napisz coś do mnie Pepsi. Hej, a może ja opłakuję swoją wizję relacji, która mnie ominęła? Jak się przebić przez myśleństwo i zaakceptować to, co się wydarzyło, ogarnąć się, powiedzieć TAK?
Kochana, zmarł człowiek (być może nawet odebrał sobie życie, skoro był w depresji), który był Ci od dłuższego czasu obojętny. Obojętny, wręcz obcy, że nawet nie chciałaś z nim rozmawiać. A może chciałaś, tylko miałaś zakazane, to inna sprawa, ale taki wybór też jest ok. Pełno mamy za sobą takich związków, nie związków, znajomości dalszych, niekiedy bliższych, nie ze wszystkimi byłymi partnerami, kolegami, nawet kiedyś dobrymi kolegami mamy ochotę się spotykać, rozmawiać. Kucamy za samochodami na ulicy, gdy migną nam z daleka, aby ich nie daj Boże nie spotkać.
Dopóki nie wiedziałaś, że nie żyje, kompletnie Ci gościa nie brakowało.
Nie oceniam Cię, ale zachowujesz się egzaltowanie, a raczej pozwalasz sobie na tę egzaltację, ale po co?
Naprawdę wierzysz w to, że jakby żył, był to facet z którym chciałabyś jeszcze raz wejść w relacje, przecież nie było zbyt dobrze?
Poza tym alpiniści to niezwykle trudne charaktery, alpinistki też, tylko góry są w stanie zmieść ich melancholię i często destrukcję.
Daj sobie trochę czasu na smutek, ale nie przesadzaj z poczuciem winy. To tylko egotyczny lęk przed karą. Ale Ty niczego złego nie zrobiłaś. Myślę nawet, że jako kobieta czułaś, że ten gość ma nierozwiązane problemy ze sobą i Twój Anioł Stróż wyprowadził Cię za rękę z tego związku. Powspominaj i ruszaj swoim życiem. No i nie truj o tym swojemu obecnemu chłopakowi. <3
Pepsi,
coś jeszcze. Chciałam z nim porozmawiać, oczywiście, ale niezgoda na to, aby napaskudzić przez to w mojej obecnej relacji była dużo silniejsza. Myślałam o nim czasem, zwłaszcza gdy po raz kolejny dzwonił albo pisał, ale były to myśli typu „mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok”. Natomiast nigdy nie podjęłam żadnej próby usłyszenia tego wprost. Po prostu jak, już o nim myślałam, to tylko dobrze.
Czy byłabym w stanie z nim być w przyszłości?
Poznałam go kiedy mój poprzedni związek x lat temu miał się ku końcowi, a ja rozglądałam się już za nowym miejscem dla siebie. Byłam jedną nogą w starym związku, a drugą przekroczyłam próg singielstwa. Nasza krótka, ale intensywna znajomość przepełniona była paroksyzmami szarpnięć serca na zmianę z momentami spokoju i radości. Nie umieliśmy wtedy grać w te klocki, nie wiem, czy po czasie byśmy się nauczyli. Czy nie byłoby tak, jak wcześniej – falowanie i spadanie, wieczne oddalanie i zbliżanie się na moment.
Tak sobie pokminię głośno jeszcze, że gdy ja w miarę poznawania go odważałam się zbliżyć, otworzyć na nowe, to on się oddalał. Po ostatnim spotkaniu napisał, że nie jest mu dobrze po spotkaniach ze mną, bo czuje się winny tego, że mnie krzywdzi. Absolutnie nie czułam się ani skrzywdzona, ani odrzucona. O czym mu wprost powiedziałam.
Nie chciałam mu niczego psuć w życiu, brnąć w układ, który w jakikolwiek sposób miałby wpływ na jego poczucie wolności. To prawda, że miał trudny charakter i był bezkompromisowy, totalnie.
Oddzieliłam to grubą kreską, zostawiłam. I wtedy on zaczął napieprzać smsy, zdjęcia, piosenki, pytania, rozkminy. Teraz sobie teraz myślę, że chyba też tak twardo ignorowałam jego zaczepki, bo zwyczajnie nie chciałam tworzyć w swojej głowie obrazu samej siebie, jako tej laski chorągiewki, po którą można sięgnąć, kiedy się chce i odłożyć, kiedy ona przypadkiem zapragnie czegoś więcej niż niesamowity seks i poczuje więcej niż pożądanie.
Naprawdę myślisz, że możliwym jest, że ja poczułam wtedy, że ma jakieś swoje nieprzepracowane sprawy, którym musi stawić sam czoła, bez obecności osób trzecich?
Jak przestał się odzywać te 5 miesięcy, poczułam spokój, pomyślałam „zajebiście, w końcu skumał”. I że jak na siebie przypadkiem wpadniemy na ulicy, to żadne nie będzie się chować przed drugim za autem, że być może wymienimy parę zdań.
W Białych Nocach Dostojewskiego pojawia się cytat z Turgieniewa „A może po to był stworzony, Ażeby chociaż krótką chwilę, przebywać w bliskości twego serca?”.
Wiele znaków zapytania, które wolałabym wymienić na kropki. Skupie się jednak w pierwszej kolejności na tych zapędach do egzaltacji 🙂
Pepsi, dziękuję <3. Nawet nie wiesz, jak te kilka zdań od Ciebie przekierowało moje myślenie i interpretację na inny tor.
Co dobre w literaturze, w życiu może okazać się fałszem. Ten cytat umniejsza jego życie, a Tobie rozdmuchuje ego. Nie potrzebujesz tego.
Faktycznie to zdanie zabrzmiało jakby całe jego życie sprowadziło się do tej „wyjątkowej” szansy pobycia w moim towarzystwie. Bullshit, nie jestem żadnym podsumowaniem ani sensem NICZYJEGO istnienia. Próżne to było. Pepsi, widzę, że tych iluzji, którymi chce się karmić moje ego jest dużo więcej. Idę ich szukać, z pomocą Twoich wpisów.
Dziękuję raz jeszcze.
No to jeszcze Ci coś dołożę 🙂 jesteś bardzo fajna, tak to widzę <3
Kasiu. On już jest u Źródła. Bez znaczenia jak tam się znalazł. Jeżeli w jakikolwiek sposób rozpatruje Ciebie i swoje już minione życie, to tylko z poziomu miłości. Będąc przy Źródle Miłości inaczej się nie da. Dla jego świadomości już nie ma znaczenia czy otworzyłaś czy nie. Zrób tak jak napisałaś. Wspominaj go odtąd, cały czas tak samo jak do tej pory, czyli tylko i wyłącznie dobrze. Jeżeli chcesz wieść dobre życie afirmuj dobro, a nie wątpliwości 🙂 <3
<3
Przemko <3, Pepsi <3.
Hej Pepsi,
bardzo dziękuję za miłe słowa w sobotnim lajvie. A ja wciąż nie mam czasu napisać i podziękować! Jest ciągła gonitwa, co jest też… twoją zasługą, twojej energii i jej wpływu na moje życie. Za to też dziękuję.
Bardzo mocny lajv z zeszłego tygodnia na temat tej bazy, jaką jest ciężka praca, a usprawnienia…
No właśnie, te usprawnienia to dla mnie coś w rodzaju „cukierków”, pociech, małych oślnień które pomagają na codzień mniej sobie tępić trybiki na niepotrzebnych nerwach. Nagle zaczynamy myśleć o szczegółach dawniej przyćmionych przez brain fog, i dzieki tym szczegółom idzie nam sprawniej i mozemy więcej. Ale… to są tylko dodatki, nie możemy się na nich skupiać, bawić się w szukanie ich na siłę… bo wtedy właśnie nie będą się tak fajnie pojawiaća, a za to tylko ego będzie chichotać, że w ten sposób nas rozproszyło i dorwało. Tematem jest jednak ciężka nieustanna praca, i dopiero wtedy reszta elementów też moze zacząć grać.
Pozdrawiam i ślę uściski 🙂
ściskam2 🙂
Wyjaśnij proszę Pepsi… Czy ten tekst nie jest o wahadłach Zelanda? Odkąd pamiętam na tym blogu przekazywałaś jego nauki. Co się zmieniło? Z miłością <3
nic nie stoi w miejscu, zupełnie inaczej rozumiem teraz Zelanda, to działa, gdy już zadziałało