Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Czytasz mądre książki, wertujesz poradniki, poszukujesz uzasadnień dla swojego bólu, a tak naprawdę utwierdzasz się w swoich przekonaniach. Tymczasem nic bardziej nie stoi na przeszkodzie, żebyś w końcu miała wszystko czego chcesz, jak lęk, ego i przekonania. To są 3 kiły, które zatruwają Twoje życie, stoją, jak pokopane węże na ogonach i nie dopuszczają Cię do istoty siebie samej. Do miłości.
Zbieram się spory czas, aby zebrać rozproszone myśli i zapytać. Fizyka kwantowa? Tak. Wszystko jest energią na różnych częstotliwościach. Obniżanie entropii jak najbardziej, im mniej chaosu tym więcej świadomości, tak. Ale jak zmienić swoje życie na lepsze przy pomocy siły woli, gdy w swoim polu energetycznym posiada się silne wzorce strachu, braku miłości? Jak uzdrowić te niekochane części siebie, jak nalać z pustego naczynia?
Wyobraź sobie, że wchodzisz do pomieszczenia ęą i tam jest bardzo przestronnie i czysto, oszczędnie w przedmiot, bardzo uporządkowanie. Ktoś ewidentnie o wszystko zadbał, wykreował przestrzeń, stworzył wyrafinowany ład. Z lewego boku wielkiego pokoju designerska Sofa Saula Marina by Javier Mariscal, wokół kilka foteli Wrighta (tego od Muzeum Guggenheima w NY, nie w Bilbao) świadomie i celowo rozrzuconych jak bierki na ręcznie wiązanym (przez swobodne ekonomicznie kobiety, nigdy dzieci) dywanie z wełny owczej, gdzie marka nie ma żadnego znaczenia, bo liczy się tylko kunszt wykonania. Niewątpliwie jest ład, harmonia, ale czy Ty to rozumiesz? Czy dzięki temu uzyskałaś więcej danych? Czy teraz znikł Twój strach i pojawiła się miłość? Zapewne nie. Bo to nie Twój porządek, to nie ty sczytywałaś dane. Tak naprawdę chaos jest matką twórczości, życia, informacji. Z pewnością tam jest jakaś informacja, gdzieś tam jest miłość, ale ukryła się. Nie może się przebić, dlatego Ty widzisz tylko strach i dezinformację. Ale ten ból istnienia, to wymyślone cierpienie młodego Wertera, te męki Swanna w poszukiwaniu straconego czasu, te Aliny i Balladyny, czy nie widzisz, że to wszystko zrodziło się z koszmarnego bólu i lęku? Że chaos był matką późniejszego uporządkowania, nie widzisz?
po lewej sofa by Javier
Patrzyłaś na spokojne, ciche, szmaragdowe morze niedługo po sztormie? Oddychałaś powietrzem tuż po burzy? Gdy Twoje życie jest pełne bólu i lęku, czyli dezinformacji, i tak możesz w ciemno założyć, że gdzieś tam czai się miłość i brak strachu. Masz to jak w banku, ale trzeba zacząć od wprowadzania ładu i porządku. … „Zelanda czytałam 3 lata temu!” … Nie o to chodzi kiedy, tylko w którym momencie udało Ci się sczytać dane? Jak myślisz, dlaczego zalogowałaś się w awatarze Gabi? Bo już w poprzednich wcieleniach bardzo się bałaś. Twoja świadomość nie ewoluowała jeszcze na taki poziom, żebyś mogła zalogować się w ciele człowieka, który mało się boi już z natury, z genetyki, ze spokoju domu rodzinnego i matki wyciszonej, w mocno świadomym domu. Ale nie, Ty zalogowałaś się w strachu do strachu, bo to jest Twoja robota, masz to doświadczenie przeżyć. Ten chaos jest tak naprawdę iskrą, kopytem twórczym, daje Ci w dupę, żebyś się ocknęła i zaczęła porządkować to, co wokół Ciebie. I Ty nagle odkryjesz swoją prawdę, swoją kanapę, swój kobierzec. A czy to będzie ręcznie tkany ze ścinków kolorowy dywanik z Dzieci z Bulerbyn, patrz Ikea, czy też surowy parkiet z grubych dech wintycz, lśniących, ale nie błyszczących, to już nie jest istotne.
Podziękuj wszystkim wokół i sobie za ten chaos, bo tam w tym strasznym domu złej macochy z całą pewnością mieszka Kopciuszek. Czysta w wyrazie miłość, kolosalny brak strachu. Po prostu przebudzenie. Ale póki co, jeszcze nie kumasz, szukasz kwadratowych jaj Tolle i innych. Oni znaleźli swoje jaja we własnym chaosie i cierpieniu. Podobnie, jak nie ma idealnej próżni, nie ma też idealnego chaosu, a wszystko jest po to, żebyś ruszyła dupę z tapczana. Gdy opuszczasz pokój hotelowy, możesz zostawić burdel i rozgardiasz, bo przecież płacisz, a zaraz pokojówka to sprzątnie. Ale możesz też po sobie poskładać, ogarnąć chaos, to zajmuje zwykle 2 minuty, plus zabranie kapci, można je potem jeszcze użyć w kolejnym hotelu. Wchodzi pokojówka i widzi, że ktoś zostawił trochę miłości, informację, że ona jest ważna. Myślę, że masz już wystraczającą ilość informacji, żeby zacząć tworzyć własny porządek. Wykreuj z tego strachu i złości, bo wszystkie złe emocje pochodzą ze strachu, a więc wykreuj cokolwiek. Gdy nie uda się dzisiaj, zrób to jutro. Po prostu bądź w tej drodze.
Javier Mariscal
Całkowite przebudzenie zdarza się niezwykle rzadko, dlatego, że ludzie zanim skumają, że w chaosie jest informacja, grzebią ją w swoim burdelu do reszty. Ale nie ma takiej możliwości, żeby tutaj się zalogować i kolejny raz gówno z tej gry wynieść. Wtedy gra naprawdę nie miałaby sensu. Wyższy system świadomości w końcu i zawsze da jakąś podpowiedź, gdyż on potrzebuje miłości. Potrzebuje Twojego porządkowania, żebyś w końcu przynajmniej zaczęła trochę przestać się bać. Potem już pójdzie z górki. No i system właśnie Ci to dał, to co uważasz za swój garb. Gdy szczerze zmienisz swój punkt widzenia, zobaczysz całkiem inne odbicie w lustrze rzeczywistości. Kij z tym, że wirtualnej, innej nie ma.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Nie mogę sobie poradzić ze złymi wibracjami, które ciągle do mnie wracają. Przychodzą mi do głowy złe, oceniające myśli na temat innych ludzi. Poruszają mnie i w jakiś dziwny sposób przyciągają różne komentarze na forach pełne złości, nienawiści.
Kiedy myślę o innych ludziach, przychodzą mi do głowy jakieś przedziwne podejrzenia i przewidywania, co też oni mogą planować złego w stosunku do mnie.
Czuję się chyba trochę jak moja (ukochana) Babcia pod koniec swego życia, kiedy wydawało jej się, że wszyscy chcą ją otruć lub inaczej jakoś uśmiercić.
Pepsi, jak sobie z tym radzić? jak te myśli uspokoić?
Idź do domu małego dziecka i zacznij wolontariat. Skończ myślenie o sobie. Myśl tylko o ważności innych. Ważności, nie ocenianiu ich. Pochyl się nad drugim człowiekiem ale zupełnie bez kontekstu siebie. Potrafisz coś takiego zrobić?
Fajna wskazówka, dziękuję. Drugi człowiek, bez mojego kontekstu.
dokładnie tak
Poszukaj akupunkturzysty, który Ci zrobi zabieg 7 Dragons… Ukochana Babcia niechcący mogla ci cos zostawić… Albo przygarnelas przy innej okazji…
Hm, co to jest 7 dragons? Wujek Google jakoś nie chce mi powiedzieć.
Podpowie ? wpisz 7 dragons acupuncture treatment na przykład.
Pepsi no ten komć mogłabym równie dobrze ja identyczny napisać. Kurde ale tak trudno, tak trudno porzucić to ego, choćby nie wiem jak cierpiące. Byłam już tak wysoko i znowu spadłam. Mam już dość osobiście tego. Choć wiem że nie powinnam się w tym babrać. Strach i ból. Kwintesencja.
Szkoda, ze nie pracujesz jako psycholog, myśle ze mogłabyś uratować nie jedną zbłądzoną duszyczkę 😉 …i miałabyś niezły ubaw jakbyś usłyszała moją historię życia, takiej jeszcze tu nie było i pewnie długo nie będzie. Nawet nie ma słów, żeby opisać tą porażkę zwaną moim życiem. Ale wszystko jest po coś, po to żeby znaleźć sposób jak ujarzmić ten chaos. Żeby sie przebudzić. Ps. Jakbyś organizowała jakiś event w krk, spotkanie motywacyjne czy cuś to gdzie się o tym dowiem? Pozdrawiam Cię Świetlista duszo
Moje ego Ziuta dziś zadowolona, bo czytając wcześniej użyty tu komentarz Gabi pod innym artykulem zauważyła to zdanie, które Pepsi podniosła w dzisiejszym wpisie. Brzmiało to w stylu: „wszędzie, gdzie ja tam bałagan i chaos.” I Ziuta pomyślała sobie „no i tu cały pies pogrzebany”. Trzeba od tego zacząć. Od porządkowania. Niemniej jednak, choć sama mam wrażenie, że sprzątam non stop, to widzę, że daleko mi do wymarzonego porządku. Ale wiem, że jak mam jakiś względny ład w domu, to w głowie mi się przejaśnia. Robi się, o dziwo, miejsce na innego typu porządki – porządkowania spraw, zadań życiowych tych łatwiejszych, a potem tych trudniejszych. Osiąganie takiego stanu „ładu wokół” nie jest zupełnie proste. Czasami, śmieję się, że chyba jakiś Alzheimer we mnie na stare lata już się budzi, czy co, skoro np. stosowanie DMSO i np. tauryny dodaje mi ponownie, jak z 20 lat temu, energii życiowej. Mam wówczas dwukrotnie większą zdolność ogarniania spraw. Więcej energii w ciele, to więcej możliwości. Łatwiej siebie ogarnąć, swoje zdrowie, samopoczucie, łatwiej ogarnąć przestrzeń wokół. Dziękuje Pepsi za ten dzisiejszy wpis. Bardzo mi się podoba.
<3
Dzięki Miła Moja. ? Nie komentuję, bo w głowie pusto, ciało i dusza, kurewski ból. Same kiły, trypre i gonokoki, i coraz mniej siły na kolejne porządki w tej stajni Augiasza..,
<3
Mistrzostwo wpis. Ogarnelam lazienke,jutro okno.
Ze łzą w oku czytałam, dziękuję <3 A ja dodam od siebie do Gabi: Też mam za sobą "kijowe" doświadczenia z dzieciństwa i było przez 30 lat bardzo niewesoło… A teraz jest 🙂 I za tamte doświadczenia jestem wdzięczna, bez nich pewnie spałabym głęboko 🙂 Kiedyś jak słyszałam: "Kto nie kocha siebie, nie potrafi kochać innych", czułam że to prawda, rezonowało ze mną. Ale nie brałam pod uwagę, że mogę siebie pokochać, więc brnęłam dalej w te skazane na niepowodzenie poszukiwania miłości i próby jej ofiarowania oraz poszukiwania winnych, głównie siebie. A potem nagle, tuż po tym, kiedy doszłam do czystej nienawiści do siebie, okazało się, że potrafię pokochać siebie i przestać się bać. Tak blisko mnie, bo we mnie, znalazłam to, czego szukałam na zewnątrz! Poznałam, pokochałam i zostałam pokochana przez najważniejszą osobę w moim życiu – siebie 🙂 Brzmi naiwnie i cukierkowo, ale dokładnie tak jest, w życiu każdego z nas, nawet najgorszego "potwora". I tak, jak pisze Pepsi, dzieli Cię od tego tylko zmiana punktu widzenia. Obejrzyj sobie na YT "The person you really need to marry" Tracy McMillan.
Brawo Ela, lapidarny wpis zadowolonego człowieka….łazienka, okno…i o to chodzi- małe a cieszy. Latarka oświetla to co udane a nie to co nie wyszło.
Dziś to pojelam. Wszystkich oceniam. Nie plotkuję bo nie wypada ale lubię słuchać plotek. W ciagu dnia w mojej glowie niezliczoną ilość razy pojawiają się głupki i tępaki i wariatki. A usmiechając się do kierowcy, który dziękuje mi, że się przede mnie WCISNĄŁ w myslach mowię mu „Spie###%\laj”.
I to ja. Lubiana kolezanka w pracy, matka kumpel, usmiechnieta i serdeczna prawie non stop. Na zewnatrz. Przygarnialam zwierzęta i bronilam ich.
I ja się dziwilam całe zycie, dlaczego ludzie mnie tak niesprawiedliwie traktują. Takiego jak ja dobrego czlowieka. Że ja zasluguję na lepsze życie. Och niesprawiedliwosc!
I te mysli posyłane w kierunku mojego prawie ex męża. ..
Jestem na świeżo z rozgrzebanym tym czymś. Czuję się jakbym rezygnując z tego traciła cos. Bo jestem slaba i bezbronna i to mi dawało urojenie siły. Całe życie tak mialam!
Dziekuję, Pepsi, ja juz nie bede się bać i porównywać. I niepotrzebnie posyłać ludziom te obelgi… z usmiechem.
Straszna jestem? 😉
Właśnie super jestem. Lepsza od innych pod wieloma względami.
OMG, dopiero to dociera do mnie. Jak Pepsi napisała o potencjalach. Lepsza – gorsza…
Robilam to całe zycie. Koniec z tym!!!
Buźka.
<3 buźka
Czasem to obserwuję u ludzi… mówią „jestem dobrym człowiekiem, zasługuję na to i tamto”, a ewidentnie brak w nich miłości, tak jakby sami siebie i innych chcieli przekonać, że są tacy uczynni i wspaniali. Natomiast np. kłamią, plotkują, sieją ferment. I kwaśną energię.
Fajnie, że to zauważyłaś, Kasiu, do przodu 🙂 Pozdrowienia
Dziękuję za odpowiedź. Tak, też się cieszę że to zauważyłam i choć trudno z tego zrezygnować… to taka zmiana jest dość przyjemna 🙂 Tak stwierdzam po kilkunastu dniach zmiany 🙂
Dziewczyny, to proste jak oddychanie. Pycha ma dwie strony jak kazda moneta. Myslisz sobie: jaka ze mnie sliczna niunia jest. I taka zgrabna, niedziwota, ze mezowie moich kolezanek wspominaja o rozwodach. To jest pycha. A gdy myslisz: jestem do bani, nie mnie nie wychodzi, wszystko spieprzam, albo rozpieprzam, to to tez jest pycha.
Przypowiastka na poprawe humour: Mistrzu, mysle o sobie juz bardzo zle, chyba najgorzej jak mozna, czy powinienem sprobowac myslec o sobie jeszcze gorzej? Mistrz: rzadziej. 🙂
:))))
A moje ego krzyczy: NO ALE JAK TO?! 🙂
Ta przypowiastka! <3 😀
Pepsi a ja mam pytanie dotyczące dogadywania się z duszą. Kiedyś dawno temu szukałam pomocy i wpadałam w różne ezoteryczne matrixy. Natrafiłam na pewną stronę ( może nazwy nie podam) gdzie facet wymyślał swoje modlitwy. Mówił, że jeżeli mam problemy z macicą to dlatego , że w poprzednich wcieleniach zabijałam i usuwałam dzieci I teraz muszę się modlić do nich i prosić o przebaczenie. Modlić się w pokłonie i zawsze mówić: ja I moja dusza itd….. Mówił, że widzi moją duszę. Moja niby jest mężczyzną i ma kapelusz co świadczy , że byłam wiedźmą… I takie tam duperele. Ok, ale też powiedział , że jeśli dusza ma w planie coś doświadczyć na tym planie, np. chorobę, raka to my tego nie zmienimy i już. Jak to jest Pepsi ? Proszę o odpowiedź. Czy dusza ma konkretne plany z których nie zrezygnuje? Jestem teraz w trakcie rozmów z nią o pięknym domu i spokoju i ładzie i porządku przede wszystkim finansowym bo swoje odcierpiałam a co jeśli ona chce jakieś ciężkie lekcje przerobić? Może z tego zrezygnować? Z miłością x
Podam Ci moją prawdę Weroniko, każdy powinien mieć swoją, ale skoro słuchasz takich ludzi, to może wysłuchasz mnie. To co mówi Twój mentor to absurd, a dusza niczego nie planuje, to po prostu jednostka świadomości o wolnej woli (bezpłciowa), która doświadcza tej akurat linii życia na której pojawia się awatar. A tych możliwości jest bardzo dużo i ona sobie ewoluuje, lub nie. Może się też cofnąć w rozwoju, gdy awatar niczego nie rozumie i wciąż podwyższa entropię. Taka jednostka ma ogromną ilość wariantów przeżycia swojego życia, jedne są mniej prawdopodobne, inne mniej,ale nic nie jest z góry przesądzone. Każda linia życia jest dobra do nauki. Wszystko jest po coś, ale planów nie ma, jest tylko baza wariantów.
Dziękuję Pepsi za odpowiedź. Nie, to nie jest mój mentor. Nie rezonowałam z nim. Próbowałam coś uszczypnąć dla siebie z jego wiedzy, ale czułam totalny chaos. Teraz czuję, że jestem na dobrej drodze i jest gicio! ?
Czesc Pepsi, czy ty wiedzialasbys o co chodzi z egzystencja ktorej doswiadczam? sa dni, ze przez cierpienie jakby wiem czego mi brakuje i to jest fajne. czuje sie zle czesto, ale zaraz po tym jakby wiem czego mi trzeba i entropia spada. tylko ze miota mną tak okresowo bardzo mocno. Czasami az sam jestem zaskoczony jak wielką mam swiadomosc (wiedza, ksiazki, doswiadzcenie) ale jak przychodzi ta amba to wszystko zjezdza do zera, i jakby czuje ze jak przychodzi to nie ma sily na to, probuje akceptowac, otworzyc sie na to, kombinuje na rozne sposoby, czasem w ogole odpuszczam i nie robie nic z tym tylko cierpie (tak w zasadzie czasem bez jakiejkolwiek podstawy) i o. co to za etap. mysle sobie ze nie ma sily na to i trzeba to przecierpiec, moze Tobie cos przychodzi co to za pattern?
Campbell twierdzi,że to dlatego, że niektórzy z nas są tutaj jakby za wcześnie, za trudne są dla nas pewne zadania, które innym nie przychodzą z takim trudem. Depresja ma ogromne ego, nerwice lękowe również. To jest bardzo trudno budzić się, gdy od rana do nocy człowiek jest skupiony na sobie. Na swoim ogromnym smutku, czy lęku. To ego.
Pepsi napisz o tym coś więcej.. bo ja mam chyba tak samo. Myślę o swojej sytuacji za dużo, czasem mam wrażenie że właśnie ludziom życie przychodzi dużo łatwiej nawet jeśli obiektywnie mają gorzej. Mam wysoką świadomość Ale czasem jestem zupełnie bezradna jak dziecko wobec tego cierpienia które odczuwam.i paradoksalnie im jestem bardziej świadoma tym ten stan ameby bardziej boli i nie wiem co się dzieje.
że jeszcze nie jesteś świadoma, to ego
chyba sobie Księgę ego odświeżę..
Peps, co sądzisz o tabace? Wiem, że nie jest to potrzebne właściwie do czegokolwiek. Jakie jest rozgraniczenie między dobrą rośliną działającą kojąco, a marią, będącą swoistym kredytem wyluzowania? Czy tabaka jest jak maria? Odchodząc od tematu (a jednocześnie w nim będąc?), entropia znacząco wzrosła, idę póki co po nieswojej drodze, a jednocześnie czuję, że to lekcja, którą powinnam odbyć, żeby później działać po swojemu. W związku z tym mam bardzo często deja vu. To poniekąd zastanawiające, ponieważ z nowym miejscem, z którym właściwie nie rezonuję, do którego nie przynależę, jestem tak silnie związana, w przeciągu miesiąca doświadczyłam najwięcej deja vu w swoim życiu, tak jakbym właśnie tu powinna trafić. Czy mogłabym Cię prosić, abyś się odniosła do moich słów?
Miłuję, buźka.
Kats, to pozwol mu na to. Ja swojego Egona, jesli zachodzi taka potrzeba, traktuje jak upierdliwego psa sasiadow. Szczeka, halasuje, jazgocze. Czesto (wiecznie?) go slychac. Wyniesc sie nie moge, zabic gada tez nie, jedyne wiec co mi w tej chwili pozostaje, to ignorowac, nauczyc sie z tym halasem za plotem (czyli w bani) zyc. Nie probowac na sile polubic, ani wkrecac sobie, ze juz sie go lubi, a jedynie akceptowac. Slyszec bowiem, to nie to samo co sluchac. 😉 Narzedzia ku temu sa trzy: sila, by zmieniac to co mozna, pokora by znosic to, czego zmienic nie mozna i madrosc by odrozniac jedno od drugiego.
KasiaM, oczko. 😉
Lusja, nie bardzo wiem o co chodzi, bo ja się tylko zachwyciłam tamtą przypowiastką 😉 Ale w sumie przeczytam jeszcze raz i się zastanowię czy w ten sposób wszechświat nie chciał mi czegoś podpowiedzieć 😉
Dziękuję Pepsiak.
Czytam ten wpis codziennie, zaczynam sprzątać do pierwszej wewnętrznej blokady i wracam, czytam dalej itede itepe i tak już trzeci dzień. Idzie bardzo powoli, ale (jak to nawołujesz), jestem w kroku 🙂
Ciekawe, że napomknęłaś o hotelowych pokojach. Choć porządku wokół siebie utrzymać nijak nie daję rady w domu, to sprzątam po sobie w hotelach co do okruszka. Aby Pani sprzątającej było lżej no i także dlatego, że jest przyjemniej ogarnąć mały burdel. Wiadomo, gdzie ręce włożyć 🙂 A tak? Człowiek może się zakręcić od tej niemocy, ale! teraz nie zalegam na kanapie tylko robię.
Dziękuję ponownie i pozdrawiam <3
<3