Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Bieganie, to starożytny sposób na Twoje, Poli i moje przetrwanie
Unikam zadręczania swoją fit aktywnością of social media, bo nie robię tego dla wyników. Zupełnie nie, po prostu wiesz, że Biegam bo muszę.
Załóżmy, że jesteś bohaterką, któregoś z komentarzy, dostaję takie codziennie:
Chyba jakieś stany lękowe mam. Zawsze myślę że czeka mnie najgorsze. Brak mi luzu. Ciągle się martwię. Czy dziećmi czy sobą 🙈 Echh
Czy taki:
Pepsi, czemu jest tak, że jak zaczynam mieć poczucie, że jest lepiej, że zaczynam z tej nerwicy wychodzić przychodzi jeszcze gorszy lęk, który kładzie mnie na kolana i powoduje myśl, że nie dam rady, że zwariuje, umrę, że nie wytrzymam.
Byłam kilka lat, już drugi raz z przerwą, na leku anty lękowym. Lęk nie zniknął, ale dało się żyć, bez tego co jest teraz. Odstawiłam 3 mce temu. Powoli wracało, po kropelce. 3 tyg temu na całego. Walczę.
Nawet było już kilka dni lepiej. Ale teraz masakra.
Niech ilość Twoich poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
Każde doświadczenie emocjonalne, nawet spojrzenie w lustro jest okazją, aby pójść w górę, albo spaść w dół. To może być Twój świadomy wybór, albo z automatu.
Załóżmy, że jesteś Polą, która w poniedziałek stoi przed lustrem.
Ciasne jeansy, coś jak psychika, coś jak filiżanka na skraju stołu non stop zagrożona niebezpieczeństwem rozbicia. Jeansy pękły na tyłku.
Pola, jesteś, jak ostatnia strona gazety, na którą nikt już nie zwraca uwagi, przewraca się ją automatycznie, byle dojść do końca.
Co z tego, że wyjesz Pola w poduszkę, co z tego Pola, że jesteś jak nieścięta galareta, sfobiowana, spanikowana, sercopokurczona?
Co z tego Pola, gdy to wszystko idzie na marne. Bez szans.
Nie masz pojęcia, że jesteś twórcą, Pola.
Że sama postawiłaś te rzeczy na ścieżce własnego życia.
Miałaś się potknąć, zaryć w trotuar i wreszcie TO ZAUWAŻYĆ.
A może ubierzesz buciki biegacze i ruszysz z tego skrzyżowania?:)
Biegam bo muszę (z autografem autorki) czyli historia przypadku pewnej Coli Eliot
oraz, co najważniejsze, co drugi rozdział, to:
Biegam bo muszę, to książka – dość krótka historia pewnej Coli Eliot, grubej dziewczyny rzuconej przez faceta,
która splotem dziwacznych okoliczności pojawia się w klubie fitness i na bieżni ZMIENIA SIĘ JEJ ŻYCIE.
Dzieje się ta transformacja zupełnie sama, i tylko w wyniku biegania.
Osho twierdził, że bieganie to medytacja aktywna i właśnie to przetransformowało nieszczęśliwą,
nafutrowaną i dość rozlazłą w przestrzeni laskę w osobę zwartą, zadowoloną z siebie i z życia.
Co drugi rozdział w tej książce, to nauka biegania w ciągu 8 tygodni, od ZERA do PÓŁ GODZINY!
Żyjesz w świecie, który chce Cię zaprogramować tak wielką ilością negatywnych treści ile tylko jesteś w stanie przyjąć. A łykasz prawie wszystko. I nagle to zobaczyłaś.
To nie świat Cię programuje, to Ty robisz sobie sama. To Ty podpinasz się pod wahadła wspierając je, albo nawet je tworzysz.
I oddajesz im, i oddajesz energię. Zamiast się trochę podwieźć i odczepić tam, gdzie chcesz.
Możesz mnie strzelić na płasko z liścia, ale nie znam innego lekarstwa zrozumienia, akceptacji i pozyskania dla siebie energii życiowej, niż … BIEGANIE.
Bo nawet jeśli pragniesz zmiany, widzisz, że ZMIANA TWOJEGO ŻYCIA JEST CI NIEZBĘDNA, bo oszalejesz.
To i tak jest to tylko płomień zapałki.
Uwaga, zapałka na zakręcie.
To jest wynik mojego fitnessu z tej niedzieli😊
Mój poprzedni tydzień (czerwone pozawijane kółeczka).
Twój zupełnie nie musi taki być, ale jakiś być MUSI!
Jeśli z wściekłości, bezsilności, zagrożenia, strachu o przetrwanie, poczucia niepewności, smutku, wstydu, apatii, odrzucenia, samotności, bólu, niedoborowości, depresji, beznadziei, prawdodpobnie nie starczy Ci energii na dłuższą zmianę.
Pojawią się zrywy, słomiany zapał, efekt jojo. Znasz to.
Jeśli jednak w tym czerwonym gnojowniku znajdziesz COKOLWIEK, co pozwoli Ci uzasadnić, że tam siedziałaś, znajdziesz krztynę wolnej energii do wspięcia się na pierwszy stopień, masz szansę wytrwać w postanowieniu noworocznym.]
I każdym innym, nie czekaj do nowego roku.
Gdybym nie spadła poniżej wszelkiego poziomu w baniu się, nigdy nie zrobiłabym mojego pierwszego kroku na bieżni.
Wytrzymaj tylko tydzień biegania, a otrzymasz ten pierwszy zastrzyk energii do wkroczenia na kolejny stopień.
I nie ma biegania bez 4 szklanek, to jasne.
Powiązane artykuły
Komentarze
Polecamy bardzo dobrą Witaminę D3+K2 TiB
Do ssania!
O wyższym wchłanianiu z receptorów podjęzykowych:)