Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Moje ciało zaczęło bardzo niedomagać za co obwiniam ciągły stres związany z kontrolą. Boję się, że kiedyś popadnę w takie bagno, że nie wyjdę z niego już nigdy.
Boli mnie całe ciało całymi dniami.
Nie choruję na poważne choroby psychiczne tudzież inne, no może poza nerwicą i natręctwami wynikającymi z sytuacji. Nie palę, nie biorę narkotyków, a jednak moi rodzice, kontrolują mnie od kiedy pamiętam. Ot, można to nazwać zwykłą nadopiekunczością, ale prowokuje ona we mnie od lat stres, nienawiść i wiele somatyzacji. A w dluższej perspektywie czasu na pewno doprowadzi u mnie do chorób, bo nie da się żyć w permanentnym stresie od ponad 10 lat (mam juz 24).
Mam chłopaka – źle, pozbyć sie go, nie mam – niedobrze, milion aluzji. Zbieram pieniądze na własną przyszłość (mama wciąż mi mówi, że ja taka dobra, bo hojna i pożyczam), ale źle, bo jeszcze nie uzbierałam na własne lokum. Przy powtarzaniu pytania o ilość uzbieranej przeze mnie gotówki kilka razy w miesiącu można oszaleć, bo już sama zaczynam popadać w paranoję.
(…) Wszelkie pisma, rejestracje w urzędach, założenie konta w banku, rozliczanie PIT-u – nic sama. Jeśli chciałabym zrobić coś sama, to krzyki i podejrzenia. Spóźnię sie kilka minut – wszyscy w napięciu stoją w oknie dogladając czy jestem (mieszkam w małym mieście, pełno ludzi). Idzie zwariować.
Jakaś karma w dzisiejszym życiu czy coś? Próba pójścia na swoje to też awantury, a bo i za co? Chwytam sie różnych prac, by jak najpóźniej być w domu – to liczenie każdego grosza – ile dziś zrobiłam i czemu tak mało policzyłam komuś za projekt lub inne usługi związane z dodatkowa działalnością? Nie radzę sobie z tym.
Wierzę, że nie jestem sama z tym problemem, i że da się to jakoś rozwiązać. Ja jednak jestem na tyle zalękniona, że nie potrafię wykrzyczeć komuś w twarz co myślę i zawsze kończy się płaczem. Przychodzą mi do głowy myśli, ze odetchnę na starość tuż przed śmiercią, wtedy kiedy zostanę sama bez wszystkich ludzi, ktorzy wiedzą lepiej, o ile w tym stresie szcześliwie dożyję nawet 50.
Ja naprawdę starałam się odpuścić, myśleć o nich dobrze, bo w końcu nie dzieje mi się krzywda, tak jak dzieciom z patologicznych rodzin. Ale czasami ludzie nie zdają sobie sprawy, że takie formy kontroli to też patologia, taka matriksowa. Oni są w niej po uszy.
Porozmawiać na temat życia też się nie da, jeśli nie podzielasz ich racji to lepiej się nie odzywać, szkoda energii. Miałam jeden epizod szpitalny z powodu silnego stresu i somatyzacji w kiszkach, nie mogłam chodzić.
Próbowałam diety – za znaleziony przez nich paragon ze sklepu zielarskiego na probiotyk był taki krzyk (że czemu takie głupoty wymyślam i czemu jak normalny człowiek nie pójdę do apteki) – także wiesz… Ja nie umiem sobie z tym poradzić i oczywiście by nie popadać w konflikty nauczyłam się kłamać jak z nut. Poza domem jestem sobą, ale jakie to życie. Zdaję sobie sprawę, że na taki problem suplementy to za mało i to mnie dobija jeszcze bardziej.
Mówiłem z Pepsi krotochwilą, że niektóre pary powinny być poddane obowiązkowej sterylizacji. Hue, hue.
Należałaś pewnie do tych dzieci, które marzą, aby je oddać do domu dziecka, ale to nigdy nie ma miejsca. Bo rodzina jest w porządku, zero patologii w rozumieniu kuratora społecznego.
Dwoje akceptowanych przez społeczeństwo uzurpatorów, uzurpuje sobie prawo do pełnej inwigilacji dorosłego człowieka, którego traktują jak swoją własność. Uzurpator to postać obiektywnie ohydna, stworzona przez system, programów, lęków, ego i przekonań. Uzurpatorem może być pojedyncza jednostka, polityk, monarcha, albo grupa decydentów. W tym jeden z rodziców, albo obydwoje.
Państwo jest uzurpatorem i dlatego niczego nie robi fajnie, zawsze rynek robi to lepiej. Państwo mówi wygodne brednie, które na pierwszy rzut, brzmią z sensem, chociaż zawsze okazuje się, że to kazuizm poganiany sofizmem. Nie chcę złapać na płasko z liścia, już tłumaczę.
Immanuel Kant (znany filozof), nazwał kazuistykę „dialektyką sumienia”. Potocznie oznacza krytyczne określenie przebiegłego, ale pokrętnego argumentowania uzasadniającego zwłaszcza moralne tezy, jak u sofistów. O wilku mowa. Zrobisz se więc błędne założenie początkowe, że dziecko jest twoje, że obywatel jezd twój i potem działasz już całkiem logicznie, pragmatycznie, z sensem i ludziom się to podoba.
Porównanie oczywiście nie jest dosłowne, gdyż to obywatele wybierają dla siebie rząd, aby im służył. Dzieci nie wybierają swoich rodziców, ale czy aby na pewno?
Spora grupa dzieci na świecie mieszka w domu jakiegoś patologicznego uzurpatora i manipulatora, chociaż ogólnie szanowanego. Wszystkie te dzieci w jakiś sposób za to zapłacą w zależności od typu swojej osobowości. Nerwiczkami, nerwicami, najcześciej lękami, fobiami, w tym fobią społeczną, czy niewiarą w siebie.
Z drugiej strony, ogromna ilość z tych dzieci osiągnie yyy… największe sukcesy w życiu. Bowiem nic nie jest większym dopingiem do działania, przyspieszonej samodzielności i wypięcia się na zaistniałą sytuację, niż właśnie tego typu uzurpator w domu. Co Cię nie złamie, to Cię wzmocni.
Uważam wręcz, że nie przez przypadek zalogowałaś się właśnie do tej rodziny, jako ich dziecko. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej.
Uzurpatorzy często na starość łagodnieją, żałują, uświadamiają sobie jak bardzo kochają swoje dziecko, teraz takie samodzielne, tak doskonale radzące sobie. Wyrzucają sobie przeszłość, pokrętnie tłumaczą dlaczego byli chujowymi rodzicami, zwalając winę na własnych rodziców, biedę i inne okoliczności. Nadejdzie czas na okazanie wdzięczności, im szybciej, tym lepiej.
Uzurpatorów się nienawidzi, to normalka, więc daj na luz, nie obwiniaj się za każdą niską myśl, po prostu daj temu odpłynąć. I zajmij się meritum, czyli zmianą siebie, aby móc odbić się od dołujących okoliczności. Po to są, taki jest ich sens. Dlatego zalogowałaś się do tej dziewczynki, w tej rodzinie.
Nie da się na siłę kogoś wielbić, tym bardziej, gdy niezbyt lubi się siebie. Pamiętasz monolog w głowie Marka Kondrata w „Dniu świra”? Jest u matki na obiedzie, jakby kocha matkę, ale też nienawidzi, bo żyje w cieniu oczekiwania na jej śmierć, jednocześnie wykańczając się tymi myślami.
Zwierzęta nie mają tych problemów, bowiem albo nie posiadają ego, albo jest bardzo małe i zupełnie nie przeszkadza im żyć w akceptacji tego co jest. Bo wszystko jest dokładnie takie jakie ma być.
Na poziomie ciała i psychiki, oczywiście 4 szklanki, Omega, D3 z K2, B kompleks z folianami i B12 (zadbaj o prawidłowy cykl metylacji), magnez, i generalnie równowaga elektrolitowa.
Znajdź sposób na oczyszczanie głowy, medytacja, medytacja aktywna, jak bieganie, cokolwiek.
Na poziomie rozumienia, pogódź się i odbij od tego co jest. Po to to jest!
Sytuacja Cię osłabi, tylko wtedy, gdy w to uwierzysz.
Lecz gdy zrozumiesz, że wyboje na drodze są po to, żeby przenieść się na gładszą powierzchnię, albo już zacząć wyrównywać tę drogę, w lustrze rzeczywistości zobaczysz młodą kobietę w działaniu. A gdy się uśmiechniesz, w odbiciu też zobaczysz uśmiech.
Nie uciekaj od uzurpatorów w popłochu, wytrzymałaś tyle, wytrzymasz jeszcze trochę. Metodycznie obmyśl plan i rób swoje. I znowu zacytuję Tolkiena z jego Władców Pierścieni.
Droga wybiega zawsze wprzód
Spod progu, gdzie początek ma.
W dalszej części czytamy:
Wciąż czekają gdzieś za rogiem
Drzwi sekretne, ścieżki nowe
Znajdź swoją drogę, która jest ukryta, ale daję sobie obciąć mały palec, że jest. I to nie jedna. A Twoi uzurpatorzy staną się w momencie Twoimi dobroczyńcami. Po to się u nich w domu zalogowałaś. Nie krzycz, nawet jakbyś potrafiła.
Pracując za granicą, nie jeden raz konstatowałem, że zbyt idylliczne warunki wzrastania, również podcinają człowiekowi skrzydła.
Jezd więc git.
Z bazy nadawał, na zawsze Twój, Horry Porttier
Horry Porttier
Prawdopodobnie autor na stronie Pepsi Eliot, jednak nius pojawił się niespodziewanie i w sumie niewiadomo kto go napisał … Nie znamy Horrego Porttiera
Powiązane artykuły
Komentarze
Super post! Kolejny dodany do zakladek. Do autorki komentarza – dasz sobie rade kochana, my wszyscy w ciebie wierzymy. Sama pochodze z patologicznej rodziny, ale odbilam sie od tego i z roku na rok moje zycie jest piekniejsze. Musialam jednak odejsc, wyprowadzic sie i nie miec kontaktu z rodzina przez jakis czas (wcale to nie bylo proste, ze wzgledu na owczesny brak pieniedzy, ktory zmusil mnie 'najac sie’ do pracy by miec na podstawowe oplaty). Teraz dzieje sie to, o czym mowi Pepsi, rodzice 'pokornieja’, przepraszaja, czuja sie winni i samotni. Wybaczylam im te bledy, a po ostatniej rozmowie z moja mama uslyszalam ze i ona i ojciec mieli bardzo trudna sytuacje w domu (powtorzyli znane schematy). Teraz musisz dokladnie zobaczyc jakie programy ci zainstalowali, jakie przekonania wbijali do glowy przez tyle lat i powoli je sobie odkrecac. Jak mowi Pepsi, wszystko na TAK. Mowisz TAK, usmiechasz sie i odkrecasz. Zajmuje to troche czasu, ale z pewnoscia dziala.
Chcialabym tez zgodzic sie ze stwierdzeniem ze 'idealne’ dziecinstwo nie gwarantuje szczesliwego zycia – wielu znajomych mialo wrecz idylle w domu i pozniej mimo wszystko przyciagneli do siebie rozne lekcje i doswiadczenia, z ktorymi musieli sobie poradzic – historii jest wiele. Trzymam za ciebie kciuki.
A ja mam lat 50 i dopiero niedawno zaczęłam wyzwalać się spod władzy rodziców:(
To nie jest łatwy proces, dlatego zwykle namawiam młodych ludzi do szybkiego opuszczania gniazda. 18 lat jest ok.
Hej! Nie potrzebna smutna buźka w komentarzu. Postaraj się zacząć wychodzić z matriksu i zrozumieć oraz poczuć, że jesteś nieśmiertelna. A to oznacza, że wiek metrykalny nie jest aż tak istotny. Ważne żebyś popracowała nad sobą. Jeśli nie jesteś z blogiem Pepsi za pan brat (hmm…: za pani siostra ??? 😉 to u góry strony znajdziesz kategorie porad w kwestiach zdrowotnych, miłosnych, życiowych, biznesowych itp.. W zależności czy używasz komputera czy smartfona, to u góry trzeba poszukać odnośniki lub przyciski, pod którymi znajdziesz dalsze linki. Również szukałka, czyli lupa na górze również dobrze działa. Wpisz jakieś słowo lub zdanie na interesujący Cię temat, a otrzymasz spis artykułów z bloga. I wdrażaj te porady systematycznie w życie.
Mnóstwo osób nie jest w stanie jak to się mówi przeciąć pępowiny. Nie ważne czy się wyprowadzili z domu rodzinnego czy nadal w nim tkwią. Osobiście w rodzinie mam 50-letniego człowieka, który jest finansowo uzależniony od żony, matki, MOPSu i ZUSu jednocześnie. Jeden klocek wypada z tej układanki i po miesiącu człowieka nima. Psychicznie jest uzależniony od lekarzy, przekonań i pozostałych ograniczeń własnego umysłu. Fizycznie jest uzależniony od własnej psychiki. I nie ma na niego pomysłu. Gadanie, inspirowanie, motywowanie, pokazywanie, sugerowanie nic nie daje. Choć inteligentny jest wystarczająco.
Ty pisząc swój komentarz dałaś do zrozumienia, że już zaczęłaś działać. Po prostu kontynuuj swoją przemianę.
Oczywiście lepiej jest niektóre zagadnienia życiowe wykonać w konkretnych przedziałach czasowych. Ale to nie oznacza żeby zaprzestać czy w ogóle nie podjąć działań jesli się przegapiło najlepszy czas.
Nie wierzę, że mogłabyś określić minione 50 lat jako zmarnowane. A na pewno nie jednoznacznie zmarnowane.
W biznesie istnieje coś takiego co się nazywa kosztem utraconych korzyści. Może nazwa lekko błędna. Mniej więcej chodzi o to, że dokonując nawet najlepszego wyboru traci się korzyści płynące z alternatywnego wyboru. Można to również rozumieć odwrotnie. Tracąc cokolwiek z tego, że nie uzyskałaś wcześnie samodzielności zyskałaś to co byś straciła wychodząc wcześnie z domu.
Ale zamieszane 🙂 W każdym bądź razie nie ma czegoś takiego, że wszystkie osoby wcześnie samodzielne mają takie klawe życie jak to się ogólnie wydaje. Obiektywnie wcale to nie musi być taki cud miód.
Powodzenia 🙂
Kocham Przemko
? 🙂
Tez tak miałam. Uciekaj, gdzie pieprz rośnie. Czym prędzej 🙂
Kurczę mam ochotę „ potelepać” autorką listu – kobieto 24 lata – jesteś dorosłą osobą!!! Uciekaj, rodzice też potrafią być toksyczni i nikt nie każe Ci żyć z nimi – wszystko to wymówki!!
Tak się jakoś uniosłam – to chyba nów ?
Tak ogólnie to z miłością ?
W które okienko się stuka by Cię poznać?
Zjedź na sam dół strony, i tam na pasku masz różne zakładki, pierwsza: Kim jestem? 🙂
24 lata i nadal tam tkwisz?! Miałam 18 kiedy oswiadczyłam moim starym, że się wyprowadzam. Nie pytałam o zdanie, nie urządzałam scen. Spakowałam się i wyszłam. Poszłam do pracy i na studia. Dałam radę, nigdy nie żałowałam i nigdy tam nie wróciłam, ale Horry dobrze prawi: co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
Moi rodzice bez przerwy oglądają wiadomości lub słuchają ich w radiu. Można sobie czytać rady „nie oglądaj wiadomości” a w rzeczywistości i tak nie jest to do końca od nas zależne. Jest to niesamowicie frustrujące. Doceniam oczywiście też to, co robią dobrego.
zatyczki do uszu <3, ja np wychodzę z kolejki, albo sobie cicho w głowie nucę
Pepsi nie mogę się dogadać ze swoimi rodzicami, frustrują mnie, lekko mówiąc, moje relacje z nimi a nie mam możliwości się wyprowadzić. Sytuacja bez wyjścia?
to Ty ich sobie wydałaś i postawiłaś przed sobą. Ciekawe po co. Po prostu wysyłaj im miłość po cichu, nie wchodź w utarczki słowne, no i miej intencję jednak wyprowadzki.