z miłością do Kiszonki
Owszem, kij mu w nyry. Wpis poprawiony.
… „Chcę być przez kogoś lubiana i akceptowana, ten ktoś lubi mnie i akceptuje, a później wszystko zmienia się o 180 stopni.
Są sytuacje, że sabotażuję znajomość, a są takie, gdzie daję swój czas, effort i mamonę i „przyjaciółka” ma mnie w dupie, ot co. Od kilku tygodni wrażenie odrzucenia i nic nie wartości ciągnie się za mną jak przykry smród. Mówię sobie, to jest tymczasowe, na świecie jest tyle miliardów ludzi, co Ci po tym że nawet 100 z nich Cię nie lubi, dziewczyno sama się w końcu polub!
Jest chujowa emocja, jest paskudna myśl, nie idź za nimi, nie idź! W ciągu tych ostatnich paru tygodni stało się, że zrezygnowałam z biegania i siłki i jakościowego papu. Jak żrem do obrzydzenia, to tak jakbym widziała siebie z boku i nie miała wpływu na przestanie.
To już do końca będę robić 10 kroków w tył, żeby zrobić 2 do przodu? Kij w oku takiemu wzrastaniu, nie sądzisz Pepsi?”….
To co odpowiedziałam dziewuszce 3 lata temu nadaje się w większości do śmieci. Nadęte słowa, chyba się nażarłam De Mello.
„Nie kumasz tego, że nie potrzebujesz nikogo i niczego do szczęścia? Masz taką jasność i zrozumienie, że można umierać na raka i jednocześnie być szczęśliwą? Że nikt ci nie obiecuje nieśmiertelności ciała, samych sukcesów matriksowych, spełniania pragnienia za pragnieniem? Szczęście nosisz w sobie, tyle, że jesteś ślepcem, jak prawie my wszyscy.”
Ożesz, gruuubo. Pojechałam. No nie kumasz? A przecież to takie proste, uśmiechać się w bólu i chorobie, głaskać wroga i wybierać cielistą bieliznę dla kochanki męża. To proste, a potem w lustrze rzeczywistości zobaczysz jasną Śnieżkę, nigdy złą macochę.
Tu już mi poszło lepiej, bardziej życiowo.
Nie chodzi o ciągłe podnoszenie poprzeczki (poprzeczka życia podnosi się sama, gdy wzrastasz), o nieustający wzrost oczekiwań, złości do życia i otoczenia, a nawet nie złości, tylko ciągłego rozczarowania. To ty jesz złom ze złomowiska, a jesteś jakby wściekła na kogoś innego. Jakby cię zrobiono w konia. Na siebie też się nie wściekaj, bo to strata energii, tylko zmień to. Na ile potrafisz na dany moment.
Nic nie jest takie jak nam mówią. Temu mogę przybić fajfa też dzisiaj.
Wszystko jest od dupy strony do otwarcia. Jesteśmy jednak zanurzeni po uszy w poszukiwaniu wygody, cielska drą się o komfort, chcą piernatów z puchu, serca chcą być kochane, a do świadomości nie masz dostępu. Chcemy być sprawiedliwie w naszej ocenie, oceniani, i koniecznie przez tych, których wskazujemy palcem.
A tu koleżanka ma na ciebie wyrąbane. Nie tłumacz tylko rzeczy, że jesteśmy na różnym etapie świadomości. Bo to prawda, ale to jest ulubiona interpretacja ego. Nikt mię nie rozumie. Ja taka inna jezdem. Inteligentna bardziej.
O co się wściekasz? O jakieś kilka kroków w tył? Ale tyś to sama zrobiła. Nie nauczyłaś się jeszcze dawać zgody. W tym na własny zjazd. Żyjesz w rytm wahadła. Jesteśmy energią, a energia wyraża się falą, która faluje. Wibrujesz i zawsze będzie jakiś zjazd, ale dlaczego spadłaś więcej niż teraz wzrastasz? Uczepiłaś się jakiegoś paskudnego wahadła? Zapisałaś się do partii?
Raczej nie, a więc to nieprawda, krzywy auto osąd. Świadoma osoba, jak ty, nie spada więcej niż się wychyla w górę, wręcz przeciwnie. Masz ocenę sytuacji błędną, na emocjach i egzaltacji rosyjskiej kochanki opartą. Anną Kareniną zaleciało.
Oczywiście masz wszystko, czego ci potrzeba. Jednak ego woli udawać, że jesteś w braku, więc napady wilczego apetytu jeszcze bardziej cię w tym utwierdzają. Jesteś w braku równowagi, co przyciąga jeszcze więcej wychyleń od normy. Nie ma sportu, jest żarcie. Git.
Możesz zasiąść na ławce w parku i nie robić nic, a jedynie wzrastać w głowie i w ciele, o ile ciało lubi jak go podwiewa. Ale możesz rzucić się w wir życia i konsumować świadomie bawiąc się w obserwatora.
Życie dzieli się na akcję, czyli działanie i odpowiadanie na bodźce, czyli życie na nieprzytomniaka, w sensie ścisłym nie życie.
Na razie jesteś nieprzytomna, bowiem odpowiadasz na bodźce i prowokacje wahadeł. Moja rada jest prosta jak budowa cepa, trochę poobserwuj, a potem zadziałaj. Nie w odpowiedzi, tylko na czysto.
Kłótnie, szamotanina z ludźmi, oczekiwania cudzej zmiany, hedonizm za stołem, brak ruchu, olewanie potrzeb własnego ciała, a skupianie się tylko na pragnieniach płynących z fałszywych programów ego, to wszystko kumuluje się i tworzy sumaryczny, potężny wektor w dół. Huśtanie ogromnych genitaliów wahadeł.
Żeby się odbić do góry, wystarczy jeden krok, kroczek ze skrzyżowania.
Nikt jeszcze nie wzrósł leżąc na piernacie.
No cóż, zacznij jak zawsze, 4 szklanki i biegajżesz. Nie mam innej porady. Oraz dieta roślinna. A jak nie masz pomysłu na dietę, 10 dni surowy detoks hormonalny, na wstęp.
Polepszy się
love
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i się tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, wiedza jaką masz i się dzielisz o zdrowym odżywianiu, stylu życia, ruchu to jedno ale wg mnie najlepszą robotę robisz (odwalasz jakoś tu nie pasi) takimi właśnie postami. Po stokroć dziękuję za tę chwilę spokoju, którą odczuwam po takich właśnie wpisach! Love love love:-*
Hej, Pepsi, nie musisz tego publikować, ale chciałam się z Tobą podzielić taką myślą. Ileś tam razy szłam obok punktów okołokościelnych, bo słabo się trzymam w schemacie, z takimi słowami zamiast krzyżyka „Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego” i dopiero w ostatniej podróży do stron rodzinnych pojęłam, że ta jego cichość i pokora to nie jest bezradność i przytłoczenie, że to jest uważność i akceptacja. I to o coś takiego przecież właśnie chodzi.
No to serducho!
zważywszy na to, że Jezus podobno był reptylem 🙂
Jeśli był i w ogóle… czytasz lata etykietkę, żeby pewnego dnia uznać, że to może nie tylko to i nie tylko tak
A kilkulatki też są fajne
Dusza ma mentalność kilkulatka 🙂 nawet u starych dusz, które są świeże na Ziemi i się jara tym dziwnym dodatkiem do niej – ego. Ślepa, nie wie za co się wziąć i na co patrzeć na tej cudnej ziemskiej iluzji, taka zafascynowana i dobrym glutenem i przyjemnym seksem, a obrywa zawsze człowiek – stąd wieczne wrazenie stania w miejscu. Przestać analizować i robic świadomie to co się najlepiej potrafi, niezależnie od poziomu świadomości.
Cudownie, że jakikolwiek temat nie podejmiesz to słowa te wpasowują się we mnie doskonale.
Uwielbiam Peposh 🙂
Pepsi wymiatasz, ten teskt jest najlepszy ever dla mnie !!!! drukuje i wieszam na scianie, lovki <3 wymiatasz !!!!!
Pepsi pieknie piszesz 😉 jakie są Twoje ulubione książki/poeci oprócz Tollego, Osho, Zealanda ? 🙂
Masz na myśli książki o tematyce duchowej, czy w ogóle to co czytam?
w ogóle to co czytasz 🙂
Pepsi, to jest kolejny tekst nad teksty…♥! Wymyślać siebie od nowa…
„Nikt jeszcze nie wzrósł od leżenia na piętnaście…”…! Cudo ♥.
Pepsi uwielbiam Cię…! ?
Zgadzam się w 100%!
Dziękuję Peps <3 bardzo tego potrzebowałam :*
<3
Pepsi, chcemy ksiazki!!!
Apropo Tiny T. przypomniała mi się mantra śpiewana przez nią i postanowiłam sprawdzić co u niej.
Piękne przesłanie i projekt Awakening Beyond: https://www.youtube.com/watch?time_continue=14&v=GOVYDIHeecA
A tu mantra:
https://www.youtube.com/watch?time_continue=68&v=6XP-f7wPM0A
Hej Pepsiak, tak długo mnie tu nie było, że nawet próba logowania się nie powiodła „użytkownik nie istnieje”, obwieszczono mi. I nie pamiętam, czy byłam czy nie bo Twój newsletter przychodzi.
Więc wpadłam na chwilę zobaczyć co w trawie piszczy i widzę, że wczoraj odkurzyłas moje bolączki sprzed 3 lat. Chciałabym móc rzec, że dziś śmieję ze swoich utrapień z tamtego okresu ale nie jest tak. Obserwuję z uwagą ile kuku robiłam sobie wtedy (dziś troche mniej)z prostego powodu, że nie widziałam jak bardzo osadzona byłam w lęku, wszystko motywowane lękiem ciągła walka w glowie o przetrwanie. I nie ma tak, że człowiek się naczyta książek self help, fajnych artykułów, blogów i będzie lepiej, wiele lat uprawiałam tego typu mentalną masturbację 😉 Gdybym mogła podróżować w czasie choć niekoniecznie by mi się chciało to powiedziałabym sobie: zakasaj rękawy i bierz dupę do roboty, naucz się jak funkcjonuje twój mózg (nie sama, tylko zapłać profesjonaliscie), nie uciekaj od siebie i doświadczeń. Przyjmuj. Mierz siły na zamiary. Tak, odżywiaj ciało, tak biegaj. Alko won.
Pozdrawiam ciepło
Och Gabi, nie wiedziałam, że to Twój koment, rzeczywiście nie było Cię wieki całe. Odkurzyłam Cię 😀 <3 Ściskam Cię Kochana