Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Dążę do harmonii i spokoju, jednak obdarowano mnie w tym rozdaniu charakterem buńczucznym i temperamentem włoskim, a więc nauka harmonii i spokoju to jakby z przeciwnego bieguna. Rozumowo mam wszystko ogarnięte, ale czasem mnię taki wkurw łapie na inne istoty będące przytępawością, że normalnie … Szczególnie chodzi o męża, bo do obcych jestem raczej grzeczna. Mój małż mnie zalazł nie raz za skórę i co tu dużo gadać, należy do najtrudniejszych egzemplarzy narcystycznych (czy jakoś tak:-) Uczę się i czytam od Tollego, i zgadzam się z nim i z Tobą. Chcę taka być i robię to, a jednak cały czas mi się tu wpieprza w to wszystko ten nerw, czy smutek, czy cóś. Chciałabym też mieć taki luz jak Ty, aby tak po prostu posłuchać tej duszy, bo mnie się raz wydaje że mówi tak, a raz coś zupełnie innego i to w przeciągu godziny … Help!!!
Ależ buntuj się, to ma sens. Zalogowałaś się do awatara o temperamentnej osobowości w jakimś celu. Zastanów się w jakim? Twoja osobowość to nie kula u nogi, to wyzwanie, skarb, narzędzie do wzrastania. Ta gra byłaby ogromnie nudna, gdyby nie buntownicy. Każdego zachęcam do sceptycyzmu, zbuntowania się, a nie podporządkowania się jak pokorne cielę wahadłom destrukcji, do powiedzenia sprawdzam, szukania własnej prawdy. Buntowniczka nie ma przekonań, nie wierzy, ani wierzy w cokolwiek, jest sceptyczna i przebywa więcej w e własnej prawdzie niż ci z podwiniętym ogonem. Oczywiście dopóki nie zaakceptują, że taki właśnie mają ogon teraz, podwinięty. Buntowniczka może strzelić w pysk, gdy stwierdzi, że to jest najlepszy na dany moment sposób działania, gdyż ona nie ma przekonań. Działa z poziomu bytu, świadomości, czyli yyy… duszy. Nie została poplecznikiem żadnego wahadła, ale też z żadnym nie walczy. Dopuść, że Twoja teoria wszystkiego może się zmienić, bo przecież nie znasz jeszcze wszystkich faktów. Ale jeśli ta teoria jest bardzo prawdziwa, każde kolejne ewenementy będą pasowały jak ulał, podobnie jak nowo odkryte pierwiastki idealnie wstrzeliwują się w tablicę Mendelejewa.
Gdy będziesz rezonować z sytuacją, po prostu podasz starcowi pomocną dłoń, a nie będziesz mu nawijać makaronu na uszy, że tego Boga, w którego on wierzy, to nie ma. Nie kocha się drugiego człowieka z powodu tego, czy jest, czy nie jest narcyzem. Podobnie z wrzaskami, nie złościsz się na narcyza bardziej niż na nie narcyza, jeśli jesteś świadoma. Uważnie się przyglądasz i odkrywasz swoją prawdę. Gdyż buntowniczka przy całym swoim zbuntowaniu akceptuje fakt, że ludzie (w tym ona sama) śpią, że są przez to niewinni jak dzieci, że z koszmarnego strachu istnienia, który wlecze się za nimi przez setki, a nawet tysiące reinkarnacji wymyślają kwadratowe jaja, żeby się mniej bać. Stają się wyznawcami wahadeł destrukcji, podpinają się pod cokolwiek co potrafi odjąć im trochę strachu. Nie przychodzi im do głowy, że mogą się zbuntować, czyli zacząć się budzić. Zrzucić oprogramowanie ego, lęk, przekonania, najtrudniejsze do rozróżnienia od własnej prawdy, i poszukać odpowiedzi w sobie. Dopóki masz masę lęków, których nie rozumiesz, nie wiesz skąd się wzięły, nie wiesz ile ich jest, i nic z tym nie robisz, będziesz żyła strachem, albo napadami złości, bywa, że nadmierną ekscytacją przedmiotem, seksem, albo tłumieniem emocji. W takim stanie intelektualnych rozterek, egotycznych rozkmin, trudno jest zejść do poziomu bytu, czyli skomunikować się z graczem. Ten gracz to właśnie świadomość, Twoja dusza. To nie jest tak, że spotykamy tylko te osoby, dzięki którym możemy wzrastać, bo nasze linie życia zawierają się w księdze Akaszy, czyli tam, gdzie siedzą wszystkie możliwe linie życia, w tym te bardzo szczęśliwe. Jednak jednostka świadomości zanurzona w Twoim awatarze, jest właśnie obdarzona wolną wolą, czyli ostateczna decyzja należy do Ciebie.
To dlatego Twoja rzeczywistość odbija to, co o niej myślisz. Dlatego Twój mąż jest dla Ciebie narcyzem, bo tak o nim myślisz, taka jest Twoja prawdziwa intencja. Aby dokopać się do własnej duszy, trzeba zgodzić się na swoje potknięcia, zaakceptować złość i lęk. I to jest największy bunt wszechrzeczy, pozwolić sobie być sobą, a innym być innymi, po czym zacząć sprzątać wokół siebie. Jak masz za partnera narcyza jeszcze lepiej, skup się na jego zamiarach, pomóż mu, zejdź ze swojej ważności, on wciąż śpi, Ty jesteś siostrą, która się niejako budzi, nie porównuj się z nim, nie wywyższaj ponad niego, zainteresuj się drugim człowiekiem. To jest przewrotna postać buntu, dość już było Ciebie w tym wszystkim, teraz jest on. To Twój bunt zaprowadził Cię do Tollego, zarzucił haczyk na przebudzenie, teraz być może sprawi, że się przebudzisz. Osho bardzo pięknie opowiadał o buntownikach i złośnikach. Nie chodzi o luz i nigdy o to nie chodziło, zawsze szło o to, żeby wejść w końcu na swoją drogę, gdzie wszystko nagle zaczyna iść jak lewą nogą do lusterka, czyli łatwo, lekko i przyjemnie, wtedy, gdy praca, która jest pasją przestaje być pracą. Gdy obcowanie z narcyzem przestaje być wściekle trudne, a staje się nauką w zabawie, w grze zwanej: tutaj doświadczam. To znacznie fajniejsze niż The Sims. Wejże się zacznij przyglądać facetowi uważnie, zobaczysz, że to jego ogromne wołanie o pomoc. Zejdziesz ze swojej ważności, pomożesz mu, a Twoja złość sama od Ciebie odpadnie. Ludzie to duże dzieci do kochania, nie szukaj więc męża podobnego do węża i polub ruskie… pierogi:)
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi czy jak sie ma swoje drzwi i interes rozwija sie, czy przyjac prace na pol etatu w matrixie jakby dla jaj, czy strata energii?
powiedz sobie szczerze po co masz to zrobić, dla jaj nie igra się z matrixem, podwózka wahadłem destrukcji powinna mieć przynajmniej logiczne wytłumaczenie, na przykład nie stawiania wszystkiego na jedną kartę, co bardzo prowokuje siły wyrównujące
Tak to jest swiadoma podwozka na wahadle, 24h na tydz. w najem, reszta to moje drzwi.
Powiedz wszystkiemu: TAK!
I co powiesz na to, by pozostać w tym w milczeniu,
by nie komentować, nie sprawdzać,
nie analizować, nie poprawiać,
tylko pozwolić temu płynąć
przez Twoje trzewia?
Spróbuj, przekonań się, co zmieni się
w Tobie…
Jak się czujesz, kiedy
POZWOLISZ…
ODPUŚCISZ…
i odpoczniesz
w życiu takim, jakie jest…
To takie cenne, po prostu być
razem w tej otwartej przestrzeni,
gdzie niczego nie trzeba rozwiązywać, ani wyjaśniać
gdzie nie potrzebujemy siebie naprawiać
ani być naprawianym.
Gdzie nasze palące pytania nie muszą mieć odpowiedzi.
Gdzie wreszcie nasze pytania, mogą pozostać
po prostu pytaniami.
Gdzie nie trzeba naszej niepewności
przekształcać w pewność.
Gdzie nasze wątpliwości mogą być
po prostu wątpliwościami.
Tutaj w tym ciepłym objęciu, w którym jesteśmy
W tym miejscu prawdziwej medytacji, bez medytującego,
bez celu, bez kontrolującego,
nie musimy znaleźć odpowiedzi,
nie musimy dojść do żadnych mentalnych
wniosków na temat życia,
nie musimy niczego przepracować,
nie musimy wiedzieć,
ponieważ ostatecznie, całe to nasze
zastanawianie się i wędrowanie myślami,
nasze spróbujmy-to-wszystko-rozwiązać,
albo spróbujmy-to-wszystko-naprawić,
nasze męczące poszukiwanie i dążenie,
i cała ta nasza desperacja,
żeby znaleźć odpowiedzi – to wszystko
ma po prostu pozwolenie,
żeby tu być…
dokładnie takie, jakie jest…
Jeff Foster
❤️
hej Pepsi
cieszę się, że odpisałaś mi postem. przeczytam go wiele razy, aby do mnie trafił.
a jeśli chodzi o Osho- to obejrzyj sobie dokument pt.”bardzo dziki kraj” na cda. jest 6 odcinków
bardzo dobrze zrobiony dokument, ale przebrnij przez wszystkie 6. Ja bardzo często utożsamiam się z tym co mówi Osho. zastanawiam się tylko czy był praktykiem i w jaki sposób wprowadzał w życie swe nauki. Film pokazuje bardzo ciekawe aspekty, staje się on bardziej ludzki, z wadami, a często z niekonsekwencją wobec swych nauk i nawet ukazujący swe Ego rozbuchane. Ciekawy jako zjawisko socjologiczne, jeśli chodzi o państwo, o religie, o ludzi i o niego samego….po tym dokumencie zakrada się sceptycyzm.
Bardzo się cieszę z tego że mam Twój cenny żywy odzew. Na razie jeszcze nie rozumiem wielu rzeczy i nie objawia mi się tak prosto ta droga przez którą mam przejść. Ciekawe czy wyłączenie swoich potrzeb wobec związku i męża i godzenie się na to co przynosi nam życie daje takie same rezultaty jak decyzja o pójściu osobną drogą bez niego. Czy to już poświęcenie? Bycie z kimś takim?
Miłość to jednak niepojęte zjawisko (można wiele wytrzymać z kimś kto narusza nasze granice, bo przecież granice to jednak ego) i pomimo jej odczuwania zawsze i tak czujemy się sami, samotni, pragnący tego utraconego absolutu, całości, akceptacji….
niby nie ma przyszłości ale dzisiejsze decyzje w jakiś sposób ją kształtują. Uczę się podejmować je albo właśnie iść z prądem, ale tutaj nie pomaga mi mój buntownik. często widzę że ludzie wokół mnie po spotkaniu ze mną – stają się też trochę takimi buntownikami w swoich sprawach. Dziękuję Ci bardzo i cieszę się że jesteś:-))
<3
Pepsi powiedz mi co uważasz o tym. Jestem w związku z mężczyzną, którego kocham totalnie, potrafię zrobić dla niego wszystko i żeby był tylko szczęśliwy i uśmiechnięty, a on cały czas mi powtarza, że kocha swoja poprzednią dziewczynę, a mnie nigdy nie pokocha, chociaż bardzo mu się podobam i jest mu ze mną wygodnie. Nie ukrywa się z tym, że ma czasem z nią kontakt. Nie zabraniam mu tego, nie chce by sie czul jak w klatce. Wiem, ze teraz wspomne o swojej „waznosci”, ale mnie to tak bardzo rani (albo ego) jest mi tak cholernie przykro, ze sie staram, a on nie potrafi mnie pokochac (w ogole po co jest ze mna?). Nie wiem co robic, prosze odpisz, jestem bardzo ciekawa Twojego punktu widzenia 🙁 jestes dla mnie wzorem Pepsi.
Mam doczynienia z Narcyzem…
Jest tak, ze nasi partnerzy, to nasze odbicie, ale nie ogarniam, bo jestem przeciwienstwem narcyzmu, a moze to lekcja, pokochaj sie, szanuj, zrob cos dla duszy wreszcie?
Porzadki, zrobienie czegos dla siebie bardzo pomaga! I….odpuscilam, zlalam te spektakle narcystyczne (stracil publike).
A i przestal moj Narcyz dawac po garach, poki co ☺
Nie odbiciem Ciebie, tylko Twoich myśli, a Ty uważasz, że z jakichś powodów masz być z narcyzem, że narcyz będzie się przy Tobie dobrze czuł, że jesteś gorsza etc, no to to wszystko sobie stwarzasz myślami, to tak działa. Widzisz rzeczywistość, którą myślisz że masz. Piękna dziewczyna, która myśli tylko o tym, że ma trądzik na plecach, uważa się za wybrakowaną i taką widzi rzeczywistość.
Vanilia, pytasz po co on z Tobą jest?
Odpowiedź, słowo klucz masz 7 linijek wyżej.
Czytam kilka razy, dokladnie tak jest, dziekowa Ci Pepsi ?
Piękna dziewczyna dostrzega ten trądzik na plecach i to jej się odbija, zatem… dostrzeganie siebie w chorobach, w skupieniu na sobie będzie nas trzymało w pętli bycia w chorobach? Człowiek, który ma po prostu inne rzeczy do zrobienia niż życie w centrum samego siebie, ale takie naprawdę, a nie na pokaz, jest w stanie sobie po prostu być w zdrowiu?
exactly
44!!! Zakochałam się z wzajemnością w mężczyźnie po 40 który jest po zabiegu podcięcia nasieniowodów. Bardzo się kochamy. Mam 29 lat i myślę, że chciałabym mieć kiedyś/wkrótce dzieci. Jest to miłość mojego życia więc najlepiej z nim. On się boi, że kiedyś go zostawię. A ja że mój instynkt macierzyński wkrótce będzie szalał… Co robić, jak rozumieć ta sytuację..?
adopcja jest najpiękniejszą formą rozmnażania
Hej 44… To już kilka tygodni jak mnie zostawił… Jak twierdzi z dwóch powodów: nie jest pewny czy napewno chce mieć dzieci a po drugie boi się, że go bym kiedyś mogła zostawić… Jest mi bardzo źle i nadal nie mogę spać. Kocham go, miłość mojego życia, i nawet nie wiem jak go przekonać bo zdaje sobie sprawę, że on sam musi przepracować swoje lęki. A jaka tu jest lekcja dla mnie.?hm..
Pepsi a na co uwazac przy podwozkach na wahadle? Bo tak jeszcz mysle…Dziekuje za odpowiedz.
Pepsi oczywiście muszę napisać i się podzielić tą info, dziś na jednym portalu spolecznosciowym polubił mnie jeden pan o imieniu „Pepsi” 😀 poza tym chce tylko podzielić się tym, że gdybym nie znalazła Twego bloga w sieci to wciąż byłabym w czarnej…. Pozdrowienia i serdeczności <3
z miłością do Chudeeeej
Pepsinka
Mozesz rozwinac temat narcyzow i kwestie pojawiania sie ich na naszej drodze?…..