Dawniej żyło się wolniej i bez presji. Każdy kto miał swój zakład: piekarz, fryzjer, szewc, jeśli tylko był kompetentny, a czasem włączał do swojej pracy nutkę innowacji, miał dobre życie. Oczywiście trzeba było bronić się dobrze wykonaną usługą, ale nie było presji żeby wciąż otwierać nowe punkty i rozwijać franczyzę. Oczywiście przez cały przekrój znanej i nieznanej historii istniały różnego rodzaju przedsiębiorstwa, ale nie każda marka musiała mieć aspirację by stać się przedsiębiorstwem. Teraz, zdaje się, liczy się rozwój, perspektywiczność i wydajność, które przyczyniły się do pochłonięcia rynku przez wielkie korporacje, które mają monopol na usługi i dobra, z których nieprzerwanie wszyscy korzystamy.
Oczywiście, kiedy nowa firma rodzi się z oryginalnej idei, nie jest ona natychmiast ogromną korporacyjną machiną. W fazie początkowej marki takie jak Apple, Facebook i Google skupiały się na bardzo konkretnych założeniach. Apple miało tworzyć lepsze systemy operacyjne dla komputerów, Facebook miał łączyć znajomych ludzi online, Google skupiało się na stworzeniu silnika z algorytmem, który połączy ludzi z informacją, której poszukuję. Ich proste, nawet nieco infantylne nazwy sugerują zwyczajną niewiarę dla autorytetu i ustalonego porządku. Czym się one jednak stały? Nie wydaje się, że taki był oryginalny plan ich twórców. Żyjemy w korpokracji, która je stopniowo wchłonęła. Korporacyjna finansowa elita zaangażowała je jako narzędzia na rzecz „wyższego celu”. Zazwyczaj odbywa się to w bardzo prosty sposób. Startup jest obiecujący i zaczyna z własnej inicjatywy kreować dla siebie rynek. Korpokracja czeka, czasem nawet wysyłając ludzi, aby mieli kontrolę nad firmą. Jeśli firma się rozwija, korpokracja wychodzi z ofertami finansowania i rozwoju marek, mówiąc o wartości repozycjonowania produktu lub usługi, które mogą przynieść właścicielom znacznie więcej przychodów i mocy. W końcu, za pomocą haka lub oszustwa, wykupują lub w inny sposób przejmują firmę, łączą jej aktywa w większą pulę i pozostawiają pierwotnych właścicieli, mających funkcję reprezentacyjną (a czasem realny wpływ, o ile popierają agendę korporacyjności). Skąd to wiemy? Widać po rosnących w siłę, już i tak dużych firmach, zmianę punktu skupienia, nowe podejście, nagłe poszerzenie horyzontu. Nie trzeba być wewnątrz żeby to zauważyć. Czasem wystarcza spojrzenie na sugestywne loga firm.
Zmiana symbolu, często subtelnie zmieniona w porównaniu do oryginalnego znaku rozpoznawczego marki, mówi bardzo dużo o kierunku w jakim zmierza firma. Niejednokrotnie logo zmieniło się nagle, stając się tym reprezentacyjnym i rozpoznawalnym przez szerszą publiczność, po rozwinięciu się firmy. A kiedy te symbole przywodzą na myśl tajne organizacje i czarną magię… Wiemy dokąd o zmierza. Wpływowe elity finansowe tego świata już dawno temu przejęły lożę wolnomularską (masonerię) i wykorzystują ją jako platformę dla swoich przekonań i zamierzeń. Chociaż korzenie Wolnomularstwa same w sobie są raczej pozytywne, skupiające się na głębokiej wiedzy o poznaniu, wykorzystano tę wiedzę aby ludzkość zniewolić. Kiedy symbole masonów trafiają więc do logo znanych kompanii, można mieć jasność kto obecnie kieruje firmą. Spójrz na zdjęcia Apple’a, Facebooka i Googli, które zmieniły swoje loga na bardziej zbliżone do symboliki masońskiej.
Należy zrozumieć, że stoi za tym coś więcej, obraz znacznie szerszy. Potrzeba do respektowania naszych potrzeb. Aby jakieś zjawisko związane z ciemną, niską energią miało miejsce, potrzebna jest aprobata tych, których to zjawisko dotyka. Musisz wyrazić zgodę, zatwierdzić lub w inny sposób zezwolić na bycie kontrolowanym. Kiedy masz tego świadomość, możesz zdecydować jak bardzo ta kontrola Cię dotknie i jaki ma na Ciebie właściwie wpływ. Symbole same przez się nie mają na ludzi żadnego wpływu, poza tym, że pozostają w świadomości. Są one logo, swoistą legitymacją Loży Wolnomularskiej i pozostają z nią ściśle powiązane zwracając uwagę na jej prestiż i elitarność oraz, a może przede wszystkim, wszechobecność. Te symbole mówią „Ostrzegaliśmy Cię kim jesteśmy. Używając naszych produktów i usług zgadzasz się na nasze metody kontroli i wpływy.”
Patrząc na te symbole przez pryzmat własnej świadomości i znajomość potencjalnych intecji, jakie za nimi stoją, można złamać to zaklęcie. Świadome patrzenie na nie to jednak dopiero początek zwalczania dominacji tych mrocznych sił. Świadomość, że filtrują one to co do nich wtłaczasz powinna wiązać się z odpowiedzialnością za to co wtłaczasz. Źródła: https://www.collective-evolution.com/2018/06/13/strange-illuminati-masonic-symbolism-found-in-several-powerful-corporate-logos/ 1
Twój Horry
Powiązane artykuły
Komentarze
Czekam na więcej! Love ..
Nie zgadzam się na żadne google, fb, paypala, banki i wszystkie aktualizacje co pół miesiąca. O co? i jajco. Mogę sobie to całe dziadostwo i inne szity wsadzić. Jak prowadzę firmę to muszę korzystać z usług wszystkich powiązanych swoimi mackami firm – j.w. I co pół roku np. w paypalu ” uaktualniać dane.
„Proszę zaznaczyć czy nie zmieniło się pani/pana DOB, jeśli tak wpisz swoje aktualne DOB” …
3 dni później , po kolejnych mailach, okazuje się, że DOB jest date of birth ,,, tadam.. jakażesz jest moja data urodzenia po aktualizacji??? W czymże muszę uczestniczyć żeby sobie spokojnie na „chlebuś z masełkiem”/szejkuś zieloneczek zarobić?
Niech to spływa po Tobie – załóż sobie własną intencję – niech Ci te wszystkie masonerskie zabawki TOBIE służą, byś zarabiała właśnie na szejki i suple i organiczne owoce i szerzyłą miłości tu i tam 🙂
„Kiedy matrix daje Ci cytrynę – umyj ją w kwasie cytrynowym, wyszoruj, opatul swoją energią, wyciśnij z niej sok i skomponuj pożywną i zdrową lemoniadę. Albo dodaj do szklanki z organicznym octem jabłkowym”. Anetka 😀
No właśnie. Trzeba mieć świadomość tego co pozwalamy w siebie wtłoczyć. Wszelkie ble..ble…ble, poparte wiedzą z netu, staje się właśnie taką nadinterpretacja, o jakiej pisze Noemi.
Kiedy jednak staje się obsesją, zaczyna być niebezpiecznie. Matrix jest naprawdę potężny. Posiada nie tylko olbrzymią wiedzę, wie także jak
z niej korzystać. Wspierany przez żydowską finansjerę, ma póki co nie ograniczoną władzę i siłę sprawczą, nie musi więc kamuflować się za jakąś graficzną ściemą. Odwrotnie, co jakiś czas wprost eksponuje swoje symbole. Wystarczy obejrzeć banknot 1 dolarowy, od razu widać o co kaman.
Walczyć z nim jak na razie to utopia. Jak szarża ułańska na niemieckie czołgi. Najpierw trzeba posiąść całą jego wiedzę. Suplementacja, joga czy podskakiwanie, są dopiero początkiem drogi. Jasne, że lepiej jest być indygo, ale wierzcie mi, on potrafi takim nieźle zamieszać w życiu. Ileż razy próbował przeciągnąć mnie na swoją stronę, mamiąc nieograniczonym dostępem do wszelkich jego dóbr. Byłbym kłamcą jeślibym powiedział, że z tego nie korzystałem, oczywiście do chwili kiedy zaczął stawiać warunki, co byłoby równoznaczne z podpisaniem cyrografu. Mścił się wtedy, zabierał mi dosłownie wszystko, nawet to co kochałem.
Nie zniszczył mnie. Dziś mam przywilej bycia czubkiem. ?☯️