Strzałeczka Świry, lubię Was
Wpis z serii letnich aktualizacji, ale to już było
Lubię świrów.
Nie dlatego, że świry mnie lubią z wzajemnością, bo świry nie zajmują się lubieniem, czy nielubieniem. Nie mają na to czasu. Są pochłonięci.
Świat jest dość zróżnicowany, i zapewne kilku Możnych nie czuje się komfortowo w środowisku pędzących do korporacji japiszonów alias lemingów, niby wszystkowiedzących, jakby się nażarli konspektów, sztywniaków; no nie wiem, nie wiem; czy ty Możny masz pojęcie o trademark marketing?
Albo z drugiej strony bardzo odstają też od wzruszających milky rodzinek w niedzielę na rowerach i kolorowych mikro rowerkach ich udanej progenitury, a z przodu biegnącym labradorem biszkoptem, słodkich scenek rodzajowych. Od zarozumiałych tatusiów w szylkretowych lennonkach przekonanych, że ich żony zawsze będą miały wszystkie zęby i nigdy z osełką masła na głowie się im nie pokażą i że z podobnym koszmarem nigdy nie będą się po domu przechadzali w pomiętych bokserkach.
Gdyby ludzie byli świrami wiedzieliby, że wdepnęli w utopię, że za chwilę ich genialne potomstwo zasiądzie do kompów i wkrótce wypnie się na ich treści geronta w kształcie: czy lekcje odrobione?; jakby to się kiedykolwiek liczyło w życiu; i będą przedkładać ponad wszystko kontakty z nieletnimi, ich rówieśnikami.
Zaś żona z każdym dniem będzie się stawała od obsesji wierzchniej odzieży, kosmetyków i kuchni z ekonomicznymi przepisami z bloga: migiem, pysznie i tanio, przez żołądek do serca, bardziej pospolita i będzie jak nakręcona katarynka puszczała w eter: – pospiesz się, bo musimy zdążyć jeszcze do Ikei i te skarpetki porozrzucałeś znowu; środek pokoju jest naszą wizytówką.
Jakbyś był świrem, czy maniaczką, tobyś wiedział, że nic nie trwa wiecznie i że koło czterdziestki w kryzysie wieku średniego któreś z was przerwie tę idyllę i odejdzie z koleżanką, czy kolegą synala, czy też córy.
No nic, „pokolenie Ikea” świrów nie lubi, a oni gdy widzą tę krótkotrwałą sielankę, czują, że nie są „normalni”, bo ich owe standardy przerażają, tym bardziej, że „pokolenie Ikea” wciska się we fragmenty mikroświata świrów w soszialmidiach. Ze swoimi zdjątkami i wrzutami muzy, którą słuchali w ostatniej klasie podstawówki, albo w liceum, bo ich rozrzewnia już samym faktem, że nie znali jeszcze swoich żon, a one mężów.
I puszczają świry czasem te kawałki sobie dla happeningu i własnym uszom nie wierzą, że taki kicz można komuś podesłać: – Wstydu nie mają ci normalni?
Świry słuchają dobre trele, a jak nawet słabsze, to się z tym nie afiszują, nie marnują czasu cudzego. Świry się trochę wstydzą.
Nie muszą mieć likusowych diesli i innych disquaredów, koniecznie z promki, ale wkładają coś na grzbiet, żeby nie było ani za zimno, ani za gorąco. Potrafią przy tym wyglądać na spełnionych.
Ale to wszystko pestka, gdyż świry nie mają nic przeciwko temu, że ktoś nie jest sentymentalny, ani romantyczny. Że nie szasta tkliwością, nie mówi językiem gliglińskich między dorosłymi. Świr ci nigdy nie powie „jedzonko”. Lubię świrów, bo przy nich można poczuć się normalnie.
Nie potrzeba kiwać głową, że tak, czy siak na „pieniążki”, że ich nie ma, czy są, że „jedzonko” to „pyszota”, bo maniacy nie zdrabniają, ani nie wyolbrzymiają, nie mówią gliglińskim, nie ufają nikomu, nie prawią morałów, nie uważają, że spłodzili geniuszy, nie sypiają z brzydkimi pannami, nawet jak to są ich żony, czy mężowie, gdyż wolą od przymusu autoerotyzm.
Nie chodzą w garniturach, nie kłaniają się prezesowi, nawet żadnego nie znają, nie słuchają Staszczyka, ani Afromental, nie zjadają braci i sióstr, ale bracia i siostry sypiają na swoich miejscach, a nie w ich pościeli, nie przyjmują dogmatów za pewnik, nie węszą, nie gorszą się, nie okłamują siebie, nie piszą o swojej sytuacji materialnej nawet na pudelku, nie są ekshibicjonistami, szczególnie na fejsie, mają inne ważniejsze problemy na głowie w kształcie: – Czy mam dobrze poluzowaną sznurówkę w bucie?
Nie chodzą w sandałach, świry na wielu, w tym na mnie nie zwracają uwagi, nie dziwią się, nie osądzają, dają żyć i podobni do nich nie czują się tacy nienormalni.
♣
serdeczności peps
Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Powiązane artykuły
Komentarze
Czyja to twarz? Normalnie jak Nergal.
Od momentu wejścia na witarkę (wrzesień) tętno spoczynkowe spadło mi o 28 uderzeń. Ale miałem wysokie. Nigdy nie interesowałem się tym, stąd laickie pytanie:
jak niskie je można mieć?
w sumie nie wiem, ale dobrze by było, zeby Ci raz na minutę zabiło 🙂 ja mam 49 , ale w sumie też nie wiem, bo juz jak patrzę , to się odrazu tochę zdenerwuję. Ja myślałam, ze to jest ten z szybkich i wściekłych diesel
masz racje, wystarczy spojrzec na umiesnienie
no, tak jest pepsi, świnte słowa 🙂
Strzała Pepsi.
Dobrze myślałaś,ten typ to Vin Diesel,a co do świrów,to mi też czasami odbija,może nie za mocno ale jednak.
on ma fajny dudniący głos
Tak,głos ma nie zły,ale tu mu trochę zmienili
http://www.youtube.com/watch?v=NM3hCqbleKI
Pozwolę sobie wkleić urywek z filmu „Diablo”,(resorry ale po hiszpańsku)
http://www.youtube.com/watch?v=b0sZhyZAdho
Jak w temacie o świrach o to chyba pasuje.
🙂 to pierwsze lepsze od alku na imprezach, osobiście sprawdziłam dawno temu.
Łysica, jak najbardziej pasuje
Pepsi za bardzo szuflatkujesz ludzi,uwazaj z tym ponieaz pozory czesto myla ……druga sprawa piszesz o tym jak mamki szukaja porad jak ugotowac szybko i smacznie. Pepsi nie wiesz jak wyglada „zwykle zycie” jak pracuje sie do 16 , nastepnie przychodzi do domu , ogarnac chalupe , zakupy ,ugotowac dla calej zwierzyny , oprac, odrobic lekcje i jeszcze znalesc troche czasu dla siebie. Niestety nie jest latwo. Wiec latwo nabijac sie , co innego znalesc sie w tej sytuacji i probowac zorganizowac sobie cay dzien aby wszystko funkcjowalo .
Paula, oczywiście, że uogólniam i piszę bardzo subiektywnie, chcę tylko powiedzieć, że to ich wybory, a każdy ma przecież jakiś wybór. Ja uważam, że to ludzie sami się szufladkują, uwielbiają to, bo mają wytłumaczenie, jak im coś nie wychodzi. Żyją swoją sztampą i jak im z tym dobrze, czy xle, to są ich wybory, albo się z tym godzą, a ja ani nie potępiam, ani nie rozkminiam, a jedynie nie rozumiem. Wielu ludzi , którzy czytają tego bloga nie podjęło jeszcze ostatecznych wyborów życiowych i może wahają się, czy można nie wdeptywać w tę sztampę i być szczęśliwym, a ja delikatnie sugeruję, że można. Natomiast Ci spełnieni, nie muszą się ze mną zgadzać, tym bardziej, że moje osądy są dość niepopularne i sama ne wiem, czy w końcowym rozrachunku najlepsze, bo stawiam absolutnie na jednostkę w rodzinie, a nie na rodzinę ako taką
Nic dodać nic ująć. Ludzie boją się wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Tak jak mówisz, łatwiej dać się ponieść owczemu pędowi niż płynąć pod prąd. Od zawsze byłam nonkonformistką. Nie jest łatwo, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi na to, że jestem szczęśliwa. Martwi tylko zawiść ze strony osób, które chciałyby tak jak ja, ale wybrały „łatwiznę”, nie miały odwagi. To, że ktoś chodzi własnymi ścieżkami, że nie chce mieć dzieci, że ma inny pomysł na życie nie oznacza, że jest złym człowiekiem. Chciałabym, żeby na ziemi było więcej takich Pepsiaków 🙂
pe.es. Twój opis macierzyństwa – 100 % tak albo wcale. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, a że wiem, że to raczej utopia, pozostanę przy swoim cudownym życiu we dwoje 🙂 quality not quantity
pzdr
Liso pozdrowionka :))
A jeżeli ktoś od rana pracuje, potem pędem do dzieci i gotuje w pośpiechu byle co, to przecież to był jego wybór, kiedy decydował się na dzieci i takie życie. Wtedy na prawdę najlepiej jest przejść na witarianizm i zrobić domownikom misę owoców i nie gotować, tak bym zrobiła.
Oczywwiscie ze to ich wybor ale uwazam ze nalezy to szanowac. Co do michy owocow itp niestety ale ekonomia stoi czesto na przeszkodzie. Taniej jest np ugotowac ziemniaki z jakims warzywam niz fundnac obiad czysto witarianski.
Paula, chyba nie ma sensu witarianizmu rozpatrywać tylko porównując jedzenie tradycyjne vs witarka, bo zawsze wyjdzie finansowo na niekorzysć przy surowej diecie jeżeli porównujesz po prpstu jedzenie. Witarianizm to styl życia – bez używek, słodyczy, pakietu w canal +, pierdyliona kolorowych kosmetyków, piwka. Myślę, że gdy rezygnuje się z wyemienionych przeze mnie rzeczy to często okazuje się, że stać nas na witariański obiad, choćby z lokalnych warzyw i owoców, może niezawsze full organic:)
choc z bólem serca musze dodać, że wychowanie dzieciaków na witarce czy nawet na gotowanym weganizmie to po prostu bohaterstwo i podziwiam ludzi, którym się to udaje. Bo na przeszkodzie stoją wszystkie ważniejsze instytucje, szkoły, przedszkola, lekarze, a do tego dochodzą ciocie, babcie, reklamy w tv i wpływ innych dzieci i naprawdę nie wyobrażam sobie trudu jaki trzeba włożyć, żeby te wartości etyczne i zdrowotne które wpajamy w dziecku przetrwały i żeby przy okazji ono czuło się pewnie, a nie niekomfortowo jak jakiś odmieniec
gdybym miała teraz małe dziecko, obojętne czy urodzone, czy raczej adoptowane całkowicie i szczerze przedstawiłabym mu nowy świat, bez kłamstw i marketingu, bez fałszu, starałabym się aby miało towarzystwo równolatków, ale tylko w realu i spędzało maksymalnie dużo czasu na powietrzu i w naturze, sama bym go kształciła i ewentualnie jacyś dobrzy nauczyciele języków, nie posłałabym go do szkoły, tylko eksternistycznie zdawałoby egzaminy, uczyłabym dziecko myśleć samodzielnie z wielkim naciskiem na rozwijanie uzdolnień ścisłych, niezwykle pomagają w logicznym myśleniu, razem przygotowalibyśmy posiłki i razem biegali, na początku w takim specjalnym wózku do biegania z dzieckiem, cały dzień dokąd by potrzebowało przebywałabym z nim i nie pozwoliłabym na żadną indoktrynację mojego dziecka, uczyłabym go wykonywać różne prace, aby stać się samowystarczalnym, hodowalibyśmy razem owoce i warzywa, kładłabym dziecko spać jak zachodzi słońce i wstawalibyśmy razem jak wschodzi, uczyłabym się od niego szczerego śmiechu, a ono ode mnie. Nigdy nie przygotowałabym go do pracy w korporacji, przenigdy żadnymi pierdołami w stylu, ocena, nota, nauczyciel bym dziecka nie obciążała, osobiście dała bym mu takie wykształcenie, które pozwoliłoby mu maksymalnie rozwinąć talenty, jakby jakieś posiadało, jak nie to też spoko, dałabym dziecku mądrą wolność zwierzęcia na stepie, prowadzilibyśmy długie rozmowy o wszystkim, jedlibyśmy owoce i warzywa i odpowiednią ilość białka i prawie cały dzień bylibyśmy w ruchu
No to jest jakieś macierzyństwo totalne – zastanawiam się co by z tego wyszło:)
Pepsi, chciałam/chcę adoptować dziecko, choć biologicznej spuścizny też nie wykluczam, być może mix. W każdym razie z miejsca zdołowało mnie że mój długi staż partnerski się nie liczy, bo nie jesteśmy w końcu małżeństwem, a trzeba być albo singlem albo właśnie usankcjonowanym zwiazkiem. Do tego zastanawia mnie na ile mogę/chcę ukrywać moje przekonania w procesie adopcyjnym, bo jak się zapewne domyślasz weganom dzieci się nie oddaje
Amen, Pepsi. Amen.
Zajebisty post, i jaki prawdziwy:) dzieki Pepsi
🙂
Basia, ależ dżołk, naprawdę weganie nie mogą adoptować dzieci? Wszystko trzeba poukrywać dla dobra sprawy, pełen makiawelizm.
nie ma tego chyba explicite napisane, ale wchodzę na różne fora, czytam i naprawdę pytania jakie musisz odpowiedzieć czy to w ankiecie czy w osobistej rozmowie z pracownikami ośrodka są szczegółowe/bardzo prywatne, choć oczywiscie wszystko zależy od ośrodka. Info o diecie zabraniającej nabiału wykluczy Cię na pewno, jesteś wtedy w jednym rządku z tymi ludźmi którzy zagłodzili dziecko we Francji, w dodatku masz jakąś chorą ideologię, kochasz zwierzęta, z pewnością bedziesz wprowadzać malca w szczegóły uboju, żeby mu wędlinę obrzydzić więc zryjesz mu psyche bardziej niż jego biologiczni starzy. Dopiero od niedawna laktoowowege zostało zatwierdzone dla diet przedszkolnych, ale weganizm wciąż nie, więc nawet ze strony polskiego prawa nie masz na co się powołać, nikogo tu nie obchodzą doskonałe wyniki dr Ornisha w leczeniu ludzi chorych na serce, ani Bill Clintol ani Scott Jurek nawet nikogo tu nie wzruszą. Jednak nawet wegetarianizm, który w końcu nie wyklucza zwierzecego białka jest traktowany przez instytucje bardzo podejrzliwie i na pewno Ci nie pomoże, jeżeli zaczniesz o tym rozmawiać w ośrodku. Pamietajmy, że rodzina zastępcza ma przysposobić dziecko do tego żeby żyło w społęczeństwie i się przydało, a nie żeby płynęło pod prąd i kwestionowało filary tego na czym to społeczeństwo stoi
Dobrego dnia, owocowe pozdro
jestem w szoku! o_O
aż chce się czytać! dzięki!:)
To chyba nadużycie z mojej strony, bo będąc świadomie i z przyjemnością nie świrem, przeczytałam tekst; to dlatego że lubię, Pepsi, Twoj styl, dla przyjemności czytania. Nie wiem, skąd bierzesz obserwacje, bo normalnych, jak ich opisałaś, znam tylko z reklam tv; świry, jak ich opisałaś, uważają się za normalnych; a tych, których ja uważam za świry, to ludzie ktorych życie dużo kosztuje, i przekuwają się przez rzeczywistość żmudnie i w cierpieniu. Dzięki za całokształt. Czarnuszka nawet jako przyprawa chyba działa na lekkie postacie gronkowca. Buzia.
Kochana Pepsi, z całego serca dziekuję za ten post! Na prawdę miło przypomniec sobie, że są jeszcze ludzie o podobnych poglądach, a już najbardziej podniosło mnie na duchu Twoje zdanie „stawiam absolutnie na jednostkę w rodzinie, a nie na rodzinę ako taką”. W tzw. „realu” jakoś nie bardzo mam znajomych, którzy aż tak odbiegają od schematu i jak czasem słucham co mówią to czuję się bardzo wyobcowana.
z chęcią w grono świrów się wpisuję, tylko, że w sandałach akurat chodzę..
lubię wiatr między palcami 🙂
houk!
Pani Pepsi, szkoda, że nie weźmie pani sobie dzieci i nie zrobi Pani tego wszystkiego o czym pisze.
Pani myśli są piękne jak bajka, tylko, że zła czarownica czyha na wieży z wrzecionem. Nawet jeśli usunie Pani wszystkie zatrute wrzeciona ze swojego królestwa dziecko i tak odnajdzie to jedno na wieży czarownicy i się o nie skaleczy. Doskonałość nie istnieje.
Pepsi ja tak nie do końca w temacie, ale… Z tego co widzę polecasz z reguły 2 posiłki dziennie.. pierwszy koło 12 po bieganiu, a drugi koło godziny 18-20. Czy zastosowanie jeszcze dłuższego postu i jedzenie np 2 posiłków ale o godzinie 17 i 20 byłoby ok? Bo tak niektórzy robią na tych całych IF-ach i podobno sobie chwalą… Co Ty na to?
Bio nektaryny w lidlu za 1,99 ej! Poza tym rządzisz Pepsi!
Wysyłam moją ulubioną nutę. Piątka.
https://www.youtube.com/watch?v=mCGEgu9YqRw
no nie, w sandałach to jednak chodzą
Jesu Peps jak dobrze, że jetseś