z miłością do Kiszonki
Zaburzenia odżywiania to nic innego, jak kolejny nałóg. Nałogowo jesz, lub nałogowo nie jesz. Wahadło destrukcji żywi się Twoim strachem, a Ty jesz, lub nie jesz ze strachu, a więc wszystko się zgadza. Gangi świadomości wmawiają Ci różne programy, a to widzisz tylko laski odchudzone, a to Ci mówią, że każdy kilogram ponad, to kiedyś obowiązkowa choroba. Albo patrzysz w lustro i wciąż widzisz grubego awatara, chociaż ważysz już 45 kilo, a łopatkami mogłabyś rozcinać papier listowy. Stajesz się bezwładna, tragicznie nerwowa, nie rozumiesz gry, w której się znalazłaś, chcesz się jakoś prześlizgnąć. Jadźce, Szopie się udało, dlaczego nie Tobie? Tak się myśli przez sen. Nałóg obżarstwa przydusza emocje, czego oczekujesz, a następnie uderza z ogromną siłą waląc gdzie popadnie, czego nie akceptujesz. Ludzie obżerali się od zawsze, gdy tylko mogli sobie na to pozwolić. Dzisiaj w dobie taniego jedzenia na tony, prawie każdego stać na obżarstwo. Wahadło destrukcji podczepione pod restauracje fast-food jest rozbudowane i działa jak korporacyjna machina. Jesteś straszona, a po chwili jednak nagradzana powiększonym złomem, a następnie znowu straszona. Idealna mastranieprogo, czyli maszyna do straszenie nieproszonych gości, a oni walą drzwiami i nogami.
Tymczasem zmiana myślenia i zrozumienie, że jesteś w grze, która stawia przed Twoim awatarem kijowe doświadczenie, a raczej bez oceniania mi tu, doświadczenie, może zdziałać wręcz cuda. Wahadła destrukcji zrodzone zostały ze zlepków gangów świadomości strachu. Dajmy na to, kiedyś nie było jedzenia w restauracji, ba, nie było restauracji, ale za to można było zarobić w plecy kłem, lub dzidą. Pojawił się strach, który zrodził ego, które bało się już ciągle. Jak przetrwam? Jak przeżyję? Gdy zebrała się grupa podobnie wystraszonych, zaczął tworzyć się potężny pasożyt energoinformacyjny, nieczuły, niemściwy, niekochliwy, po prostu, pasożyt. On nie umie inaczej, i to są właśnie te wahadła destrukcji, czy gangi świadomości. I takie coś hula sobie po przestrzeni wszystkich wariantów Twojego życia, w polu wszystkich możliwych kombinacji. O takich wariantach mówi fizyk kwantowy Tom Campbell, mówi księga Akaszy, mówi Vadim Zeland, mówią właściwie wszyscy nadrzędnie kumaci.
Obżerasz się często, a jak się nie obżerasz, to walczysz ze sobą, żeby się nie obeżreć. Jesteś podczepiona pod wahadło destrukcji i je karmisz, w związku z czym wahadło nie zrezygnuje z Ciebie, bo zwykle nie wyrzuca się ze spiżarni udźca szynki parmeńskiej, skoro smakowicie pachnie.
Ale możesz zrobić coś dziwacznego. Zacznij się na siłę cieszyć z tego co jest. Rób to normalnie, czyli podskakuj z radości, że lubisz się obżerać, bo dzięki temu nie masz anoreksji, i masz szansę sama się z tego wykaraskać. Albo, że owszem, obżerasz się, ale i tak ważysz mniej niż można byłoby się spodziewać. Albo, że robiąc długie zakupy w związku ze zbliżającym się napadem bulimii, czy tylko wilczego apetytu, uniknęłaś jakiejś katastrofy, bo byłabyś tu i tu wcześniej. Cokolwiek wymyślaj, bylebyś tylko nie zamartwiała się swoim obżarstwem, a przede wszystkim jego skutkami. Możesz wierzyć lub nie, ale moja nerwica lękowa bardzo mi w życiu pomogła. Dzięki niej pierwszy raz przebudziłam się i zobaczyłam jak może być. Zrobiłam to ze strachu.Jednak nie o mnie tutaj mowa. Jednym słowem, zrób coś irracjonalnie niespodziewanego, indywidualnego dla wahadeł. One nie uwzięły się na Ciebie, po prostu są tam, gdzie je karmią. Mamy takie rządy, bo dokarmiamy dokładnie takich polityków, a nie innych. Ty jesteś karmicielką złożonego gangu świadomości, gdzie się je, następnie boi, po czym się zajada strach, po czym się boi i tak w kółko Macieju. Wahadłą destrukcji nie znoszą jeść indywidualności, wielbią zaś masówkę, korporacje, mecze, zrzeszenia, barykady, bojówki, walkę, wszystko ramię w ramię. Koncerty też i akcje z naklejkami również.
Charakteryzuje się obżarstwem, a następnie oczyszczaniem, zwykle poprzez prowokowane wymioty. Chociaż trzeba przyznać, że wiele osób cierpiących na bulimię wykorzystuje środki przeczyszczające, leki moczopędne, lub używki, aby osiągnąć taki sam skutek, starając się utrzymać swoją wagę poniżej pewnego poziomu. Zasadniczo zaburzenia jedzenia wpływają na układ nerwowy, a skutki tej choroby są często potęgowane przez inne psychiczne, lub emocjonalne stany typu depresja, przewlekłe stany lękowe, niska samoocenę, czy wahania nastroju. W kontekście zaburzeń jedzenia, bulimia nie jest aż tak zagrażająca życiu, jak jadłowstręt psychiczny, ale może doprowadzić do samobójstwa z powodu pogłębiającej się depresji. Prowokowane wymioty i środki przeczyszczające prowadzą do zaburzeń gospodarki potasem, co z kolei może doprowadzić nawet do śmierci.
Bulimia, czy jedzenie kompulsywne prawie 10 razy częściej dotyka kobiet niż mężczyzn najprawdopodobniej z powodu nacisków kulturowych i społecznych matrixu, aby wyglądać jak modelka. Jedynego fascynującego i pożądanego zarówno przez kobiety, jak i przez playboyów, wyglądu. Bulimię leczy się yyy … farmakologicznie. Dlaczegóżby nie? jest choróbsko, jest farmaceutyk. Ale też psycho-społecznie. Jest choróbsko głowy, jest też psychiatra i psychotrop. Zapewniam Cię jednak, że bulimię można i należy wyleczyć własną indywidualnością (czyli wykiwaniem wahadła destrukcji), bieganiem, oraz dietą z postem przerywanym (co będzie tutaj podstawą). Bulimię nervosę się nie wyleczy farmaceutykiem, a jedynie porozumieniem ego i duszy, czyli beznamiętnym zamiarem, oraz wspomagając awatara dietą i bieganiem, lub inną wysoce angażującą aktywnością.
Bulimia to błędne koło, bo cierpisz z powodu własnego prawdziwie słabego obrazu, albo wymyślonego, a następnie doszczętnie psujesz sobie swój układ pokarmowy, dodatkowo pozbawiając się składników odżywczych, które potęgują negatywne stany psychiczne, dlatego znowu musisz się objeść i rzygnąć, albo wypruwać kiszki w toalecie po łyżce.soli Epsom. Jak widać nie owija się tutaj niczego w cotton.
Dlaczego niezbędne będą probiotyki? Wymioty to jeden z najbardziej brutalnych aktów, jaki możesz wyrządzić własnemu ciału, wyciskając z siebie kwas żołądkowy i żółć za pośrednictwem układu oddechowego i gardła. Co również poważnie zagraża integralności wyściółki żołądka i eliminuje wiele pożytecznych bakterii niezbędnych w jelitach dla zdrowego układu trawiennego Twojego awatara. Ponadto, wymioty, ale też wymuszone biegunki (niewymuszone też) eliminują wiele składników odżywczych. Tracisz więc cenną florę bakteryjną i jesteś w tym samym czasie niedożywiona, to fatalny zestaw. Trzeba cykl żarcie, następnie oczyszczanie z żarcia, lub lęki i zamartwianie się, że jest się objedzonym zamienić póki co na cykl, żarcie w krótkim oknie, ale bez ograniczeń, oraz długi post.
Bulimia jest często uważana za połączenie zaburzeń odżywiania z preegzystującym zaburzeniem psychicznym, dlatego, gdy zabierasz się tylko za problemy ciała, lub odwrotnie ducha, metody leczenia okazują się nieskuteczne. Żeń-szeń stanowi jeden z najbardziej kompletnych i skutecznych środków odwoławczych dla tego typu zaburzenia jedzenia, bo nie tylko hamuje apetyt, ale także poprawia nastrój, łagodzi niepokój i może wyciszać kompulsywne zachowania.
Bieganie leczy problemy psychiczne zagubionej w matrixie kobiety. Krzywe zwierciadło matrixu ma obecnie jobla na punkcie wszelkich wizualizacji, a gdy nie wpisujesz się w kanon, a do tego masz tendencje do zbytniego perfekcjonizmu, albo melancholii, bulimia gotowa. Bieganie to działanie, które raz, że jako działanie jest byciem w kroku do przebudzenia, jest ruszeniem ze skrzyżowania, a dwa, że naturalnie masuje Ci harę, co sprawia, że mimowolnie zanurzasz się w medytacji aktywnej. Budzisz się, a Twoje ego, czyli strach przestaje być tak dokuczliwe. Pojawia się zrozumienie, że nie jest wcale źle, że jest tak jak ma być właśnie teraz.
Pomarańcze są znane jako pobudzacze apetytu, jednak, gdy zjesz kilka plasterków pomarańczy przed posiłkiem, i gdy stosujesz tę zasadę przez cały dzień, możesz znacznie zmniejszyć chęć objedzenia się, co jest zawsze początkiem cyklu bulimii. Ponadto wysoki poziom witaminy C w pomarańczach działa jako przeciwutleniacz w awatarze, pozwalając na odparcie zakażeń, lub chorób (układ odpornościowy jest często zagrożony przy bulimii nervosa). Ponadto, witamina C jest kluczowym elementem w produkcji kolagenu, który jest stosowany do naprawy uszkodzonych komórek i tkanek, co ułatwia proces gojenia w czasie leczenia bulimii.
Kwas foliowy łagodzi depresję, a dieta warzywna jest często najlepszym sposobem na rozpoczęcie odbudowy zdrowej funkcji układu pokarmowego. Czyli dzięki szpinakowi zapewnisz sobie dwa w jednym, zaś chlorella jest źródłem kwasu foliowego, ale też wszystkich aminokwasów egzogennych, no i prawie nie ma kalorii. Generalnie kuracja 4 szklanek z 4 szklanką wzbogaconą o Szpinak, Kelp i Kolagen, oraz niewielką ilość (2 gramy) MSM będzie opcją idealną.
Omega-3, której niedobory są prawie gwarantowane przy bulimii nervosa, pomaga poprawić nastrój, zmniejszyć lęki i odeprzeć chroniczny stres w organizmie mogący prowadzić do kompulsywnych zachowań. Jest też niezbędnym składnikiem odżywczym. Do 4 szklanki może iść Hemp Protein, albo bierz Omegę 3 z ryb po śniadaniu
Psyche wysiada przy brakach witamin z grupy B
Musi być odpowiednio wysoki poziom 25(OH)D, czyli metabolitu D w Twoim awatarze, bo będziesz miała tendencję do podpinania się pod różne destrukcje. Nie mówiąc już o tym, że wraz z 4 szklankami, usprawnisz pracę wątroby w jej katamaranowym cyklu, detoksykacji i zawiadowania gospodarką tłuszczową.
Czyli to od czego zaczęłam nawijanie tego wrzeciona.
owocek
Powiązane artykuły
Komentarze
Kochana Pepsi, Emanuelo, Grzegorzadam i wszyscy inni ludzie dobrej woli, bardzo proszę o pomoc. Przedwczoraj, podczas wizyty u veta, lekarka stwierdziła, że moja 13-letnia kotka ma raka gruczołów mlecznych. Historia zaczęła się tak, że ok. 2.5 roku temu wyczułam, że kotka ma guzy na sutkach, poszliśmy z mężem do weterynarza (ta sama lecznica ale inna lekarka, mieszkamy w UK) i wówczas tamta lekarka stwierdziła, że te guzy być może są złośliwe, a być może nie, zdecydowaliśmy, że tak czy inaczej nie chcemy nic z tym robić, ponieważ czytałam masę historii, gdy kotki były operowane, a potem w bardzo krótkim czasie pojawiały się przerzuty i smierć. Ponoć ten rak jest u kotek złośliwy w ponad 90%.
Przedwczoraj poszlismy do wterynarza z inną sprawą, w ostatnim czasie zdarzyło jej sie dwa razy zrobic kupę z krwią. Ale poza tym kompletnie nic jej nie dolegało, normalnie sie zachowywała, miała apetyt, szczerze mówiąc zapomniałam przez te dwa lata o guzach na sutkach i myslałam, że nic się nie dzieje. Przy okazji wizyty, lekarka pomacała ja po brzuchu i powiedziała, że ma kilka guzów i że jest to definitywnie rak i że kotka ma tylko parę miesięcy życia. Powiedziała, że poleca operację, żebysmy podjęli decyzję, a tymczasem podała jej antybiotyk Betamox La i steryd Colvasone. Ja na samo słowo steryd wpadłam w panikę, ale ona powiedziała, że ten steryd ma na celu zachamowanie rozwoju raka i że gdyby to był jej kot, tak by zrobiła. I za dwa dni mamy iść na kontrolę a za kolejne dwa na ponowną dawkę sterydu. Jeżeli chodzi o tą krew w kupie, to według niej to nie ma nic wspólnego z guzami sutka, i w sumie nie zajmowała sie tą sprawą, żeby wyjasnić, skąd krew.
Wróciłam do domu (zdruzgotana ale moja miłośc do zwierzat i poczucie braku sensu życia w obliczu śmierci to inny temat) i zaczęłam o tym wszystkim mysleć. Ponad dwa lata kotka chodziła z tymi guzkami i nic się nie działo, mój mąż mówi, że one są takiej samej wielkości, jak były, zupełnie o nich zapomnielismy, tamta lekarka dwa lata temu nic z tym nie robiła, a teraz nagle inna lekarka podaje jej steryd. Nie znam się na tym kompletnie ale słowo steryd mnie przeraża. I do tego każe za kilka dni przyjśc do sprawdzenia, ale sprawdzenia czy co? Bo tego nie dopytałam. Czy guzy nie rosną po tym sterydzie? Boję sie tak przeraźliwie, że całe noce nie śpię zlana zimnym potem, czy ten steryd jej nie zaszkodzi, czy nagle nie aktywuje tych guzów. Przecież ponad dwa lata zyła z tymi guzami i nic sie nie działo, więc te guzy chyba nie są bardzo złośliwe, po co ten steryd teraz? Rozumiem, gdyby była w bardzo złym stanie, żeby jej byc może poprawić jakośc życia ale po co teraz? W pierwsza dobę po tym sterydzie kotka zachowywała się normalnie ale dzis jest druga doba i straciła apetyt. Mam nadzieję, że ta lekarka nie zrobiła jej krzywdy.
Nie ufam lekarzom, chemii. Moja znajoma wymacała u siebie guza w piersi. Nic jej nie było, była super zdrowa, tylko ten guzek. Poszła do lekarza, lekarka powiedziała jej, że hodowała tego guza wiele lat. Lekarze wzięli ja w swoje ręce i w ciagu roku 40-letnia kobieta umarła. Jeżeli hodowała go parę lat i czuła się świetnie to może bez leczenia wciąż by żyła?
Proszę, poradźcie mi, co mogę zrobić, aby przedłuzyć mojej kotce życie. Aby zahamować ewentualny rozwój guzów, bo pewno wyleczyć się tego nie da. Jakie suplementy moge jej dodawać do jedzenia? Czy ludzkie rzeczy np kurkumę, warzywa organiczne, olej cbd, ziemię okrzemkową- czy można podawać zwierzętom? Jaką dietę zastosować? No i najważniejsze teraz pytanie: czy mam podac druga dawkę tego sterydu, tak jak lekarka planuje to zrobić? Bo ja w tym momecie planuję odwołać tą wizytę ale może powinnam iść? Obawiam się też (choć to jest najmniej istotne), że ta lekarka się na mnie obrazi i nie będe mogła juz tam wrócić w razie potrzeby, a znamy się od wielu lat, leczyła mojego królika przez 7 lat i jestem jej wdzięczna. I jeszcze pytanie, czy ten steryd, który już został podany, nie wywoła jakichś nieodwracalnych skutków ubocznych? I jeśli podanie jego było błędem, czy mogę ją teraz czymś wspomóc, żeby zneutralizować jego ewentualne skutki uboczne?
Ciężka sytuacja. Moja siostra miała kotkę. Przybłeda, słabiutka 1,5 miesiąca z chorobą sierocą, ledwo przeżyła. Ale wybrała moją mamę. Śmialiśmy się z niej, że jest wypierdek bo mając 11 lat była naprawdę maleńka. Większość życia była zdrowa. Poźniej pojawiła się alergia na coś (były robione badania,ale nic z tego nie wynikło), bez sterdyów byłaby cała w strupach i wykończyłyby ją wymioty. Więc co trzy miesiace zastrzyk. Siostra wyczuła guzka u niej pewniego dnia. Okazało się, że to nowotwór sutka. Został wycięty. Po roku zaczęły pojawiać się nowe guzki. Kotka była po przejściach, chorowita, te alergie, w dodatku jej małe ciałko nie pozwalałoby na operacje bo nie starczyłoby skóry na zaszycie po wycięciu tych guzów. Siostra przedłużała jej życie tyle ile mogła. Witaminy, wspomaganie organizmu, woda uteniona. Ale nic nie pomogło. Zdecydowała się nie operować kolejny raz, wogóle nie wiadomo było czy by to przeżyła. Dlatego ostatnie 1,5 roku żyła z tymi guzami całkiem normalnie. Niestety przeszło na wątrobę. Pożegnaliśmy ją w maju.
Było robione teraz usg? tomograf? ma przerzuty? Badania krwi? jak nerki, mocznik kreatynina? wątroba? jak z odpornością? co je? czy wogóle je? pije chociaż? Jeśli nie je musisz kupić spacjalną karmę dla rekowalescentów i podawać strzykawką. Niestety u kotów domowych gdy nie jedzą chyba dłużej niż 40 h zaczynają się problemy z wątrobą.
Nie chce spamować, nawyżej Pepsi zakropkuje. Zapisz się na grupę na FB o kotach – merytorycznie. Adminkami są wetki. Opisz histroię może coś pomogą z tym, wiadomo, że w konwencjonalny sposób, ale może warto, pokierują. Polecą kogoś w UK.
Koty czują znakomicie. Mają świetną intuicję. Swoim zachowaniem pokazują, że mają dość, że chcą odejść. Chowają się w spokojne miejsce, żegnają się na swój sposób i odchodzą.
Mów do niej, głaskaj ją jak pozwoli. Nie płacz przy niej, nie denerwuj się. Ona czuje Twoje emocje, zachowanie. To jej teraz nie potrzebne.
Nie chcę zostać źle zrozumiana, ale jeśli nie rozonujesz z matriksem weterynaryjnym chyba będziesz musiała odpuścić. Ja osobiście szukając pomocy dla mojej kotki pare lat temu nie znalazłam nic na temat leczenia zwierząt domowych w inny sposób niż konwencjonalny. Znalazłam tylko info o wodzie utlenionej. Ale może na angoljęzycznych stronach? Dla własnej przyjemności posiadania jej (bardzo ją kochałam) nie mogłam dalej jej męczyć. Zresztą pokazywała mi, że ma już dość. Za wszelką cenę chciałam ją ratować. I się ocknęłam.
3maj się <3
Dziękuję bardzo za odpowiedź. I Pepsi za opublikowanie mojego komentarza.
W tej chwili nie miała robionych żadnych badań, lekarka nawet ich nie zaproponowała, tylko operację do rozważenia i te zastrzyki – we wtorek mamy przyjśc na drugą dawkę zastrzyków ale nie wiem, co robić.
Dwa lata temu, gdy po śmierci naszego króliczka kotka prawie nic nie jadła przez dwa tygodnie i cały czas spała, miała robione badania krwi, lekarka podejrzewała wtedy, że ma problem z nerkami, ale wszystkie wyniki były poprawne- te guzki już były wtedy.
Zapiszę się za chwilę na to forum na facebook, dziękuję.
Kotka kiedyś zawsze lubiła jeść gotowaną wątróbkę z kaszą ale od kilku lat nie ma na to ochoty i jej głównym pokarmem jest sucha karma James Wellbeloved senior turkey. Niestety dawaliśmy też jej saszetki felixa, weterynarz powiedziała nam teraz, żeby tych saszetek nie dawać, bo to świństwo, żeby jej dawać rybę, więc kupiłam różne rodzaje świeżych ryb, ugotowałam i cieszę się, że jej smakuje. Mamy jeszcze 14 letniego pieska (ciężkie czasy do nas nadchodzą, wiem) i ja od zawsze im gotuję, ale kotka od jakiegoś czasu nie chce domowego jedzenia. Wczoraj ugotowałam serca wieprzowe z kurczakiem, dodałam marchewkę, brokuła, dosłownie parę ziarenek kaszy jęczmiennej, trochę masła- pies zjadł ze smakiem ale ona nie chciała.
Po tym sterydzie spanikowałam i miałam przez chwilę wrażenie, że nie ma apetytu ale teraz widzę, że chyba jednak je wciąż normalnie.
W jaki sposób podawać jej wodę utlenioną? Po kropelce do jedzenia? Jakie witaminy i jak jeszcze można wspomagać organizm?
Ja faktycznie nie rezonuje z matrixem medycznym i boję się panicznie wszelkiej chemii, przeraża mnie każdy zastrzyk, tabletka, żeby nie pogorszyć. Operację wykluczyliśmy od razu, zwłaszcza że ten rak ma tragiczne rokowania, więc po co narażać zwierzę na takie cierpienie. Miała z nami dobre życie, my kochamy zwierzęta bardziej niż ludzi jakkolwiek to zabrzmi, przeżyła z nami 13 lat, chcemy jej zapewnić do końca najlepszą opiekę, jaką możemy, a gdy przyjdzie czas, pozwolimy jej odejść. Dwa lata temu umarł mój króliczek, umarł w sposób naturalny i ja do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że nie pomogłam mu odejśc wcześniej (choć wierzę, że o ostatecznie i tak każda dusza sama wybiera sposób, w jaki odejdzie).
Nie podawaj kotu warzyw. Kot jest mięsożerny. Napewno nie felixy i wiskasy. Spróbuj podawać Feringę, Mac’s, catz finefood. Karmy bytowe tzw. premium, które mają pełną pule witamin wraz z tauryną. Na swoim przykładzie wiem, że bardzo trudno jest przestawić kota z chrupek (zazwyczaj są one z zbożami! i uzależniają i mają ogromną ilość soli dlatego koty tyle piją) na karmę mięsną, ale warto próbować. Najlepiej to BARF ale trzeba dużo czytać i wiedzieć co i jak. Chociaż teraz też zmieniać karmę to też ryzykowne. Biegunki czy wymioty (ze względu na zmiane karmy) to przy jej stanie kiepsko.
Jeśli chodzi o wode utlenioną to znalazłam info. Jest tam napisane cyt. „Zwierzęta: Dla małych zwierząt [koty i psy] używać 1 uncji [28,35g] 3% wody utlenionej w 1,1 litra wody.” Nie apteczna! Mój tata sam robił roztwór 3% i przelewał nam do ciemnych butli. Musisz poczytać Nieumywakina! Mojej kotce podawałam strzykawką do pyszczora. Ale musisz poczytać.
Jeśli chodzi o witaminy to są pasty witaminowe, albo bardziej specjalistyczne to u weterynarza pewnie kupisz? Ale dziwie się, że nie zaproponowała nic na wzmocnienie, albo na apetyt jak jest taka sytuacja, że malutko je.
Resztę decyzji musisz podjąć sama czy operować czy leczyć. Wg mnie dużo zależy też od zachowania kota. Jakie daje znaki, jak się zachowuje, czy jest silna i jak to wszystko znosi. Jaką wole życia wykazuje.
Aha, i jeszcze mi się przypomniało. Że mój tata rozpisał mi dawkowanie tej wody utlenionej. Obliczał wszystko na wagę kota i codziennie dawka była zwiększana. Ale nie mam tej rozpiski i już nic z tego nie pamiętam 🙁 Znalazłam tylko teraz butelkę z opisem: kot 6kg roztwór 0,252%. Nie potrafię więcej pomóc z uw 🙁
<3
Wejdź na Eartclinic. Tam jest dział „zwierzęta domowe”. Trzeba przejrzeć wszystkie litery, bo według nich są pogrupowane choroby. Ludzie piszą czym leczyli swojego zwierzaka, co pomogło i w jakiej dawce
Byłam na tym forum o kotach merytorycznie – to jest dopiero wahadło! Panie administratorki przez 6 dni myślały nad zatwierdzeniem mojego posta, w końcu zdecydowały się go umieścić tylko po to, żeby mnie publicznie zrugać jak uczniaka i wyłączyć możliwość komentarzy. Napisałam prawie dokładnie to, co tutaj, przyznałam się, że jestem fanką medycyny naturalnej i Pepsi Eliot 🙂 Chyba to je tak rozjuszyło. Co prawda wspomniałaś, że adminki sa vetami ale przecież nie każdy vet to ciemniak i beton 🙂 Dostałam od nich odpowiedź, że nie uzdrowię kota żadną medycyną naturalną a tylko akademicką popartą setkami tysięcy badań. I że nie poddając kota leczeniu/operacji narażam go na cierpienie. Panie vetki chyba nie zapoznały się ze statystykami dotyczącymi tego raka u kotek- gdyby była jakakolwiek szansa, że operacja uratuje moja kotkę, na pewno bym to zrobiła. Zapytałam zresztą mojej weterynarz czy widziała choć jedną kotkę, którą operacja uzdrowiła, odpowiedziała- nie. Poddając ja więc operacji –dopiero naraziłabym ją na cierpienie. Więc czy one chcą pomagać czy może są sadystkami i lubia kroić koty? Moim zdaniem one nie chcą pomagać, tylko chcą się powymądrzać- gdyby chciały pomóc, nie zamykałyby mi drogi i pozwoliłyby ludziom na wypowiedzi, prosiłam o wszelkie porady, i te konwencjonalne i te naturalne.Ja nie liczę na uzdrowienie kotki, chcę tylko jej nie zaszkodzić, a także spowolnić w miarę mozliwości rozwój tych guzów.
Póki co skontaktowałam się z organizacją cloud trust w uk, opisałam im sytuację i wysłali mi herbatę essiac. Na stronie earthclinic mozna przeczytać mnóstwo historii o zastosowaniu tej herbaty z dobrym skutkiem. Zamówiłam też host defence stamets 7 polecane przez holistycznych weterynarzy. Zamówiłam karmę mac’s, feringa, catz finefood i granata pet. Chciałabym jej również podawać witaminę d3, astragalus i shark cartilage – te suplementy przewijają sie najczęściej w historiach, gdzie zwierzętom wydłużono znacznie prognozowany czas przeżycia , nie wiem tylko czy mogę jej podawać ludzkie suplementy, wysłałam dzis zapytanie do firmy viridian, być może nie otrzymam odpowiedzi i będę musiała sama podjąc decyzję. Póki co kotka ma się całkiem dobrze i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie z nami.
Czytałam tego posta i komentarz tej osoby. Przykro mi, nie chciałam żeby tak wyszło. Sądziłam, że może ktoś coś poradzi, ale się myliłam. Tylko niepotrzbnie namąciłam.
Dobrze, że udało Ci się znaleźć te wszystkie informacje i suplementy wspomagające, Trzymam kciuki za Was, Ciebie i kocurkę.
Ciekawe która z tych karm zasmakuje kotce. Mój Lis nie chciał tknąć żadnej z nich, zakopywał miskę i zostawiał „wiadomość” przed kuwetą. Bardzo dosadnie. Drugi kocur szamał.
Daj proszę znać, za jakiś czas co tam u Was!
<3
Czy można brać Probiotyk o tej samej godzinie i selen?
probiotyk bierzesz przed jedzeniem, selen z C i E, oraz jodem, nie łączysz selenu z cynkiem w wyizolowanych suplementach.
Czyli Probiotyk przed sniadaniem a selen po?
I jak z ta betaina czy można razem do posiłku np z omega 3?
betainę przyjmuj tak jak zalecono na opakowaniu, bo to jest już obecnie lek (niestety), i nie można jej sprzedawać jako suplementu diety
Aaa i czy jak dodaje betaine Hcl do posiłków to czy mogę wtedy do tego wziąć omegę 3 lub inny suplement?
Często śni mi się, że objadam się tortami, a w realu nigdy tak nie robię i nawet nie używam cukru. Od lat mam stałą wagę. Te sny chyba coś oznaczają tylko co?
typowy sen „suchego” alkoholika
A to bardzo ciekawe, bo od zawsze mam awersję do alkoholu i pod żadną postacią mi nie smakuje.
Szok.
Pepsi dziękuje że jestes. Twoje testy zmieniaja calkowicie swiatopoglad, dzieki Tobie podnioslam sie z niesamowitego dole, jakim byla nieszczesliwa milosc, probowanie rozkochac tej osoby poprzez zwiazek bez zobowiazan… dziekuje Ci za wszystko, bo uswiadomilas mi w jak wielkim szambie bylam, a pragnienia to matrix w czystej postaci. Zaczelam codziennie jezdzic kilka godzin rowerem po polanach… dostrzegac piekno kwiatow, slyszec spiew ptakow… zrozumialam ze zycie nie jest takie jakie spoleczenstwo nam probuje wmowic, czyli ze niedoborowosc to norma, wiec powinnismy sie na sile parowac. Zaczelam rozumiec i pojawila sie akceptacja, akceptacja doswiadczen i lekcji. Kochanie siebie, przede wszystkim.
Dziekuje Pepsi, na prawde – jestes wielka. Ślę miłość.
z miłością
Mam pytanie co do jodu – płyn lugola. Smaruję 2-3 krople na nadgarstku ( przed tem łykam selen) plam znika po 1/2 godzine. Tyle , że po godzinie od tego zabiegu robię się tak senna, oczy mi się same zamykają i muszę iść spać.
Od miesiąca 4 szklanki, suplementacja wit c, d3+ k, magnez i selen.
Wcześniej tak nie było. Jestem haszi. Czy lugola to nie dla mnie? Co się dzieje? Smarować dalej?
Dlaczego w sumie to się nazywa „gangi świadomości”? Nie powinno być gangi nieświadomości? Wszak one odciągają nas od sedna i esencji życia i naszej świadomości
niska świadomość też jest świadomością i nie nazywa się, tylko tak nazwał te wahadła Campbell, u Vadima to wahadła destrukcji