Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Najskuteczniejsze pompki.
Zwykle pojawia się „lepiej”, bo wszystko cały czas wibruje, po dniu przychodzi noc, po deszczu się wypogadza.
Ale nie o taką zmianę chodzi, aby „złe” stawało się bardziej do wytrzymania. Chodzi o to, aby znacznie lepiej wykorzystywać możliwości swojego płata czołowego.
Kiedyś stosowano straszne „leczenie” paranoików i psychopatów, lobotomią, czyli zabiegiem, który uszkadzał płat czołowy. Ludzie po lobotomii stawali się leniwi, apatyczni i bez polotu. Pragnęli monotonii i rutyny. Nie potrafili kontynuować trzymania diety, czy ćwiczeń ciała, szybko porzucając takie rzeczy. Gdy tylko ich rutynowy świat zostawał zaburzony, reagowali emocjonalnie. Zmieniała się ich osobowość.
Kogoś Ci to przypomina?
Jesteś w stanie wymienić kogoś, kto sam na sobie dokonuje lobotomii? Może widzisz taką osobę w lustrze?
Ludzie, którzy żyją w tak zwanej „cichej rozpaczy” mają nieaktywny, albo słabo wykorzystywany płat czołowy.
Przede wszystkim dlatego, że są uzależnieni od emocji wywoływanych przez ciało w odpowiedzi na myśli.
Ciągle wyświetla im się rzeczywistość, z której nie są zadowoleni.
Najdroższa Socjeto, dostarczyłam Naszemu Wszechświatu 💔
NOWY E-BOOK „Niekochana, czyli co zrobić, żeby ktoś się we mnie zakochał”,
który po prostu jest KURSEM DOSKONALENIA MANIFESTACJI SP,
czyli specyficznej persony, mówiąc jaśniej konkretnej osoby …🚀
Silny i umięśniony tułów, zdrowe (nie przerośnięte tłuszczem) wewnętrzne narządy i sprawny system trawienny są w stanie zadziałać jak najlepszy psychoterapeuta, który pobiera opłatę 150 euro za godzę.
I ciekawie milczy, gdyż mówisz Ty.
Jeśli tylko Twoja psyche nie wymyka się w kierunku klinicysty, radzę Ci podwyższyć wibracje dobrym treningiem (równowaga fizyczna ciała) i trawieniem (równowaga chemiczna ciała). Kolejność przypadkowa.
Bardzo utrudniają zmianę na lepsze w życiu słabe wypróżnienia i rachityczny tułów, czyli słaby, pomimo sporej przestrzeni, jaką może zagarniać otłuszczeniem.
Tak zwany mięsień duszy mieści się przy końcu tułowia, energia serca wyżej, hara (czakra życia) nad mięśniem duszy, ale poniżej serca.
Jelita są w stanie porządkować Twoje myślenie. Nadać szczęśliwego kierunku myślom, a co za tym idzie emocjom.
Niezwykle ważny jest umysł, ale masz na nim nałożone fałszywe oprogramowanie. Nie pozwól, aby ciało stało się Twoim umysłem.
Dobrze działający tułów pomoże Ci zawładnąć wirusem ego. Wyciągnie Cię z niskowibracyjnych emocji przetrwania. Przestaniesz być taką ciężką materią.
Pomoże wejść w zielono-niebiesko-indygo-różowo-fioletowe flow.
Lekkość bytu.
Codziennie … pompki i codziennie … oddawanie kału z regularnością zmiany wachty jest w stanie odbudować zrujnowane życie. Ale, żeby konsekwentnie to robić, należy zmienić swoją osobowość. Zaprzestać autolobotomii.
A nawet możesz sobie pomóc w budzeniu się dzięki medytacji aktywnej, czyli BIEGANIU.
Jakby co, pompki możesz robić z kolan.
Podkręć metabolizm skutecznym spalaczem tłuszczu Bikini Burn TiB,
co poleca dyplomowany specjalista odnowy psychosomatycznej mgr Grzegorz Lewko
z państwowymi uprawnieniami Instruktora Fitness pierwszej klasy.
Odkąd pamiętasz, oczywiście gdy zamieszkujesz ciało męskie, że pompki były stosowane jako forma kary.
Dziewczynkom pozostawało klęczenie na grochu.
Tymczasem pompki są jednym z najlepszych ogólnych ćwiczeń górnych partii ciała, które istnieją.
Są podstawą licznych programów ćwiczeń, w tym CrossFitu, sztuk walki i sprawności wojskowej.
Zabawne jest to, że właśnie pompki są często pomijane przez wielu współczesnych miłośników, nie mówiąc o miłośniczkach fitness.
Być może ze względu na ich prostotę.
Podczas wykonywania pompek wzmacniasz mięśnie klatki piersiowej i tricepsa, ale także pompkami działasz na górną część pleców, ramiona i na rdzeń, czyli kręgosłup.
Aby tyłek Ci za bardzo nie opadł cały czas stabilizujesz mięśnie dolnej części pleców, brzucha, nóg i pośladków.
To jest niesamowite ćwiczenie.
Gdy nie umiesz jeszcze zrobić pompki, robisz ją podpierając się kolanami, czyli z klęku.
Polecam wysokiej jakości Cytrynian Magnezu TiB zamknięty dla Ciebie w szklanym słoiczku
Pompki można wykonywać dosłownie wszędzie.
Wstajesz od kompa i po krótkiej rozgrzewce robisz 10 pompek i siadasz z powrotem do pracy.
Gdy Twój poziom fitness jest wysoki, pompki możesz w dowolny sposób modyfikować, a tych wariacji w temacie pompek jest nieskończenie wiele.
Sprawne i odpowiednio duże mięśnie tułowia i wspierające kręgosłup dają siłę, moc i władzę nad sobą samym.
Gdy robisz regularnie pompki Twoja moc potrzebna do zarządzania własnym życiem rośnie wprost proporcjonalnie.
Świat dostał chyba szajby, gdyż wypróżnienia co kilka dni uważane są za normę.
Jest to niewątpliwie związane z brakami odpowiedniego nawodnienia, probiotyków, enzymów, błonnika, NNKT, oraz kluczowych witamin i minerałów (magnez!), które pozwalają sprawnie wydalić odpowiednio uformowane wypróżnienia co najmniej raz dziennie.
Co najmniej.
Jeśli więc utknęłaś i potrzebujesz dodatkowej pomocy bez środków przeczyszczających, które ostatecznie niszczą zdolność do naturalnych wypróżnień, możesz spróbować SPRAWDZONĄ metodę.
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
No i wiadomo, że na perystaltykę jelit ma silny wpływ: B I E G A J Ż E S Z!
Na zawsze Twój
Źródła:
Powiązane artykuły
Komentarze
Dodaj łyżeczkę doskonałego Kolagenu TiB do 4 szklanki!
Ta piękna blond sierść od czego proszę Pani?
A jelita?
A pozostała tkanka łączna?:)
Wskazaniem do masażu brzucha są też problemy z wypróznianiem.
Mam teraz masażofaze wiec wspominam co wiem 🙂
kasizda samemu można masować brzuch wykonując delikatne okrężne ruchy wokół pępka co wzmaga perystaltykę jelit, ale uwierz, że dieta i sport, to najlepsza metoda 🙂
Bolały Cię Pepsi kiedyś mięśnie brzucha po pompkach?
wielokrotnie!!!!jak się staram idealnie utrzymać w poziomie tułów, jakbym robiła byle jak to pewnie by mnie nie bolały
Tak jak mówisz, ale jak już wytrenujesz odpowiednio mięśnie brzucha to przestaną boleć.
błogosławieństwo wypróżniania….bezcenne!
Robert,
motto każdego mężczyzny to;
-początek srania i koniec bzykania,
bez tego życie byłoby bez sensu!!!
robert tak trzymać 😀
Jeśli mnie nie goni codziennie na kibel to co?
Lewatywa?
Jak się je za dużo niestrawnego pokarmu to nic dziwnego że ktoś gania kilka razy dziennie, bo te śmieci trzeba usunąć z organizmu.
Łysico mądry Ty jesteś?
W sensie jakim?
Za mądrego się nie uważam, głupi się urodziłem i głupi umrę.
Hooo kilka dni temu przygotowałam sobie zapytanie właśnie nt zaparć, bo coś mi się przytrafiło, ale nie do końca, pomyślałam że jeszcze się wstrzymam muszę to rozkminić, w końcu każdy organizm może reagować inaczej i na coś innego, tak czułam, że sytuacja może się poprawić za sprawą jednego z moich dotychczas wypróbowanych sposobów, albo nowego. I faktycznie, poprawiło się na duży plus. Tym nowym nie są niestety wymienione produkty, ze starymi też się nie udało, tylko napar z oregano (eko ofkors) zaskakująco wpływa na florę bakteryjną, a ta łatwo rozregulowuje mi się po pewnej infekcji dziąsła sprzed 6 lat, nabawiłam się wtedy uciążliwej dysbiozy i tak zanim to odkryłam i naprawiłam (sama, gdyż lekarze p.k. i gastro potraktowali mnie z góry, jako nieistotny przypadek, może nawet psychiczny, nie chcieli mi wydać głupiego skierowania na badania) to trwało kilka miesięcy wraz ze schudnięciem drastycznym. Czemu nawadnianie nie daje u mnie efektów? Przelewa się przeze mnie i nie czuję się nawodniona. Nigdy aż tyle piłam. Nigdy wcześniej też nie jadłam aż tyle surowych warzyw i owoców, to one spowodowały to zaparcie. jak tylko odpuściłam surowe wracając do przeważających krótko duszonych i sparowanych, od razu lżej. No i nieocenione oregano C: trzeba to zapisać złotymi zgłoskami. Codzienne wizyty w toalecie nigdy nie były moją specjalnością 😉 aż do teraz.
Swoją drogą, dlaczego lekarze upierają się, że wypróżnianie co 3 dni jest normą? IMO jest normą/rutyną/skutkiem zaniedbanego odżywiania, jedzenia byle jak i byle czego, o byle jakiej porze dnia i nocy, niesłuchania potrzeb organizmu – przy czym zatoksykowany org. może błędnie podpowiadać i na nic zda się intuicyjne odżywianie. Na wielu stronach medycznych też można taką info wyczytać że 3 dni to okej i nikt nie drąży tematu. Gnijąca w jelitach treśc pokarmowa słabo przesuwająca się przez 3 dni zdąży zanieczyścić organizm toksynami. Po co tyle czasu przechowywać w sobie wór g****?
Niki no to dobre wieści, że napar z oregano też działa
Oprócz przypisów uwielbiam również Twoje ilustracje!!!
Rejczel thx 🙂
Niki teraz doczytałam Twój koment do końca, bo spod kokpitu jakoś mi się nie otworzył i ze zdziwieniem konstatuję, że od surowych warzyw i owoców oraz nawadniania Ty masz problem z wyprźnieniem , to znaczy miałaś. Być może nawadniasz się w nieprawidłowy spisób, jakby polać wysuszoną i spękaną ziemię na pustyni, wodą z wiadra, nie będzie efektu, i moze jadłaś mało dojrzałe owoce pełne skrobii , jestem zdziwiona, ale to tylko potwierdza regułę o wyjątkach i że ludzi trzeba rozkmińiać indywidualnie 🙂
Ano problem był właśnie po surowiźnie, bo w tamtym czasie na tym się skupiłam, co mnie zbytnio nie zdziwiło, od zawsze długo trawiłam surowe (poza latem w innych miesiącach miałam inne proporcje surowych do nie-surowych i być moze tu nastąpił kryzys trawienny?), ale to głównie mam na myśli warzywa, a włóknika to one mają dużo toteż miałam na uwadze, że błonnik wymaga wody. Nie zdziwiło, ale bardziej wkurzyło. Być może też, jako nerwus, muszę się pilnować co by dobrze miażdżyć jedzenie i nie wpuszczać dalej jeśli nie ma papki, mogłam wtedy zbyt szybko połykać nieprzeżute…….. wszystko mogło się zdarzyć w stresssssie :7 No i to nawadnianie… też spędzało mi sen z powiek. Piłam na siłę? W niewłaściwym czasie? (nie popijam w trakcie jedzenia, tylko po pewnym czasie po jedzeniu i pomiędzy posiłkami) Jak w takim razie robić to prawidłowo?
Nie odnoszac sie do Twojego problemu w calosci, ale tylko do picia. Ja sie od nadmiaru spozywanej wody nabawilam powaznych problemow. Jeszcze do niedawna uwazalam tak jak Ty, ze nalezy duzo pic, teraz uwazam ze nalezy pic jak sie czuje pragnienie. Miej to na uwadze, od nadmiaru wody mozna nawet zejsc. Ja chyba bylam blisko.
Tak jak mówiłam już Edycie, będzie wpis w tym temacie
Okej super, z radością przyjmuję tę wieść 🙂 xo
Gdy przerzucilam sie na zielone szejkowe sniadania z suplemenatcja spiruliny, mialam zielone poo przez pare tygodni. Po sniadaniu grzesze czesto I gesto ale podstawa kazdego dnia jest. Od niedawna do zielonych szejkow i suplementow dodaje chlorelle i zielone poo wrocilo. Ciekawi mnie dlaczego?
To normalne Gabi 🙂
Niektórzy powinni postawić klocka, od razu poczuliby się lepiej.
Też tak myślę
Ja na przykład nie stawiam klocków. Ja, jako kobieta rasowej maści, sadzę kwiatki.
Śmiali się z Ciebie, ale Ty pewnie śmiałaś się bardziej pod nosem.
Zgadza się, pompki to niesamowite ćwiczenie, nauczyłam się od Ciebie regularnie i dobrze wykonywać pompki i stanowią u mnie ważną pozycję w porannych ćwiczeniach, na które składa się trochę jogi i kalisteniki.
Nie ćwiczę ostro, odpowiednio na moje możliwosci. Pompki polecam, działają dobrze również na klatkę piersiową, z upływem czasu nie potrzeba silikonów, wszystko się trzyma prężnie.
Dzięki Pepsik!
hej,
pepsi, no to pochwal sie ile pompek jestes w stanie trzasnąć pod rząd za jednym podejściem? bez ściemniania przyznaj się jaka jest Twoja forma, czekam.
a teraz pytanie dotyczące kefiru kokosowego. czy Ty wiesz, że miałam właśnie robić w przyszłości kefir z wody z zielonego kokosa, bo ponoc ona jest najzdrowsza i w ogóle, naj! naj! znalazłam dostawce tych zielonych kokosów ale mam problem z tzw. „kefir starter” czyli proszkiem z bakteriami. myslisz, że jakbym rozbroiła tabletki z probiotykami i dodała ten proszek jako kefir starter do wody kokosowej to uzyskałabym ten kokosowy kefir wodny? a moze dodac do tej wody z zielonego kokosa krysztaŁY japonskie i dlaej postępowac jak w przypadku produkcji kefiru wodnego…. pepsi, czy Ty produkowałas juz taki kefir? a jesli nie to dlaczego? 😉 ja chcę sie dowiedziec jak to działa, czy to dobre i czy warto ….
a jak tam Twoje „kangurki” czy burpeesy? obiecałas kiedys robić przez cały rok po 100 dniennie? jak Ci idzie to założenie? wątpię, żebys kontynuowała to swoje szalone przedsięwzięcie, no ale zawsze ściemnic publike mozna 😉 mi by nawet nie chciało sie zrobić 20 burpeesów dziennie przez cały rok a co dopiero setki …
Hej hej nie robiłam nigdy kefiru kokosowego, gdyż ja generalnie wszystko upraszczam, czyli jem to co znajdę w ogrodzie albo sklepie, w tym w eko sklepie. Nie chce mi się. Tak ja napisałam, czytam książkę i jem pokrojony owoc, albo chrupię kawałek marchewki, czy kapusty. Jak kupię kiszoną eko to jem. Ale o kefirze jak sama nie znajdziesz info, to mogę Ci poszukać, ale nie będzie to moje doswiadzenie. Mój trening prawie codzienny wyglada w ten sposób, że robię 10 kangurów i biegnę 5 minut i taki cykl robię 10 razy, co daje 100 kangurów i 50 minut biegu. Na czas kangurów oczywiście wyłączam stoper biegowy. W jednej serii obecnie nie zrobię więcej niź 10 pompek, ale to się zmieni, gdyź było kiedyś więcej. Obecnie usiłuję się podciągnąć, w związku z tym trenuję negatywy. To jest moim priorytetem do końca roku, no i zwiekszyć ilość pompek w serii i ilość serii 😀
hej,
aaaaa, to Ty nawet sama kapuchy nie ukisisz sobie?
[ ale leniwiec pospolitus- myśli potajemnie hej ale boi się to wyartykuować na głos 😉 ]
nie muisz szukac mi info o kefirze, ja wiem jak to zrobić, chciałam tylko znaleźć kogoś kto by juz przetarł te szlaki
co do pompek i treningów to jeszcze 3 lata temu nie byłam w stanie zrobic ani jednej męskiej pompki a teraz trzasnę z 10 w serii, choc i 20 pod rząd robiłam za czasów regularnych treningów. czy czułam wtedy większą psychiczną MOC?
TAK.
co to jest trening negatywny? pierwsze słyszę …
dobrze, juz wiem, że chrupiesz marchewkę czytając ksiązkę, ale jaką?
Hey , negatyw na tym polega, że robisz jakby ćwiczenie od tyłu. Nie potrafię się podciągnąć, więc wdrapuję się na skrzynkę, robię odpowiedni chwyt na drążku, zatrzymuję się w pozycji jakbym się podciągnęła i bardzo powoli obniżam się rozprostowujac ręce, czyli robię podciągnięcie jakby w negatywie , G. twierdzi, ze jak będę robić to regularnie, to w końcu nabiorę odpowiedniej siły i zrobię pozytywa:d
Ooo dobry pomysł, napiszę wpisa o tym co czytam
Pepsi strasznie fajna z Ciebie baba jest.
Ola dzięki, to dlatego że się regularnie wypróżniam 😀
Fajna i do tego z poczuciem humoru, dystansem do siebie 🙂 takie blogerki lubię.
Tak sobie pomyślałam, że temat wypróżniania nadal jest w polskiej blogosferze tematem omijanym, może już nie tabu, ale jeszcze nie mówi się wprost o wypróżnianiu dorosłych i dorastających ludzi tak jak o psich kupach na chodnikach, trawnikach, o codziennych dziecięcych kupkach: jak często jest zdrowo, jak wygląda prawidłowo uformowany kał, że dobrze jest mieć taki kibelek jak to dawniej taki z półeczką do wglądu zawartości – napompowani nowoczesnością mężczyźni zazwyczaj się tu oburzają, że oni nie będą grzebać w g**** oglądać co wydalają, a to błąd, niejedną osobę już to uchroniło od poważnych chorób pasożytniczych, raka jelita grubego itd. pomniejszych acz uciążliwych i równie wielu zachorowało nie wiedząc jakie błędy popełniali przez wiele lat.. Od uświadamiania młodzieży szkolnej należałoby zacząć.
Niki bardzo rozsądnie prawisz , a najzdrowsze i najbardziej naturalne jest wydalanie w pozycji w kucki
uwielbiam Cię, kobito
uriburi lovciam2
Super ! …. właśnie od jakiegoś czasu , robię te 20-15 pompek pod rząd (kiedyś było więcej , ale kiedyś bardziej dbałem o kondycje …. ) od kiedy zauważyłem , że wieczorne pompki skutecznie obniżają rano poziom cukru u insulino-opornych znowu do nich powróciłem . I jeszcze to : dieta owocowo-warzywna żeby schudnąć , ruch-sport żeby być zdrowym (trzeba się spocić , bo inaczej nie działa …) …..i ja to wiem , że w ciągu 3-4 miesięcy takiego zdrowego prowadzenia , można schudnąć nawet o 20 procent (sprawdzone) , i nie być zbytnio głodnym i mieć lepszego pałe-ra 🙂 (wygląda to Tak , Jak cudowne diety na necie z rewelacyjnymi fotkami … ha ha ha – sam sobie niewierze że to takie prosteeeeeeee ! ale u mnie działa i o dziwo nie ma efektu jojo ! ) Pozdro, dla Pepsi i całej reszty Ekipy 🙂
Hej Pepsi, świetne lajvy dwa ostatnie, zarówno ten biegaczy jak i stacjonarny, dobrze motywują do niepoddawania się z pompkami 🙂
Moja historia z nimi zaczęła się prawie rok temu od zera do… ośmiu pomnożonych przez sześć serii, rozłożonych w toku ćwiczeń domowych dwa razy w tygodnii.
Niestety dokładnie teraz nastało jakieś osłabienie i nie daję rady dociągnąć tych sześciu serii, przedwczoraj udało mi się zrobić rozgęszczone trzy. Wydawało mi się, że dociągnę do epokowych 10 pompek w sześciu seriach a teraz… no zobaczymy, lekkie zapalenie ucha po basenie i zmaganie się z niskimi temperaturami (takie wyzwanie a propos termogenezy… badam… jeszcze za wcześnie na wnioski) – chyba to zaważyło, że nastąpiło to osłabienie, ale żadnego dnia treningi nie zostały odpuszczone, nawet biegowe i basenowe (te przychodzą mi najtrudniej :- )
W każdym razie polecam czytelniczkom i czytelnikom to, co u mnie się sprawdziło – nie robić na siłę 10 pompek coraz bardziej karkołomnej od trzeciej wzwyż… lepiej ograniczyć się do trzech dobrych technicznie i pomnożyć je przez serie… na początek trzy, potem jeszcze jedna i jeszcze… czyli już będzie np. 3 x5 na początek i będzie satysfakcja. A z czasem ta czwarta pompka w każdej serii zrobi się już sama 🙂 (za wyjątkiem serii ostatniej, gdy będzie już bardzo bolała, ale nadal będzie w miarę ok technicznie) 🙂
A jeśli zaczynamy całkiem od zera, to też sprawdziła się dobrze rada mojego trenera, żeby nie poddawać się wraz z niemożliwą fazą unoszenia, tylko unieść się do prawidłowej górnej pozycji choćby z jednego kolana (ale jakoś osiągnąć poprawną pozycję wyjściową na górze) i po prostu opuścić się na dół w poprawnym ruchu – to nie jest jałowa faza, mięśnie też wtedy ćwiczą, wcale nie jest prostsza czy lżejsza, ale jest po prostu łatwiejsza do pokonania na początek. Czyli można by zacząć od trzech połowicznych pompek schodzących w dół… a za jakiś czas uda się zrobić dwie całe poprawne góra-dół 🙂
Postępy z samymi pompkami mogą być powolne, ale to nie szkodzi, nikt nas nie goni, a przy okazji inne ćwiczenia angażujące te mięśnie stają się dla nas bardziej dostępne, nawet podciągania na drążku…
Niechęć do pompek to efekt tej carskiej kultury kar fizycznych, choć paradoksalnie takich cichym, nienawidzącym (moim zdaniem nadal słusznie! zważywszy na pokutujący do dzisiaj program nauczania wu-efu) wu-efu osobom jak ja one nigdy nie groziły… pompki dostawali raczej niegrzeczni chłopacy dobre z wu-efu, którzy nie umieli się wyciszyć do zbiórki w szeregu… no i proszę jaki bonus dostawali, dodatkowe wzmocnienie!
Ale osobom pacyfistycznie nastawionym i tak ten penitencjarny aspekt pompek kojarzył i pewnie będzie kojarzyć się źle… co zrobić, niskie wibracje, owszem, niestety uwewnętrznione, gdzieś zarezonowały i człowiek naprawdę ma ochotę tylko rzucić dąs i odwrócić głowę na tę całą kulturę rywalizacji, głupich rekordów wpajanych przez reprezentantów kultury fizycznej…
No ale stawiajmy czoło też naszym własnym przekonaniom i generującym się przez to dodatkowym ograniczeniom. Zgadzam się, że te ograniczenia istnieją fizycznie (pewne osoby rodzą się z deficytami motorycznymi albo pewnym górnym pułapem zdolności do większej zręczności, nawet jak nie mają porażenia mózgowego i całkiem niepozorny chód, z kolei inne osoby mają do tej zręczności fizycznej ogromne predyspozycje i raczej łatwo odnajdują się na tej ścieżce, bo ta sprawność jednak jest ceniona i nawet ego zatwardziałe gdzie indziej nie opiera się czerpaniu z tego satysfakcji). No ale nawet, jeśli należymy do tych motorycznie ograniczonych i nie zdobędziemy rekordów, odrzućmy to wszystko czym nas zniechęcili w szkole (oczywiście to była tylko nasza wina, mimo że nigdy nie chowaliśmy stroju po kątach i stawialiśmy się do zbiórki i wyciskaliśmy te siódme poty bezskutecznie). Ćwiczmy wolniej, we własnym tempie, nikt, żadne (wyimaginowane czy nie) zewnętrzne spojrzenie nie ma być beneficjentem tego, co sobie wypracujemy, bo pracujemy na nasze zdrowie, a nie na porównywanie się z wynikami innych. Różne aspekty ego mogą nas hamować. Nie tylko ten, że ego chce się porównywać i nagle się z nas naśmiewa, że jesteśmy za wolni czy za słabi – jak tylko ego wie, że to nie działa, przystraja się niestety w osobowość ofiary i wtedy wymiotuje na nas tym resentymentem, jak bardzo te zajęcia z wu-efu nas poniżały i krzywdziły, więc dlaczego teraz mamy to robić na własną rękę i nadal z takim bólem (mimo że na swoich warunkach…)?
Nie ścigajmy się z niczym ani z nikim, idźmy o tę jedną pompkę do przodu, obserwujmy też siebie, gdy mamy regres i zakres z przedwczoraj – dziś nie wchodzi… wtedy właśnie przydaje się nasza empatia, wtedy asertywnie pocieszymy się samodzielnie i może tego dnia dzięki takiemu podniesieniu wibracji uda się nam lepiej zmobilizować do jakiejś innej, niefizycznej czynności.
Tamte zajęcia robiły nam krzywdę i poniżały nas wcale nie dlatego, że inne dzieci z nas się śmiały, tylko dlatego, że ta formuła nauczyła nas rezygnacji, ciągła porażka – więc olewam to, to zupełnie nie mój świat, ten przedmiot dla mnie nie istnieje. I choć był to słuszny – wtedy – mechanizm obronny, bo nic się nie dało z tym zrobić, sięgamy po takie sposoby bardzo często zbyt szybko i poddajemy się w rzeczach, w których jednak możemy być lepsi. To takie obosieczne narzędzie, przydatne w skrajnej konieczności (np. rzucenie toksycznej pracy – owszem, ale kiedy już naprawdę wiemy, że trzeba, i trzeba iść dalej, czasem wiemy to po trzech dniach, czasem po dwóch latach…) ale destrukcyjne, gdy jednak coś zależy od nas i trzeba spróbować się jednak czegoś nauczyć i pozmagać się z tym dla własnego samorozwoju.
Dziękuję Droga Kiszonko za sporą rozkminkę w temacie sprawnego tułowia :), cieszę się, że też doceniasz to zwykłe ćwiczenie, które nie wymaga Atlasów i nie potrzebuje więcej miejsca niż 2 m2
Jest jednym z najlepszych, choć niestety ciężkim, także na dłuższą metę…
A coś mi się jeszcze przypomniało, jeszcze prostszy wariant na początek… w oparciu o ławeczkę (może wersalkę w domu?) i faktycznie nawet z obu kolan! Takie ułatwienie daleko idące, a jednak poskutkowało szybko… Takie tez były moje początki na poziomie zera pompek, a już mi to wyleciało z głowy!
Hmm później już postępy były wolniejsze… może warto wrócić do tej ławeczki, żeby to odbudować! 🙂
I z tułowiem też jak najbardziej rezonuję. Nie dość, że tam właśnie jest wątroba (a nie w głowie, gdzie jest pasożytujący na reszcie ciała ośrodek układu nerwowego!), to core, korpus, czy jak go zwał to tak kapitalna sprawa dla naszej stabilności, równowagi…
Kończyny też mają w sobie zawsze coś potencjalnie nieskoordynowanego. A korpus moze być naszym punktem równowagi…
Hejka Pepsi, ja tez doceniam to cwiczenie i dziękuję za przypomnienie go. Aczkolwiek robie 4 do 7 pompek co jakis czas i wiecej tak jakby nie daje rady. Ale i tak lepiej tyle niz nic. Podziwiam ludzi ktorzy robia po 70…dla mnie to nie do pojecia. Pozdrowionka
to rób kangurki <3 też są świetne