Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
221 450 774
183 online
48 789 VIPy

Skamieniałe stolce, co robicie swoim dzieciom?

Skamieniałe stolce, co robicie swoim dzieciom?

Nie może zabić? Może raczej, nie od razu zabija

Taki jest świat, który nas otacza

Cze Możni,

NAPISAŁ do mnie zrozpaczony człowiek, zaniepokojony ojciec trójki małych dzieci, mąż kobiety: KTÓRA ma obsesję czystości realizowanej przy pomocy jej największego przyjaciela Domestosa. Zapach chloru roznosi się po całym domu, nie wyłączając pokoju dziecinnego. Żona upodobała sobie również fluor zawarty w Tytanie. Na żadne perswazje żona nie idzie, gdyż to jest jej pole do działania i ona wie lepiej, że chlor odkaża, po drugie jakby był trucizną nie dodawano by go do wody pitnej, a fluor jak wyżej, jest też w każdej paście do zębów, do tego dzieciom się przecież fluoryzuje szczoteczki do zębów, więc o czym tu mowa? Lepiej niech mąż zajmie się swoją działką, w sensie przydziałem obowiązków domowych, a nie włazi w buciorach na żonine terytorium.

Żeby męża nie przygnębić dodatkowo, nie zapytałam już, kto odpowiada za przygotowywanie posiłków w domu?

Bardzo smutna historia, kiedy jedna osoba jest już oświecona, ale w dotarciu do drugiej, tej najbliższej natrafia się na totalny mur, mur niezrozumienia, niedogadania, generalnie mur niemożności. Ale i to można by przeboleć, wielbi się przecież palaczy, kopuluje z mięsożercami, to wszystko nic, najgorszą rzeczą jest świadomość krzywdzenia dziecka, które nie ma na nic wpływu, a kiedy jest to Twoje dziecko to sprawa jest szczególnie zatrważająca. Wyobraźmy sobie nawet takką hipotetyczną sytuację, że mąż chce uwolnić swoje dzieci od wpływów ich pewnie kochającej matki, jednak trucicielki, postanawia się rozwieść i wziąć dzieci pod swoje skrzydła. Czy w takim razie znalazłaby się jakakolwiek Sędzina, bo podobno Sędziom płci męskiej nie przydziela się spraw rodzinnych, żeby nie okazali się stronniczy chyba, a więc Sędzina, żeby orzekła coś w kształcie:

Matka przy pomocy dostępnych w każdym markecie i jak najbardziej legalnych środków czystości, dba o dom i brak w nim zarazków, ale jednak poinformowana przez męża o toksyczności (czy aby na pewno?) truje swoje dzieci chlorem i fluorem, a więc dzieci zostają przy ojcu?

Czy taka rzecz może mieć miejsce? Czy pod Macdonaldem stoi jakaś trójka z PiSu, albo innej organizacji chroniącej dzieci przed torturami i przemocą i odbiera rodzicom, w tym matkom prawa rodzicielskie? Biegamy sobie przecież latem, czasami blisko płotów i widzimy, najpierw czujemy swąd zwęglanych, przypiekanych ciał zwierzęcych na żywym ogniu, a w końcu widzimy jak dzieci są karmione najgorszą trucizną, spalonym białkiem zwierzęcym, a wszystko dzieje się u stóp, albo nawet na wyhodowanym na Monsanto Roundup trawniczku bez jednego chwasta, bo co by sąsiedzi powiedzieli.

Widzimy to wszystko i nie mamy jak ratować tych dzieci

Gdyby były bite moglibyśmy zadzwonić do odpowiedniej organizacji, ale one tylko są karmione rakiem, jakie radosne, jak chętnie chrupią spieczoną skórkę na kiełbasie, jakie grzeczne, dostaną nagrodę, podkolorowany barwnikami deser lodowy z mleczkiem UHaTowanym i cukrem. Wszystkie dzieci są nasze, ale jak się okazuje niekoniecznie, gdyż nie możemy ich ratować. Wyobraźmy sobie minę pani z opieki społecznej jakbyśmy jej zgłosili, proszę natychmiast przyjeżdżać i interweniować, bo tu i tu rodzice karmią swoje dzieci rakiem Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzieci tylko pozornie są we władaniu rodziców, faktycznie jednak nad dziećmi opiekę sprawują urzędy nadrzędne, jak państwo. Nie możemy chcieć zdrowego dziecka uczyć w domu (podobno można jednak oficjalnie prowadzić tok indywidualny nauczania, jak się ktoś uprze), nawet jakby eksternistycznie zdawało co roku egzaminy państwowe, gdyż państwo nie mogłoby go być może dostatecznie zindoktrynować. Nie możemy dziecka nie zaszczepić trucizną, gdyż dostaniemy karę, póki co finansową. Nie możemy chorego dziecka nie poddać na przykład chemioterapii, a zamiast tego leczyć innymi sposobami, o wiele mniej inwazyjnymi, ale w wielu udowodnionych przypadkach skutecznymi, gdyż leczenie i nauczanie dziecka jest odgórnie zadysponowane. Taki jest świat, który nas otacza.

Biegajmyż więc i wykrzykujmyż mniej więcej w ten deseń:

Skamieniałe Stolce co robicie swoim dzieciom? Sami żryjcie co chcecie, smarujcie się po genitaliach fluorem i chlejcie amoniak, ale od naszych dzieci wara!

Póki co niestety jesteśmy bezsilni, tak samo jak ojciec trójki dzieci, który musi zaciągać się chlorem w osobistym domu, ale to wszystko pestka, gdyż przede wszystkim musi patrzeć jak jego małoletnia uwielbiana progenitura również chlorem oddycha. Nie mam żadnej na to rady.

♣ pape


Blog pepsieliot.com, nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


 

(Visited 7 182 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Yvet Young 14 sierpnia 2015 o 07:28

    Edukowanie własnych dzieci to podstawa. To one mają siłę sprawczą i pewnego dnia powiedzą mamie: nie chcę chloru w domu, nie chcę fluoru na moich zębach, nie chcę mięsa. I kiedy dziecko czegoś chce, to żaden system nie jest w stanie go zmusić do inności. Bo się rozchoruje – zalergizuje. Siła w mądrze wyedukowanych dzieciach. Nie bójmy się mówić dzieciom prawdy. I nie wątpmy w ich głęboką mądrość. Dziś otrzymana wiedza może się przydać naście lat później. Bo dziś nie mogą jej wykorzystać. Dlatego zawsze warto mówić dzieciom prawdę. Po prostu przestać kłamać.
    ps
    Pepsi: brawo za bloga 🙂

  2. avatar machok 14 sierpnia 2015 o 07:59

    Można dzieci edukować w domu. Mój syn skończył w tym roku gimnazjum w edukacji domowej. W tej chwili jest nawet ustawa regulująca to, kiedy zaczynałam trzeba było sie powoływać na konstytucje. Ustawa mówi o obowiązku szkolnym, nie precyzuje jednak, gdzie ma on być realizowany. W tej chwili wystarczy chcieć uczyć dziecko w domu.

    1. avatar pepsieliot 14 sierpnia 2015 o 08:27

      jeden rok szkoły średniej nie chodziłam do szkoły tylko zdałam sobie eksternistycznie od razu 2 lata i było to doskonałe doświadczenie dla mnie i najlepszy sprawdzian produktywności

  3. avatar zu 14 sierpnia 2015 o 08:15

    Pepsi, ten artykuł trafia w sedno moich frustracji… Jak z tym walczyć? Co robić? Jak im to tłumaczyć, tak, aby nie przypięli Ci łatki oszołoma i nie przeszli na tryb „nie słucham bla bla bla wiem swoje ty pochrzaniony hipisie”???

    Właśnie wróciłam z tygodniowego wyjazdu sportowego, na którym były rodziny z dziećmi. Kiedyś myślałam, że gówniane żarcie, to domena ludzi bez kasy, albo prostych i nieuświadomionych. Tam – bogacze, super elitarni prawnicy, przedsiębiorcy, lekarze(!!!) – i wszyscy swoim pociechom na śniadanku pakujący na talerz wielką puchatą kajzerę, 2 parówy z kleksem keczupu, a najpierw oczywiście słodkie płatki na mleku lub słodki jogurcik owocowy [bo to zdrowe przecież jest]… Ja sobie szamię moją przepyszną jaglankę rozgniecioną z bananami, posypaną borówkami, migdałami, słonecznikiem etc. Przysiada się do mnie lasencja z miską płatków „czekoladowych” i pyta:
    – czy jesteś NA DIECIE?
    – nie, nie jestem na diecie…
    – to czemu jesz TAKIE RZECZY???

    To się ludziom we łbach nie mieści, że ktoś NIE MUSI sobie odmawiać takich rzeczy, bo to dla niego tak, jakby musieć sobie odmawiać jedzenia kupy. A w tym słynnym wykładzie na TEDzie o marketingu żywności ta babka dała świetną puentę: ludzka ignorancja jest najpotężniejszym narzędziem w rękach PRowców korporacji…

    Frustrujące… Ale ostatnio chciałam wypocząć nad Zalewem Zegrzyńskim, bo to najbliższe Warszawie miejsce, gdzie można by się przekąpać w jeziorku. Objechałam cały zalew rowerem, ze łzami w oczach, nie zatrzymując się nigdzie, bo wszędzie morze śmieci, spasłe morświny wlewające w siebie browary i ciskające puszki gdzie popadnie, w zalewie pływają tony paczek po chipsach, papierosach, butelki po ohydnych napojach itp. I tak sobie pomyślałam: pierdolę, niech chuj strzeli tych debili, po co mam się przejmować losem ich i ich cieląt… Ludzie nie zasługują na to, żeby się nimi przejmować… Smutne, ale coraz bardziej myślę, że trzeba sobie dać spokój

    1. avatar Niki 14 sierpnia 2015 o 10:53

      „Po co jeść fuck-foody jak można się stołować w Ritzu” – metaforycznie, ale oddaje sens. Właśnie taka odżywcza micha to ten luksus. Nie zraziłabym się do tekstu takiej laski, zaraz poleciałaby riposta na luzie z szelmowskim uśmiechem, tak by kiedyś bo nie teraz, zrozumiała że je gówno i nie wiadomo po co je zjada. Ale że też miała czelność tak w cudzy talerz. Tak sobie myślę, że oni sobie myślą, że jedzenie to zabawka. Kto im to wpoił, no kto… wiadomo.

    2. avatar Niki 15 sierpnia 2015 o 07:32

      „Po co jeść fuck-foody jak można się stołować w Ritzu” – metaforycznie, ale oddaje sens. Właśnie taka odżywcza micha to ten luksus. Nie zraziłabym się do tekstu takiej laski, zaraz poleciałaby riposta na luzie z szelmowskim uśmiechem, tak by kiedyś bo nie teraz, zrozumiała że je gówno i nie wiadomo po co je zjada. Ale że też miała czelność tak w cudzy talerz. Tak sobie myślę, że oni sobie myślą, że jedzenie to zabawka. Kto im to wpoił, no kto… wiadomo.

  4. avatar grzegorzadam 14 sierpnia 2015 o 09:53

    ”– czy jesteś NA DIECIE?
    – nie, nie jestem na diecie…
    – to czemu jesz TAKIE RZECZY???”

    przednie 🙂

    Morświny 🙂 kupuję to.
    Wypada tylko się podpisać .

    pozdrawiam

    Pepsi znowu świetny wpis! 🙂

  5. avatar natalia 14 sierpnia 2015 o 10:48

    Pepsi, super tekst! pozwolilam sobie udostepnic na fejsie:) im wiecej ludzi to przeczyta tym lepiej, moze jakis procent zacznie sie chociaz zastanawiac…pozdrawiam, natalia

  6. avatar artek 14 sierpnia 2015 o 10:57

    Juhu 🙂

    Wyszłaś/Wyszedłeś z matrixa ?
    Śmiej się, kochaj, szalej, dziel się wiedzą, medytuj, biegaj i oddychaj 🙂

    Świata/ludzi nie uratujesz, może pojedyncze jednostki…..
    Kto jest inny my czy oni? Zresztą czy to ważne.

    Nie rób krzywdy, żyj po swojemu 🙂

    Pokój
    artek

  7. avatar Karolina 14 sierpnia 2015 o 11:46

    odbiegając od tematu.. Pepsi może Ty coś wymyślisz.. potrzebuję pozbyć się candidy i jednocześnie trochę przybrać na wadze, dodam że karmię piersią. im więcej jem węgli i tłuszczy tym bardziej się pogarszają stany zapalne :confused:

  8. avatar ANNA 14 sierpnia 2015 o 11:56

    Jestem nad morzem Bałtyckim.
    to, co widzę wokoło siebie to dramat. Opaskle i otłuszczone ciała kilkulatkow. Fałdy gdzie się nie spojrzy. Wszyscy jedzą drożdżowi i jagodzianki, chipsy, piją gazowane gówna lub piwo.
    W knajpie w pobliżu mnie nie ma ani jednego dania zdrowego. Same smażone białko i oczyszczone wegle. A to restauracja hotelu ***
    na zapytanie kelnera czy mogą dla mnie przygotować lekką sałatkę z samych surowych warzyw usłyszałam „NIE”..
    Piszesz, że lekarze źle jedzą. . Akurat środowisko lekarskie jest mi baardzo dobrze znane i to najgorzej odżywiający się ludzie. Zero sportu, jedzą syf, piją morze alkoholu. Dramat. Ale tabletek jedzą morze, wiec są wierni BigPharmie.

  9. avatar Igatka 14 sierpnia 2015 o 13:44

    Pepsi otóż to ! ! !
    Zu – mam podobne doświadczenia. I szlag mnie trafia jak muszę po raz setny tłumaczyć to nie dieta a zdrowe jedzenie wrrr
    Tekst z dnia dzisiejszego : Pani T od września się odchudzam…..rano kromka chleba, w południe kromka chleba…. jogurciki…..
    kurtuna

    1. avatar Ani 1 września 2015 o 10:57

      ….Ooo…. to jakaś „zarąbista” dieta „cud” 😀 … Ma zdrowie kobieta, nie ma co… Pozdrawiam.

  10. avatar Merol 14 sierpnia 2015 o 15:30

    U mnie podobnie, żona nagle głuchnie jak ją proszę (bo rozmawiać przecież o tych moich z*ebanych fanaberiach nie będziemy, bo po co), żeby synowi chociaż wędliny, czyli shitu nie dawała. Odnośnie edukacji – można poza szkołą, tylko przed tymi wszystkimi instytucjami nie można się afiszowiać z wiedzą i opinią o otaczającym świecie tylko najlepiej się ładnie poprawnie uśmiechać i udawać „normalnych”, szczepienia – jest sposób na uniknięcie tzw. „ścigania” sanepidowskiego. Nie mieć alopaty rodzinnego dla dziecka. U nas zadziałało. Ale odpukuję w czoło niemalowane, bo nigdy nie wiesz kto ci pod drzwiami stanie i kiedy:)

  11. avatar ewig 14 sierpnia 2015 o 19:53

    „Skamieniałe stolce”
    Tragedia, biedne dzieci 🙁

  12. avatar Wodniq 14 sierpnia 2015 o 20:27

    Hej Pepsi,

    Tak mnie zafrapowało…

    – … smarowanie fluorem po genitaliach… tzn. że jakieś żele intymne mają w swoim składzie fluor ?

    – … picie amoniaku – w których napojach występuje ?

    Poza tym, wpis udany – sam mam dwójkę maluchów… (6 i 7 lat) – ale to naprawdę jest trudne… od wiosny, do jesieni są wciąż okazje na jakieś „grillowanie”… pewnie z 50 zaproszeń / okazji na sezon – i niestety, raz na jakiś czas grzeszymy (a i tak jestem uznawany w rodzinie za hitlerowca… bo słodyczy nie, mleka nie, miesa zwłaszcza spalonego nie… normalnie – fanatyk)

    Pozdrawiam,
    Wodniq.

  13. avatar Anvariel 15 sierpnia 2015 o 04:39

    Spotykam się z takimi sytuacjami regularnie:

    Przykład 1: (teściowa) „Nie rozumiem jak można się tak katować?” (o tym, że regularnie uprawiam sport)
    Przykład 2: (teściowe, znajomi, właściwie cały świat) Jak to NIE JESZ ciast/białego chleba/lodów? (ano nie jem, nie lubię, nie mogę, po co mi taki syf?)
    Przykład 3: tyle słyszę o teściowej od syfach dodawanych do jedzenia, których kiedyś nie było, ale młoda (siostrzenica męża) radośnie popija jakiegoś jupika czy inne takie z Biedry. Już pomijam fakt, że dziecko głodne, nie głodne ma zjeść ten durny obiad… No ale to nie moje dziecko, wtrącać się nie będę… przy moich teściowie poznają co znaczy pandemonium 😉

    Dla jasności, święta nie jestem, czasami zdarza mi się zjeść/wypić syfu (chociażby do drinka tylko cola-light, nic innego nie smakuje ;)), ale staram się wybierać mądrze. Teraz zaczęłam kierować się w stronę paleo – jestem bardzo ciekawa co się będzie działo na rodzinnych obiadach. 🙂

    1. avatar pepsieliot 15 sierpnia 2015 o 05:49

      dobre

  14. avatar grzegorzadam 15 sierpnia 2015 o 06:56

    Cola-light?
    A aspartam? 🙂

    1. avatar Anvariel 15 sierpnia 2015 o 08:07

      No to właśnie mówię, że święta nie jestem 🙂 Poza tym droga do doskonałości jest daleka, kręta, wyboista… ;P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum