Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Siódemeczka Czytelnikom,
Witariańscy ludzie mówią, a mówią niby uczenie, że homo sapiens naturalnie jadł rośliny, następnie naturalnie zaczął uprawiać ziemię, aby mieć jeszcze więcej pożywienia, co dobrze, którego znaczną część już zupełnie nie naturalnie przetwarzał za pomocą obróbki cieplnej, co oczywiście gorzej. W rzeczy samej rolnictwo, to bardzo wymagająca i zależna od wielu z kolei niezależnych od człowieka czynników upierdliwość i tak na prawdę ludzie naturalnie zajęci byli jedynie zbieractwem i łowiectwem. Co znaleźli na drzewie, albo upolowali pod drzewem stawało się najbardziej prostym, oczywistym i naturalnym pożywieniem. Dlatego kiedy czytam, a nawet ostatnio wysłuchuję na mikro wlogach, że natura, alias Bóg naturalnie przygotował dla nas pożywienie (często używają słowa jedzonko, na które dostaję wysypki, widocznie mam alergię) jedynie roślinne, do tego surowe, bo któreż zwierzę podgrzewa pożywienie, a któreż, dodaję od siebie, uczęszcza do trustu z aktówką, albo śledzi statusy w socjalu, czy inne eFakty?
Inteligentni ludzie, a w kwestii uprawiania teorii w kształcie: dla dzieci baśnie, stają się te wypowiedzi nie tyle, że mało wiarygodne, ale raczej dla mnie śmieszne. Człowiek wpierdalał wszystko co miał pod ręką i nogą, ale też co mógł strącić kijem z drzewa, utłuc kamieniem, zahaczyć harpunem czy dzidą, wycelować z procy, bez zastanowienia. Jednak nie oznacza to, że wszystkożerca ma jeść wszystko, bo natura dała mu taką możliwość.
Natura generalnie niby dąży do różnorodności i przetrwania, ale jest to też cyniczna zdzira, która sporo też ma w dupie, kiedy na przykład zarządza potop, czy inny kataklizm. Generalnie nie opierałabym się za bardzo na tym co ogólnie pojmujemy jako naturalne. Natomiast dzięki pewnym i na szeroką skalę czynionym obserwacjom, możemy powiedzieć, że mięso generalnie, nie mówię już o ssaniu mleka przez dorosłych, ma fatalne dla naszego zdrowia skutki. Kwestia czy mamy spożywać wszystko na surowo, czy też nie, nie jest aż taka istotna, byle większa, choć nie istniejąca połowa, była raw, czy wolno nam, czy też zabraniamy sobie suplementacji, to wszystko jest sprawą indywidualną. Możemy powiedzieć jedno, że zwierzęta domowe na pewno są zdrowsze jedząc surową paszę i że o ile pies całkiem zdrowo i długo, a nawet dłużej żyje na pożywieniu wegetariańskim, o tyle kot już nie. Sama nie wiem dlaczego ludzie, którzy są często skomplikowanymi istotami, raz wściekłymi jak osy, a innym razem łkający, kiedy Rudeckiej Stefie niesłusznie przypisuje się leprę, nagle w wypowiedziach na swoich blogach, wlogach czy statusach, nie mówiąc o fociach na instagramach, nagle zamieniają się w stado zidiociałych od nadmiaru dobroci baranków. Gdzie są przynajmniej na minimalnym poziomie wątpliwości, jak w życiu kiedy wchodzimy po modelce, czy też księdzu, nie mówiąc o scjentologu do toalety?
Jeżeli są wśród Was Ludzie, którzy wierzą, a przynajmniej lubią porozkminiać o teoriach spiskowych, to gorąco polecam arcydobrą i wielce intrygującą książkę ONI rządzą światem, słynnego reportera New York Times’a Jima Marssa, w której Jim niezwykle wnikliwie bada (żadnej osobistej konfabulacji, na wszystko przytacza opracowania największych tęgich łbów) najpilniej strzeżone sekrety świata.
Czy tajne stowarzyszenia rzeczywiście istnieją? Czy na prawdę istnieje tajny rząd? Czy mamy do czynienia z ogólnoświatową zmową przeciwko wolności i demokracji, czy też są to tylko nierozumne rojenia wyznawców teorii dziejów?
Książka zaczyna się od spraw współczesnych i cofa się, aż do naszych prapoczątków, aby zakończyć się rewolucyjną wręcz hipotezą o naszym, czyli homo sapiens powstaniu, według przekazów zawartych w sumeryjskich, bardzo trudnych do zdeszyfrowania pismach, które przetrwały do czasów współczesnych tylko dzięki temu, że nie były tworzone na w końcu rozpadających się papirusach, a na glinianych tabliczkach następnie wypalanych. Powiem tylko, że wiele z tych treści możemy przeczytać w Biblii, która jednak została spisana kilka tysięcy lat później. Mega, chociaż na słowo mega mam podobne uczulenie jak na jedzonko i pieniążki, to jednak mówię Socjecie: Mega Rzecz, Mega Wypasiona (na wypasiona też powoli dostaję krost) ta książka.
Na zakończenie, tylko dla wariatów, fragment mojej książki (ciągle jeszcze przed korektą) Znachorzy, czyli uzdrawiająca manifa:
(…) Inga zmieniła nawet swój big blogger styl, nowym ośmieszając większość stałych czytelników, którzy podobnie jak jej rodzice założyli konto w banku. Chciała być bardziej precyzyjną w trafianiu prawdą w potrzebujących, albo tylko pogubionych, gdyż ludzie wyalienowali się jak jeszcze nigdy dotąd. Nie wiedzieli, czy potrzeba mieć przyjaciół w realu, czy wystarczą tylko wirtualni na socjalu. Nie mieli pojęcia po co ewentualnie podejmować pracę, a nawet nie znajdywali imperatywu by zrobić chociaż maturę. Oczywiście nadal korporacje zatrudniały absolwentów informatyki i rachunkowości bankowej, aby potem wysyłać nieboraków na embieje i tam jeszcze wytrwalej maglować narybek, wtłaczając mu kody, jak sadzić coraz bardziej urodzajne ziarno dla zarządu. Jednak embiejczycy i tak nigdy nie czytali jej bloga. Embiejczycy czytali tylko sprawozdania z korpo mityngów, a w weekend pili kartel alkohol, próbując o swoim trusto koszmarze zapomnieć.
Tymczasem Inga zdobyła kosmiczne informacje iluminujące najbardziej wydawałoby się oczywiste prawidła w uniwersum rządzące i blogowała o nich w każdej wolnej chwili. Wielu stałych czytelników potraktowało owe świeże ikonoklasty, jak powszechnie obecnie, szerzące się niby stonka ziemniaczana teorie spiskowe i właśnie oni pierwsi zabrali swoje lajki, przenosząc je na strony afirmujące wyłącznie słuszny według nich, światowy progres piguły i mlecznej industrii. Jednak pewna grupa ciekawskich, co z tego, że prawdopodobnie bez matury pozostała na blogu dając jej coś na kształt wolnej ręki do snucia swoich stronniczych interpretacji. Starsza Tłistówna albowiem, skrajnie kosmosem natchniona, znała podobno sześć rodzin, z wiadomych powodów nie wymieniając ich z nazwisk, ale uwierzcie, że bardzo na świecie renomowanych i władających już wszystkim co możliwe na ziemi, za wyjątkiem, co oczywiste, internetu w tym Fejsbunia. Owe pozornie wybitne i nieskazitelne, chociażby już od samego nagromadzenia dóbr materialnych, a w rzeczywistości bardzo zachłanne i cyniczne, kto wie, może nawet powiązane z czarnym wolnomularstwem familie, zarządzające finansami i rządami świata w tym energetyką, płodozmianem, spożywką z farmaceutyką, a nawet łoter, zawiązały pakt o przejęciu całkowitej władzy nad ludźmi, łącznie z decydowaniem o ich przyroście naturalnym. Najczęściej nieświadomymi mackami tej sześciornicy stawały się korporacje i rządy państw, gdyż tylko kilkanaście osób dogłębnie poznało ideę przejęcia władzy, a reszta wykonywała aktualnie zadania poszczególnych dinksów i wihajstrów, mając wiedzę dokładnie ograniczoną do swoich podrzędnych wachlarzyków kompetencji. Oczywiście będąc niezmiernie ważnymi trybikami, jednak zaledwie komponentami maszynerii, której precyzyjne plany znała dla dobra całego przedsięwzięcia raptem garstka przedstawicieli owych szajbniętych klanów. Złe rodziny penetrując chociażby popularną energię i lekarskie specyfiki, jednocześnie blokując wszelkie odkrycia pozwalające wyzwolić się ludziom uzależnionym od najbardziej niegrzecznych familii własności, czyli ropy naftowej, a także od chorób zarezerwowanych jako nigdy nie wysychające źródło dochodów dla firm pigularskich, zapewniały sobie nieograniczoną władzę. Kontrolowane choroby stawały się impulsem nieustająco rosnącego popytu dla producentów leków, a te ostatnie z kolei skutecznie eliminowały populację. To też było jednym z celów przyszłych władców świata. Ludzi miało być mniej. Ukrywano, przed pospólstwem, czyli po prostu Ziemianami odkrycie alternatywnej energii, mającej swoją przyczynę w zrozumieniu siły rządzącej wszystkim w kosmosie, czyli mocy torusa, którą wielu fizyków, w tym jej młodsza siostra Monia amatorsko, obnażyło.
– Masz na myśli te ponad pięć tysięcy gigantycznych figur geometrycznych w zbożach głównie angielskich, bez żadnych odcisków stóp ludzkich, ani też bez śladów przyrządów jakimi mogły zostać w zielsku odciśnięte? – wtrącił się Kuba Gajner, który wrócił po prostu do brązowego mieszkania Ingi, gdyż się dawno, bo przedwczoraj pogodzili. Chociaż znacznie wcześniej został zainfekowany podobnie intrygującymi koncepcjami, jednak zawsze się cieszył, że nie on musi się tymi osobliwymi przekrętami w czasie wolnym zajmować, skoro robią to już za niego inni bezinteresowni święci dla dobra społeczeństwa w tym potężnej odnogi siedzącej w necie od rana.
– Nie tylko, jeszcze niezależne zeznania istotnie wiarygodnych świadków, w tym pilotów wojskowych i przecież mnie samej, kontaktujących się z obcymi, wskazują, że jakiejś cywilizacji udało się pozyskać zwycięską energię do pokonania odległości mierzonych w latach świetlnych. Wszystkie te wieści są ukrywane, albo celowo ośmieszane, zaś naukowcy giną w niewyjaśnionych okolicznościach. – grzecznie uzupełniła kazanie jego morowa dziewczyna
– Jezusie, Maryjo, Józefie, jak wyglądałby świat bez ropy naftowej z której preparuje się przecież nawet te skandaliczne nawozy, albo bez gazu łupkowego, czy węgla kamiennego, a każdy najbiedniejszy bliźni na Ziemi miałby dostęp do darmowej energii? – cyniczny zwykle Kuba zapomniał na chwilę o swym imydżu.
– Oprócz doktora Gersona, który zginął w baśniowych okolicznościach, był inny naukowiec, także pracujący nad programem leczenia beznadziejnych dla alopatycznej medycyny przypadków raka, i mając ogromną liczbę ozdrowień, tak samo nieoczekiwanie pożegnał się z życiem. Powiem wam więcej – włączył się nowy uczestnik rozmowy, gdyż Sylwia znienacka jak cichociemny wpadła po kilka swoich dziwnych rzeczy, w tym szalone desusy – są odgórne zarządzenia zmuszające kraje do korzystania ze zmodyfikowanego ziarna, a dodatkowo, hinduskim rolnikom zakazują nawet hodowania własnych niezdeformowanych nasion pod pręgierzem kary.
– Już samo posiadanie takiego ziarna, co najmniej jak Marii jest karalne. – Gajner się zaangażował. – opryski pól uprawnych wykonuje się konglomeratami ropy naftowej i koło się zamyka.
– Kobiety w krajach o dużej liczbie mieszkańców mogą być bez ich zgody sterylizowane, a do żywności dodawane są środki obniżające płodność populacji. Te pozbawione empatii hycle traktują ludzi jak bezpańskie psy. – dobiła towarzystwo Inga
Parkerówna skwapliwie, chyba się Forbesem obżarła, w temacie światowego kryzysu parę zdań hipotetycznych dorzuciła, jakby to właśnie Kuba był wykiwanym obywatelem pierwszej na świecie gospodarki:
– Kiedy brałeś kredyt w dużym amerykańskim banku, dajmy na to sto tysięcy dolars, to tylko dziesięć procent z tych pie było zgodnie z ustawą, zabezpieczone przez Federalny Bank Centralny, a dziewięćdziesiąt tysięcy nigdy nie istniało w realu, gdyż od początku stanowiło tylko dodruk pie. Kupowałeś za to domiszcze w okresie prosperity, bo przecież akurat wtedy dawali ci kredyt bez komplikacji i taka stodoła nawet w momencie nabycia, w czasie totalnego boomu nigdy nie miała podobnie realnej wartości. Dom posiadał tylko cenę akurat sztucznie wywindowaną, przez ogólną dostępność kredytów. I do tego rzeczony został kupiony za wirtualne pie, które nigdy nie miały faktycznego pokrycia
– W wielkim prosperity, kiedy ceny są nienormalnie wysokie, bo jest moc chętnych do kupowania, wszystko wydawało się szykowne, jednak później spłacałeś olbrzymie odsetki bankowi, ale już prawdziwym pie. – temat podchwyciła grubsza rewolucjonistka – A po pewnym czasie tak urósł balon kredytowy oparty na drukowaniu dolars, czy każdej innej waluty, że w końcu z wielkim trzaskiem pękł. Najbardziej cyniczne ze strony tych ciemnych typów jest to, że od początku wiedzieli, że pęknie. Całe to zjawisko było dokładnie planem zaplanowane przez przyszłych władców ludzkości. Bo akurat wtedy, kiedy ludzie tracili wszystko, rodziny domy i samochody, przedsiębiorcy swoje firmy, a mniejsze banki i korporacje ogłaszały bankructwa, to ktoś jednak zaczynał zarabiać prawdziwe pie.
– Właśnie oni. – wtrąciła rezolutnie sawantka inaczej – I inni nie mniej wielcy, ale może niedokładnie w czym rzecz uświadomieni skupowali za bezcen ziemię, nieruchomości i przedsiębiorstwa, korpo nawet, bo mniejsze banki to też przecież mniejsze korpozdziry.
– Wiem, że rządy wielu państw w tym Ameryki są lobbowane przez wielkie trusty, a one same z kolei są powiązane z największymi światowymi bankami. – dołączył się nadal odstawiając osobisty jezuityzm na bocznicę, Gajner.
– No właśnie, te kosmiczne molochy mają strukturę piramid, a na samej górze jest oko opatrzności, wybrańcy tego świata, kompletne świry, wtajemniczeni członkowie sześciu rodzin już z wielką nad ziemianami przewagą, a pragnący absolutnej. Gdyż w tym przypadku nie o pie się rozchodzi, bo tych mają w bród, ale o boską władzę – tym razem grubsza w temacie swojego konika z emfazą wrzuciła
– Rozpoczęto rozdawanie kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych ludziom nawet na zasiłkach dla bezrobotnych. Karty kredytowe wysyłano pocztą, a nóż ktoś przyjmie pięć tysięcy dolars na dalszą spożywkę. Dla drukujących pie bez pokrycia było przecież jasne, że bańka z pożyczkami tak czy inaczej pęknie i mordercza praca na odsetki i płacenie bankom tym razem prawdziwymi dolars na nic się zdało, gdyż nadszedł przewidziany kryzys. Ceny nieruchomości spadły i nie mogły być już zabezpieczeniem spłaty kredytu, a do tego ludzie stracili pracę. – uzupełniła mądra w eFakt wiedzę Parkerówana
– A oko opatrzności dopiero wtedy zaczęło napełniać kiesy prawdziwymi pie. Chcą, abyśmy żarli zmodyfikowaną żywność, stale chorowali, notorycznie kupowali leki, nie daj Boże połykali suplementy, które mają być zresztą wkrótce zakazane, już są początki takich działań. – Inga tendencyjnie kontynuowała
– Brzmi to jednak trochę dziwnie – Wszedł jej w słowo ciągle ubogi w makiawelizm, chyba chory Gajner – Wydaje się przecież, że zdroworozsądkowe dobro, którym ludzie u władzy powinni otaczać pozostałych obywateli to bezwzględnie, naturalna, gdyż nie modyfikowana akurat ekologiczna żywność, czyste powietrze i woda, a także jak najtańsza energia.
– Nie bądź Kuba naiwny, bo jeszcze do tego dochodzi brak prawdziwej edukacji w miejsce szkoleń przystosowujących ludzi już od pacholęctwa do pracy jako trybiki wielkiej piramidy zakończonej gałą opatrzności w równoramiennym trójkącie. – starsza Tłistówna podsumowała wypowiedź o teorii spiskowej.
– A ja czytałam na portalu typu kamuflaż moro, stosunkowo prawdopodobny traktat alias eFakt, że za tym całym okiem opatrzności być może stoi Watykan, który od pradziejów manipuluje światem – jeszcze jedną zgrabną, chociaż dość kontrowersyjną pointę dorzuciła intelektualna nuworyszka, jednocześnie nerwowo oglądając się za siebie w poszukiwaniu skradającego się masona, ale fakt, że z gałami szeroko zamkniętymi.
Znużeni przemądrzałą rozmową, w tym samym momencie uświadomili sobie trzy kwestie. Po pierwsze, zgłodnieli, co samo w sobie było dość dziwne na witariańskiej wysoko odżywczej diecie stosowanej jak jeden mąż przez wszystkich tu obecnych. Po drugie, że faktyczną demitologizacją przeszłości Parkerówna stała się rezolutną panną i skoro w tak krótkim czasie potrafiła uzdrowić swój schorowany intelekt, zapewne w razie czego, dysponowała kompresami gojącymi również cudze głupie łepetyny. Po trzecie, że chce im się kopulacji, ale bez obaw, na tym etapie miłosnych asocjacji, nie roili o żadnej geometrii, tylko po prostu. Zanim jeszcze rozeszli się do swoich zajęć, stało się oczywiste, że Sylwia Parker właśnie dołączyła do ekipy znachorów w charakterze piątego uzdrawiacza, specjalisty od felczerki intelektu (…)
Szufelka pep
Powiązane artykuły
Komentarze
Mogłabyś coś napisać czasem z czym się nie zgadzam. Poprzyczepiałabym się, popisała a tak… W kwestii jedzenia naszych dziadków pra. Zapewne wcinali co im się udało złapać, najczęściej robaki znalezione w ziemi i złapane skrzydlate, zapewne podkradali jajka, jak odkryli, że zjadliwe. Zastanawia mnie jedno, hipoteza, że dzięki jedzeniu mięsa rozwinęli mózg. Po mojemu, najpierw musieli rozwinąć mózgownicę, żeby skonstruować dzidę czy pułapki.
Tak, słodko pierdzące teksty w stylu jedz intuicyjnie, wycisz się i wsłuchaj w swoje potrzeby, będące radami dla początkujących, na detoksie, są rozwalające. Nie to, żebym nie wierzyła w jedzenie intuicyjne i pojawianie się zachcianek, które są niczym innym niż potrzebą, ale u zdrowych, a nie tych co właśnie wstali od kotleta.
Pepsi, czytam regularnie co piszesz, ale ostatnie kilka wpisów sprawiło, że zdecydowałam się odezwać. Czytam twojego bloga i widzę jakby swoje myśli i przemyślenia, ale ładnie poskładane do kupy i ubrane w słowa. A to zaprowadza miły porządek w mojej głowie i skłania do kolejnych przemyśleń, a co za tym idzie jakoś tam mnie rozwija mam nadzieję. Poza tym teksty o jedzeniu, zdrowiu, bieganiu, to kopalnia wiedzy, której sama bym prędko nie zgłębiła. A Ty mi to podajesz na tacy. Chcę podziękować za pracę którą wkładasz w pisanie bloga i wiedz, że jest dla kogo pisać i że to pisanie ma sens.
Kasia M dziękuję Ci bardzo za tę wrzutkę 🙂
A ja się po raz enty pytam: jak ta połowa surowego jest liczona?
Po masie, po objętości czy po kaloriach?
piotrek hej, tego nikt nie wie :))
ONI to wiedzą z pewnością 🙂
Dzieki za polecenie ksiazi. Interesuje sie ta tematyka takze napewna po nia siegne 🙂
Ajlona, nie zawiedziesz się, bardzo ciekawa
Masz moc przekonywania – książka już zamówiona.
🙂
Dziś przyszła Twoja „Biegam bo muszę ”
Jest zajebista !!!!
Ludzie zamawiajcie 🙂
Gosia dzięki, Ludzie słuchajcie Gosi !!!
To jest dobre,żadne zwierze nie podgrzewa swojego pożywienia,ale za to wszystkie mają blendery,wyciskarki do soków i tym podobne sprzęty,mając też na myśli że podgrzewają amciu tylko do 40’C.Wiem że się czepiam,ale czepić się można do każdej diety.Jak komuś to pasuje to spoko,niech robi jak chce,ale jak słyszę takie rzeczy od jakiegoś guru to śmiechu nie ma końca.
A to co napisałaś pepsi to naprawdę dobre,ktoś kto to przeczyta to pewnie się dowie co niektórych rzeczy i nie da się wmanipulować w jakieś kity i banialuki które chce im się wcisnąć.
No ja się na to nabrałem,jednak poszperałem w necie i nie tylko,i teraz na chłodno przyjmuję wszystkie nowinki związane odżywianiem.