Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Filmy niekomercyjne praktycznie nie służą do oglądania, ewentualnie nadają się do wystawiania ich na festiwalach i zgarniania NAGRÓD NIEZROZUMIENIA i kija połknięcia.
Również z tego powodu szkodliwość filmów niekomercyjnych jest niewielka, natomiast dużą szkodę dzików na zagonie może wyrządzić film „Gorzkie wino”, skierowany jakby do kumatych, gdyż dowcipnych.
Wykształconego, zblazowanego lenistwem społeczeństwa kobiet w średnim wieku, któremu wręcz liże się dupę. A precyzyjniej w temacie, że tak naprawdę przejedzone, schorowane więc naćpane lekami i psychotropami, cyniczne, nieorganiczne i sztuczne, jest git.
Że pięćdziesiątce do szczęścia potrzebne jest obżarstwo fast foodem, marzy o tym, ale bidula musi sobie odmawiać. Pije podłe siarkowane wino, bo na organicznych się nie zna, i mądrze robi. Aktywność w zaniku, i że żadna nie odmówi, jak ślepa kura ziarnku, seksowi z przydrożnym brodaczem, byle tylko zarażał szczęnięcością.
Nieromantyczna komedia (2019) w reżyserii Amy Poehler (grającej też jedną z 5 głównych ról kobiecych bardzo śpiących kobiet), śliskim wciskiem węża zafiksowanego na pyszałkowate przekonania, daje im przyzwolenie.
Młodzież według naszych bohaterek, to kunktatorstwo, materialne cwaniactwo, debilizm i brak talentu. A wszystko przez te smartfony, emocjonalną łatwiznę, i zadęcie w internety.
Pidżamowe party stulatek, no dobra pięćdziesiątek, bez radosnego prognozowania niedalekiej przyszłości zamienia się w katastroficzne listowanie leków i schorzeń. Co wspiera afirmacją, delikatnie, ale skutecznie podtapiający widza matriks. Coś jak z wolna gotowanie żaby. Niewiadomo kiedy jesteś już po tamtej stronie huśtając się miarowo z wahadłem destrukcji.
Kretyńskich, nieśmiesznych uproszczeń pogrążających tak naprawdę matriksową piątkę lasek, którym należałoby przetrzepać rózgą tyłki, a nawet wyszarpać baczki, wyszczypać policzki i czubek nosa, jest w filmie bez liku.
Totalne podlizywanie się matriksowemu widzowi, ludzkie ego dokładnie tego chce słuchać.
ABSOLUTNIE NIE, że zapędzanie do ćwiczeń, do szklanek, do owoców, do kreacji, do biegania mi tu, do organik, do ZERO SERIALU Netflix zachęcanie. Ouuu nouuu.
Nie jesteśmy kretynkami fit, organik, żeby trawę żreć:
Wnioski
Zakazuję kręcenia filmów dla uśpionych, żeby nie pogłębiać ich snu w tym dormitorium.
No dobra, żartowałam, kręćcie se te lody, jak lubicie.
owocek
Powiązane artykuły
Komentarze
Na niesnaski w związkach najlepiej chlorellnąć Chlorellą This is BIO
Oczyszcza ciało z toksyn, zaś w czystym ciele czysty duch:)
Pepsi czy to nie działanie pod wpływem emocji, przed którym tak nas strzeżesz ?
Ha ha ha ha, nie ostrzegam przed emocjami, bo nie da się ich pominąć, ostrzegam przed emocjonalnością w działaniu, a to już zupełnie cło innego.
A tutaj? Przecież wejście we flow na tym polega, że jesteś podekscytowana, wchodzisz w strumień, jarasz się, to jest entuzjazm, po drugiej stronie jest samokontrola i zapewniam Cię, że jest tutaj tyle samo samokontroli, co entuzjazmu. Nikt nie targa szat, to moja kreacja, bardzo wyważona.
Nie widziałam tych filmów i pewnie już nie zobaczę ale słyszałam fragment wywiadu z reżyserka tego pierwszego. Już sam ton jej głosu zniechęca. Katastroficzna wizja świata, pesymizm i jakieś pokręcone farmazony dotyczące tego jak to kobiety mają dziś przechlapane i że będzie jeszcze gorzej… brrr!
Bardzo zgadzam się z Tobą – Netflix pełen jest takich oto produkcji – chcemy być świadomi i uświadomiac, ze nie jest prawdą to co jest pokazywane tylko za pośrednictwem TV, jest inny świat.
Pozdrawiam Cię <3