Ma się rozumieć lewą nogą do lusterka, czyli lekko, bez spinki, bez umordowania się.
Buddowie są jednostkami świadomości na mega wysokim poziomie ewolucyjnym.
Ktoś taki loguje się do gry w bardzo konkretnym celu.
Bikos, ktoś taki w ogóle mógłby się nie logować.
Buddów nie da się przegapić, wibrują bardzo wysoko, oddziałują na wszystkich wokół.
Zwykle nie od razu są Buddami, mija trochę czasu zanim dotrą do swojej wysokiej świadomości i zrozumieją moc swojej intencji.
Każdy może zostać Buddą, a jeśli nie jest to teraz Twoim celem, bo w Twoim mniemaniu jest to dociążające, zbyt odpowiedzialne i może nie tak seksowne, jak Buddą nie bycie, i tak możesz wykorzystywać możliwości swojej intencji.
Jeśli odczuwasz taką potrzebę MOŻESZ SIĘ SAMOUZDROWIĆ.
Zakładając, że nie urodziłaś się Buddą, wysoko wyewoluowaną świadomością, powinnaś zastosować techniki, które pozwolą Ci szybciej dotrzeć do świadomości
Na Twojej drodze oczywiście stanie lęk, ego, oraz przekonania.
Przekonania to są programy, które nałożono Ci dawno, i potem cały czas się je dokłada, Ty też sobie to robisz.
Owe programy są bardzo mylące, bowiem bierzesz je za swoją prawdę.
A nie są.
Z kolei lęk często mylnie odbierasz jako głos intuicji (niekiedy, owszem, to może się pokrywać z prawdą), ale ego rozpoznasz bezbłędnie.
Gdyż ego uwiera, jest wiecznie niezadowolone.
Porównuje, ocenia, piętrzy potencjały, i zawsze jest na NIE, nawet, gdy udaje, że na TAK.
Będą w Raju ego mówi: no tak, ale …
Wracając do sedna, im więcej jesteś opętana strachem, tym większy chaos masz w sobie, czyli nie masz dostępu do danych.
Dzięki ćwiczeniom Twoja ewolucja może zostać przyspieszona.
Zawsze trzeba wyjść od stanu wyciszenia myśli. Bez tego nie usłyszysz głosu swojej duszy. Żeby zacząć wyciszać myśli będąc w świadomym śnie, lub medytując trzeba tę robotę uprościć.
Używaj blendera, co w wielu przypadkach zastępuje gotowanie. Jeśli gotujesz, to głównie na parze.
Każdy dzień zaczynaj od codziennej oczyszczającej i nawadniającej kuracji 4 szklanek.
W razie poważniejszego samouzdrawiania wejdź na ten protokół kuracji przeciwnowotworowej.
Uzupełnij braki odżywcze za pomocą witamin D3 w protokole z witaminą K2, ale oczywiście najlepiej jakbyś witaminę D brała ze słońca.
Dołóż bogaty kompleks witamin i minerałów. Do 4 szklanki dodaj 2 kopiate łyżki hemp protein, oraz 1/2 łyżeczki kelpu, oraz kopiatą łyżeczkę antyzapalnego baobabu, lub/i róży, oraz brokułów.
Używaj czystej wody, może być zwykła ze sklepu mineralna, czy źródlana, ale przed użyciem mów do wody piękne słowa o miłości. Możesz jej puścić muzykę klasyczną, typu Mozarta. Możesz też wodę gotować, zamrażać i potem używać rozmrożonej, będzie miała piękną strukturę, taką jak woda w owocach, czy w Twoim ciele.
Po tych kuracjach czyszczących awatara (możesz jeszcze wprowadzić herbatkę oczyszczającą nerki wymiennie z drugą antyzapalną leczącą ponad 60 chorób), będziesz łatwiej wprowadzała ciało w wyciszenie umysłu. Twoje ego zamilknie zupełnie, gdy się przebudzisz całkowicie, ale to nie zdarza się często i nie jest niezbędnym warunkiem wyzdrowienia.
Technik medytacyjnych jest bardzo wiele. Doskonale sprawdza się szybkie bieganie. Jeśli więc umiesz już biegać, biegaj. Jeśli chcesz medytować na tapczanie, nie ma problemu. Chodzi o to, aby jak najbardziej wyciszyć umysł.
Tuż po takim wyciszeniu umysłu powinna pojawić się intencja, czyli zamiar wewnętrzny wyzdrowienia. Tuż po medytacji to najlepszy czas, żeby zasadzić ziarno intencji.
Trzeba posiadać intencję spełnienia, czyli zamiar wewnętrzny osiągnięcia celu. Gdy zamiar wewnętrzny, że zdrowiejesz, pokryje się z myślami ego, które tym razem nie wątpi, że proces zdrowienia trwa, otrzymasz zamiar zewnętrzny, który w swojej czystej postaci ma absolutną moc sprawczą.
Intencja, czyli zamiar zewnętrzny, to jest moc twórcza, która spełni każdy Twój cel, uzdrowi Ciebie, relacje z innymi, doświadczysz miłości, możesz się też dzięki temu zamiarowi przebudzić, możesz też osiągnąć dobrobyt. Bowiem, gdy wejdziesz już na drogę do własnego celu wówczas wszelkie atrybuty niezbędne do jego realizacji po prostu się pojawią, w tym piniądz.
Gdy decydujesz się kupić prezent urodzinowy, poruszyć małym palcem, lub zadzwonić do kumpeli, to wszystko zaczyna się od intencji, czyli zamiaru zrobienia tego.
Hinduscy mędrcy zaobserwowali już tysiące lat temu, że nasze przeznaczenie, czyli droga, którą idziemy pochodzi z przestrzeni wariantów zapisanych w kronikach Akaszy, i kształtowana jest przez najgłębsze intencje i pragnienia, w rozumieniu cele. Bo marzenia/pragnienia się nie spełniają, gdyż piętrzą potencjały, które prowokują siły równoważące. Spełniają się za to zamiary osiągania celów.
Zamiar zewnętrzny (ten, który wszystko może) to zgodność duszy i ego, kierowany jest impulsem świadomości. Zamiar wewnętrzny zamieni się we wszechmocny zewnętrzny, tylko wtedy, gdy odpuścisz ucisk, zejdziesz z siebie. Miej ten zamiar, ale potencjały nacisku rozprosz działaniem.
Moc Twojego zamiaru jest ogromna, taka sama jak Jezusa, tylko, że on miał za sobą pewność, absolutną pewność, że tak się stanie, bo był przebudzony. Jednak Twoje ego będzie podważało tę pewność, dlatego trzeba nauczyć się kiwać, dryblować i puszczać legalne świnie.
Możesz, przecież to nie kłamstwo, nie mówisz, że nie chorujesz, tylko wyobrażasz sobie siebie zdrową, ego Ci na to pozwoli, bo nic tu nie ma do podważania. Każdy może sobie kręcić filmy. Podobnie gdy wyobrażasz sobie siebie w nowym domu, masz takie prawo przechadzać się amfiladą najpiękniejszych portali drzwiowych. Nie mówisz przecież że teraz to masz, po prostu jesteś już tam, a reszta to kwestia czasu.
Ponieważ Twoje ciało jest w nieustającym procesie oczyszczania, a następnie wyciszasz umysł, to gdy właśnie teraz pojawi się ziarno intencji, spadnie na bardzo sprzyjające środowisko. Ziarno w worku ma ogromną wartość, ale aby zaczęło kiełkować musi wpaść w przyjazne kreacji środowisko.
Nie upieraj się, że musisz być zdrowa, nie mów, też, że to się nie uda, po prostu bądź w zdrowieniu, odpuść, płyń w zdrowienie. Jest jak jest, kogo to obchodzi. Unoś się na chmurze zdrowia. Rób to lekko, bez presji. Nie zaglądaj nerwowo w lustro rzeczywistości, jak już, to króciutkie zerknięcie, błysk pomadki na dolnej wardze. Teraz czarujesz, cieszysz się tym, robisz to bez nacisku, będzie jak będzie, doświadczasz, od nowa uczysz się być.
Nie przywiązuj się do żadnego wyniku, bo to przywiązanie zawsze będzie oparte na strachu i niepewności, dlatego będzie piętrzyło potencjały. Oprzyj się na bezwarunkowej pewności, że moc Twojej Jaźni, która jest częścią najwyższego systemu świadomości, przez wielu zwanego Bogiem, jest niczym nieograniczona, ta moc.
Pomyśl to, po czym, puść się. Nie bój się, w tej przestrzeni umiesz latać, bo to jest świadome śnienie. Daj sobie szansę wziąć od wszechświata swoje zdrowie. Lewą stopą do lusterka, na luzie, łatwo, lekko i przyjemnie, bez spinki. Chyba jasno tłumaczę, co znaczy „lewą stopą do lusterka”.
Twój zamiar zewnętrzny osiągnął już ogromną siłę. Intencje stworzyły nieskończoną wszechmoc porządkującą wszechświat, czyli ujęły mu chaosu, obniżyły entropię. Wszyscy na tym skorzystają.
Teraz możesz być po prostu zdrowa, bo już jesteś zdrowa.
Skończ, odpuść, wyślij paczką w Kosmos, z tą obsesyjną czujnością, zdejmij rękę z pulsu, jest dobrze, jest idealnie, jesteś już na innej linii życia.
Okoliczności zaczynają Ci sprzyjać, tutaj nikt nie chce wyżreć Ci strachu, bo nikt tutaj nie żywi się emocjami. Więc nie ma po co się bać. Nic Cię do strachu nie zachęca. Ziemia wokół Ciebie jest żyzna, urodzajny czarnoziem kwitnie zapachem maków, chabrów i wszystkiego co jest urocze dla nosów.
A nawet pachną choiny, cichutko prószy śnieg. Zakwita jemioła. Kwitniesz Ty.
z miłością and owocek
Źródła: „The Seven Spiritual Laws of Success: A Practical Guide to the Fulfillment of Your Dreams” Deepak Chopra „Transerfing rzeczywistości” Vadim Zeland
Powiązane artykuły
Komentarze
Hej Pepsi!
Ja tak troche z innej beczki… czy mozna zamrazac wode mineralna butelkowana? Pozdrowki :*
można
Mimo, ze zawsze tak robie, to od zawsze mnie To nurtowalo. Szukalam odpowiedzi, ale dotad nie znalazlam. DziekI Pepsi, ze poswiecilas czas na odpowiedz na takie pierdoly?
Pepsi, a przegotować ją najpierw czy nie? Czy samo zamrażanie już resetuje to wszystko?
mroź tak
Nie można…Poczuj ból , przejmujący ból kiedy nawet własne dzieebci mają na ciebie wyjebane. Wiem, że mnie kochają, ale ich matka, inteligentna niby Osho wyprała im tzw. uczucia wyższe, uruchamia ich tylko kiedy trzeba załatwić papier że szkoły dla .alimentów. Kurwa, jebana kurwa ! To są moje dzieci, o co w tym wszystkim kaman? Dlaczego, do chuja Pana mam codziennie być krzyżowany ? Do dupy 4 szklanki, den aswaghanda, codzienne spacery, kiedy okrutna codzienność zapierdala do drzwi.
Patrzenie z boku, wahadła destrukcji, wszystko jest cacy, dopóki nie dotyka cię bezpośrednio. Pierdolę, i tak do piachu, wracam do alko, przynajmniej jeden problem
– jak ogarnąć flaszkę. Więksi ode mnie chujowo skończyli. Wesołych Świąt.
Dudku widzę, że Ty nie jesteś dla świąt. Z miłością.
Pepsi pamiętam dobrze jak za protestowałem kiedy powiedziałaś, że
,, przepraszam, że żyję „. Miałaś cholerną rację, dotarło to do mnie tej koszmarnej nocy. Pewnie gdyby nie zbliżające się święta i związane z tym poczucie osamotnienia, które od lat stało się ,,normą”, tkwiłbym dalej w poczuciu winy, usprawiedliwiając wszystkich za wszystko. Coś jednak pękło, jestem tylko (?) człowiekiem, mam prawo oczekiwać choćby szacunku. Nie domagać się, walczyć, lecz po prostu czuć że tak jest.
Dużo ostatnio robiłem dla siebie, konsekwentnie zrealizowałem wskazówki jakich wiele tu otrzymałem. Nie jest łatwo zmienić ponad półwieczne nawyki, przy waszej pomocy pojąłem, że mi szkodzą. Dzień po dniu, początkowo z mozołem a przecież z rosnąco radością realizowałem siebie i mimo wszystko będę działał dalej.
Jest jednak jedno ,, niestety „, nie potrafię mieć w dupie tych, na których mi zależy, choć wszystko przemawia za tym, że oni mają mnie w dupie. Sorry, nie skarżę się ale to co teraz czuję, tłumi całą radość życia.
Wesołych Świąt Wam Wszystkim. Dużo, Dużo Ciepła . ??
Dudek, żadne szklanki czy spacery Ci raczej nie pomogą dopóki nie odpuścisz po prostu. Nie przeżyjesz za kogoś czyjegoś życia, ani do niczego go nie zmusisz, więc miotanie się w tym wszystkim tylko Ciebie wyniszcza. Nie zmieni nic na lepsze. Peps tyle pisze o akceptacji przecież. Zaakceptuj najbardziej ujową ujowość, spójrz na to wszystko i powiedz, że no faktycznie jest w uj ujowo, i przyjmij to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wtedy odpuścisz, i dopiero od tego momentu będzie się mogło coś zmienić, ale też pod warunkiem, że wyślesz taką intencje. Przestań taplać się w tym jacy to oni są be (to nie ma znaczenia czy są czy nie), a zacznij pławić się w tym, że jacy by nie byli Ty i tak ich kochasz i wysyłaj im ciągle tą miłość. To jest całkiem logiczny mechanizm samoobrony, żeby trzymać się z daleka od osobników wysyłających w świat niszczycielskie emocje czy energię, nie ma znaczenia czy skieorwane na kogoś, coś, czy na samego siebie. Każdy, nawet najbardziej śpiący, podświadomie to wyczuje i zwieje. Chyba, że to jakaś autodestrukcyjna jednostka, czy coś. Zacznij więc wysyłać miłość na przekór wszystkiemu, i tą miłością się otaczać, a świat odbije miłość do Ciebie. Może piszę to dlatego, że wiem, że nasz tata nas bardzo kochał, ale nie umiał sobie poradzić ze światem i alkohol go zniszczył, a nam zafundował koszmarne dzieciństwo. Mama postanowiła w pewnym momencie nas przed nim chronić, i tata umarł sam, z przepicia, w tym samym domu gdzie moja kochana babunia robiła mi najlepsze jajeczka na miękko od własnych kurek z podwórka. Kurki wykochane, dosłownie wygłaskane, jako mały berbeć je ganiałam, bo też je chciałam pogłaskać, ale one kochały tylko babcie:) Alkohol to nie jest dobre rozwiązanie, czemu nie poszukać innego? Czegoś co zmieni Twoje życie na lepsze zamiast na gorsze? Wiem, że się na to boczysz, bo obserwuję Twoje wypowiedzi, ale i tak przesyłam Ci miłość <3
Dzięki Kats. Z tym alko to tylko krzyk rozpaczy, już dawno sobie poradziłem z chlaniem. Wiem o czym piszesz, nie jestem gupi gupek, czasem jednak przerasta mnie to wszystko, szczególnie w takich chwilach, kiedy czujesz, wiesz że masz przejebane kolejne święta, że nie d…. dobra, postaram się odpuścić, adoptowałem super kota, ślicznie rudo-pomarańczowy. Pogadamy sobie w wigilijny wieczór. Dzięki, odkąd Cię poznałem czuję Twoją dobroć. ?
Dudku, ale święta to kiła, to matrix wmówił nam żeby się tak miotać w święta, to całkowicie wymyślona sprawa, i ludzie z tylko trochę słabszą psychiką się rozkładają. Olej. Skup się dajmy na to na 17 stycznia,albo 2 lutym. Ty ustalaj swoje daty, najlepiej od czapki. <3 <3 <3
Dudek, nie trzeba być gupim gupkiem, żeby coś wiedzieć, a i tak tego nie robić 😉 Raczej większość ludzi tak ma, przynajmniej ja haha:D Wkładanie systematyczne sobie takich mundrych rzeczy do głowy prędzej czy później w końcu zaskoczy, nie ma bata żeby nie 😀 Przynajmniej ja tak sobie wkręcam i łatwiej mi z tym. A przecież chodzi o to, żeby sobie ułatwiać a nie utrudniać <3
Kats myślisz, że nie wiem po co, ( nie piszę dlaczego, bo tak postawione pytanie to chujnia z grzybnią) przecież wiem Kim jesteś,od pierwszej Twojej reakcji na mnie. Chociaż na początku troszkę mnie zjebałaś. Ale jak mówiła moja wiecznie mądra Babunia- tak samo kochana jak Twoja – dostać w pysk od Damy, to najwyższy czas by zadbać o swój honor. Znam Cię tak samo jak znam siebie. Daję radę, jasne że boli, pisałaś o swoim starym. Cudowne, że nie obciążyłas go, pomimo…..ech, wiesz o co kaman. Mam tak samo, ale mam dzieci i ….o tym także cisza, jak to mówią wszyscy co garowali – chuj w dupę wszystkim grypsującym na wolności. Łeb do góry, obrok jest w zasięgu ręki…. W żłobie leży, którz pobieży, kolędować maleńkiemu…
Cieawe, czy jutro Ziomal, adoptowany, i chcę wystąpić o 500+, bo skubany żre więcej niż ja. Pogadam z nim w Wigilię, postawię jednak sprawę jasno – żadnej ściemy
Teraz. Program 3, dyskusja, Król Roger – zapamiętana spontanicznie myśl – każde okrutne doświadczenie, jest w końcu doświadczeniem pozytywnym. Słucham dalej. Kocham.
ciąg dalszy spontanicznie chwytanych myśli, dalej Król Roger-…. gdzie są granice podmiotowości, a kiedy rodzi się człowiek…. istnieje coś co terroryzuje nasz umysł, każdy z nas doświadcza czegoś takiego, lecz nie każdy z tego korzysta…. najpierw musimy rozbić się na drobne elementy… Roger zobaczył coś we własnym odbiciu, coś co go przeraziło a jednocześnie zmusiło by powstał na nowo…… Uwertura…..
Sorki Kats, że wszystkie moje spontany do Ciebie, ale tak cholernie Cię czuję, hi, hi, pewnie Peps będzie zazdrosna, cóż, jak mówiła Moja Kochana Babunia- miłość i sraczka, przychodzi z nienacka – Lubię Cię!
Ale nic sobie nie obiecuj, to wyłącznie kolejny spontan. Co tu ukrywać, jakkolwiek by to zabrzmiało, uratowałeś mi życie. Ty i jak zwykle Kochana Radiowa Trójka. Teraz Kaczkowski – G.C….i ciary……☯️
Sorry Kociątko – tak czytam Twoją ksywkę – ale brak reakcji kojarzy mi się wprost. Mądre rady popierdolenoge przedstawiciela matrixa – ,,synu, nie dam ci ryby, daję ci wędkę, idź i módl się, Jezus cię poprowadzi – Amen.
Wiesz Dudku, jakby nie spotkało mnie w życiu to, co mnie spotkało, to nie byłabym teraz tym, kim jestem. Jestem wdzięczna za te stopnie, na których mogłam tak mega wzrosnąć. Jakby było łatwo, to nie miałabym tyle do przerobienia i nie byłoby takiego fajnego efektu;) Dzięki temu pędowi do samorozwoju i ogarnianiu siebie tyle lat, jest mi teraz naprawdę dobrze sama ze sobą. Myślę, że każdy, kto większość swego życia tak bardzo siebie nie kochał, zrozumie wagę tego, jak to jest naprawdę siebie samego kochać. Im bardziej w to idziesz, tym szczerzej kochasz też innych i naprawdę to jest cudowne życie. To jest szczęście. Jak pomyślę, jakie moje życie było kiedyś, taki brak miłości i desperackie poszukiwanie jej na zewnątrz, rozpaczliwe gonienie za nią.. To moja dusza płakała, bo chciała być kochana, ale to ja sama musiałam ją pokochać, musiałam pokochać siebie, bo właśnie tego potrzebowałam. Myślałam, że ktoś musi mnie kochać, żeby tą dziurę zapełnić, ale to wcale nie o to chodziło. Z tego stopnia dopiero jesteś w stanie kochać też innych i wysyłać im bezinteresownie miłość. Może gdybym miała szczęśliwe dzieciństwo nie udałoby mi się tak rozkminić uczucia miłości? Piszę do Ciebie, ale tak naprawdę piszę do siebie, bo każdy tak właśnie robi, że mówiąc o kimś, czy do kogoś, tak naprawdę mówi o sobie, prowadzi dialog w celu zrozumienia kolejnych lekcji, i przy okazji pomaga komuś w jego lekcjach. Wszystko jest po coś i to od nas zależy czy wykorzystamy to na swoją korzyść czy nie <3
Widocznie masz inną konstrukcję, jesteś zbudowana z innych klocków, ja od dziecka byłem karmiony poczuciem winy, chociaż pewnie to subiektywne odczucie. Kto jest bez winy….i.t.d. Dawno przestałem szukać miłości na zewnątrz, znam doskonale swoją duszę, znam też własne ego i to właśnie ono
co jakiś czas buntuje się przeciwko jawnemu wykorzystywaniu dobrej duszy. Czasami wydaje mi się, że bezwarunkowa miłość, jest durną miłością, działaniem przeciwko sobie, bezsilną zgodą na kopniaki. No ale ja jestem popierdolony świr. Tak właśnie napisał do mnie kilka dni temu mój syna ja Myszkin znów czuję się winny. Kurwa, jestem tylko człowiekiem i mam prawo do uczuć, dobrych ale i negatywnych. Te drugie jak zwykle biorę na swoją wątłą klatę. Masochista jestem czy co ?
Kats, kolejne PRZEPRASZAM, ale przecież wiem że to Ty jak nikt potrafisz poczuć, nie zrozumieć.
Kolejny raz wielkie Sorry. Przecież nie mam prawa obciążać Cię chorymi stanami mojej duszy, to że piszę nie jest niczym innym niż jakąś kolejną próbą, wiadomo że bezsilną, jednak sam fakt, obserwacja Twojego zaangażowania, nie w problem, ale zajebistej empatii, niejako upoważnia mnie do otwierania się właśnie przed Tobą, i choć z tyłu głowy mam moralny hamulec, intuicja mówi, że Ty mnie nie odrzucisz. Zresztą Twój ostatni komentarz jest wyraźnym przesłaniem. Nikt kto ma mnie w dupie, nie byłby zdolny do przekazania ta Wielkiej miłości. Dla mnie jest to simply. To co teraz piszę nie zobowiązuje Cię, na i tak przekazała zajebiście wiele, ale ja wiem, że to coraz boleśnie mnie dotyka, tak naprawdę dotyka wyłącznie mnie, i choćby zebrało się miliony serc, moje wciąż pozostanie chore. Pewnie sam sobie komplikuje, pierdolę własną egzystencję, ale sorki, taki jest Dudek. I nie jest to usprawiedliwienie, czy
,,Broń Boże” manipulacja….,A może rzeczywiście, okłamuję nawet własne odbicie w lustrze…..? Mentalnie i tak nie żyję..
Sama widzisz jaki ze mnie perwersyjny chuj..
Dudek, no weź 😀 Staram się przeglądać komentarze jak mogę, ale też nie zawsze mam czas żeby przy tym siedzieć. Daj trochę na luz 😀 Nie mam nic przeciwko, że piszesz, lubię sobie podyskutować z ciekawymi ludźmi, bo fajne rzeczy z takich rozmów wynikają. Pewnie, że jesteśmy różni, i właśnie dzięki temu takie dyskusje są ciekawe, mogą prowadzić do zacnych wniosków. Ja osobiście bardzo lubię się uczyć nie tylko na swoim doświadczeniu, ale też na cudzym, i wyciągać co mogę z tego dla siebie. Dlatego uwielbiam czytać komentarze, różne punkty widzenia, bo każdy przecież zależy od punktu siedzenia, a ja mogę osobiście siedzieć tylko na jednym miejscu 😉 Piszesz, że uważasz bezinteresowną miłość za przyzwolenie na nadużycia, a ja Ci powiem, że jak ta miłość jest faktycznie bezinteresowna, czyli wychodzi najpierw z miłości do siebie to jesteś po prostu asertywny. Jak kochasz siebie to nie pozwalasz komuś się kopać. Wiesz kiedy chcesz dać, a kiedy nie chcesz, i tak właśnie postępujesz. Co innego być z sercem na dłoni, dając się wykorzystywać. Wiem, bo to przerabiałam 🙂 Oczywiście wiadomo, że nadal mam mnóstwo pracy w temacie, ale to co już mi się udało ogarnąć to jest niebo a ziemia, do tego co było kiedyś. Różnica dla samego siebie jest taka, że dajesz z czystej chęci dawania, totalnie bezinteresownie i wtedy nie cierpisz, bo nie spodziewasz się w zamian nic ani od tej obdarowanej osoby, ani od nikogo, od świata w ogóle. To jest naprawdę fajne uczucie. Czujesz się wykorzystywany kiedy tak naprawdę w środku gdzieś liczyłeś na jakiś rewanż. To może być czyjeś „dziękuję” albo lepsze traktowanie ciebie, wcale niekoniecznie jakieś fanty;) Jak nie oczekujesz nic w zamian to nie ma powodu żebyś cierpiał, przecież dałeś coś bo chciałeś, bo samo to było dla ciebie wartościowe żeby coś od siebie dać. Posłuchaj sobie co Tom Campbell mówi w tym temacie 🙂
Sorry Kats, powtarzam od początku , od Twojego pierwszego pojawienia się w mojej duszy wiem Kim jesteś. Mój ostatni wpis był kolejnym krzykiem rozpaczy i naprawdę jest mi głupio, ale sama wiesz jak jest kiedy czujesz ogarniającą Cię bezsilność i żadna, nawet ta pojętą świadomość gówna, w którym bezdusznie topią Cię ci, których kochasz, ( jasne że bardziej niż siebie ).
Asertywność nigdy nie była moim udziałem, taka jest moja dusza, ( czytaj : choroba )
Wiedza to jedno – miłość, odczuwanie jest na innym biegunie. Jeszcze raz Sorry, jestem ostatnim z tych co próbują przerzucić swój bagaż na innych, odwrotnie sam sobie dokładamy cudzy ciężar. Nie potrzebuję
,,dobrej rady”, tym bardziej pierdolonego współczucia, czy też ,, modlitwy”, jeśli jeszcze stać mnie na otwartość, wynika ona z poczucia bezpieczeństwa. Tu mnie nikt nie skopie.
Spoko Dudek, przecież nic takiego nie napisałeś żebyś musiał przepraszać a ja się tak czy tak nie gniewam na Ciebie <3 Wiem od początku Twoich komentarzy, że cierpisz, bo widać to w tym co piszesz. Tylko kurczę, nikt inny nie jest w stanie na to czekogolwiek poradzić, bo tylko Ty możesz z tym coś zrobić. Każdy sam decyduje co czuje, jeśli się na kogoś wkurzasz to dlatego, że TY decydujesz się na niego wkurzyć, a nie dlatego, że on Ciebie wkurza. Poczytaj o tym, tego jest pełno nawet w tej nowszej wiedzy psychologicznej. Już nie mówiąc o duchowych tematach, choćby Tolle i jego teorii o ciele bolesnym na przykład. Ostatecznie chodzi o to, że cierpisz, bo wybierasz cierpieć. I dostajesz też potem w życiu właśnie to, co uważasz, bo lustro odbija to wszystko. Pokochaj siebie bardziej, bo jakbyś kochał to byś wiedział, że zasługujesz na to żeby być kochanym i na szacunek przede wszystkim od samego siebie. To jakie jest Twoje życie idealnie odwzorowuje Twoje myślenie. Każdy aspekt jest odbiciem Twoich bardziej lub mniej podświadomych myśli i przekonań, więc jeśli doświadczasz braku szacunku, to dlatego, że tak naprawdę w głębi siebie uważasz, że na ten szacunek nie zasługujesz. To wiem od Gracjana z yt, nie wiem czy mogę tu napisać nazwę kanału, czy Peps przepuści 😀 Ostatnio słucham tego gościa kiedy tylko mogę, bardzo na tę chwilę do mnie przemawia. Tobie też polecam dużo czytać czy słuchać i szukać swojej "teorii wszystkiego" 🙂 Mnie na początku mojej drogi bardzo pomogla książka Walerija Sinielnikowa "Tajemnice podświadomości. Pokochaj swoją chorobę". Niezależnie ile już innych rzeczy się dowiedziałam, wiedza tego gościa wciąż się we wszystko wpasowuje, a zaczęłam go czytać nie znając w ogóle innych duchowo-rozwojowych spraw:) I za każdym razem jestem pod wrażeniem, że to wszystko się w tym zawiera.
Oj Kats, wciąż dzwonią do mnie tak samo pokręceni jak ja. Nie mówię do nich nic innego niż Ty do mnie, wiedzy mi nie brak. Podczas pobytów w psychuszkach doświadczyłem wiele, obserwacja, literatura, nawet lekarze twierdzą, że mógłbym się doktoryzować. Mój dramat rzeczywiście wynika z poczucia winy, choć psychologiczne mógłbym obarczyć odpowiedzialnością traumy, ale przecież i one są tylko subiektywnym tworem. Nigdy nie potrafiłem obudować się zdrowym egoizmem, choć od zawsze byłem oskarżany właśnie o egoizm. Nie zadaję już pytań, nie szukam odpowiedzi aby nie zapętlać się jeszcze bardziej. Całą resztkę energii kieruję na przetrwanie kolejnej sekundy. Goya miał rację – Gdy rozum śpi, budzą się demony……
Ciekawe co byś poczuła taplając się w beznadzieii z pełną świadomością, że sama ją sobie skonstruowałaś, ale jednak na tę chwilę jesteś tylko rozpaczą. I wtedy ktoś z zewnątrz podsuwa ci ,,mądrą książkę” jako remedium na wszystko. …,,synu, módl się tak jak ja modlę się za ciebie…” Jaka to pierdolona ironia….
Widzisz Kats, że jest we mnie coś, co nawet relację z Tobą obarcza mnie poczuciem winy. Przecież nie mam prawa będąc tak cholernie wynaturzonym szukać zrozumienia poza sobą. Wyjaśnienie ; nie jestem tu dla jakichkolwiek korzyści- takich blogów jest w chuj. Poznanie Pepsi nie było przypadkiem, Ona wie, że ja wiem, że Ona wie, że ja wiem….I nie potrzeba ściemy by wiedzieć czym jest 44. Chyba że rzeczywiście jest to tylko moja paranoja. Mam zajebisty wgląd w otaczającą mnie rzeczywistość, nikt nie ma takiej mocy, żeby mnie zrobić w chuja, a jednak cierpiąc pozwalam, pomimo buntu sam sobie jebię każdą chwilę życia. Nie pytam dlaczego, nie pytam już nawet, po co. Już wiem, że tak już jest. Przeszedłem, wciąż na stawiając karku wiele dróg, poznałem po drodze miliony filozofii, Tolle, Osho – to tylko trend, kolejna ściema matrixa – nie neguję faktu wyprostowania pokręconych jaźni – ale czy to jest jedyna, ostateczna recepta na prawdę? Wiadomo przecież ilu zatrzymało się, już nawet nie na Poznaniu Biblii, a poszli na wygodne skróty. O czym my tu kurwa gadamy ? Pytam o czym ?
I wiesz co zrobiłem dziś dla ,, miłości własnej”? Zjadłem pierwszy posiłek od ponad tygodnia. Leżę w wyrze z nadzieją na pierwszą przesłaną noc. Jedynym organicznym ciepłem jest kot Ziomal, chociaż i on został niejako ,, kupiony „. Przynajmniej odwdzięcza się przyrodzoną kotom pozytywną energią. Reszta to chujnia z grzybnią, i tak wiem że moja marna egzystencja potrwa jeszcze parę chwil. I nikt ,nawet ją sam nie potrafi tego zmienić. No ale cuda się zdarzają…..przecież.
No nie wiem, dla mnie ta książka, o której pisałam była wybawieniem z mojej własnej czarnej dziury 🙂 Więc się bardzo cieszę, że los mi ją podsunął. I owszem, każdy sam tworzy te swoje czarne dziury, mimo, że niby nie miałam na to wpływu jako małolata. Też to sobie jakoś przyciągnęłam, bo ta czarna rozpacz była we mnie, i to takie koło zamknięte, jedno nakreca drugie. Przepiszę Ci mały fragment z tej książki o uczuciu winy 🙂 „(…) Zawsze zadaję swoim pacjentom magiczne pytanie :”W jakim celu? W jakim celu karzecie siebie? W jakim celu ciagle siebie winicie, ganicie, krytykujecie?” Nie każdy potrafi od razu na nie odpowiedzieć. Jesteśmy przyzwyczajeni do zadawania innych pytań ;”Za co? Dlaczego?”. Ale to nie są właściwe pytania. Nie pomogą one nic zmienić lecz wyrządzą jeszcze większy ból. Dlaczego więc ludzie winią i karzą siebie? Wyobraźcie sobie jak dorośli karzą dzieci. W jakim celu oni to robią? Pewnie po to, żeby dziecko nie robiło rzeczy, które dorośli uważają za złe. Ciągle wpajaja dziecku :”Nie rób tego. Nie idź tam. To jest złe. To jest brudne. To jest straszne.” Karząc swoje dziecko, rodzice dążą do tego, by stało się ono lepsze, żeby zmieniło swoje zachowanie. Poczucie winy i kara ma piękny zamiar: „SPOSÓB ZACHOWANIA: Poczucie winy. POZYTYWNY ZAMIAR :Zmienić zachowanie, zmienić życie. Samodoskonalenie się. Robienie w życiu tego, co przynosiłoby radość sobie i otaczającym nas ludziom.” Jest pewien paradoks. Kara uczy czego nie można robić, ale nie uczy co robić zamiast tego. Kiedy dorosły człowiek wini i karze siebie dąży w ten sposób do zmiany swojego zachowania, chce stać się lepszym. Ale kara jest złym sposobem. Mało tego, winiąc i karząc siebie zamykany siebie w pewnych ramkach, granicach, których później nie możemy przekroczyć. Dlatego, że jak tylko przekraczamy granice dozwolonego, automatycznie (podświadomie) uruchamia się mechanizm karania siebie. Oprócz tego kara i poczucie winy zawsze związane są z bólem, cierpieniem, nieszczęśliwymi wypadkami, urazami i złością. Wynika z tego, że jeśli czujecie się czemuś winni, to podświadomie przyciągacie w swoje życie wszystkie te nieprzyjemne i destrukcjyne rzeczy. To bardzo proste : poczucie winy niesie ze sobą samokrytykę i chęć karania siebie. A to z kolei przyciąga w nasze życie ból i cierpienie. (…) Poczucie winy to jeden z przejawów pychy, przejawiającej się na odwrót. To agresja skierowana przeciwko samemu sobie. Człowiek, który wini siebie posiada gigantyczne poczucie własnej ważności. Myśli, że karząc siebie, zrobiwszy to z wielkim bólem, zmieni cały świat. To znaczy, że w poczuciu winy od początku zawarta jest agresja wobec świata. (…) ” Jest też opisane co z tym zrobić ale nie jestem w stanie tyle przepisać 😉 Warto się zapoznać z całością 🙂 Dobrze wiem, że Ty nie oczekujesz rad, tylko kolejnej osoby, której możesz się wygadać, mało kto z nas był w dzieciństwie obdarzany empatycznym wysłuchaniem naszych problemów i każdy tego bardzo łaknie. Od lat próbuje takiemu przypadkowi nawkładać trochę oleju do głowy 😉 ale idzie bardzo opornie. To jest typ, który lubi się wynarzekać i popławić w swoim nieszczęściu, i oczekuje pogłaskania po główce. Ja jestem na tyle paskudna, że podsuwam rozwiązania problemów zamiast przytakiwać jaka ta osoba strasznie nieszczęśliwa i pokrzywdzona;) To nic nie pomoże na dłuższą metę, da tylko chwilową ulgę, że ktoś cię rozumie. A za chwilę jest prawie identyczny problem i płacz o to. Jak się ktoś sam nie ogarnie to nikt tego za niego nie zrobi. Ja się ogarniam chłonąc coraz to więcej informacji, więc skoro ja mogę to znaczy, że tak się da 😉 Także tego:D
Droga Kats, wiem dokładnie o czym piszesz. Pewnie rzeczywiście chcę się wyglądać, jesteś jedynym człowiekiem, który chce mnie wysłuchać, ale to nie żal przeze mnie przemawia, a może tak. Dawno przestałem pytać dlaczego ? za co ?. Pytam kim naprawdę jestem, gdzie znajduje się to ziarno, które sam zaniedbałem – odpowiedź-
w mojej duszy…..A życia coraz mniej…
Pomimo to widzę, że daję radę, dawno mogłem skończyć na śmietniku… Tylko to bolesne tu i teraz, ……..To nie ja tworzę sobie poczucie winy, dawno sam się z tym uporałem, bez niczyjej pomocy i wiem, że i tym razem to ogarnę, ale ta cholerna autodestrukcja, żeby można było choć na chwilę zrobić ,,pstryk”, stanąć z boku, przez moment odpuścić.,..?
Spoko Kats, nareszcie chwila spokoju, wyczerpanie materiału ale przynajmniej szansa na kilka godzin snu. Nareszcie….Niech jutro martwi się o jutro, tak mówiła moja Babunia..?
Hej Kats, ten tekst to tylko krótka wiadomość. Odzyskuję spokój, wewnętrzny dialog już na zwolnionych obrotach, chociaż w głowie trwa. Jeszcze ego nie potrafi odpuścić ale wiem, że odejdzie….
Czas co prawda nie istnieje, jest tylko matrixowy kalendarz.
Wsz. Naj. Lep. w N. R. ???
Wiesz Dudku, tak sobie myślę, że może i masz ogromne ogarnięcie różnej „duchowej” wiedzy, ale widocznie jeszcze za mało 🙂 Oczywiście, że oni wszyscy mówią mniej więcej to samo, tylko w inny sposób, ale najwyraźniej nie trafiłeś jeszcze na to, co trafia właśnie konkretnie do Ciebie, co rezonuje akurat z Twoją duszą. Coś co jest takie Twoje. Pewnie, że sami tworzymy swoje poczucie winy, a kto ma to za nas robić? 😀 Sąsiadka? 😉 Tak właśnie tworzysz swój świat to to właśnie dostajesz. Pewnie są inne sposoby na ogarnianie siebie, u mnie fajnie działa właśnie szukanie coraz to więcej informacji. Mam już taką sztamę z wszechświatem, że trafiam akurat na to, co właśnie na ten moment potrzebuję usłyszeć 🙂 Może sprobój też pooglądać Gracjana? Twoja nowa świadomość na yt. Może coś też Tobie pomoże? 🙂 No i bardzo polecam poraz kolejny Sinielnikowa, pięknie pisze o tym iak wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swój świat i kreować go tak, żeby nam odpowiadał.
Kats, jesteś naprawdę kochana. Gdybym miał 120 lat mniej, pewnie ośmieliłbym się zaprosić Cię na randkę, chociaż i to pojęcie ma dziś jakże inne znaczenie… Jest o.k. coraz większy spokój duszy, bez literatury, czytam uważnie książkę, którą sam piszę. Jak zwykle w lekturze obowiązkowej, opuszczam piękne ,,opisy przyrody”, całą uwagę skupiam na ,, farszu” , co Artysta chciał przez to powiedzieć. Nie potrzebuję encyklopedii, leksykonów ponieważ tym tym Artystą, ja jestem, sam kreuję nie tyle otaczającą mnie rzeczywistość… ino jak to godojom u nos, chopie mniej to wszystko w rzyci…..
Hej Kats. Gadam nie po to by się wygadać, wiem a może więcej niż wiem, chcę ino kolejny raz się otworzyć. Ogarniam siebie , z pełną świadomością właśnie siebie, że znajomością wszelkich uwarkowań, wiedzy o nich a jednocześnie bezsilności by je po prostu wypierdolić, już nawet nie z tak bardzo dokuczliwego. .,,ja”, ale z biologii. Konflikt między świadomością, a popieprzonym altruizmem trwa. Znam drogę oświecenia, ale nie znam, choć doświadczam demonów.,
Cieszę się Dudku, że jest lepiej, wysyłam Ci dużo miłości <3 Pisanie książki to też jest fajny sposób pracy ze sobą, mam nadzieję, że kiedyś ją opublikujesz i dasz nam cynk 😀 Mnie wiek nie przeszkadza, bo umówić się na herbatkę mogę jak najbardziej, ale i tak tylko i wyłącznie po przyjacielsku:) Miejsce u mego boku już zajęte i nie muszę szukać szczęścia gdzie indziej, gdyż mam je przy sobie na codzień <3 Dziękuję za życzenia i również życzę Tobie dużo dobrej energii i miłości, zwłaszcza dla samego siebie 🙂
Dudek, chopie słuchaj, zrób taki myk. Wyobraź sobie, że tworzysz postacie do powieści. Bierzesz dwie kartki, i na jednej opisujesz siebie jakbyś opisał postać bohatera swojej książki. Wypisujesz swoje cechy charakteru, swoje wady i zalety, to co lubisz i to czego nie. Na drugiej kartce natomiast opisujesz bohatera-wersję, którą chciałbyś być. Tak jak np bohater ewoluuje na lepsze w trakcie powieści. Wyobraź sobie co ta osoba by zmieniła, jaka by była żebyś po przeczytaniu stwierdził, że to fajny gość. Tylko pisz bez zaprzeczeń, np na pierwszej kartce osoba z tendencją do obwiniania się, a na drugiej nie, że osoba, która się nie obwinia, tylko raczej, że ktoś kto jest dla siebie łagodny i wyrozumiały, przyjmuje zarówno wygrane jak i porażki za cenne lekcje, z których dużo wynosi, uważa, że robi zawsze tak, jak najlepiej na dany moment umie i tak też się zachowuje, dokładnie tak, jak najlepiej jest w tej chwili w stanie. Jak już to sobie wpiszesz, to pomyśl, pofantazjuj, jakie zdarzenia mogłyby zmienić bohatera z takiego na takiego, co musiałoby się stać, żeby doprowadzić do jego zmiany. Oczywiście im więcej wymyślisz tym lepiej 🙂 A potem zobacz jak się z tym poczujesz, co się zmieni w Tobie. I zadecyduj co dalej:)
Kats, dziewczyno, a jak myślisz, co ja robię od lat, już kilka brulionów zapisane. Pewnie grafomania, ale pisana piórem. W czasach mojego dzieciństwa był taki przedmiot –
kaligrafia. Miałem zamiar na hi, hi, ,,łożu śmierci” przekazać to dzieciom, tak jak zrobiłem z pamiątkami po ich dziadku. Walczył pod Monte Cassino. Teraz nie mam pewności czy nie poszły na Allegro, ale już mnie to wali. Masz rację, czas zadbać o siebie. Co do ,, herbatki „, jestem za i bez obaw, dawno wyłączyłem się z relacji
,, męsko – damskich ” Sorry, ale już wiem jakie są kobity…..taki dżok. ?
To tylko sugestia ; Symbiont- Dusza nie jest Wami, jest eterią, esencją istniejącą na miliardy lat użytku. SYMBIONT JEST NIELOKALNY. Jest przypisany do rzeczywistości określonej przestrzenią i istnieje nie zależnie od ciała fizycznego….
Dłuższy komentarz znajdziesz na …
Nie wiem co robisz od lat;) Tak mi się wymyśliło, i pomyślałam, że mogłoby pomóc, więc napisałam 🙂 Może ktoś sobie z tego skorzysta, a może nie i też dobrze 🙂 Bawią mnie takie z góry ustalone zdania o płci przeciwnej, mam od lat psiapsiółę, która ma tak głęboko wgrany program jacy to faceci są okropni, zdradzają i w ogóle, że nic jej się nie przetłumaczy:) Domyślam się, że piszesz to pół żartem, ale coś jednak jest na rzeczy, skoro takie cuś napisałeś. Ja uważam, że ludzie każdej kategorii istnieją i nie ma to żadnego związku z płcią, bo i po tej i po tej stronie można znaleźć wszelką różnorodność jednostek:) Może poszukaj w takim razie więcej informacji na temat kasowania sobie takich różnych nie fajnych programów. I psychologia i duchowość ogarnia takie rzeczy.
To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz”
To na razie tyle co mogę powiedzieć o moim niebycie, kurewsko bolało…..ale już nie boli.
Uściski, niebawem BĘDĘ.,
Pepsi, wszystkiego dobrego, radosnego i spełnienia tego co sobie życzysz. Dziękuję, że pomagasz dbać o zdrowie 🙂
Kochana Pepsi❤️?na zawsze w drodze ?
zdrowieję; trochę się podwiozłam na farmacji. Jestem szczęściarą.
Pepsi, znowu pospieszyłaś z opieką i miłością w sam czas.
Też Cię kocham. Jestem wzruszona.
<3
Teraz Peps do Ciebie, podejrzewam że Kats ma już dość moich umizgów. Moja myśl –
Jak cudownie mieć kogoś, kogo nie musisz mieć…..Kiedyś, jeśli pozwolisz opiszę moje pierwsze metafizyczne przeżycie….
Dziękuję.
Kolejny wpis, który trafia do mnie dogłębnie.
Masz Moc Kochana!
W tym wcieleniu będę Ci wdzięczna dozgonnie. W kolejnych te bym chciała pamiętać, ile dobra od Ciebie otrzymałam.
z miłością
Jezus, mega wysoka świadomość. Ciekawi mnie dlaczego o tym nie mówił ( tu i teraz, inny poziom świadomości, że to gara itd.) a może mówił? Jeżeli tak to w pokrętny sposób.
No i dlaczego dał się zabić w tak młodym wieku i w takich męczarniach. Do końca mówił o Bogu i na końcu, że On Go opuścił.
I ukazywał się wiele razy po śmierci-czyli, że błąd systemu?
No i nadstawianie drugiego policzka- czyli nie piętrzenie potęcjałów?
niewiadomo czy dał się zabić, to raczej nie jest prawda
To raczej jest prawda, dlatego zalogowal się jeszcze raz do systemu żeby w spokoju stopić się z Absolutem. W tym wlaśnie znanym wzięcie na siebie roli Wybrańca wciągnęlo go i pocięło przy udziale gawiedzi…
Raczej nie zginął w ten sposób, pisałam o tym kilka lat temu, są poważne dowody, że odbyło się to inaczej.
Nie czytalam kilka lat temu bloga, czyli jak?
Peps,
pamiętam tylko, że odszedł, bo „ma się wypelnić.” Nie wiem co było potem.
Apropos opisanych w internetach, jak kiedyś trafię na coś, co choćby przypomina to co pamiętam to wrzucę. Sama jestem ciekawa szerszej persperktywy.
Pepsi Kochanie kiedy mozna spodziewac sie VITAMIN D3+K2 – 90tab? Czy do nowego roku sie pojawi? Musze uzupelnic, bo zrobilam przerwe a mam niedobory ;/
Niestety dopiero po nowym roku będą
Nie jest prawdą, że dał się zabić??????
są różne na ten temat opracowania
To najważniejsze opracowanie tak mówi, a nawet różni świadkowie to spisali
Na działanie witaminy c też są różne opracowania, jednak takie jedno potwierdza jej dobre działanie.
Proszę nie traktować ewangelii jako zapisu kronikarskiego. One były spisywane jakieś sto lat po śmierci Jezusa, a przy óweczesnej średniej długości życia ok. 40 lat spisywało któreś kolejne pokolenie. Przekazy ustne mają to do siebie, że kolejne osoby coś od siebie dorzucą, żeby upiększyć. Poza tym w trakcie życia Jezusa i po jego śmierci całe wybrzeże Morza Śródziemnego było pod ponowaniem rzymskim. Rzymianie jako pierwsi mieli w armii kronikarzy, których zadaniem było opisywanie podbitych krain. Z jednej strony dowódca robił sobie pozytywny piar przed cezarem a z dugiej strony była to informacja dla podatników na co idą pieniądze i jak potężny dzięki temu jest Rzym. Gdyby faktycznie jakieś cuda były, to na pewno zostałyby opisane, bo ludzie od zawsze ekscytują się czymś w stylu „Matka Boska na szybie okna”. W opinii historyków w tamtym czasie i miejscu było kilku takich nauczycieli. Szaweł z jego twórczością jest podobo dobrze opisany. Gdyby żył w dzisiejszych czasach, to pewnie należałby do grona osób z silnym parciem na szkło. A niedawno pojawiła się informacja, że naukowcy odnaleźli grób rodzinny, w którym jest ojciec, matka, Jezus i jego rodzeństwo. Czyli nie było wniebowstąpienia i wniebowzięcia. Do przekazów z tak odległych epok najlepiej podchodzić na spokojnie, a jeszcze lepiej zostawić je historykom.
I też się bał i lękał, może nawet miał nerwicę lękową. Tyle że umiał się zresetować np na pustyni.
On miał absolutny kontakt z duszą, a dusza wie, więc i on wiedział
To święta nie są kolejny raz dla mnie. Kocham Cię.
To ja jeszcze poprosze o wpis o kontakcie z duszą w sensie jak nawiązywać, żeby Panna Doskonała raczyła przemówić, bo moja na pytanie co lubi robić milczy jak zaklęta, wróć odgrywa prace u podstaw z poprzednich wcieleń, no bo się w najem oddałam.
dusza rzadko mówi pełnymi zdaniami, chociaż zdarza się, że usłyszysz taki głos w głowie, dusza albo milczy, albo czujesz taką niejasność, dyskomfort, lub taki rodzaj miłego przyzwolenia, poczucie że jest ok. Ale trzeba mieć na uwadze, że dusza niekiedy czuje się jakby skrępowana i dopiero po pewnym czasie oswaja się, dlatego, gdy szukasz potwierdzenia, czy jesteś na swojej drodze, na początku możesz nie dostać odpowiedzi jasnej, potwierdzającej, tylko za chwilę. Przykładowo, nagle Twoja sytuacja materialna zmienia się i zaczynasz żyć w dobrobycie. Dusza, która tak naprawdę chce dla swojego awatara dobrobytu, zadowolenia, spełnienia, na początku będzie dawała jednak oznaki jakiegoś skrępowania, a potem dopiero poczujesz jej zgodę. Gdy jesteś na nie swojej drodze, nie poczujesz tej zgody. Niekiedy jest też tak, że ego będzie tak lawirować, zmulać, przekabacać, że dusza się po prostu chowa głęboko i nawet nie ma jak jej pytać.
Dzięki
Potrawię to sobie 🙂
Wspaniały wpis ❣️Tobie też mnóstwo miłości .
Peps, gubię się w tym wszystkim, wiem że święta to tylko kod, który przywarł do mnie a jednak to były jedyne chwilę kiedy czułem się kochany. Kurwa, jeszcze wczoraj byłem spokojny, radosny…. dziś czuję się skopany, obolały, przerażony….. znów demony….-
zrób to, zrób to….Co za jebana kiła mnie żre?
Czy już naprawdę nie ma we mnie dobra ?
jest tylko dobro w Tobie
I paradoksalnie to dobro mnie niszczy. Kiedyś, kiedyś na moje słowa, że przecież
,, Chrystus uzdrawiał za darmo ” – odpowiedziałaś – ,,, i jak skończył….” Czy ja też mam pozwolić w imię miłości by mnie zniszczono ? Jakąś okrutna prawidłowość determinuje moje życie, a mam jego świadomość pewnie od niemowlęctwa. Już dawno pojąłem skąd w mojej dość wcześnie rozpoczętej twórczości (?), pojawia się wciąż motyw Syzyfa. Powtarzam, jeszcze wczoraj przed wieczorem, byłem prawdziwy, na tyle pewny siebie, że nie zawahałem się napisać do byłej, od dawna uważam bowiem że jestem cynicznie robiony w chuja w sprawie alimentów. Reakcją był stek bluzgów od syna, obwiniającego mnie o całe zło tego świata, ona kolejny raz posłużyła się emocjami zmanipulowanego chłopaka. I nagle czytam….,,Dudku, bądź miłością, ona wróci….Nie kocham po to by coś ugrać, kocham bo miłość jest we mnie, chyba że sam przed sobą udaję, jestem wyrachowany choć być może nie jestem tego świadomy, wypieram to z siebie. Taka prawda też ma sens, tłumaczyłaby cały syf. Mea culpa…
Sorry Peps, wiem że łykend a ja ci truję dupę
nie trujesz, piszesz, to ma wartość samo w sobie
Dzięki Peps, zresztą wiesz, że z mojej strony to ,, kindersztuba „. Przed chwilą kupiłem sobie bro. , świadomie ponieważ znam łagodny wpływ na rozhuśtane ego, działa inaczej niż wóda, której wypiłem morze. Budzę się i ,,nie chwalący, Tyś to uczyniła”
Póki co odpuszczam, nie jest łatwo – kłania się jak zwykle Ks.Myszkin, z nim też pora się pożegnać. Czas zadbać o własny interes.
Zajebiście Cię kocham, co prawda miłością
,,planktoniczną”, ale od pierwszego wejrzenia. ?
jesteś niekiedy krnąbrnym dzieckiem po prostu, co nie znaczy, że mniej kochanym, a wręcz przeciwnie <3
Takie wpisy, takie Twoje, to uwielbiam ❤ Pepsi, a słuchałaś może Alexa Berdowicza? Ciekawe bajki opowiada 🙂
Pyszny wpis, dziękuję Pepsi <3
Wyżej życia nie mam potrzeby podskakiwać. Niech się dzieje co się dziać ma. W tę czy to wewtę. Pozdry
To ładne. Pozdry2
hej, nie wiem w ktory post wrzucic pytanie me wiec przyszlam tutaj. ZABIEG HYDROKOLONOTERAPII. co sadzicie o tym? wykupilam sobie ten zabieg, wiem ze musze, czuje, chce . ale tez zapisalam sie do dietetyczki i ona mi mowi ze nie ze pod zadnym pozorem, bo to wiecej szkod niz pozytku. ze bede sie musiala dlugo po tym naprawiac. zglupialam. znalazlam jakis artykul ktory jest na nie, ze nie ma zadnych naukowych tez ze pomaga bla bla. nigdy w lekarzy za bardzo nie wierzylam, wole naturalne metody ale teraz mam metlik. robil ktos? opinie? za i przeciw? rady? przestrogi? z gory dzieki za odp
Po prostu według mnie naturalnie się tego nie robi, to się robi dietą, sokami warzywnymi, zielonkami. Owszem zwierzęta płuczą sobie odbyty, jak mają okazję, ale to jest odpowiednik zwykłej lewatywy.
Pepsi znowu do ciebie pisze ale co moze oznaczac niewielka czerwona plamka,około 0,5 cm na grzbiecie noska dziecka 12 lat ,wszystkie zalecenia wczesniejsze stosuje u dziecka tj.wit d3+k2 liposomal,1/2 tabl.green&fruits,omega 3 .
pojawiła się nagle?
Okolo 3 lat w każdym badz razie wczesniej nie mial