fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 351 948
188 online
46 183 VIPy

Prawo założenia. Jak manifestować, aby być już tam gdzie idziesz i mieć to, o czym marzysz? ✎

Wszyscy buddowie wszystkich wieków mówili coś bardzo prostego:

Bądź, nie próbuj stawać się

prawo założenia, manifestacja

Skąd to się wszystko wzięło?

Słyszałaś zapewne o channelingu (kanalizmie), fenomenie parapsychologicznym, że osoba w transie, a na pewno w stanie PODWYŻSZONEJ ŚWIADOMOŚCI za pomocą „kanału” łączy się ze yyy … sobą w serwerowni. Tak ja to nazywam, ale chodzi o tak zwany wyższy system świadomości, jak kto woli, absolut.

Neville Goddard to jeden z takich przykładów, ale też Zeland, Michel, Boski Lekarz, Abraham i wielu, wielu innych.

Neville Goddard pojął, że cała Twoja rzeczywistość, to jesteś Ty na zewnątrz siebie. Czyli, że Twoja rzeczywistość jest Twoim lustrem, i że nieustannie coś manifestujesz, ucieleśniasz, krystalizujesz bez względu na to, czy tego chcesz, czy nie. Robisz to cały czas za pomocą swoich przekonań, wiary, i emocji. Robisz to niejako automatycznie, na nieświadomce.

I że wystarczy przestać oceniać przeszłość i zacząć świadomie marzyć, niemalże czarując rzeczywistość. Przestać jarać się brakiem (tak, ego może przetrwać tylko dzięki odczuwaniu braku), zamiast tego DOCENIĆ swoją rzeczywistość

Goddard, taki Gandalf ( postać z Tolkiena mitologii Śródziemia, jeden z głównych bohaterów powieści Hobbit) w dziedzinie rozwoju osobistego, przekonuje, że dzierżysz różdżkę, która może zmieniać świat.

Akcja prozdrowotna tylko 4 tygodniowa! A kysz STRES OKSYDACYJNY!
100% Organiczne, sproszkowane grzyby Reishi This is BIO
100% Organiczna Chlorella This is BIO
Idealnie!

(bmccomplementmedtherapies.biomedcentral.com/articles/10.1186/s12906-018-2218-5)


prawo założenia, manifestacja

Wystarczy tylko ODPOWIEDNIO WYMACHIWAĆ WYOBRAŹNIĄ i przekonaniami

I OTWORZY SIĘ PORTAL do krainy, gdzie pragnienia materializują się z powietrza.

O ile tylko Twoje myśli i CZUCIE są skoordynowane na marzenie, które JUŻ SIĘ SPEŁNIŁO.

Co z tego, że dopiero w Twoich myślach.

Podświadomość nie odróżnia wyobraźni od rzeczywistości. Jednak Twoją podświadomość, która wyświetla obraz kształtują emocje, więc takie muszą być emocje.

Czujesz zapach, widzisz kogoś za oknem, dotykasz faktury płaszcza, widzisz kawałek fajnej ręki z włoskami, i już w tym jesteś.

Czas płynie w dowolnym kierunku, a Amazon Wszechświata ma wszystko dla Ciebie.

Jednak musisz wcześniej założyć wibracyjnie, że już to masz. Że już tym jesteś. Że już minął rok od ślubu, a teraz sobie siedzicie radośnie i oglądacie nieruchomości w necie. Ważne, żeby widzieć to wszystko ze środka siebie.

Jak więc za pomocą nawet całkiem krótkich wizualizacji i afirmacji, czyli marzeń  przyciągać do swojego życia wszystko, czego dusza zapragnie.

Jest jeszcze sprawa, jak rozwalić mur wewnętrznych blokad, które jak złowieszcze harpie krążą wokół Twoich marzeń?

To za trudne, tego nie dam rady. Chcę, to znaczy, nie mam, czyli dostajesz wibrację nie masz.

Niech ilość Twoich poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)

Codzienne 4 szklanki (na bazie wody z cytryną), wspierające dotlenianie, oczyszczanie,

NAWADNIANIE i odżywianie komórek!


prawo założenia, manifestacja

Magiczny podręcznik Neville’a, gdzie znajdują się zaklęcia tak potężne, że mogą obrócić Twoje życie do góry nogami, tymi fajnymi:

  • Wyobraźnia to Twoja różdżka

Może być krótko (nawet minuta), ale masz to POCZUĆ WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI, że już tam jesteś, że już to masz

  • Żyj, jakbyś już to miała

Zamiast marzyć o wypasionej chacie, zachowuj się, jakbyś już w niej mieszkała. Może nawet znajdź pokój dla hipogryfa*.

*Hipogryf, to stworzenie fantastyczne, będące połączeniem gryfa i klaczy konia.

  • Uczucia to Twoje zaklęcia

To, co czujesz wobec swoich wyobrażeń, jest RÓWNIE WAŻNE jak same wyobrażenia. Pozytywne emocje z nosa, z oczu, z dotyku, z serca, z żołądka, to jak TURBO DOŁADOWANIE dla Twojej różdżki.

  • Założenie to Twój patronus*

Przyjmij, że to, czego pragniesz, JUŻ SIĘ SPEŁNIŁO, i DZIAŁAJ Z TEJ PEWNOŚCI.

*Patronus jest formą pozytywnej energii, zmaterializowanej pod postacią srebrzysto-białego obłoku, najczęściej przybierającego formę zwierzęcia-strażnika.

  • Techniki wizualizacyjne to Twoje czary

Praktyki takie jak SCENA KOŃCOWA (slajd końcowy u Zelanda, gdy wizualizujesz już zakończenie procesu, czyli osiągnięcie celu) czy metoda drabiny mają na celu wzmocnienie Twoich WYOBRAŻEŃ I UCZUĆ związanych z marzeniami.

Trzeba jednak uważać, by nie wpaść w pułapkę obsesyjnego sprawdzania, czy marzenie już nie zapukało do drzwi, gdyż.

ZBYT NATARCZYWE OCZEKIWANIE MOŻE PRZEPĘDZIĆ nawet najbardziej zainteresowaną złotą rybkę.

A teraz porada dla wszystkich aspirujących do tytułu Mistrza Manifestacji:

Codzienne afirmacje, medytacje i wizualizacje to jak codzienne mycie zębów i 4 szklanki. Może nie najprzyjemniejsza czynność, ale efekty zdumiewające.

To one pomagają UTRWALIĆ W PODŚWIADOMOŚCI to, co chcesz przyciągnąć magnesem na lodówce.

prawo założenia, manifestacja

Jak rozbić mur wewnętrznych barier, nie narażając się na kontuzje?

Jest na to kilka trików:

  • Analiza przekonań

To jak detektywistyczne śledztwo w poszukiwaniu tego, co Cię blokuje. Spisujesz czarne myśli, potem bierzesz je na przesłuchanie i zastanawiasz się, skąd się wzięły i jak je przekabacić na stronę dobra.

  • Praca z afirmacjami

Tworzysz pozytywne hasła jak Miss Wszechświata w wywiadzie na scenie po wyborach.  Codzienne powtarzanie to jak codzienne ćwiczenia. Podświadomość kształtuje też głośne powtarzanie, na początku nudzi, a niekiedy boli, potem daje efekty.

  • Wizualizacja sukcesu

Tu polecam pełną immersję*, jak przy oglądaniu ulubionego filmu. Im bardziej „wczute”(zapach, dźwięk, dotyk, widok za oknem) obrazy, tym lepiej. Wystarczy 1 minuta immersji, ale przyłóż się.  Masz wszystko, o czym marzysz. Siedzisz w sobie, nie że widzisz siebie z boku.

*Immersja to proces „zanurzania” albo „pochłaniania” osoby przez rzeczywistość wirtualną. Następuje tak zwane „zanurzenie zmysłów”.

Wyobraźnia rządzi

prawo założenia, manifestacja

Utrwalanie nowej rzeczywistości. Jak nie stracić efektów manifestacji?

Podtrzymywanie efektów manifestacji wymaga pewnej dyscypliny.

Po osiągnięciu pożądanego stanu, ŁATWO JEST POWRÓCIĆ DO STAREGO MYŚLENIA, co może  zniweczyć Twoje wysiłki.

Dlatego tak ważne jest, aby utrzymać wizualizację osiągniętego celu i pielęgnować uczucia, jakie towarzyszą NOWEJ rzeczywistości.

To nie tylko pomoże w utrwaleniu efektów, ale również w PRZYCIĄGANIU DALSZYCH pozytywnych doświadczeń.

Kilka błędów, które mogą sprawić, że zamiast przyciągać marzenia, będziesz je odpychać jak akwizytora

  • Niespójność: Afirmujesz jak milioner, martwisz się jak sknera

Zamawiasz frytki, colesław i colę koniecznie zero. Niespójność.

  • Nadmierna kontrola: Chcesz rządzić Wszechświatem, a zapominasz, że nie jesteś jego CEO*

*Chief executive officer (CEO) – najwyższe stanowisko kierownicze w spółkach w systemach.

Planowanie jest ekstra, ale pamiętaj, że Wszechświat ma swoje własne plany i nie zawsze dostajesz update (aktualizacje).

Daj przestrzeń na niespodzianki, może okażą się lepsze niż Twoje excelowe tabelki.

  • Nadmierna analiza: Myślisz więcej nad manifestacją niż Herkules Poirot nad zagadką kryminalną

Analiza jest ważna, ale pamiętaj, że nie odkrywasz tajemnicy Atlantydy.

Dobrze jest PUŚCIĆ kontrolę i POZWOLIĆ, by rzeczy działy się naturalnie.

GREENS & FRUITS TiB® to BOGATY KOMPLEKS składników w specjalnie opracowanej,
wegańskiej formule łączącej obfite źródło naturalnych witamin i minerałów, wyciągów z warzyw, owoców,
alg morskich oraz potężnej dawki antyoksydantów.
Dopełnieniem tej wyjątkowej formuły jest imponująca lista (PONAD 50!) ziół i enzymów oraz probiotyk.


prawo założenia, manifestacja

  • Brak cierpliwości: Chcesz wszystko i to natychmiast

Wszechświat nie działa na zasadzie next-day delivery. Dżizas ile tych anglosasczyzmów, przecież to dostawa następnego dnia. Daj czas swoim marzeniom, aby mogły dojrzeć.

  • Skupianie się na brakach, nie na obfitości: Liczysz każdy grosz, zamiast cieszyć się tym, co masz

To jak skupianie się na jednej chmurze w słoneczny dzień. Skup się na obfitości, a przyciągniesz więcej dobrego.

  • Ignorowanie intuicji: Twoja wewnętrzna mądrość mówi TAK, a Ty robisz NIE

Słuchanie intuicji to jak korzystanie z wewnętrznego GPS-a. Może nie zawsze wiedzieć, co jest najlepsze, ale na pewno nie sprowadzi Cię na manowce.

  • Zapominanie o wdzięczności: Pamiętasz o marzeniach, ale zapominasz podziękować za to, co już masz

Wdzięczność, to jak codzienne podlewanie Twojego ogrodu marzeń.

Im więcej wdzięczności, tym bujniejszy ogród.

Tego ogrodu nie da się przelać.

 

(Visited 6 410 times, 4 visits today)
-
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Może rzuć też gałką na to:

Dobre suplementy znajdziesz w Wellness Sklep
Disclaimer:
Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.

Komentarze

  1. avatar Libusza Wierzchanowska Fic 11 lutego 2024 o 14:12

    Pepsi tytuł Mistrza Manifestacji już zgarnęła jedna lachona z Wawy o egzotycznym imieniu na L…a. 😂

    1. avatar Pepsi Eliot 11 lutego 2024 o 16:21

      Nie znam 😀

    2. avatar Przemko :-) 11 lutego 2024 o 22:09

      Tych mistrzyń to już jest chyba więcej 😀

      Warto też sobie uświadomić, że każdy z nas jest Mistrzem Manifestacji. Bez wyjątku.
      Wystarczy po prostu spojrzeć na swoje własne życie. To wszystko co każdy z nas ma obecnie w życiu to jest tylko i wyłącznie nasza perfekcyjna manifestacja. Oczywiście wielu powie, że co, że jak, że niby ta kiszka? 😀 Ale przecież to jest tylko ocena naszych żyć. Płynąca z ego. Ale ta ocena, jaka by nie była, nie ma wpływu na jakość manifestacji. Manifestacja zawsze jest perfekcyjna. Zawsze dostajemy dokładnie to co zamówiliśmy. Zawsze otrzymujemy po mistrzowsku. Więc zawsze jesteśmy Mistrzami Manifestacji.

      Oczywiście większość naszych manifestacji jest całkowicie nieświadoma. I zapewne różnorakie Mistrzynie 😉 próbują sugerować, że ich tytuły biorą się z umiejętności świadomego manifestowania. I zapewne tak jest, że niektórzy lepiej panują nad swoimi umysłami. Niemniej każdy z nas jest w stanie tego dokonać. To tylko i wyłącznie jest kwestia treningu. Pracy mentalnej. Technik, jak Pepsi opisała w artykule, jest sporo. Każdy znajdzie coś dla siebie. I każdy może próbować. I każdy może zwiększać świadomość procesu. Nie ma ograniczeń. Wszak, abstrahując od mistrzyń, i tak jesteśmy jednością. I tak, w tym kontekście, jesteśmy równi 🙂

      Od zawsze jestem Mistrzem Manifestacji.
      Zawsze manifestuję wszystko to co chcę.
      Wszystko to co chcę chce mnie jeszcze bardziej! 😉

      1. avatar Pepsi Eliot 12 lutego 2024 o 05:38

        dzięki

  2. avatar kiszonka 11 lutego 2024 o 19:31

    Hej Pepsi,

    rewelacyjny wczorajszy bieg, piękne flow.

    I zgadzam się ze wszystkim, choć jest jeden aspekt, który zawsze był dla mnie życiowo trudny, mimo że całkowicie zgadzam się teraz z nim… to coś, co działa tak, jak to powiedziałaś, a jednak częściej niż rzadziej… nie możemy temu sprostać, nie ten etap własnej ewolucji?

    Mam na myśli ten luz, to puszczenie się ku wolności, ku wyobraźni, gdy już coś nam się spełnia, gdy jakiś etap pracy wydaje się pozytywnie zakończony. Powinno ponosić wtedy jeszcze mocniej ku przodowi, bez więzów przeszłości, bez natręctw, bez zaniechań… a czasem jednak nadejdzie… demobilizacja, osadowienie na laurach, zatrzymanie.

    Może to sprzeczność intencji za tym stoi, gdy staramy się i osiągamy kolejne stopnie, z grubsza wiedząc, po co to robimy, a może jednak nie do końca wiedząc, tylko na nieświadomce brnąc w jakimś zapale, który wyhamowuje pustka intencji, i wtedy siła równoważąca odzywa się, biorąc swoje. Mam na myśli sytuacje, gdy to nie jest jakiś krótki zryw, ale upadek jednoski po ciężko wykonanej pracy, upadek nie z przyczyn zewnętrznych, ale ewidentnie z otchłani własnej słabości, upadek zaniechania.

    Więc co robić, gdy nie ufamy sobie? Wtedy jednak musimy jeszcze nadal ściągać lejce, jednak nadal się chłostać w taki czy inny sposób, żeby nie ustać. I nie chodzi o sytuacje z przeszłości, kiedy niezrozumienie było we mnie tak ogromne, że przecież można spokojnie to już zrozumieć i odstawić do lamusa, i nie rozstrząsać. Myślę o tym, jak nadal bardzo sobie nie ufam, choć zmysłowo dane mi już było odczuć wszystkie pozytywne skutki mentalne tego, jak działa odstawienie nałogu złych myśli, negatywnych ocen i niekonsekwencji. Wiem już co to spontaniczny zachwyt, poczucie uwolnienia, brak pretensji do kogokolwiek, a jednak… nie ufam sobie, i nie ufam swojej konsekwencji na tyle, by móc pozwolić twórczej niekonsekwencji… no właśnie… pociągnąć mnie za dłoń? Chwycić się (kurczowo?) jej dłoni… kto kogo ma przez to jezioro niekonsekwencji przeprowadzić, jezioro pełne wirów… kto kogo, i z jakim to może być skutkiem?

    Więc nie ufam. W małych sprawach wiem, co znaczy odpuszczenie, że trzymanie się kurczowo planu dnia, gdy nie wszystko będzie zależało ode mnie, to głupota, bo czasem tak pięknie mozna się dać ponieść uwarunkowaniom zewnętrznym i w ciągu takiego pokawałkowanego dnia załatwić i nauczyć się więcej niż w dniu, który ograniczony umysł mógłby sobie obmyślić samodzielnie. Ile bardziej przerażają mnie teraz dni wolne, choćby niedziele, gdy nic mnie nie ogranicza, gdzie cały ten dzień mógłby być właśnie twórczym jeziorem niekonsekwencji… a czasem staje się mętnym bagienkiem zagęszczonym bezczynnością, gdy dokładnie wiadomo, co można i trzeba zrobić.

    To nie to, że przyzywam do siebie demona odpoczynku i usprawiedliwiam się nim… wręcz przeciwnie, nie czuję żadnego zmęczenia i nie chcę odpoczywać, ale w chwilach poza gonitwą… chciałoby się (Ha! …brak, powinno się…) twórczo żyć. I nie chodzi mi o jakieś wydumane ambicje, to już znam. Ale żeby przerwać tę bezczynność, czasem wychodzę po prostu na spacer prosto przed siebie, niemniej i to błądzenie nie okazuje się twórcze, wręcz przeciwnie, dopiero wtedy dopadają mnie myśli o przeszłości…

    A jednak… nawet tych myśli boję się już mniej. Już to jest lepsze – iść na taki spacer w cienie, ale chociaż być w ruchu, niż po prostu oddawać się tej bezczynności w bezruchu, pozwolić, by świat sam się szaleńczo kręcił wokoł mnie dookoła, żeby się scrollował, owijał wokół mnie, gdy tylko widzę jego treść i ekscytuję się nią, ale nie mogę się z niej w tym momencie niczego nauczyć, niczego sensownego przyswoić.

    Takie dni czasem spotykają mnie na drodze. Wiem, że to tylko dni do zakreślenia w „gorszy dzień”, ale jak sprawić, by się nie rozlały…. „Gorszy dzień” to po prostu nazwa naczynia, probówki z cienkiego szkła. Ciecz się pieni i obserwujemy, czy nie wzbije się zbyt wysoko. Jeśli znamy warunki reakcji, być może wiemy, jak to przyhamować, wyciągamy ją z ognia ku chłodowi lub na odwrót, żeby przesunąć stan równowagi.

    Nie chcę tu smęcić, a jednak niewesoło mi się jakoś ten wywód rozwinął. Jedyna myśl, która naszła mnie jeszcze w trakcie słuchania lajva, że może za klęską niekonsewkencji (zamiast tryumfu przejścia przez niekonsekwencje) stoją te intencje nie dość jeszcze niesprzeczne. Co jeszcze może być przyczyną… lub ratunkiem?

    Powiedziałaś, że można wtedy podstępem zaprząc ego do nowej roboty, że chociażby te obiegi ego po własnej orbicie będą jakimś stabilnym układem odniesienia, dość jałowe, ale jednak pozwolą wyrysować jakieś osie. Może tutaj mści się moje małe ego, swoją małością świetnie się adaptujące. Da się je zaprząc do małych spraw, ale nie generuje to zbyt wielkich prądów.

    Oczywiście, że to może być podstęp ego, zwłaszcza że ono się tu podejrzanie w ogóle jakoś usunęło w cień. A jednak widzę to w głębszym wymiarze, tzn. że istnieją nie tylko wady na poziomie konfiguracji ego, ale swoją drogą istnieje przecież ta jakość ewolucyjnie wypracowana, która być moze jest po prostu u mnie jeszcze zbyt wątła, i że to gdzieś dojmująca słabość jaźni się w tym jednak odzywa (tu mamy rozbieżność bo ja nie wierzę w doskonałość na tym wyższym poziomie, tak jak ty go koncypujesz).

    1. avatar Pepsi Eliot 11 lutego 2024 o 19:39

      Hej Kiszonka, dzięki za jak zwykle ciekawy koment.
      Bo jest tak, że tacy nadwrażliwcy, którym się niekonwencjonalnie eminemowsko wiodło w dzieciństwie nie sprostają prawu przyciągania. Potrafią być wdzięczni, ale i tak popadają w te swoje otchłanie niskich wibracji. I tak. Ale okazuje się, ze prawo założenia jest nadrzędne do przyciągania. że wystarczy trochę bardziej rozbudowana wyobraźnia, która podtrzyma fatamorganę zaledwie przez minutę, co może w końcu stworzyć zeskok na inną linię życia. gdzie o wiele mniej boli i jest dużo więcej miłości do siebie, więc wszystko się zaczyna układać. Tylko ze nigdy nie można przestać marzyć, bo jesteśmy w procesie pojawiania się i zanikania <3

      1. avatar kiszonka 12 lutego 2024 o 13:29

        Hej Pepsi,

        dzięki za słowa otuchy. Dobra myśl, że w takich chwilach marzenia mogą być deską ratunku. Wyrzucam sobie że marzę, zwlekam te marzące myśli jak mokry płaszcz… a idzcie mi stąd, jeszcze wy tutaj? Po co?
        Ale…j akoś nie mam ochoty marzyć o złych rzeczach, są to marzenia o lepszej rzeczywistości, więc… spróbuję dać się im przez chwilę ponieść, podostrzyć je, skupić choćby na tym myśli, żeby się przez chwilę tak nie rozłaziły… i może to podniesie wtedy wibracje wystarczająco, żeby wyjść z letargu, to się może udać!

    2. avatar Przemko :-) 11 lutego 2024 o 22:07

      Masz to co ja. Ja też tak się zmagam co jakiś czas.

      Według mnie nie ma co absolutnie się chłostać. Wręcz przeciwnie. Ukochaj siebie. Ukochaj jeszcze bardziej swoje wewnętrzne dziecko. Mnie jako mężczyznę niezbyt przekonywały takie propozycje. Ale jednak lajwy i artykuły Pepsi aby nie zabijać grubej dziewczynki sprawiły, że zacząłem inaczej na to patrzeć. Co prawda Pepsi mówi o tym w kontekście odchudzania. Ale zrozumiałem, że każdy mały Przemko, większy Przemek czy każdy Przemysław we mnie żyje. I jeśli któryś z nich miał braki, nie ważne z jakiego powodu, to teraz ja i tylko ja mogę te braki wypełnić. I zrobić to miłością, a nie ponowną karą.

      Według mnie tych różnych przekonań i traum może być w niektórych nas tyle, że one wychodzą na wierzch z coraz głębszych czeluści. Już myślimy, że jest ok. Że się pozbyliśmy dziadostwa na zawsze, a tu cyk. Znowu coś niefajnego się z nas wylewa. I znowu trzeba się tym zająć. Jeśli trzeba to ukochać. No i pozbyć po raz kolejny.

      😃❤️

      1. avatar kiszonka 12 lutego 2024 o 13:34

        Dzięki Przemko 🙂
        Tak, o tym aspekcie staram się tez pamietać, ale czasem bardziej ponosi mnie niecierpliwość, i to wszystko niweczy. Czasem to nawet nie jest kwestia porównywania się z kimś, bo w sumie rozumiem swoje deficyty i wiem, że każdy jakieś tam swoje ma, więc praca nad własnymi deficytami to tylko w moich rękach… i znowu niecierpliwość, jest postęp, ale to wciąż jeszcze nie to, bo tamto wciąż wyłazi… Nawet rozumiejąc, że w pewnym sensie te deficyty są nie do pokonania i są integralną częścią tego logowania choćby w aspekcie neuroróżnorodności, to ta niecierpliwość włącza się nawet na własnym punkcie – przecież przedwczoraj mi się udało, a dzisiaj już nie…
        To paradoksy ego, ta lepsza wersja z przedwczoraj nie jest pociechą, nagrodą, cukierkiem w słoiki, ale wręcz przeciwnie, jakimś widmem, obiektem do porównywania się, zapętleniem. A przecież to jasne, że żadna ewolucja nie zachodzi liniowo, tak liniowo nie zachodzi proces zdrowienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się
Reklama

Polecamy bardzo dobrą  Witaminę D3+K2 TiB

Do ssania!

O wyższym wchłanianiu z receptorów podjęzykowych:)

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum