😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Mistycy i inni nawijają, że połączenie, skomunikowanie, usłyszenie własnej duszy, czyli wyższej jaźni, świadomości jest bardzo ważne dla naszej ewolucji, wzrastania, obniżania chaosu i entropii. Dobra, ale skąd wiesz, że łączysz się z prawdziwą, nieśmiertelną istotą siebie, z jednostką świadomości obdarzoną wolną wolą, a nie z podszywającym się pod głos duszy powidokiem lęku ego? Zeszłego dnia chciałam pogadać z duszą podczas biegania. Ego nadąsane, bo zwyczajowo rozkminy do mącenia błogości leśnych okoliczności miało. Natrętne myśli raz za razem podrzucały powidok lęku w moim brzuchu, bo tam, w okolicach wątroby jej (duszy w sensie) szukałam, spore jajo, a w nim mały, ruchliwy smok, jaszczur, dinozaur, coś w tym kształcie. Dość niemiła panorama wnętrza awatara, zresztą byłam pewna, że to nie moja dusza. Wtem, na przekór ego (pewnie dłuższy bieg zaczął stymulować harę), zabłysło malutkie światełko. Jednocześnie dinozaur wykluwający się z jaja, okazał się tym zaczarowanym świetlikiem, rusałką, ważką z czołówki Disneya. I nagle cały mój brzuch rozbłysnął światłem, głęboko ukryta (przed ego) dusza ujawniła się. Ego nic nie miało do roboty, tylko podkulić ogon i popaść w zachwyt. Posłuchałam duszy, trening dobiegł końca. Jedno jest pewne, że gdy docierasz do swojej duszy zaczynasz odczuwać całość siebie i otaczającej Cię rzeczywistości materialnej i transcendentnej jakby to brzmiało teraz wariacko. Po prostu wiesz, że jesteś tym samym, ale kij z tym teraz.
Spoks. w didaskaliach Nie będę już mówić spoko, bo zmienił mi się gust do słów. Będę teraz odpowiadać uspokajająco: „spoks”, lub ponownie przeproszę się z „git”:)
A więc bez specjalnego zastanawiania się, zrób listę pierwszych 100 rzeczy, które kochasz. I mogą się na niej znaleźć obok ulubionych dzieci, i bliskich, również szarlotka Twojej babci, kawa pachnąca Starbucksem, sobotnie poranki, jazda na deskorolce, czy pisanie anonimowych donosów. No dobra, wiadomo, że nikt tego u siebie nie lubi. Nie szczędź słów i w pewnym momencie zobaczysz, że zaczniesz kopać coraz głębiej, poczujesz, że dotknęłaś duszy. Wszystkie punkty z tej listy stu, a szczególnie te kilka pierwszych i kilka ostatnich są najbardziej karmiące Twoją duszę. Dusza poczuje się żywa, zrównoważona, nie ma potrzeby chować się, uciekać przed ego. Im więcej robisz, dajesz swojej duszy, tym większy masz do niej dostęp. Łatwiej Ci będzie ją rozpoznać.
Nic dziwnego, że tak zwane satori, czyli napad szczęścia związany z wyłączeniem się na moment ego, najczęściej ma miejsce w naturze. Nie w domu, nie w pałacu, nie przed kompem, nie na tapczanie, tylko samoistnie w górach, często w rozległej przestrzeni. Zew natury sprawia, że możesz w jednym momencie połączyć się z duszą, spojrzeć na swoje życie z pewnej perspektywy, wyciszyć gadającą głowę. Z drugiej strony przyroda ma oczywisty dar wyrównywania spiętrzonych potencjałów. Piorun najkrótszą drogą wyrównuje potencjały chmury i ziemi. Ludzie lękliwi, mocno egotyczni, czyli głęboko uśpieni, mogą nie doceniać przyrody, bowiem w tej przestrzeni czystości, surowości i piękna, silniej odczuwają własną nierównowagę i zaczynają obawiać się sił wyrównujących. Żeby porzucić strach najpierw trzeba się na niego zgodzić, zaakceptować. A następnie wyjść mu naprzeciw, przyglądnąć mu się pod światło. Gdy zrobisz to na łonie natury, nagle może objawić się zmysł szósty, czyli przekaz z najgłębszego poziomu, z Twojej duszy. I zrodzi się wszechmogący zamiar zewnętrzny. Jedność duszy i ego sprawia, że Twój awatar może wziąć sobie od Wszechświata wszystko czego chce i bez trudu.
Medytacja to fantastyczny sposób, aby połączyć się ze swą duszą. Szkoda tylko, że nigdy jeszcze nie znalazłaś wolnej pół godzinki żeby pomedytować.
Usiądź w wygodnej pozycji z zamkniętymi oczami. Uświadom sobie, że masz ciało, po czym skup się na oddechu. Oddychaj głęboko z brzucha 5-6 razy. Najłatwiej to zrobić, gdy skupisz się na długim, dokładnym wydechu. Zacznij odczuwać przestrzeń i ciszę otaczającą ciało. Nie rozmyślaj o tym w miarę możliwości, tylko obserwuj. Jeśli jednak wciąż pojawiają się myśli, nie walcz z nimi, nic na siłę, bo nie odpuszczą. Nie angażując się wyobraź sobie swoje myśli jak liście płynące w dół strumienia. Po prostu daj im odpływać. Patrz na nie, ale ich nie przeżywaj, nie ekscytuj się. Kontynuuj, zauważając jakby puste miejsce w Tobie, wykorzystaj swój oddech, aby zwiększyć przestrzeń wewnątrz i wokół Twojego ciała. Jeśli to nie pomaga, można sobie wyobrazić tę przestrzeń jako białe światło wypełniające Ciebie i przestrzeń wokół. Zagłębiaj się w tej przestrzeni, pozwalając, aby całe ciało i umysł zagłębił się w niej, nadążaj z oddychaniem i używając każdy wdechu i wydechy do pogłębiania wtopienia w pustkę. Gdy zjednoczysz się z tą przestrzenią możesz zacząć odczuwać drżenie lub delikatny szum swojej duszy. Na tym etapie możesz poprosić duszę o wskazówki życiowe, też o uzdrowienie. Następnie zamień się w uważnego odbiorcę tego, co się zaczyna dziać. Pozostań otwarta, bowiem dusze komunikują się ze swoimi awatarami na wiele różnych sposobów. Teraz zakończ medytację, delikatnie wracając do świadomości swojego ciała fizycznego (awatara) i otwórz oczy. Abyś naprawdę zobaczyła korzyści z tej medytacji, w praktyce powinno się ją powtórzyć kilka razy. Zacznij od zaledwie (zaledwie?! Tyle czasu bez smartfona i facebooka?!) kwadransa medytacji dziennie, dążąc do półgodzinnej.
Gdy zaczniesz komunikować się z własną duszą, pojmiesz, że sporo czasu nie było Cię na własnej ścieżce, że tułałaś się bez sensu nadganiając drogi cudzymi ścieżkami, prowadzącymi nie do Twojego celu.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Właśnie, szum. Zdarza mi się go czuć, słyszeć po modlitwie przed snem, zwykle dziękuję wtedy za wszystko i proszę o prowadzenie, o wskazówki. Kiedy już nie „mówię” nic, właśnie wtedy ogarnia mnie uczucie rozświetlenia od wewnątrz, uczucie wypełnienia przez Źródło i wtedy właśnie pojawia się ten przyjemny szum, który nie pochodzi z zewnątrz, lecz jest słyszalny. Czuję wtedy spokój, wdzięczność radość i ogarnia mnie wtedy uczucie, że wszystko jest tak, jak ma być. Ciekawe, czy jest to ten sam szum, o którym piszesz?
z pewnością tak, Ty jesteś wierząca, więc pochodzi stąd, inni dostają się do duszy nie przez modlitwę, ale to ta sama dusza
Kochana PEPSI tak bardzo tego pragnę. Dziękuję za podpowiedzi. Pozdrawiam.
<3
Potrzebuję innego spojrzenia na sprawę z moim ojcem. Moje ego opisuje: nerwus, choleryk, narwaniec, były policjant, ponad 20 lat pracy z patologią, mieszkanie z matką – trucicielką wpieprzającą się do wszystkiego, chcącą rządzić wszystkim, kłótliwą, nieustępliwą, wredną (teraz ma 91 lat i czasami nadal przebija się jeszcze ten program przez nią), jak było z dziadkiem nie pamiętam, ale podobno też się kłócili. Dalej – z domu wyniósł lubowanie się w syfie. Otacza się, a co za tym idzie nas – złomem i burdelem. W domu, ile się da, robi sam, nic nie skończy, wszystko fuszerka i po taniości. Na wszystkim będzie oszczędzał poza swoją pasją (koło łowieckie). Nic nie pozwoli wyrzucić, wszystko gromadzi i ustawia po krzakach, buduje garaże, które zagraca, zbiera wszystko po wszystkich. Kasę ładuje jeszcze w „gadzinę”, kury, kaczki, gołębie. Miało być tego mniej, jest coraz więcej. Hoduje to, kupuje zboże, później rozdaje całej rodzinie. Stoją rozwalające się budynki gospodarcze, stary ciągnik i jakieś przyczepy. Ogólnie jest syf i na podwórku i w domu. Remontu nie było od lat i się nie zapowiada. Dom zaczął ocieplać sam, teraz przerwa bo zima. Ja wstydzę się tego domu. Porównuje się z chłopakiem, którego ojciec trzepie kokosy za granicą i mają luksus. Teraz jego charakter – odkąd jest na emeryturze, jest tylko gorzej, codziennie jest wkurzony, zły, wredny strasznie, atakuje wręcz mamę, robi jej afery 3 razy w tygodniu, wyzywa wtedy. Afery robi o…jedzenie. Jedzenie jest dla niego najważniejsze w życiu, na to wychodzi. Ostatnia afera o ziemniaki, że mu mama nie podała, mówił, że jest chora, wszystko zmarnuje… I inne wyzywiska, nie będę już mówić. Dalej – wyzywa wszystkich, jak leci, nałogowo ogląda tv, drze się i podnieca tym, wszyscy są tam oszołomami i debilami, złodziejami i bandytami. Podobnie w radiu, w życiu normalnym też. Wkurza się na babcię – sam robi to co ona, ale nie widzi tego u siebie. Wpieprza się w małżeństwo brata, nienawidzi jego żony, ciągle im robi pod górkę. Ciągle wszystkich ocenia i mówi co on by zrobił, a co te debile robią źle. Ciągle narzeka na brak kasy, oszczędza na totalnych pierdołach, w ogóle nie umie tymi pieniędzmi gospodarować. Nic nie chce zmienić, na wszystko szkoda. Lubi wódeczkę a mięso kocha chyba nad życie. Wojsko go tak skrzywiło z tym jedzeniem, że je jak… świnia, skrzybie widelcami, skrobie gary, patelnie, palcami smaruje, wylizuje z nich resztki, siorbie. Nie patrzy w ogóle na ludzi. Wszyscy patrzą jak żre, bo inaczej nie da się tego nazwać, a on dalej to robi i ma wywalone. Potrafi zrobić aferę komuś bo źle stanął autem, mama to się wstydzi za niego. Warto wspomnieć, że jest jego totalnym przeciwieństwem. Anioł to jest. Ojciec to drugi biegun. Kumulacja tych cech sprawia, że nie chce mi się wracać do domu (bo studiuję), dostaje tu nerwicy, jestem jak na szpilkach, bo nie wiem co tym razem wymyśli, żeby się wydrzeć i to tak konkretnie. Tracę szacunek do niego, bo traktuje tak mamę, którą niby tak kocha. Nigdy nie ugryzie się w język, wszystko komentuje i większość wydarzeń z jego dnia jest negatywnych. Ogólnie według niego wszyscy są beznadziejni, dokuczają mu, mają go gdzieś, itd. Miałam nie pisać tego, nie pytać o radę, o jakieś słowo, bo wstyd mi bardzo, ale moja bania nie wytrzymuje tego. Widzę ile rzeczy, zachowań, mam z nim podobnych. Nie chcę być taka jak on, nie chcę się wyżywać na moim chłopaku, czepiać się o byle pierdołę i generować kłótnie tak na prawdę to o nic. Mama to wszystko wytrzymuje. Nie wiem jak bo ja mam tego dość. Reszta rodzeństwa też ma tego dość. Bo kto by nie miał. I ja wiem, że to wszystko ego, głębokie chrapanie, programy, wahadła, egregory, lekcje, doświadczenia, spanko, itd. Ale powiedz Pepsi, albo inny ludź, jak tutaj funkcjonować normalnie z kimś takim, jak się rozwijać, jak odwalić te zachowania od siebie, ten program biedy, bałaganu i syfu, ten wstyd i zazdrość i złość na niego. Jak mu współczuć i kochać go. Na dystans umiem, ale jak tu wracam, to wszystko pryska jak bańka mydlana. Przytłacza mnie ten burdel i ta jego osoba. Gdy tu jestem, nerwica depcze mi po piętach. Nie chce mi się z nim siedzieć. Nie mam o czym z nim gadać bo wszystko i wszystkich skrytykuje. Jeszcze się wydrze i zaraz wywnioskuje, że wszyscy go obrażamy. Nawet nie jem normalnie w kuchni, bo jego sposób wpakowywania w siebie tych ogromnych ilości zwierząt, odbiera mi apetyt i znowu mam nerwy. Potrafi się wkurwić konkretnie a potem ma wyrzuty i jest niby normalnie, ale do następnego amoku. Jednym słowem ciężko się tu żyje. Niby wiem z czego ten jego charakter wynika – matka, praca, otoczenie, przekonania, pranie mózgu przez tv itd. I łatwo się pisze – zachowaj się nieadekwatne, zbij z tropu jego ego, olej to, czy co tam jeszcze, ale zrobić to, przebywając tu, słysząc to wszystko, to jest sztuka. Proszę o radę dla mnie – co ja mogę zrobić dla siebie, dla niego, dla mamy i dla tego domu. Jak ja mam pracować swoim zachowaniem, myśleniem, emocjami, umysłem, żeby się to przełożyło na lepiej tutaj. Bo już nie wiem. Za bardzo mnie to wszystko gniecie i drażni. Czasami marzę, żeby gdzieś wyjechał i był spokój… I czytam masę i oglądam a ni chu chu nie wiem jak to zastosować tutaj, jak praktycznie to zrobić. Życie to gra, ja się uczę, nie traktuj tego tak poważnie, itd. Ale, nie wiem kim trzeba być, żeby umieć takie coś robić, żyjąc w patologicznym środowisku i jeszcze zanieczyszczonym w dosłownym znaczeniu. Dosrałam na te święta, ale mam nadzieję, że pomożesz bo serio bym nie pisała tego wszystkiego, bo już mi wstyd, ale nie radzę sobie. Pomożesz ?
Współczuję Ci szczerze Kózka bo rozumiem co czujesz, miałam podobnie… nie mam żadnej złotej rady, mi „pomogło” wyprowadzenie się z domu na dobre, własna rodzina, minimum kontaktu, ale pewnie nadal to we mnie siedzi i odzywa się przy okazji świątecznych wizyt. . . Trzymaj sie! Pozdrawiam Cię ciepło 🙂 <3
Ciesz się, to doskonały stopień do pokonania, jak to przeskoczysz, zrozumiesz co czynią Twoje myśli, będziesz bardzo wtajemniczona w tę grę. Bądź uważnym obserwatorem, najpierw zobacz jakieś pozytywy tej sytuacji. Niektórzy daleko zaszli tylko z powodu sąsiada alkoholika, a co dopiero mieć wyzwanie we własnym domu. Ten człowiek śpi, ale Ty możesz się zacząć budzić i obniżać entropię dla nas wszystkich i dla niego.
Zrzuta ekranu sobie zrobiłam i będę sobie przypominać to ciągle i ciągle ! Dzięki Pepsi, o takie spojrzenie właśnie mi chodziło. Pozdrawiam ?
zrozumiałam, ze ja utrzymywałam kontakt z patologia w swojej rodzinie, bo byłam kompatybilna z ich oczekiwaniami i swoimi programami. Uważałam,ze trzeba utrzymywać kontakty z rodziną, wysłuchiwać ich niekończacych sie problemów, ciągle tych samych (że syn ciagle pije, ze matka ciągle chora i coraz bardziej choruje, ze też już pije z synem, bo to taka tradycja rodzinna). Że mnie się nic w zyciu nie udało, a przecież taka wykształcona i najmadrzejsza z całej rodziny byłam. Było to moje idealne zwierciadło. Dopiero niedawno zrozumiałam, ze ja i moje problemy, a także moje rady nikomu do niczego nie sa potrzebne. To mnie to wszystko rajcowało. Udawadniać, ze nie jestem wielbłądem i jestem całkiem spoko. A oni nieszczęśliwi i powinnam im pomóc. Jestem wdzięczna mojej rodzinie, że tyle się nauczyłam. Zauważyłam, ze dają sobie doskonale radę bez moich rad. Dałam im spokój i oni mnie. Kazdy jest taki, jaki jest. I żyje w takim zyciu, jakie wybrał.
Dziękuję za te słowa, dają do myślenia. Pozdrawiam ?
Kózko, nie ma co myślec. Umysł nic mądrego ci nie powie. Przecież ćwiczysz to od lat. Jakby miał cos mądrego do powiedzenia już dawno by ci doradził. Ja obserwuje co ten mój umysł mi nawija. A on nawija to, co ma w programie. Ale przecież jak już wiem, to mogę zmienić ten program. To jest bardzo łatwe.
Pozdrawiam świątecznie
Nie twoje Ego to pisze tylko ty sama!
Ego to my
DUSZA TO MY
NASZA Ręką to my.. Noga to my
NaszaDusza składa się z różnych czynnikow.. Nasze ciało to jej manifestacja więc nie oddzielajmy Ego od nas jest nam potrzebne by właśnie oceniać
Jak w naturze zwierzęta oceniają sytuację! Zaatakować czy uciekać!
Wejść w to czy nie wejść
Ocena sytuacji jest nam potrzebna to najbardziej naturalna nasza cecha by Funkcjonować właśnie w zgodzie z tym jak chcemy żyć.. By wyciągać wnioski i się rozwijać
Co do ojca Odciąć Całkowicie źródło twojej frustracji rozczarowania wkurwu
Jego życie jego wola
Ty buduj swoje
IDZ dalej..
Zero kontaktu
Mamę Zabieraj do siebie
I nastąpi spokój
TYLKO ODCIĘCIE ❤️
Dziękuję i również cieplutko pozdrawiam ?
Ja bym się odcięła od tego. Piszesz że jesteś na studiach więc nie wracaj do domu. Pewnie szkoda mamy? Ale ona się widocznie godzi na to.
Kurcze ale odcięcie się to jak ucieczka. Dręczy mnie to wszystko tu, ale wiem, że to jest dla mnie do przepracowania i chcę wziąć to na swoje barki i zacząć zmianę w sobie 🙂 ale potrzebowałam wypisać się i zobaczyć, czy ktoś miał coś podobnego, jak sobie z tym poradził. Wiesz, czasami jedno zdanie potrafi wywrócić postrzeganie „rzeczywistości” o 180 stopni, gdy jest się gotowym. Pozdrawiam ?
to nie ucieczka, to ratowanie swojej przyszłości
zajmij się sobą, nie zmarnuj swej wolności
odetnij się od tego co męczy i dręczy
nie mamy obowiązku czuć wdzięczności za życie, ani kochać złych rodziców
po 46 latach życia żałuję ciągłego trzymania się „syfu” rodzinnego
cholernie zmęczona jestem i czuję się niewolnikiem….
Ja to sobie czasem myślę, że jestem inna niż ta moja rodzinka, bo oni uwielbiają te rodzinne spotkania, siedzenie, jedzenie, picie, głośne gadanie o wszystkich. Zaś ja po ok 10 minutach takiej posiadówy, duszę się, muszę wstać, wyjść, pobyć sama, a najlepiej – siup na szybki spacer przez noc, a jeszcze lepiej, gdy jest mroźno, majstersztyk w postaci Bohemian Rapsody na uszy i to jest mój relaks.
Ja ich kocham, ale mnie strasznie wkurwiają 😀 znaczy moje ego
Pozdrowienia ?
wszystko ok, tylko po co napiętrzyłaś potencjały tym porównaniem z nimi?
Wiesz Pepsi. Spróbuję coś wytłumaczyć. To całe podłoże, jakie sobie człowiek szykuje w życiu i dzięki któremu, na pewnym jego etapie jest gotowy, spotyka osoby, doświadcza wydarzeń, trafia na książki/filmy, prowadzące do zrozumienia o co tu chodzi, jest inne u każdego, każdy ma inne warunki. U mnie np. jest jak jest na razie i bardziej zdobywam wiedzę przez czytanie. I kiedy przeczytam coś takiego, co czuję, że trafiło aż w moją duszę i kropki się łączą i czuję pewien rodzaj błogości. Ale potem wracam do lekcji życiowych i zazwyczaj wygrywa program. Czaaasami uda mi się złapać na nim i stopnąć. Ale generalnie mam chyba jeszcze dużo do przepracowania, żeby osiągnąć ten stan nie porównywania się, nie krytykowania innych, etc. Wiem, że powiesz, że Ty jesteś nie ważna, ale jeśli ktoś ma tak poukładane życie jak Ty, żyje wręcz idealnie tak jak chce (wiadomym jest, że nie wzięło się to z niczego i swoje przepracowałaś, podoświadczałaś, zrozumiałaś), to umysł podpowiada mi, że łatwiej takiej osobie się budzić się niż tym, co wracają do swojej kreacji szarej życiowej prozy. I zaś porównanie 😀 ten umysł szuka wymówek wiem. Ale trzeba być jakimś miszczem chyba, żeby od razu umieć teorię przełożyć na praktykę i zrozumieć, że to gówno, w którym się drepcze, to nasze własne fekalia, które robimy pod siebie, zaśmiać się z tego i zacząć srać gdzieś obok. No ale dzięki za słowa bo każde jest cenne. Myślę, że słowa są jak ziarna, które w pewnym momencie zakiełkują, jak będzie się o nie dbało, choćby od czasu do czasu, dzięki zatrzymaniu się i użyciu wolnej woli 🙂
powiem jedno, najlepsze rodzi się z gówna, właściwie nie ma mowy o najlepszym bez drogi przez nazwijmy to umownie gówno, czyli cierpienie, etc Nie tyle słowa są jak ziarna, tylko myśli, to one tworzą Twoją rzeczywistość
Czemu mam de ja vu zawsze jak czytam tego bloga? W ogole. Czy de ja vu oznacza powrot na wlasna w pewnym sensie sciezke? Ostatnio czuje sie bardziej soba mimo, starszego niz wczesniej wieku i, pomimo, wiekszej ilosci problemow. Szczegolnie tych z komunikacja. Coraz mniej moja rodzina rozumie jesli ostrozniej dobieram slowa. Czaje, ze to matrix ale jakiego slowa uzyc zeby ktos nieoswiecony skumal? Jak wyleczyc astme? Mam ja odkad siegam pamiecia siegam az sytuacjiz dziecinstwa.
oczyść się z pasożytów, 4 szklanki, witamina c
Hah,
skoro wypłynęła metafora gówna,
to mi się momentalnie przypomniała taka przypowiastka pewnego buddyjskiego mnicha,
który na jednym z wykładów opowiadał taką oto historyjkę, którą nazwał jakoś w stylu „gówno naszego życia”. Opowieść jego była fabularnie bogata i ładnie budowała zaciekawienie, jakaż to puenta zostanie postawiona finalnie, lecz ja to skrócę mocno;
otóż mnich ów rzekł mniej więcej coś takiego: każdy z nas ma swoje gówno (zapętleń, problemów, matni, wyzwań, lęków, etc.),
jednak większość z nas uparcie upycha to gówno po kieszeniach usilnie udając, że wszystko jest w porządku, a to, że śmierdzi coraz uporczywiej i nie do wytrzymania…..to nic. Zakładamy pokerowe maski i żyjemy w tym „smrodzie” a niekiedy wręcz uważamy, że to standard i życie ma polegać właśnie na takiej ściemie. Tymczasem co należy czynić , podążając za ową metaforą?
Ano wziąć całe to gówno – rzekł mnich – wziąć je całe, choćbyście mieli się mocno pobrudzić,
a następnie cierpliwie i wytrwale przenieść je całe do swojego ogrodu i zakopać w ziemi, czyniąc z niego nawóz. A potem czekać cierpliwie i z niezachwianą wiarą, bo pewnego dnia ogród wybuchnie najpiękniejszą feerią barw rozkwitających kwiatów.
Pięknych ogrodów Nam wszystkim życzę!
chcę się zabić. tak mnie boli. znowu coś zjebałem i jestem samotny. nie widzę swojego szczęścia. nigdzie. jestem pusty. Ileż można cierpieć przez głupotę albo jeszcze gorzej. na prawdę tracę wszystko, to, co warte i to, co nie warte. potrzebuję porozmawiać. przez internet. jestem olewany i zostawiany przez wszystkich.
no to dobrze trafiłeś, przez cierpienie można się obudzić łatwiej niż przez drogę usłaną różami, tak to działa
Ludzie mili,
tak słówko w kontekście dołów, bo teraz taki czas, że przez te wahadliska świąteczno-sylwestrowe, to się wkręcają nawet czasem ci, co niby widzą dokładnie, jaka to ściema jest:
no właśnie! Teraz taki czas nieco dołogenny, bo i już sama pora roku (no właśnie, kiedy ktoś ostatnio widział słońce? :)), a tu jeszcze ta cała szopka, jak to niby wszyscy razem, rodzinnie i aż ze szczęścia posrani……..Wszyscy, co już zapoznaliście się z Zelandem, pamiętajcie o….pamiętaniu 🙂
Że jak nas nachodzi myśl, że tylko my mamy tak spieprzone życia, a wszyscy w okół mają ułożone życia, kochające rodziny i genialny plan na życie….to się uszczypnijmy i przywołajmy do trzeźwości.
Przypomnijmy sobie, że właśnie uczestniczymy w przedstawieniu, a umiejętności techniczne /aktorskie możemy szlifować do woli i niewykluczone, że dostać wkrótce angaż w bardziej prestiżowym teatrze 😉
Dla wszystkich zatem, którym się wydaje, że już nigdy nie uda im się wyjść z telenoweli własnego życia, życzenia:
nie dajmy się wyhuśtać (czy to wahadłom świętowania, jak dziś, czy jakimkolwiek)
i trzymajmy się też razem, mam na myśli miejsca takie jak tu, u Pepsi (ręczę własnym przykładem, że przebywanie w promieniowaniu Pepsi w końcu niechybnie przynosi coraz trwalsze podnoszenie wibracji! Zresztą pamiętajcie jeszcze o polu morficznym/morfogenetycznym, wspierając samego siebie jednocześnie wspieramy siebie nawzajem, literalnie), Dobrego Wszystkim.
<3
Tylko raz tak słyszałam ( tyle że nie szum) swoją duszę. Kiedyś z totalnej niemocy i bezsilności (3 lata temu) bardzo głośno z całych sił w płucach krzyczałam na pustkowiu, że mam dość, chcę pomocy i…. niech się dzieje co chce- zawierzam moje dalsze losy. Poczułam lekką ulgę i niesamowitą radość, ale nic więcej.
Tyle, że po jakim czasie wszystko zaczęło się układać, zaś dzisiaj jestem szczęśliwa i nie muszę już krzyczeć.
Wiem, że wtedy dotarłam do duszy.
Chciałabym słyszeć codziennie ten szum o którym piszesz.
Chcę się całkowicie obudzić, nie tylko na chwilę
Hej 🙂 a skąd wiemy, że droga duszy jest dla nas najlepsza? W sensie, czy nie poprowadzi nas przez drogę wyboistą pełną cierni i niespodzianek bo nasza dusza właśnie takich doświadczeń pragnie? Wejść w bagienko, sprowadzić nas w miejsce, gdzie będzie wiele pracy nad sobą, swoimi emocjami, turbulencjami życiowymi? czy to faktycznie jest dla nas najlepsza droga by na własne życzenie mieć pod wiatr?
nie droga duszy, tylko zgodność duszy i ego
nie droga duszy, tylko zgodność duszy i ego
nie droga duszy, tylko zgodniść duszy i ego
nie droga duszy, tylko zgodniść duszy i ego
Dziękuję za wpis 🙂 🙂
<3
piękny post Peps, idealny na dziś! a do tej listy sposobów na połączenie z duszą dorzuciłabym jeszcze taniec przy ulubionej muzyce na full, ale w sumie można to podciągnąć pod medytację 😉
Udało się. Byłam dzisiaj gotowaniem. Coś niesamowitego tak się wtopić.
Cudownych Świąt dla Załogi Pokładu Sierżanta Peps i Czytelników
<3
Pepsi Kochana , a takie coś… dwa razy to miałam, zaczyna się jakby kalejdoskop (klatka po klatce szybko) przewija się obrazek białe zarysy na czarnym tle, powtarza się, porusza a potem widzę obraz żywy patrzę na siedzące dziecko, i ktoś patrzy ze mną i chcę bardzo zobaczyć kto to patrzy i nagle pojawia się oko, boję się go , takie prawdziwe żywe oko kogoś kto nie pozwala mi patrzeć na obraz, chcę się ze strachu obudzić, dziękuje 🙂
spróbuj spać świadomie, tego można się nauczyć i sama będziesz wiedziała co to <3
czy to mozliwe zeby dziecko 5-10 lat przechodzilo stany odrealnienia (przebudzenia?). Jak bylam mala zpadalam sie w sobie ,wychodziłam z ciala i patrzyłam na zycie z gory. Towarzyszylo temu ogromne uczucie lęku i strach przed smiercia. Wylaczal sie dzwiek byl tylko szum. najpierw dzialo sie to samoistnie np podczas jazdy samochodem liczylam sobie gniazda na drzewach i zaczynalam myslec o tym czym jest zycie? po co zyjemy?dlaczego? odwfruwalam z ziemi w próżnie wyobrazajac sobie czy koniec swiata to bedzie wielki potop, czarna dziura czy od przeludnienia ziemia eksploduje. Na sile oduczylam się tych stanów i z czasem zmniejszyla sie czestotliwosc. jakis czas temu probowalam to wywolac i jak czulam ze sie zbliza przerywalam bo si ebalam co bedzie pozniej. co to takiego?
dokładnie to co opisujesz,świadome wychodzenie z ciała, nie ma powodu się bać, zawsze wrócisz.
Pepsi, a czy możliwym sposobem nawiązywania kontaktu z własną duszą może być otrzymanie opisu swoich cech/talentów na podstawie np. numerologii? Wiem, że tylko my znamy prawdę o sobie. Ale tak się zaczęłam zastanawiać, czy taki opis byłby dobry do wykorzystania dla rozmowy z duszą? Np. przy danym opisie poczuję, że to współgra ze mną, i w ten sposób świadomość się otworzy w określonym aspekcie? To byłaby tylko pomoc, by się tak nie miotać. Z góry dziękuję za Twoją perspektywę (ps. czytam oczywiście Transerfing 🙂
raczej nie, ale to moja teoria wszystkiego, Twoja może być zupełnie inna
Ćwiczę się:) i wyciszam gadającą głowę. Chciałabym, by odpowiedzi „wypływały” ze mnie:) Dziękuję Pepsi za oświetlanie niektórych fragmentów drogi!
Nie wiem, czy jest to sposób na kontakt z duszą ale może to pomóc w zrozumieniu siebie i tego, dlaczego rzeczy się układały w życiu tak a nie inaczej. Kiedyś dostałam taki przekaz, że Numerologia i Enneagram są OK jako wskazówki, drogowskazy ale nie powinno im się podporządkowywać całego życia (ale to był przekaz dla mnie, nie wiem jak u innych). Jest jeszcze MBTI. Takie opisy możesz w internecie znaleźć, jest dużo źródeł – mi np. Enneagram bardzo pomógł zaakceptować siebie, rzeczy o sobie, które mnie gniotły wiele lat. Pokazuje on też drogę rozwoju więc nie zostawia z nabytą wiedzą samemu. Co do Numerologii to byłam sceptyczna póki mój brat nie podsunął mi książki i okazało się, że podejrzanie wiele rzeczy się zgadza. Są to ciekawe systemy i nie zaszkodzi je znać moim zdaniem, ale nie warto tracić dla nich głowy – wszak możemy wyjść poza to, czym jesteśmy.
Myślę, że to jest dobre miejsce, żeby podzielić się medytacją prowadzoną, która pozwala
właśnie połączyć się z duszą, ale przede wszystkim zostawić przeszłość za sobą, pożegnać demony, które nas truły. Bez tego nie ruszymy dalej…
Co prawda robię te medytacje dopiero od 3 dni, ale jestem w szoku, jakie odkopuję dzięki temu rzeczy. Róznice odczułam już po pierwszej medytacji a najlepiej je robić przez 21 dni. Niestety dla anglojęzycznych… na youtube jest kanał Aarona Doughty, a ta medytacja to ta z jego filmiku „The Most Powerful Meditation EVER For Feeling Worthy, Whole and Complete”. Ogólnie polecam cały kanał… Szkoda, że nie ma na polskim jutubie tak dobrych materiałów, tylko same jakieś wróżki, czarodziejki i starsi „dziwni” panowie…
Dlaczego nie potrafie obserwowac swoich mysli? Gdy tylko proboje to zrobic, one znikaja., I moge myslec tylko o samym obserwowaniu ale… niczego. Mowie do siebie w myslach: o czym ty myslisz umysle? I nie jestem w stanie przypomniec sobie o czym myslalam przed chwila. Jesli chodzi o medytacje – daje rade sie 'wylaczyc’ na chwile i byc TERAZ, ale to obserwowanie mysli to dla mnie niewykonalne. Why? Kwestia slabej koncentracji? Czy wlasciwie to powinnam sie cieszyc bo nie ma mysli.
to bardzo dobrze, bo skoro tak, nie dręczą Cię myśli natrętne, złe, które stwarzają taką rzeczywistość. Chodzi o to, że gdy takie myśli napływają, aby pozwalać im odpłynąć, jak obserwowanym obłokom na niebie, nie pędzić za nimi.