z miłością do Kiszonki
Zaczęły się wakacje. W tym roku niemal niepostrzeżenie, bo przez upały minionych tygodni wszyscy zdążyliśmy zapomnieć o deszczowym maju i chłodnym początku czerwca. Z płaszczy prochowców przerzuciliśmy się na odsłaniające kończyny sukienki, a z ciężkich butów na klapki. Przyszedł czas spacerów, wyjazdów i wojaży. Czas przygód. Tylko co spakować ze sobą na wakacje?
Są rzeczy, bez których nie da się obejść na urlopie. Wszyscy wiemy, że należy zabrać odzież, pidżamę, artykuły higieniczne i tak dużo bielizny na zmianę, jakbyśmy planowali co najmniej raz na dwa dni posikać się w majtki (kto tak nie robi?). O tym nie będziemy rozmawiać, bo to oczywista oczywistość i każdy potrafi się tym we własnym zakresie zająć. Porozmawiamy za to o tym, co mniej oczywiste, a pozwoli nam przeżyć urlop w takim duchu jak lubimy najbardziej: naturalnie i ekologicznie. Po prostu fajnie i na chilloucie.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie nie ma dnia bez codziennego kompleksowego oczyszczania z samego rana. To tak jakby wyjść z domu bez umycia zębów. Wakacje są oczywiście odpoczynkiem od codziennych obowiązków, ale nawet na rajskiej wyspie warto dbać o higienę. Także na higienę ciała od wewnątrz, tu nie ma zmiłuj. Pakujesz więc kurkumę, pieprz, jabłczan lub chlorek magnezu, kwas askorbinowy, 4 Greens i coś ekstra do 4 szklanki, którą dopasowujesz do swoich potrzeb. Na miejscu kupujesz ekologiczny, dobry ocet jabłkowy, niewoskowane cytryny i już, gotowe. Możesz dbać codziennie o swoje zdrowie, wspomagać wątrobę, oczyszczać i dotleniać ciało. W końcu wakacje są nie tylko dla ducha!
Jest coś z czym kojarzy się lato, szczególnie sielskie wakacje na wsi i wilgotne wyprawy na mazury. Jest i nazywa się komar. A jak coś ma odstraszyć komara zdrowo dla skóry i naturalnie, to jest to czystek, którego komar nie lubi. Czystek należy pić i należy się nim obficie spryskiwać. Działa też na czworonogi.
O tym było już kilka razy, więc nie będę się zanadto powtarzać. Drogeryjne kremy do opalania mogą (nie zawsze muszą) być szkodliwe i to nie tylko dla Twojego zdrowia, ale także dla środowiska. Jeśli ominął Cię ten temat zajrzyj do tekstu tłumaczącego dlaczego Hawajczycy zrezygnowali z kremów do opalania. Teraz, kiedy wszystko wiesz, sprawdź skład swojego kremu, wybierz preparat wysokiej jakości albo ukręć sobie samodzielnie krem do opalania.
– ¼ szklanki oleju z migdałów (wygładza i zmiękcza skórę) lub oliwy z oliwek (jest przeciwutleniaczem, spowalnia starzenie skóry, zapobiega powstawaniu zmarszczek) do 8 SPF – ¼ szklanki oleju kokosowego (łagodzi podrażnienia, nawilża) do 4 SPF – łyżka stołowa masła shea (przyśpiesza leczenie ran i oparzeń) do 4 SPF – ¼ szklanki wosku pszczelego – 2 łyżki stołowe tlenku cynku (uważaj, żeby nie wdychać pyłku, warto na czas przygotowania założyć na twarz chustę lub maseczkę) – łyżeczka olejku z pestek malin (jest przeciwzapalny, chroni skórę przed utratą wody, ujędrnia skórę) do 25-50 spf – łyżeczka olejku z dzikiej marchwi (łagodzi poparzenia, nawilża i regeneruje skórę) do 30-40 SPF – ulubione olejki eteryczne i dodatki (opcjonalnie), poza dodatkami z cytrusów, które zwiększają wrażliwość na promienie słoneczne – słój Wymieszaj wszystkie składniki poza tlenkiem cynku w słoju. Postaw garnek z ciepłą wodą na średnim ogniu i włóż do niego słój. W miarę podgrzewania się wody, składniki zaczną topnieć. Mieszaj je i od czasu do czasu potrząsaj słojem, aż składniki się rozpuszczą. Dodaj tlenku cynku i wymieszaj dobrze wszystkie składniki. Możesz przełożyć krem do dowolnego pojemnika, najlepiej takiego, który nie przepuszcza światła. Wymieszaj kilka razy żeby mieć pewność, że tlenek cynku dobrze się rozprowadził. Przechowuj w temperaturze pokojowej.
Magnez na wakacjach jest multifunkcyjny i od paru lat nie wyobrażam sobie wyjazdu bez niego. Po pierwsze ogromnie pomaga przy zatwardzeniach i drobnych problemach żołądkowych. Po drugie, wymieszany z wodą, pod postacią oliwy magnezowej, doskonale koi poparzenia słoneczne i spowodowane opalenizną pieczenie. Dodany do kąpieli pomaga się zrelaksować i spokojnie zasnąć, co może przydać się szczególnie dzieciom i tym, którzy w nowym miejscu nie potrafią zmrużyć oka. Pomaga pozbyć się drzazg, wystarcza zranione miejsce moczyć w gorącej (nie wrzącej) wodzie z chlorkiem magnezu lub solą Epsom przez 10 minut, a po tym czasie wyjąć drzazgę wyparzoną pęsetą lub igłą. Sól Epsom (2 łyżki) zmieszana ze szklanką gorącej wody, odrobiną żelu z aloesu i kilkoma kroplami ulubionego olejku, tworzy spray do włosów, który zwiększa ich objętość i delikatnie je faluje, sprawiając, że wyglądasz jak surferka z australijskiej plaży. Jeśli dodasz do niego 2 łyżki soku z cytryny, dodatkowo lekko rozjaśnisz włosy. W przypadku zawału lub ataku serca, w krytycznej sytuacji, może pomóc podanie roztworu magnezu. Przy niedoborze magnezu ściany naczyń krwionośnych mogą się obkurczać co prowadzi do wzrostu ciśnienia krwi. Magnez jest odpowiedzialny za sprawne działanie układu sercowo-naczyniowego. Niedobór magnezu może wpłynąć też na zaburzenie pracy serca – arytmię, w której serce nie bije regularnie, co skutkuje znacznym podwyższeniem ryzyka ataków serca i zawałów. Lekarze z Henry Low Heart Center w Connecticut od lat z pozytywnym skutkiem leczą pacjentów z arytmią i chorobami serca medykamentami bogatymi w magnez. U nas często zaleca się przyjmowanie magnezu już po zawale.
Aby uniknąć zakupu dziesiątków małych butelek na wodę i wyprodukowania tony odpadów z napojów na wynos, warto zabrać ze sobą butelkę lub bidon i wielorazowy kubek. Ja swoje noszę zawsze. ZA-WSZE.
W walizce nie może zabraknąć pakownej torby na zakupy i małych woreczków z przezroczystego materiału, w które zapakujesz warzywa, owoce i pieczywo. Mnie zdarza się też zabrać plastikowy pojemniczek czy dwa na wszelkie wynosy, ale to już kto ile ma miejsca w walizce, wiadomo. Raz, że robi to dobrze naturze, dwa, że roślinki w takim woreczku nie zaparzają się tak jak w foliówce.
Tu każdemu wedle potrzeb, więc nie będę się rozpisywać. Jednym przydadzą się turystyczne sztućce, innym dzbanek na wodę, jeszcze innym kubeczek menstruacyjny i wielorazowe wkładki higieniczne z oddychającego materiału. Stawiajmy na jakość i nie zostawiajmy za sobą śmieci, a zabierajmy tylko piękne uczucia.
Jest taki suchy żarcik przewijający się w odwiecznej bitwie między posiadaczami czytników a fanami kontaktu z żywym papierem: jadąc na wakacje z czytnikiem nigdy nie zostawisz zbędnych książek ergo nie będziesz mieć lżejszego bagażu, więc po co komu czytnik? Polecam zabranie książki na wakacje. Raz, że to doskonały relaks, czy to na plaży, w lesie, w górach, czy wieczorem, na balkonie w centrum miasta. Możesz mieć taką w wersji elektronicznej i papierowej. Jeśli po przeczytaniu zdecydujesz się nie zachowywać papierowej książki, możesz zostawić ją dla kolejnych gości miejsca, które odwiedzasz. To zawsze miła niespodzianka. Może nie do końca eko, ale zawsze dobrze jest napisać coś o książkach, nie?
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Witam serdecznie. Mam pytanie, czy przewóz składników do kuracji 4 szklanek do innego kraju (np. Samolotem) na wakacje może sprawić problemy przy odprawie? Pojemniki zawierają sproszkowane produkty i zastanawiam się czy zabierają je wszystkie będę miała jakiś kłopot przy odprawie. Pozdrawiam
raczej wszyscy przewożą, jakby były w metalowych puszkach może byłby problem, ale tak naprawdę nie wiem tego napewno, pozdro2
Ja z tym latam po różnych częściach globu i luz
Udało mi się „przemycic” takie produkty przez odprawe kilkukrotnie, ale nie wiem na ile to było dzieło przypadku, a na ile reguła. 😉
zdarzało mi sie pakować małe ilości w wielorazowych pojemniczkach (wit. ci i magnez) jak do kosmetyków, ale chyba jednak – jak tylko mam miejsce, to wole w podrecznym miec całe oryginalne opakowania (np. greensa, może nawet lepiej zamknięte?). wtedy mam wrażenie, że przynajmniej unikne tlumaczenia się „co to za zielony/bialy proszek”, a najwyżej mi to wyrzucą i już i trudno i widać tak miało być, ale przynajmniej nie zostane przemytnikiem 😀 – i tak też przeszło. 😉 ale tak jak mówie, nigdy nie miałam nawet potrzeby tłumaczenia, że to suple… 😉
miłych wojaży!
ps. już nawet mój chłopak pogodził sie z faktem, ze targamy zawsze ze sobą mała „apteke”, albo raczej „zestaw małego alchemika”. 😀
Który czystek przeciw komarom- incanus czy creticus?
Jak zawsze o kilka dni do tyłu – ale wciąż czytam! <3
Ja przewożę w rejestrowanym, który idzie do luku, wiem, że tam jest chłodniej i inne warunki ale wychodzę z założenia że przez te godziny lotu nic się wielkiego nie stanie 🙂
Ale już mi się zdarzyło mieć witaminki w podręcznym i też przeszły. Z tym, że ja zawsze wożę w opakowaniach nie oryginalnych więc to są małe ilości i mieszczą się w pojemniki / słoiczki po koncentracie 😀
Kasia