Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Wszystko co wydarza się w Twoim życiu jest zdarzeniem karmicznym. Wypicie filiżanki kawy jest zdarzeniem karmicznym, wywoła skutek, będziesz go pamiętać, pojawi się pragnienie, a to zrodzi ponowne działanie. Jesteś świadomym, lub nieświadomym twórcą rzeczywistości. Zachęcam Cię do tego pierwszego.
Karma sprzyja ewolucji świadomości, i to wszystkich. To co Ci się przydarza może stać się stopniem do Twojego wzrastania, to zależy tylko od Ciebie, czyli od Twoich myśli. Owocem karmicznym zawsze jest szczęście i powodzenie, korzystaj świadomie z tej wiedzy.
A co jeśli cała nadzieja zamarła, jak na oparach, daleko się nie zajedzie. Jak już czuję, że przegrałam to wcielenie? Wyrzuty sumienia wżerają się i nie potrafię grać dobrze w tę grę? Tyle śmieci w salonie. I niby nie identyfikuję się ze wszystkimi złymi rzeczami, które narobiłam. Mówię, hej, to nie ja jestem zła, postępowanie było kiepskie, bo taka też była moja świadomość na tamten czas.
A medytacje, bieganie, książki i wykłady o duchowym rozwoju, joga, regularne życie, oddawanie się pasjom, kompensacje, uciekanie w używki, to wszystko chwilowe wspomagacze. Imprezki dołują jeszcze bardziej, a zdrowe rzeczy to taka rutyna z porcelany wśród szalejących zwierząt w zoo:((Da się uwolnić od poczucia winy i skutecznie wybaczyć sobie, aby ruszyć? Powoli przestaję w to wierzyć.
Owszem, trudno wybaczyć wrogowi, jeszcze trudniej przyjacielowi, bardzo bardzo trudno wybaczyć rodzicom, ale najtrudniej jest wybaczyć sobie.
Wybaczyć sobie, będąc istotą płochliwą, egzaltowaną na zewnątrz, czy do wewnątrz. Introwertycy potrafią zadręczać się równie ekspresyjnie jak rosyjska kochanka. Wybaczyć sobie jest bardzo trudno, bowiem poczucie winy, to jest potężny lęk przed karą. To jest od początku do końca robota ego, i bycie na jego łasce.
Oczywiście wybaczenie to podstawa człowieczeństwa, nawijał o tym Jezus, i każdy, kto liznął choć trochę duchowości będzie stawiał na wybaczenie. A wiesz jak jest naprawdę? Właśnie tak, nie ruszysz dalej bez wybaczenia.
Jeśli uparcie pozostaniesz sługą pańszczyźnianym własnego ego, będzie klops. Najpierw uświadom sobie jedno, i to dość pomaga, że wybaczenie nie oznacza uznanie swoich czynów, i tego co się wydarzyło za ok. Wybaczenie nie oznacza, że powiesz o tamtym, że luz, że widocznie tak musiało być, że byłaś taka, czy śmaka.
Wybaczenie, to forma zlitowania się nad sobą, współczucia sobie, okazania sobie miłości.
Było tak, zrobiłaś to, a teraz nie potrafisz sobie wybaczyć, bo myślisz, że jak to zrobisz, to zaakceptujesz to, co się stało. Tymczasem Ty masz tylko przyjąć rzecz do wiadomości, i okazać sobie współczucie, bowiem nie możesz już tego zmienić. To jest właśnie wybaczenie sobie i innym ludziom, to jest głęboko empatyczne, i oznacza, że potrafisz siebie kochać i dzięki temu będziesz mogła kochać innych.
Najpierw widzisz co się stało, a więc bierzesz odpowiedzialność. Potem pojawiają się wyrzuty sumienia. Pojawia się wstyd, jedna z najniższych wibracji. Następnie starasz się naprawić swój błąd, jeśli możesz. Jeśli nie możesz pojawia się mordęga. I teraz jest czas, nie na umniejszanie tego co się wydarzyło, nie na szukanie usprawiedliwień, ale na współczucie, i poprzez współczucie, miłość do siebie, następuje odnowienie.
Bez wybaczenia sobie nie pójdziesz dalej.
Wybaczenie sobie, to jest okazanie sobie miłości. Abyś mogła kochać innych i wybaczać wszystkim.
Swoją drogą nie umiemy grać w życie. Logujemy się z nadzieją na coś fajnego i znowu dominuje w nas lęk, dajemy sobie nałożyć programy matriksu, włada nami potężny opór. A mogłoby być tak pięknie, jak u zwierząt pędzących przez sawannę, czy ktoś myśli o lwie, a czy lew myśli, że błądzi? Wszystko jest oczywiste i zatopione w pięknie przyrody.
A tu wieżowce, kiła, paskudne wsie naśladujące pustakiem miasto, nowoczesne domy z balkonami ze szkła bez pochwytów, nie do życia, w Max flizie dzisiaj już zero naturalnego kamienia, tylko spieki, gresy i syf z nadrukiem, nie ma drzwi drewnianych, meble cuchną, podłogi niby z drewna, a wyglądają jak panele, znika rzeczywistość Ziemi, pojawia się syfilizm (neologizm).
Nie pozostaje nic innego, jak tylko rozpocząć grę wirtualną, żeby to wszystko się odrodziło, żeby wspomóc Ziemię. Ewolucja świadomości jest nam niezbędna. Masz tutaj tyle do roboty, a Ty siedzisz w jakimś koszmarze z przeszłości i nie przydajesz się w teraz.
Zadaj sobie pytanie, „jak mogę spożytkować moje doświadczenie dla dobra mnie i bliźnich?” Zadając to pytanie poszukujesz ziarna sposobności, a następnie łączysz to ziarno ze swoim celem. To pozwala Ci przemienić karmę i nadać jej nowy wyraz. Twój wielki sukces, w tym finansowy możesz zawdzięczać tej właśnie karmie.
Pokochaj siebie i w końcu zejdź z tego tematu i zajmij się Ziemią. Rób kasę i kup sobie pierwsza we wsi meble z prawdziwego drewna, kupuj piękno, wytwarzaj piękno, zbuduj dom z księżycowego drewna i marmuru, kochaj siebie i nas kochaj wszystkich.
Potrzebujemy Cię.
love
Powiązane artykuły
Komentarze
Szacun za to, co piszesz i jak piszesz 44:)
Jak o mnie, lęk i wstyd ściskają mnie jak gorset, w który sama się zasznurowałam, aż do bezdechu i uczucia kleszczy ściskających całe ciało. Tak jak piszesz, najgorszy jest wstyd i żal aż do rozpaczy, że już nic z tym nie można zrobić. Jak się skrzywdziło wielu ludzi, i nie było ich mało, tylko cały stadion, ale byli to dorośli to pal sześć, z tym jeszcze da radę się uporać, ale jak pokrzywi się dzieci, własne, jak były małe, sprzedając im kalki z własnego dzieciństwa, zachowania, których się nienawidziło u swoich rodziców, a tu bum, sztafeta poszła znowu w ruch i ciężko bylo ją zatrzymać, jak się jej wyuczylo za małego, jak się wzarla. Najtrudniej wybaczyć sobie, rzeczywiście, już wszystkim zbirom i katom powybaczalam, ale sobie…? i ten żal, i ten ból, że się takim małym coś spieprzylo…
No, ale tak jak powiedziałaś, warto zacząć coś z tym robić a nie siedzieć i schizowac w samoudreczeniu, poczuć moc sprawczą i coś dodać teraz tu od siebie po tym wszystkim, tym bardziej, że mam jeszcze dzieci w domu, jeszcze mogę im wiele dać, zanim wyfruną jeszcze z 5-10 lat. Tym bardziej, że mam taką obserwacje, że im bardziej czasowo pogrążam się w autodestrukcji tym bardziej mam poczucie, że to nie moje życie, że to nie jestem prawdziwą ja, że biegnę w przeciwnym kierunku.
Dziękuję Ci za tego posta ?
możesz w każdym momencie ruszyć ze skrzyżowania, wysyłam mnóstwo miłości
Tak, dosyć już stania w miejscu z tymi szkodliwymi podpórkami, których tak żąda ego, kluczem chyba zdrowa miłość własna i radość z życia to reszta zaklika.
No, Jezus polecał wybaczac, ale kurcze straszył też piekłem, czyżby tylko pedagogicznie? Lęk przed karą, o to to właśnie Pepsi, w punkt.
Chce w końcu, mam 44 lata i już czas. Zanim mi odetną prąd i wrzuca do chłodni. Czas zacząć cieszyć się zyciem o robić wszystko z miłością. Ściskam, a z motylami na FB przegielas ??aż skurczu dostałam i gęsiej skórki.
<3
Kochana Niezapominajko! Skoro potrafisz już biec, to bardzo dobrze. To, że wiesz, że biegniesz w przeciwnym kierunku, to też bardzo dobrze. Nawet lepiej, bo teraz wystarczy, że zawrócisz i już będziesz biegła we właściwą stronę. Hurra! Tego nie wie wielu ludzi, w którą stronę biec, a Ty już wiesz. Już masz pierwszy sukces 🙂 Yuppi!
Z moich obserwacji wynika, że dzieci najbardziej zaczną doceniać wychowanie po opuszczeniu domu. I wtedy one nadal będą potrzebować wsparcia. Do końca życia będziesz im cały czas dawała wiele dobrego. Nie ograniczaj się czasowo. Nie wkładaj w jakieś ramy. Po prostu żyj i działaj. Życie się toczy teraz, a nie rok temu, czy za rok.
Nawet jeśli żyjesz nieświadomie, to i tak już sobie zdałaś z tego sprawę, że brak ci świadomości. Już jesteś świadoma, że jesteś nieświadoma 😉 Taki paradoks. Ale przydatny! Odtąd możesz zacząć zmieniać swoją nieświadomość w świadomość.
I to jest piękne. I to jest już Twój pierwszy krok.
Działaj.
Czytaj Pepsi. I działaj.
Oglądaj Pepsi i … działaj 😉
Dużo miłości
Kochamy Ciebie Peps
Kochana Pepsi, ten wpis jest dla mnie. Przyciągnęłamgo. Żyje w poczuciu winy. Myślałam, że to dlatego, że jak byłam nastolatką to powywijalam troche: szalona miłość, muzyka, festiwale i ucieczka z domu. Straszne się tego wstydzę, mama przeze mnie wcześniej osiwiala. Inne rzeczy typu kontakty rodzinne, nauka i ogólnie raczej wszystko bylo mniej więcej ok. Ale teraz od wielu lat mieszkam dość daleko i mam straszne wyrzuty sumienia, że pozbawilam moja mamę wnuków na co dzień. Jeździmy 3 x w roku z okazji świąt i wakacji ale…. Ja tęsknię tragicznie ale mam wrażenie, że tęsknię tesknota mojej mamy za nami. Nie mam z jej strony żadnych wyrzutówani nacisku ale smutno mi z tego powodu.Nie mam możliwości powrotu na stałe. A teraz jeszcze przez wirusa dużo trudniej się przemieszczać. Jak sobie z tym poradzić gdy wyrzuty sumienia powoduje bieżącą sytuacja? I to taka trochę bez wyjścia. Pozdrawiam gorąco!
Kochana Felicjo!
Zwróć, proszę, uwagę na ten fragment z postu Pepsi:
„Było tak, zrobiłaś to, a teraz nie potrafisz sobie wybaczyć, bo myślisz, że jak to zrobisz, to zaakceptujesz to, co się stało. Tymczasem Ty masz tylko przyjąć rzecz do wiadomości, i okazać sobie współczucie, bowiem nie możesz już tego zmienić. To jest właśnie wybaczenie sobie i innym ludziom, to jest głęboko empatyczne, i oznacza, że potrafisz siebie kochać i dzięki temu będziesz mogła kochać innych.
Najpierw widzisz co się stało, a więc bierzesz odpowiedzialność. Potem pojawiają się wyrzuty sumienia. Pojawia się wstyd, jedna z najniższych wibracji. Następnie starasz się naprawić swój błąd, jeśli możesz. Jeśli nie możesz pojawia się mordęga. I teraz jest czas, nie na umniejszanie tego co się wydarzyło, nie na szukanie usprawiedliwień, ale na współczucie, i poprzez współczucie, miłość do siebie, następuje odnowienie.
Bez wybaczenia sobie nie pójdziesz dalej.
Wybaczenie sobie, to jest okazanie sobie miłości. Abyś mogła kochać innych i wybaczać wszystkim.”
Poza tym wydaje mi się, że nie wiesz tak do końca co o całej sytuacji myśli Twoja mama. Czy rozmawiałaś z nią spokojnie i szczerze? Wyjaśniłyście sobie Twoje wątpliwości? Czy Twoje wątpliwości są wątpliwościami i troskami Twojej mamy? Czy Twoje wyrzuty sumienia mają w ogóle realną podstawę? Może stworzyłaś problem, który istnieje tylko i wyłącznie w Twojej głowie, w Twojej rzeczywistości. A poza nią nie ma go w ogóle?
Myślę, że powinnaś wsłuchać się w to co o całej sytuacji myśli tak naprawdę Twoja mama. Wysłuchaj jej jak porządna córka, którą ponoć nie byłaś. Ponoć, bo tak sama twierdzisz czy tak twierdzi mama? Jeśli chcesz być taką idealną córką jaką sobie wymarzyłaś, że ma być córka, to zrób to. Nie ważne w jakim jesteś wieku. Zrób to co powinna w Twojej opinii robić idealna córka swojej matki. Kij z tym, że kiedyś nie umiałaś taką być. Stań się nią teraz, a tamto zaniknie. Co była, a nie jest nie pisze się w rejestr 😉 Dzięki temu łatwiej zaakceptujesz przeszłość, wybaczysz sobie i zacznie w tu i teraz budować nową lepszą przyszłość. Z uśmiechem na twarzy, wpatrując się w uśmiech swojej ukochanej mamy i dając pozytywny przekaz swoim ukochanym dzieciom.
Moc miłości
Pepsi mnie postawiła do kąta a Przemko nakleil plasterek. Dziękuję obojgu! Pzdr!
Przemko jest epicki (nowy zajebisty) <3
Pepsi, to jest najpiękniejszy artykuł, jaki przeczytałam u Ciebie. Jesteś dowodem na to, że to wszystko zależy od nas
love
Pepsi, dzięki.wielkie za tego posta
Jesteś kochana.
Pepsi wierzysz numerologie? Ja jestem 33 i mi sie to nie podoba 😀 sama chciałabym być 44
<3
Charakterystykę tego poziomu znasz, zatem wiesz do czego aspirować. Konsekwencja i dyscyplina, miłość do bliźnich już masz w sobie 😉 Możesz stać się standardem, chwilowe rozblyski gwiazdek przemijają, żelazne zasady zostają nagrodzone.
a co powiesz Kasia o 44 ?
Serdeczności wdzięcznościowe!
Bardzo potrzebowałam tego artykułu, bo zdradziłam swojego partnera i jest mi z tym źle. Chwilowa euforia i przyjemność, po której przychodzi smutek i wstyd. Jak kac gigant po alkoholowym upojeniu. A może nawet nie kac, tylko pokuta. No i on mi wybaczył, ja sobie nie potrafię. Ale czuje, że teraz jestem na słabszej pozycji, że on poczuł, że może mną sterować, stawia mi jakieś warunki. Jak powiedziałam, że muszę być teraz sama, żeby przeżuc pewne emocje, to stwierdził, że musimy właśnie teraz być razem – dać sobie dużo ciepła, bliskości, pocałunków. A ja czuje presję i pewien jakby obowiązek? Hmm coś na zasadzie „zrobię to. Dla niego, bo go skrzywdziłam, więc w ramach rekompensaty, zgodzę się na wszystko co powie, czego sobie zażyczy”. Jeśli zrobię tak, jak ja chce, pojawia się kolejne wyrzuty sumienia, że jestem pieprzona egoistka, która ma w dupie czyjeś uczucia i krzywdzi jeezcz bardziej. Zapetlilam się chyba. Jak tu iść swoją droga, bez wyrzutów sumienia, które są jak konik na Biegunach – nigdzie nas nie dowiozą. Ściskam pepsi, nie postawiłam chhba żadnego znaku zapytania, ale byloby cudownie gdybyś skomentowała sytułejszyn.
Groszku <3
Wg mnie masz do przerobienia dwie nauki. Pierwsza, o której już wiesz, to wybaczenie samej sobie. Tak jak pisze Pepsi w powyższym poście. Druga to naprawienie relacji z partnerem. To co on zaproponował jest dobre ale bardziej dla niego. Z Twojego też mogłoby być równie dobre gdybyś je w pełni akceptowała. Jeśli jednak Tobie nie pasuje, to szczerze porozmawiaj z nim o tym. Ty znasz swoje myśli i rozterki. My też je teraz znamy. Może już czas aby i on je poznał. Daj mu do przeczytania swój własny komentarz i jeszcze raz uczciwie podyskutujcie.
Moc miłości
Pepsi, a Ty zrobiłaś coś kiedyś chujowego ? tak naprawdę chujowego? czy zdarza Ci się to wspominac, czy absolutnie nigdy nie wracasz do przeszłości ?
Wybaczyłam, to wszystko, jak wracam, to jedynie po siłę, inspirację, niepopełnienie tego samego błędu, ale nigdy nie byłam typem depresyjnym, nie mam takich skłonności