Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Ale Ciebie raczej tylko szukanie winnych nęci?
Że oni, że piecze zgaga, że wory, że włosy, że dzieci jakieś inne niż kiedyś, nie do dogadania wirtualne. A maturzyści? Identyczni, a myślo, że tacy inni. Każdy sądzi, że przyszedł tu pokazać swoje ja, swoją odrębność. A my tu Panie Dziejku znowu jedność widzimy, inteligentnoujemną
A co sądzisz o Chinach? Może zdanie wyrabiasz sobie na podstawie tego, co przeczytasz na górze ulubionej amerykańskiej przeglądarki?
Owszem „jakiego rodzaju to był Chińczyk?”, wciąż rozśmiesza Europejczyka, ponieważ jednolitość genetyczna Chińczyków, potem innych Azjatów, sprawia, że mylą się nam niewprawionym ich twarze. Im się podobno mylą nasze.
Ludzie zachodu chcą wjechać w azjatycką dzicz do pand i bambusów, a nie żadne mi tu fury i komóry. Ale młody Pakistańczyk dzisiaj też chce wysyłać mejle, SMS y, sunąć szybkim autem. I Chińczyk mu to zbudował, szosę. A tu rok przed pandemią w Pakistanie odbyła się licytacja możliwości zastrzelenia markura śruborogiego, narodowego zwierzęcia tego kraju. Najwięcej, bo 100 tysi dolców zapłacił amerykański myśliwy. Markurów jest już mniej niż 6 tysięcy, a Amerykanów 55 tysięcy razy więcej (ponad 328 milionów). I kto tu jest uderzony metalową sztabką w czaszkę?
Gdy pytasz młodego Chińczyka, kim chce zostać w przyszłości? Odpowiada, że inżynierem. To udokumentowana ankieta. Że chce projektować w autocadzie drony. Zaś młody Amerykanin chce zostać tik-tok-owcem, instagramistą, albo youtuberem. Już mu się nawet pisać bloga nie chce, tym bardziej, że odbiorcom nie chce się czytać.
Czy myślisz, że Netflix to tylko Twoja niewinna rozrywka? Owszem, trochę za dużo tego, ale oj tam, oj tam. Netflix niczym nie różni się od do niedawna partyjnej jedynki, czy jakiejkolwiek telewizji, która Cię programuje. Wabiąc Cię serialem, otrzymujesz określoną porcję propagandy. Zawsze.
W końcu stajesz się wyznawcą, poplecznikiem wahadła i najlepszym karmicielem własną energią. Co bardziej niepokojące, zaczynając z tym walczyć, też to dokarmiasz. Tylko spokojna obserwacja, brak emocjonalności odcina wahadło od pożywienia. Ale jak chcesz to karm, tylko się nie okłamuj.
Czy Ciebie jeszcze coś interesuje oprócz tego, co dajesz sobie wcisnąć? W Chinach, owszem zamordyzm i bieda przez całe lata. Teraz trochę lepiej (udawano, że mega dobrze, dwucyfrowy wzrost gospodarczy na niby), chociaż zapewne nadal można stracić głowę, dosłownie, w ramach chińskiej propagandy. Ale zasadnicza rzecz nie uległa zmianie od czasów mandaryńskich. To kult uczciwego egzaminu.
Egzamin jest świętością. Możesz być synem, czy córką najwyżej postawionej chińskiej persony, ale gdy nie zdasz egzaminu nie dostaniesz się na prestiżową uczelnię, ani gdziekolwiek, gdzie aplikujesz. Nie ma mowy.
Polacy zaprogramowali swoją podświadomość, że mamy kiepskie położenie geopolityczne, że między młotem, a kowadłem. Duże państwo na granicy potężnej złej Rosji i potężnych (według PISu, który chciał nas skłócić dosłownie ze wszystkimi, też złych Niemiec). Przedpole, kto o niego zadba? Kto zadba o przedpole? Amerykanie? Serio?
Przede wszystkim shit (z chińska 拉屎, czytaj laa szi) prawda. Zapytaj Chińczyka, czy jesteśmy przedpolem? Jesteśmy idealni, jesteśmy na środku. Drugie państwo środka? A jak!
Zmiana myślenia uczestników gry zmienia pozycje pionków i figur szachowych. Amerykanie, którzy latami układali się z Chinami, i dalej to robią, tyle, że z większą propagandą nielubienia. Przecież jest chiński wirus i podniesione ceny produkcji i zajumane przez Pekin technologie. Chińczyk miał składać części, albo zszywać nogawki gaci za centa i nic nie gadać.
No i przypadkiem nie ukraść, bo to grzech, przepisu na teksasy, drony, czy smartfony. A nie grzech wyzyskiwać biednego, w tym dziecko?
Teraz Amerykanie nagle krzywo patrzo, że ktoś w Europie chce coś uszczknąć z jedwabnego szlaku. Zapomniał wół jak cielęciem był. Wykrzyczał premier Węgier Viktor Orban i został samowolnie i na oczach wielu widzów zaszczepiony przeciw wirusowi preparatem chińskiej firmy Sinopharm. I ma się podobno całkiem dobrze.
Jesteś idealnym człowiekiem, obywatelem świata, uczestnikiem i twórcą tej gry.
Nie daj sobie wmówić, że kraj gdzie się zalogowałaś, nie jest idealny, doskonały, najlepszy. Wszystko co robisz ma sens ukryty w Tobie. Nie musisz wcale tu mieszkać, ale zawsze możesz wesprzeć dobrą myślą nasze genialne położenie, ludzi ze ŚRODKA.
Z mieszanką osobowości ościennych.
Umiemy chlać jak Rosjanie, jesteśmy zaradni alternatywnie jak Ukraińcy, potrafimy dobrze pracować jak Niemcy i zabawić się lubimy jak Włosi, czy Polak Węgier, dwa bratanki. Śmieszy nas angielski dowcip pure nonsens, i mamy równie paskudną kuchnię, potrafimy być zepsuci jak Francuzi i dożarci jak belgijscy politycy. Ba, nawet cwani na Franka jak Szwajcarzy. Tacy sami, a nawet samsi.
Ale co, gdy Ciebie na dzisiaj naprawdę wciąga serial, tiktok i brak deseru (ketodieta)? Oraz psioczenie i szukanie winnego? Nic takiego, wystarczy się do tego przyznać, powiedzieć „tak”, takim jest i takim bede. Jakby kto szukał, ciąg dalszy znajdzie w „Szewcach”.
Na zawsze Twój, Horry Portier
Powiązane artykuły
Komentarze
Droga Pepsi /Horry … z inspiracji, dwa lata temu czułam podobny przekaz i puściłam w świat. Co do Chin, geopolityki … Niestety nie udało mi się utrzymać bloga. Jestem wzruszona , że tak pięknie mówisz o tym temacie w live’ie. Co do Polonii , niechęci Polaków do siebie – coś w tym jest… książki A. Głowackiego .. A tyle się zmienilo w tym kraju od czasów zdjęć Chrisa Niedenthala… Jednak ja i wielu rówieśników wciąż nie doświadczyło tzw. „zachodniego” dobrobytu. Państwo obywatelom w kontrze. Ani moi rodzice nie doświadczyli. Nie wiem czemu, to mnie najbardziej bolało. Czy w porównaniu, czy po ludzku. Aby móc się swobodnie rozwijać ciesząc szczęściem i dobrobytem bliskich osób. Pora na Wschód, na sprawiedliwość społeczną – bez eksploatacji i wyzysku. Tego życzę i Krajanom. Amen i Namaste.
ps. stylizacja = Ułańska fantazja 🙂 popieram też słowiańskie wąsy (do pewnego stopnia).
Jestem na tak. Trzeba tylko lekko kontrolować siebie oddechem, czy nie popadniemy w drugą skrajność, poczucia niesprawiedliwości. Mieliśmy za sobą masę wcieleń, byliśmy dzikim z maczugą, żyliśmy w strasznych warunkach, i doświadczamy teraz zachodniego dobrobytu, ale to przecież nie koniec, będą kolejne logowania, i może świadomością zachodni dobrobyt wyjść jeszcze uszami, a może nie, rozkochają się w technologiach. Tak czy siak wszyscy zaznajemy wszystkiego. Namaste, no i zapuszczam wąsiska 😀 <3
Pepsiuchu, ale ze co? Zaaprobowac swoje paskudne przywary i ignorujac je, zyc inaczej? A wtedy one po prostu zblakna, zeslabna i… Odpadna? 🙂
Tak to nie działa, trzeba się zgodzić z nimi, że są, że to od Ciebie wszystko zależy, bo tak interpretujesz rzeczywistość, gdy zmienisz się SIEBIE, nie innych wówczas w lustrze rzeczywistości zobaczysz coś innego. Ale większość ludzi życia nie bierze do siebie, uważa, że oni są winni, i oni powinni się zmienić. Akceptacja początkowa, nie oznacza, że widzisz jaka jesteś, i po prostu uważasz, że akceptujesz. Akceptacja ma skończyć się w momencie, gdy dostrzeżesz że to TY. Ten moment prawdy, to nazywamy zgodą i przyznaniem się, że to Ty, że to po Twojej stronie . Nawet gdy to dotyczy ciągłego samo obwiniania się, to też trzeba zobaczyć. Po czym ruszyć w drogę z tego skrzyżowania.
Love u
Cześć Pepsiaku,
a co zrobić z tak fatalnym programem jak ten, który opisuję poniżej:
Posługując się tym tzw. prawem przyciągania świadomie, czy nie, np. w kwestii pieniędzy, stale borykam się z pewnym problemem. Na przykładzie podam o co mi chodzi: Wyobrażam sobie dobrobyt (jednocześnie oczywiście będąc w drodze i robiąc różne rzeczy w danym kierunku). Teraz jestem na etapie – mam 40 tysięcy w gotówce i jeszcze ze 160tysi (do uzbierania) do kupienia lokum bez kredytu wraz z jego ewentualnym remontem (nie jestem z Warszawy, także takie ceny są realne i częste tu gdzie mieszkam). Trochę upojona wizją mniej mozolnej pracy (że trochę wszechświat pomoże) w celu spełnienia tego marzenia szybciej niż przed 40-stką myślę o tym swoim przyszłym lokum, wyobrażam sobie, urządzam, oglądam meble – o tak bez większych emocji czasami. Lubię planować, wizualizować sobie, generalnie takie estetyczne rzeczy lubię więc teraz, gdy są poparte chęcią uniezależnienia się od domu rodzinnego i pójścia w pełni (czując większą wolność w tym całym matrixie) swoją drogą, chciałabym te marzenia mieszkaniowe zrealizować 🙂 No i tak sobie wyobrażam, planuje, pracuję i napotykam taką blokadę, która mówi, że nie ma innej możliwości, by szybciej się dorobić lub nawet w jakiś sposób otrzymać mieszkanie, bo:
1) gdy rodzice dadzą lub wspomogą to będę uwiązana (niestety, ale przynajmniej u mnie w rodzinie nie ma nic za darmo. Nie chciałabym otrzymać tego w taki sposób i spłacać wobec kogoś dług o dziwo nie pieniężny, ale energetyczny, bo wiem, że wyssałoby to ze mnie wszystkie emocje – dobre i złe),
2) opcja dwa pojawia się w mojej głowie – spadek. Tego się lękam, a z moją nerwicą, którą mam od dziecka w większym lub mniejszym stopniu, to już w ogóle nie chcę myśleć. A więc nie mogłabym żyć z myślą, że ktoś musi umrzeć i ewentualnie wtedy mogłabym odziedziczyć po dziadkach, czy ciotkach. Nawet gdybym ich nie lubiła. Wręcz czasami (jeszcze nic nie mając namacalnie dla siebie) czuję strach. Taki, który mówi „czuj się winna, jeszcze takim chceniem swojego M1 wywołasz czyjąś śmierć i dostaniesz to co chciałaś, ale i tak nigdy nie będziesz szczęśliwa z takim stanem rzeczy”.
No i takie przypadki mogę mnożyć. Moja lękowa natura nie pozwala w mojej głowie pokazać się jakiejś pokojowej opcji typu: przydarzy się okazja, bo ktoś będzie chciał sprzedać taniej lub np. że zmienię pracę i będę brać dodatkowe zlecenia, za które zapłacą mi ekstra i szybciej odłożę.
Nie wchodźmy nawet teraz w istotę sprawy i nie pytajmy dlaczego chciałabym mieszkanie. Pewnie zaraz powiesz, że można wynająć lub coś innego, nawet kredyt. Tylko, że ja potrzebuję już w swoim wieku swojej własnej przestrzeni (duszę się tu gdzie jestem i dzielenie lokum z kimś kto stale na mnie wpływa nie jest dla mnie dobre). Jestem człowiekiem, który lubi mieć solidny grunt pod nogami więc taki wynajem generowałby we mnie niepotrzebny stres, a kredyt dodałby mi kolejnych siwych włosów jeszcze przed 30 (a mam ich już trochę). Najbardziej gryzie mnie fakt, że nie potrafię zobaczyć tej pozytywnej strony manifestacji i pozytywnej drogi spełnienia, bo wydaję mi się, że w materii pieniędzy mój zysk to czyjaś strata, co dla mnie oznacza poczucie winy, które uparcie się gdzieś we mnie zakorzeniło nie wiem kiedy i upatruję go wszędzie mimo, że świata nie zbawię. I taki tobołek taszczę za sobą już wiele lat 🙁
Wkrótce coś Ci odpowiem <3
Pachnie J. Bartosiakiem 😉
Pepsi oglądałam filmik, nie wiem jaką bidną duszyczkę z aspiracjami ścisKłowca chciałaś pocieszyć ale Da Vinci w mogile zapewne salto wywinął.. 😀 a poza tym fajnie się Ciebie słucha jak zawsze, dużo pięknej prawdy ❤️
Nie no. Jak nie ma nic o tarczycy, to w ogóle apsolutnie nie czytam. Przekładam stronę na następną natychmiast. Chociaż zaraz … filtrować? Tarczyca też coś tam filtruje. No nie? A może flirtuje. Szczególnie gdy patrzę na taką tarczycę w kształcie łabędziej szyi jakiejś powabnej skośnookoiej piękności. Mmmm…!
Poza tym nie uwierze, że taki Chińczyk to nie jest w stanie natychmiast rozpoznać tego parszywego niemieckiego ryja. Nawet jakby przyjechał z aż dalekiego Wietnamu. A ruskiej mordy to już na pewno!
A ci Ukraińcy to w sumie historycznie Polacy. Tak jak Litwini przecież są. Eee…! A może jednak nie? Może coś tam kiedyś nie tak poszło? No i niejaki Bohdan Ch. miał też w sumie inne zdanie. To jednak dzisiaj wielu z nich chciałoby. Oj chciało. A gospodarczymi wskaźnikami po upadku Wschodniego Niedźwiedzia niczym się oba kraje nie różniły.
O tym, że Polacy mają niesamowity potencjał i roku pańskiego ’89 stali się jak odbezpieczony granat, to wiedzieli wszyscy na około. Poza nami oczywiście. To dlatego powykupywali firmy i co się dało żeby nie dać im się rozwinąć. A nie dlatego, że to był jakiś sensowny, poza wyjątkami,cokolwiek wart majątek. Po prostu musieli nas, czyli ten zaczynający już dymić granat, rozbroić. Dobrze pamiętali historię co się działo w 20-leciu międzywojennym. Z naciskiem na dwudziestoleciu. A teraz zdaje się już ponad trzydziesty roczek leci. O potencjale naukowym, zwanym ze swojska pomyślunkiem, nie wspominając. Ale dość mi już tych mądrości. Wracam na własną szachownicę.
😉
(wstęp satyryczny, proszę się nie napinać 🙂