😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Koment: Sygnały i dowody kłuły po gałkach mnie nawet wtedy, kiedy jeszcze nic o nich nie słyszałam. Ten gad żywi się nami, splątał nas nierozerwalnie udając przyjaciela, doprowadził do licznych tragedii i prawie rozpizdziakał moją rodzinę. Pokrótce: Udając przyjaciółkę moją i mojego partnera, rozbuchała nam ego do takich niebotycznych rozmiarów, że zaplątała się depresja u mnie i u niego, gonitwa myśli, żal do partnera i siebie, że w ogóle jesteśmy razem (do tej pory ego nie mieszało za bardzo w naszym związku, potrafiliśmy je obejść, żeby żyć razem w harmonii). Najpierw podjudzanie przeciwko sobie, potem zaniżanie naszej wartości. Psucie związków, to jej hobby, nie byliśmy pierwszą parą, którą próbowała zniszczyć, a z wieloma jej się to udało. Na szczęście mój partner i ja ja przejrzeliśmy w porę na gały, tak samo jak nasz wspólny przyjaciel, niestety wiem od jej przyszywanej ciotki, że to nie imaginacje i zwalanie ”na te sukę” tylko fakty, bo było takich par z dziesięć. Jest nimfomanką i każdemu proponuje seks, nawet nam (zaproponowała trójkąt de facto, nie tylko nam). Przyciąga i wiąże ze sobą ludzi powołując się na swoją atrakcyjność i postawę ofiary (ponoć trudne dzieciństwo). Uwiodła biedną les dziewczynę, której potem zrobiła złą opinię na dzielni, dziewczyna popełniła samobójstwo, a to tylko kropla w morzu, bo nie będę się tu o innych znajomych rozpisywać teraz. Ale na przykład wpędziła w alkoholizm partnera mojej matki, sama nie pijąc, a wiedząc że osoba ta ma skłonności do topienia robaka, przynosiła jej codziennie do domu a to piwo, a to wódkę, skończyło się to prawie totalnym upadkiem dla niego. Mieszkamy na emigracji i tutaj wszyscy Polacy z osiedla trzymają się razem, mama i jej partner mieszkają niedaleko, wiec z nimi też się de facto ”przyjaźniła”.
Kiedy powoli się z tego otrząsałam i powoli odkrywałam kim jest, spojrzała na mnie raz swoimi gadzimi oczyma (skośne oczy o kocich źrenicach, wiecznie czerwone oczy, niby od baki (bakać – chyba jarać Marię, dopisała peps) którą namiętnie codziennie zażywa. Przysięgam, że ma nienaturalne oczy, nigdy takich nie widziałam, a swoje lata mam i trochę ludzi już poznałam. Jest też nienaturalnie wysoka (i zbita) i czułam, przysięgam, że czułam jak rzuca na mnie czar, prawie się wtedy w niej „zakochałam” mimo woli, a przecież już wiedziałam kim jest. Ale się nie dałam i próbowałam otrząsnąć, po tygodniu udało mi się. Kiedy ruszyłam ze skrzyżowania, czuła że się wybudzam (bieganie, zdrowe jedzenie, niesłuchanie ego, ograniczyłam kontakty z nią, a bywała u nas codziennie, proponowała nawet wspólne mieszkanie). Kiedy się zorientowała, że ja wiem jakim typem człowieka jest, zerwała wszelkie kontakty z błahego powodu zrzucając winę na mnie, ostatni raz próbując skłócić mnie z partnerem. Nie udało jej się, próbowała dalej nas skłócić bezowocnie, wiec partnera mojego też z błahego powodu niby od siebie odcięła. NIBY. Bo, Pepsi, niestety, ale dręczą nas sny. Sny, w których ona jest codziennie prawie. Czy jest nadzieja jeszcze bardziej ją od nas odciąć nie wyprowadzając się? Mieszkamy w świetnej lokalizacji, czystej, obok lasu, parku, nasze dzieciaki i my świetnie się tu czujemy i wyprowadzka dla nas byłaby jakby oddaniem gry walkowerem. Czy masz jakaś poradę? A może po prostu mam paranoję i jest to wszystko nasza wina, a ja tylko próbuję ją zrzucić na nią? Ale za wiele jest dowodów. Za dużo zniszczonych żyć i związków, nawet swojego faceta, pewnego siebie chłopa ważącego sto kilo tak omotała, że biedny nie wie gdzie dół i góra. Bije go, a on ciągle do niej wraca, mimo ze twierdzi że jej nienawidzi … Co robić?
Gdy jesteś wściekła, zła, albo tylko wyjątkowo smutna, idziesz do baru i kupujesz se kawę, po drodze może zadrzesz faję i dziwnym trafem wkrótce pojawiają się w Twojej przestrzeni sami zmulanci. Źli, pokrzywieni, wybitnie niezadowoleni z życia, smędzący o niesprawiedliwości, zgnuśniali i zdołowani. Potem suniesz do domu, spotykasz sąsiada w niełasce u sąsiadki, smutnego clowna, dwie zakonnice bez uśmiechu, a pierwszy odebrany telefon nawija Ci coś beznadziejnego o czyimś popapranym życiu. Jak myślisz, co łączy tych wszystkich ludzi i ich kijowo słabe sprawy? Co jest elementem wspólnym dla nich wszystkich, iloczynem tych podzbiorów nieudaczników na dzisiaj? Co jest ich koniunkcją? Tiaaa, nie mylisz się, to Ty jesteś łącznikiem. Co to znaczy? Że to my przyciągamy sprawy do własnego przerobienia. Siedzisz nisko, dotknie Cię coś bardzo niskiego, żeby Ci to uświadomić. Ile razy ofiara musi spotkać na swej drodze kata, żeby sobie uświadomić, że wciąż robi za ofiarę? Nawet mainstream ma na to swoją naukę i badania, nazywa się wiktymologia. Ofiary jak się okazuje są do siebie podobne. Więcej w tym komencie nie napisałaś niż napisałaś. Ewidentnie oboje ze swoim facetem mieliście seksualną chrapkę na tę istotę (tak ją nazywam, zakładając, że jest to bezduszna reptilianka, coś jak pani Clintonowa). Byliście podekscytowani seksualnie. Taka ochota, gdy nie może być schowana głęboko przed partnerem, bo się go czyta, jak z kartki elementarza, jest paskudna dla związku w matrixie. Związki kobiety i mężczyzny nie są oparte na prawdzie, bo ludzie w matrixie muszą cały czas grać w grę, dlatego wszyscy kłamią i to jest uznawane za jedyne do zniesienia. Natomiast Was postawiono pod lampą kreślarską w oczy. Musieliście się przejrzeć wzajemnie na wylot. Skumaliście kim jesteście. Kim tak naprawdę jesteśmy wszyscy? Kłamiemy, w tym bardzo często siebie.
Gdyby była miłość prawdziwa między ludźmi, nie przyszłoby nikomu do głowy zepsucie tego co jest między Wami. Ba, nawet nikt taki nie stanąłby na Waszej drodze. Wasze fale byłyby tak niezazębiające się, że nie doszłoby do żadnej konfrontacji. Grzeczne dzień dobry, do widzenia w pobliskim sklepie, i to wszystko, a może nawet nie wiedzielibyście o kim mowa. Nie rozpoznalibyście osoby nawet ze szczegółowego opisu antroposkopijnego. To była tylko próba, zadziało się to, co musiało się stać. Przyciągnęliście ją. Rezonowaliście z nią. Uświadomiliście sobie, że Wasz związek jest niestabilny, że jest egotyczny, że jest nakręcony zewnętrzem. Że są jakieś nie do końca jasne powody, że jesteście razem. Może merkantylne na obczyźnie, może jeszcze inne. Reptilianka, czy nie, to zupełnie nie jest istotne, okazała się dla Was lustrem. Zobaczyliście siebie, chwiejnych, okłamujących się wzajemnie, podszytych ekscytacją. Wciąż poszukujących przygód. I jest to zajebisty powód do ruszenia ze skrzyżowania. Ale zanim to nastąpi trzeba się pogodzić z prawdą, zaakceptować siebie w tym. Okazać wdzięczność Reptiliance i generalnie sytuacji, bo dzięki temu zdobyliście nowe doświadczenie. Dowiedzieliście się o sobie znacznie więcej niż w grzecznym stanie bez okazji do załamki iluzji. Kuszenie świętego Antoniego sie udało sie. I co z tego?
Śnicie o niej tylko z jednego powodu, bo nie przyznaliście się przed sobą do prawdy. Sytuacja więc trwa nadal. Niedoszła kopulacja jest constans. … przysięgam, że czułam jak rzuca na mnie czar, prawie się wtedy w niej „zakochałam” mimo woli, a przecież już wiedziałam kim jest … Nikt i nic, nigdy nie jest w stanie Ci zagrozić, gdy nie rezonujesz z tym czymś. Gdy nie rezonujesz ze śmiercią, nie umierasz. Krew się nigdy nie zagęści. Żeby odebrać wibracje takiego nadajnika, trzeba być odbiornikiem tych wibracji. Tak działa energia, jest falą. Jedyną osobą, która mogła coś zmienić, byłaś Ty. Nie napiszę, że jedynie winną osobą byłaś Ty sama, gdyż nikogo nie oceniajmy i nie obwiniajmy. Siebie też nie. Ale prawda jest taka, że byłyście na tej samej fali i w każdej chwili mogłaś podnieść swoje wibracje. Miłością, zrozumieniem, akceptacją inności, wdzięcznością, generalnie prawdą. Przyznać się, zaakceptować siebie w tej własnej niedoskonałości i ruszyć ze skrzyżowania. I możesz to zrobić w każdej chwili. W każdej chwili możesz zacząć się budzić. Ta sytuacja wydarzyła się po coś. Poznałaś siebie lepiej, swój związek, whatever. Nie szukaj winnego poza sobą. Nie obwiniaj też siebie. Okaż wdzięczność za to jak najbardziej na TAK doświadczenie, było niezbędne dla Ciebie i dla Was. Nieważne czy jest Reptilianką, a nawet jak jest i tak nie dosięgnie Twojej duszy nigdy. Może tylko ryć Twoje ego, ale to jest fałszywe „ja”. Zejdź do serca, popatrz z miłością na swojego faceta, ba, popatrz i na nią z miłością, wiele jej zawdzięczasz i luzik. Rusz w swoją drogę.
Gdy kurczak się wykluwa, cokolwiek większego i poruszającego się i w miarę ciepłego znajdujego się w jego okolicy, kurczak będzie uważał za swoją mamę. Tak jest skonstruowany instynkt kurczaka. Gdy obok malutkiego kurczaka pojawi się robot, czyli mama automat, kurczaczek będzie się do niej kleił i za nią wszędzie łaził. I to jest logiczne i zrozumiałe. Jednak, gdy zamkniemy kurczaka w kurniku, okazuje się, że kwoka automat sama idzie w kierunku kurnika. Pańskie jaja, bo kurczak przywołuje ją swoim chceniem i tęsknotą. Ożywia materię. Tak działają pola morficzne w przyrodzie. Skoro kurczak jest w stanie ożywić materię, to co Ty możesz dziewczyno? Ty możesz wszystko. Po prostu zaakceptuj, okaż wdzięczność i zacznij się budzić, bo jesteś pogrążona w bardzo głębokim śnie. Zawsze będziesz chrapała, dopóki będziesz szukała winnego na zewnątrz siebie. Podobnie jest z bezpieczeństwem (o czym nawijam tutaj), nie szukaj go na zewnątrz siebie. Tylko Ty możesz sprawić, że będziesz bezpieczna. Reptilia może wysyłać w Twoim kierunku setki sygnałów, ale tylko odbiją się, jak od bańki Smoka Filomidanka.
love
Powiązane artykuły
Komentarze
ja poza tematem.czy znacie moze jakies substytuty dla lewatywy z kawy w celu oczyszczenia jelit przy raku?
przy diecie Gersona z sokami?
Też jestem ciekawa, mama pije dużo soków ale to nie 100% dieta Gersona
ogolnie przy walce z rakiem. spotkalam sie w kilku polecanych tu opracowaniach z tym sposobem, u gersona ale np tez w Jak wyleczyc sie z raka Lasta. jeszcze gdzies ale nie pamietam
Mieszanka z sodą i solą wg Sircusa- łyżka stołowa sody i łyżka soli na 2 litry wody.
Przy raku nawet więcej
Hmm, Pepsi, czyli dopóki śnimy o danej osobie dopóty mamy jakieś nierozwiązane sprawy z tą osobą? lub w sobie?
a co ja napisałam innego?
wydaje się, że 'negatywne’ relacje są dużo łatwiejsze do uwolnienia się/wybaczenia/pokochania niż te 'pozytywne’, te ostatnie są spokojne, szczęśliwe a przez to cięższe do uwolnienia się, bo gdzie tu w tej całej szczęśliwości prawdę o sobie znajdziesz?mydlenie oczu? pokuta? a może to zwyczajnie taka relacja – na tyle silna, by przekraczać wymiary, czasoprzestrzenie, itd, że „wszędzie” się z tą osobą 'spotykam’ i tu i tam.
Moje ego wzbrania się przed takimi spokojnymi relacjami. Opartymi na wzajemnym szacunku i życzliwości i porozumieniu. Owszem, fajnie jest od czasu do czasu z kimś takim poprzebywać, ale gdzie emocje, ekscytacja? Eh te ego. 🙂
Po prostu przypatrz sie jej.
To ciekawe ze wpis pojawia się teraz kiedy mam ten sam problem … ale ze zwierzętami. Zadam najdziwniejsze pytanie swojego życia, czy jakakolwiek osoba jest w stanie zaszkodzić moim zwierzętom? Mamy taką laske która gdziekolwiek się pojawi to konie dostają astmy albo zaczynają kuleć, może wpadam w paranoje ale to się powtarza już tyle razy i w tylu miejscach ze nie wiem jak się do tego odnieść
Wszystko jest po coś. Po co miałoby mieć miejsce taka zła intencja? Nie szkodziłaby koniom, zaszkodziłaby komu innemu. Może jest po prostu szamanką, jest inna, a Wy nie czujecie się dobrze w jej towarzystwie? Dawniej właśnie takim kobietom przypisywano pomór bydła, nieurodzaj, suszę etc, niekiedy palono je na stosie. Były wiedźmami, czyli wiedziały.Inność trzeba zniszczyć.
A być może to ona jedna jest sprawiedliwa?
Pepsi, ale naprawdę pięknie odpowiedziałaś na ten list, rzeczywiście tak jest, sami przyciągamy ludzi.Całuski cieplutkie przesyłam Tobie Pepsi i wszystkim wspaniałym ludziom, którzy tutaj są z nami.
Pepsi zapewniam Cię ze nie jest
a moze jednak ty sie jej tak bojsz i sama tak wplywasz na zwierzeta w jej towarzystwie ? hm?
Nie mam w sobie takich emocji, to co się dzieje to tylko moje spostrzeżenia, chciałabym jednak dociec prawdy bo szkoda mi zwierząt
To bardzo dziwne, ze ktos posiadalby taka energie swiadomie czy tez nieswiadomie wplywal tak na zwierzeta…ale czy taka energia nie szkodzilaby jej samej?…wiadomo ze np. agresja ktora tez jest forma energi w pierwszej lini szkodzi tam skad wyplywa…z drugiej strony wiadomo cos wiecej o tym przypadku? czy dziewczyna sama opowiedziala, ze miala zwierzaki, ktore byly chore? przypisywanie komus takich wlasciwosci, czy winy bez ewidencji to projekcja wlasnych emocji …
Przypadek jest dość dziwny bo wszystkie konie po kolei zapadają na astmę, lekarz który je diagnozuje sam jest zaskoczony bo… astma przecież nie jest zaraźliwa. Łączę to z tą osobą tylko przez to ze jak ona pojeździ któregoś konia albo popatrzy na niego to a automatu następnego dnia jest chory. Być może jestem w błędzie, a projekcja odpada bo to ja bym zachorowała.
No to jest doprawdy na miare archiwum X 🙂 ….to moze by jej jednego konia tylko dac do jezdzenia albo jakiegos zaklinacza na pomoc wezwac …bo szkoda koni.
Aleksandr Harecki mówił o czerwonej nitce. Dosc ciekawie. Moze zwierzetom założyć jakas czerwona opaskę na szyje.
Pepsi jesteś dla nas, jestem Tobie wdzięczna za to że jesteś
Siema Pepsi, ja odbiegne trochę od tematu, mianowicie wpadła mi w ręce czarna maca, organiczna oczywiście, czy testowałaś kiedyś taki specyfik? Jak się ona mało tej żółtej waszej, która spożywam że smakiem co trzeci dzień ?
też można brać, mieliśmy ją kiedyś.
Tam gdzie jest 'malo’ miało być 'ma’, ehh te smartfony 😉
Dziewczyna opisała prawie toczka w toczkę jedną pindę, która mi zniszczyła życie przed laty (łącznie z rozbiciem małżeństwa i wyrzuceniem na bruk, a później jeszcze pisywaniem do mnie podstawiając się pod inne osoby…). U mnie jednak obróciło się to na dobre, koniec końców, a obecnego męża mam anioła (z lekkimi tylko przyróżkami pod skąpą czupryną) ale to się da obejść. Wracając do suczy, oj ciężko takiej wybaczyć, zaakcetować, bŕrr pokochać. I weź tu się budź, człowieku 😉
Ps. Te czerwone oczka znakomicie opisane, ma kobieta talent pisarski.
Zastanów się dlaczego głównie to Cię zainteresowało w tym poście, musiałaś puścić obelgi wobec osoby z przeszłości,której do tego jeszcze coś zawdzięczasz, taka wdzięczność? Pomyśl jak głęboki jest Twój sen. Love.
Pepsi podpowiedz. Przeczytałam Twój wpis od wczoraj wiele razy i nie wiem jak go odnieść do siebie, tzn nie wiem co jam mam do przerobienie w związku z następującą sytuacją.
Mój 17-letni syn pisał jakiś czas z dziewczyną, niby nie byli parą, ale spotkali się kilka razy, pisali ze sobą i rozmawiali telefonicznie, mieszkali w czasie tej znajomości w innych miastach. On miał (pewnie nadal) ma parcie żeby mieć dziewczynę. Ona mu się podobała, ale raczej go zwodziła. Ostatecznie nie porozumieli się, przerwali te znajomość, a mój syn w ostatnich słowach napisał między innymi: „chciałem cię wyr…. ale potem mi się spodobałaś”. Przeczytałam całą tę rozmowę i dla mnie zareagował emocjonalnie, jak odrzucony przez dziewczynę nastolatek. Po pół roku od tego zakończenia, dziewczyna pokazała to co napisał kilku osobom (to jedno zdanie wyjęte z kontekstu, a nie całą rozmowę). . Sytuacja jest w tej chwili taka, że został odrzucony przez grupę znajomych, nie pozwolono mu wyjaśnić, ponieważ „nikt się po nim tego nie spodziewał”, doszło też do szantażu. Wiem że przeklinanie i wulgaryzmy to bardzo niskie wibracje. On nie do końca radzi sobie z tą sytuacją, wie że zrobił źle, ale uważa że został do tego jakoś nakręcony, oczywiście to żadne usprawiedliwienie, ale… Ciało odmawia mu posłuszeństwa, nie może jeść, jest poddenerwowany, boi się, nie wie co robić. Próbował rozmawiać z ludźmi którzy go odrzucili, nic to nie dało. Rozmawialiśmy z rodzicami dziewczyny i z rodzicami chłopaka , który szantażował, sprawa oparła się o dyrekcje szkoły, pedagoga. Nie do końca to coś dało. Przypięto mu łatkę. Co my mamy do przerobienia jako Rodzice a co nasz syn? Jak ja mam ogarnąć i uzdrowić tę sytuację. Wiem na pewno że nie należy już tego ciągnąć i wyjaśniać. Wiem że trzeba to zaakceptować i powiedzieć tak, być wdzięczną, ale nie wiem za co? Co podpowiedzieć synowi i jak nakierować go na wzrastanie. Proszę napisz, podpowiedź.
Nic do przerobienia, śmiać się z tego, nic się nie stało, to Wasze/Twoje ego wciąż i wciąż podbija sytuację. Elegancko przeprosić dziewczynę i na tym zakończyć ten rozdział. Ruszyć ze skrzyżowania i wyciągnąć wniosek na przyszłość, żeby nie pisać pewnych rzeczy, ale to nauka dla niego. A co do Ciebie, to jesteś za bardzo mamuśką, za dużo się wtrącasz do nie swoich spraw, to on ma naukę, zdobył doświadczenie, powinnaś zejść z niego i z tego tematu. Jest tyle cudownych rzeczy na świecie teraz. Tylko podbijasz sprawę, po prostu zosstań niemym obserwatorem, albo zajmij się swoimi sprawami.:Love
Kiedyś poszłam na próbne ju-jitsu i był tam nauczyciel, który mimo prowadzenia własnego biznesu znajdował czas by szkolić studentów w sztukach walki za free. Na koniec były pytania & ja: 'KIEDYYY będę w stanie obronić się przed potencjalnymi napastnikami??! Za rok, trzy???’ Mistrz ju-jitsu na to ze spokojem tak dużym jak jego bicki odpowiedział, że nie o to chodzi i on po xx latach nawet nie może nic dla siebie dokładnie określać. Wspomniał, że liczy się coś innego, ofiary właśnie przechodzą mentalną ocenę atakującego, czy wyglądają na łatwe do opanowania, przytłoczone, powolne, poszukujące czyjejś walidacji? Czy raczej idą pewnie i z celem?
Pepsi a jak to odnieść do historii Jezusa? Cy on wibrowal na tych samych falach co jego oprawcy? Nie daje mi to spokoju. Przecież był przebudzony, a stal się ofiarą
Jezus ma wymyślony życiorys, praktycznie identyczny miał bóg Attis i jeszcze kilkanaście innych mitologicznych postaci, można o tym przeczytać u Witkowskiego np. ale nie tylko
Uwielbiam Cię za Twoje artykuły a potem za odpowiedzi do komentarzy pod nimi. Jak to szło… „Nie daje się cukierków komuś, kto potrzebuje leku na przeczyszczenie” haha. Miłość jest.
A gdybys Pepsi została zdradzona przez męża? Co byś mu powiedziała, co byś uczyniła?
W 2017 zostałam zdradzona przez dwie bliskie mi osoby, nie wiem jak to ugryźć, nie wybaczyłam i staram się to zaakceptować ale utknęłam z tym tak czy siak. A wybaczyć póki co nie chce i to jest dla mnie jedyna opcja. Zdrada nie w sensie fizycznym ale jednak zdrada. Podła i judaszowska. Stad moje pytanie… choć o zdradę fizyczną pytam obecnie.
Jak kocham to tylko daję. Nic bym nie powiedziała, nikt nie jest naszą własnością. Jakby mi to jednak przeszkadzało albo bym się zmieniła, albo odeszła, też bez gadania. O tym nie ma co rozmawiać, bo wtedy wahadło życia jeszcze dołoży coś niemiłego. Nigdy nie rozmawiaj o zdradzie, jeśli chcesz, żeby to sobie poszło raz na zawsze.