😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Manifestacja nie polega tylko na marzeniach i wizualizacji, ale wymaga też konkretnych działań, powiedzmy sobie szczerze WYMAGA ORKI W CISZY!
Bardzo dużo rzeczy wykonuję w ciszy.
Nikt o tym nie wie, nikomu o tym nie mówię, ale nauczyłam się tego, doświadczyłam tego, że każde STAWANIE ZA SWOJĄ PRAWDĄ mnie wzmacnia.
Zdaję sobie sprawę, że podjęcie pewnych decyzji jest odrażające (rzygi z dupy 🤮 hue hue) dla znajomych, nawet dla rodziny, nie mówiąc o reszcie społeczeństwa.
Widzę ludzi, którzy niby POTĘPIAJĄ MIEĆ, moją chęć posiadania zagęszczonej materii 3D i tak dalej, ale z drugiej strony widzę, że są to chodzący sybaryci, chodzący hedoniści.
Może nawet żebrak zachowuje się jak sybaryta, on po prostu tylko żebrze.
To jest, wydawałoby się, mały wydatek energetyczny, w rzeczywistości ogromny wydatek energetyczny, ponieważ tworzy się rozczarowanie, zniechęcenie, zazdrość i totalne pogłębianie niewiary w siebie.
Dlatego ja to po prostu ROBIĘ W CISZY, i już nikomu o tym nie mówię.
Teraz Tobie, bo niekonsekwencja w stałości, jest jedyną stałością buaaaaaa.
Zresztą to się zmieniło wraz z poziomem mojej świadomości, bo NIE MAM INTENCJI WKURZAĆ KOGOKOLWIEK.
Podchodzę do każdego dnia, jak do każdego jednego.
Bo jeżeli będę się przeglądać w oczach mojego faceta, w minach mojej rodziny, w minach koleżanek z pracy, jeżeli chodzę do pracy, to będę w reakcji na zewnętrze.
Będę drapać martwe lustro, policzkować (czasami jarać się) stare newsy, które sama stworzyłam przeszłymi myślami, emocjami, przekonaniami o tym co się tu odpierdala.
Osobiście wybrałam opcję bez pracodawcy, to też jest mój wybór życiowy.
Wybrałam nie mieć pracodawcy.
W każdym razie, jak ja podejdę do tego, co dzisiaj zewnętrze (zewnętrze to nie Kate Walker, to nie Wszechświat) powie o mnie?
No wtedy ja się trochę załamię, podłamię, bo myślę, że Wszechświat, ONI, jednak mnie nie zaakceptują?
Jesteś w dupie, powie TAK, bo Ci współczuje, i widzi Cię w Twojej najlepszej odsłonie, najwyższej jakości.
Ale oni, ci sybaryci, hedoniści, empatycznie Cię wesprą w zasiedzeniu się w dole.
Dlatego pokochaj ciszę, rób swoje w ciszy.
Polecam moją książeczkę „Biegam bo muszę”
W co drugim rozdziale poznasz przepis jak w ciągu 8 tygodni od zera zacząć biegać jednym cięgiem 30 minut,
co „pasuje Cię” na biegaczkę.
A w co drugim rozdziale poznasz historię pewnej Coli Eliot, która „uratowała się” dzięki ruszeniu w bieg:-)
Trust mózgów, trust świadomości, trust energii uczuć.
Patrzę w lustro i milczę, bo lustro gdy mi się nie podoba, pokazuje mi MOJE OGRANICZENIA PRZEKONAŃ.
Moje przeszłe myśli, i nawet jak były negatywne, to ja to widzę w lustrze i do nikogo nie mam pretensji.
Tylko się przyglądam z pół uśmiechem Dżiokondy, czasami z krzywą mordą, ale zawsze tylko po to, żeby stwierdzić, ALE JAJKA, NO TO JA MUSZĘ ZACZĄĆ ROBIĆ TO INACZEJ.
Ba!
Jeżeli jesteś w związku, a każdy związek z Pimpusiem, czy Dziunią jest matriksowy, będziesz widzieć we własnym lustrze rzeczywistości RÓŻNE MINY.
Nie, że ładunki wybuchowe, chociaż to też hue hue, ale mam na myśli grymasy, nerwowe tiki, czy uprzejmy uśmiech.
Ale wracajmy do naszego cudnego 3D, i gdy Ty napierdalasz własne wyzwania, wstajesz wcześnie, nie drzesz faj, w tym elektryków, odstawiłaś etanol, odżywiasz się zdrowo i poza spaniem, zimnym prysznicem, codziennym treningiem medytacją, i zdrowym dla Ciebie odżywianiem na nudno, na bezsmaku, na surowo, to MINY PO TAMTEJ STRONIE LUSTRA MOGŁYBY BYĆ NAWET POTĘPIAJĄCE.
Sybaryci i hedoniści byliby wkurzeni, albo to tylko Twoje przekonania, kij z tym, od jakichś przekonań, wytresowania nie uciekniesz, TAK CZY SIAK, WEJDŹ W CISZĘ.
Po prostu rób to, ale nigdy już NIE EMANUJ WYŻSZOŚCIĄ, nie popisuj się, to jest Twój wybór.
Nie porzucaj dobrych przyjaciół!:)
Niech ilość Twoich czystych poranków
Pomnaża codzienny rytuał 4 Szklanków !:)
A gdy widzisz, że są uszy, że czyste twarzą lśniące jak wyszorowane patelnie pojawiają się w Twoim lustrze, wówczas opowiedz i zachęć, ale bez neofictwa i samouwielbienia.
No i jeżeli ja nie przejmuję się tymi minami w lustrze, bo jak jesteś w tym matriksowym związku, a KAŻDY ZWIĄZEK JEST MATRIKSOWY, bo jest uwiązaniem.
Zawsze Pimpuś będzie rano przedstawiał (czy laska obok Ciebie, to nie ma znaczenia, płeć) swoją wersję wizji Ciebie.
Faceci konkretnie tego nie rozpoznają, po czym o dziwo na ulicy łypią peryferycznie na zrobione laski od stóp do głów i konsekwencja tego może Cię tylko rozczarować.
Po prostu znowu to samo, BYŁAŚ ZBYT HAŁAŚLIWA, byłaś w energii męskiej, byłaś nadaktywna, chciałaś dostosować się do tej miny.
Jesteśmy ZAKODOWANI PRZEZ MATRIKS NA LĘK I MÓWIENIE NIE.
Gdy się boisz jesteś zylionem haczyków, żeby wahadła destrukcji mogły Cię zaczepić, a Ty zareagujesz i oddasz im swoją energię.
To jest SERWEROWNIA.
Brak strachu to jest miłość, to jest Kate Walker, to jest energetyczne otwarcie się na Źródło.
Gdy jesteś głośna, w energii męskiej, o wiele łatwiej Cię wyhaczyć, bo jesteś o krok od rozczarowania, i pojawi się zajebisty lęk.
Ja robię wszystko w ciszy, teraz, obecnie.
To znaczy, że w głowie trzeba do siebie mówić w czasie dokonanym.
Zobacz co powiedział Juliusz Cezar, podobno w 47 roku przed naszą erą, czyli dosyć dawno to powiedział, po szybkim zwycięstwie nad jakimś tam kolesiem w bitwie pod Zelą.
Skąd inąd fajnie brzmi, może się przechrzczę na Zela Eliot?
To jest szczyt bezczelności, że Malboro przytuliło to hasło na swoich opakowaniach.
Każdy nałóg, który wybierasz świadczy o Twoim hedonizmie, o zamiłowaniu do hałasu i STAJESZ SIĘ SĘDZIĄ DLA CISZY.
Oznacza, że robisz to w hałasie, NIE W SWOJEJ MOCY.
To jest wszystko matriks, za to wszystko trzeba będzie zapłacić lustrem.
Twoje lustro zawsze przedstawia Ci stan Twojego zadłużenia.
GDY NIE JESTEŚ W DŁUGU, LUSTRO CIĘ ROZPIESZCZA.
Uwaga! Uważka!
Wasz ulubiony spalacz tłuszczu Bikini Burn TiB nie musi czekać do wiosny,
żeby dopiero na plaży szarżować szczupłością.
Na MAŁĄ CZARNĄ SYLWESTROWĄ JUŻ warto byłoby wejść w formę 👗🚀😘
Spojrzałam na to przez pryzmat mentalu, ducha i ciała.
To jest idealna opcja, ale bardzo często wystarczy tylko rozum, żeby określić swój cel, który zawsze jest po przeciwnej stronie oporu, kontrastu, czyli dołu.
I nie ma penisa na Mariolę, żeby w tej opcji, to się nie sprawdziło, kiedy jest ta zgodność Twoja z tym wszystkim, Twojego wnętrza.
Dlaczego Dziunia miałaby się nie cieszyć czymkolwiek w swojej zgodności, w swojej homeostazie, w swojej ciszy?
Dzięki temu, co wkładam w ROZWÓJ W CISZY, dzięki temu wysiłkowi, może dla innych byłby to nawet popieprzony znój, pewne dla Matriksu kijowe ograniczenie, to ja teraz mogę się tak cieszyć z byle czego tak naprawdę.
Bo mój posiłek, który mnie tak rozkoszuje, dla innego człowieka to jest nic, hetka pętelka.
Czyli to, że BYŁAM, ZOBACZYŁAM, ZWYCIĘŻYŁAM.
To sobie zawsze możesz rzecz zmiękczyć, rozproszyć zmarszczki pończochą na obiektywie.
To jest tak, że, gdy zaczniesz się też tego uczyć, że zobaczysz, że to wszystko jest dla Ciebie.
Zaczniesz doceniać, ten swój ostry chów z kiedyś, i te lodowate prysznice teraz, zaczniesz doceniać, że okazałaś wdzięczność za to wszystko, co dostałaś, bo mogłaś kurde flaczek nic nie dostać.
Gdyż:
POWIEDZ SOBIE: TAK, BO WSZYSTKO IDZIE TAK.
Nawet coś, co rozumowo mogłabyś nazwać, że nie tak.
Jeśli SĄ TU JAKIEŚ USZY, mówię Ci szeptem, ja oram, chce mi się czasami, jak psu orać, ale oram po cichu, żeby nie wkurzać ludzi.
Kij z tym, Ty ROBISZ SWOJE, TO JEST DOPIERO ODWAGA.
To jest nauka, byle w ciszy, bylebyś nie emanowała zarozumiale, NIE WESZŁA W SWOJE ULUBIONE OPISY, nie obniżyła wibracji swojemu kusemu paltku tożsamości.
Organiczna peruwiańska MACA This is BIO
dla zmęczonych nadnerczy, niedobór progesteronu
&
NIECHCIANE WŁOSKI Z TWARZY PRECZ!
I oczywiście na LIBIDO dla obu płci!
Gdy zaczniesz ze sobą NAPRAWDĘ PRACOWAĆ NAPRAWDĘ W CISZY, BEZ OPISYWANIA sobie i innym, to zobaczysz, że TO JEST WIELKA RADOŚĆ.
I wtedy ta dopamina jest piękna, zasłużona, wysokowibracyjna.
Twoje nastawienie do własnego lustra rzeczywistości się liczy.
I dostajesz takiego kopa energetycznego, żeby orać se po cichu z mega przyjemnością.
Będziesz miała codziennie to mega zadowolenie, że osiągnęłaś tego swojego fulla maxa na dzisiaj.
I to jest najważniejsze, żebyś Ty potrafiła go dostrzec i cieszyć się z tego swojego fulla maxa na dzisiaj.
Bez oszukiwania, że gówno jest jakby trochę Janem Maxem, Janem Fullem.
No cooo?
Kto Ci zabroniiii oszustewek?
Miłe info:
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi jak sobie poradzić z rozstaniem i ze zmarnowaną młodością? Musiałam to zrobić, 6 lat związku, po 2 okazało się, że narzeczony jest narkomanem (mefedron) i alkoholikiem 🙁 tyle lat próbowałam mu pomóc, wspierać, że zatraciłam siebie, straciłam najlepsze lata młodości swojej (między 22, a 28 rokiem życia), już większość kobiet w moim wieku jest po ślubie, ma dzieci. Ja cały czas się łudziłam, że i nam się uda… poza tym nie do końca dobrze mnie traktował, manipulował, wzbudzał poczucie winy… wiedziałam, że muszę się rozstać, czułam to w środku, choć serce połamane na tryliard kawałeczków.
Ależ bredzisz prorokini, zmarnowana młodość? Straciłam najlepsze lata?
Jak tak mówisz, i wierzysz w to, to właśnie tak będzie, wmawiasz sobie, że to były najlepsze lata.
A cóż mogłaś robić innego, gdy miałaś zajawę na kolesia?
A kto powiedział, że ślub i dzieci to jest coś fajnego, lepszego od życia z narkomanem?
Przyleciałaś tu na miotle z matriksu, jesteś w negatywnym nastawieniu attitude głęboko uśpiona, mało, zgoła nic nie zrozumiałaś z moich przekazów.
Artykuł pod którym obnosisz się z opisem swojej sytuacji mówi, ŻEBY NIE BYĆ W OPISIE, żeby nie potęgować, nie oddawać energii swoim myślom negatywnym, żeby być w ciszy, działać, orać i doświadczać pięknego życia, które jest teraz.
Chcesz roznosić swe uśpione info, tracąc energię, oddając ją wahadłom ryjącym berety, że kobieta spełnia się w domu przy mężu i dzieciach.
Sorki, gdy zaczniesz budzić się będę miała dla Ciebie poradę, ale teraz nie mam, bo jesteś wystrzelona z matriksu i śpisz.
Po co to opisujesz, przecież ciągle wzmacniasz te czerwone procesy.
Raczej nie byłaś w sercu w zieleni, połamały Ci się oczekiwania, i rozczarowałaś się, byłaś w czerwieni i od Ciebie zależy, czy tam zostaniesz.
Podziękuj swojemu facetowi, i zajmij się swoim życiem, realizacją, i MOCĄ, którą całkowicie uśpiłaś w sobie.
Ten tekst do mnie trafia bardzo mocno i mam postanowienie być w ciszy. Przestać , cholera narzekać, biadolić i truć. Winić rodziców, co ja stara baba non stop robię i bać się menopauzy. Idę sprzątać a potem poćwiczę. A potem wyznaczę sobie kolejny cel, zrobię plan. Oby wytrwać
wytrwasz, po taką masz intencję, a jak zboczysz wskoczysz z powrotem na swoją ścieżkę, masz MOC
Hej Pepsi,
To bardzo wazny i trafny tekst, i czuc w nim ten przerobiony bol tych codziennych mikro zwątpień, gdy juz jestesmy w procesie ale jakies drobne potknięcia/usterki w naszej orce podkopują nam wibracje a tutaj po prostu trzeba dalej dzialac i nie ogladac sie na to. Bardzo intymny tekst również w wielu momentach. To co świadczy o ewolucji czy 'postepie’ to jest po prostu czas w którym otrzasamy sie z tych zwątpień, powidoków z luster, min i z uśmiechem działamy dalej.
Czasem chcielibyśmy sie tym podzielić z kims, wcale niekoniecznie z przypluwu megalomanii tylko wrecz przeciwnie, zeby jednak poszukac w kims podparcia. Wydaje nam sie wtedy, ze fajnie by bylo orac obok kogos kto sobie tez spokojnie orze na wlasnym polu, czyz nie brzmi to logicznie i rozsadnie… A jednak… Jest po prostu trudne. Czyli… Wymaga bardzo wysokich wibracji aby moglo zostac osiagniete… I to nie w sensie, by przyciagnac jakies niesamowite osoby do siebie, no ale by po pynie zrazic ich wlasnymi slabosciami, jakąś paplaniną w chwili obnizenia wibracji itp…
Wiec czynmy to po prostu wszystko swiadamie, jak najbardziej w danej chwili umiemy…
Czasem watpimy jeszcze głębiej, bo choc przed chwilą swiat sie do nas radosnie usmiechal, cos sie w nas jednak obniza, gdzies nam sie potyka noga i nagle te straszne wątpliwości, czy nawet moja orka nie jest jakis tematem zastepczym, czy nie mam jakichs wazniejszych obowiazkow czy powinnosci aby, ktorym nie umiem sprostac, wiec uciekam w swa orkę? Podle to mysli, ale zaakceptujmy i je i pozwolmy sie im oddalic, lub pozostac na dluzej, jesli cos w nich jest. Dzien olaczu, dzien smiechu, rzeczywistośc…
Ja w chwili zwątpienia, mówię sobie to co by może powiedział być może koleś z Navy SEALs , JESTEM ELITARNA, daję przykład sobie i innym, jak ja tego nie zrobię, to jak mogę się spodziewać że pomogę innym w okopie, albo że oni w to wejdą? i wracam do orki w ciszy. Dopierdalam jeszcze zimniejszy prysznic. Nic z zewnątrz nie może mnie powstrzymać przed NIE byciem przeciętną i do tego namawiam Ciebie i innych. Nigdy nie byłaś przeciętna, a teraz tylko do wydobądź z siebie.
Dziękuję za mądry artykuł. W cały moim życiu najczęściej słyszę, że moja orka (nauka, działalność, sport) to nic innego jak wilk w owczej skórze. I że my to jesteśmy jeszcze gorsi. Najgorsi! Bo nie umiemy się uczciwie przyznać jak inni kulturalnie na kozetce. Że nie akceptujemy w sobie słabości i dlatego tak orzemy non stop. Unik, ucieczka przed emocjami. Gloryfikacja chorego uzależnienia. Kiedyś zapytano mnie wprost: „I czym to się różni ten Twój rower, bieżnia od butelki wina? Niczym. I Ty i oni nie umiecie/nie chcecie przestać To tylko po prostu uciekacie w inne metody.”
To jest klasyczny sofizm, czyli błędne założenie, a potem wywód już pozornie logiczny.
Założenie że zdrowy styl życia, pracowitość, aktywność to taki sam przymus, nałóg, jak robienie flaszek, spędzanie każdego weekendu w klubie, maryśka i takie tam.
I z tego wniosek, że obie postawy reprezentują uzależnienie.
Że obie są do dupy bo oznaczają zniewolenie.
Ci ludzie ujawaniają w ten sposób swoją zazdrość.
Jednak z drugiej strony gdy wiemy, że wszystko jest naszym lustrem, można byłoby się zastanowić dlaczego przywlekli się do Twojej przestrzeni z zarzutami.Co ich przyciągnęło wibracyjnie. Zawsze najważniejsza jest przyczyna czy dbałość o siebie wynika z miłości czy ze strachu.
Tak czy siak lepiej dbać, pozdro i dzięki za ciekawy koment
🍓🍇🫐💚
Hej Pepsi,
Dzieki za odpowiedź. Warto zrobic tu za jednym zamachem klamrę z ciekawą wypowiedzia Agi:
– no dobra, a niechby, ze niby praca nad sobą to tez rodzaj opcji obsesyjno-kompulsyjnej, czyli nerwicowej, a nawet jesli, to co z tego?
Nie da sie zyc bez nerwicy, kazdy w jakiejs swojej nerwicowej strukturze jest, przyznajmy to wreszcie. Rizne wahadła są napedzane w rytm roznych nerwicowych przechylow, kołyszą sie dzieki temu, ze jest deficyt jednych i nadmiar innych mocy w roznych jednostkach sklonnych podążyć w danym kierunku.
Wybieramy to, co nas wspiera, zeby zdobyc wiecej wewnetrzej mocy wcale nie po linii najmniejszego oporu, tylko po naszych deficytach i właśnie tym roznimy sie od swiata destrukcyjnych uzaleznien. Alkoholik to najczęściej ten, ktory ma mocną glowe, do czasu korzysta z tego, ze moze czuc sie w pijacym towarzystwie silnym. Uzalezniony od gier komputerowych jest dobrym graczem itd. Ofiara wypalenia zawodowego to z reguly ktos, komu praca przychodzila latwo ale zamiast wykorzystac to i szukac w niej sękow, przyczynkow do innowacyjnosci, poszedł w zwykłe plyniecie z nurtem.
Orka oznacza mozolne uzupełnienie swoich kompetencji deficytowych, zeby w całokształcie naszego bycia czuc sie zdolnym do kierowania wlasna droga wsrod wielu nurtow, na tyle na ile to mozliwe. Wtedy odpada strach, bo wiemy, ze jak by co to sobie poradzimy.
Zagubienie dzieje sie wtedy, gdy bezkrytycznie plyniemy z nurtem i nie napinamy zadnych miesni, ktore mamy najslabsze, nie pracujemy nad zadnym deficytem. Z drugiej strony istnieja tez takie mentalne pogubienia, gdy człowiek mysli tylko o swoich decicytach i probuje napinac tylko te swoje najslabsze miesnie… nie plynie wtedy ani z prądem ani pod prąd, tylko kreci sie w kolko jak wiatrak, nurty drwią z niego i potrącają z kąta w kąt. Przeważają wtedy obsesyjne mysli, czesto wynika to po prostu z deficytu prawdziwego pokarmu, zdrowie w ciele uspokaja uklad nerwowy na tyle, by ruszyc ze skrzyzowania.
Twierdzisz, ze ekskluzywnosc pomaga tobie i zgadzam sie bo wiem ze masz ja opracowana na swoj sposob i wiesz jak sie z takim ladunkiem energii bezpiecznie obchodzic. To ja powiem, ze mnie pomaga moje poczucie winy (wiem ze dla ciebie jest to najnizsza wibracja), bo umiem sie z nim juz obchodzic: poczucie winy nie jest dla mnie wymowka, ale drogowskazem. Niosę winę i wiem, dokąd z nia chce isc, to nie jest cos, co istnieje w moim zyciu aby uzasadnilo jakies stanie w miejscu albo krecenie sie w kółko. Tak, czasem błądzę i kręcę sie naokoło, ale nie kreci mnie ten stan tylko caly czas obserwuję, w którym momenncie kola jest jakas wyrwa, nieciaglosc, sęk dzieki ktoremu z tego wyplyne.
Przyjmowanie, branie to porządek obserwacji, dawanie, ktorego również potrzebujemy, to porządek ekspresji czyli po prostu manifestacji. Ta cala fascynacja manifestacjami ma tyle blednych zaulkow bo ludzie myślą ze manifestacja jest tym, czego oczekuja. Przepiszmy to: ekspresja jest tym, czego oczekujesz? Bzdrura! Ale przepiszmy jeszcze raz: to co z siebie wydajesz, rodzisz, jest tym, czego pragniesz? O tak, pod warunkiem, ze juz jestes tym, w tym miejscu, do którego dazysz. A więc dąż, bądź w tym ukierunkowanym, wspierajacym ruchu, przyjmuj i dawaj, nie dasz dzis nic lepszego, czym dzis jestes, ale pracujesz nad tym, zeby jutro bylo lepiej. Nie dawanie jest twoja praca, tylko praca nad sobą. Wtedy dawanie dzieje sie samo, dawanie, czyli manifestacja, to ty rodzisz ten swiat, ktorego pragniesz. Zeby dawac, potrzebujsz zasobow, wiec je bierzesz, one wszędzie sa i da sie je brac w taki sposob by nie zwiekszac entropii, by nie zabierac innym. Jak dobrze pomyslec, istnieje rozwiazanie, by niczego nikomu nie zabierac tylko zwiekszac jakosc. Po prostu, to wszystko jest 🙂
Po prostu to wszystko jest, to tak.
Ale zdziwiło mnie to Twoje poczucie winy, rozumiem, że nie chcesz walczyć, bo to do niczego nie prowadzi, rozumiem, że sobie to poczucie winy obserwujesz, rozumiem też, że chcesz jego ważność umniejszyć, zracjonalizować, że dla Ciebie to luz, normalka.
Ale wtedy to poczucie winy zamienia się w coś w rodzaju bardzo wątpliwej strefy komfortu, oswojony mąż alkoholik, wiadomo, kiedy schodzić mu z drogi wraz z dziećmi.
Poczucie winy to potężny lęk przed karą.
Dlatego wejście w odwagę go rozpuszcza.
😘😜👗 🍓🍇🫐💚
Hej, doprecyzuje w ten sposob:
Nie chodzi mi o poczucie a raczej przeczucie winy przyszlosciowe, prospektywne w stylu: jutro za chwilę zrobię cos katastrofalnego i to będzie kolejna przewina. To bylby oczywiście lęk przed karą za wszelką aktywnośc i straszny nerwicowy stan.
Mam za to poczucie/uznanie winy z czadu przeszlego, związane z pewnym glebokim zaniechaniem, i to poczucie nie paralizuje mnie juz, nie dostarcza zadnych wymowek dla np. nie-dzialania, ale wręcz przeciwnie, jest drogowskazem. Znam swoje deficyty wiec wiem, ze w pewnych kwestiach nie wystarczy mi raz rozkminic i niby juz rozumiec, tylko ze to poczucie/ uznanie winy musi jednak pozostac ze mną w plecaku zeby nie tracic tego drogowskazu z oczu. Nie uwazam, ze przez te winę to dajmy na to w przyszlosci na nic dobrego nie zasługuję, że muszę sie biczowac… wiem po prostu, że muszę bardzo uwazac w związku z pewną ślepotą która we mnie jest, musze pracowac innymi zmyslami jakby zeby ogarnac ten brakujacy zmysl.
No i zdemitologizujmy przy okazji tę cala niewinnosc… „Niewinnosc”? Co to w ogole do licha jest?
Jakby co, to same niewiniatka wszędzie, pierwsza potrzeba to manifestacja powszechnej niewinnosci, ze ja to przecuez nigdy nic wiec mam prawo/wiec nie muszę, itp. Mamy wręcz naród niewiniątek, choc wszyscy wiedzą, jak było, wiec tym bardziej trzeba ten brud wybielac i pic chlor powszechnej niewinnosci.
Oczywiście, ofiara zawsze będzie obrzucana blotem i uznawana za wspolwinna. To jest wtórna wiktymizacja i najbardziej bezbronna ofiara napasc i tak dostanie tym rykoszetem. Ale tym bardziej – niewinnosc jako tarcza nie jest ofierze do biczego potrzebna, bo ona po prostu nie hest winowajcą, zamiast dociekania swojej niewinnosci musi zebrac sily i walczyc o zadoscuczynienie.
Niewinnie posadzony lub osadzony? Udowodnienie niewinnosci to ogromny ciężar ktore pewne podtronne jednostki dostaja na swoje barki. Ale i obe musza walczyc, by to sie dla nich nie przerodzilo w bycie ofiarą, ktora bezsilnie wola, ze jest przeciez niewinna…
Wiec niewinnosc to podejrzany fenomen jak dla mnie. Co nie znaczy, ze podsuwam poczucie winy komukolwiek jako spoko rzecz – wręcz przeciwnie, to bardzo trudna, zimna kula energii, dziwnie wibrująca, do bardzo ostroznego postepowania.
I co warto jednak podkreslic, obarczanie kogos innego poczuciem winy to jest dopiero poteorne zlo, to zdecydowanie najniższa wibracja, więc tym bardziej nie sugeruję, by uznac, ze w sumie to kazdy jest winny wiec spoko i zyjmy komfortowo z tym. Zdecydowanie nie – poczucie (wlasnej) winy jako narzędzie sla siebie nie hest czyms komfortowym, jest kłujące, ale czasem moze okazac sie przydatne.
Usciski z Pienin 🙂
nieeeee, jak masz już kogoś obwinić, czy obdarzyć zamiast siebie poczuciem winy, to obdarz tamtego.
A zła nie ma, jest tylko separacja oddzielenie od źródła, łatwo można to przekroczyć 😘😜👗 🍓🍇🫐💚
A po co tracic energię na wybielanie się w swoich oczach? To by musiał byc ogromny wydatek energetyczny, o ile to w ogóle mozliwe. Obarczanie winą kogos innego, dajmy na to nawet zmarłego, tez jakos nie brzmi dobrze. Ludzie, ktorym zalezy na takim wybieleniu czesto gustują w psychologii psychodynamicznej (bardzo niefajny nurt) i bawią sie zapewne do czasu świetnie, ale to często wrecz pogarsza syndromy nerwicowe.
Jasne wibracja winy jest ukierunkowana na przeszlosc i juz samo to nie jest wspierające. Ale przypisanie komus winy jest tak samo przeszlosciowe, w tym aspekcie akurat nie ma roznicy.
Pozdrawiam 🙂
co z tego jak brzmi, przecież jesteś tylko Ty, reszta jest Tobą wywaloną na zewnątrz
Nie ma tu nikogo innego oprócz Ciebie Kiszonko
To Twoja gra
Grasz wszystkie postacie i zawsze tak było i będzie
Nie tracisz energii na wybielanie, po prostu czujesz się biała 🙂
Droga Pepsi, za dużo tych przekleństw, za dużo. Tekst mądry ale ja osobiście nie mogę dotrzeć do sedna przez te inwektywy..
Wyluuuuzuj, to Ty nazywasz moje zwykłe zlepki liter przekleństwami, to Ty nadajesz znaczenie inwektyw zajebistym słowom aniołom wylatującym z moich ust 😘😜👗 🍓🍇🫐💚