Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Żyjesz, czasem nawet nie wiedząc, czy żyjesz naprawdę. Być może wydaje Ci się, że jest na coś za późno, albo zupełnie na odwrót, jeszcze za wcześnie.
Może wciąż popełniasz ten sam błąd i liczysz, że pewnego dnia za 5-10-15 lat życie będzie takie jakie powinno w Twoim mniemaniu być, że zacznie się układać, mega układać.
Że pewnego dnia objawi się scenariusz z brazylijskiej telenoweli, obudzisz się rano w wielkim łóżku w pokoju z widokiem na morze, obok Ciebie mąż, poznany onegdaj supermodel.
Może śliczne dzieci i pies, na koncie gruba kasa, w garażu auta i, dajmy na to, stół bilardowy oraz minibar.
A może żyjesz życiem innych, zazdrościsz skrycie komuś z Twojego otoczenia, albo z internetu i rozmyślasz o tym, że też chciałabyś tak mieć …
Niby każdy lubi sobie pomarzyć, niektórzy jednak zatrzymują się na marzeniach, mrzonkach, na śnie i powtarzają komunały.
Ręka do góry, kto choć raz pomyślał:
Gdyż
W pewnym momencie życia człowiek zatrzymuje się w punkcie, w którym wypadałoby zrewidować swój system wierzeń, to kim się jest, jak się ze sobą czuje, jak traktuje swoje ciało i umysł.
Ów punkt jest dla każdego indywidualny, dlatego czasem przemyka zupełnie niezauważenie.
Brzęcząca mucha., co tam.
Jedni odwlekają ten moment w nieskończoność i żyją dalej życiem, które znają i które ich przerasta.
Decydują się iść ślepo w to co im dano, IGNORUJĄC SWÓJ POTENCJAŁ I NIESKOŃCZONOŚĆ SZANS, BEZLIK MOŻLIWOŚCI.
I to też jest lekcja, to też jest w porządku.
Tyle tylko, że ta miałkość i bezrefleksyjne sunięcie do przodu, bo wszyscy tak robią, oddając własną energię wiecznej frustracji, albo przemądrzałym przekonaniom.
Wcale nie musi tak być.
Nie musisz wciąż chcieć więcej i nigdy tego nie mieć.
Ani wierzyć, że na więcej nie zasługujesz i cierpieć jeszcze bardziej.
Możesz być sobą.
Czasem trudno uchwycić te przebłyski świadomości, fragmenty rzeczywistości, w których ogarnia Cię jasność.
Zachód słońca na plaży, widok ze szczytu góry, zabawa z dzieckiem, moment kiedy zobaczysz obraz albo przeczytasz tekst, który sprawia, że dusza jest rozedrgana z poruszenia, a Ty wibrujesz coraz wyżej.
To chwile krótkie i zbyt ulotne by im się bliżej przypatrywać.
Cały sekret tkwi w tym, że im bardziej świadomie żyjesz, tym więcej takich momentów przeżywasz i tym bardziej jesteś w stanie je uchwycić.
Odpuść mrzonki, przekonania, który wrosły w Ciebie jak paznokieć biegacza.
Często pytacie „kiedy wreszcie będę oświecona?”, „zatrzymałam się na skrzyżowaniu, co dalej?”, „przebudziłam się, ale nie jestem w stanie się rozwijać, bo trzyma mnie przeszłość, co robić?”. Nic nie robić. Na nic nie czekać, o nic nie walczyć, niczego się nie spodziewać. Przebudzenie, czymkolwiek by dla Ciebie nie było, to proces stawania się. To tak jak rano, kiedy jedni w 20 minut są w stanie ogarnąć się, wypić kawę i iść do pracy, a inni potrzebują 5 budzików i co najmniej godziny na przygotowanie do wyjścia. Zamiast przejmować się tym dlaczego nie możesz iść o krok dalej, czerp z tego momentu. Z lekcji, na które nie musisz czekać, które dzieją się teraz. Problemy w końcu zawsze się rozwiązują, świat zaskakuje nawet najbardziej opornych na jego wdzięki. Zamiast czekać, zamartwiać się i napinać, baw się tym co masz. Rób rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność, rzeczy, których chciałabyś spróbować ale trochę się boisz. Podejmuj ryzyko. Właśnie tak poznasz osobę, którą chciałabyś być i odkryjesz, że od zawsze byłaś tą osobą, tylko nie chciałaś się przed sobą do tego przyznać.
Im bardziej poznajesz siebie, tym bliżej innych jesteś w stanie być. Kiedy oczekujesz mniej od innych, a więcej od siebie, nagle okazuje się, że można dawać i nie oczekiwać nic w zamian, nawet podświadomie. I bach! Dociera do Ciebie, że wszędobylskie skarpety męża zawsze były Twoim problemem, nie jego, że wścibską starszą sąsiadkę czasem lepiej obdarować dobrą energią i ciepłym słowem, nie krzywym spojrzeniem i lawiną myśli spod znaku „znów ta flądra”. Przede wszystkim jednak nagle okazuje się, że to nie jest ważne. To po prostu jest i stanowi jakiś element drogi, ale czy to ważne jaki?
Działać realnie, nie tylko przez chwilę, w przypływie motywacji. Świadomość przyczynia się do spokoju, a ten jest totalnie bezcenny. Spokój to możliwość nawiązania dialogu ze swoim ja, możliwość niezagłuszania destrukcyjnych myśli (czy to dotyczących zjedzenia czekolady, czy rzeczy zgoła poważniejszych), możliwość panowania nad swoimi życiowymi wyborami i czerpania z nich radości, nie niepokoju.
W teorii wszystko brzmi prosto, nie? Wezmę i się przebudzę, ogarnę życie, doświadczę duchowego oświecenia, świat nabierze barw i wszystko będzie jak trzeba, czyli jak w brazylijskiej telenoweli. Nic nie zrobisz stojąc w miejscu. Złe nawyki nie odpadną same jeśli będziesz z nimi walczyć. Nie odpadną ludzie, myśli ani nałogi. Jasna sprawa, niektórzy potrafią z dnia na dzień pozbyć się połowy szpargałów z mieszkania i wywalić śmieciowe żarcie z szafek, ale nie oszukujmy się, rozwój to proces. Nastaw się na to, że będziesz robić dla siebie coś dobrego. Postanów jedną rzecz, na przykład, że codziennie będziesz sprzątać jedną półkę w mieszkaniu i wywalać z niej zbędne rzeczy. Nie dwie półki, nie całe mieszkanie. Jedną dziennie. A kiedy skończysz z półkami, zacznij oczyszczać siebie. Włącz do codziennej rutyny boską terapię 4 szklanek, zbadaj poziom 25(OH)D i zacznij się suplementować, twardo postanów, że raz dziennie zrobisz coś małego dla siebie. Spacer, rower, bieżnia, medytacja, książka, maseczka, 10 minut w kuchni z zieloną herbatą. Coś wymyślisz. Kiedy to stanie się rutyną, kiedy podniesiesz swoje wibracje i skierujesz własną uwagę i miłość na siebie samą, postaw sobie wyzwanie, zrób coś czego zawsze chciałaś spróbować, ale się bałaś albo brakło ci czasu. Wyjedź na miesiąc (albo weekend, nieważne) całkiem sama, zacznij się czegoś uczyć, kup płótno i farby, załóż bloga, wyjdź w deszcz i tańcz. Czerp z tych rzeczy radość i nie dawaj się złudzeniom, że Cię to nuży i dziś Ci się nie chce, bo to sposoby, w jakie Twoje ego manifestuje strach przed zmianą. Dotrzyj do swojego wnętrza, a reszta potoczy się sama.
Twój Horry
Powiązane artykuły
Komentarze
Cudnie napisane 🙂
Ja mówię po włosku, może nie biegle, ale i tak chciałbym w pizdu…!!!!!!!!!!
Oooo, jest i Horry! Piękny art, szalejecie ostatnio wszyscy.
Buźka !
Punkt 1,2,4 i 6 pomyslalam kiedys chociaz raz. Ale to bylo kiedys wiec…niewazne. Chce znac wiecej jezykow obcych i chce tanczyc tanczyc tanczyc! Wiec zaczne to robic.
Dziekuje za ten tekst ?
W końcu wróciłeś!!! Brakowało mi Ciebie Horry
? Pięknie napisałeś… Dzięki!
też Cię pozdro 😀
Jak zajść w ciążę donosić ja i urodzić dziecko????
a jakie są problemy?
Właściwie tylko mthfr 2 lata temu byłam w ciąży ale ją straciłam 🙁 od tamtej pory nie mogę zajść w kolejną owulacja jest ok
za mocno chcesz, co bierzesz na poprawę cyklu metylacji?
Twoją: b complex, b12 i b9, d3 i k2 olej rybi, chlorek magnezu, kwas askorbinowy,chlorelle i kelp
chcesz wiedzieć jak to brać? są jakieś powody suplemntacji inne niż odżywianie po prostu?
I jeszcze witaminę E
Specjalnych powodów nie ma tylko b związane z metylacją przy mthfr będę wdzięczna za wskazówki co mogę zrobić żeby się udało począć dzidze ?
Ciąża
Podaję suplementację, która pomaga w problemach z zajściem w ciążę, a także związana jest z produkcją plemników. Czyli są to suplementy zarówno dla kobiet jak i mężczyzny.
Kwas foliowy http://thisisbio.pl/suplementy-diety/2505-folic-acid-400mcg-90kaps-gg–5060040826195.html
Selen 200 mcg G&G http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2176-selenium-200mcg-120kaps-gg-5060040820971.html
Koenzym Q 10 400 mg http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2175-coq10-100mg-60kaps-gg-5060040820445.html
Kwas askorbinowy, czyli witamina C TiB (najpierw kalibracja, jest przepis na blogu, a potem codzienna supermentacja witaminą C http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/1685-witamina-c-kwas-l-askorbinowy-170g-tib–254475917398.html) może być witamina C +1000 TiB http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/58-vitamin-c-1000-50tabl-tib-254475917206.html
Witamina E, mamy naturalną NutriOne http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/136-vitamin-e-60kaps-nutrione-8436035238194.html
L-karnityna – mamy z ALA firmy G&G http://thisisbio.pl/zdrowe-tluszcze/2171-alpha-lipoic-acid-acetyl-l-carnitine-50kaps-gg-5060040821084.html (i wtedy nie ma potrzeby brać jeszcze ALA), albo solo http://thisisbio.pl/odchudzanie/90-base-l-carnitine-90kaps-fitmax–5908264416757.html
Cynk G&G
Arginina 5 do 6 g dziennie https://thisisbio.pl/aminokwasy/3271-l-arginine-90kaps-nutrione–8435483505643.html
Lepsza jeszcze od argininy jest cysteina.
Witamina D w protokole z K2. Przede wszystkim należy zrobić badania 25 (OH)D, a póki co przyjmować 4 tabletki D3 TiB https://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/57-vitamin-d3-1500iu-100tabl-tib-254475917305.html z 1 kapsułką witaminy K2 TiB https://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/2544-vitamin-k2-100mcg-60kaps-tib-254475917480.html?search_query=K2&results=9 po śniadaniu razem z 1 kapsułką Omega 3 TiB https://thisisbio.pl/szukaj?controller=search&orderby=position&orderway=desc&search_query=Omega+3&submit_search=
Uwaga, na 5 dni przed badaniem przerwać przyjmowanie witaminy D, aby wynik nie był przekłamany
Nie jestem lekarzem, ale współpracujący z nami dr medycyny Leszek Lachowicz, ginekolog zaleca takie suplementy,
I ma bardzo dobre wyniki w postaci dziecka w kołysce 🙂
Pepsi, leczę dystymię, biorę niacynę, którą kupiłam u Ciebie i doszłam do 500 mg na dzień. W samopoczuciu przewrotu jeszcze nie czuję. Czy utrzymać tę dawkę, a może zwiększyć, a jeść tak to do ilu mg? Podpowiedz co zrobić?
Dotarło do mnie! To droga jest jest w tym wszystkim najważniejsza. Cel też jest ważny, żeby wiedzieć gdzie się idzie ale to te kroki mnie kształtują.
Pewien polski dr powiedzial, że gdy rano wstaje to, patrząc w lustro robi przedziałek i odpierdala się od siebie …
Do kuracji dołożyłam oddychanie i słuchanie ptaków rano.
dobre
Profesor Wiktor Osiatyński to powiedział
Brawo KasiaK. Wiktor O!
Pepsi Eliot świetny blog dziękuję wszystkim którzy nad nim pracują. I dziękuję również za rewelacyjną książkę „Leczenie dobra dietą”, a przede wszystkim dziękuję za pomoc w przebudzeniu. Z miłością
dzięki w imieniu Pepsa, z miłością
Piękny lekki wpis ?
🙂
W punkt. od rana zastanawiam się, czy to aby nie za późno w wieku 40 lat zapisać się na kurs makijażu i rzucić pracę w tzw. biurze. I ciągle te myśli, że jestem na to za stara, nie zdobędę klientek, itd…
sama sobie chcesz położyć nogę, jak się zastanawiasz, to właśnie to dostaniesz, będzie za późno, zacznij myśleć na przekór, zmyl wahadła destrukcji <3
„Każdy raz na jakiś czas trafia na swoje własne skrzyżowanie, na swój własny zator.”
Gorzej jeśli ten 'zator’ trwa nie przetrwanie ot tak, zawsze, na granicy bycia fobikiem społecznym, i choćby człowiek bardzo nie raz chciał podjąć jakieś kroki to 'blokady’ na to nie pozwalają. I racja bez działań nic się nie zmieni, choć często po działaniach i tak wszystko wraca do punktu wyjścia.
Ciężko jest być tym kim by się chciało, to chyba nawet nie u każdego jest możliwe.
Wpis dobry, może komuś kto ma więcej wiary pomoże.
Pozdrawiam.
wiara jest ostatnią rzeczą potrzebną do szczęścia, potrzebna jest wiedza, czyli zrozumienie
Ja swoje fobie rozumiem, nic z tego jak inni nie kumają takich zachowań, a 'wiarę’ miałam na myśli w siebie, nie w żadne religie czy jakie tam guru 😉
najlepszy tekst Horry:) prosze tak częściej
Namaste Horry Pottierze ?
YEAHHH
Ten art. to powinni księża wydrukować i w każdym kościele co niedziela odczytywać jako kazanie:)
Pięknie napisane to o drodze, iść i się tym cieszyć. A cel ? Jakoś mi się zdaje, że nie on jest najważniejszy, bo jak idę wgapiona w niego, to nic i nikogo wokół nie zauważam i tyle mnie omija. Ha, dopiero się tego uczę, tego smakowania każdej chwili i staram się nie oceniać, czy dobra czy zła. Po prostu idę i chłonę…
Ściskam 🙂
Pięknie napisane 🙂
Piękny jesteś 🙂
Bardzo dobry tekst. Od jakiegoś czasu, czuje wewnątrz, że żyje pod czyjeś dyktando, że żyje tak jak większość ludzi, według dziwnie odgórnie narzuconych zasad, a tego nie chce. Czuje, że nie chce mi się słuchać o złych rzeczach, o chorobach, o problemach. Wieczne narzekania ludzi dookoła zaczynaja mnie dusić. Wcześniej się irytowałam, a teraz tylko się uśmiecham i nie komentuje. Nie chce takiego życia „ wiecznie na nie”. Chce być dobra dla innych i siebie, rozdawać uśmiech i dobre słowo, trwać przy bliskich, kochać ludzi i świat. Chce się czuć lekko jak motyl, zachwycać się wschodem i zachodem słońca, biegać boso po łące, czesać się wiatrem i myć deszczem. Chce być zdrowa i mieć zdrowe ciało – chce po prostu żyć! Ale ciężko to osiągnąć, gdy codziennie z każdej strony spotykam ludzi na „ nie”. Tłumacze rodzinie, że w ten sposób do niczego nie dojdą, że wieczne rozżalenie i użalanie się nad sobą, powoduje że czuja się jeszcze gorzej, a przy tym wszystkim również ja. Patrzą na mnie spod byka, że jak śmie im przerywać. Jak powiedziałam teściowej, że lubię deszcz, to stwierdziła, że to nie możliwe, bo jak można takie rzeczy lubić. Chce żyć pozytywnie, ale przez te wywody, sama jeszcze daje się nakręcić. Wtedy tylko myśle sobie, jak te osoby sa wewnętrznie nieszczęśliwe i że tylko dobre, pełne ciepła myśli mogą je jeszcze uleczyć. I tak walczę, choć walka nierówna, jestem pełna wiary, że mi się uda.
Piękny blog, serdeczności ❤️
Chapeau nas! Dziękuję.Mokry młodzian-a i owszem.Buziak?
Sorki-durny telefon- oczywiście:bas a nie nas☺️
Dziękuję za dzień,w którym Was znalazłam?Horry-Japończyk cudny…
Jak wyjechac samemu na miesiąc gdy ma się male dziecko i partnera ktory tyranizuje?
mieć zamiar, i zacząć działać