Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Zaparz swoją ulubioną herbatę, rozsiądź się wygodnie, bo odpowiedź będzie dłuuuga.
Wnioski wyciągnęłaś słuszne, wprawdzie nie wiem ile to jest połowa Twoich zarobków, ale i tak biorąc pod uwagę rosnącą inflację i niskie oprocentowanie lokat, jedynie odkładając, trudno będzie dociągnąć chociaż do połowy miliona, a lepiej 600 tysięcy, bo tyle mniej więcej kosztuje nieduże mieszkanie, w średniej lokalizacji, w dużym mieście.
Kilka pytań:
Owszem nie napisałaś, że zbierasz na rozkręcenie własnego biznesu, robienie jakichś przepływów finansowych, a jedynie chcesz pieniądze skonsumować w postaci pasywnej, mieszkania do własnego zamieszkania.
Do własnej firmy w związku z tym Cię nie namawiam, bo taką decyzję podjęłabyś przecież sama, widząc jak bardzo nie da się zarobić dużych pieniędzy pracując u kogoś, czy u czegoś na etacie.
Na etacie ZAWSZE dotkniesz głową pułapu wynagrodzenia.
Pracując we własnym biznesie NIGDY, ale są inne poważne miny pod dostatkiem.
Gdybyś pogadała z właścicielami dobrze prosperujących biznesów, wyszłoby na jaw ile razy trochę umoczyli, ile razy utopili sporo, a bez trudu spotkałabyś takich, co w pewnym momencie stracili wszystko i dodatkowo pogrążyli się w długach. Jak dajmy na to osoba, która właśnie Ci odpowiada.
Setki, a może tysiące ludzi na świecie analizowało osobowość Steve Jobsa, człowieka który zbudował najbardziej dochodową firmę świata. Wiadomo, że nie był tak mądry jak Einstein, ani bogaty z domu, ani zbyt odkrywczy, był nawet adoptowany.
A więc w jaki sposób tego dokonał, skoro dodatkowo po drodze wielokrotnie się potykał?
Chodzi o własną jakość.
Czyli, że sytuacja finansowa firmy może ulegać zmianie i będzie. Konkurencja nie śpi, to raz. Dwa, że mogliśmy daleko zajść z powodu ogólnie dobrej koniunktury, i wystarczyło ustawienie żagli pod wiatr. A co, gdy wiatr historii zmienia kierunek? A co gdy pęka bańka?
A co gdy zaraza, prawdziwa, czy wynaciągana, jak gumka w gaciach, bez znaczenia? A tak naprawdę nie masz jakości dobrego żeglarza i nie masz pojęcia co robić, gdy wiatr zmienia kierunek? Umiesz jedynie płynąć z wiatrem w prosperity?
Ogromna ilość firm nie przetrwa 2 pierwszych lat działalności, 10 lat przeżyje zaledwie 1 na 10 firm.
Oprócz tego firma jako element naszej rzeczywistości będzie miała swoje amplitudy, wzloty i upadki. Jeśli w okresie wzrostu nie ma się pomysłu na swoją firmę, bo jest wzrost, to w trakcie spadków będzie jeszcze trudniej, bo właśnie są spadki. To nie jest nic osobistego, to zwykłe prawa ekonomii.
Jest więc pytanie, czy w ogóle prowadzić własny biznes? Bez wakacji, zwolnień chorobowych, i w końcu przy wiejącym w oczy wietrze historii?
Na zachętę powiem Ci, że wysokiej jakości żeglarze, piloci, menadżerowie, wybitni sprzedawcy, najczęściej nie urodzili się takimi. Ich kunszt i wirtuozeria pojawiły się w wyniku samodoskonalenia poprzez naukę, w tę na popełnianych błędach. Silnej woli wstawania z klęczek, oraz wytrwałości. Zamiast wycofywania się pod pretekstem, albo myśleniem ze strachem o przyszłości.
Marzenia o przyszłości bez działania w teraźniejszości to adrenalina Polaków ciągnąca jak magnes do wyjebania starej pralki, wanny i telewizora do lasu, a reszty śmieci spalenie w celach oszczędności na gazie. Jesteśmy dość dziwni.
Ale Ty albo nie czujesz się na siłach, albo nie masz pomysłu na biznes, lub po prostu chcesz bezpieczniej na etacie.
W Niemczech w takiej sytuacji ludzie po prostu wynajmują ładne lokum. Kult posiadania na własność mieszkania, najlepiej domu, nadszedł z USA, kraju o wysokim, nie wiem czy nadal najwyższym, poziomie gospodarki.
Tymczasem zmiana myślenia może dać poczucie wolności.
Nie masz mieszkania, ale też nie jesteś przywiązana tak bardzo do miejsca, możesz zaczynać w dowolnym punkcie Świata i od razu mieć to, co opuszczasz w Polsce, czyli wynajmowane lokum.
Owszem nie masz „poczucia zabezpieczenia na daleką przyszłość”, jaką pozornie spełniają własne mieszkania, szybko upłynniane przez wnuków tuż po odłożeniu widelca przez babkę. Ale skoro widzisz, że nici z kupowania za gotówkę, można by polubić na dzisiaj taką opcję.
Kolejną opcją wysoce paskudnego pasywa, chociaż dla wielu pociągającą, jest zaciągnięcie kredytu hipotecznego, i zamieszkanie od zaraz w mieszkaniu banku. Następnie spłacanie kredytu całymi latami, raczej dekadami. Może nawet do emerytury i później. Jeśli bank uzna, że masz tak zwaną zdolność kredytową, możesz zostać kredytobiorcą i uwiązać się na lata zobowiązaniami.
Wiedząc jednak, że nawet w najbliższym czasie w wyniku zawirowań historycznych związanych z zarazą, i/czy z kryzysem finansowym, nie ma pewności zatrudnienia. Tym bardziej dość dużym wyzwaniem/spiętrzeniem potencjałów prowokując siły równoważące jest założenie, że za 10, czy 20 lat nic się nie zmieni.
Że nadal będziesz wypłacalna, chociaż banki wiedzą, że wiele kredytów konsumenckich bywa zaniechiwanych, o tyle kredyty hipoteczne najczęściej są jednak spłacane. Pytanie jakim kosztem?
Na szczęście są jeszcze inne rozwiązania.
Nie musisz rzucać pracy, wręcz przeciwnie, posiadanie stałego dochodu wyciszy naprężenia, uspokoi, nie będzie mowy o stawianiu wszystkiego na ostrzu noża, drzwi pozostaną lekko uchylone, zawsze można wrócić.
Nie gwarantuję Ci, że już pierwsze mieszkanie będziesz mogła zamienić w pasywo, ale jest to droga, która gwarantuje zakup własnego mieszkania bez długów, w tym karmicznych też nie.
Na początek potrzebujesz trochę więcej pieniędzy, które możesz odłożyć.
W końcu masz pewną sumkę. Gdyby wciąż było mało, jeśli pożyczać, to od rodziny. Nie z banku. Jeśli nikt się nie kwapi, jeszcze trochę pociągnąć historię pracoholika zarobaska.
A teraz najważniejsze, jeszcze nie kupujesz nieruchomości dla siebie!
Teraz robisz dil, dila, dilusia, kupujesz nieruchomość na sprzedaż.
Nie pod wynajem, kupujesz nieruchomość na sprzedaż. A teraz jest całkiem niezły czas.
Dyplomowany specjalista od spraw odnowy psychosomatycznej mgr Grzegorz Lewko
poleca połączenie
organicznej Spiruliny This is BIO
z odtłuszczonym organicznym Kakao This is BIO
wraz z organiczną fioletową kukurydzą Purple Corn This is BIO
Dobra nieruchomość, jak kuchnia francuska rządzi się trzema prawami, lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja.
Cokolwiek kupisz, ale w dobrej lokalizacji, nie tylko nie stracisz, ale zawsze będziesz mogła na tym zarobić.
Swego czasu zabrakło mi pieniędzy na cokolwiek, postanowiłem jak wszyscy udać się do Stanów i zarobić. Po pewnym, nie za długim czasie, ale mocnego przycinania pasa, wróciłem do Polski z postanowieniem zakupu nieruchomości, aby na niej jeszcze więcej zarobić.
Zamierzałem kupić rzecz trwale powiązaną z kondygnacją (obojętnie na którym piętrze), byle w DOBREJ LOKALIZACJI.
Niestety, lub stety, dobre lokalizacje są zwykle bardzo drogie, a moje finanse nie były zbyt duże, to eufemizm, bo w żadnym razie nie było mnie stać na dobrą lokalizację.
Miałem jednak koncepcję, że każdy deweloper, w tym budujący w najbardziej prestiżowych miejscach miasta, ma jakiś „lokal typu kiła” z widokiem na coś czego za nic w świecie nie nazwałabyś widokiem, ani czego za nic w świecie nie kupiliby bogaci.
A więc coś w sam raz dla mnie.
W pewnym momencie deweloper traci nadzieję i chcąc w końcu pozbyć się mało atrakcyjnej powierzchni wymięka i spuszcza cenę. Trzeba być tylko czujnym. Byłem czujny i kupiłem, za niewielkie jak na świetną lokalizację pieniądze, lokal paszkwil.
Mieszkanko pośmiewisko. Zemstę architekta? Bolał go brzuch może?
Nikczemny metraż, widok z okien do chrzanu, a rozkład pomieszczeń względem siebie samych, oraz ewentualnej konieczności umieszczenia w nich mebli (wraz z interakcją z oknami) zachęcał do walnięcia się młotkiem w głowę, albo lepiej architekta w genitalia.
Ale z drugiej strony dzięki temu kretynowi, mogłem zakupić ów mieszkalny rzęch.
Żeby zarobić na nieruchomości, trzeba mieć na nią jakiś pomysł, lub poczekać na koniunkturę. Musiałem coś wykoncypować.
Wymyśliłem, że urządzę w tym nędznym lokum komfortowy apartament dla mężczyzny singla, może jakiegoś biznesmena, albo nawet plejboja. Gościa, co będzie chciał mieć małą garsonierę z doskoku. Aby z obcasa udać się na krakowski rynek w celu robienia klabingu. I co ważniejsze z obcasa nocą niezobowiązująco wrócić.
Do swojej małej i dzięki mnie niezwykle eleganckiej i designersko rozwiązanej przestrzeni (co z tego, że bez widoku) w chronionym przez 24 godziny na dobę apartamentowcu nad rzeką Wisłą. Lokal był bardzo mały, więc tym łatwiej można go było zaaranżować naprawdę drogimi elementami wykończeniowymi, przynajmniej na gałkę.
Zastosowałem w tym celu następujące zabiegi formalne. Zaznaczam, że opowiadam historię sprzed 2 dekad, więc standardy wykończeniowe dzisiaj ne rzucają na plecy, ale poglądowo skumasz o co chodzi.
Wyburzyłem wszystkie ściany działowe, co nie jest w dzisiejszych czasach żadnym ewenementem dla kreatywności. Wszyscy przecież wyburzają ścianki pomiędzy kuchnią i jadalnią, ale nie robią tego w tak małych mieszkaniach.
Natomiast ja podjąłam ryzykowną decyzję otwarcia WSZYSTKICH funkcji (nie wyłączając łazienki), a jedynie z oczywistych powodów zostawiłem wymknięty wucet wraz z małą umywaleczką.
Co dzięki temu osiągnąłem?
To proste, zamiast 40 metrowego zbiorowiska klit, miałem do dyspozycji 40 metrowy salon z jadalnią, albo 40 metrową kuchnię z jadalnią, albo 40 metrową sypialnię i w końcu do wyboru 40 metrową łazienkę.
Wprowadziłem nowe kierunki (w opozycji skośnej do pierwotnych kątów prostych rzutu) i najbardziej praktyczne z rozwiązań, a jednocześnie (wtedy) szalenie widowiskowe, jeżdżące na szynie podwieszonej u sufitu, dwie tafle szkła lekko satynowego, na wpół przezroczystego, no i hartowanego.
Te szkła niczym kurtyny można było dowolnie przesuwać wydzielając nie do końca formalnie podzieloną przestrzeń. Można było odgrodzić sypialnię od kuchni, albo tylko od salonu. Można było również połączyć całą przestrzeń wnętrza rozsuwając kurtyny na boki.
Nie chciałem, aby na podłodze pojawiła się szyna, więc szyby tylko wisiały w powietrzu, a rowek wycięty w podłodze (o twardości kamienia) działał jak prowadnica ochronna, ale w żadnym wypadku nie burzył harmonii podłogi.
Owe podłogi są drogie, ale przy tak małej powierzchni pomieszczenia można się na nie zdecydować, chociażby po to, aby nadać splendoru nieruchomości. Coś za coś.
Żeby było jeszcze bardziej designersko na szklanych drzwiach do prysznica (za dodatkową opłatą, w sumie nie tak wielką, około 700 zło) jak na prestiżowy, czy bardziej nuworyszowski (?) efekt zleciłem wypiaskowanie meduzy Versace.
Kuchnię zrobiłem niejako oszczędną, bo z lakierowanego piaskowo i na wysoki połysk MDF w kolorze ecru i czarnym, ale walnąłem na nią 6 centymetrowy blat z pomarańczowego korianu, wtedy dość drogiego materiału o trwałości kamienia, ale przy takich niewielkich ilościach do przełknięcia dla inwestora, czyli mię.
Na posadzkę okolic kuchni i strefy wejściowej i fragmentu nad blatami kuchennymi i za okapem (no i tutaj trochę poszalałem), bo zamówiłem całe slaby szlifowanego marmuru. Czyli nie kafle, tylko połacie kamienia dosłownie w paru kawałkach, bo nie można ich było wnieść w całości do wnętrza.
Na koniec kilka designerskich dodatków, jak drobna mozaika z białego szkła w łazience i toalecie, kubistyczne krany i.
I wiedziałem, że jakikolwiek singiel zdecyduje się zobaczyć mój lokal, wcześniej jadąc na drugie piętro apartamentowca (z eleganckim konsjerżem), a więc jadąc bezszmerową windą, w końcu wejdzie do dawnego paszkwilu, teraz nie będzie się nawet zastanawiał nad widokami z okien.
Gdy tylko uzmysłowi sobie co będzie oglądał leżąc wygodnie w pościeli, gdy jego ewentualny gość dowolnej płci weźmie długi prysznic.
I właśnie z tego powodu i dopiero w tym momencie, włożony wysiłek i saksy okazały się bardzo opłacalne. W ciągu tygodnia od zakończenia inwestycji, wyciągnąłem podwojony kapitał wstępny.
Podobnie postąpiłem jeszcze parę razy, w końcu mogąc kupić za gotówkę nieruchomość z przeznaczeniem pasywnym, czyli do mojego zamieszkania, a nawet z reszty dokonać innych inwestycji biznesowych. Ale nie powiem, cały czas jestem w drodze.
A co do transcendencji, zwierciadła rzeczywistości, prawa przyciągania, afirmacji, slajdów i wizualizacji.
Na nic marzenia „o możliwości zamieszkania w pięknym domu z ogrodem i przestrzenią, bez konieczności zaciągania kredytu na 40 lat”, gdy nie rozumiesz, że marzenie może zamienić się w cel tylko wtedy, gdy masz szczerą intencję. No i ufasz sobie, że jesteś do tego zdolna. Gdy myślisz pozytywnie, a nie gonisz w kółko myśli, które wpędzają Cię do czarnej dziury.
Nie mając, przyciągniesz nie manie, uważając, że Twój biznes nie przetrwa, właśnie przyciągasz jego nierentowność. Uśmiechnij się, a obraz w lustrze się poprawi.
Nie podam Ci algorytmu, że usiądziesz, rozłożysz chustę od Hermesa, uklękniesz i manna poleci z nieba, to byłby różowy jednorożec, istnieje prawdopodobieństwo spotkania go, ale bardzo kwantowe.
Pieniądze są energią, codziennie robisz przepływy energetyczne, przetransformuj swój strach o pieniądze, na działanie, które zrobi Ci przepływy.
Życzę Ci ogromnych przepływów.
Z bazy nadawał, na zawsze Twój, Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
Twój Shake Shake TiB
Rzeźbienie i ubijanie ciała!
Ta piękna blond sierść od czego proszę Pani?
A jelita?
A pozostała tkanka łączna?:)
Dziękuję za ten post – odpowiedź!
Wszystko kumam.
Jestem inżynierem bhp i w tym zawodzie pracuję. Większość osób w tym zawodzie otwiera własne firmy i kosi siano. Ja jednak, jak w twoim poście, czuję że „nie mam jakości dobrego żeglarza i nie mam pojęcia co robić” i tak jak piszesz trafnie – nie czuję się na siłach.. dlatego etat wydaje mi się platformą bezpieczeństwa..
Rzeczywiście powinnam w końcu zrobić ten krok więcej i przynajmniej spróbować dodatkowo z własną firmą, połapać jakieś zlecenia „w międzyczasie”.
Rozgladałam się na rynku i z oszczędności moich i partnera starczyłoby na zakup mieszkania pod sprzedaż, z ewentualną pożyczką od znajomych ok 20 tys. W lokalizacji? Przy dwóch fabrykach zatrudniających w sumie ok. 1000 osób. Jednak partner zupełnie boi się zainwestowania swoich pieniędzy
Boi się? Przecież inflacja mu je zeżre
Tak. Boi się, że kupimy, ogarniemy i nikt tego nie kupi a my zostaniemy bez pieniędzy, gdzie jakies 70% to by były jego środki..
Za wszystkie myśli przychodzi zapłacić
Aho! Powiadomienia pt „Dzienna dawka…” nie dochodzą na mail od ponad tygodnia.
A sprawa druga, w opisie tworzenia kapitału (praca za granicą, tworzenie kawalerki) zabrakło jednej ważnej składowej, która z moich doświadczeń i obserwacji występuje zawsze, a mianowicie waluty zdrowia fizycznego i/lub psychicznego. Racja, każdy umoczył, niektórzy byli w długach, a potem powstawali jak feniks z popiołów i kreowali dalej, lepiej, więcej. Jednak wielu zapłaciło za to takimi stanami jak: raki, anoreksja, bulimia, nałogowe picie i palenie, napady lęku idące w kierunku fobii i depresji, rozpad rodziny (rozwód, utrata kontaktu z dziećmi), lekomania. Do wyboru. Nawet obgryzione paznokcie, łysienie plackowate, nieprzespane noce czy wrzody żołądka. To wszystko i wiele więcej tworzy tło dla tych wydarzeń jak w sztuce Dumas. Tutaj ponownie racja. Z tego też można wyjść, bo jak mawiał mój dziadek: „Wnusia, w tych prywatnych klinikach to i te lekarki jakieś bardziej sexi, a ten wylew (kolejny, powstały od biznesów-przyp. autorki) lepiej smakuje”.
Nie ma przepisów uniwersalnych. Ze 100% spekulantów na giełdzie 80% umoczy na tyle, że się już nie podniesie. A jak nie spekulujesz, masz większe szanse nieumoczenia, ale idzie wolniej. Najważniejsze, aby nie identyfikować się ani z sukcesem ani z porażką <3
PS
Przepraszamy, naprawiamy newsletter
Tylko jest taka mała różnica, jak jesteś sama lub z partnerem, który ma swój biznes, inaczej patrzysz na biznesy. Gdybyś miała dzieci i na drugiej szali leżałoby ich bezpieczeństwo finansowe, spokojny dom, ogólnie dobro i przetrwanie rodziny, zupełnie inaczej by to wyglądało, ale tutaj to teoretyzowanie 😉
wmawiaj sobie co chcesz
Ale o jakim bezpieczeństwie piszesz? Większość ludzi pracuje przecież na etacie. I większość z nich zarabia poniżej średniej krajowej. Żyjąc od wypłaty do wypłaty. I nie posiadając żadnych, właściwie ulokowanych, oszczędności. Poza garstką funduszy odłożonych na mniej lub bardziej wystawne wakacje. I nie dotyczy się to tylko Polski ale większości krajów uznawanych za wysoce cywilizowane. Przeczytaj, proszę, biografie aktora Jima Carreya, który jako dziecko mieszkał przez jakiś czas w furgonetce. Mimo, że jego ojciec był księgowym. A więc wydaje się, że całkiem dobry zawód.
Większość ludzi ma do wyboru tkwić w niebezpieczeństwie, które nazywane jest bezpieczeństwem albo zaryzykować.
Myślałem, że pandemia unaoczniła jaki to jest miraż, to niby bezpieczeństwo.
Tylko dlatego, że nie zachowali równowagi. Od dłuższego już czasu definicja bogactwa nie obejmuje tylko i wyłącznie kwestii finansowych. Ale również doskonałe zdrowie fizyczne i samopoczucie psychiczne, szczęście rodzinne, rozwiniętą duchowość nawet.
To o czym piszesz dotyczy się takich krajów jak Polska. Gdzie ludzie za wszelką cenę, z przeważnie sporej biedy, chcą zbyt gwałtownie się wzbogacić w zbyt krótkim czasie. Robiąc to nieumiejętnie.
Spójrz jakie są obecnie trendy. Mimo, że siermięga PRL-u już dawno za nami, to obecni 20-, 30-latkowie, nastolatki nawet, są mamieni, że mogą się wzbogacić bez pracy zupełnie. Otwierając tylko rachunki maklerskie czy prowadząc szkolenia online. A później bycie milionerem jeszcze przed 40-tką. Życzę im tego i wierzę, że jest to możliwe. Ale aby to osiągnąć trzeba jednak też mieć jakąś wiedzę. A zdobycie wiedzy to jednak już też jest praca. I tu jest ten haczyk. Ale czym ci ludzie zapłacą, to dopiero się przekonamy.
Hej Peps . Jestem u Cię na blogu już sporo czasu , najpierw pomagałaś mi z chorobą taty , z moimi przypadłościami , itd itd
Tak więc jestem już tutaj chwilę , ale jestem w wielkiej dupie…
W listopadzie rzuciłam pracę – zrobiłam to świadomie , świadomie spaliłam za sobą mosty , kosztowało mnie to naprawdę wiele , wiedziałam że powinnam zaczekać i poszukać nowej pracy i dopiero wtedy rzucić tamtą , ale ta praca , w dość toksycznych warunkach i naprawdę nisko płatna tak mnie męczyła i psychicznie i fizycznie że często jak przyszłam po 8h , ogarnęłam coś tam w domu , nie byłam w stanie ruszyć palcem . A co dopiero szukać nowej roboty !! Poza tym moje ego zostało dość mocno pojechane i to już zadecydowało w 100% !!!I teraz jest tak że czytam , medytuję , rozwijam się po trochę i to jest ok , ale…. nie zarabiam i co najgorsze !!!- nie mam pojęcia czym się zająć !!Pracowałam w branży niszowej , więc nie ma szans do tego wrócić . Nie mam pasji , nie wiem w jakim kierunku iść …Z jednej strony mam nieograniczone pole możliwości , z drugiej nie wiem gdzie się udać , celem jest odnalezienie siebie , pasji , ale też chcę w końcu zarabiać . Rozsiadłam się na skrzyżowaniu i nie umiem ruszyć .
Doradz coś kochana ….
Pasji się nie szuka, pasja odnajduje Ciebie, lub nie. Da się świetnie prosperować i dużo zarabiać bez pasjonactwa. Od razu mówię, że nie wszystkie rzeczy, które wciągają i są przyjemne, to pasja. Pasja zawsze jest kreacją i łączy się z ewolucją świadomości. Natomiast oglądanie seriali, układanie pasjansów albo granie na konsoli najczęściej nie.
Taką pracę należało rzucić, ale teraz najmij się gdziekolwiek, byleby praca nie była wyzyskiem, czy szkodliwa. Jak zabezpieczysz tyły, uspokoisz się, zaczną napływać od wszechświat propozycje. Miej cel, ale zaraz o nim zapomnij, zacznij działać <3
Dziękuję Ci kochana bardzo ???❤❤
Ten tekst pojawił się tu kiedyś napisany z perspektywy Pepsi i było to to samo mieszkanie ?
A jak myślisz kto to jest Horry Portier. Wpis został odświeżony, wszystko jest szczerą prawdą, a może być bardzo pomocny dzisiaj, bo to cały czas działa. Od bańki do bańki. Nie muszę pisać o innych nieruchomościach.
To prawda, że przydatny. Myślałam, że jedyne alter ego Pepsi to 44. Kiedyś ten tekst czytałam kilka razy, bo to fajna opowieść, dlatego zdziwiłam się. 🙂
44 sprawy ducha, Horry nie do końca 🙂