😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
A więc jak się wiedzie istotom uprzywilejowanym z powodu urodzenia się z idealnym kośćcem i ciałem top modelki w kwestii odchudzania, szybko staje się nudne, ponieważ nieprzydatne. Żadne tam historie przypadku. Chyba, że w kontekście zawirusowanej anoreksją, bulimią, czy innymi uzależnieniami.
O wiele bardziej klikalne są historie tych, którym życie od narodzin rzucało kłody pod nogi, a jednak zdołali konsekwencją, pracowitością, wytrwałością w długim dystansie osiągnąć to, co innym spadło z nieba. Czytaj w myślach: prawdopodobnie niezasłużenie.
Egzystuje w społeczności szczupłych, a przynajmniej chudszych, osiąga wiele drobnych i większych sukcesów zawodowych, a nawet osobistych, jak najbardziej, ale (tu być może rozczarowanie) yyy… nadal pozostaje z nadwagą.
Jednym słowem otyły może nie schudnąć, a być szczęśliwy i kochany. I jeszcze coś, co wydaje się dzisiaj wręcz propagandą, że otyły może się podobać.
Była taka historia o dziewczynce (obecnie dorosłej kobiecie i feministce), która jako dziecko była zachwycona urodą matki. Do momentu kiedy ta ze smutkiem i bezradnością wyznała małej córce, że zazdrości jej szczupłości, a zatem i urody, gdyż sama jest okropna, gdyż gruba.
Do tej pory dziecko nie miało świadomości, że ma grubą i przez to nieszczęśliwą matkę, nie sądziło też oczywiście, że objętość ciała może przeważać szalę z zadowoleniem z życia. Do tego głodna matka cichutko pochlipując przy stole mogła zajadać tylko małe porcje (ojciec tego się domagał) podczas gdy sam i dziewczynka jedli do woli.
Teraz ta dziewczynka jest dorosła i wybaczyła matce poddaństwo i serwilizm, ale zawsze będzie miała pretensje (dopóki się nie przebudzi ma się rozumieć), że matka skrzywiła jej psychikę sugerując, że grube, to brzydkie i nieszczęśliwe. Sama teraz została matką i razem z babką córki (obecnie nawróconą na feminizm) wpajają dziecku wolność w ustalaniu objętości ciała.
Morał ma być jakoś taki, że świat jest niemiły dla ludzi z nadwagą, gdyż oni sami nie potrafią się sobą zaopiekować, tak jakby uważali, że nadwaga jest gorsza.
Tyle że
W rzeczywistości kontakty otyłej osoby ze środowiskiem zewnętrznym równolatków dzieci, jak i ludzi dorosłych szybko wyjaśnia różnice w odbiorze. Dzieci nie znoszą inności i nigdy nie zapominają, że ktoś wygląda inaczej.
Nie da się, raz, dwa, trzy narzucić innych kanonów piękna uśpionej grupy środowiskowej.
Gdy kult płodności stanowił naczelną wartość, tłuszcz na pośladkach sugerował większą ilość estrogenów, a spadziste ramiona i obfity biust obiecywały obfitą laktację. I to się bardzo podobało.
Obecnie wychudzona osoba, żeby zajść w ciążę, funduje sobie małą kurację hormonalną, albo w ostateczności wynajmuje brzuch surogatki i problem biologicznego zegara wydaje się rozwiązany.
Zmiany w programowaniu umysłu nie dzieją się z dnia na dzień, nie ma więc po co mydlić oczu dziecku, ale można go przynajmniej przestać programować w ten sposób.
Jest jeszcze sprawa, kogo się uważa za grubego? W środowisku modelek rozmiar 38, to już nadwaga.
Zadaje się też pytanie, który kilogram uważa się za nadwagę szkodzącą zdrowiu, a kiedy tylko ładnie napina zbyt wyluzowaną skórę? A skóra może dawać na luz stosunkowo wcześnie, braki kolagenu, elastyny, witaminy C.
Nie odnosi się to oczywiście do mężczyzn, ani kobiet, gdy stosunek obwodu pasa do bioder jest większy niż 1. To zawsze jest złe.
Nikt nie będzie się spierał, że duża nadwaga nie jest niezdrowa. Szczególnie otyłość brzuszna. Tłuszcz może dostać się pomiędzy ważne wewnętrzne narządy i jest sporo groźnych chorób, które atakują tylko dlatego, że człowiek jest za gruby w tym miejscu. Otyłość jest zarówno przyczyną jak i skutkiem małej aktywności fizycznej.
Można powiedzieć, że otyłość to choroba zapalna.
Z drugiej strony są badania (1), które stwierdzają, że nadmierna szczupłość w starszym wieku statystycznie bardziej skraca życie niż duża nadwaga.
I tak przy BMI poniżej 21, zaobserwowano więcej zgonów z większości przyczyn w porównaniu z optymalnymi poziomami BMI. Może to jednak częściowo odzwierciedlać fakt, że niska masa ciała może być wskaźnikiem złego stanu zdrowia, wychudzenia związanego z poważnymi chorobami.
Tak czy siak zachęcam do aktywności fizycznej, porannego nawadniania z oczyszczaniem 4 szklankami i, w razie potrzeby, do skorzystania z mojego skutecznego programu „jem i chudnę z przerywanym postem”
owocek
Badanie:
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba.
Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym wellness sklepie This is BIO
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej NIGDY nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
Hej Pepsi,
a dlaczego nie napiszesz wprost, że wyśmiewanie się, ale też ocenianie, odnoszenie się z pobłażaniem i protekcjonalnością, wytykanie itd. osób z nadwagą i otyłych jest po prostu niskowibracyjne?
Przepraszam, że tak przyhaczam, ale przy całym zrozumieniu złożoności tego artykułu (widzę tu poruszone różne struny), ogólny wydźwięk jednak mnie zabolał… i nie, tym razem (jeszcze) nie podzielę się przy okazji komentowania swoją historią. Ale moją prośbą byłoby… żeby nazwać te rzeczy po imieniu – niskimi (najniższymi?) wibracjami…
Bo to nie działa tak jak myślisz.
Jeśli osoba otyła nie akceptuje siebie, wstydzi się swojej nadwagi, to niestety właśnie ona obniża własne wibracje, co oddziaływuje na innych ludzi. Sama wstydziłam się swojej nadwagi, i to ja wibrowałam nisko, odbierałam sobie energię do zmiany.
Wyśmiewają się raczej tylko dzieci i osobniki infantylne, niedorozwinięte społecznie. Trudno jest mówić wówczas o wibracjach, ponieważ to jest etap, na którym zjawia się każdy nieświadomy człowiek. Współcześnie nie znam innych przypadków: przeszedł garbus, śmiechom i żartom nie było końca.
Najbardziej niskowibracyjny może być wstyd z tego powodu i dotyczy tych ludzi, którzy się wstydzą, a niestety nie tych którzy szydzą. Im po prostu brak empatii i zrozumienia, ale być może są w drodze. Jeśli poczują się z tego powodu winni, spadną wibracje. Jeśli dziecko nie ma poczucia winy z powodu wyśmiewania się, bo takie po prostu są dzieci, nie obniża wibracji. Jeśli Kali jest absolutnie przekonany, że Kalemu ukraść, źle, a Kali ukraść dobrze, wówczas kradnąc nie obniża swoich wibracji w tej własnej grze.
Natomiast wibracje obniża osoba wyśmiewana, która z tego powodu zacznie się wstydzić, czuje się pokrzywdzona, niesprawiedliwie potraktowana. Jednym słowem, gdy swoje samopoczucie uzależnia od ocen innych. Całe narody, które uważają, że są gorsze od innych, mają gorsze położenie geograficzne, mają złe rządy, to jest wielka kumulacja niskich wibracji, która oddziałuje nawet na przyszłe pokolenia. z miłością
Dziękuję za odpowiedź 🙂
Zgodzę się z tym, że osoby wyśmiewane itd. same obniżają swoje wibracje jeśli uwewnętrzniają te negatywne doznania i zaczynają uderzać same w siebie (igraszki ego). Znam to też z własnych autopsji, i zgodzę się jak najbardziej, że tutaj już musimy znaleźć odpowiedź i siłę w sobie (ale czy tylko w sobie?), grać dla swojej gry, podwyższać wibracje i nie oglądać się. Mało tego, zgadzam się, że w mówieniu o wibracjach nie chodzi o to, żeby wytykać niskie wibracje u innych (nawet u opresorów), ale dostrzegać je (i naprawiać, podwyższać) w sobie.
Więc dlaczego się jednak burzę? Czy chcę poetykietkować wszystkich opresorów z przeszłości niskowibracyjnymi i pragnę jeszcze, że(byś) Pepsi to przypieczętowała i sprawiła mi tę ulgę… nazwania zła – złem?
Nie, jednak nie, to wciąż dałoby jakąś ulgę (przyznaję), ale jednak nie o to mi chodzi.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem/wątkiem: ” Dzieci nie znoszą inności i nigdy nie zapominają, że ktoś wygląda inaczej.”.
Moim zdaniem ta niechęć grupy to nie jest atawizm, odruch, tylko kwestia tego, co się słyszy w domu (pogarda dla różnych grup), potem jeden bach… przepraszam dziecko ( 😉 ) przynosi to do grupy, a potem ewentualnie działa atawizm, że grupa to powtarza, bo ktoś jest głośny, ma przebicie, śmieje się wartko… Ale zakładam, że jednak gdzieś na początku to ziarno pochodzi jednak od dojrzałych ludzi, i może paść na podatny grunt. Ponadto jednak utrzymuję, że poniżanie puszystych nie ustaje w dorosłym świecie, moje doświadczenia… chociażby jeszcze ze studiów (była winda i po moim wkroczeniu do niej pewien profesor nie omieszkał zażartować, że winda jednak nie ruszy – choć oczywiście ruszyła). I owszem, nawet na tamtym etapie było to dla zdarzenie które kompromitowało wyłącznie jego… (i wtedy już branie tego do siebie z mojej strony nie wchodziło w grę), ale to się jednak dzieje…
Konkluzja? Do rozwoju własnego, samoleczenia (duchowego i nie tylko), jak najbardziej kop (ale tylko własny, nie od „uczynnych” kopaczy), do podwyższania wibracji, ciężka praca nad tym. Ale do zmian społecznych? Jednak neomarksizm, feminizm, ekologia… mówię to jako osoba dawniej mocno zaangażowana, ale obecnie niewalcząca (trochę bezsilna… no ale motyw czy aktywizm to ta negatywna „walka” może zostawmy na inną rozmowę…).
Z wdzięcznością 🙂 (za ogromną pomoc jaką daje ten blog i lajvy!)
Post-scriptum: Tak, oprócz alt-prawicowców czatują i czytają tu również mocno lewackie dusze 🙂 No i oczywiście neutralne na pewno też są 🙂
dzięki za przemyślany i wartościowy koment, wysyłam Ci mnóstwo miłości <3
Pepsi jestem tak zrozpaczona moim stanem zdrowia, że chce mi się wyć do księżyca, że jestem w tym totalnie sama. Swój czas spędzam w domu większości, praca w domu. Jednak gdy tylko oddalam się od domu np. jadąc do banku lub urzędu lub gdziekolwiek na wakacjach nie byłam 15 lat to dostaje ataku paniki, strasznego, później w domu moje ciało odchorowywuje 2 dni, zanim spięcie puści. Robie 4 szklanki , staram się ćwiczyć, bieganie niekoniecznie gdyż poziom stresu podnosi, wolę pilates. Psychotropy leżą w szufladce nieużwane. Moje racjonalne myślenie wyłącza się gdy się oddalam od domu, nie daje rady sobie wmówić, że nie ma żadnego zagrożenia. Kiedyś kilka razy takie myśli z dupy pojawiły się poza domem i od tamtej pory unikam wszystkiego by przeżyć. I żyje – jak – byle jak.
Klasyczny przypadek, ataki paniki, właśnie tym się różnią od powodów stricte zdrowotnych, że są z dupy. Oddychanie. Naucz się technik oddychania. Robisz to co ja zawsze radzę na 4?