Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Poznaj pierwsze ćwiczenie, które pozwoli Ci przepuścić przez siebie strumienie energii Kosmosu i Ziemi i naładować baterie indywidualności. To rozwali system, który Cię dusi.
Nienawidzę swojej matki! Tego życia, tego bezsensu egzystencji, straszenia piekłem, ludzi agresywnie nieprzychylnych mnie, bez empatii, bez akceptacji mojej osoby, bez zrozumienia. Jestem tak zagubiona, tak samotna, okropnie sfrustrowana, bez miłości, a zarazem z ogromnymi zapasami, by obdarzyć kogoś tym uczuciem. Mam kompleksy wpojone przez rodziców, jestem nerwowa, okropnie temperamenta, bo chcę wszystko na tu i teraz. Mam w sobie pustkę, a zarazem niesamowity pęd do destrukcji. Płaczę przez moją matkę, która wypomina, krytykuje, nienawidzi każdego, często używa przemocy. A ja jak ta kretynka jestem uwiązana emocjonalnie, bo to moja matka. Ojciec nie kochał, matka też nie. Nigdy dzieci nie chcieli mieć. Związki, znajomi – uciekają, pewno czują, że coś nie bangla. Zniknęłam. I tak każdego dnia kotłuje mi się w głowie, frustracja rośnie, co zrobić, jak żyć, jak urwać się z tego piekiełka? Zawsze dochodzę do tego pytania, jaki jest sens, bym żyła? Chyba los każe mi mocno spokornieć, tak próbuje ponad 20 lat. Nigdy nie byłam do kogoś przywiązana, związana z grupą, znajomymi, jakoś tak nikomu na mnie nie zależało… Taka szara mysz, bez talentu, z wielką wyobraźnią, z charakterem. Moje życie to jednak chujnia jest. Wiesz, jak mi dohtore implikuje, że powodem choroby serca jest brak miłości, to mnie to nie dziwi. Wręcz liczę na cud. Kiedyś bałam się śmierci, teraz boję się tego „życia’”. Sorry za wysryw.
Co ja Ci mogę poradzić, jak Ty nie rozumiesz o co chodzi w Simsonach? Ba, nawet nie wiesz, że jesteś w jakiejś grze. Ten koment powstał klasycznie, czyli napisało go Twoje ego, bez jakiejkolwiek komunikacji z duszą. Ego dąży do poczucia ważności, Ty chcesz być ważna dla swoich rodziców, dla kumpli, dla środowiska, Świata, dla kogokolwiek. Zależy Ci na tej ważności tylko z jednego powodu, że działasz przez sen, że nie masz pojęcia, że jesteś w grze, i że nie jesteś własnym awatarem.
Sądzisz, że jakbyś okazała się ważna (rzecz oczywiście dotyczy Twojego awatara, czyli tego elfa w grze), wówczas życie nabrałoby sensu, wiedziałabyś o co tutaj chodzi. Wręcz przeciwnie, poczucie ważności dla ego jest nigdy niezaspokojone, gdyż ego zostało zrodzone z lęku. Dopóki lęk nie odpuszcza, dopóty ego po prostu jest. A ego zawsze poszukuje ważności, i nigdy nie czuje się aż tak ważne, jakby chciało. Bo ego nawet w raju powiedziałoby: jest ok, ale … Twoje wyjaśnienia są więc bardziej błędne niż kiedykolwiek pomyślałaś. Im bardziej będziesz oczekiwać własnej ważności tym głębiej będziesz pogrążona we śnie. Tym mniej skomunikowana ze swoją świadomością, tym bardziej nazesrywana, wystraszona i coraz dalsza od zrozumienia. Twoje potencjały energetyczne aż się proszą, żeby wahadło destrukcji je żarło. Będziesz wpadać z jednej destrukcji w następną, do tego z przekonaniem, że to zewnętrze na czele ze starszymi jest winne, bo nie dostrzega Twojej ważności.
a to mój selfik
Bo to Ty stwarzasz tę swoją niedoborowość. Stajesz przed lustrem, twierdzisz, że wszyscy Cię zlewają, i masz dokładnie to, co sądzisz. Tak to działa. Mówiłam, żeby nie wgapiać się w lustro, a jedynie go podglądać. Podglądnięcie sytuacji, to jest szybkie zobaczenie prawdy w całej okazałości, zrozumienie, że ta prawda jest tylko Twoim doświadczeniem, Twoją szkołą, stopniem. Tak jest teraz w Twojej grze. Powiedzenie jej: spoko, jestem nieważna (bez oceniania, rozczulania, tylko suche fakty), ale widocznie to ma jakiś sens, godzisz się na swoją nieważność i ruszasz ze skrzyżowania.
To dlatego nuworyszowi nie wystarczy, że zrobił już jakąś kasę, musi ją jeszcze na każdym kroku pokazywać, a to śmieszne afiszowanie się jest tylko w celu podkreślania własnej ważności. Tak naprawdę na kija pana Ci jest potrzebna ta ważność? Może zrób inaczej, niech teraz wszyscy inni w Twoim otoczeniu poczują się ważni? I to dzięki Tobie. Postępuj nieprzewidywalnie, zostań indywidualistką, nie mścij się, dostrzeż ważność innych ludzi, całkowicie olej własną, zobaczysz jak bardzo świat zacznie się zmieniać wokół Ciebie. Zejdź z siebie, bo to nie Ty, tylko Twoje ego jest tak zainteresowane wysrywem. Tymczasem Twoja nieśmiertelna dusza, Ty prawdziwa, masz na to całkowicie wyrąbane. Ego to strach. Po absolutnie drugiej stronie jest miłość wysoka, a gdy ona dochodzi do głosu, strach znika, czyli nie ma też ego. Kompletnie przestajesz odczuwać konieczność własnej ważności. Zaczynasz kochać ludzi, w tym oczywiście siebie.
to też
Wykonuj go, gdy stoisz, lub spacerujesz. Wyobraź sobie strzałkę w głowie i skieruj ją kliknięciem do góry, ku Kosmosowi, a drugą strzałkę w dolnej czakrze, czyli w okolicach tyłka i skieruj ją grotem ku Ziemi. A następnie pozwól strumieniom energii Kosmosu i Ziemi przepływać przez Ciebie do góry i na dół wzdłuż Twojego kręgosłupa. To Cię natchnie dobrą energią, a jednocześnie nie skumulujesz potencjałów, będziesz tylko przepływem. Postaw na własną indywidualność, na własny rozwój, olej ważność, bo za każdym razem dostaniesz pstryka w nos. Nagle życie w zwierciadle zacznie pokazywać całkiem spoko obraz. Zobaczysz ten sens. Ta gra ma taki sens, żeby być coraz lepszym graczem, nauczyć się coraz bardziej obniżać swoją entropię, czyli zmniejszać chaos, porządkując otrzymujesz coraz więcej informacji. Bycie w nieskończonym procesie doskonalenia się jest ekscytujące. Ta gra naprawdę wciąga, tyle, że trzeba poznać jej zasady, a potem już tylko bawić się i grać. Możesz mieć dosłownie wszystko co jest Ci potrzebne do szczęścia. Gdy to skumasz ruszysz ze swojego skrzyżowania, na którym utknęłaś. Zaczniesz się po prostu budzić. A jak tylko coś jest nie ten teges, pstryk i ustawiaj strzałki w pionie i niech płyną strumienie. Będzie coraz lepiej.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Dziękuję losowi, że trafiłam przypadkiem na tego bloga <3
albo po prostu moje wibracje były gotowe :))
Błądząc po książkach…
prawo przyciągania, kabała, itd itd
przeczytałam ich blisko 100 , dopiero poznając pojęcia wahadeł destrukcji i po przeczytaniu kilkudziesięciu artykułów w końcu zaczynam rozumieć … i śmieje się z siebie patrząc w tył jak bardzo czegoś chciałam i jak bardzo to ode mnie uciekało 🙂
Dziękuję za Twoją pracę !!! <3
<3
Namaste Pepsiczku <3
namaste Izabe <3
Wow – od jakiegoś pół roku budzę się z tych negatywnych energii. Wydaje mi się, że jus sporo odjechal od tego przeklętego skrzyżowania, na którym stałam te prawie 10 lat. W ostatnim czasie zaczęłam nawet się zastanawiać, co chcę sobie udowodnić przez flirtowanie na każdym kroku? Prawda, byłam tylko nic nieumiejący popychadłem, w oczach nie tylko byłego ale również mojej matki. Teraz jak zaczęłam obierać swoją drogę, zaczęło się wszystko układać… tylko jeszcze ten problem samooceny. Staram sobie wytłumaczyć, że to tylko moje chore stare ego chce sprawdzić czy mam już dość wysoką w oczach innych ludzi a przede wszystkim mężczyzn.. staram się wyłączyć to z głowy i dalej pędzić do przodu, bo już i tak sporo czasu straciłam. Mam problem z długotrwałym zaprogramowaniem. Gdy pojawi się po drodze jakaś najmniejsza krytyka, ja zwalniam i zaczynam myśleć i powątpiewać.
Dzięki za ten wpis dzisiaj <3. Czasem mam wrażenie, że czytacie mi w myślach z tymi udostępnieniem i analizą „problemów”.
Czytam akurat ten sam tom i rozdział T… 🙂 Uwielbiam Zelanda, Ciebie i Twoje wpisy <3
Wpisałam w tagi Zelanda, ale to jest przede wszystkim inspiracja Tomem Campbellem
Chcę tylko powiedzieć, że w nocy uwolniłam się od toksycznego faceta, z którym byłam od kilku lat. Za każdym razem bluzgi i bezpodstawne zarzuty (zaborczy tyran psychologiczny), które wypisywał do mnie z baru raz na parę miesięcy pod wpływem alko niemal dosłownie przebijały moje awatarowe serce, a tej nocy? Patrzyłam na kolejne pojawiające się wiadomości i czułam nie mega pokrzywdzenie, nie rażącą niesprawiedliwość, a… współczucie.
A kiedy wrócił nad ranem, wciąż wypisując i położył się na sofie, po czym po chwil zachrapał, na złość włączając głośno tablet, żebym nie mogła spać, życzyłam mu już tylko wszystkiego najlepszego. Ale beze mnie.
Dziś przenoszę się do pustego mieszkania przyjaciółki, co robiłam wielokrotnie, ale zalana łzami i niepewnością, jak długo wytrzymam bez niego. Ale dziś czuję już tylko ulgę i spokój, jakiego nie czułam od dawna. I spokojną pewność, że będzie dobrze.
Pepsi, duża w tym Twoja zasługa. I tego pisania, jak ktoś napisał parę dni temu „w kołko o tym samym, ale zawsze inaczej” 😀 Aż dotarło!!!!!!!
<3
Dużo też dało mi Twoje zdanie a propos trudnego dzieciństwa. Że jak skumam, że jest ono doświadczeniem an drodze do wzrostu, to tylko się z niego ucieszę. Zapadło mi to w pamięć i analogicznie podeszłam do związku. Ok, nie podeszłam – to zrobiło się jakoś samo. Bo ja próbowałam podchodzić do tego podobnie wiele razy, ale teraz to się stało SAMO. Klik i już. Niesamowite.
caluski <3
Love U P <3
Dziękuje ❤️ Super tekst, będę do niego wracać w momentach pogubienia się 😉
Fajne selfiki…
Ten owlosiony najbardziej mi przypadł do gustu!
Fajny tekst, chociaż dziś wreszcie po około 3tygodniach czytania prawie wyłącznie tego bloga sięgnęłam po książkę… Kupioną na festiwalu jogi w Krakowie po spotkaniu z autorką… Po 40 stronach już widzę że warto ją polecić co też czynię…
Pozdrawiajac ..
nie spamujemy
Aż mnie w serduchu ruszylo, jak te strzałki sobie zwizualizowałam, a zrobiłam to na leżąco, co będzie, jak wstanę. Pepsi dajesz kopa:)
Miodzio! Pepsi, aż chce się żyć 🙂 Nie wiem czy to moja ewolucja, czy Twoja ale mam wrażenie, że wcześniejsze spojrzenie na matrix był bardziej dołujący. Często czytałam komentarze, sama też tak miałam, że obudzenie niesie ze sobą wyobcowanie, wyalienowanie. Przez obecne wpisy przebija się większa wskazówka jak korzystać z tego gry, też po to żeby się nacieszyć nią :)) A właśnie …. pisałaś wcześniej żeby nie ekscytować się przedmiotem, potem w odpowiedzi na komentarz napisałaś coś w stylu… „teraz to ja dopiero jaram się matrixem jak wiem, że to gra… „ Nie był to dosłowny cytat, ale sens ten sam. Czy możesz rozwinąć. Bardziej tą myśl, jarac się tymi przedmiotami, w ogole tworami matrix, czy nie ??? Plisss napisz bo mnie bardzo nurtuje.
cieszyć się grą, doświadczaniem
Dziekuje, za ten text.
Ego dąży do poczucia ważności, Ty chcesz być ważna dla swoich rodziców, dla kumpli, dla środowiska, Świata, dla kogokolwiek. Zależy Ci na tej ważności tylko z jednego powodu, że działasz przez sen, że nie masz pojęcia, że jesteś w grze, i że nie jesteś własnym awatarem.
Często tak robie: niech teraz wszyscy inni w Twoim otoczeniu poczują się ważni? I to dzięki Tobie. Postępuj nieprzewidywalnie, zostań indywidualistką, nie mścij się, dostrzeż ważność innych ludzi, całkowicie olej własną, zobaczysz jak bardzo świat zacznie się zmieniać wokół Ciebie…. a potem mam dola ze nie otrzymuje tego samego, a przeciez… traktuj kogoś jak chcesz sam być traktowany, nagle ktoś wyrasta ze znajomości ze mna, ktoś nie oddwania, nie pamięta o moich urodzinach, ludzie, których uwazalam za bliskich krytykują mnie za plecami bądź nie mają do mnie empatii a sami korzystają z mojej..
Łatwo się czyta ale ciężej jak czuje.
Od małego mam niedosyt ze jestem wazna, chce być widziana, walczę o to całe zycie, bryle jak celebrity albo się kloce, wszędzie mnie pelno, uchodzi za towarzyska osobę z ogromnym poczuciem humoru… a w środku wiecznie jestem nie zadowolona, z siebie, swojego życia, jestem takim maluchem który uwaza, ze powinien być mercedesem. Tez winie za to rodzicow. Za oschli dla pierworodnej, traktowali mlodsze rodzeństwo rozpieszczajaco… czułam się zawsze gorsza, a całe życie to ukrywam, wiele osób widzi mnie jako silna i niezwyciezona.
Kocham siebie gdy wszystko idzie z moim planem.
Bylam na terapii, na hipnozie, polki uginają się od mądrych ksiazek, które rozumiem dopóki coś nie zawali mi się w zyciu.
Nigdy nie jestem z siebie całkiem zadolowna wciąż martwię się jak widzą mnie inni, choć tego nie okazuje.
no, i wszystko się zgadza, śpisz, to nie Ty chcesz być ważna, tylko Twoje ego, wyhaczacz dzięki temu destrukcję, jeszcze nie rozumiesz
Kocham <3
ja mam taki problem, ze kiedyś ludzie do mnie się dobijali drzwiami i oknami, każdy mnie lubił i chciał ze mną spędzać czas… po jakimś czasie zechciałam samotności i odizolowałam się od WSZYSTKICH ludzi. Trwało to dwa lata… teraz chciałabym znowu być dla kogoś ważna, mieć towarzystwo… przyjaciół… jestem zła na siebie, ze się tak odizolowałam i zostałam sama jak palec – teraz ciężko mi kogoś poznać, czuje się samotna. Zastanawiam się dlaczego tak się odizolowałam, dlaczego tak złe się zachowałam? Odsunęłam się od przyjaciół, którzy mnie potrzebowali… Pepsi jak zacząć OD NOWA?
widzę że nie rozumiesz o co tutaj chodzi, nic nie zaczyna się od nowa, ta gra to kontynuacja. czytaj posty i zacznij się budzić, bo na razie moje porady zupełnie jak kulą w płot. Masz do dyspozycji swój awatar i on się uczy, dzięki czemu Twoja świadomość ewoluuje. Na razie żyjesz na nieświadomce.
Ja o pozbyciu się ważności, a Ty pytasz jak zdobyć ważność? to pierwszy krok do nieprzebudzenia się w tym wcieleniu.
Pepsi, nie wiem czy już tego tu nie pisałam ale Twoje witaminy green&fruits działają cuda. Mój synek dzięki nim zaczął wreszcie jeść owoce i warzywa! Kupiłam mu je bo już nie widzialam innej możliwości zeby jakoś dostarczyć mu tego co najcenniejsze. I nastąpił prawdziwy przełom. Dodam tylko że on został uszkodzony poszczepiennie?miał swój jeden schemat jedzenia i nie było sily żeby zjadł cos innego niż dosłownie kilka potraw. Z warzyw jedynie z bieda marchewkę z rosolu jadl a z owoców kompletnie nic! I trwalo to od początku jak zaczął jeść coś poza cycem, czyli 3 lata… Przeszłam prawdziwa gehenne z tym jego jedzeniem, prawie depresję miałam… w końcu kupiłam mu te suple i po miesiącu widzę że wcina brzoskwinke prosto z drzewa. Jak zobaczyłam że chrupie surowa marchewke to się po prostu popłakałam… ?wcześniej chciał ciągle słodycze a teraz muszę chować przed nim chlorellę bo by chyba całe opakowanie zjadł na raz. I woła że chce „cholerke”
?dziękuję jeszcze raz za to co robisz<3
Aha, mamie lekarz zapisał na kolano jakiś preparat z olejem z awokado i olejem z soi. Co o tym sadzisz? Bo mnie ta soja się nie podoba…
mam tu sporo o kolankach, kuracja 4 szklanki, do 4 idzie też kolagen TiB i C, po śniadaniu Omega 3 tiB wraz z D3 +K2 TiB, jaki ma poziom 25(OH)D?
Wit. D ma ok bo suplementuje razem z K2, coś około 60 wynik miała ostatnio. Z nią jest tak ze suple łyka ale za nic nie chce zmienić swojej niezdrowej diety… Nie mam pojęcia jak na nią wpłynąć, bo jak tylko coś jej nadmienię o innym odżywianiu to jeży się na mnie okropnie, wręcz jest agresywna. A schorzeń ma mnóstwo z RZS na czele. Ale uwielbia buły, drożdżówy, hektolitry mleka Uht i nieswieza zywnosc…
nie wyleczy się po prostu, jej sprawa
Niby jej, ale to jednak moja mama… Chciałbym żeby miała lepiej a jej się wydaje że to niedopuszczalne zeby mogła coś robić źle i przypadkiem żebym wiedziała lepiej od niej. Smutne to i trudno się tym nie przejmować bo mieszkamy po sąsiedzku, ciężko z nia jest na jednym podwórku, byle co jej dolega i boli i potem rozładowuje to na najblizszych…
Dzięki Pepsi jeszcze raz, ja dzieki Tobie wyszłam na prosta, szkoda że inni będący tego świadkami nie chca podjąć wyzwania.
Kochana Pepsi,
Bardzo rzadko coś piszę, ale czytam wszystko…
Stale i niezmiennie Ci za wszystko dziękuję, tak strasznie dużo zmieniłaś w moim życiu, wiem, wszyscy Ci to piszą, ale ja to piszę z taką mocą, żebyś poczuła 🙂
Jak to się dzieje, że nagle wszystko potrafi się tak bez powodu załamać? Pozornie jest wszystko dobrze, w moim życiu się wszystko układa, akceptuję, obserwuję, wiem, że wszystko jest po coś, że to dla mnie lekcja. Od dawna nie jem mięsa, całkowicie nabiału od niedawna, nie jem glutenu, cukru prawie wcale, odrzuciłam chemiczne i przetworzone żarcie i niezdrowe oleje. Jem w większości organicznie i Twoje suple. I świetnie mi z tym.
Ale ludzie wokół: Od matki słyszę, że weganizm to sekciarstwo i zrujnuję sobie zdrowie, i że się modli za mnie, żebym się nawróciła (a bo jeszcze popełniłam największy błąd w życiu jak moje dziecko do komunii nie poszło), inni się wyśmiewają, dziwią się i krytykują, bo to kasa w błoto; oskarżają o brak kultury czy egoizm, bo „ja się tak napracowałam, a ty nie chcesz zjeść tego kotleta, nic ci się nie stanie jak raz czy dwa zjesz”; nie staram się nikogo do niczego przekonywać, wręcz już się kryję, nauczyłam się, że każdy sam musi dojść do pewnych rzeczy, a wysyłanie komuś linka do Twojego blogu to często błąd. Ktoś się pyta o szczepienia, drąży, chce wiedzieć, ma dziecko wycofane, z ogromną alergią na milion rzeczy, staram się coś pomóc a potem się dowiaduję, że niestety już zaszczepione, bo lekarz kazał i jak temu komuś przykro :/. Pal licho moje ego, ale to dziecko jest biedne, z każdym kolejnym szczepieniem ma gorzej.
I jeszcze te podszepty takich złych szaraków: 'masz dużo młodszego męża, a latka lecą, oj nie wiem, co będzie dalej..’
Robię tak jak mówisz, akceptuję to, doświadczam, ale najbardziej nie mogę patrzeć, jak ludzie sobie robią krzywdę, jak cierpią ich dzieci. Tyle jest prostych rozwiązań, nikt nie chce o tym nawet słyszeć, albo wypiera. To ja przyciągam takich ludzi? Są jak lustro? Ile jeszcze takich ciężkich lekcji przed mną? Mam się zamknąć w swoim świecie (w którym mi jest tak w ogóle bardzo dobrze), bo co mnie oni wszyscy obchodzą, to ich lekcje? A dziś miałam parę kropel, które przelały czarę, więc piszę szybko i wyślę od razu, bo nie masz pojęcia, ile już komentarzy do Ciebie napisałam i nie wysłałam.
Myślę, że przyciagasz tym jak bardzo nadajesz tenu ważność, pakujesz w to full energii. Nie zbawisz czyjegoś świata 😉 Widocznie ci ludzie nie są na to gotowi, taką muszą przejść akurat drogę i właśnie to im jest potrzebne, więc nie masz nad czym załamywać rąk 🙂 Jasne, że mogliby mniej czy bardziej łatwo zmienić swoje życie na lepsze, ale widocznie z tym nie rezonują jeszcze, dopóki nie przerobią danej lekcji, tak długo ona będzie do nich wracać. Nie da się kogoś zmienić, każdy może tylko nad sobą pracować. Jednakowoż myk jest taki, że jak ty się zmieniasz na lepsze to światu i ludziom wokół ciebie i nie tylko też to robi na lepsze 😉 buziaki <3
Tak, za bardzo mi zależy. Dzięki, Kats 🙂
„Tyle jest prostych rozwiązań, nikt nie chce o tym nawet słyszeć”
Tak, zgadza się. Jest dużo bardzo prostych rozwiązań i mało kto jest w stanie „otworzyć się” na nie. Może inni potrzebują swojego odpowiedniego czasu, żeby zrozumieć.
Pepsi , będą kolejne cykle o rasach? Znasz Daniela C.? Twierdzi, że z nimi rozmawia…
Dzieki kochana Pepsi, no nie wiesz jak mi pomogl ten tekst.
Kocham Cie, bo poczulam Twoja dobra intencje az sie wzruszylam.
<3