Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Czyli ego jest ze wszystkim na NIE? A jak to odróżnić kiedy jest ego a kiedy ja?
Peps mam 40 lat i nie potrafie zię wyprowadzić z domu rodzinnego (wiem, że to siara, ale samotnej kobiecie nie jest łatwo wynająć i utrzymać mieszkanie).
Ogarnia mnie strach przed samotnością, przed tym, że nie dam rady. Rodzicom na rekę, że z Nimi mieszkam.
Nie potrafię zacząć żyć, ciąglę tworzę scenariusze i to nie pozytywne.
Nie potrafię podejmować decyzji, bo boję się, że podejmę złą, więc żadnej nie podejmuję.
Nie potrafię grać w tą grę. Sama dla siebie jestem męcząca.
Help
4 Greens This is BIO to organiczna mieszanka czterech zielonych “super pokarmów”: spiruliny, trawy młodego jęczmienia, chlorelli i trawy młodej pszenicy.
Trawy NIE zawierają GLUTENU!
Pokarmy te, każdy z osobna, od dawna stosowane są jako wyjątkowo cenne źródła składników odżywczych.
Dzięki połączeniu tych czterech składników w jednym produkcie otrzymaliśmy bombę witaminowo odżywczą.
Ego jest z Tobą cały czas, chodzi tylko o to, czy identyfikujesz się z tym głosem w głowie, z tą fałszywą ja.
Czy też masz jasność, że te niczego dobrego nieprzynoszące myśli, to właśnie sprawka ego i po prostu trzeba nie podążać za nimi.
Ego jest sumą programów, tych narzuconych nam od dzieciństwa w ramach tak zwanego udomawiania, czyli tresury do życia. To wypada, to nie wypada. Gdy podasz łapę będzie nagroda.
Kolejnym składnikiem ego jest oprogramowanie własne zwane przekonaniami.
Dziecko wierzy we wszystko co usłyszy, co programuje jego podświadomość. Następnie z biegam lat logiczny umysł podwarza wiarę, przykładowo w świętego Mikołaja, ale już w wizerunek Boga i religijności wprogramowany przez instytucje i rodzinę, niekoniecznie.
Ogromna ilość podświadomych działań jest nam sprzyjająca i niezbędna, jak oddychanie, poruszanie się, i inne umiejętności. A inne wgrane programy, których nawet nie zauważamy, PRZYJAZNE NIE SĄ.
Sprawiają, że niczego czego chcemy nie możemy osiągnąć i nie mamy pojęcia dlaczego, bo przecież bardzo chcemy.
Możesz bardzo chcieć, ALE STANIE SIĘ TAK, w jaki sposób zaprogramowana jest Twoja podświadomość.
I nawet gdybyś przypadkiem znalazła się na linii życia, gdzie wszystko czego chcesz się spełnia, będą z tego nici. Podświadomość zrobi wszystko, żebyś miała tyle kasy, takiego faceta, czy zero faceta, takie mieszkanie, dom, dokładnie taki na jaki uważasz, że zasługujesz.
Tak działa ten program.
Wygrana w totolotka, czy spadek zostaje roztrwoniony, facet okaże się nałogowcem, a mieszkanie zabierze bank, bo od początku uważałaś ze swoją niską samooceną, że na to właśnie zasługujesz, a na tamto NIE.
Odetchniesz z ulgą, jest tak, jak miało być. Mało kasy i mieszkanie na zapiecku u starszych. Owszem, chwalić się nie ma czym, ale jest oswojone i znajome, czyli wątpliwie komfortowe.
W tej jednej krótkiej Twojej wypowiedzi, aż się roi od blokujących Cię przekonań, czyli programów ego.
Masz przekonanie, że kobieta 40 letnia, która nie ma męża, albo męża i dzieci, to kobieta samotna. Samotna czyli niedoborowa, coś jej brakuje. Silny wydźwięk pejoratywny.
Dokładasz jeszcze rzewną pieśń, że samotnej kobiecie nie jest łatwo utrzymać siebie i mieszkanie. Bardzo dołujące przekonanie.
Z drugiej strony dałaś się też przekonać, że mieszkanie dorosłej osoby z rodzicami jest czymś nagannym, czy tylko nienormalnym i musisz znajdować na to (czyli mieszkanie ze starszymi) przekonywujące, aczkolwiek niezadowalające Cię argumenty.
Gdy do tego dołączymy naturalny strach przed ruszeniem ze skrzyżowania, czyli opuszczenia tak zwanej strefy komfortu, która w rzeczywistości wcale nie jest komfortowa (o czym nawijam wyżej), a jedynie dobrze znana, przez co oswojona.
A więc to i tamto razem daje obraz IDEALNEJ KARMICIELKI MATRIKSU.
Wprawdzie nic się specjalnie strasznego nie dzieje, ale i tak jest dużo strachu, zamartwiania się, obaw o przyszłość, czyli spory wyrzut energii, która odżywia tę matrycę.
A Ciebie matriks wypija przez słomkę.
Dopóki się nie przebudzisz, będziesz żyła w tym swoim automacie.
w didaskaliach
Żeby nie było praktycznie wszyscy przez 95% dnia żyjemy nieświadomie.
Jak przez 10 dni oczyścić ciało surową dietą roślinną?
Doskonały e-book detoks hormonalny z tygodniowymi przepisami na każdą (polską!) porę roku i z listami zakupów może być również dla Ciebie wstępem do nowego stylu życia!
Mówiąc o przebudzeniu, nie mam na myśli, że masz nagle zgubić swoje ego niby Jezus czy Budda, albo Sokrates, czy bardziej współcześni, jak Tolle. To niezwykła rzadkość.
Twoim zadaniem jest uzmysłowić sobie jak bardzo jesteś opętana przekonaniami.
Jak bardzo jesteś udomowiona programami.
I że trzeba siebie obserwować jakby z boku, co nazywa się UWAŻNOŚCIĄ.
To pozwala przestać się identyfikować z własnym ego i nie uganiać się za niemiłymi, niebudującymi myślami w kształcie, nie zasługuję, nie potrafię, jestem gorsza, inni mogą, ale nie ja, nie dam rady, nie zarobię takiej kasy, jestem samotna, samotność to zło, mieszkam z rodzicami, a to też jest złe. Zwariuję ze strachu i smutku.
Zamiast tego powinnaś zacząć przeprogramowywać swoją podświadomość, która ma tę zaletę, że NIE ODRÓŻNIA REALNYCH ZDARZEŃ od tego co często słyszy, od fantazji.
Przez kolejne dni powinnaś rozprawiać się z kolejnymi przekonaniami.
Jest niekończąca się historia, że społeczeństwo wielokrotnie ujawniło jak bardzo się myli. Łatwo je dzielić i nimi rządzić. Łatwo je kupić. Łatwo je zmanipulować.
Społeczeństwo bardzo często jest zupełnie nieefektywne, wystarczy obserwować bessy i hossy. Jak rynek beznadziejnie głupio wycenia plotki. Jak widać gówno prawda z paszportem świrusowym na całe już życie. Nikt nie zamarzł zeszłej zimy. Zresztą teraz straszy się nowymi wieściami.
Wiara w to, że społeczeństwo ma rację w kwestii zamążpójścia, rozmnażania się, tego co wolno kobiecie, tego co wypada jest matriksowym zniewoleniem.
Może Ty sama z przyszłości chronisz się przed partnerem alkoholikiem, przed złym człowiekiem, którego mogłabyś napotkać z tą niską samooceną.
Jest tak wiele nieszczęśliwych kobiet, obnoszących się z obrączkami, jako jedynym osiągnięciem maskującym opuchnięte od płaczu, czy w sensie ścisłym podbite oko. Ileż jest zakłamanych pań Dulskich? Nie jesteś samotna dopóki rozumiesz, że masz siebie. Dobrego, fajnego, ewoluującego człowieka. I cmok cmok siebie w nadgarstek. Mówię poważnie, pocałuj się w rękę, w ramię, pomyśl o sobie jak najlepiej, życz sobie wszystkiego najlepszego.
Społeczeństwo potrzebuje kolejnych pokoleń do orania, ale to nie jest prawda absolutna. Ziemi zupełnie nie potrzebny jest człowiek!
Ziemia zupełnie nie zachęca ludzi do rozmnażania. Owszem zwierzęta i rośliny są częścią ekosystemu, tutaj tak, włączają się atawistyczne instynkty przetrwania. To ma sens, ale człowiek może śmiało wyginąć.
Będzie sobie ewoluował w 5 wymiarze, mniej materialnie, więc wolniej, ale też dzięki temu nie narobi tylu szkód, co na Ziemi.
Wypierdalać z Ziemi, to jest przesłanie do dzisiejszego człowieka.
Nie chodzi o to, żebyś myślała tak, jak ja myślę, ale POZWÓL SOBIE samej PODWAŻYĆ DOGMAT.
Nie jesteś samotna i nigdy nie byłaś. Jesteśmy w tym wszyscy razem, jak krople tego samego oceanu.
A jeśli rzeczywiście myślisz, że jesteś samotna, to postaraj się nie być z tego powodu emocjonalna. Koń każdy widzi jaki jest, po co to roztrząsać?
Nie piętrzysz wówczas potencjałów, nie prowokujesz sił wyrównujących.
I w końcu mieszkanie ze starszymi
To, że lubią z Tobą mieszkać świadczy dobrze i o Tobie i o nich. A plusy są jeszcze lepsze. Można zaoszczędzić kasę na własną działalność. Ogólnie można przyoszczędzić kasę i coś fajnego z nią zrobić.
Można pozwolić sobie na większe ryzyko w działaniu, bo rodzice wesprą ariergardę, zabezpieczą tyły.
A mama mówi: – Dwa słoniowe w przód, a za chwilę trzy tip topki w bok, i jeszcze pięć baranich w tył.
A Ty mówisz: – Gitarka mamo.
Zalogowałaś się do gry, która i tak zakończy się odłożeniem widelca, bo taka jest ta gra. To, że ego się boi, zrozumiałe, bo jest śmiertelne.
Jednak to, że Ty świadomie (ŚWIADOMOŚĆ JEST NIEŚMIERTELNA) nie chcesz wykorzystać tego wcielenia i czegoś zaryzykować?
Nawet tak prostego, jak zrobienie pierwszego kroku ze skrzyżowania, żeby poszukać własnej drogi do swojego celu?
To się nazywa nieżycie.
w didaskaliach
Pomocne dla Ciebie live biegacze:
Jak przyciągnąć partnera myślami?
lofki
Powiązane artykuły
Komentarze
Najbadziej upiększa dobrze nawodniona i odżywiona skóra!
Dodaj łyżeczkę doskonałego Kolagenu TiB do 4 szklanki!
Droga autorko 🙂 Pepsi ma racje jest tyle potencjału w tym że mieszkasz z rodzicami ( jest to mniej drastyczne niż to jak facet mieszka z rodzicami 🙂 patrz jak Matrix tez tu działa ) możesz uzbierać na coś kasę – biznes, na rozpoczęcie życia bez rodziców, na podróż życia 🙂 pomyśl … to że nie masz dzieci ( od razu wolność na starcie ) jest w tym na pewno cel – ile można kreować bez ograniczeń – kobiety jesteśmy wystarczalne 🙂 daj sobie trochę czasu i stań się kobietą swojego życia 😘
Dziękuję ❤️
Dziękuję Ci za obszerny wpis ❤️❤️❤️ Wiem, że to się nazywa nieżycie, ja na to mówię wegetacja – więc coś mi dzwoni w którymś uchu. Tylko żeby udało się w końcu ruszyć… pozdrawiam serdecznie
<3 <3
Pepsi proszę napisz więcej o tym rozprawianiu się z przekonaniami
Widzę w Twoim żywocie „łaskawość”, …Ty jeszcze tego nie widzisz.. ale jeżeli zaczęłaś juz teraz to rozkminiac (i sluchac Pepsi :)) mozesz to rychło w czas zrozumieć.. 🙂 :*
Piszę to z mojej perspektywy, czyli osoby, która, postanowila „z przytupem” ewoluować i zdecydowała się na życie z nałogowcem..
Łaskawość?
Co trzeba zrobić, żeby lepiej sobą grać z serwerowni?
wejść w kreację, czyli zacznij realizować swój projekt. A Twoim projektem jest marzenie. Za marzeniem ruszysz ze skrzyżowania, a bycie w drodze uczy i najszybciej ewoluujesz, bo kombinujesz 🙂
„A Twoim projektem jest marzenie”. Chcę się rozwijać, wrócić na studia, dzienne i pracować zdalnie. Bliscy mi odradzają. Mówią, że na studia dzienne już za późno. Jestem przed 40 i póki co mam gównopracę. Czy to już rzeczywiście za późno? Patrzę w swoje odbicie w lustrze i widzę młodość.
na nic nigdy nie jest za późno, ale studia jeśli tylko nie są Ci niezbędne do pracy zdalnej oddalą Cię od Twojego celu, chyba, że dyplom znaczy dla Ciebie jeszcze coś więcej, porozmawiaj ze sobą szczerze, co to jest. Bo niewątpliwie robienie przepływów finansowych opóźni się. <3
Dziękuję Pepsi <3 <3
Pepsi a rozpoczęcie studiów medycznych w wieku 26 lat to nie jest przypadkiem za późno? Całe życie marzyłam o byciu medykiem ale przez moje wieloletnie problemy osobiste musiałam to marzenie porzucić na jakiś czas. Teraz jestem zdecydowana w 100% wybrać się na te studia, ale wciąż mam w głowie to paranoiczne przekonanie że już za późno. Wiem jednak, ba, jestem święcie przekonana że nawet gdybym zarabiała teraz grubą forsę na super wysokim, pożądanym stanowisku to byłabym nieszczęśliwa, bo nie jestem medykiem. Teraz mam spoko pracę, pracuję sobie zdalnie i są perspektywy na rozwój ale to nie to. Boli mnie to, uwiera.
Za późno na co?
Za późno by w wieku 26 lat studiować dziennie przez 5-6 lat bardzo wymagający kierunek kiedy moi rówieśnicy budują domy, zakładają rodziny czy robią kariery. Jeśli pójdę ścieżką medyczną to trochę minie zanim ustabilizuję swoje życie. Tkwi we mnie ten chory konflikt: marzenie, coś co mnie jara vs matrixowa presja na śluby, dzieci i stabilną pracę, tzw. ,,robienie kariery” .
Wciąż o tym myślę, zagryzam się, wałkuję w głowie ten sam temat zamiast odważyć się w końcu i działać.
to było pytanie retoryczne 🙂 wiemy co odpowiada matriks i tak właśnie odpowiedziałaś, skoro tak myślisz, tak właśnie będzie, będziesz miała poczucie zmarnowania czasu. Dopóki nie zmienisz myślenia , wybory będą ekstremalnie trudne
Nic nie rozumiem. A jak, któryś z Twoich rówieśników się wyloguje, to znaczy, że Ty też będziesz musiała? I ile właściwie masz lat? 26 czy czeski błąd 62? Bo jak to ma wyglądać Twoje życie? Kilka lat studiów, kilka lat stabilizowania i dalej co? Chcesz jeszcze pożyć z 50-90 lat? Czy już się przemieszczać w kierunku cmentarza?
Ja myślę, że życiowych decyzji nie podejmuje się w horyzoncie raptem kilku letnim.
<3 🙂
Ja myślę, że życiowych decyzji nie podejmuje się w horyzoncie raptem kilku letnim.
A w ilu letnim horyzoncie podejmuje się „życiowe decyzje”?
Życiowe decyzje podejmuje się na całe życie.
Choć to nie oznacza, że podejmuje się je raz. Przykład. Planując małżeństwo zakładamy, że ono jest do końca życia. Lecz różne sytuacje, nomen omen życiowe, sprawiają, że zdarza się brać śluby kilka razy w ciągu własnego życia. Lub analogicznie żyć „na kocią łapę” z kilkoma partnerami po kolei.
Nikt planując datę ślubu nie planuje jednocześnie daty rozwodu. Choć wiemy, że tak się zdarza.
Podobnie decydując się na dziecko zakładamy, że będziemy mieć z nim kontakt przez całe życie. Zazwyczaj zakładamy, że dziecko się kiedyś wyprowadzi. Lecz nie zakładamy, że jednocześnie zerwie wszelkie kontakty.
Podobnie z wyborem zawodu. Szczególnie zawodu, którego nie da się wykonywać bez skończenia specjalistycznych studiów. Absolwenci medycyny są lekarzami przez całe życie, przynajmniej do emerytury. Absolwenci prawa tak samo. Wojskowi podobnie.
Oczywiście w życiu różnie bywa i te plany ulegają po czasie weryfikacji. Zdarza się, że to następuje dość szybko. Np. rzucanie palenia, picia, kilogramów to zawsze jest życiowa decyzja. A na pewno w chwili jej podejmowania. Decyzja, że już teraz nigdy nie zapalę, nie wypiję, nie utyję. A realizacja, to już inna para kaloszy.
I to mam na myśli odpisując czytelniczce Heparynie. Że co ją interesuje, iż znajomi sobie stabilizują życie. Heparyna rozpoczynając studia nabędzie za kilka lat uprawnienia lekarskie. I do 40-tki ma szanse być doskonałym lekarzem. Ma szansę spełnić swoje marzenie, które tak entuzjastycznie opisała. A jej znajomi? Przepraszam. Nie lubie mnożyć negatywnych przykładów. Lecz statystycznie, czyli z dość sporą dozą prawdopodobieństwa, to część jej znajomych przed 40-tką się rozwiedzie. Ktoś nie zrobi kariery mimo, że się świetnie zapowiadał. Wymarzone dzieci nie okażą się takimi jakie znajomi sobie wymarzyli itd.. I co wtedy, w wieku 40 lat powie? „No im się nie ułożyło więc jednak mogłam pójśc na te studia!” 😉
Kierujemy się w życiu swoimi celami, które można wyznaczyć na podstawie marzeń. Idziemy własną drogą, która przecina się z drogami innych ludzi. Ale nie pozwalamy aby tamte drogi plątały naszą. I nie uzależniamy realizacji naszych celów od tego co realizują pozostali.
🙂
Niezachwiana pewność, to to co nam brakuje. Taki pęd do czegoś trzeba realizować na każdym etapie życia. Nauka, czyli droga to najważniejsza część. Dzięki Przemko