😘🙌💚🍓🏵️🌷🙋
Śniadanie na klifie nad morzem śródziemnym, kiedy lekko pada deszcz. Wieje wiatr, a morze odbija się od ścian rozbryzgując słoną wodę we wszystkie strony. Sok słodkich winogron ściekający po palcach. Wieczory w małym pokoju, trudnym do umiejscowienia na mapie miasta, kiedy z ust płynie tylko prawda i objawienia i mówi się tyle, że nikt nie może skończyć zdania, bo już zaczyna ktoś następny, ale to nic, bo każdy wiedział o co chodziło. Łyk cierpkiego, lokalnego wina prosto z butelki w miejscu, gdzie stykają się dwa morza. Taniec nago w środku lasu, na polanie, w plamie żarzącego się słońca. Nagle za drzewami przebiega sarna. Ciekawe, jak długo spoglądała na te dzikie pląsy? Co sobie myślała? Czy sarna coś myśli? Niezliczone zimy nad Bałtykiem, ogromne mewy siadające na ręce i wyjadające z niej płatki owsiane, ku wielkiemu przerażeniu, ale też w towarzystwie onieśmielającego zachwytu.
Lato w górach, w pachnącym świerkiem i zatęchłą wilgocią pensjonacie. Bardzo dużo deszczu, spacerów i owiec. I ten byk pomylony z krową, strasznie śmieszne. Nocna kąpiel w jeziorze, dużo krzyków, śmiechu i woda w nosie, w głośnikach jazz, chyba Aretha Franklin, a zaraz później ktoś włącza polski hip-hop. Na szczęście wysiadł akumulator. Strasznie dużo śmiechu, tyle śmiechu, że boli pęcherz i brzuch, ale najbardziej bolą policzki i oczy. Taki śmiech, że nie można przestać się śmiać, nawet na samo wspomnienie, tylko że już nie pamiętam co to był za żart ani kto go opowiedział. O! Albo leżenie na wilgotnej podłodze statku kołyszącego się w kierunku Szwecji, patrzenie w gwiazdy, gwiazdy w oczach i najwspanialsza medytacja. Krąg kobiet. Przeświadczenie, że mógłby to być sabat czarownic, że dzieje się magia i hej, wianki z kwiatów, mruczenie mantr, ashwagandha z kakao i chłodny, wieczorny wiatr, że aż ciarki na plecach.
Raczej nie ot tak, o, że siada sobie na kanapie i nagle myśli, że ale to kiedyś było, za miastem, jak poszliśmy na spacer, zgubiliśmy się, a później znaleźliśmy drogę tylko nie było wiadomo gdzie został samochód. Wydarzenia tego typu najczęściej lubią wracać pod wpływem impulsu. Wystarcza znajomy zapach, bo zapachy to doskonałe katalizatory wspomnień. Znajomy smak, bliski sercu obraz, odpowiedni nastrój, albo powiew ciepłego powietrza i jakby deja vu, tylko że zupełnie inaczej. Bo sami z siebie, jak już wracamy do wspomnień, to często do tych raczej mniej przyjemnych. Brainard napisał taką książkę, wspaniałą książkę, co to ją zatytułował „Pamiętam”. W istocie była to książka o tym co pamiętał, napisana w formie bez mała takiej, jak zbiór wspomnień u góry (czyli że po urywku, po wspomnieniu, po zdaniu). Brainard spisał różne rzeczy, które pamięta. Wielkie wydarzenia i te całkiem małe. Przedmioty, programy telewizyjne, przysmaki, ulotne wspomnienia dotyków, zachwytów, miejsc i osób. Ponad 200 stron pojedynczych urywek, tak wspaniałych, że czyta się je jednym tchem, po wielokroć. Ale czym byłby ten artykuł, gdyby był on recenzją książki? Nie napisałam o niej jednak bez powodu, ponieważ przywiodła mi ona na myśl pewną rzecz.
Każdy mógłby napisać swoje „Pamiętam”. Kto jednak mógłby napisać „Pamiętam” gdyby miało ono być wyłącznie składową magicznych chwil? Kiedy byłby dobry moment na jego napisanie, skoro wiecznie na coś czekamy?
Rzecz w tym, że pamiętamy najróżniejsze chwile. Nie tylko te „dla których się żyje”. Przeżywamy każdy moment, każde tu i teraz. I każde jest wyjątkowe i mogłoby być chwilą, dla której się żyje. Kiedy przez cały czas żyjesz w tu i teraz, uważnie obserwujesz i radujesz się najdrobniejszymi niuansami rzeczywistości. Każda chwila jest piękna i godna zapamiętania. Przede wszystkim jednak, kiedy przez cały czas żyjesz w tu i teraz, uważnie obserwujesz i radujesz się najdrobniejszymi niuansami rzeczywistości, wcale nie musisz pamiętać każdej chwili. Najzwyczajniej wiesz, że ich zbiór masz przy sobie w tym momencie, w każdym momencie. Przećwicz to dzisiaj. Napisz o czymś najzwyczajniejszym co Ci się przydarzyło, albo właśnie się przydarza. Dwa zdania, w taki sposób jakby było to absolutnie magiczne. Chcesz poznać sekret? To jest absolutnie magiczne. Magicznie postrzegając rzeczywistość każdą chwilę, nawet siedzenie przy biurku w pracy, można zmienić w złoto.
Przekornie, puszczając swoje przekonania o tym jak powinnaś się w danej chwili czuć i które fragmenty rzeczywistości są magiczne, a które całkiem zwykłe, chwytasz rzeczywistość. To jak? Co pięknego Ci się teraz przydarza?
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Piękny tekst.
dzisiaj magiczne chwile w parku z psem wieczorem. Ciemno, świecą latarnie, biało, pada cichy śnieg, wielkie drzewa stoją w zadumie. Pies szaleje na śniegu. Jest magicznie.
„Przede wszystkim jednak, kiedy przez cały czas żyjesz w tu i teraz, uważnie obserwujesz i radujesz się najdrobniejszymi niuansami rzeczywistości, wcale nie musisz pamiętać każdej chwili, bo wiesz, że ich zbiór masz przy sobie w tej chwili, w każdej chwili.”
Tego mi było trzeba 😉 Dzięki 😀
Ja zaczęłam ćwiczenia, żeby mieć wpływ na swoje sny, świadomie śnić. Ćwiczenia zaczęłam nie tak dawno, może 3 – 4 tygodnie temu. I coś się zaczyna dziać. Pierwszy sen – facet w zielonym płaszczu ukradł mi siatki z zakupami i dwa razy przechadzał się z nimi przed moimi oczami. Jakby chciał powiedzieć – no podejmij wyzwanie! A dzisiaj też dziwny, bardzo kolorowy, realistyczny sen. Więc może „coś drgnęłło w skarpecie” jak powiedział klasyk. Jestem pod wrażeniem. Całuski!
śnijmy świadomie <3
peps jesli wypijam w 2 szkl pol lyzeczki /lyzeczke askorbinianu sodu to czy w 4 plaska lyzeczka macy i lyzeczke 4 greensa to jest problem ? tak pije ostatnio ale w macy i selen i jod , a w greensie chlorella, a i do tej 2 od rauz daje oj w zimie wiecej wody z rana nie przejdzie
pij jak czujesz, że jest ok. tak będzie dla Ciebie najlepsze
„Kiedy czujesz świat całą swoją obecnością, na nic nie czekasz”
Bingo! 🙂 <3 właśnie o to chodzi, mając wszystko w sobie, czujemy się kompletni, wypełnieni, nie oczekujemy z zewnątrz, dzięki temu możemy być w pełni dla innych osób wokół nas i kiedy potrzebują dawać im dużo z siebie aż się napełnią, pokazywać im jasną drogę, niechby zawsze widzieli w sobie ten świetlisty promień i przekazywali go innym.
bardziej chodzilo mi o to ze chlorella i jod a sporo c czy to nie koliduje, jeszcze jedno pyt czy kakao jedzone z owocami, warzywami lub matcha czy kawa zwiekszaja ilosc tworzinych szczawianow? czy rozdzielac to i odstep wiekszy czasowy robic?
A ja czuję wielką radość, przeogroną wręcz, w chwilach złych- zmęczenie, nerwy w pracy, gonitwa myśli co zrobię i jak zrobię itp. I wtedy myślę sobie to nie prawda , przecierz jestem w tu i teraz o patrz ptak leci, śnieg pada, ktoś się do mnie uśmiechnął. Wtedy mówię gonitwie myśli tak, tak jest. I wszystko się uspokaja i czasami taka radość mnie nachodzi, że aż głupio.
I wcale nie trzeba jeść śniadania na klifie- to później?
Magiczny tekst.
Niesamowity text 🙂
Wspaniale to czujesz. Dziękuję, Emanuelo
Do zbioru magicznych chwil dodaję chwilę sprzed chwili – czyli moment gdy czytałam sobie ten artykuł i zrobiło mi się tak ciepło, łaskocząco i uśmiecham się do moich myśli.
Ech wy – wiedźmy rogate? – trafiacie bezbłędnie w to najmniejsze kółko na tarczy.
Taki miły spokój , uśmiecham się❤️