oczywiście, że można, biznes by nie istniał, gdyby nie ludzie o takich poglądach, jak Ty. Ktoś musi pracować w biznesie.…
Jolanta Zgrupowaniu Ślicznych i Silnych,
Mówi się i zapewne słusznie, że siła woli sportowców jest ogromna. Że potrafią każdego dnia zapanować nad swoimi słabościami, constans trzymać dietę i regularnie trenować. Jednak sportowcy mają określony cel, jakim jest coraz to lepszy wynik. To jest ich motywacją i często zdarza się, że kiedy wypadają z gry ich siła woli przestaje działać. Kończą się ich rezerwy siły woli. Były niejako zarezerwowane tylko dla wyników w sporcie. Zupełnie inna sprawa ma się z siłą woli, która ma pomagać Drogiej Socjecie w spełnianiu codziennych powinności wobec swojego organizmu, czyli utrzymywaniu odpowiedniej/zdrowej diety i aktywności fizycznej. I to przez całe życie. W słońcu i słocie, w zimie i na przednówku. A jesienią, gdy chmury i humorki?- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki. (To oczywiście liryczna cytata, ktoś wie czyja?) Jak posiąść, a raczej wspierać swoją silną wolę przez całe życie? Ludzie często mnie pytają, jak to jest, że tyle lat wykonujesz codziennie te wszystkie upierdliwości i ci się nie nudzą. Oczywiście, że mnie nudzą, a moja wola często cherlawa podpowiada mi różne rozwiązania. Jednak ja też już trochę siebie znam i wiem jak siebie samą podejść. Podam Drogiej Socjecie kilka może się przydadzą, wskazówek jak trzymać swoją wolę w pewnych ryzach, oraz w jaki sposób można ją wspierać. Przede wszystkim powiem szczerze i to co powiem pewnie rozsierdzi sportowców, że mój codzienny trening, a także sposób jedzenia nie idzie na wynik. Co to w praktyce oznacza? Że, aby móc całe życie coś robić, czyli, że nie mają to być chwilowe zajawki, jakieś jednoroczne, lub dwuletnie działania powodujące ekstremalne dajmy na to chudnięcie i ekstremalne wyniki dajmy na to w bieganiu, a więc, żeby całe życie to robić, należy kontrolować progres. Progres może być tylko naturalny, właściwie w krótkich okresach czasu, a za krótki uważam rok, może być nawet niezauważalny. Po prostu nie jesteśmy w stanie całe życie osiągać coraz to lepszych wyników. Czasami biegnę dłużej i dalej, ale jest to związane z wcześniejszą rozmową z sobą samą. Że jest ta chwila, że jest pięknie, że jest abstrakcyjnie dobrze, ale, że to nie może usprawiedliwić następnego dnia bez treningu. Niekiedy odstępuję od dalszego biegania, bo znam siebie, że następnego dnia miałabym sto wymówek, albo faktycznie byłabym zmęczona. Jest jeszcze taka sprawa, że rzadko kiedy jesteśmy tak zmęczeni, żeby nie zrobić treningu. Właściwie kiedy jesteśmy zdrowi, to tylko po treningu możemy być tak zmęczeni, żeby go nie zrobić. To samo jest z jedzeniem. Każdy się w końcu kiedyś złamie, ale żeby to nie była jakaś kolosalna nie do nadrobienia strata, oczywiście w naszym saganie, nasza codzienna dieta nie może być ekstremalna. Jeżeli wymyślasz sobie post bez ważnego powodu, czyli w zdrowiu, to zjedzenie jednej rzodkiewki burzy Twój post. Natomiast na dajmy na to 811 musiałbyś pokusić się na Napolenkę, żeby nie móc na siebie patrzyć w lustrze. Kiedy masz lajfstylować się odpowiednio przez całe życie, musisz mieć jakąś dietę realną do wytrzymania. Nie mówię, że nie wolno zmieniać paradygmatów, kiedy znajdziesz dla siebie jeszcze coś lepszego, byle nie tylko wygodniejszego. Czyli dieta nie może podkopywać Twojego morale, ani nie zniechęcać Cię z powodu zbyt wielkich wyrzeczeń, ani też nie zachęcać do folgowania sobie. I to przez całe życie. Każdy z nas doświadczył porażki osobistej woli. Kiedy liczyliśmy na jej siłę, a otrzymaliśmy słabość. Mogło to dotyczyć zarówno diety, jak i planu treningowego. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że wszystko idzie świetnie. Codziennie trening, rośnie forma, dieta pro zdrowotna, rozpiera nas duma i nagle lądujemy z michą frytek, albo co tam kto woli. W moim przypadku to byłoby pół bochna razowego żytniego, albo bułka drożdżowa, jako już totalny upadek. Dlaczego tak się stało? Zasadniczo jest to proste do wytłumaczenia. Ludzie podejmują osobiste decyzje w oparciu o delikatną równowagę pomiędzy tym co daje natychmiastową przyjemność, a tym co może pomóc uniknąć im bólu w przyszłości. Dajmy na to idziesz do dentysty teraz, bo wiesz, że byłoby to dla Ciebie bolesne w przyszłości. Niekiedy jednak nie idziesz do dentysty, ze względu na mały ból, który Cię tam spotka, chociaż wiesz, że kiedyś za to zapłacisz znacznie większym bólem. To samo jest z miską czipsów, czy co tam kto woli. Wybierasz natychmiastową przyjemność, starając się ją racjonalizować słowami, jutro zrobię dłuższy trening, albo, że trochę czipsów jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Czyli wybierasz natychmiastową przyjemność, narażając się na ból w przyszłości. Pytanie jest tylko jedno? Czy na pewno będę cierpieć w przyszłości z powodu odejścia od zdrowych paradygmatów? Odpowiem Ci krótko. Łi. Czyli, będziesz. Każdy z nas ma jakieś rezerwy siły woli. Jedni większe, inni mniejsze. Ale jak będziesz miewał takie wyskoki, czyli wybieranie natychmiastowej przyjemności, to jednocześnie będziesz wyczerpywał rezerwy swojej siły woli. W końcu staniesz się bezwolnym człowiekiem. A tego nikomu nie życzę. Z drugiej strony, kiedy zaczniesz wymagać od siebie cudów, a nie jesteś cudotwórcą, czy kimś w tym guście, to masz również wielką szansę roztrwonić swoją wolę. Każdego dnia powinieneś wspierać swoją siłę woli w taki sam sposób jak dbasz o ilość enzymów metabolicznych i jak dbasz o ilość dobrych bakterii w swoich jelitach. Nie można siły woli zostawić odłogiem i liczyć, że Socjety nigdy nie zawiedzie. Wręcz przeciwnie siła woli każdego dnia podkłada nam kopyta. Dlatego wielu trenerów fitness polecają ćwiczenia z samego rana. Nie dlatego, że te ćwiczenia będą bardziej korzystne wykonywane rano, (w przypadku aerobów łatwiej być na czczo rano), w porównaniu do innych pór dnia, ale dlatego, że jest bardziej prawdopodobne, że będzie to pierwsza rzecz z jaką masz się zmierzyć z rana i nie zrejterujesz. Po całym dniu pracy możesz mieć już stos wymówek dla swojej woli. Co tak naprawdę drenuje nasze rezerwy siły woli? Największym czynnikiem osłabiającym jest niski poziom cukru we krwi. Innymi słowy, glukoza rządzi naszą wolą. Dlatego zawsze jest bardziej prawdopodobne, że ulegniesz pokusie, gdy jesteś głodny, ponieważ wtedy masz niskie stężenie cukru we krwi. Podejmowanie racjonalnych decyzji zakupowych w sklepie, jak i odnośnie tego co masz zjeść jest znacznie utrudnione kiedy jesteś głodny, czyli masz spadki cukru we krwi. Dlatego tak ważna jest dla mnie 811. Po porannym koktajlu przez wiele godzin (6-8) nie ciągnie mnie do robienia głupstw. Na marginesie dodam, że to samo odnosi się do naszych kontaktów z ludźmi. Nie idź na rozmowę głodny. Przed rozmową z drugim człowiekiem zjedz przynajmniej jednego banana. Oto pięć porad ewolucyjnego psychologa dr Douga Lisle z gatunku zwiększania siły woli 1. Oczyść swoje miejsce. Stwierdzono, że czysta przestrzeń zwiększa siłę woli. Tak jest lepiej dla wszystkich zwierząt, kiedy zorganizują swoje gniazdo lepiej. Pod tą radą sama się podpisuję, bo żeby coś istotnego zrobić, najpierw pozbawiam się chaosu w najbliższym otoczeniu, o czym już pisałam. 2. Wyciągnij na wierzch swój strój do ćwiczeń. Jedynym elementem, który może być w danym momencie nie na miejscu są właśnie ubrania do ćwiczenia. Panuje ogólna harmonia, a tu zgrzyt w postaci tego czegoś do biegania i już musisz zrobić z tym porządek. Idziesz biegać. Stosuję tę metodę od dawna, mój strój biegaczy kładę na wierzchu każdego dnia, aż nie zrobię treningu. Do tego wszystkiego regularne ćwiczenia same z siebie zwiększają siłę woli, gdyż poprawia się metabolizm glukozy. 3. Nie doprowadzaj do głodu. Czyli rada, o której pisałam przed chwilą. Zawsze miej coś przy sobie zdrowego do przekąszenia. Głodny często oznacza też zły. Pamiętaj, że glukoza daje więcej siły woli. Jeśli jesteś zaproszony zjedz coś zdrowego (300-400 kalorii) przed wyjściem, a łatwiej Ci będzie utrzymać głód w ryzach. 4. Odkładaj głupie pomysły żywieniowe na później. Powiedz sobie, że jeśli masz na coś ochotę, to najpierw zjesz coś zdrowego, a potem zobaczysz, czy nadal będziesz miał ochotę na tamto. Nie będziesz się wtedy torturował, po prostu zobaczysz, wtedy gdy w Twoim żołądku będzie już trochę kalorii ze zdrowego jedzenia. Dodam, że pewna moja, czyli felczerza pacjentka z bulimią w wywiadzie powiedziała mi, że podczas ataków kompulsywnego jedzenia nigdy nie obżera się niczym zdrowym, bo nie mogłaby wtedy z czystym sumieniem zwracać prowiantu. Może w takim razie w tym również jest jakaś metoda, na wilczy apetyt? Zdrowym prowiantem nie womituj, bo to nietakt. 5. Wysypiaj się. Wystarczająca ilości snu jest kluczem do utrzymania rezerw siły woli. Tym pięknym, gdyż optymistycznym akcentem pożegnam dziś Drogą Socjetę Ukłony peps
Powiązane artykuły
Komentarze
Kostek Ildefons 🙂
Ja mam nieco inny sposób na siebie i to w każdej tego typu sytuacji – zadaję sobie tylko dwa pytania:
1. Dla kogo/po co to robisz?
2. Jest ktoś kto to zrobi za Ciebie?
Jakie są odpowiedzi to wiadomo, a jak musi być reakcja – też wiadomo jeśli się przed sobą nie chce wyjść na kogoś niespełna rozumu.
I chcąc nie chcąc, nieraz zaciskając zęby… 🙂
A ja sobie czytam przynajmniej raz w roku „7 nawyków skutecznego działania”. Głupie to trochę czytać któryś raz tę samą książkę, ale warto sobie przypominać prawdy o sobie i nie mieć nic na usprawiedliwienia swojego lenistwa.
Świetne porady. Całkowicie zgadzam się z tym, że trzeba oczyścić swoją przestrzeń – w nieuporządkowanym pomieszczeniu tracę zapał i motywacje. Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia – im więcej się ruszamy i trenujemy tym bardziej mamy ochotę robić to kolejnego dnia :)Pozdrawiam
Witam.
Poczytuje Twojego bloga już dość długo i jesteś rewelacyjna. Dzięki Tobie coś się zmienia w moim życiu. Zaczęłam też biegać i zdążyłam się „zarazić” aż pojawił się problem. Kontuzja kostki. Nie wiem, czy to coś poważnego czy samo przejdzie. Pod kostką mam spuchniete, boli i jeszcze bardziej boli jak chodzę. Pieta też boli ale kiedyś miałam ją pękniętą i ból był podobny. Boli i jest spuchnieta od ok 5 dni. Wcześniej próbowałam rozbiegac to ale po 20min było nie do wytrzymania. Co sądzisz, radzisz? Biegam w zwykłych adidasach z dość twardą podeszwa ale to chyba bez znaczenia. Proszę o jakąś radę, wskazówkę. Pozdrawiam.
Karolino Kochana, niestety musisz na trochę przestać biegać, to po prostu właśnie kontuzja.Na oko 6 tygodni bez biegania załatwi sprawę.
Dzięki wielkie, działa, trening zrobiony..
Przeczytałam już chyba wszystkie posty (psychofan :p) i szukałam czegoś na mocne paznokcie i włosy, był już ten temat? Nie wiem czy któryś z suplementów jest wart uwagi? Chociaż najbardziej mi zależy na jedzeniu, które w tym pomoże, bo raczej nie biorę suplementów.. Wystarczy, ze coś złapie i paznokcie mi sie łamią i rozdwajają 🙁
aż zdziwiłam się,że nie ma mowy o wodzie i oddechu 😀
a co do ruchu, jak się robi codziennie,to jak nie zrobisz,to czujesz się źle, więc z musu i tak robisz, bynajmniej ja tak mam 🙂
Kapsely o wodzie i oddechu było milion razy
wiem i może właśnie dlatego mnie brak wzmianki o tym troszkę zdziwił 🙂