Jeśli więc kupujesz, to sprawdź, czy ta nie jest, muszą o tym pisać, bo raz, takie są przepisy, a dwa…
Cześć, to nie jest typowy wpis na bloga.
Raczej chciałabym z Tobą porozmawiać, bo w sumie znamy się od lat, a mało rozmawiamy.
Czy Ty też cały czas czekasz na nadchodzącą przyszłość, która nigdy nie nadchodzi?
Dziewczyna pisze:
Wycinam ciągle jakieś przepisy albo inspiracje i sobie robię własny notatnik, który oczywiście wykorzystam „w przyszłości”.
Doszło do tego, że średnio-młodą matką trójki małych dzieci będąc, ja już myślę o tym co będę gotować, robić, jak będę pomagać swoim dorosłym dzieciom i ich dzieciom.
Ku*wa za przeproszeniem ale ja myślę o byciu babcią!!! To jest straszne.
Ciągle mi się wydaje, że to prawdziwe życie będzie za X czasu albo jak zostanie spełniony jakiś warunek (najpierw było skończenie studiów, potem praca, potem znalezienie męża, potem urodzenie dzieci, potem przeprowadzka … ciągle jest COŚ).
Nie potrafię wyluzować i cieszyć się chwilą.
Czy jakieś okrutne wahadło mnie wessało czy co? Co mi poradzisz?
To, co deklarujemy w marzeniach często jest zupełnie sprzeczne z tym, czego wewnętrznie chcemy.
Na tapczanie marząc nie ma kreacji, jest WYGODNIE.
Dlaczego więc tak zwani ludzie sukcesu TEŻ zalegają na tapczanie?
Bo to może być zabawa, rozrywka jako narzędzie do zachowania równowagi.
Ale Ty powinnaś to wyczuć, bo jesteś intuicyjna.
Wyobrażasz sobie Picassa, że wieczorem obmyśla ideę obrazu, a potem zasypia jak suseł spełniony, i że to mu wystarcza?
A Skłodowska nie zwlekłaby się z piernata, gdyby w nocy wpadł jej pomysł rozwiązania zagadki radu i polonu?
Musi taki wstać, musi uchwycić chwilę, musi przynajmniej stworzyć zaczyn i tylko rozsądek nakazuje poczekać do rana, ale już powstał potężny zakwas działania.
Ale jeśli w Twoim przypadku są to po prostu krzyżówki panoramiczne, fajnie się je rozwiązuje, ale to jedynie rozpałka do pieca, krowi placek.
Wiem, że jesteś przemęczona, może masz wszystkiego dość, i koleś w domu nie do końca Cię rozumie. Czasami wcale.
Więc sobie marzysz, a co to pomarzyć nie można?
Jednak dobrze, żebyś miała jasność, że drogi do własnego celu nie znajduje się fatamorganą.
Że to wymaga ruszenia z tego skrzyżowania, na którym utknęłaś.
Jeśli więc kucharka z krwi i kości znajduje inspirację, nie wkleja przepisu do kołonotatnika na Świętego Nigdy.
Tylko zabiera się wkrótce za pieczenie i za pewien czas odcina kupony swojej aktywności w lustrze rzeczywistości.
A TY we własnym lustrze rzeczywistości co chcesz zobaczyć?
Mrzonki czekania na Godota?
Jeśli głównie marzysz, mam dla Ciebie proste zadanie.
Wymyśl/poznaj/zapisz swój cel główny na wkrótce i kilka głównych celów dalszych.
Lecz
Cele nie mogą być zbyt łatwe do osiągnięcia przez Ciebie.
Nie muszą też być górnolotne.
To zupełnie nic złego, gdy na Twojej liście znajdzie się torebka, na którą inni biorą kredyt.
Potem zastanów się ile razy sobie przypomnisz, czy to co właśnie robisz teraz to unikanie, czy faktycznie chociaż małym kroczkiem zbliżasz się do swojego celu?
Teraz unikam?
Czy się zbliżam chociaż tip topkiem?
Twoja Przyjaciółka
Pepsi Eliot
Powiązane artykuły
Komentarze
Ja niestety mam taki słomiany zapał i najbardziej lubię marzyć. Pomysły są, czuję też, że mam możliwości, ale jednak bujanie w obłokach i marzenie za dnia przychodzą znacznie łatwiej, bo dają poczucie bezpieczeństwa (często złudne) i nie trzeba opuszczać strefy komfortu. Równocześnie człowiek jest niby produktywny, bo przecież planuje swoją przyszłość… Błędne koło. U mnie, niestety, ale najczęściej działają deadliny albo znalezienie się w przysłowiowym dołku, w którym jest ciemno, źle, człowiek cierpi i wszystko inne łącznie z nieszczęsnym działaniem wydaje się wtedy bardziej atrakcyjne.
Ludzie lubią marzyć, ale niewielu potrafi podejść do tego tak jak Ty racjonalnie, i wiedzieć,że dopóki nie opuszczasz tego skrzyżowania (strefy komfortu) te marzenia zawsze będą mrzonkami. A zresztą chyba zaraz odpowiem Ci postem, bo mnie nakręciłeś Oleandrze. Ale sorki, nie spodziewaj się specjalnego głaskania po głowie 🙂 https://www.pepsieliot.com/slomiany-zapal-inaczej/