buaaaa lovciam
Komć: Moja córka w drugiej klasie liceum jest załamana, okropnie nerwowa, nie chce chodzić do szkoły, płacze, uważa, że uczniowie z jej klasy jej unikają. W pierwszej klasie było bardzo dobrze i teraz nagle taka zmiana. Proszę żeby zaczęła zmianę od siebie, zaakceptowała sytuację i myślała o tych osobach dobrze (a nie myśli dobrze, jest na nich zła, obwinia wszystkich tylko nie siebie). Napisz może jakiś artykuł odnośnie nastolatek zagubionych, odrzuconych. Serduszka.
Istnieje dokładnie tyle rodzajów zagubionych nastolatek (i nastolatków) ile nastolatek (i nastolatków) chodzi po świecie. I zapomina się o tym jak tylko dorastanie ma się za sobą.
To okres przejścia, przedsionek dorosłości, czymkolwiek by dorosłości nie nazwać. Z jednej strony wszyscy oczekują od Ciebie „dorosłego” zachowania i powagi, z drugiej wciąż traktują Cię jak dziecko, które nic jeszcze nie wie o prawdziwym życiu, tak jakby wcześniej żyło się na niby. Wciąż tylko mówi się o przyszłości, a przecież najistotniejsze dzieje się tu i teraz. W tym wieku w dodatku najistotniejsze dzieje się często po raz pierwszy, co dodaje zdarzeniom wszelakim pikanterii i przyprawia o dreszczyk emocji. Pierwsze noce poza domem, pierwsze koncerty, pierwsze zakochania, wyjątkowe przyjaźni, pierwsze eksperymenty najróżniejszej maści, marzenia, które wówczas zdają się mieć moc przenoszenia gór. To także pierwsze zawody, poczucie zagubienia, pustki i rozdrażnienia.
TU ZNAJDZIESZ 100% ORGANIC JARMUŻ BARDZO PRZYDATNY DO OCZYSZCZAJĄCEJ KURACJI 4 SZKLANEK W TYM DLA NASTOLATKI:)
Matriks najprawdziwszy. Szkoła, czyli nauczyciele, nieobiektywni i oceniający według własnych poglądów. Pasjonaci, kiepscy pedagogowie, koszmarni pedagogowie i Ci, którzy naprawdę chcą pomóc, ale w wieku lat nastu ta pomoc najczęściej na nic się nie zdaje – ich tok myślenia jest po prostu inny, zbyt przyziemny, zbyt strukturalny i liniowy. Szkoła, czyli instytucja z wymaganiami nierespektującymi indywidualizmu młodzieży. Szkoła ze swoim systemem oceniania zazwyczaj niedoceniającym krytycznego i nieszablonowego toku myślenia, ze swoim brakiem zrozumienia dla wykraczania poza schematy. Instytucja, która na każdym kroku Cię ocenia, w której mówią jak masz się ubierać, jak masz siedzieć na krześle, przez ile czasu i w jaki sposób masz myśleć.
I w to wszystko wrzucona jest grupa ludzi. Ludzi najróżniejszej maści: biednych i bogatych, takich, którzy myślą, że to najlepsze lata ich życia i takich, którzy dopiero przygotowują się na swoje najlepsze lata. Tych, którzy w pocie czoła przygotowują się do olimpiad i tych, którzy chodzą na wagary (albo i to i to). Tych „grzecznych i szablonowych” i „buntowników z wyboru”. Nastolatek nie jest osobnym gatunkiem. Nastolatek to osoba, człowiek. Szkoła to tkanka, mała społeczność i tak jak w każdej społeczności tworzą się w niej grupy i warstwy. Są Ci szydzący i Ci wyszydzani. Są modni i zupełnie szarzy. Mili i niemili. Głośni i Ci, którzy wiecznie milczą. Schematyczni i wystający poza schemat. Nawet jeśli trafi się w ich życiu osoba (rodzic, nauczyciel, starszy znajomy), która chce wyjaśnić zawiłości tego świata… Czy wszyscy będą chcieli słuchać?
Nastolatek to osoba na cudownym etapie swojego życia, w niezwykłym wieku. To osoba, której ktoś nareszcie daje przyzwolenie na to, na co zasługuje od dawna – na poszukiwanie siebie i indywidualizm. Wiek nastoletni to wiek, który wiąże się z wolnością większą niż kiedykolwiek wcześniej. To wiek, w którym uzmysławia się swoją tożsamość, wyjątkowość, odrębność.
Rzecz w tym, że nastoletnie rozterki są rozterkami po prostu, tak poważnymi jak każde inne najbardziej dorosłe rozterki, tyle że przeżywanymi po raz pierwszy, a więc stokroć bardziej intensywnie. I zdaje mi się, że często się o tym zapomina. Nastolatkowie łączą się w grupy instynktownie, bo w grupie tkwi w końcu siła. To instynkt przetrwania. Są częścią łańcucha pokarmowego (same obrane za cel „silniejszych”) mądrzejszych, czy tylko modniejszych, znajdują słabszych, na których będą mogli przenieść swój strach, frustrację i niechęć. Grupy te są także grupami wsparcia. Świata ich członkowie uczą się nie tylko na własną rękę ale także od siebie wzajemnie. To do czego właściwie zmierzam to fakt, że nie każdy wpasuje się w tą strukturę małej społeczności. I nie oznacza to, że ktoś, jak Twoja córka, jest nieprzystosowanym społecznie wyrzutkiem. Ułożone, szablonowe dzieciaki nie są wcale skazane na sukces – to one często są nieprzystosowane i mają zupełnie inny, uboższy o wiele doświadczeń świat wewnętrzny. To one często gubią się znacznie później i znacznie później uczą się przeżywania swojego tu i teraz.
Frida Kahlo na przykład w wieku nastoletnim wcale nie była przykładną uczennicą, była buntowniczką, która ze swoimi znajomymi wykręcała psikusy (jak wpuszczenie świni na szkolną aulę w trakcie zebrania), spędzała godziny w bibliotece na czytaniu dzieł filozofów i przeglądanie albumów ze sztuką, chodziła na rewolucyjne marsze i malowała. Wiele dzieciaków jej nie lubiło, ale czy żyjemy po to żeby ktoś nas lubił?
Po co w ogóle myśleć w kategorii winy? Z czego wynika to, że inni jej unikają? Pokłóciła się ze znajomymi, zrobiła coś żenującego albo niegrzecznego? Ma inne zainteresowania? Uczy się dobrze, uczy się źle? Wszystko jest jej doświadczeniem, a każde doświadczenie wzrostem. Doświadczenia opiera się o własną wrażliwość, o własne emocje i zmysły. Trudno jest pozwolić sobie na szczerość samemu ze sobą w sytuacji, w której została postawiona. Jeśli zadziało się w ten sposób w życiu Twojej córki, to z czegoś wynika. Trudno jest dotrzeć do źródła, tym bardziej, że kiedy coś takiego już się stanie, ludzie odrzuceni, bez względu na wiek, izolują się jeszcze bardziej i zamykają w sobie.
Twoja córka musi znaleźć w tym całym zamieszaniu siebie. Może chciałaby zapisać się na dodatkowe zajęcia albo jakiś interesujący kurs, gdzie pozna nowych ludzi. Może chciałaby iść do teatru, na koncert albo na obiad do fajnej knajpy. Może potrzebuje kilkudniowego wyjazdu i chwili żeby zebrać myśli do kupy. Nie ma nic złego w byciu zagubionym. Czasem trzeba się zgubić żeby znaleźć właściwe odpowiedzi. Pokazuj jej, że jest mądra, piękna i wartościowa. Pokazuj jej, że jest indywidualistką i że może osiągnąć co zechce. Świat nie kończy się na szkole. On się tam nawet nie zaczyna. Warto zejść z tonu nawet po to żeby ona sama nie czuła presji.
Najgorszym co może sobie zrobić jest zamykanie się w czterech ścianach, oglądanie seriali i nieskończone przewijanie facebooka w akompaniamencie użalań nad sobą i złości, której nie ma na kogo skierować, więc kieruje ją do siebie. To gierki ego, które odsuwają ją od jej własnego ja, od jej własnych uczuć, od miłości do siebie, a co za tym idzie, od miłości do świata. Pozwól jej przeżywać, pokaż jej, że warto przeżywać. Iść do lasu, na basen, do muzeum, do biblioteki, pojechać w góry albo zrobić coś szalonego. Odkryć zupełnie nowe miejsce albo zajęcie. Ćwiczyć jogę, tańczyć i lepić garnki.
Ta sytuacja to jej lekcja do przejścia. Być może potrzebuje jej żeby znaleźć swoją wewnętrzną siłę, odkryć własną wartość i odrębność, której nie zapewni ani 5 ani 100 przyjaciół, jeśli nie zrobi tego sama. A jeśli nie będzie chciała, nie zmuszaj jej do niczego – pokazuj jej alternatywy, wskazuj rozwiązania, ale ich nie wytyczaj. Nie mów co i jak ma zrobić. Zamiast tego pokaż, że może zrobić wszystko i jakiej decyzji nie podejmie, będziesz szanować jej wybory i będziesz z nich dumna. Niech ma swoje miejsca, swoje rytuały, swój czas. Rozmawiaj z nią jeśli będzie chciała rozmawiać. Milcz, jeśli będzie chciała milczeć. Bądź obecnością. Pokazuj jej, że to od niej zależy jak patrzy na świat.
Uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Tych słów potrzebowałam ,dziękuję <3
A u mnie zgoła inna sytuacja. Syn artysta-muzyk. Jednej strony negacja matrixu : szkoły , konsumpcjonizmu, ciuchów, wyglądu… mówi ze wszystko jest nie istotne oprócz muzyki ze ona jest dla niego jedynym celem i ze kiedyś będzie sławny. Z drugiej zaś strony pali papierosy, czasem zioło, nie stroni od alkoholu. Ja próbuje mu tłumaczyć ze trzeba się uczyć, żeby nie zamykać sobie drogi ale mówiąc to sama nie wiem bo czasem myśle ze on wie więcej i lepiej ale w takim razie co z tymi używkami ??? Boje się ze gdyby mu nie wyszło z muzyką to się stoczy, boje się , ze on tez jest pogubiony, a ja nie chce go sprowadzić na jeszcze większe manowce . Po prostu nie wiem co z tym robić , czy odpuścić czy truć mu ale czuje ze to moje gadanie jest takie matrixowe, nie chce go zniszczyć i w zasadzie mogła bym to odpuścić ale martwią mnie te używki bo to juz mi tutaj nie pasuje. Boje się, ze kiedyś matrix go dopadnie i to go złamie. .. Co myślisz Peps ?
Wiem jedno że w szkole i na studiach prawie wszyscy robiliśmy dziwne rzeczy z używkami. Następnie jakiś tam odsetek jest narażony na wyniszczający nałóg, ale większość ludzi przez to (używki) przechodzi statystycznie i wszystko idzie tak jak ma iść. Szkoda, że u nas nie ma kultury picia doskonałych win, tak jak dajmy na to we Włoszech, gdzie od najmłodszych lat ludzie(dzieci też dostają troch.ę wina) piją świetne wino, i następnie codziennie piją, a kompletnie nie ma ludzi pijanych.
Niestety artystyczne dusze mogą mieć trochę większy problem z używkami niż ich rówieśnicy startujący dajmy na to w olimpiadach matematycznych.
A matrix już go dopadł. Jedno jest pewne, przy takim młodym, wrażliwym człowieku trzeba owszem niekiedy ubierać maskę, ale nie truj mu. Określ jasne zasady, a następnie dogadajcie się.
Dziewczyny, szykujecie jakiś poradnik dla rodziców? Warto byłoby to zebrać.
Emanuela, emanujesz przenikliwością!
Zdobylas moj szacunek tym wpisem! Moje, jeszcze nie nastoletnie, dziewczyny ucza sie w domu wiec choc troche z tego matriksu szkolnego uda im sie uniknac. Troche im tego zazdroszcze 🙂 Ale co bedzie dalej z taki mniej matriksowymi dziecmi jak juz beda nastoletnie bardzo mnie ciekawi. Czy lub w jakim stopniu uda im sie uniknac matriksowego zycia?
To wszystko zależy od nich, ale fajnie, że uczą się w domu. Też im trochę zazdroszczę! Ja sama byłam wychowywana dosyć niematriksowo, ale do szkoły uczęszczałam. Za to znam kilka osób, w sumie już dorosłych, które uczyły się w domu i, chociaż może tylko tak trafiłam, to naprawdę fajni ludzie i w każdym przypadku totalne społeczniaki. Szkolny system zabiera trochę z indywidualizmu i z pewności siebie, no ale wpływają na to też inne czynniki.
Myślę, że niematriksowe dzieciaki muszą sobie jakoś ten matriks „przepracować” (chociaż to może dość niefortunne słowo), bo bezwarunkowa akceptacja jest trudna, tym bardziej kiedy przypatrujesz się pewnym mechanizmom z zewnątrz ergo jesteś ich obserwatorem, nie integralnym elementem, ale później jest już z górki. No i zawsze czuje i doświadcza się więcej poza objęciami matriksu, więc kiedy przychodzi zrozumienie i akceptacja naprawdę fajnie jest żyć (chociaż czasem żeby do tego dotrzeć trzeba przejść swoją drogę, być może przez bunt). 🙂
„Ułożone, szablonowe dzieciaki nie są wcale skazane na sukces – to one często są nieprzystosowane i mają zupełnie inny, uboższy o wiele doświadczeń świat wewnętrzny. To one często gubią się znacznie później i znacznie później uczą się przeżywania swojego tu i teraz.”
Tak jakby o mnie. Mam wrażenie, że okres bycia nastolatką przespałam i dopiero teraz się budzę. Ale oj tam oj tam, ciesze się, lepiej późno niż wcale :))
Dziękuję Ci Emanuelko za artykuł, widać córka musi się zgubić żeby się odnaleźć, to ja nie poświęcam jej uwagi i przez te kilka dni dużo się zmieniło bo ja się zmieniam, Twoje słowa są jak balsam dla duszy. Serduszka
Bardzo super porady, intuicyjnie stosowałam je przy siostrze (lat 17, w kwietniu 18), która ma za sobą dręczenie przez matkę (znęcanie psychiczne, w tym zmuszanie do egzorcyzmów, long story), z którą mam dobry kontakt. Dzieciak kocha rysować mangi, jednak ma słomiany zapał i raz rysuje codziennie, a później długo nic, bo jej się nie chce – także nie sądzę, by w przyszłości się z tego utrzymywała, o czym marzy, ale to teraz nieważne. Moja kochana je syf na potęgę, nie rusza się i tyje. A ciągłe przewijanie fejsbuka to jedna z jej ukochanych czynności. Pokazywałam jej rózne opcje spedzania czasu, jednak, sugerowałam rózne zajęcia (sport, artystyczne, muzyczne), ale ona odpowiada tylko „nie chce mi sie”. Jest nieakceptowana w szkole, od gimnazjum ma nauczanie indywidualne, bo ma swój mangowy świat, poza którym wiele jej nie interesuje. Na szczęście ma jedną przyjaciółkę, z która dzieli ten swój świat. Przypuszczam, że powinnam po prostu nie robić nic, tylko dać jej żyć tak, jak żyje, czyż nie?
Jeszcze dodam najogólniej to kochać swoje dziecko, nieważne kim jest i co robi, tak żeby miało oparcie(oczywiście nie twierdze że popieram morderców itp ale może własnie takie a nie inne dzieciństwo miało na to wpływ)
Bądźcie otwarci umysłowo
kochać trzeba wszystkich, na czele z sobą
Bym się trochę nie zgodził bo osoby które zrobiły ci źle, bądź zawiodłeś się i masz pewną urazę, jednak bycie dobrym człowiekm nie szkodzi wręcz pomaga.
To jest tylko odbiór za pomocą ego, to jego programy, świadomy człowiek nie ma urazy, a dopiero budzący się rozumie dlaczego uraza oznacza sen
Żyjesz z terrorystą? Po co?
Prosze o usuniecie tego komentarza zostal nie przezemnie napisany , Dziekuje z gory.
Ale którego? Ja spod kokpitu nie widzę.
Szukalam Natchnienia i Milosci , teraz rozumiem ze piekno jest tym co artysta szuka Pikno Duszy!
Dobry artykuł (Jak zawsze:).
Mam 3,5 letnia córkę. Jest ona super taka jaka jest.
Ale (zawsze jakieś ale) pewne jej zachowania mnie irytują, zazwyczaj to olewam ale czasem reaguje mega złością na nią(gdy jestem na niższych wibracjach). Jak sobie z tym radzić? Zerowac się, być w tu i Teraz, jak zachowywać się wobec dziecka ? Jak uczyc samodzielnosci? Ja już nic nie wiem .
Owocek.
Musisz zakładać maskę i epatować spokojem. Dzieci często sprawdzają granice, które mogą przekroczyć, najlepiej więc być w takich sytuacjach bardzo spokojnym i bardzo stanowczym. Zamiast się denerwować, tłumacz. A jeśli czujesz, że zaraz wybuchniesz, albo już wybuchłaś, zatrzymaj się na chwilę. Spójrz na nią, odetchnij głębiej, poskacz, albo się zaśmiej.
Dziecko robi wiele rzeczy intuicyjnie, ma „intuicyjną” moralność. Wiele rzeczy jest dla Ciebie nie do przyjęcia, szczególnie kiedy jesteś na niższych wibracjach, bo są jakimś nieakceptowalnym konstruktem społecznym. Musisz znaleźć drogę swoją i swojej córki, bo w tej chwili od Ciebie zależy, które schematy jej wpoisz i jak wyjaśnisz jej świat.
Dziecko często nie wie, że robi źle. Robi coś intuicyjnie i w odpowiedzi widzi złość, uczy się więc, że takie zachowanie rodzi złość i jakąś formę werbalnej agresji, ale nie uczy się właściwych skutków i przyczyn takich zachowań.
Czy miejsce moze miec niskie wibracje ? Ja fatalnie sie czuje w jednym miejscu. Tak jakbym stawala sie inna i to co czuje inne. Boje sie tego uczucia i czuje jak wzrasta. Fakt ze przeszlam tam duzo przykrego . Ale strajac sie tam byc taka jak jestem gdzie indziej Np w moim domu spokojnej przestrzeni dla mnie . To w tym mieszkaniu staje sie inna staje sie nisko wibrujaca. Moze ktos mi to wytlumaczy .
jest coś na rzeczy, ktoś z nas o tym napisze
Dziekuje! Znalazlam na Google link do waszego artykulu! Dziekuje ! Ogromnie mnie podbudowal!
<3