Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Nie trzeba być człowiekiem spod szyldu „wszystko albo nic” żeby zmienić swoje życie, ani nawet żeby wesprzeć swoje zdrowie czy zmienić wygląd. Można być trochę niezdecydowanym ziemniaczkiem ze słabą wolą, a trochę najsilniejszą osobą na świecie.
W końcu czasem żeby trwale ruszyć ze skrzyżowania trzeba się nieźle nagimnastykować! Wszyscy mówią, że do ruszenia niezbędna jest akceptacja zastanego stanu rzeczy, ale nikt nie mówi, że niejednokrotnie akceptacja wymaga małych kroczków, jest procesem. I to te małe kroczki w ostateczności okazują się motorem napędowym, który przyczynia się do rozwoju, który jest zapowiedzią zmian. I tak samo jest ze zmianami w diecie i stylu życia. Te niewielkie i wprowadzane stopniowo po jakimś czasie tworzą ogromny obraz.
Jedz szamkę zrobioną z bazowych składników. Zabaw się w szefową kuchni, który z pieczołowitą niemal czułością wybiera najbardziej pękate pomidory, chrupiący jarmuż i soczyste, pachnące słońcem pomarańcze. Nie zapomnij żeby, jak prawdziwa szefowa, w prace w kuchni zaangażować cały domowy zespół.
Nie stawiaj na kalorie, roślinność albo dietetyczność same w sobie. Postaw na prostotę, bo ona zawiera już to wszystko. Nie musisz poświęcać na przygotowanie zdrowych dań dużo czasu. Ukręć poranny koktajl owocowy. Zblenduj warzywną zupę krem i podawaj ją z garścią świeżych ziół. Ukręć doskonałą sałatkę z domowym hummusem gotową w 15 minut. Opatentuj po mistrzowsku jednogarnkowe indyjskie danie. Zrób 5-minutowe, super białkowe, wegańskie pesto.
Zamiast dzikich restrykcji, wprowadź do życia prosty program odżywiania, który pozwoli Ci osiągnąć zamierzone rezultaty w sposób najbardziej odpowiadający realnym potrzebom Twojego ciała. Ot, trzymając się kilku podstawowych zasad, będziesz mogła dostosować tę skuteczną, rewolucyjną dietę do swoich potrzeb. A wówczas możesz oczekiwać realnych rezultatów w naprawdę niedługim czasie! Chcesz wiedzieć więcej? Tu znajdziesz calusieńki program diety Jem… i chudnę.
W codziennym zabieganiu rytuał spożywania pokarmu ginie pomiędzy codziennymi zajęciami. Śniadanie jesz w biegu, drugą ręką karmiąc dziecko albo odpisując na maile. W pracy jesz „coś na szybko” przy biurku. Do tego wracając do domu robisz milion rzeczy naraz, przez co zasiadając do ostatniego posiłku marzysz tylko o tym żeby włączyć ulubiony serial i zalec na kanapie. To pułapka!
Wiem, wiem, wydaje Ci się, że nie masz czasu i że co to za różnica, co Ci ją próbuję tutaj wciskać. Ale przecież to tylko kilka chwil w przebiegu calusieńkiego dnia.
Nie skupiając się na czynności jedzenia, tylko na wszystkim co dzieje się obok, odbierasz sobie szansę na wsłuchanie się w głos Twojego ciała, obserwowanie, czy już jest syte, czy nic go nie uwiera ani nie pali. Zacznij słuchać swojego ciała, a przekonasz się jak świetne jest w komunikowaniu się z Tobą.
Na początek należy zrozumieć, że oczyszczanie jest wstępem do zmiany nawyków. Owszem, tydzień diety detoksykując pomoże odbudować mikroflorę układu pokarmowego i pozbyć się zalegających w nim niepożądanych substancji i resztek. Podniesie też odporność, odciąży organizm ułatwiając mu codzienną pracę i odżywi. Tyle tylko, że bez trwałych zmian – choćby niewielkich – po jego zakończeniu wszystko wróci do normy.
Zatroszczone ciało to ciało, które nie potrzebuje dodatkowego detoksu z prostego powodu. Otrzymuje wszystko czego potrzebuje żeby jego naturalnie zaprogramowane mechanizmy oczyszczania działały sprawnie, utrzymując człowieka w optymalnym zdrowiu.
Fizjologicznie detoks to jeden z procesów, które zachodzą w ciele i są niezbędne do jego prawidłowego funkcjonowania. Kiedy ciało się oczyszcza, „pakuje” zanieczyszczenia w postaci toksyn, niestrawionych resztek pokarmu i szkodliwych substancji, aby można było z łatwością usunąć je z ciała. Organizm pozbywa się ich z pomocą przewodu pokarmowego, przewodu moczowo-płciowego, dróg oddechowych i gruczołów potowych, angażując w to wiele narządów, takich jak wątroba, płuca, pęcherzyk żółciowy, skóra, czy nerki.
O ile więc tygodniowa dieta detoksykująca pomoże krótkotrwale, o ile nie będzie wstępem do zmiany nawyków, o tyle codzienne oczyszczanie zajmie Ci jakieś pół godziny każdego ranka i przyniesie doskonałe efekty zdrowotne.
Chcesz wiedzieć jak? Mowa oczywiście o 4 szklankach! „4 szklanki” oczyszczają wątrobę, usuwają pasożyty, odtruwają inne organy jak nerki, przy okazji dotleniając ciało. Ciało, które jest dotlenione już ma przewagę nad innymi ciałami, którym nagminnie brakuje tlenu.
W społecznym pojmowaniu zdrowego odżywiania znajduje się pewna luka. Wszystkim wydaje się, że na diecie najlepiej jest zaplanować jadłospis i się go sztywno trzymać, ot tak. Tymczasem ciało, im bardziej odzłomowane, tym łatwiej zrozumieć język jakim próbuje się z Tobą komunikować. Wsłuchaj się w jego głos i odpowiadaj własnym potrzebom, a szybko zobaczysz skutki.
uściski:)
Emanuela Urtica
Kreatorka, oldschoolowa hodowczyni roślin, podróżniczka żyjąca w zgodzie z naturą, roślinożerna. Z misją dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami. Autorka na blogu Pepsi Eliot.
Źródła:
4 szklanki:
„Leczenie dobrą dietą”Kataryna Lewko
Powiązane artykuły
Komentarze
Czy mozna zastapic szklanke wody z kurkuma w proszku na kurkume w kapsulkach? Chlorek przelkne bez problemu ale z rozmieszana kurkuma w wodzie juz ciezko
raczej nie, po prostu pomiń kurkumę w tej szklance, może dodaj imbir This is BIO, natomiast użyj swoją kurkumę do zrobienia pysznego curry, albo świetnej potrawy kalafiora z kurkumą https://www.pepsieliot.com/diety/4483/pieczony-kalafioren-z-kurkuma-to-nie-zwykly-posilek-to-bron.html
w sytuacji prawdziwych problemów zdrowotnych jest doskonała opcja z Liposomalem kurkuminy TiB https://thisisbio.pl/antyoksydanty/2516-liposomal-curcumin-100ml-tib–5905344040369.html
Dzieki Pepsi
Kochana Pepsi proszę o radę. Tydzień temu miałam zapalenie pęcherza, bakteria e coli, brak białka w moczu, lekarz przepisał mi jednorazowy antybiotyk, wzięłam i po 30 min miałam biegunkę, więc chyba lek nie zadziałał. W tym czasie piłam dużo wody z cytryną, cranberry, duże dawki Wit D. W niedzielę i poniedziałek gorączkowałam, po 39 momentami 40°, wczoraj udało mi się zbić gorączkę, dzięki poradom znalezionym tutaj (starte ziemniaki i ocet jabłkowy mają moc❤️ jednak od czwartku bolą mnie plecy, okolice lędźwi, ból taki jak bym miała „zakwasy” no i jeszcze dochodzą kolki, które wcześniej miałam sporadycznie. Dzisiaj doktor po zrobieniu usg i badaniu tradycyjnym, stwierdził, że nerki i układ moczowy są w normie. Dał mi drugi antybiotyk, coś na c, pobrano znowu mocz i w „ekspresowym” tempie (jak to lekarz powiedział) wysłali do laboratorium. Niestety cały czas odczuwam czasami lekki, czasami mocniejszy ból. W poniedzialek, po kalibracji Wit C, w nocy znowu dostałam biegunkę. Teraz jest bez gorączki. Stosuje 4 szklanki +0, raz dziennie szklanka wody z kolagenem +msm, dużo wit C i D (niestety poziom mam 33), herbatka na nerki, wcieram oliwę magnezową. Co jeszcze mogę zrobić, aby sobie pomóc z tym bólem.
Ps czy jest juz G&F dostępny
Ściskam mocno
MOnural wzięłaś 1 saszetkę na noc, po oddaniu moczu? Tu jest pomocny wpis, żeby to nie wracało, sprawdzona metoda, ale teraz tylko posiew i sprawdzić na co idziesz https://www.pepsieliot.com/jak-ruszyc/13741/sprawdzona-metoda-aby-powracajace-zapalenie-pecherza-przestalo-powracac.html
Jesteś kochana ❤️❤️❤️ dziękuję tobie za odpowiedź, akurat ten post znam ? a zapalenie pęcherza miałam pierwszy raz,
zdrowia <3
Całkiem możliwe że ten drugi antybiotyk to cipronex? Kiedyś słyszałem że podali ten antybiotyk 80tys wojska amerykańskiego nie wiem czy w celu badań czy coś, podobno ludzie mieli takie skutki uboczne ze makabra, bądź co bądź antybiotyk skuteczny, wiele jego braci może nie działać a on bez problemu sobie radzi, ale za jaką cenę..