Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Candida jak widzę, nadal jest najeżona dezinformacją, bardziej niż cokolwiek innego. Jak zapewne wiesz jest organizmem, formą drożdży, które naturalnie występują w krwi ludzkiej. Ten mikrob zużywa cukier, który zasysasz wraz z jedzeniem. Ponieważ cukier zwyczajowo jest w Twojej krwi, to zawsze jest też jakieś pożywienie dla Candidy, która zżera sobie cukier, a jej ilość we krwi jest związana właśnie z ilością cukru.
Gdy poziom cukru we krwi spada, zmniejsza się też liczba owych drobnoustrojów. Ten przypływ i odpływ jest normalnym elementem fizjologii człowieka i nie powoduje żadnych problemów zdrowotnych, lub nieprzyjemnych objawów. Jeżeli jednak poziom tłuszczu we krwi jest przewlekle podwyższony z powodu diety bogatej w tłuszcz, cukier pozostaje w krwiobiegu, a to powoduje powstawanie bilionowych kolonii drożdży. Organizm staje się zagłodzony, bowiem komórki nie otrzymują paliwa w postaci cukru, czyli nie mogą metabolizować energii. Stajesz się zmęczona i czujesz się bardzo niezdrowo.
Ważne jest, aby zrozumieć konsekwencje wzrostu poziomu cukru we krwi. Jeśli organizm nie jest w stanie sam przywrócić normalnego poziomu cukru we krwi, zachodzi bardzo niebezpieczna sytuacja.
W tym momencie jedynym mechanizmem, który może pomóc nam doprowadzić do równowagi cukru jest właśnie ten ohydny mikrob. Czyli Candida staje się na pewien czas zapasowym zaworem bezpieczeństwa, który może przyczynić się i przyczynia, do obniżenia poziomu cukru we krwi, gdy trzustka i nadnercza nie dają rady. Jak napisałam wcześniej, większość ludzi stwarza idealne warunki w swoim organizmie, które powodują zmęczenie nadnerczy i trzustki. Do tego stale, przez cały dzień i przy każdym posiłku. Nie jest zatem zaskoczeniem, że takie problemy nękają ludzi, zanim zdecydują się rzeczywiście zmienić swoje nawyki żywieniowe i centralnie styl życia.
Duże ogniska Candidy są tak naprawdę ostrzeżeniem, że należy szybko wziąć się za siebie, bo cukrzyca już puka do drzwi.
Tyle, że jedzenie owoców nie powoduje problemu Candida, dlatego unikanie owoców nie rozwiąże rzeczywistego problemu. Owszem, gdy zmniejszysz ilość spożywanego cukru, to zmniejszy się ilość drożdżaków, tak działa ten mechanizm, jednak przy wysokim spożyciu tłuszczu nawet małe ilości cukru, z jakiegokolwiek źródła mogą spowodować i spowodują nadmierny poziom cukru we krwi. Co więcej, może nawet odniesiesz sukces i obniżysz w ten sposób poziom cukru we krwi, ale poczujesz się okropnie zmęczona. Tysiące ludzi na świecie próbuje wyeliminować narastanie Candidy kontrolując przez lata cukier, i czują się nieuchronnie zawiedzeni, bowiem nie osiągają sukcesu.
Wystarczy jednak, że spadnie poziom tłuszczu we krwi, a cukier zaczyna z powrotem kursować do komórek, a kolonie drożdży automatycznie zaczynają się zmniejszać. Mikrob Candida ma bardzo krótki żywot, gdy tylko ludzie z przerostem Candidy zaczynają jeść mało tłuszczu (czyli 10% kalorii w diecie), ich problemy z drożdżycą giną dosłownie w ciągu kilku dni. Oczywiście może pozostać nadal problem zmęczonej trzustki i nadnerczy i trzeba go zacząć rozwiązywać. Stężenie glukozy pozostaje uwięzione w krwiobiegu, a komórki nie otrzymują swojego paliwa, ponieważ glukoza wymaga insuliny, aby wydostać się z krwiobiegu.
Komórki bez paliwa szybko dają pierwszy objaw cukrzycy, czyli zmęczenie i złe samopoczucie.Około 5% diabetyków cierpi na cukrzycę typu I od urodzenia, a pozostałe 95% chorych na cukrzycę są klasyfikowani jako cukrzycy typu II. W większości tych przypadków, trzustka wytwarza odpowiednie ilości insuliny, nawet do nadmiernych poziomów cukru, ale glukoza nadal nie jest jednak w stanie dostać się do komórek. To przede wszystkim wynik nadmiernej ilości tłuszczu w diecie, który utrudnia prawidłowe działanie zarówno insuliny naturalnej, jak i tej wstrzykiwanej.
Chorzy na cukrzycę obu typów muszą znosić szereg objawów coraz bardziej wyniszczających, od częstego oddawania moczu, do stale niezaspokojonego głodu, od nagłej utraty wagi, do nadmiernego tycia, a także ciągłego osłabienia i zmęczenia, zmniejszenia koncentracji i koordynacji, zaburzenia widzenia, drażliwości, nawracających infekcji, drętwienia kończyn, oraz powolnego gojenia się ran i powstawania siniaków. Niestety, spustoszenia cukrzycy nie mają końca, i jest to awaria zdrowia na zasadzie równi pochyłej. Diabetycy muszą także liczyć się z wyższym ryzykiem chorób serca, udaru mózgu, nadciśnienia, chorób nerek, amputacji kończyn, zgorzeli i ślepoty, między innymi.
Wszystko co w naszym organizmie pełni funkcje komórkowe wymaga działania, ale w rytmie pozyskiwania i bezczynności. Tak jak można przetrenować mięśnie i nie będą rosnąć, to samo odnosi się do każdego organu.
Trzustka nie może być stale przepracowana, bo oznacza to ostatecznie totalną porażkę
Na początku będziesz mieć stale wysoki poziom insuliny na czczo, co jest zwiastunem insulino oporności, czyli stanu przedcukrzycowego, a w końcu trzustka przestanie produkować insulinę. Cukrzyca jest naturalną koleją rzeczy na ścieżce żywienia się dużą ilością tłuszczu. Chociaż nie wszyscy diabetycy doświadczają chronicznego zmęczenia i kandydozy, to i tak cukrzyca jest przejawem za dużej ilości tłuszczu we krwi. Lekarz medycyny konwencjonalnej zawsze powie, że skoro masz cukrzycę, musisz do końca życia być z nią, i oh, byłbym zapomniał, nie możesz jeść owoców.
Oczywiście, jedzenie owoców podnosi poziom cukru we krwi, ale tak samo działają na nas węglowodany złożone, wystarczy spojrzeć na top listę produktów o najwyższym obciążeniu glikemicznym. A to przecież oznacza, że najszybciej i najwyżej wybijają poziom glukozy we krwi. Zdrowy człowiek, który je całe owoce (jako pojedynczy składnik, czyli w monodiecie, albo w prawidłowej kombinacji zalecanej przy wszystkich posiłkach) przekonuje się szybko, że cukier w owocach łatwo przechodzi do i z krwiobiegu w ciągu kilku minut i nie powoduje nieprawidłowości w poziomie cukru we krwi.
To bardzo dziwne, bo spodziewasz się, że zabił denatkę owoc, a to węglowodan złożony i słodki deser z tłuszczem może być skrytobójcą
Gdy zjadasz lody bananowe z orzechami i polane raw czekoladą i ubitym mlekiem sojowym, to owszem nie znęcasz się nad większością zwierząt (za wyjątkiem człowieka), jesteś cool i spoko, bo witariańską panną jesteś, ale szykujesz sobie taką samą cukrzycę, jak kolo wychodzący z Big Mack’iem z frytkownicy, zwanej fastfudziarnia.
Niektórzy uważają, że to właśnie trójglicerydy (rodzaj dość fatalnego tłuszczu we krwi) wzrosną w wyniku podwyższonego poziomu cukru we krwi, co się zdarzy, gdy zjesz owoce. Owszem insulinooporność często wiąże się z podwyższoną ilością trójglicerydów, a fruktoza (typu oczyszczony z błonnika syrop kukurydziany) bywa na stołach takich delikwentów. Jednak jest to błędne przekonanie, które doprowadziło do tego, że ludzie zaczęli unikać owoców, swoich największych dobroczyńców, zamieniając je na węglowodany złożone, co jest zwykle podstawowym pożywieniem na dietach wegańskich.
Należy zrozumieć i uprzytomnić sobie fakt, że jedzenie w całości surowych owoców może tylko wtedy spowodować trwałe podniesienie poziomu cukru we krwi, gdy znajduje się w niej również tłuszcz. Oznacza to, że zwiększone stężenie trójglicerydów nie może powstać z powodu zwiększonego poziomu cukru we krwi, który nie istnieje.
Niestety dieta wysoko owocowa (80% węglowodanów), surowa i nisko tłuszczowa (10% tłuszczu), jest tak nieciekawa i niszowa dla naukowców, że raczej w ogóle nie przeprowadzają badań w temacie. Głosi się tylko, że dieta/piramida wysokowęglowodanowa (50%?), którą zalecano do wczoraj, miało być dużo chleba i ziaren, a mało smalcu i oliwy (ile to miało być mało? 30%?), że ta dieta, to kiła, która rozchorowała społeczeństwo światów cywilizowanych. Z tym się zgodzę, ale ta dieta nie ma nic wspólnego z witariańską 811.
Owoce i rak
Ponad bilion dolarów wydano na badania nad rakiem w ciągu ostatnich trzech dekad. W końcu ustalono „holistyczne”, jakże głębokie podejście, wszystko razem, czyli operacja, chemioterapia i naświetlanie. Zajebiście. Tymczasem Organizacje badawcze na całym świecie, dla każdego raka popierają spożycie owoców. Nie ma mowy, żeby rezygnować z cytrusów, d-limonenu, z niesamowitej gravioli, z kantalupy, z ananasa i jego bromelainy, z winogron, z gorzkiego melona (rak trzustki, cukrzyca), z pektyn jabłkowych, z obłędnego cynku w arbuzach, z potasu w bananach. To są wszystko wypasy, których rak nie znosi.
W owocach jest najmniej min, gdyż owoce służą do jedzenia ich i rozsiewania. A granaty? To przecież prawie drugie jajniki. A antyoksydanty? Doszło do tego, że nawet witarianie eliminują ze swojej diety owoce. Podobno zbytnia żywiołowość i nadmierne wychudzenie wiąże się z dietą wysoko owocową. Ciekawe kto określił, jak ma być żywiołowy i sprawny człowiek? I ile ma ważyć, żeby był zdrowy? Owoce mają wielki wpływ na zdrowy układ odpornościowy. Bez uzdrowienia układu odpornościowego nie da się wyleczyć raka. Ale ze zdrowym układem odpornościowym nie da się też zachorować na raka.
W związku z tym owoce są w stanie nie tylko leczyć, ale przede wszystkim chronić nas przed rakiem
Gdy dochtore włoży swoje końskie klapy na oczy, to swoją krótkowzrocznością jest w stanie wyprodukować owe dziwaczne i najczęściej śmiertelne rozwiązania dla swoich pacjentów. Wszystkie długowieczne kultury jedzą dużo węglowodanów, w tym owoców i mało tłuszczu.
Kto zabił więc denatkę? Tłuszcz, czy cukier?
Ludzie chorują, są grubi niewiadomo dlaczego, szukają więc remedium na swoje bolączki, odkrywają alternatywne i jakże dziwaczne odżywianie surowym, organicznym jedzeniem i już za moment nurzają się w wysoko tłuszczówce. Do tego w kontekście nowych odkryć i badań, tłuszcze roślinne wcale nie wypadają świetnie w obliczu wielu nasyconych tłuszczów zwierzęcych. Wręcz przeciwnie. W ogóle, ludzie przestali się bać cholesterolu. I jest git.
Twierdzą, że można jeść go, ile się chce. Straszy się za to owocami i zachęca do cięcia węglowodanów i jak wege to zajadanie się awokado, olejem kokosowym i oliwą z oliwek, ma się rozumieć extra vergine. Może byliby skłonni dać pozwolenie na więcej niż 2 duże owoce dziennie, ale tylko z zaświadczeniem o poziomie kwasu moczowego i insuliny na czczo (oba poziomy mają być blisko dolnej normy). A więc jest ten nieprzyjemny stosunek do węglowodanów prostych.
Pytam się łaj?
Dlaczego ludzie odwracają się od pożywienia do którego zostaliśmy stworzeni? Czy to było umowne jabłko, czy pomarańcza, czy raczej daktyl, dlaczego nagle mamy się bać owoców?
Bo co?
A tu tak, jak u Agaty Christi, ten który wydaje się najbardziej winny, czyli cukier, z pewnością nie zabił.
Cukry, jak każde pożywienie wymagają pewnego czasu do strawienia, i siedzą trochę w żołądku. Przy czym owoce zawierają cukry proste, które są cukrami szybkimi i mogą przedostać się do krwiobiegu jeszcze spod języka. Gdy pijesz/jesz zielonego szejka z dużą ilością owoców, jesteś jeszcze na czczo, to już po kilku minutach z żołądka dostaje się ten szejk do jelita cienkiego, skąd już cukry mogą być wchłonięte. Większość cukru z owoców przechodzi z jelita do krwiobiegu, a następnie do komórek, dla których jest on niezbędny, w ciągu kilku minut od ich, czyli owoców, spożycia. Tłuszcze jednak wymagają znacznie dłuższego czasu, często 12 do 24 godzin lub więcej, zanim dotrą z żołądka do swojego miejsca przeznaczenia, czyli do komórek. Kilka godzin siedzą w żołądku, a następnie dostają się do jelita cienkiego, skąd są wchłaniane do układu limfatycznego, gdzie siedzą 12 godzin, zanim dostaną się do krwiobiegu. W krwiobiegu tłuszcze siedzą znacznie dłużej niż cukry.
Na takiej diecie w krwiobiegu prawie zawsze są tłuszcze. Na przykład te zjedzone dzień wcześniej. I gdy zaczynasz dzień nawet jakimś szejkiem sensu stricte owocowym, to i tak masz jeszcze w krwiobiegu nadmierną ilość tłuszczu, która nie pozwala na idealne strawienie. To dlatego witarianie i nie witarianie, mają trudności z trawieniem szejków owocowych, czy owoców i źle się czują.
Za dużo cukru we krwi jest niebezpieczne dla życia, ale nie można też mieć za mało. Nie wiem dlaczego eksperci żywieniowi tak bardzo odradzają nam owoce. Może po prostu nie lubią owoców i nie wyobrażają sobie, że owoce mogą stać się podstawowym pożywieniem pełnym witamin i minerałów i ze stosunkowo najmniejszą ilością min.
Żartuję, że nie wiem. Po prostu życie bez tłuszczu wydaje się znacznie gorsze niż to bez owoców, przynajmniej dla ludzi mięsożernych. A raczej dla ludzi, którzy jedzą mięso, bo mięsożernych ludzi nie ma.
No to jak to w końcu jest? Owoce to energetyczne jedzenie, bo dzieci tak szaleją po cukrze? Czy też nie, wręcz przeciwnie, prowadzą owoce do apatii i zniechęcenia? Gdy trzustka słabo funkcjonuje, a tak się dzieje, gdy jest przemęczona, lub nadużywana, Twoje nadnercza służą jako mechanizm tworzenia kopii zapasowych.Nadnercza produkują hormon zwany adrenaliną, która pobudza pracę trzustki i skutecznie zwiększa produkcję insuliny. Tak się dzieje za każdym razem, gdy zjesz posiłek o wysokiej zawartości tłuszczu we krwi, bo tłuszcz pływa we krwi przez kilka godzin. Gdy poziom tłuszczu we krwi wzrasta, „normalny” poziom funkcjonowania trzustki przestaje być po prostu wystarczający. No to w jaki sposób usunąć cukier z krwiobiegu, skoro trzustka ledwo zipie? Jeśli dieta o dużej zawartości tłuszczu jest stosowana dostatecznie długi okres czasu, trzustka nie może wyprodukować wystarczającej ilości insuliny, aby utrzymać prawidłowy poziom cukru we krwi. Zamiast typowych łagodnych wahań cukru we krwi, zaczynamy doświadczać coraz wyższych szczytów i głębszych dolin.
Jaką więc najczęściej mamy sytuację? Gdy stale nasze nadnercza muszą wspomagać funkcję trzustki, to dochodzi do tego, że oba te narządy są przemęczone nadmiernymi wobec nich wymaganiami. Owa relacja nadnercza – trzustka, została zaprojektowana dla gatunku ludzkiego/zwierzęcego na wypadek groźnego otoczenia w okolicznościach przyrody. Dajmy na to, gdybyśmy nadeszli na polanę w tym samym czasie co matka grizzly z młodymi, tyle, że z przeciwnych stron. Co dziwniejsze w dzisiejszym, jakże cywilizowanym świecie doświadczamy więcej odpowiedzi nadnerczy, niż nasi antenaci w dziczy.
Teraz co godzinę, a nie raz na tydzień uruchmiamy nasze nadnercza. Jesteśmy społeczeństwem nażartym adrenaliną. Albo chcemy się nią jak najszybciej nażreć. Szok przebudzenia budzikiem, kawusia, nagłówki gazet, tytuły postów na moim blogasku, sporty widowiskowe, szybcy i wściekli i inne kino, oraz programy reality w telewizorze, to wszystko powoduje wyrzuty adrenaliny. Od adrenaliny, przynajmniej od kiedy zmarł Gandhi, wydaje się, że wszyscy jesteśmy uzależnieni.
Czy w takim razie naprawdę sam cukier jest wszystkiemu winny?
Odpowiedź nadnerczy odgrywa również kluczową rolę w tym, co często zdarza się dzieciom na urodzinach. Jedzą obfite porcje czegoś bardzo słodkiego, a wkrótce potem biegają jak Siuksowie na filmach z Winnetou, stają się nie do opanowania, jakby trochę oszalały. Dlaczego dorośli tak nie reagują, chociaż też zjedli ten sam deser? Odpowiedź jest dość prosta. Małe dzieci nie piją kawy, nie drą faj, nie używają budzików, ani nie oglądają wiadomości o godzinie dwudziestej trzeciej.
Życie jest dla nich interesujące samo w sobie i nigdy nie jest nudne, co nie znaczy, że niekiedy się nudzą.
Są jednak na tej samej diecie wysoko tłuszczowej, co dorośli. Tak więc, gdy dzieci nagle zjedzą ogromne ilości cukru na urodziny, z okazji Komunii, czy jakiegokolwiek innego powodu, następuje szczególnie energiczna wersja reakcji łańcuchowej, którą opisałam wcześniej. Tłuszcze pozostające w krwiobiegu, na przykład z posiłków poprzedniego dnia blokują działanie insuliny tak samo skutecznie, jak u dorosłych.
Wtedy ich młode i jeszcze zupełnie niewyczerpane nadnercza dają z kopa, uwalniając odpowiednią ilość adrenaliny. Konsekwencją tego jest, że dzieci zamieniają się w szaleńców. Dorośli nie wykazują takiej odpowiedzi na ten sam deser, bo po prostu nie mają już tej witalności, a ich nadnercza są tak zmęczone, że wymagają one prawdziwego i nadzwyczajnego powodu, żeby w ogóle funkcjonować.
Tymczasem dzieci na diecie niskotłuszczowej nie wykazują tej samej odpowiedzi, gdy się im pozwoli najeść się cukru na urodzinach.
To samo zjawisko jest odpowiedzialne za coraz większą ilość występowania syndromu chronicznego zmęczenia. Zdrowi mają wiele marzeń, chorzy, tylko jedno. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że jestem zwolenniczką surowej diety wysoko węglowodanowej i nisko tłuszczowej. Uważam, że jest to najlepsza opcja dla ludzi, którzy uwielbiają mieć masę energii, nie chorować lubią, i lubią jeść. W przeszłości może nawet zbyt natarczywie.
Białko zwierzęce bywa pyszne, gdy jest odpowiednio spreparowane. Owoce niby też są pyszne, ale odeszliśmy od owoców. Odzwyczailiśmy się je uwielbiać. Szczególnie od tych egzotycznych odeszliśmy, które kiedyś były naszym pierwotnym pokarmem. Nasze babki, żyjące szmat czasu w komunizmie, nie mogły cieszyć się owocami egzotycznymi. Nie mamy żadnej tradycji. Dawno temu w kolejce do kasy, w pewnym sklepie na południu Francji, stała przede mną na gałkę stuletnia staruszka, która wyskoczyła tylko w pantoflach po jednego ananasa. Potrzebowała go do obiadu widocznie. Zdziwiłam się.
Indeks glikemiczny IG, to jest lista produktów uszeregowanych ze względu na poziom glukozy we krwi po ich spożyciu.
Wysoki indeks glikemiczny pokarmów węglowodanowych jest ogólnie znany.
Jednak indeks glikemiczny nie jest najlepszym wskaźnikiem, jak szybko węglowodany z całych owoców zamieniają się w cukier we krwi.
Chodzi mianowicie o rzeczywiste obciążenie układu, czyli o ładunek glikemiczny, który oblicza się, mnożąc indeks glikemiczny IG przez faktyczną ilość węglowodanów w porcji (a nie masę całkowitą, czyli z pominięciem masy wody i błonnika), a następnie dzielimy wynik przez 100.
Przykład:
Dajmy na to 100 g banana ma indeks glikemiczny 52.
Jednak w bananie mamy 75% wody, no i błonnik.
Otrzymamy więc pi razy oko rachunek, 52(IG) x 23g (węglowodanów w bananie) i to podzielimy przez 100, czyli ładunek glikemiczny banana wynosi 12.
Do tego okazuje się, że wszystkie owoce należą do niskich, lub góra średnich kategorii na wykresach indeksów glikemicznych.
Oczywiście najlepiej jeść owoce świeże, bo wiadomo, że suszone koncentrują ładunek glikemiczny, ze względu chociażby na inną gęstość owoców suszonych. Prawda jest taka, że wszystkie pokarmy mają miny, o czym zapewnia ten blog, ale najbardziej dedykowane człowiekowi są owoce, świeże, dojrzałe, surowe i nieprzetworzone.
Tymczasem prędkość z jaką cukier przenika do krwi nie jest najważniejszym czynnikiem. Gdy zjadasz owoce w całości, czyli razem z błonnikiem, a wiadomo, że owoce to pokarm będący elementem diety nisko tłuszczowej, część cukrów rzeczywiście znajdzie się w krwiobiegu stosunkowo szybko. Ale też szybko z niego wyjdzie i zasili paliwem komórki, co czyni owoce idealnym jedzeniem.
Ludzie chorzy na cukrzycę mają zakaz kontaktowania się z przemysłową fruktozą i ja się pod tym podpisuję, ale nie widzę powodu, aby nie mogli jeść całych, surowych owoców i warzyw, w których znajduje się cukier prosty zwany fruktozą.
I ważne zdanie podsumowujące, go sobie podkreśl wężykiem w kajecie:
Na diecie wysoko tłuszczowej (ludzie mówią na to normalna, czy zrównoważona), obojętnie, czy surowej, czy gotowanej, ludzie doświadczają niedoborów żywieniowych, napadów świrowania, zaburzeń równowagi hormonalnej, intensywnego łaknienia, wahań nastrojów, jak żona z bzikiem i z PMS, właśnie z powodu yyy … skoku cukru we krwi.
Zanim cukier zasili nasze komórki paliwem jego podróż możemy podzielić na trzy etapy:
To wszystko odbywa się dość szybko, bo trwa kilka minut. Ale tylko wtedy, gdy jesteś na diecie nisko tłuszczowej. Gdy tylko zaczynasz jeść dużo tłuszczu w diecie, cukier zostaje uwięziony na etapie drugim. W związku z tym, ciało zaczyna pracować w nadgodzinach, czasami, aż do wyczerpania i choroby. Ciało koniecznie stara się rozprowadzić cukier, ale nie może nadążyć, bo cukier robi sobie kopie zapasowe we krwi, tworząc trwale podwyższony poziom cukru. A to zaczyna siać spustoszenie w organizmie w postaci przerostu Candidy, zmęczenia, cukrzycy, i innych fatalnych chorób.
Jaka jest więc rola insuliny? Dlaczego insulina nie załatwi po prostu tego problemu?
Cukier namnaża się, piętrzy się we krwi, z powodu tłuszczu? A trzustka co na to? Mózg kieruje trzustką, która jest odpowiedzialna za wytwarzanie hormonu zwanego insuliną. Jednym z zadań insuliny jest przyczepiać się do cząsteczek cukru we krwi, a następnie znaleźć się z receptorem insuliny w ścianie naczyń krwionośnych. Insulina może wówczas przetransportować cząsteczki cukru przez błonę naczyń krwionośnych do płynu śródmiąższowego (płynu pomiędzy komórkami) i dalej odprowadzić cukier do pojedynczej komórki. W naszych organizmach, tłuszcz pełni wiele niezbędnych funkcji izolacyjnych, w tym pozwala na zachowanie odpowiedniej ciepłoty ciała, zapobiega, aby zbyt dużo wody nie uciekło przez naszą skórę i chroni włókna nerwowe. Jednak nadmiar tłuszczu w diecie, sprawia, że jest go więcej w krwiobiegu, co powoduje negatywne efekty izolacyjne. Jedząc zbyt dużo tłustych potraw, na ściankach naczyń krwionośnych osadza się cienka powłoka tłuszczu, tworząc rodzaj witryny dla receptorów insuliny w komórkach, cząsteczek cukru, a także dla samej insuliny. Tłuszcze te mogą przez cały dzień hamować normalną aktywność metaboliczną i zapobiegać komunikowania się ze sobą struktur, które wymieniłam przed chwilą. Tak więc, zbyt dużo tłuszczu we krwi hamuje ruch cukru z krwiobiegu. Prowadzi to do ogólnego wzrostu poziomu cukru we krwi, ponieważ cukier nadal przypływa z przewodu pokarmowego (etap drugi), ale nie może wydostać się z krwi, i nie może zasilić oczekujących na niego komórek (etap trzeci).
Wszystkie diety wysoko tłuszczowe jak: Atkinsa, Kwaśniewskiego, The Zone, Paleo, opierają się na tym, że insulina jest motorem wszelkiego zła.
Dlatego powinno się ograniczyć spożywanie węglowodanów w celu zmniejszania wydzielania insuliny. Tymczasem pokarmy wysokobiałkowe są również najczęściej bogate w tłuszcz i tak 25 dkg wołowiny podnosi poziom insuliny u chorych na cukrzycę, tak samo, jak ćwierć kilograma cukrów prostych. W rzeczywistości sery i wołowina podnoszą poziom insuliny wyżej, niż podobno wszystkiemu winne węglowodany w postaci strasznej żywności, typu makaron. Trzy cienkie plasterki wołowiny dadzą większy skok insuliny, niż dwie filiżanki gotowanego makaronu. (Journal of Clinical Nutrition 50 (1997): 1264).
W rzeczywistości Journal of Clinical Nutrition donosi, że mięso uwalnia największe wydzielanie insuliny w stosunku do każdej testowanej żywności. Badania wykonane na Uniwersytecie Tufts, przedstawione w 2003 w American Heart Association, porównujące cztery popularne diety, czyli „Dietę strażników wagi”, „Dietę The Zone”, „Dietę Atkinsa” i „Dietę Ornisha”, dowiodły, że dieta wegetariańska Ornisha (oparta przede wszystkim na węglowodanach) była jedyną, która odpowiadała znacznie niższym poziomom insuliny (27%). Chociaż to właśnie dieta The Zone i Atkinsa, miały najmniej węglowodanów, aby nie prowokować wyrzutów insuliny.
Przymknijmy też gałkę na to, że dr Atkins zanim zmarł w szpitalu, po niefortunnym upadku na oblodzonym nowojorskim chodniku, rok wcześniej miał poważny incydent sercowy. Chociaż dr. Atkins twierdził, że to nie od diety, jednak uważam za stosowne wspomnieć o tym fakcie. Ostatnio w domu przed telewizorem zmarł pan Gaca, człowiek, który skutecznie odchudzał Polskę tłuszczem, jak donosiły niejedne media. Miał niewiele ponad 40 lat.
Oczywiście wiadomo, że swego czasu był kulturystą i być może korzystał z jakiegoś dopingu, żeby nie obwiniać za wszystko tłuszczu w diecie. Jednak, to właśnie dieta o wysokiej zawartości tłuszczu, obojętne, czy gotowana, czy surowa, przyczynia się bezpośrednio i przyczynowo skutkowo do błędnie nazwanych „zaburzeń metabolicznych cukru we krwi.”
W rzeczywistości można je raczej dokładniej sklasyfikować, jako yyy … „lipidowe zaburzenia metaboliczne”
owocek
Źródło: „The 80/10/10 diet” Douglas N.Graham
Powiązane artykuły
Komentarze
TWOJA ODPORNOŚĆ
Greens & Fruits TiB masa dóbr minerałowo witaminowych
oraz wyciągi z ponad 50 owoców, warzyw i ziół
Witamina D3 z K2 w lepiej przyswajalnej formie do ssania
smak wiśniowy:)
Świetnie to zobrazowałaś♥️
Witaj Pepsi, ostatnio zrobilam badanie na krzywa cukrowa insulinowa 3 pkt. Mam problem z diagnoza wynikow tzn nie koniecznie rozumiem czy wszystko ok a jesli nie to co mam jesc bo oszaleje!
Moja insulina przed obciazeniem 8,3
Po obciazeniu 75g glukozy pkt 1. 64,3
Po obciazenie 2h pozniej pkt 2. 36,5
Z gory dziekuje!
Moim zdaniem za wysoka, zdiagnozowano insulinooporność? A jaki cukier w tym czasie?
Dziekuje za tak szybka odpowiedz! Nic nie zdiagnozowano bo badania wykonalam na wlasne zlecenie ?
Glukoza na czczo 5,28
Po 1h 6,63
Po 2h 4,64
Co myslisz ?
Idź do lekarza po diagnozę, moim zdaniem to insulinooporność. Zacznij działać dietą, ćwiczeniami i suplementacją, jaki masz poziom 25(OH)D, B12, kwas foliowy, homocysteinę, CRP, bierzesz magnez?
Świetny artykuł – wszystko jasno wytłumaczone i najważniejsze w całym procesie. Może w końcu świat zakuma dlaczego nie tyjemy od cukru, tylko właśnie od nadmiaru tłuszczu! <3 proszę zrób o tym filmik na YT, to będzie petarda 🙂 <3
petarda, zlinczują mnie :), teraz, gdy tak rządzi paleo i ketoza
Pepsi, z całego serca dziękuję Ci za ten wpis. Od kilku lat zastanawiałam się/ szukałam informacji skąd ta isulinooporność/blokada komórek na glukozę się bierze, a tu proszę… Odpowiedź znalazłam u Ciebie, zresztą jak wiele innych ciekawych rzeczy. Spotkałam się gdzieś z twierdzeniem, że ten film z tłuszczu rozpuszcza lecytyna. Czy mogłabyś potwierdzić czy to prawda? Lub poradzić jak się go pozbyć? Czy da się go jakoś rozpuścić? Insulinę na czczo mam 21,1uIU, przy prawidłowej glukozie, (ok.100) też kortyzol wysoki 17,11ug. I jak się pewnie domyślasz obwód w pasie nie taki jakbym chciała… wiem, że kluczowa jest dieta, ale chciałabym sobie jakoś pomóc zastartować, bo czasami wstanie z łóżka jest po za zasięgiem moich możliwości.
Kocham Cię.
Czyli, jeśli dobrze rozumiem z artykułu, dodawanie do owocowych szejków awokado bądź łyżki oleju kokosowego to zła praktyka?
A drugie pytanie mam takie: w takim razie kiedy zapodać facetowi ciężko pracującemu owocowego szejka, jeśli spożywa mięso?
I tak udało mi się przekonać go do falafeli i ograniczania przetworzonego jedzenia. Ale on po prostu musi chapnąć czasem konkretne mięso, więc gdzie zmieścić tego szejka? Z rana, na śniadanie? Zrobić mu 2-3 dni bez mięsa żeby tłuszcz opuścił krwiobieg i wtedy zacząć z owocami?
Planuje mix bananów, ananasa + jabłko. Dodatkowo on uwielbia wprost pomarańcze.
owoce słodkie nigdy z tłuszczem,generalnie cukier i tłuszcz to słaba opcja
Hej :* Byłam na vagateście. Wyszedł mi gronkowiec (z wymazu również) na skórze (mam problem z trądzikiem) i przerost enterobakterii. Pan robiący test polecił mi zielarza, który ma pomoc mi zwalczyć gronkowca i przerost. Dodał również, że mam zmienić dietę bo widzi po mnie, że niby jestem niedożywiona (what?! Jestem szczupła i tak jest super dla mnie) Dał kontakt do Pani dietetyk z która skontaktowałam się i dziś patrze na E-maila, a tam „dieta Kwaśniewskiego”. Totalnie z nią nie rezonuje :/ Zielarz powiedział, ze na czas leczenia z gronkowca muszę odstawić każdy cukier, również z owoców, ponieważ gronkowiec głównie tym się żywi. Czy faktycznie muszę odstawić owce, serio? Ta dieta to jakaś porażka. Powiedziałam w wywiadzie tej kobiecie, że nie jem mięsa (oprócz ryb), w ona pomimo tego zachęca mnie do jedzenia tak jakbym białka i tłuszczy nie mogła brać z innych produktów. Nie wiem co robić… Już tak długo szukałam przyczyny mojego trądziku i wzdęć – udało się, znalałam. To teraz muszę (mogę) jeść pokarm który totalnie do mnie nie przemawia. Oprócz tego wysłała cała litanie o tym jakie to cukry proste – fruktoza są złe dla nas… Porażka. Suplementy mam od Ciebie i udało mi się przekonać zielarza ze będę ich używać na czas leczenia (na przykład d3k2, cynk itp.), reszta suplementów to takie których nie masz typu mumijo wiec zaopatrzę się w innym sklepie i będę brać tak jak mi zaleci. Od tygodnia nie zjadłam owocka, nie mam wzdęć i brzucha jak bania, w ogóle można powiedzieć. Czy to możliwe ze owoce to u mnie powodowały, a raczej dawałam jesc enterobakterii? :O Doradź proszę co robić… Do tej pory myslama, ze moje żywienie jest super, jadłam dużo owoców, warzyw, białka (roślinne, z grochu, soczewicy), tłuszczu tez nie pomijałam (oliwa z oliwek, migdały) i nagle jakiś Pan i mówi ze jestem niedożywiona i zaczyna mi nawijać o tym ze mogę mieć problemy z zajściem w ciąże. Nie dał mi nawet dojść do słowa, mysle ze widzial we mnie tylko jakaś laske które się głodzi bo chce być szczupła. A ja sie nie głodze, kocham jeść. 4 szklanki to bóstwo
Odkąd je robię zniknęło wiele dolegliwości. Niestety nie wiem czy to wystarczające przy tych bakteriach i muszę zadziałać metodami alternatywnych bo już jestem zmęczona walka z trądzikiem ale nie chce takiej diety… Wszystko mi się pomieszało 🙁 help…
Nie można łączyć pewnych rzeczy, jeśli owoce, to dieta nie może zawierać więcej niż 10% tłuszczu. Sporo ludzi sądząc że to bardzo zdrowe, je ogromne ilości błonnika, a ich ciała źle to znoszą. Zdecyduj się na jedną opcję, skoro chodzisz do zielarza, i zaufałaś mu, to nie pytaj mnie. Ziołolecznictwo to leki, nie pokarm, robisz kurację i koniec z tym , pokarm karmić ma całe życie, a ciało ma się samo leczyć. To jest moja opcja <3
Nie wiem czy ufam zielarzowi, myśle ze jeśli chodzi o zioła to tak, natomiast jeśli chodzi o dietę nie. Próbowałam sama na własna rękę pozbyć się gronkowca – miód manuka, piłam srebro, propolis… nawet paliłam korę brzozy i wdychałam. Wycofałam gluten, nabiał, jem codziennie 60-70 raw, staram się żeby tłuszczu było niewiele. Chyba robiłam w takim razie źle, pochopnie i przypadkowo nieraz jadłam, może to nie mój czas. Od paru dni siedzę i mysle co mam robić i nie umiem za siebie podjąć decyzji. Stanęłam w miejscu po prostu.
Kiedy się o tym dowiedziałaś i jak długo trwało leczenie? Gronkowiec to taka szczwana bestia, że jak to koronka nie u wszystkich daje się we znaki, najczęściej udomawia się w skórze i błonach śluzowych, gorzej kiedy penetruje głębiej. Najczęściej uaktywnia się przy spadku odporności i niewlasciwiej diecie, także jeśli tu masz zagwozdkę to ja bym Ci poradziła nie owoce, nie mięcho tylko warzywa, a przynajmniej na czas leczenia, najlepiej surowe, najlepiej zaspokajajace zapotrzebowanie kaloryczne- jeśli lubisz jeść to dobra wiadomość 😀 No i podbicie odporności na maxa i może spróbowanie tego co zielarz zaleca jako wspomagacz. Bo z innych alternatyw zostają antybiotyki, gdzie niestety to czasem neverendingstory, bo franca jest odporna. Także podstawa to nie jeść syfu i wzmocnić odporność, dalej zielarskie wspomagacze
Przypatrz się temu z czystym sumieniem jak jesz bo skoro masz taki syf to coś robisz nie tak. Co rusz od dekady Pepsi wałkuje jak powinno się podejść do owoców by taka dieta w ogóle miała sens. A na gronkowca srebro koloidalne, i doustnie i mydło jeśli masz problemy skórne, goździki, orzechy wloskie(uwaga przy owocach WIADOMO), czosnek, imbir, inhalacje z olejkiem z drzewa herbacianego jeśli siadł na dr oddechowych
W maju zrobiłam wymaz i wyszedł gronkowiec, zaczęłam działać z wyżej wymienionymi produktami, na chwile jakby gronkowiec odpuścił i cera (głównie żuchwa i obok ust) zrobiła się lepsza. Od dwóch miesięcy znowu widzę nawrót. Myśle, że mam go od dawna. Cztery lata temu miałam wrzód pomiędzy pośladkami, dwa lata temu mi tak zatkało zatoki, że chciałam sobie pół twarzy wyciąć (wtedy byłam nieświadoma, dopiero teraz zaczynam coś kumać o sobie). Pomogłam sobie wtedy przy zatokach psikanym srebrem w nos i parówką z olejkiem z oregano. Będę zażywać zioła od zielarza, zrobie tak jak mi każe, nadal będę pic 4 szklanki, suple, które zalecił zielarz również ma pepsi i uważam, że są najwyżej jakości („przestudiowalam” już wiele firm) wiec się uparłam u zielarza, że będę je brać. Sam przyznał nawet ze maca z thisisbio jest dobrym produktem. Jeśli chodzi o dietę to nie będę jej zażywać na pewno, póki co objadam się warzywami i grejpfrutami, cieciorka, jajkami i rybami (nie codziennie). Coś robiłam/robię zle. Wierze ze ciało może się samo wyleczyć jeśli dam mu odpowiedni pokarm i wszystko poprawnie połączę ale na razie nie wiem czy umiem sama to zrobić :/
Na wikipedii jest taki oto cytat: „Kwaśniewski twierdził, że dietą alternatywną wobec propagowanej przez niego diety ubogowęglowodanowej i wysokotłuszczowej ma być wysokowęglowodanowa i ubogotłuszczowa dieta japońska, w której proporcje między białkiem, tłuszczem, a węglowodanami są odwrotnością diety optymalnej i wynoszą B:T:W 1:0,5:3,5. Uważał, że dietę japońską powinny stosować osoby, które z różnych względów nie chcą lub nie mogą spożywać dużej ilości tłuszczu. Był zwolennikiem zasady „nie mieszania paliw”, czyli węglowodanów z tłuszczami w żywieniu człowieka.”
Nie jest podany przypis. A i ja nie znam jego literatury. Myślę, że spokojnie możesz się podeprzeć tym argumentem w rozmowie z zielarzem.
Jeśli chodzi o gronkowca, to w sumie nie jest jednoznaczne, że on żywi się węglowodanami. Są jakieś tam dane, że jednak też białkiem. Dodatkowo może on występować w parze z innymi pasożytami. Np. razem z candidą niejako wzajemnie się chroniąc. Myślę zatem, że możesz zastosować dietę antycandida opisaną w dzisiejszym artykule:
https://www.pepsieliot.com/czego-lekarz-nie-powie/16762/dietetyczny-protokol-likwidacji-przerostu-candida-i-przywracania-zdrowia-w-ogole.html
Przywołujesz badania z lat 2000,czy możesz je zaktualizować na czasy bieżące? Mamy rok 2020…
Rili?
Pepsi, skończyłam zażywać Twoje foliany i zrobiłam badania. Homocysteina się zwiększyła z 10,9 na 13,6 umol/l , trojglicerydy też się zwiększyły z 1,0 na 1,12 mmol/l a cholesterol spadł z 6,8 na 5,59 mmol/l . Co to oznacza i co robić? Dziekuję za odpowiedź i pozdrawiam
Homocysteina jest przede wszystkim zależna od B12, B6 i B9, jeśli nie spadła po folianach, należy jeszcze wziąć B6 i B12. Badałaś może poziom B12 i folianów.
Tak, są w normie! Caly czas suplementowałam B complexem. Co robić też ze wzrostem trójglicerdydów?
Ile wynosi B12? Trójglicerydy większe niż cholesterol całkowity? Omega 3 TiB 1 po śniadaniu. Jaki masz cukier i insulinę na czczo?
Insulina na czczo – 8,71 uu/ml; glukoza – 4,8 mmol/l ; B12 – 440 pg/ml; kwas foliowy – 7,5 ng/ml; Tak właśnie trójglicerydy i homocysteina poszły w górę po folianach a cholesterol spadł na 5,5 ale oczywiście nie jest większy od trójglicerydów. Dlaczego i co robić ? Omega 3 (Twoje) brałam już dość długo.
Niskie foliany wciąż, jaki jest zakres Labu, bo różne są jednostki, tak jak np glukozy
Na Twoją prośbę podaję zakresy: B12 – 440 pg/ml (zakres 197 – 771); kwas foliowy – 7,5 ng/ml (zakres 3,1 – 17,5) Insulina na czczo – 8,71 uu/ml (zakres 2,6 – 24,9); glukoza – 4,99 mmol/l (3,9 – 5,5) ; podsumowując: trójglicerydy 1,12mmol/l (zakres
Stąd ta wysoka homocysteina, nadal niski kwas foliowy , dość wysoka insulina na czczo. Bierz 2 kapsułki Fiolianów obok Greens & Fruits TiB 1 tabletka i badanie za 2 miesiące.
dziękuję i pozdrawiam