fbpx
Pepsieliot
Możesz się śmiać, ale i tak za kilka godzin
zmienisz swoje życie...
219 658 411
68 online
46 326 VIPy

Kredyt, schyłek miłości, deprecha, dół, załamka. Co zrobić, żeby życie wróciło do normy?

Dzisiaj odpowiemy na komentarz i zastanowimy się, jak uwolnić się od depresji nieirracjonalnej, czyli z bardzo konkretnego powodu: A co zrobić, gdy dopada człowieka szaleństwo bo jest uwalony kredytem, pieprzy mu się małżeństwo, nagle kasy brak? Było dobrze, ale się wybyło i jest mega lęk i deprecha na tym tle.

Jak jest teraz?

Mizeria energetyczna. Mizeria energii pieniądza i więzi. W małżeństwie (pomijając Hollywood) zwykle bywa dość wesoło, gdy finansowo też jest wesoło. Gdy małżeństwo bierze kredyt na konsumpcję (mieszkanie to konsumpcja) na 30 lat, oznacza to, że małżeństwo nie stąpa po Ziemi. Małżeństwo buja w przestworzach. Nikt nie wie jakie będą przepływy finansowe za 3 lata, a co tu mówić o ćwierćwieczu. Taką depresję i smutek bardzo łatwo sobie zapewnić. Gdy nie masz za co zapłacić raty kredytu, małżeństwo zwykle nie jednoczy się w problemie, tylko zaczyna się nawzajem obwiniać. Matrix karmi się lękami, więc z łatwością je produkujesz nawet gdy świeci słońce, a w takiej sytuacji, wręcz migiem zaczynasz się trząść i popadać w neurozę. No i jest deprecha, ale są też powody.

Droga

Wydaje się logiczne, że usunięcie powodów uwolni Cię od lęków i depresji. Nie mówię Ci, że nie jest to możliwe. Bycie szczęśliwym nie jest celem, tylko drogą. Jeśli na pytanie „czego oczekujesz od życia?” odpowiadasz, że chcesz być szczęśliwa, to znak, że być może nie czujesz bluesa. Dlaczego? Ano dlatego, że skupiasz się na mechanizmie „chcenia”, nie na esencji, czyli drodze do szczęścia. A przecież sama droga już jest działaniem i już jest Twoim szczęściem teraz.

Niedźwiedź raz

Gdy pojawiają się te lęki, smutki, zamartwianie się, czyli przykre emocje, Twoje ciało sądzi, że zostało napadnięte przez niedźwiedzia. Mobilizuje się więc albo do walki, albo do ucieczki. W jednej chwili możesz zrobić się lżejsza, gotowa do skoku, gdy popuszczą zwieracze. Rosną hormony stresu, żebyś miała więcej energii. Gdy jakoś uda Ci się sprawa z  niedźwiedziem, nastąpi błogi stan rozluźnienia, uczta, tańce szamańskie w wiosce. Jednym słowem relaks, fale alfa, dziecięca beztroska. Cała akcja okazuje się dla Ciebie ożywcza. Jednak permanentny (przez ćwierćwiecze?) lęk i smutek z przyczyny raty kredytu, wynikajacy z tego rozpad związku, to rzeczy dla ciała zbyt trudne, ciało nie rozumie tego „niedźwiedzia”. Ciało zaczyna chorować.

Niedźwiedź dwa

Trzeba stawić czoła problemom. Wcale nie poprzez walkę z nimi, ale najpierw trzeba się poddać. A więc poddanie, akceptacja sytuacji.

Znajomy z czasów licealnych cierpiał na depresję. Był cieniem siebie. Miał problemy ze snem, a kiedy już zasnął, śniły mu się koszmary. Szczególnie jeden straszny i powracający, w którym gonił go ogromny niedźwiedź. Budził się przerażony i zlany potem. Często rozmawialiśmy o tym śnie.

Któregoś dnia poradziłam mu, żeby przestał biec (w końcu to tylko sen) i dał się pożreć. Gdy kolejny raz przyśniła mu się gnająca bestia, zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. Niedźwiedź odwrócił się i sam zaczął uciekać.

Ten sen zmienił wiele w życiu niedźwiedzia:). Symboliczny moment poddania się temu, co przychodzi, zaowocował. Znajomy stawił czoła wytworom swojego ego, które nakazywało mu wiecznie się czegoś bać.

Na marginesie, okazało się, że uciekał przed własną … matką.

Bo sprawy z matkami trzeba mieć załatwione. Matki jakie by nie były zawsze stanowią łącznik nas z Ziemią. Z matkami trzeba mieć sprawy załatwione. W tym z niedźwiedzicami.

Lawina

Tym właśnie jest myśl, która wychodzi z głowy, z programu ego i staje się emocją pochodzącą z ciała.

Dobra myśl i myśl zła (następnie potok myśli złych) to kierunkowskazy dla energii, którą do siebie i od siebie kierujesz.

Czasem jedna rzecz, jedno krzywe spojrzenie osoby z tramwaju sprawia, że masz ochotę się zabunkrować, nie ważne jak dobry miałaś chwilę temu nastrój.

Nad myślami można zapanować uważnością. Gdy zostaniesz obserwatorem własnych myśli, nie dasz się wkręcić w pułapki ego. Nie podążysz za złą myślą. Nie spotkasz „złego oka” w tramwaju, gdyż spotykasz w swoim świecie, tych z którymi rezonujesz.

Pepsi pisała niedawno: zawsze polegaj tylko na szczęśliwym usposobieniu umysłu.

Polegaj tylko na szczęśliwym usposobieniu umysłu. Nie idź w złe myśli, obserwuj je tylko. Nie rób sobie wyrzutów, że się teraz boisz raty, że cierpisz z powodu utraty miłości. Nie wmawiaj też sobie, że jest inaczej. Wejdź w ten smutek, przyglądnij się sobie smutnej, wystraszonej, zdesperowanej.

Co czujesz?

Jesteś wzruszona, współczujesz, kochasz siebie? Współczujesz i kochasz swojego męża sercem? Nie ważne, że on również nie potrafi udźwignąć stresu finansowego, że być może jest niesprawiedliwy. Że nie ma w nim energii, że przecieka.

Lustro

Dlaczego jesteś w dole, w depresce, w lęku? Dzieje się tak, ponieważ otaczająca Cię rzeczywistość jest Twoim lustrem. Teraz przerabiasz dokładnie własny program komputerowy. Takie są Twoje myśli, takich spotykasz ludzi, z takimi rzeczami rezonujesz. Czyli z niskimi wibracjami. Gdy uda Ci się zacząć wibrować wyżej, chociaż osiągnąć równowagę odbicie w lustrze też się zmieni. Może to brzmi dla Ciebie infantylnie, albo najzwyczajniej bez sensu, ale tak właśnie jest. Poglądowo: Janek i Heniek jadą nad morze na dwa tygodnie, dokładnie w tym samym terminie. Janek po powrocie będzie z rozrzewnieniem wspominał swój urlop, nawet to, że ulewa złapała go na plaży. Henryk powie, że koszmar, lepiej było zostać w domu, grilla zrobić, odpocząć zamiast: same straty. I rzeczywiście, słońce, wiatr, szum morza, Jankowi nagle otwarły się czakry, energia kosmosu popłynęła strumieniem, stan zero, Janek rozwiązał problem, nad którym głowił się od dawna. Problemy rozwiązuje się w stanie zero. Heniek od słońca, wiatru, i szumu morza dostał febry z powodu lekkiego udaru. Przyjechał zdołowany, wyjechał w jeszcze gorszym stanie. W pociągu spotkał zgorzkniałego człowieka, który ukradł mu laptopa. Zero stanu zero.

Klucz

Musisz stanąć twarzą w twarz ze swoim niedźwiedziem, wywołać energetyczną lawinę, zmieniając konstrukty umysłowe.

Trudno w stanach depresyjnych spowodowanych konkretami egzystencjalnymi zamienić egotyczne myśli straszące, w stan zero, a następnie wyższe wibracje. Wydaje się to prawie niemożliwe. Jednak są na to sposoby: Stworzyć takie warunki, żeby myśli same zaczęły się rwać. Zajęcie myśli czymś innym: kreacją, twórczością.

Bieganie, czyli mimowolna medytacja aktywna

Być może pomoże Ci bieganie.

Wystarcza para sportowych butów i zmęczenie. Monotonia kroków, mimowolne masowanie hary (czakra 5 cm poniżej pępka) czakry życia, która otwiera się podczas biegania.

Rześkość poranka, spokój miasta nocą, albo zgiełk siłowni. Moment kiedy odrywasz się od ziemi, a Twoje myśli znikają tak szybko jak przychodzą. Energia przepływa przez Ciebie. Biegniesz i liczy się tylko to, że biegniesz, z każdym uderzeniem nóg o ziemię odchodzą problemy finansowe, problemy z mężem. Do tego Twoje ciało wytwarza endorfiny. Czasem bieganie zmienia życie.

Kreacja, czyli mimowolne wygaśnięcie nieszczęśliwego usposobienia ego/umysłu

Zacznij prowadzić bloga, albo napisz książkę. Jednym słowem kreuj, zacznij tworzyć słowem.

Możesz zapełniać kartki papieru wytworami swojej fantazji, ale możesz też spisywać myśli, sny, robić listy, tworzyć przepisy, zbierać swoją wiedzę, albo cokolwiek, co przychodzi Ci łatwo. Pisanie zmusza kreatywną część Ciebie do ciągłego skupienia, którego nie rozproszą myśli o problemach i jest lekarstwem na depresję.

Wysokie wibracje

Gdy zaczniesz wyżej/wysoko wibrować, nie będziesz już w stanie odbierać fal niskich wibracji strachu, lęku, zamartwiania się. Wszechświat zawsze wysyłał w Twoim kierunku fajne propozycje i pozytywne zbiegi okoliczności, super ludzi, ale Ty nie byłaś w stanie tych fal odebrać. Ty odbierałaś tylko niskie częstotliwości. Tylko RMF Max. Im więcej czasu poświęcisz na bieganie i pisanie, tym szybciej wyjdziesz z depresji, a sytuacja materialna i miłosna odmieni się diametralnie. Za to ręczę.

uściski!:)


Emanuela Urtica, pisarka, oldschoolowy hodowca roślin, podróżniczka, żyjąca w zgodzie z naturą, roślinożerna. Z misją dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami.


Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Może rzuć też gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym  Wellness Sklep


Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.


(Visited 8 843 times, 1 visits today)

Komentarze

  1. avatar Izzy 9 maja 2017 o 11:13

    Wspaniały artykuł. Dziękuję za ten post, dziękuję Ci Pepsi za to, że jesteś, że stworzyłaś ten blog, że uratowałaś mnie :* :* :*

    1. avatar Emanuela Urtica 9 maja 2017 o 12:36

      Uściski i serduszka. <3

  2. avatar Graża 9 maja 2017 o 11:16

    czy stepowanie podobnie jak bieganie powoduje masowanie hary?

    1. avatar Emanuela Urtica 9 maja 2017 o 12:47

      To zależy. Biegając masujesz harę, ponieważ Twój naturalny oddech pogłębia się i ożywia to centrum energii medytacyjnej jakim jest hara. Czy przy stepowaniu oddech jest na tyle równomierny? Cały urok, cała moc stanu alfa, w którym znajdujesz się biegając polega na tym, że Twoje myśli się rwą. Coś przepływa przez Twoją głowę, zaraz znika i nie wiesz o czym myślałaś, ale to nieistotne. To dzieje się samoczynnie. Nie skupiasz się na ruchach nóg, bo są automatyczne, nie skupiasz się na oddechu, bo to Twój najważniejszy, intuicyjny mechanizm, nie skupiasz się na niczym i właściwie to tak, jakbyś rozpłynęła się w energii, która Cię otacza. Jeśli tak właśnie działa na Ciebie stepowanie, to jest ono masażem hary. Musisz to sprawdzić. 🙂
      Swoją drogą, daj znać!

  3. avatar grzegorzadam 9 maja 2017 o 12:30

    Któregoś dnia poradziłam mu, żeby przestał biec (w końcu to tylko sen) i dał się pożreć.
    Gdy kolejny raz przyśniła mu się gnająca bestia, zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. Niedźwiedź odwrócił się i sam zaczął uciekać.”

    Hmm..

    1. avatar Aśka 9 maja 2017 o 13:05

      Miałam kiedyś bardzo podobny sen, ale uciekałam przed zamaskowanym motocyklistą. Za którymś razem z kolei nie uciekłam i stawiłam mu czoło, to się po prostu rozpłyną w powietrzu. Sen już potem nigdy nie wracał. Coś to musiało znaczyć….

      1. avatar Emanuela Urtica 9 maja 2017 o 13:13

        Takie sny często oznaczają jakiś konkretny lęk, często osobę. To sposób podświadomości żeby nas szturchnąć i dać znać, że coś jest na rzeczy. Często zdarza się, że kiedy tak jak w przypadku snu o niedźwiedziu stawimy lękowi czoła, albo zrozumiemy o czym był sen, coś zmienia się też w „rzeczywistości”, zapala się iskierka, której potrzeba, żeby otworzyć się na energię i dopuścić ją do siebie, albo wręcz przeciwnie – odsunąć.

        1. avatar Aśka 9 maja 2017 o 13:31

          To by się zgadzało. Tamte czasy, jak z resztą prawie każde inne, wypełniały mi różne negatywne emocje i relacje. Musiało się coś wtedy zmienić, skoro już do mnie więcej ten sen nie wracał. Przynajmniej nie ten konkretny.

        2. avatar karelitta 9 maja 2017 o 13:41

          Ale jak pamiętać o tym we śnie? Wtedy nie jesteśmy świadomi życia…

          1. avatar Emanuela Urtica 9 maja 2017 o 13:47

            Czasem we śnie uzmysławiasz sobie, że to sen. Czasem na chwilę, czasem na dłużej, to już kwestia stopnia otwartości. Niektórzy potrafią śnić całkiem świadomie – manipulować snami tak, żeby działo się w nich to co chcą. 😉

          2. avatar Aśka 10 maja 2017 o 06:17

            Nie dalej jak tydzień temu miałam świadomy sen przez całą(!) noc. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Wcześniej tylko chwilowe przebłyski, po których szybko się wybudzałam. Czy to też coś może znaczyć…? Tak na marginesie, taki świadomy sen to niesamowita sprawa.

          3. avatar Jarmush 10 maja 2017 o 07:24

            to nie ma znaczenia czy śpimy, czy nie, czy „świadomie”, czy nie i tak jesteśmy we śnie, póki nie obudzimy się naprawdę, czyli póki nie ucichnie ego
            Tak naprawdę sen bez snów, ten głęboki, jest tym o co chodzi, wtedy jesteśmy oświeceni

          4. avatar karelitta 10 maja 2017 o 07:28

            Ja zawsze o tym zapominam…. wtedy nie ma już tego świata, jest tylko ten, w którym śnię, żyję na nim tak, jak na Ziemi… jest całkowicie oczywisty i normalny…

          5. avatar Jarmush 10 maja 2017 o 12:23

            sen to jawa, a jawa to sen, budzenie dotyczy jednego i drugiego

      2. avatar grzegorzadam 9 maja 2017 o 13:14

        Byłem dzieckiem gonił mnie we śnie wielki knur, miał z 5 m wysokości..
        Jak uciekałem do piwnicy, tam się klinował głupek 😉
        Samo przeszło.

      3. avatar Tara 25 listopada 2017 o 19:19

        Ja przez większość dzieciństwa uciekałam tak przed pociągiem. Szłam torami, nagle słyszałam pociąg. Schodziłam z torów, idąc w łąki, a on… za mną. Uciekałam, uciekałam, a on był tuż za plecami.. Budziłam się w ostatnim momencie, z krzykiem. Ktoś mi poradził, żebym weszła we śnie do jeziora i popłynęła.. Wiecie już, co się stało 🙂 Wjechał za mną, zabulgotał i .. utonął 😀 To był ostatni sen z pociągiem. Uf.

  4. avatar Ania 9 maja 2017 o 16:11

    No dobrze kochani, tez czesto uciekam we snie przed roznymi stworami, a nawet diablami. Wiem ze to moja matka bo od zawsze bylo cos nie tak miedzy nami. Chciala syna a urodzila mnie dlatego wylewala na mnie swoje frustracje. Kiedy urodzil sie brat poszlam w uczuciowa odstawke zupelnie, nie to zeby nie zajmowala sie mna, poprostu nie lubila mnie nigdy. W koncu zachorowalam na chorobe psychosmatyczna i nie mogac zniesc sytuacji wyporwadzilam sie z domu, Kontakt z mama mam jako taki, bez wrogosci i napiec, poprostu nie mamy o czym rozmawiac i jakos nam owa rozmowa nie wychodzi. Jak pokonac niedzwiedzice zatem zeby sie naprawic psychicznie i fizycznie ?
    PS od biegania bola mnie kolana 😛 sero , noooo nie moge :/

    1. avatar Emanuela Urtica 11 maja 2017 o 08:50

      Matka temat rzeka i temat istotny, będziemy o tym pisać. Zamiast biegania basen, nie obciąży kolan, lekkie asany z jogi (dobry jogin dopasuje odpowiednie konfiguracje), rekreacyjny spacer (nawet z „kijkami” coby więcej partii ciała pracowało). 🙂 moc uścisków!

  5. avatar Madzia 9 maja 2017 o 17:04

    Myślę ze pływanie i pisanie tez może być ??? Uwielbiam pływać bardzo dobrze to na mnie działa …..cudny wpis inspirujący kocham was tu wszystkich ,nie nudza was te wyznania tak tak do ciebie pepsi i do Emanueli to pisze lovciam ……

    1. avatar Jarmush 9 maja 2017 o 17:35

      lovciamy2 nie nudzą, wręcz przeciwnie

  6. avatar Maggie 9 maja 2017 o 18:10

    Apropo pisania to kojarzę historie o autorce harrego Pottera, ona właśnie tak wyszła z depresji – zaczęła pisać, być kreatywna i jej się udalo;) a już chciała popełnić samobójstwo! Także kreacja jak najbardziej;)
    Ale w ogóle wydaje mi się ze w życiu bardzo ważne jest aby odnaleźć swojego „konika”, cos co lubisz najbardziej na świecie i się temu poddać. . Mieć cel i pasje, bez tego życie jest jałowe. ..dobrze mowie??:)

    1. avatar Jarmush 9 maja 2017 o 18:25

      cel nie tak ważny, jak być w trakcie swojej pasji

  7. avatar agga 9 maja 2017 o 20:15

    Prowadzenie bloga tez tak na mnie działa, jak tworze wpis na konkretny temat, wybieram zdjęcia, obmyślam wszystko, to nie wiem, kiedy mijają 2 godziny, albo i 3, a ja się w tym całkiem zanurzam i nie myślę o niczym innym, to chyba o to chodzi. Kiedyś, planując budowę domu, przez chyba rok rysowałam, przerabialam projekt pod swoje potrzeby, rozrysowywałam w powiększeniu, czułam się cudownie przy tym, to było wtedy czymś w rodzaju pasji właśnie. I ten dom zbudowany jest, a ja w nim mieszkam, więc jakby realizacja też nastąpiła, choć ten okres tworzenia i przerabiania wizji byl przyjemnością sam w sobie, a ja nadal lubię analizować projekty i przerabiać je w głowie, już całkiem „bezinteresownie”, hobby takie;)
    A ze snami rzeczywiście czasami mi się zdarza, że wiem, że śnię, i reżyseruję swój sen, ale nie zawsze tak jest, niestety… Ale kiedy pierwszy raz mi się to zdarzyło, to byłam niesamowicie zdziwiona tym faktem, nie przypuszczałam, że można kontrolować swoje sny!
    Emanuela, jak fajnie, że tu jesteś!

  8. avatar Bio pomidore 9 maja 2017 o 20:46

    A mi się często śniło że wpadam do stawu. Budziła się jak lecialam a lecialam długo lub gdy uderzalam w wodę. Nie wiem co to znaczyło? Moja mała siostra utopila się zanim ja byłam w planach.

    1. avatar Emanuela Urtica 10 maja 2017 o 17:22

      Woda w snach to zawsze bardzo ciekawa sprawa! Najlepszą ścieżką interpretacji jest chyba woda jako podświadomość i ja od tego bym wychodziła. Jung uważał natomiast, że woda w snach oznacza żeńską energię (ja poszłabym w interpretacji dalej i powiedziała, że ciało bolesne kobiet), może też oznaczać poczucie bycia w cieniu wspomnienia siostry, albo przelany na Ciebie lęk rodziców związany z w.w. Wszystko zależy od Twojej sytuacji i – powiedzmy – głębi duchowej, nie ma jednej trafnej interpretacji snów, są tylko tropy. Buźka 😉

    2. avatar yellowfin38 11 maja 2017 o 19:37

      Droga Bio Pomidore, według mnie proces tej straty (Twojej Siostry) nie został przepracowany i zamknięty w Rodzinie. Dlatego też ta energia przodka przeszła na Ciebie… Projekcja Twojej podświadomości „wpadanie do stawu” wyraźnie o tym mówi. Sam symbol wody nie ma tu znaczenia (bo woda jest symbolem życia, stanu zero, stanu alpha; wynikowe z wód płodowych), istotne jest to „wpadanie” do stawu…powinniście o tym porozmawiać…. <3

      ps. dla Kochanych czytelniczek przy okazji tematu depresji, wysokiego napięcia i co Cię może z niej "wyprowadzić" to właśnie woda: zafunduj sobie nurkowanie w basenie ca 2x w tygodniu, a zobaczysz jak układ nerwowy i świadomość zaczną rosnąć w siłę 🙂 …to nasze korzenie biologiczne i ma to związek ze stanem idealnym naszego bytu w wodach płodowych <3

    3. avatar Paduma 28 listopada 2019 o 19:50

      A może to ty jesteś swoją siostrą? Jej dusza wcieliła się w twoje ciało..? Stąd te sny o wodzie, czyli traumatyczne wspomnienia..?

  9. avatar Margo 10 maja 2017 o 05:05

    Emanuelo, jesteś jak bomba doładowująca pozytywną energią, że nawet już nie martwię się o moje borówki w ogrodzie, może jednak, mimo tak mroźnego poranka, przetrwają. Widzę, że im mniej się przejmuję, tym jakimś dziwnym trafem wszystko rozwiązuje się samo. Kocham Was.

    1. avatar Emanuela Urtica 10 maja 2017 o 16:12

      Nawet pod śniegiem Ci wyrosną z takim podejściem! Serduszka. <3

  10. avatar jagatoja 10 maja 2017 o 10:21

    „Bo sprawy z matkami trzeba mieć załatwione. Matki jakie by nie były zawsze stanowią łącznik nas z Ziemią. ” no to jest grubszy temat, Nelly ma kilka ciekawych treści na ten temat włącznie z odwoływaniem wszelkich paskudnie smutnie brzmiących słów. Z założenia roli Matka powinna kochać bezkresnie, szanować, odżywiać, chronić, inspirować do odkrywania cudowności świata i pozwalać na piękny rozwój. W praktyce wychodzi różnie, poczucie odrzucenia i niesprawiedliwości, zbyt mała dawka uwagi i miłości ciągnie się dłuuugo za dużym człowiekiem. Deprechy, doły, nieudany związek i kolejne równie lub bardziej nieudane… powielanie schematu i przyciąganie jeszcze większej kiepskości.
    Jedna szkoła – poleca grzebanie w środku i ukochanie wewnętrznego dziecka, pustkę należy wypełnić miłością aby móc miłość dać. Z drugiej – metoda niebabrania się w przeszłości, swobodnego przepływu myślo-chmurek, bycia teraz i tu oraz dostrzegania cząstki boskości w nieuważnych, miotających się w matrixie matkach, często uwikłanych w felerne relacje, kredyty itp… matka często odbija się czkawką albo niedźwiedziem gnającym w oparach snu. Jakkolwiek pozostaje otrzepać się z liści i ruszyć.

  11. avatar Bio pomidore 10 maja 2017 o 13:02

    Temat Matka to grubsza sprawa. Może Pepsi i Emanula napiszecie co nie co o tym ?? Słuchałam trochę Neli na te matczyne tematy ale ciężko to ogarnac
    Owocki.

    1. avatar Emanuela Urtica 10 maja 2017 o 16:14

      Senkju serdecznie za inspirację Pomidorku. 🙂 Uściski.

  12. avatar Yoasia71 11 maja 2017 o 07:53

    hejka
    ja też o „tej „matce…..bo chyba (a coś mi mówi że napweno;-) jak ten kolega na to wpadł że to problem z matką .,…
    ja uciekłam ……dzisiaj domniemuję że być może? kto wie ? też z tego powodu…..
    czasami to potrafi tak człowieka wk….ostatnio eskalowało przed wielkanocą …..jaka to beznadziejna jestem i dzieciakom ( już dorosłym dziś) polskich tradycji nie przekazałam…..(co jest nieprawdą),choć na obczyźnie nie jest łatwo……
    anyway słucham Nelly ale jakoś……nie działa
    mam stosunek obojętny jak do każdego człowieka , przemyślałam jej życie i wiem że nie potrafiła inaczej;zero ookazywania uczuć w realcjach naszych (bo to ja mam niby wiedzieć że ona tak naprawdę mnie kocha….)ale to wszystko to niemal kicior wporównaniu z tym że ja swoje dzieci też tak wychowałam i żałuję tego ogromnie….
    ale czasu cofnąć się nie da….żałuję ogromnie ……nie tak miało być….zbyt późno wszystko zrozumiałam,moje stosunki z córkami są d

    ścisk

    1. avatar Emanuela Urtica 11 maja 2017 o 09:10

      Odpowiedź przyszła sama. Dopatrzył się pewnej analogii działania w jego relacjach z matką (będącą główną przyczyną jego depresji), a swoimi snami (nie tylko tymi o niedźwiedziu zresztą), kiedy zamiast uciekać, walczyć z tym co się działo, zaczął poddawać się temu (nie chodzi o poddanie się = załamka, wręcz przeciwnie, poddanie się jako odsunięcie się od sprawy, spojrzenie niedźwiedziowi w oczyska bez oczekiwań, podejrzeń, złości) i zrozumiał, że wszystko co go męczy sprowadza się do problemów z matką.

      Nie cofniesz czasu, ale nie ma sensu rozdrapywać z tego powodu przeszłości. Skup się na tym co jest tu i teraz, także na swoich dzieciach, bo nigdy nie jest za późno na odbudowanie relacji. Spójrz na to jaka jesteś z pozycji obserwatora, traktuj to jakby Ci się przyśniło, nie analizuj w nieskończoność, nie analizuj wcale. Zobaczysz, odcinając się od złych emocji, niskich wibracji, przyciągniesz do siebie to co najlepsze, a te sprawy wyprostują się same.

  13. avatar Agata 11 maja 2017 o 07:55

    Cudowny wpis i cudna para autorek.
    Powiedzcie, jaka jest jedna najlepsza i najważniejsza rzecz, którą może zrobić dla siebie osoba, która nie daje rady wprowadzać w życie wszystkich Waszych wspaniałych wskazówek.
    Jest sobie taka wykończona paniusia, jak ja, w stresie od jakichś 40 lat, od 18 lat – w gigantycznym i permanentnym stresie, nie może biegać, bo nawet podskoczyć nie może – inaczej ciało, głowa kortyzol reagują jak na stado niedźwiedzi. Pańcia ta czuje doskonale, że wyczerpała maksymalnie swoje ciało, nie umie go odpoczywać, finansowo totalnie źle wibruje, towarzysko, rodzinnie i miłośnie posucha, brzydnie i starzeje się w oczach – czyli wypisz wymaluj najlepsza uczennica matrixu. Czy jest jeden najważniejszy krok, co taka osłabiona osoba może codziennie przez chwilę robić, co doda choć trochę sił, aby zrobić następne kroki? Jedna najlepsza i najważniejsza rzecz.
    Lovsy <3

  14. avatar Yoasia71 11 maja 2017 o 13:39

    helloł
    dzięki za szbką odpowiedź
    namaste

  15. avatar Sylwia 2 lipca 2017 o 18:20

    Mnie tam na szczęście nic nie goni w snach, ale bardzo udany artykuł: -) wogóle to ostatnio nie pamiętam snów. Chyba taki etap…ale jakoś mi z tym lżej bo czasem snym potrafią być męczące i zaprzatac niepotrzebnie głowę w ciąg u dnia;-)

  16. avatar Ane 10 listopada 2017 o 22:22

    Pepsi, wertuje i przeszukuej Twoj blog, ktorzy dla mnie jest codziennościa, wspaniałą lekturą I świetnym drogowskazem. Tym razem szukam wsparcia dla mojego męża. Widzę jak matrix go wysysa, jak ciągły lek unieruchamia gdzieś na dole i odbiera ogromną cześć codziennych radości. Problemy ze snem, nerwowość, przybieranie na wadze, wino na odstresowanie, niby taka codzienność każdego z nas ale bardzo chciałabym mu pomóc. Sprawa jest prosta wręcz banalna dziecko, kredyt, odrobine słabsza sytuacja finansowa ale szczerze wszystko jest ok, naprawdę nie dzieje się żadna tragedia. Kredyt sie spłaca, niczego nam nie brakuje, dzieciak taka słodycz że aż mozna chrupać, miedzy nami po 14 latach wciąż jest mega uczucie i mnóstwo takiego szacunku, zrozumienia. Widzę że u mnie coś sie zmieniło, z dołka na sinusoidę, jasne mam chwile zwątpienia ego szaleje jak na speedzie i to cały czas , ale jakoś potrafię z tego wychodzić, a nawet jak sie to dzieje to wiem że to ego i ze minie. Pierwszy raz w życiu nie przeraża mnie jesień, brak słońca i deszcz. Przecież mamy jesień, zawsze taka jest:) mam tysiące strachów niezałatwione sprawy ze sobą, matką, wagą, jedzeniem, próbą samobójczą, ale wiem że to strachy a nie moja rzeczywistości. A on…. Widze jak się meczy, jak nie moze spać, jak przed snem daży do zmęczenia żeby nie zostać ze sobą na chwile. Próbuje coś nieudolnie cytować, mowić o akceptacji, ego, strachu itp, ale brzmię jak walnięta 😉 nie potrafię powiedzieć tego co czuje i nie wiem jak wytłumaczyć. Bardzo chce mu pomóc.

    1. avatar Jarmush 11 listopada 2017 o 00:14

      on jest zwierciadłem Ciebie, nie bylibyście się spotkali, gdyby nie to, że rezonujecie ze sobą. Zmieniać można tylko siebie. To co się z nim dzieje powinno zostać zaakceptowane.Nic nie zrobisz na siłę. Pokaż, że to działa, wibruj wciąż wyżej, ściągaj jak najlepsze sytuacje dzięki temu, a i on podniesie swoje wibracje, bo inaczej nie mógłby dalej z Tobą być. Tak to działa. Wymiksowałby się jakoś, pod byle pretekstem.

      1. avatar Ane 12 listopada 2017 o 18:44

        Dziękuje <3

    2. avatar grzegorzadam 11 listopada 2017 o 08:36

      ZAdajcie sobie magnezu im witaminy D, A.

      1. avatar Ane 12 listopada 2017 o 18:45

        Grzegorz tak zrobię, a powiedz kawa to rzeczywiście taka masakra zdrowotna, czy wystarczy magnez uzupełnić? Bo 3/4 dziennie to lecą.

        1. avatar grzegorzadam 12 listopada 2017 o 19:50

          Nie przepadam za kawą.

  17. avatar Aneta 26 listopada 2017 o 01:37

    Pepsi, a ja mam sny i mnie to męczy. Przed wypadkiem śmiertelnym mojej bratanicy miałam sen, śnił mi się mój dziadek, który stał w deszczu, było okropnie szaro, lał deszcz, a ja zapłakana. Teraz przed chorobą drugiej bratanicy śniła mi się okropna burza, a raczej huragan. Co mam z tym zrobić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sklep
Dołącz do Strefy VIP
i bądź na bieżąco!

Zarejestruj sięZaloguj się

TOP

Dzień | Tydzień | Miesiąc | Ever
Kategorie

Archiwum