Joł Państwu,
Dzisiaj pokażę inną fizis, też jest to moja facjacka morda, może nawet bardziej moja niż czyjaś.
Przeczytałam na blogu Islenskiego, że świadomie i z premedytacją odstępuje swoje miejsce w wyścigu szczurów i w całości poświęci się temu co najbardziej uwielbia, czyli podróżom, zwiedzaniu świata w sposób minimalistyczny, czyli nosząc swój cały dobytek na plecach. Trochę się martwi czy kiedyś koło czterdziestki nie obudzi się z ręką w nocniku i bolącym zębem i czy będzie go stać na stomatologa, raczej nie, tak sądzi. Zresztą nawet współcześnie jest to dla niego trudna decyzja, bo wyklucza takie rzeczy, jak zatrudnienie się w korporacji, gdyż Islenski właśnie zrobił magisterkę i nie o pracę w truście tutaj się rozchodzi, ale o to spokojne życie w weekendy w kształcie: otwieram wino ze swoją dziewczyną. Jednym słowem za młodzieńczą mieszczańskością, city life może akurat zatęsknić Islenski.
Wielu ludzi jest tak skonstruowanych, że zawsze będą trochę żałowali, że nie są właśnie tam, gdzie ich akurat nie ma, dlatego tak trudno jest osiągnąć wewnętrzną harmonię, spokój i poczucie, że jesteś dokładnie tam gdzie powinieneś. Bo niby gdzie?
Od dłuższego już czasu, a w tym momencie mojego życia wręcz dobitnie wiem i czuję, że przedmiot jest największym gównem i kłamstwem, na które dałam się nabrać. Podobnie mnie nabrano, kiedy jeszcze do niedawna wierzyłam w lekarstwa, medycynę alopatyczną w kształcie: tak dużo poważnych osób nie może się przecież mylić. Najtrudniejszym doświadczeniem wydaje się dla współczesnych ludzi, których spotykam jest pozostawanie sam na sam ze sobą na jawie, bo przez sen jakoś im się to udaje. Potrzebujemy przedmiotów, żeby móc przebywać ze sobą, czyli zagłuszyć w jakiś sposób siebie, bo jesteśmy dla siebie sote nie do wytrzymania. Jeżeli jest to książka, to zwykle nie wyrządzamy sobie wiele krzywdy, a często możemy czerpać nawet korzyści ale jeżeli jest to nieustający szum medialny, ciągłe, często debilne dyskusje w socjalu, za pomocą równoważników zdań, tylko po to, żeby zagłuszyć własne niepozbierane, a niekiedy straszne myśli, to wtedy okradamy się ze swojej mocy. Ożeż. Ludzie, na prawdę muszą mieć zlajkowane nowe statusy na Fejsbuniu? Chcą tego? Przecież to idiotyczne. Wrzucają info, że się ktoś oświadczył im, jak na ogłoszeniach parafialnych, przecież to żenada, blamaż, poruta, latałyby mi po goleniach mrówki ze wstydu. Jacyś znajomi znajomych oglądają ich nudne zdjęcia, a mają w ogóle takie prawo, raz, żeby znęcać się nad innymi zdjęciami swojej progenitury, ale pal sześć, to nie takie ważne, ale czy fizis własnych dzieci jest ich? Mogą sobie nią rozporządzać do woli? Kupili se je? Te fizisy?
Ludziom potrzeba przede wszystkim biegania. Od razu w saganach zrobiłby się porządek. Bo kiedy przebywasz sam na sam ze sobą, zaraz zobaczysz jakim idiotą się stałeś jak ciągle zagłuszałeś siebie.
Jaspis zapytał: dlaczego biegam codziennie? Biegam codziennie bo kiedy biegam całkowicie pozbawiam się przedmiotów, uczę się bez nich żyć. Kiedy idę, podziwiam przyrodę, przystaję, to zupełnie inne wartości niż te kiedy zdobywam biegając. Biegnę i dopiero wtedy czuję się w całości, że niczego już nie potrzebuję, że to wszystko co od życia chcę brać. Biegam codziennie ponad godzinę, a w soboty i niedziele biegam po dwie godziny. Najchętniej biegałabym cztery godziny. Tak mnie bieganie uwalnia.
Bardzo zmieniłam się w ciągu tego ponad roku odkąd poczułam się boginią literatury diarystycznej i zapodaję na tym blogu różne bzdety. Niekiedy komuś się do czegoś przydają, niekiedy tylko objawia się moja ignorancja, ale zwykle mnie samą pewne infa ciekawiły. Obecnie, powiem szczerze nie ciekawi mnie ta rozkmina. I jak czytam tego własnego bloga to mam wrażenie, że stał się tak samo nudny i chujowy jak inne blogi witariańskie bezpłciowych osób, pozbawionych energii i genitaliów. Właściwie został tylko szajbus DR, który ciągle z takim samym zapałem nawija od lat o bananie, ale to trzeba być nim. Chociaż tak na prawdę ideologicznie mam z nim wiele wspólnego, minimalizm, sport i banan, tylko z Freelee nie sypiam na plaży. Nie interesuje mnie witarianizm, po prostu jestem witarianką na 811, tak jak ktoś szamie kotleta, ale się tym za bardzo nie interesuje. Interesuje mnie natomiast człowiek, który we mnie siedzi, to nie oksymoron, człowiek obdarty z przedmiotu. Jaką wartość mam dla siebie sote, wyciągnięta z wody i podana sobie samej na talerzu? Mój hipochondryczny sagan często zmuszał mnie do działań wbrew sobie, dlatego dodatkowo stale musiałam być zabezpieczona niby sprawdzoną informacją, ale to coraz bardziej odchodzi w przeszłość, gdyż najważniejszym sprawdzianem tego czy to co jesz, a przede wszystkim co pijesz, czym oddychasz i ile się ruszasz jest jak się z tym na prawdę czujesz. Czy masz wydolność do biegania i czy życie w związku z tym na prawdę sprawia ci przyjemność teraz. Nie jutro, albo: przedwczoraj było spoko, ale teraz. Oczywiście nawet jak bieganie będzie zajmowało coraz więcej czasu w moim życiu, to i tak sporo go pozostanie na inne rzeczy, czyli twórczość sztambuchową i książkoklety. Zaś pracować w korporacji, tak jak Islenskiemu mi się nie chce, nawet we własnej, zresztą nienawidzę trustów. Kończę tego wpisa bez pointy, może wkrótce dojdę do siebie
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=F2y1-Gtt-J4]
Cze Państwu, wieloobliczowiec peps
Powiązane artykuły
Komentarze
Hej Pepsi , cóż ja nie na temat .
Pisałaś całkiem niedawno o niskim poziomie cholesterolu chyba Grega, dziś oczywiście przez przypadek znalazłam taką informacje cytuje
„Mangan (Mn)
Składnik: wielu tzw. metaloenzymów.
Odpowiada za: niszczenie wolnych rodników, syntezę mocznika, tworzenie tkanki łącznej i kości, funkcje mózgu i trzustki.
Objawy niedoboru: rozmiękczenie kości, zbyt niski poziom cholesterolu, zmniejszenie tolerancji glukozy. ”
Mangan w produktach spożywczych:
– orzechy laskowe i włoskie;
– orzeszki ziemne (choć tych nie polecam-owsianka)i migdały;
– ziarno słonecznika;
– ziarno pełne;
– szpinak, groch, ziemniaki.
-ziarna zbóż
może Ci się przyda bo akurat ten pierwiastek jest mało popularny ( może w tym problem u G.pisze może ) nikt nim sobie głowy nie zawraca, chociaż szpinak u was często króluje w waszym pożywieniu.
Nie znam przyczyny ,ale informacji nigdy za dużo.
pa pozdrawiam
teraz zrobimy badana i się okarże, natomiast on nie przepada za orzechami, w tym sensie, żeby samemu po nie sięgnąć, a w”aśnie może chodzić po prostu o tłuszcz z mananem, dzięki
i jeszcze,Twój blog nie jest nudny
Twój blog jest świetny… codziennie wyczekuje na nowe wpisy :)))
Ajłona thx 🙂
tak, zdecydowanie blog nie jest nudny. natomiast to pozostawanie z samym soba bez zagluszaczy faktycznie jest bardzo wazne i bardzo trudne – wiekszosc ludzi tego nie potrafi… (gdyby potrafili przyslowiowe kozetki psychoanalitykow nie bylyby az tak popularne)
bieganie nie jest oczywiscie jedynym sposobem aczkolwiek bardzo godnym polecenia.
Fajnie, ze poruszylas
Pozdrawiam
anana , mnisi buddyjscy mają na to swoje sposoby, ja tylko mam to bieganie
człowiek sote
http://youtu.be/qCZ4p6w_SSE
ale widać, że im się przedmioty spodobały
Dobry temat, ja od jakiegoś czasu chętnie pozbywam się zbędnych rzeczy, doceniam wolną przestrzeń. Co do facebooka zgadzam się..kretyńskie jest codzienne zmienianie statusu i w ogóle informowanie na „ścianie” o wszystkim?! Nie czaje..
W bieganie wkręciłam się niedawno, wcześniej mnie męczyło, najwyraźniej ciężko było mi się oderwać od rzeczy.
Pozdrawiam:)
Jesteś pokrecona, ale uwielbiam Twojego bloga 🙂 nie jest nudny, jest w nim wiele energi
Kacqa mersi
Świetny wpis! Jest w nim serce i kawałek Ciebie (tak bardziej dosłownie – inaczej w niż w dotychczasowych postach).
Ponieważ rzadko się odzywam (ale czytam namiętnie 🙂 to zbiorczo: gratuluję książki (oczywiście głosowałam), dziękuję za wpis na temat jodu – zaczęłam uzupełniać braki bo myślę, że w moim przypadku to prawdziwa studnia bez dna. W kwestii encyklopedii – jestem częściowo na tak – ja lubię tak rozdzielasz włos na czworo i analizujesz temat we wszystkie strony (w tym te kontrowersyjne) – czyli Encyklopedia Zdrowia wg Pepsi Eliot (w stylu Pepsi Eliot :).
Dziękuję Ci, że jesteś i że ciągle masz siłę i ochotę pisać – dajesz do myślenia a to bezcenne w tych czasach, gdzie słowa pisanego jest nadmiar, a treści zazwyczaj niewiele…
dorota cześć, bardzo thx
A mnie wkurwiają te wasze quady. Śmierdzą, hałasują i niszczą. Taki współczesny debilizm.
uwielbiam się przeprawiać na quadzie, czy autem terenowym, to są jedyne przedmioty, które są mi potrzebne do życia w totalnym, odosobnieniu, a po drugie światli ludzie jeżdżą po terenach do tego przeznaczonych, Film został nakręcony kiedy nie mieliśmy jeszcze swoich kładów i wynajęliśmy je plus możliwość korzystania z prywatnych nieużytków właściciela, i żadnego malkontenta w Twoim typie na terenie prywatnym nie spotkaliśmy, bo nie miał prawa tam przebywać. Właśnie między innymi z tego powodu chcemy wynieść się do Columbii Brytyjskiej w Kanadzie, gdzie nie ma żadnych zakazów i wszędzie możesz się terenowcem czy quadem przeprawić, bo są setki kilometrów szlaków.
Oj Pepsi, tu masz u mnie wielki minus. Wszystkie te głośne pojazdy typu kłady, motorówki i inne małe zapierdalańce wodne, to jeden z najgorszych z istniejących sposobów na zabicie czasu, bo sportem tego nigdy nie nazwę.
Nie jestem wielce aktywną eko-osobą, ale przynajmniej poprzez niekorzystanie z takich hałasujących i śmierdzących pojazdów nie zaśmiecam swojego środowiska naturalnego. Może jestem zbyt kategoryczna, ale zrównuję to z wyrzuceniem peta, papierka, butelki w środku lasu, na polu, na łące, na nieużytku, nie ważne właściwie gdzie, zawsze jest to brak szacunku dla Ziemi.
A poza tym wpis bardzo pouczający, jak zresztą wszystkie Twoje wpisy.
Magdika co mam na to poradzić że uwielbiam na godzinę ugrzęznąć w błocie i jednoczyć się w wyciąganiu, ale na to dodam, ze aby móc to robić sprzątamy lasy i wywozimy setki butelek plastikowych, zasranych papierków, które zostawiają piesi nie zmotoryzowani, a do tego najfajniejszą zabawa jest nie w lesie, tylko w opuszczonych kamieniołomach, więc na prawdę nie wieci o czym mówicie. a że jakiś idiota z rykiem wali przez las, to już właściciele lasów i chłopi mają na to swoje sposoby i rozciągają linki cienkie, które w najlepszym wypadku zrzucają kogoś z quada, a często obcinają głowę, więc mamy za swoje,
a wiesz Peps, ja to tak sobie pitole tylko. Chce zrobic cos radykalnego ze swoim zyciem i musze sobie takie pytanka o caly ten sens zadawać, podważać to, co chce zrobić od każdej strony, by potem nie wyszlo przypadkiem ze coś sobie lekkomyslnie pomyslalem, uwierzylem, i tak już zostalo. Zresztą, taka jest chyba też formuła Twojego bloga- by brać na widelec wszystko, co człowiek już się szczerzy w zachwycie by móc o sobie powiedzieć. Zresztą, w tym newralgicznym momencie to ja mógłbym słuchać i słuchać godzinami jak doroślejsi i bogatsi ode mnie ludzi mówią mi bym podążał za swoimi marzeniami i wypiął się na korporacje. Być może w swoich wątpliwościach zaszedłem ciut za daleko i dlatego miodem na moje uszy jest to co mi piszesz. Wiesz, ja naprawdę taki nie jestem, naprawdę uważam, że korporacje nie są złe.
Ale i tak się na nie wypnę.
dziś sklejam w całość teksty z bloga, dopisze do nich jeszcze coś żeby spójniej było i przed wyjazdem wyśle do wydawnictwa jakiegoś. Też chce być pisarzem. Wątpie żeby jednak zmieniło to fakt, że kiedyś tam kiedyś przyczołgam się do Twojego korpo i marocząc przez obolałe uzębienie będę błagał o parę bananów
Isl każdy kto prowadzi takiego sztambucha przez każdego wpisa staje się na ten moment trochę wymyślony przez siebie, aż do nowego wpisa, kiedy znowu trochę inaczej wygląda. Ja nawinęłam o braku przedmiotu, ale miło też jest mi zaiwaniać na kładzie i niszczyć zieleń, niekonsekwencja, więc rozumiem Cię i nikogo nie trzymam za słowa. Cokolwiek nie powiedzieć to plemię garniturowców to wielka ściema, a świat który proponują jest dobry dla owadów. Wiadomo bowiem, że insekty wielbią i konsumpcję i sprzedaż. Ja tam zawsze się z Tobą bananem podzielę, o ile będę taką paszą dysponować. Fajnie piszesz i masz więcej ode mnie do powiedzenia, co nie jest w końcu takie trudne, wiec się nie ciesz.
Od początku piszesz o witarianiźmie a mówisz, że cię nie interesuje.
Od początku biegasz, a mówisz, że tego nie lubisz.
Od początku krypto-handlujesz na tym blogu, a mówisz, że nienawidzisz korporacji.
Witarianizm, to takie zjawisko na którym każdy chce coś zarobić dla siebie, by następnie zniknąć.
Oksymoron : witarianin altruista
ciekawa wypowiedx Jaspis i pozwolisz, że się wypowiem w tej kwestii w kolejnym wpisie, natomiast jeżeli chodzi o ten antylogizm, to odpowiem odrazu, że mnie nie doryczył nigdy, gdyż jestem egoistką , ktora jednak stara się innych nie krzywdzić, jednak to nie ma nic wspólnego z altruizmem
Widzisz, rozruszałem Cię, przywaliłem trochę.
Od razu Ci się chce coś napisać na blogu 🙂
A tu od pewnego czasu tylko; Ach Pepsi, Och Pepsi, Kocham Cię Pepsi, itp.
Pisz Cola, pisz , nawet z tej Columbii . Czekam z ochotą 🙂
A wracając do meritum, czyli biegania. Kiedyś pisałaś , że jesz teraz więcej orzechów.
Zaciekawiło mnie to. Chodzi o kalorie, czy raczej o cenne składniki odżywcze, potrzebne w związku z większym kilometrażem tygodniowym ? Smarujesz sobie stawy tłuszczykiem ?
Jaspis dokładnie tak, pomyślałam o stawach, ale też widzę że DR nic się nie dzieje, ani Grahamowi, a z pewnością jeszcze więcej się ruszają, a tak mało jedzą tego tłuszczu. Ale też mam ochotę jakieś bardziej stałe ciało zjeść i migdał jakoś bardzo mi odpowiada. Sie zobaczy po wynikach
Po jakich wynikach się zobaczy ? Przecież Ty nie biegasz w zawodach i dla wyników.
A na stawy, to chyba lepsze avocado.Mama chorując na stawy miała przepisywany preparat właśnie z wyciągu z avocado, nazywał się Piascledine.
to znaczy ja na stawy to tylko profilaktyka, bo jak na razie to ja nie wiem że mam coś takiego jak stawy, natomiast miałam na myśli cukier, czy mi aby nie skoczy.. Nigdy też z cukrem nie miałam żadnych kłopotów, ale nie jadłam tony owoców, a jak tak to ściśle nie przekraczałam 10% tłuszczu, właśnie do niedawna, chyba jednak będę się trzymała tych nie przekraczalnych 10-ciu %
to prawda pepsi, mnie juz zaczynasz nudzić, więc coraz rzadziej sie tu pojawiam i nawet nie czytam regularnie każdego kolejnego nowego posta, zbyt dłuuugie ględzenie o prozdrowotnych praktykach działa na mnie nużąco, szczególnie, kiedy nie po drodze mi z danym tematem… strata czasu, który wykorzystuję na to, żeby pobyc sobie z samą soba, bo to uwielbiam najbardziej 🙂 cóż, jestem tylko ciekawa jak długo to jeszcze będziesz ciągła …
mimi dobrze robisz, bo Ty mnie też nudzisz
o, to trafił swój na swego 😀 OK, ciao smęciaro, zyczę lepszej formy podczas sapania, ups. tzn. biegania 😉