Czasem coś pstryknie, coś pęknie i zaczynasz rozumieć, że wszystko to co wydarzyło się w Twoim życiu wpłynęło nie tylko na Twoje ego, ale też bezpośrednio na Ciebie, najprawdziwszą Ciebie. Na to kim i gdzie jesteś, na to, że się rozwijasz i radzisz sobie doskonale, bo najlepiej jak potrafisz. Czasem przeżywasz satori i nawet o tym nie wiesz. Czasem jesteś w tu i teraz i nawet o tym nie wiesz. Czasem wzruszasz się nad książką, stajesz nagle oniemiała widząc zachód słońca za fasadami kamienic, drżysz przez kilka dźwięków piosenki i cała jesteś tańcem.
Jesteś uważna kiedy myjesz naczynia i skupiasz się myślami na tej czynności. Nie jesteś wówczas w przeszłości, przyszłości, na wywiadówce ani w rachunkach. Jesteś w kuchni i okrężnymi ruchami wycierasz patelnię. Dźwięk wody Cię odpręża, rękawiczka uwiera, a opuszki palców zabawnie cierpną. Ćwiczysz bycie uważną i odnotowujesz wszystko w swojej głowie. W tu i teraz jesteś jednak wtedy, kiedy stajesz się myciem naczyń – kuchnią, patelnią, wodą, rękawiczką i opuszkiem palca. Nie musisz się w tym utwierdzać, tak po prostu jest. Ego milczy, a Ty oddychasz. To naturalne i intuicyjne. I myślisz sobie, że nie możesz ruszyć z kolejnego skrzyżowania, że przecież pstryknęło, zaakceptowałaś co było, rozkminiłaś swoje programy i masz to za sobą… A jednak znów stoisz w miejscu.
Ego posługuje się wspomnieniami przeszłości żeby Cię kontrolować, wywoływać w Tobie skrajne emocje, poczucie winy, chęć cofnięcia się w czasie i zrobienia wszystkiego od nowa. To zagrywka, którą prosto przewidzieć. Cofasz się myślami do związku sprzed 10 lat i już wiesz, że zaraz zacznie się najprawdziwszy maraton auto-wypominek jak to mogłaś wszystko zrobić inaczej, jaki on był zły a Ty naiwna i na odwrót, jaka Ty byłaś bezmyślna a on obojętny. Kiedy zaakceptujesz wszystko to co się stało, większość chociaż, a wspomnienia będziesz traktować z czułością taką jakby były katalogiem firan i zasłon (no, czasem może z tkliwością nieco większą, jednak zupełnie nieszkodliwą), ego będzie musiało opracować nowy program i zaktualizować swój system operacyjny.
Myślenie o przyszłości składa się z mechanizmów stokroć bardziej złożonych niż myślenie o przeszłości. Nie znasz przyszłości, więc i spektrum ewentualnych przeżyć, którymi można żonglować, nagle znacznie się poszerza. Możesz być pełna nadziei, że osiągniesz wielki sukces, pełna marzeń o sławie i uwielbieniu, o miłości. To pociągająca wizja – zamiast skupiać się na polerowaniu garów, możesz meblować w głowie własny dom, który nie ma choćby fundamentów. To działa też w drugą stronę. Ego napędza strach przed tym, że nic Ci nie wyjdzie, poczucie bezsensu istnienia, wrażenie, że nigdy nie osiągniesz tego mitycznego oświecenia i wielka gula w gardle rosnąca na myśl o niewiadomym, niepewnym i grząskim. A co jeśli spadną bomby? A jeśli nie spadną? Zakocham się bezgranicznie? Czy szczęście będzie trwać wiecznie? Jaki będzie świat za 30 lat? I tak w kółko i do oporu. Przyszłość sprawia, że pomarańczowe światło jest cały czas zapalone i nie możesz ruszyć, chociaż jesteś gotowa do startu.
Ty jesteś swoją przyszłością. Prawdziwa Ty, niedyktowana strachem, nieszyta grubą nicią, bliska Ziemi, bliska światu, który bezgranicznie Ci sprzyja. Ty uśmiechająca się do siebie. Ty radośnie kontemplująca. Ty świadoma, że w tu i teraz nie można być nieszczęśliwym. Jeśli martwisz się o przyszłość, setny raz liczyłaś w kalkulatorze budżet na przyszły miesiąc, chociaż wiesz, że nie będziesz się go trzymać, jeśli obsesyjnie panikujesz na myśl o przyszłości swojego dziecka, przestań szukać na siłę rozwiązań.
Pisz, prowadź monolog, maluj. Wypisz wszystkie swoje obawy i to jak się z nimi czujesz. Jeśli liczysz kolejny raz czy starczy Ci kasy – nie licz. Napisz tylko, że nie wiesz. A później pomnij kartkę i wielkimi literami napisz, że zasługujesz na kasę, a świat sprzyja Tobie i temu żebyś miała jej tyle ile potrzebujesz. Uspokój wewnętrzny niepokój tą myślą i napisz na kartce czego konkretnie się boisz. Nie szukaj rozwiązania, szukaj emocji. Nie rozkminiaj z czego wynikają i dokąd prowadzą. Przyjmij je takimi jakie są. Zaakceptuj je – to spoko że są.
Możesz coś z tym zrobić? Tak? To po co się przejmujesz? Możesz coś z tym zrobić? Nie? To po co się przejmujesz? Przyszłość jest zagadką, ale przede wszystkim jest przyszłością. Jeśli możesz być czegoś pewna, to tego, że w tu i teraz jesteś bezpieczna.
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Nie należy gniewać się na bieg wypadków, bo to ich nic nie obchodzi.
Marek Aureliusz
Przeczytałam to w podręczniku do polskiego w liceum. Moje życiowe odkrycie.
Bosko, od razu robi się lżej <3
Lubię takie wpisy 🙂 na luzie o tym, co istotne. Dla mnie zaskoczeniem było, jak łatwe stało się przebywanie w tu i teraz, po całych latach użalania się nad przeszłością, a potem kolejne lata uciekania w marzenia o przyszłości. To człowieka strasznie wykańcza psychicznie, rozdrapywanie starych ran, biczowanie się za popełnione błędy i na dobitkę wymyślanie perfekcyjnych scenariuszy, które nigdy się nie spełnią. Odkąd sama się nie zamęczam, jestem bardziej pozytywnie nastawiona do każdego dnia i spokojniejsza. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek problemy natury emocjonalnej, powinien natychmiast zacząć przebywać w chwili obecnej, wtedy problem dosłownie rozwiązuje się sam. Emocje, które przywołujemy, po prostu w danej chwili już nie istnieją.
Emanuelo <3
Spotkałam na swej drodze człowieka, który objawił mi nagą prawdę o sobie samej. Jestem jak człowiek schemat, zero spontaniczności, zero własnych doświadczeń. Ciągle podczepiam się pod cudze prawdy, kroczę już wytyczonymi ścieżkami, nawet teraz uświadomienie sobie istnienia ego i całej tej otoczki na wzniosło mnie na wyżyny świadomości, tylko znowu zachwycam się cudzym spojrzeniem na dosłownie wszystko i usiłuję to dla siebie zagarnąć. On mi to bezlitośnie obwieszcza, jak w przykry sposób wegetuje, jak brak mi autentyczności i świadomości kim naprawdę jestem. Niby wiem, że ja to ani nie ciało ani rozum, wszystko to czytam i wydaje mi się, że wiem, a guzik prawda. Wszystko jest po coś, On jest po coś i teraz wiem, co dla mnie robi i trochę smutek mnie ogarnia, że pojawił się na tak krótko, bo wyjeżdża wkrótce. Ale nauczyłam się chociaż jednego, dał mi lekcje z którą tylko ja mogę coś zdziałać, ów smutek wynika z egotycznej wizji utraty go, a przecież w tej chwili jest nieopodal, ciągle dostępny, a poza tym przecież nie jest moja własnością. Tu i teraz to piękny stan, jedyny prawdziwy, im bardziej jestem tego świadoma, tym zaskoczenie mnie bierze co może mnie spotykać. Gubię się strasznie, ale wejdę na swoją ścieżkę, znam swój problem i zadziałać z tym mogę tylko ja. Koniec z opieraniem się na innych.
Cudownego dnia :))
Mam ten sam problem Keyt….na razie go dostrzegłam…co z nim zrobię nie mam jeszcze pojęcia, ale jedno jest pewne: fajnie, że jest blog Pepsi, u niej z czasem zawsze znajduję jakieś wskazówki 🙂
to oksymoron 🙂 czasem zawsze
No widzisz cały czas u Ciebie się czegoś uczę, teraz znaczenia słowa oksymoron ?
Mam taką wątpliwość: żeby wzrastać, chyba powinnam wyciągać wnioski z przeszłych zdarzeń? jak to jednak robić bez rozdrapywania ran?
No bo głupie jest, jak sądzę, popełnianie ciągle tych samych błędów. Żeby tego nie robić, muszę w którymś momencie stwierdzić: to był błąd, w przyszłości tak nie rób. I muszę wrócić myślą do tego czegoś i ustalić, że to był błąd. To może boleć, co z tym zrobić?
Ja tak samo – bez chłodnego analizowania swojej przeszłości, a właściwie analizowania 'dziwnych’ relacji z ludźmi, nie wzrastałabym, nie prułabym do przodu… Chodzi o to, by analizować, akceptować „aha” i do przodu, a nie tkwić w wiecznej analizie typu 'gdyby’.
W takim razie kluczowe jest dla mnie „aha” 🙂
Nie: ojezujezu, co ja zrobiłam, o matkoicórko, no więcej nie mogę tak robić, o ja głupia, jak tak mogłam.
Tylko: aha, więcej tak nie rób.
„W tu i teraz jesteś bezpiecznie.” :* dziękuję Ema, w samo sedno, buziaki :*
To wszystko wydaje się łatwiejsze, gdy człowiek jest zdrowy . Gorzej, gdy jest chory i boi się o własne zdrowie, a nawet życie ;(
Kochana, ja mam takie ustrojstwo od małego, przy którym nie wiem czy następnego dnia się obudzę. Lub zdążę dojechać na pogotowie czy samej pomóc. Ale wierz mi, nic bardziej nie uczy kochać życia i innych niż właśnie takie tulenie się z kostuchą. Od kiedy jestem wdzięczna za każdy dzień, ludzi i każdą chwilę poza domem (oj Tadżykistan to dopiero było, przynajmniej umrzyłabym w ślicznym miejscu :D) w moim życiu – przestałam myśleć o strachu następnego ranka. Przyciągaj radość z 'tu i teraz’ a nie przyciągaj gdybającej przyszłości xxx
<3
Wioletto, to można gradować na różne strony. 1) Wszystko wydaje się łatwiejsze, gdy człowiek jest zamożny. Biednemu zawsze wiatr w oczy. 2) Wszystko wydaje się łatwiejsze, gdy człowiek jest piękny. Brzydal ma gorzej. 3) Wszystko wydaje się łatwiejsze, gdy człowiek jest inteligentny. Tępy z dychy zrobi złotówkę, a nie odwrotnie.
A wałkuje się tutaj: nie porównuj, nie przyrównuj. Skup się na tym co jest w tobie, bo to co jest w tobie, jest TYLKO W TOBIE. Sami tu przyszliśmy i sami stąd pójdziemy. I choćby mrowie rodziny i przyjaciół kiełbasiło się wokół człowieka przez całe jego życie, to czyż nie jest on tak naprawdę sam z tym, co w sobie nosi? Można opowiadać o swoich emocjach, uczuciach i ich natężeniach, ale tylko my sami wiemy najlepiej co, jak i kiedy się w nas dzieje.
I pono jest szansa, że możemy dowiedzieć się także po co. 🙂 Głowa do góry, choć nie wiem w jakim błocie siedzisz. Albo myślisz, że siedzisz. Wysyłam dobrą energię i ściskam.
„To umysł czyni szczęśliwych bądź zdesperowanych, bogatych lub biednych. ” – Edmund Spenser
Jest taka metoda Dan-Sha-Ri (książka ze wskazówkami!) sprzątania swojego umysłu z przestarzałych przekonań, bałaganu emocjonalnego, pozbywania się i uwalniania od programów mentalnych poprzez porządkowanie swojego najbliższego otoczenia, odgruzowywania własnej przestrzeni życia poprzez zadawanie sobie odpowiednich pytań o siebie, swoje potrzeby. Myślę sobie, że na początek dla tych, którzy nie wiedzą jak żyć świadomie to byłoby odkrywcze i uspokajające.
Emanuelo i Pepsi, napiszcie taką książkę! poradnik dla porwanych przez wir matrixu, dla zagubionych, jak tego dokonać, krok po kroku, bo to nie mogą być górnolotne hasła, prawda, nie da się tego zrobić abstrakcyjnym myśleniem, tylko rzeczowym działaniem. Co w środku to i na zewnątrz.
Emanuelo, ten tekst jest cudowny <3
<3