Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
GDY sobie uświadomisz, że w Tobie jest od zawsze druga (raczej pierwsza) istota, która nigdy się nie zmienia doznajesz objawienia. Któregoś dnia (często całkiem przypadkowo) doświadczasz czegoś takiego, że jesteś absolutnie pewien, że nie zwariowałeś, ale patrzysz na siebie jak obserwator. Natenczas Twoje myśli zostają wyłączone. Potem starasz się nauczyć robić coś takiego na zawołanie. Wtedy oczywiście następują schody, nie masz pojęcia jak to osiągnąć, ale przynajmniej wiesz, że jest jakieś inne „ja”. Rozumiesz, że trzeba iść w tym kierunku, bo przegapisz kolejne wcielenie na etacie prezesa korporacji co najwyżej.
JESTEŚ uczniem, sprawiasz kłopoty, lub nie, ale na ten czas stajesz się człowiekiem uczniem. Potem zamieniasz się w człowieka z maturą, lub bez. Stajesz się studentem. Potem mężem, czy żoną albo człowiekiem wolnym. Następnie utożsamiasz się z matkami, bywasz ojcem. Pracownikiem korporacji, prezesem, politykiem, prezydentem, dostojnikiem kościelnym, premierem. To wszystko są oblicza Twojego „ja” zrodzonego w głowie, z Twoich myśli. Czyli, skoro Twoje „ja” wciąż się zmienia, możesz się więc na tym „ja” opierać? Czy jest w takim razie coś takiego w Tobie, co się nigdy nie zmienia? Poczułeś kiedyś to coś? Czy udało ci się kiedykolwiek przestać na chwilę myśleć, a jednak być nadal, jako obserwator z boku?
Składniki (wszystkiego po 1 sztuce) na wczesnojesienną zupę: butelka organicznej pulpy/passaty pomidorowej (około 700 g), brokuł, duży ziemniak, batat, cebula, por, mały seler, marchewka, pietruszka, łyżka oleju kokosowego bio, łycha czarnego ryżu, albo kroma razowca (jak czyjś mężuś musi). Jeżeli mężuś nie dotknie też zupy bez zasmażki to robimy ją tylko i wyłącznie na organicznej mące kasztanowej i takimże surowym oleju kokosowym/masło klarowane też wchodzi w grę, tyle, że nie dla mężusia weganina
Im bardziej uda Ci się w swoim życiu porozumieć ze swoim niezmiennym ja, czyli świadomością, duszą, czy jak tam chcesz to nazwać, tym masz większe szanse na przebudzenie. Gdy w danym życiu dotrzesz do siebie samego, w następnym będziesz miał wpływ na to w którym łonie się znowu odrodzisz. Gdy osiągniesz pełną świadomość za życia jak Jezus, Budda, Sokrates, czy Osho i inni buddowie raczej nie pojawisz się już na Ziemi, udasz się do innych wymiarów.
PRZEZ cały czas mamy do czynienia z tym samym Dalajlamą, on po prostu mówi, gdzie mniej więcej się narodzi ponownie. A kilkoro dzieci, które są brane pod uwagę muszą rozpoznać przedmioty, którymi starzec Dalajlama się posługiwał; czyli rozpoznają swoją laskę i temu podobne śliczne rzeczy. Gdy patrzysz na człowieka korporacji, albo swoją sąsiadkę, albo Dodę, czy inną gwiazdę to myślisz: – Ten/ta z pewnością się nie przebudzi w tym wcieleniu. I możesz nie rozminąć się z prawdą, bo tak naprawdę w ogóle niewielu z nas się przebudzi. NAJWIĘKSZĄ szansę mają ciche dzieci, które niczym nie wybijają się w klasie, ze średnimi ocenami? Takie późniejsze Einsteiny, które w szkole nie mogły nauczyć się rachunków? Jest takie prawdopodobieństwo, ale nie bądźmy okrutni dla wzorowych uczennic (kiedyś nią byłam), dla ludzi z pierwszych stron gazet. Dajmy szansę nawet panu Kukizowi.
Warzywa siekamy na talarki i gotujemy na wolnym ogniu w małej ilości wody (przykryte na 1 palec). Po 15-20 minutach wlewamy do warzyw (są już al dente) całą pulpę/passatę pomidorową, tylko do zagotowania, dodajemy łyżkę oleju kokosowego, mieszamy, a następnie rozlewamy zupę do głębokich jesiennych talerzy, a na wierzch kładziemy po kilka cząstek kwiatów świeżo sparowanych, lub gotowanych we wrzątku przez 3 minuty brokułów (mają wtedy piękniejszy kolor niż z pary).
Czy w takim razie mamy jechać do Indii i zacząć na gwałt ratować się, stać na głowie próbując jak jogini przyspieszyć odkrycie siebie? W Indiach jest tak, że jak tylko na parę miesięcy zasiądziesz pod drzewem, już wkrótce zamieszka wokół Ciebie kilkanaście osób, a po dwóch latach okaże się, że jesteś w samym centrum Aśramu (pustelnio-świątyni). Oczywiście to żart Tolle’go, ale nie odbiega on tak bardzo od prawdy.
Pójdzie to szybciej. Nadwrażliwcom, kiedyś dzieciom dziwnym, wycofanym, nie przewodniczącym klas, nie premierom, neurotykom, świrom (ale nie wariatom), dzieciom, których rodzice się rozwiedli, ludziom niezauważanym, ludziom z depresją, nerwicą lękową. Wszyscy Ci ludzie są mniej pożądani w życiu, niewielu chce z nimi być. Matki nie marzą o takim potomstwie, żony nie lubią Sokratesów, wolą prezesów. Ludzie nie chcą z takimi wieczorem robić klabingu. Tych ludzi się zwykle nie awansuje, chyba, że swoją nadgorliwością chcą przykryć swoje totalne nieprzystosowanie.
gotowa zupa wczesnojesienna z brokułami na prawie surowo
Nagle dostrzegają, że to co złego dzieje się w ich życiu wyrządzają im ich myśli za którymi podążają jak idioci biorąc je (te myśli) za własne „ja”.
& Lady Gaga (jakby ktoś nie wiedział)
DALAJLAMA, gdy rozmawia z papieżem Franciszkiem jest dokładnie taki sam, jakby rozmawiał z kimkolwiek. Gdy rozmawia z hydraulikiem jest taki sam, jakby rozmawiał z Obamą, czy Hilary. Ba, powieka mu nie drgnie i tak samo ciepło uśmiechałby się do Donalda Trampa, czy nawet Kaczyńskiego. No właśnie a’propos: Dlaczego nie spotykam się z nikim, chociaż nie ma dnia, aby ktoś z Was mnie do tego nie zachęcał? Bo nie jestem na to gotowa. Nie jestem gotowa, aby spotkać się z Wami i nie kreować się na nikogo innego. Być po prostu sobą. Nie ufam w tej materii sobie. Nie chcę pokazać Wam jakiegoś fałszywego obrazu osoby, która musiałaby być bardziej dziwaczna, może bardziej wygadana, bardziej przydatna niż mogę być tutaj. Kiedyś pewna krakowska restauracja mieszcząca się na Rynku zamówiła u mnie wielkopowierzchniowe obrazy do swoich wnętrz. Obrazów było dużo, każdy był ogromny, i każdy był inny (styl malowania, tematyka). Taką miałam wtedy zajawkę. Często (o dziwo) ktoś do mnie dzwonił i zamawiał kopię mojego własnego obrazu. Spotkałam się wtedy z rozczarowaniem, że moje obrazy były bardziej Pepsi Eliot niż ja sama. Nie pasowałam ludziom do moich obrazów.
smacznego 🙂
Źródła: „Potęga teraźniejszości” Eckhart Tolle, „Inteligencja” Osho, Odtrucie doskonałe alkaliczną zupą pomidorową by Pepsi Eliot
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Rzuć też może gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, i niekoniecznie wyraża zdanie założycielki bloga, tym bardziej nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
To prawda co piszesz. Nie ma co na siłę upubliczniać kreacji jaką tworzymy dopóki nie będzie to czysta forma nas samych. Może się nie uda za życia, może już się udało tylko o tym nie wiemy. Lansuje się dzieci „hej do przodu”, przyszłych liderów, mistrzów zabawiania i przemawiania a tymczasem to ci zwykli ludzie, wyalienowani introwertycy mogą dostąpić sedna sprawy 🙂 Aleks Berdowicz kiedyś opowiedział mi historię jednego rikszarza z Indii, który poziomem świadomości był zbliżony do najwyżej wykalibrowanych jednostek na naszej planecie. I wcale nie był to żaden mówca, lider czy guru. Był to zwykły „sługa” wożący ludzi codziennie rikszą po ulicach. Dlatego nie ma znaczenia i nie ma co skazywać aktorów, celebrytów i innych fejków za to że grają rolę życia 🙂 Niech grają. Wiem, że muszą ją grać bo to jest ich ścieżka, inna nie miała być. Miała być właśnie tak. Mieli być aktorami, prezydentami, guru. Btw: przebudzenie i tak już następuje i ogarnie wszystkich bo taka jest kolej rozwoju z punktu widzenia kolektywu. Nie jest możliwy regres jak mawiają wielcy psychologowie. Cały czas wzrastamy przybliżając się do przebudzenia.
Dzięki Pepsi za kozacki artykuł 🙂
to bardzo optymistyczny komć, dzięki
Lady Gaga – hehe, no ja na przykład nie wiedziałam;)
Byłam chorobliwie nieśmiałą i nadwrażliwą wzorową uczennicą w podstawówce, chorobliwie nieśmiałą, nadwrażliwą i przeciętną licealistką;), następnie ciut mniej nieśmiałą, ale totalnie znerwicowaną i nadwrażliwą studentką, i od jakichś 18 lat takoż znerwicowaną i nadwrażliwą pracownicą pewnej placówki, w tym 4 ostatnie lata nerwica lękowa. Zawsze byłam typem samotnika i do dziś mam małą potrzebę kontaktów społecznych, ale pracę mam bardzo związaną z ludźmi;) Strach przed blamażem, cały czas myślenie „bo co ludzie powiedzą” – brak odwagi do publicznego wyjawiania własnego zdania – było tak jeszcze z 5 lat temu. Ale już nie jest. Najpierw uświadomiłam sobie, że zupełnie przestała mnie obchodzić opinia ludzi na mój temat. Co za wspaniałe uczucie, świadomość wolności. Walka z nerwicą lękową jeszcze trwa, ale przeciwnik dogorywa. Nadwrażliwość… nie odeszła, ale przyszedł pewnien spokój.
I teraz to, o czym piszesz – właśnie całkiem niedawno zaczęło pojawiać mi się takie poczucie – ja to nazywałam sobie zdystansowaniem – ale może właśnie to jest początek tego patrzenia na siebie z boku? To trwa chwilkę małą, ale nieraz kilka razy dziennie, w odpowiedzi na jakieś próby myślenia negatywistycznego, lękowego, i to uczucie (stan?) jest niesamowite, bo chce mi się wtedy śmiać;) Kuleje jeszcze u mnie to patrzenie na innych z miłością, nadal łapię się na ocenianiu, ale staram się:)
I fajnie, że napisałaś o tym kreowaniu sie na kogoś innego, o twoich wątpliwościach – bo przecież nie musiałaś tego pisać, i wydaje mi się, że dawniej nie napisałabyś tych słów… Czytam dość wnikliwie tego bloga i widzę, jakie zmiany są od ubiegłego roku, także w komentarzach. Przyznam się, że też prowadzę bloga – od ponad 6 lat, ale dopiero niedawno zaczęłam nabierać odwagi, by pisać naprawdę szczerze, bardzo długo było to słodkopierdzące pitolenie;)
Serducho:)))
I znowu komentarz mi wyszedł tasiemcowy, ale cóż. Szczery, może kogoś z czytelników bloga przekona, że warto zrobić ten pierwszy krok… i kolejne 😉
natychmiast proszę przestać mnie tak wzruszać
Pepsi;)))
==Najpierw uświadomiłam sobie, że zupełnie przestała mnie obchodzić opinia ludzi na mój temat.==
To jest początek odrodzenia.
Dziekuje za ten koment. Brakowało mi tego stwierdzenia aby sensownie ułożyć ten temat.
Grzegorzuadamie naprawisz nie tylko moja powierzchowność 🙂
Agga, mam bardzo podobnie :))
Ostatnio czytam Cię prawie codziennie! Właściwie nie umiem wyrazić słowami tego, co się dzieje. Przesyłam dużo pozytywnej energii!
lovciam
ale i tak zrobiłas progres pokazując swoją facjatę, tak myśle.. bo przez kilka lat chyba unikałas pokazywania się w sieci. Ja się nie mogę przełamać..
uznałam, że 4 lata to akurat :), ale nie wiem czy to będzie trwało, na razie robię to, bo mam straszną zajawkę na modę/stylizacje i sama robię za modela
I całkiem, całkiem Ci to idzie 😉 I like your style :*
… oprócz tego uwielbiam Cię czytać
<3 Tysia
Dzięki temu blogowi zaczęłam otwierać swoje serce. Czuję, że się tak jakby odrodziłam.
Trafiłam tu chora, w depresji, z najgorszych myślami w głowie.
Te myśli (złe bardzo).nie chciały zamknąć jadaczki.
Moje ciało chciało się zniszczyć, a razem z nim ja niszczałam. Proste równanie pierwsze było wynikiem drugiego, drugie było wynikiem pierwszego – zapetlenie w nicości.
Przestałam trawić. Mimo ujemnej kalorycznosci puchłamn w oczach. Nie miałam siły wstać z łóżka, wszystko mnie bolało, włosy leciały garściami, wypadały mi brwi i rzęsy, z dnia na dzień coraz bardziej bolały mnie stawy. Zaczęłam szukać choroby. Podejrzenie – autoimmunologia jak nic. Niedoczynnosc albo Hashimoto. Stres, ogromny stres, chroniczne zmęczenie. Zaczęłam się szkolić – stosy książek medycznych i nie tylko o chorobach tarczycy, o wszystkich czynnikach autoimmunologicznych, Twój blog.
Badania – wszystko super, okaz zdrowia, więc co jest?!
Z dnia na dzień postanowiłam przerzucić sie na owoce i warzywa, wprowadziłam post 16 godzinny, odpowiednia suplementacja. Coraz częściej zaglądałam tu, ale głównie czytałam o duchowości.
Dziś mijają 2 miesiące odkąd się odradzam. Czuję się wspaniale, zaczęłam wreszcie chudnąć, żołądek trawi jak trzeba, stan zapalny w ciele okiełznany, nic mnie nie boli, mam mnóstwo energii, nie muszę już nawet pić kawy, bo wstaje pełna energii.
Jestem spokojna, nie daje się sprowokować pasozytom, przestałam się bać własnego cienia, nie chodzę na paluszkach i nie tańczę przed nikim jak małpa w zoo.
Ponad to posiadłam ogrom wiedzy, dzięki czemu pomagam innym! Razem ze zdrowiem, które odzyskałam, czuję tak jakby moc, otworzyłam serce.
Ostatnio nawet śmiałam się razem z moim ukochanym, że jesteś Pepsi tak jakby moją matką, bo to Ty stworzylas mnie taką, jaką teraz jestem.
Dziękuję Tobie i wszystkim na tym blogu, żeby nie Wy, pewnie byłoby bardzo źle.
Wybaczcie te wielkie słowa i tkliwe wyznania, ale …. nie ma słów by opisać te wdzięczność i bezgraniczna miłość.
Ściskam najcieplej!
Ulc my też Cię kochamy, zdrowiej więc, cieszę się razem z Tobą
Ostatnio uwielbiam Cie Pepsi jeszcze bardziej, za tok myślenia i otwartość w wyrażaniu myśli.
Czyli, skoro Twoje „ja” wciąż się zmienia, możesz się więc na tym „ja” opierać?
Czy jest w takim razie coś takiego w Tobie, co się nigdy nie zmienia?
Poczułeś kiedyś to coś?
Czy udało ci się kiedykolwiek przestać na chwilę myśleć, a jednak być nadal, jako obserwator z boku?
Dla mnie jako osoby wierzącej (katoliczka) absolutnie zrozumiałe jest, ze nie mogę swojej wartości opierać na społecznych funkcjach, które wykonuję, owszem, staram się wykonać je jak najlepiej lecz w zaden sposób nie moze to określać mojej wartości. Czy moja wartość byłaby inna gdybym pracowała jako kucharka?
Mamy niezbywalną wartość z samej racji istnienia, mamy godność. Na kazdym etapie swojego zycia i w kazdej, nawet najgorszej sytuacji. To jest właśnie to co się nigdy w nas nie zmienia, choćbyśmy nawet zbłądzili i zmarnowali swe zycie. Nieśmiertelna dusza, odbicie Boga, które jest w kazdym człowieku i nasza przyrodzona godność dzieci Boga. zawsze mozemy ją odkryć – a tym samym obudzić sie na rzeczywistość nadprzyrodzoną . Jezeli tak myślimy, to zawsze pozostajemy niejako obserwatorem siebie samych bo patrzymy na siebie z innego punktu widzenia – naszego odniesienia do Boga. W ten sposób nadajemy np wartość naszej pracy. W oczach Boga kazda czynnosć ma nieskończoną wartość o ile wykonujemy ją z miłości, do Boga i do drugiego człowieka (a nie dla siebie). Bez względu na to czy jest się prezesem banku czy panią domu. Nie jest to znowu tak oryginalne – tak mysli i w to wierzy ponad miliard osób na świecie.
Takiego Boga nie ma.
No dobra, nie chcę Cię denerwować. Po prostu wejdź w siebie to zobaczysz jak to wygląda. W nic nie trzeba wierzyć.
To się nie dzieje naprawdę 🙂 Właśnie przed chwilą chcąc Ci odpowiedzieć na Twoją odpowiedź na mój komentarz z poprzedniego postu myślałem o tym jakim szczęściarzem byłbym, gdybyś zgodziła się kiedyś spotkać na krótkiej lub dłuższej rozmowie. Zastanawiałem się czy nie byłoby zbyt natarczywe zagadnąć do Ciebie w tym temacie. Ale podziękowałem Ci tylko za Twoją odpowiedź i zacząłem czytać ten dzisiejszy artykuł, a w nim Twoje zdanie o tym, że nie jesteś gotowa na spotkania z nami – swoimi czytelnikami. Telepatia? Masakra jakaś. Dostaję odpowiedź na pytanie które zadałem sobie i Tobie w myślach – fajnie. Tak czy inaczej spotkanie Ciebie kiedyś gdzieś tam wpisuję na swoją listę z marzeniami 🙂 Pepsi robisz naprawdę dobrą robotę. Fajnie że jesteś 🙂
Hej Pepsi i Wszystkim tutaj. Jak fantastycznie, że jest taki blog i tacy ludzie ! 🙂
Pepsi dziękuję 🙂
<3
Jak się przebudzic? ja chcę, ale nie mam pojęcia jak…
Można zacząć od filmików na Youtube Eweliny Stepnickiej, Sylwi Kocon:) lub sesje z nimi.
Bądź sobie Pepsi Pepsi 😀 tak jest wporzo i spoko, bez fajerwerków też. Pzdr
Pepsi ten wpis dał mi dużo nadziei. Dziękuję Ci. U mnie od ponad roku trwa etap gdy nie chce wracać z do starego ja a nie wiem kim jestem. Przez to cichne przy ludziach bo jak coś powiem zazwyczaj coś żeby zabłysnąć, pokazać swoją odrebnasc to po chwili w głowie pojawia się pytanie i po co znów kogoś udaje. Więc wolę nie mówić nic i być sama ale z tym czuje się taka malo fajna gdy jestem w trakcie pracy. Widzę jak teraz jesteś odmieniona i jak czytam w tym wpisie że też miałaś okres gdy nie byłaś gotowa na spotkania z ludźmi to dodaje mi to nadziei. Dziekuje
Tak, to przyjdzie samo, nagle pojawią się tacy ludzie z którymi zaczniesz rezonować, albo Ty ich poszukasz <3