Poniekąd przyłapałam i zaczęłam drążyć, to się przyznał..
Idę, idę i oczom własnym nie wierzę: ktoś ma moją wymarzoną Bananerię 🙂
Jaki sens ma życie? Bywa, że zadajesz sobie pytanie, gdzie jest sens życia? Jakie znaczenie ma życie? Otóż:
Jednak życie daje możliwość stworzenia znaczenia. Znaczenie życia nie jest czymś co można odkryć. Musisz je stworzyć.
Nie leży ono na placu zamkowym w mieście, nie siedzi w korporacji, ani w przydrożnych chaszczach, więc nie myśl, że jak się przyłożysz, dobrze rozejrzysz, to je znajdziesz. Znaczenie życia musisz sam stworzyć. Musisz go wygotować w kuchni, wyśpiewać piosenką, wygadać wierszem, wystrugać rzeźbą, wytańczyć tańcem, wybiegać, wyśmiać szczerym śmiechem z brzucha tu i teraz.
TU KUPISZ roślinne odtruwanie 4 razy zielony 4 Greens 100 % Organic This is Bio
MILIONY ludzi na świecie wiedzie puste, nic nie znaczące życie, tylko dlatego, że wydaje im się, że sens musi zostać odkryty. Tak jakby sens Twojego życia istniał już wcześniej, a Ty tylko musisz zdjąć z niego kapę, czy odsłonić kotarę. Wszyscy, którzy znaleźli sens, musieli sami go sobie stworzyć. Buddowie, wielu zwykłych ludzi – wszyscy znaleźli sens życia tylko dlatego, że go stworzyli.
Albert Einstein odkrył teorię względności. Czy trzeba ją odkrywać i odkrywać po raz kolejny? Można ją rozwijać, może nawet kwestionować, uzupełniać, ale nie odkrywać na nowo. Ktoś już to zrobił za Ciebie i dostałeś mapę tego odkrycia. Tak jak Newton odkrył prawo grawitacji, które od zawsze było. Tyle, że nie odkryte. Nie ma po co odkrywać go na nowo.
Wchodzimy do Raju?
Jednak ludzie głęboko oświeceni jak Buddowie, w tym Jezus, Budda, czy Osho odkryli coś co nie było podobne do odkryć Einsteina, czy Newtona. Czy oni mogą zostawić Ci mapę, żebyś mógł odkryć to samo? Nie. Nigdy tego nie znajdziesz na podstawie cudzych map. Ty sam musisz odkryć prawdę dla siebie.
Jeśli nie dostrzegasz sensu w swoim życiu, to zapewne należysz do tych ludzi, którzy siedzą biernie i czekają, aż się sens im objawi. To się nigdy nie stanie. Cudzy sens nigdy nie będzie Twoim. Stań się człowiekiem, który dodaje światu piękna i gracji, czyli bądź kreatywny każdego dnia.
Tylko soki, zielone szejki i owoce na lancz. Frutarianki rządzą?
ZAPOMNIJ o postach, pustelnikach, umartwianiu się, siedzeniu długo w jednym miejscu po turecku, gdyż sens życia wypływa z kreatywności. Only z kreatywności. Niczego sobie nie wyobrażaj, bo Twoje jakieś konkretne wyobrażenie sensu życia ograniczy Cię tylko. Zawęzisz swój umysł i przegapisz swój sens życia. Wojciech Mann kiedyś wspomniał, że niekiedy jadąc samochodem ma ukłucie szczęścia. Patrzy na niebo i chmury i to się wydarza. To jest jego sens życia, ta chwila, która nadaje wyjątkowości istnieniu Wojciecha Manna. Na koniec powiedział coś takiego, że kto tego nigdy nie doznał, ten nie będzie wiedział o czym on mówi.
Klimaty, apetycznie & mistycznie
Może to się przydarzyć w lesie piniowym, gdy wdychasz zapach sosny rozgrzanej słońcem. Może to się zdarzyć, gdy malujesz obraz. Może to się zdarzyć, gdy patrzysz na różę, może trwać tylko okamgnienie i to jest Twoja kreacja sensu życia. Mów tylko to, co pochodzi od Ciebie. Nie cytuj mędrców, ani Buddów, bo i tak Ci się wszystko pomiesza. To ich sprawy. Ich sens życia. Ty stwórz własny.
Źródło: Osho „Kreatywność”
Blog pepsieliot.com nie jest jedną z tysięcy stron zawierających tylko wygodne dla siebie informacje. Przeciwnie, jest to miejsce, gdzie w oparciu o współczesną wiedzę i badania, oraz przemyślenia autorki rodzą się treści kontrowersyjne. Wręcz niekomfortowe dla tematu przewodniego witryny. Jednak, to nie hype strategia, to potrzeba. Może rzuć też gałką na to: Dobre suplementy znajdziesz w naszym Wellness Sklep
Disclaimer: Info tu wrzucane służy wyłącznie do celów edukacyjnych i informacyjnych, czasami tylko poglądowych, dlatego nigdy nie może zastąpić opinii pracownika służby zdrowia. Takie jest prawo i sie tego trzymajmy.
Powiązane artykuły
Komentarze
super, jak zwykle bardzo podnoszace na duchu:)
Niedawno doznałam uczucia jedności /błogości /nagłego szczęścia/ciszy (nie ma słów) stojąc sama w starej ciemnej piwnicy ,na podłodze była kałuża .Przez małe okienko docierało światło ,które odbijało się w wodzie
Wiem o czym mowa,życie jest piękne:)
Dobrego Dnia
Pepsi, Słońce życia mego jak zwykle trafiasz w sedno 😀
JoGi <3
Gdzie nie spojrzeć, to zachód odkrywa na nowo buddyzm.
Buddyzm to religia, która przypięła się do Buddy, tak jak kościół przypiął się do Jezusa. Jezus to też Budda. Religie są złe, nie dbają o ciało, inteligencję,i dobrobyt wyznawców, bo to nie jest w ich interesie. Budda, Jezus i inni Buddowie są dla nas wielką szansą na przebudzenie i oświecenie. każdy z nas może zostać Buddą, bo mamy wszystko co jest do tego potrzebe, tyle, że to jest poziom najwyższy.
uważasz że religia buddyjska nie dba o ciało, inteligencję i dobrobyt swoich wyznawców? tylko nie dawaj przykładu mnichów plis
tak, nie daje, jak każda religia. Religijność jest boska, natomiast każda religia jest raczej najgorszą rzeczą, która przydarza się człowiekowi, przeszkadza w obudzeniu, jest pasożytem energoinformacyjnym.
Krótko i w punkt! 🙂
A ja oprócz tych cudownych chwil poczucia szczęścia ,właściwie w każdej chwili otwarcia (no wiesz Pepsi kochana u mnie wiążę się to z Bogiem),mam chwile niezmierzonej tęsknoty(ja myślę,że za rajem),które nic nie mają wspólnego ze smutkiem,a wiele z nadzieją na cdn.
Jak zwykle bardzo serdecznie pozdrawiam.K
Konowala uwierzyłaś, że na szczęście trzeba jakoś zasłużyć, że ten raj będzie twoim udziałem, jak spełnisz oczekiwania kapłanów. Raj jest teraz, nie ma mowy o jakimś oczekiwaniu na raj. Gdy włożysz rękę do ognia zaraz się oparzysz. Wszystko w naturze tak działa. Ale religiom to nie jest narękę, żebyś była szczęśliwa. Wszyscy rodzimy się szczęśliwi, tylko potem okazuje sie, że opłaca się pokazywać twarz nieszczęśliwą, nikt ci nie zazdrości a dla kościoła człowiek nieszczęśliwy, umartwiający się jest najlepszą opcją. To świt zewnętrzny i religie wmówili nam, że na jakiś raj trzeba zasłużyć. To największa brednia wszech-czasów. Teraz dostałaś od natury wszystko aby czuć się szczęśliwą jak w raju, jak dzieci i zwierzęta. Rodzimy się szczęśliwi. Zacznij cieszyć się z życia w raju. jest piękna , niesamowita przyroda, rosa rano na trawie, pachnące kwiaty, skrzypiąca zima, igliwie, ognisko, choinki, są ptaki, jest nieprawdopodobnie cudownie, a Ty czekasz na jakiś raj, który Ci wmówili. Obudź się kochana i zacznij życie w raju, on jest w Tobie i we wszystkich nas. Jesteś w raju i na nic nie musisz czekać. Nie wierz w te wmówione bzdury, że za czyjeś tam grzechy Ty musisz cierpieć.
Ściskam Cię z Raju
A wszyscy co obiecają raj, pulchni, niesamowicie bogaci i ponad prawem…
Kiedy ta chucpa w Krakowie się skończy, nawet radia nie można spokojnie wysłuchać.
mnie tam nie ma na szczęście
Tak tez pomyślałem : że raj nosimy w sobie… Tylko niektorzy o tym zapominają.
Dziękuję za ten post…. Ostatnie nie trafiły do mnie. Ale ten… mam wrażenie, że jest napisany dla mnie… Dziękuję.
Do wszystkiego trzeba dorosnąć.
Wow. Brawo Pepsi. Świetny tekst!
Buddtzm to też filozofia zwłaszcza Dzogczen. Nie stoję po stronie religii, ale zewsząd słyszę o braku dualizmu, o tym ze materia nie istnieje, oddychaniu, medytacji, wizjach na boskiej sile jaką mamy i w końcu o oświeceniu. Do tego wszystkiego nie jest potrzebna religia, ale tak się składa że Buddyzm naucza o tym już 2,5 tyś lat.
Trzeba jednak przyznać że jesteśmy w dziejowym momencie, bo odrzucając blokujące religijne nadbudowy, a jednocześnie czerpiąc całymi garściami ze źródła mistrzów i Buddów mamy szanse na niespotykane dotąd szerokie przebudzenie.
Tak Okoniu
Nie będzie 'przebudzenia’.
Te wiadomości docierają może do 10 %, może 1-2% coś z tego rozumie.
Będzie; daleko w przyszłość i nieprawda.
Przebudzenie już trwa, na różnych poziomach bo różni są ludzie, a masa krytyczna zaczyna się już od 5%
a czemu już od 5% to raczej nie w stylu Natury
Och Pepsi kochana, nie wiem jak to sie stało, ale dokładnie w tej chwili w tym etapie życia potrzebowałam to przeczytać, a dokładniej wystarczyło jedno zdanie, że sens życia trzeba stworzyć. Takie proste stwierdzenie, takie logiczne a nigdy nie przeszło mi przez głowę. To naprawdę otworzyło mi oczy. Bardzo, ale to bardzo dziękuję :*
Po wyjściu z pierwszego szoku tego olśnienia chciałam jeszcze dodać, że ze słów Buddy tylko jedno zdanie tak na prawdę zapadło mi w pamięć i nim się kieruje, ze we wszystko trzeba wątpić, wszystko poddawać próbie (włącznie z jego słowami) i sama widzę po sobie, ze jeśli sie do jakiejś prawdy nie dojdzie samemu, nie poczuje sie jej to z przyjęcia cudzej prawdy nic dobrego nie bedzie.
Osho mówi to samo,i każdy budda też to mówi
Króliczek
Pepsi masz trochę błędne widzenie kościoła ale to za sprawą wielu kapłanów, którzy totalnie nie rozumieją sami o co w tym chodzi, są absolutnie nieświadomi. Bo tak naprawdę chodzi tylko o to, ze nie musisz nic. Po prostu. Jesteś ukochaną córką Boga i nie musisz nic cierpieć za jakieś grzechy czy coś. ON CIĘ KOCHA bez względu na cokolwiek. BEZWARUNKOWO. To jest prawdziwe przesłanie katola. Ci „wariaci” w Krakowie byli bardzo szczęśliwi i nikt ich nie potępiał 🙂 Nie chcę Cię tutaj ściągać do katola ani nikogo ale chcę, żebyś wiedziała o co tak naprawdę w tym chodzi 🙂
Ścisk <3
Domcia nie o to chodzi, czy czy kocha, czy nie kocha, po prostu takiego Boga nie ma, za to jest Boskość w Tobie, i w każdym z nas
To dlaczego Jezus mówił o królestwie nie z tego świata, swoim ojcu itd?
był z innego wymiaru, albo będąc Buddą zobaczył to co widzi każdy budda, czyli człowiek całkowicie świadomy, który już nigdy nie reinkarnuje sie na ziemi, albo dowolne rzeczy zostały mu w usta włożone, jak było wygodnie religii która się podpięła do niego
Oki a skąd czerpiesz informacje na temat Jezusa? I jeszcze mam jedno pytanie, bo generalnie przyjmuję do wiadomości, ze jesli jesteś świadomy to nie ma zła (i nawet sama zauważyłam tą zależność im bardziej pracowałam nad tym, żeby się nie dać prowadzić podświadomości ) ale Pepsi przypadkowo widziałam kiedyś akcję modlitwy o uwolnienie pewnej kobiety no i z niej wychodziły niezbyt kobiece dźwięki, takie wiesz szatańskie i jej ciało całe się trzęsło, trzeba było ją trzymać, co to było według Ciebie?
Kościół wyprawia różne rzeczy z ludźmi 🙂 Pewnie trzęsło się w niej ego, czyli diabeł :).Nie tędy droga, nie przez egzorcyzmy. Domciu nie mogę tutaj napisać skąd czerpię wiedzę na te tematy, jak już wspomniałam spotkałam ludzi, którzy dziesiątki lat w tym siedzą, którzy dzielą się ze mną swoją wiedzą, podają źródła i namiary, ale ja nie mogę tego podawać dalej. Tego nie ma w postaci copy-paste. Czyli nie ma w Internecie. Zresztą po tych pomyjach, które wylewają się na moją głowę, jestem nawet „szantażowana”, że nie będą kupować ode mnie. Tak jakby znali duchowość i generalnie opinie innych producentów suplementów. A więc po tym zastanawiam się czy w ogóle jest sens pisać o takich rzeczach. Zresztą po Osho można z łatwością sięgnąć, to najbliższy Budda naszych czasów, mówi naszym językiem.
Oki, Rozumiem 🙂 Mi się bardzo podobają pościki o duchowości choć sama wierzę jednak, ze Bóg jest. Podziwiam Cię w sumie bo tak czytając te posty ani razu nie pomyślałam, ze na pewno są ludzie, którzy Cię krytykują czy tak jak piszesz nawet szantażują. Ja tam Cię kocham <3 Dobrze, ze jesteś i pisz wszystko co Ci w duszy gra 🙂 ściskam!
Bóg jest, Ty jesteś Bogiem, natura, kosmos, to wszystko jest jedna i ta sama materia i pustka, energia torusa. Życie jest boskością. Gdyby tylko udała Ci się głęboka medytacja, gdy chociaż raz wejdziesz do siebie głęboko, przestaniesz myśleć, od razu to zobaczysz. To nie jest żadna wiara, zobaczysz top, doświadczysz. Wiara, tak samo jak niewiara nie może być identyfikowana z prawdą. Czy powiesz wierzę w słońce? Po co wierzyć, skoro można doświadczyć, zobaczyć?
Coraz bardziej mi się to układa ale jak np. rozumiesz śmierć Jezusa? I co z ludźmi, którzy przeżyli śmierć kliniczną i opowiadają, ze byli w „niebie”? Ich opis bardzo pasuje do wizji przedstawianej przez kościół i w sumie twoich też . Tylko, ze z ich historii wynika, ze wiesz tam po śmierci Jezus jest Panem, czyli jakby był jednak jeden Bóg. Albo co z taką świętą Faustyną, której objawiał się Jezus?
Kto to widział??
Wszystkie księgi są odpowiednio spreparowane, poprawione, i sprawują nad nimi pieczę beneficjenci Tory i Talmudu.
Proponuję uwolnić się od tego raz na zawsze i odetchnąć pełną piersią.
Sztuczka polega na wmówienie tzw. grzechu pierworodnego i obiecanki życia w niebiosach.
Dominiko jest masa ludzi na świecie, Ty tez jakbyś poddała się specjalnej hipnozie, która pamięta swoje poprzednie wcielenia. Gdybyż teraz zaczęła medytować,nauczyłabyś się może wejścia do siebie samej, i wtedy nastepuje przebudzenie. Nie jest ono jakię ogromne, jak u Buddy, Jezusa i Osho, ale jednak pozwala w nastepnym wcieleniu pamiętać poprzednie. Nie trzeba iść do oświecenia od zera. Bóg nigdy nie pozwoliłby na to, abo ktoś był czyimś panem, nawet on sam, to zaprzeczenie dobra i sprawiedliwości. Mówią o świetle,raczej nie o Jezusie, a nawet jakby bywają jeszcze halucynacje po środkach. Jest podświadomość, są sny.
Hej Pepsi,
Przeczytalam ten post od razu (zwykle otwieram pare innych i czytam po kolei) bo od jakis 3 tygodni nie moge uporac sie z natrectwami myslowymi – po co w ogole zyje? Po co rano jem sniadanie? Po co teraz siedzimy przy stole? Po co bedzie kolejny dzien? Po co, po co, po co… I tak w kolko. Przerazilam sie, te mysli mnie na tyle przestraszyly, ze odebraly mi radosc z zycia. Przestalam cwiczyc, przestalam biegac, a praca, ktora zawsze dawala mi radosc – wkurza. Codziennie mysle – po co to wszystko skoro i tak umrzemy? Dobija mnie ten stan. Walczylam juz w kazdy mozliwy sposob – afirmacjami, odpychaniem zlych mysli, zamienianiem w zart, pisaniem dziennika, kupilam motywacyjne ksiazki, poszlam na zakupy…Pieniadze i nabywanie rzeczy nie cieszy mnie a wrecz, jeszcze bardziej doluje. Moj chlopak mi caly czas powtarza, ze powinnam znalezc pasje i wtedy wszystko minie. Wiec zaczal wymyslac mi te pasje jedna po drugiej… a to mnie zdolowalo jeszcze bardziej. Bo stracilam chec do zycia. Nie wspomne juz o plakaniu, ktore nastepuje od rana do wieczora.
Wczoraj nastapil przelom w moim rodzinnym domu. Pojechalam tam, aby sie wyciszyc i znowu te pytania… A po co obiad? A po co siedzimy i gadamy, a po co po co… Nie wytrzymalam i sie rozplakalam. Plakalam na piersi mojej Mamy, ktora mnie wysluchala, uspokoila i podala waleriane. Jest juz duzo lepiej. Pomodlilam sie tez do Boga/Opatrznosci (wierze, ze COS jest) o to, bym jutro rano nie obudzila sie znowu z tymi myslami…
Dzis juz nie plakalam. Poszlam na silownie. Zrobilam zupe. Jest duzo lepiej. Pocieszam sie tym, ze byc moze jest to pewien przelom w moim zyciu, ze nadchodzi moment kiedy czlowiek zaglada w swoja dusze, oddziela sie od swiata materialnego… chce w to wierzyc!
Dziekuje Ci za ten post. Przepraszam za moj esej, ale jest mi duzo lzej.
zatrzymaj się na chwilkę i niczego nie oczekuj, niczego, to jest naprawdę git
”Bóg jest, Ty jesteś Bogiem, natura, kosmos, to wszystko jest jedna i ta sama materia i pustka, energia torusa.”
Nie jesteśmy żadnymi Bogami,możesz jedynie sobie to wyobrażać, tak jak i to że kosmos, natura i my to jedno i przez to samo można poczuć się lepiej. Jesteśmy istotami unikalnymi z wieloma wadami, niedoskonałościami,podatnymi na cierpienie,słabymi wobec pewnych zdarzeń.Możemy jednie siebie jakoś udoskonalać i sprawiać że cierpienie nie będzie nas aż tak dotykać.Jest wiele mentalnych pułapek i poprzez odpowiednią praktykę, doświadczenie i prawdę o sobie samym możemy dojść do naturalnego szczęścia w nas samych,poczucia wewnętrznej wolności.
Tymku, ale tego można doswiadczyć i zobaczyc, nie powiem, że to łatwe, ale się da, zacznij od najprostszych medytacji, chociaż przez 30 sekund ucisz swój dialog w głowie
Tak samo może powiedzieć osoba która poprzez modlitwę doświadczyła bliskości Boga.Może też tak powiedzieć ktoś kto widział samego diabła czy doświadczył jakiegoś opętania.Doświadczytli zobaczyli,uwierzyli,ale czy to już jest jakiś niezbity dowód?
Jung sporo medytował i nawet osiągnął kundalinii (był przez to blisko nawet popełnienia samobójstwa),i właśnie przez różne dziwne doświadczenia stał się wierzącym w Boga na 100%.
Umysł też często płata nam figla i to co nam wydaje się nam za namacalne zupełnie realne może być tylko fikcją.
Bóg to istota nadprzyrodzona i ta właśnie cecha decyduje że mamy do czynienia z Bogiem.To wynika z definicji.
nie
Trochę nie rozumiem ,doświadczyć tego że jest się Bogiem?Poprzez medytację to jedynie można dojść do stanu czystej naszej istoty,takiego poczucia TU I TERAZ bez wszelkich naleciałości z zewnątrz.To nasze JA podstawowe,które może być duszą bądz nie.
A Bóg jeśli istnieje jest jaki jest i nie zależy on od naszych wyobrażeń na jego temat.Czy my w niego wierzymy czy też nie.
Świat jaki my postrzegamy jest mocno ograniczony poprzez nasze zmysły,ale niektórzy ludzie czegoś tam doświadczają i to na tyle silnie że są często czegoś pewni.Więc bywa tak że i ateista może zacząć wierzyć w życie po śmierci tak jak np Eben Alexander.
Więc może lepiej w kategoriach Boga,duszy,jakichś reinkarnacji nie wypowiadać się w sposób kategoryczny i być otwartym na różne możliwości.
Tymku medytacja, to jakby dotarcie dopiero do podświadomości, ja mówię o czwartej energii, tak zwanej „czwartej” pisałam o tym tutaj: http://www.pepsieliot.com/klopoty-z-zelazem-siarka-i-witamina-c-oraz-co-to-jest-czwarta-energia/
A o Bogu ma prawo i może wypowiadać się każdy, to jego sprawa. Każdy może mieć swoją prawdę na temat Boga i właśnie do tego zachęcam „swoją”, kreatywną prawdę, zwątpienie i poszukiwanie, ale nie wiarę, czy niewiarę, bo to drugie to tylko odmiana tego pierwszego. Agnostycyzm.
Wiara czy niewiara to są tylko takie określniki mające coś uporządkować.Problem w tym aby się z tym nie utożsamiać zbyt mocno i potraktować to luzno.Utożsamienią tworzą blokady.Człowiek potrzebuje takich kotwic wartościujących,ale można się do tego nie przywiązywać,a wtedy jest się od tego wolnym.Nie jest to proste, ale warto zdawać sobie z tego sprawę.Mamy jakieś wartości,poglądy to świetnie, ale jeśli położymy na nie zbyt dużą siłę to wtedy musimy ich bronić pomimo tego że wszystko wskazuje na to że jesteśmy w błędzie.Obrona czegoś za wszelką cenę i przy tej okazji oszukiwanie siebie,kombinowanie tworzą konflikty wewnętrzne.
Wtedy nie podążymy ścieżką przemian.
Przywiązania dają nam jakieś poczucie bezpieczeństwa,są oparciem,a co dzieje sie gdy to do czego się tak mocno przywiązaliśmy zacznie się rozsypywać?
Umysł powinien być plastyczny a nie przywiązany do czegoś.W ogóle nieprzywiązywanie do czegoś daje nam wolność która jest ściśle powiązana ze szczęściem.
Jest wolność intelektualna gdzie kształtujemy nasze poglądy w oparciu o jakieś wnioskowanie używając własnego rozumu bo on został nam dany przez naturę po to aby z niego korzystać.Chodzi tu o taką świadomość wypływająca z pewnej wiedzy
jak funkcjonuje nasz umysł,aby nie być manipulowanym.
Jednak to nie wszystko i jest ta strefa duchowa którą możemy w jakiś sposób doświadczyć.To doświadczenie jest prawdą dla nas samych.
I tu w tej sferze duchowej umysł może być przeszkodą i tu potrzebne jest rozróżnienie,odpowiednie zrozumienie ponieważ wielu odrzuca rozum, logikę tam gdzie jest ich należne miejsce,a to już otwarta droga do bycia zmanipulowanym.
Ale w duchowości umysł,rozum jest często blokadą.
Nie wspierać się niczym i potrafić wejść w to bez blokad umysłu:
https://www.youtube.com/watch?v=cCc_kYC__ts
Są różne ścieżki rozwoju duchowego,każdy powinien mieć wolny wybór ale dobrze byłoby aby ta ścieżka zaprowadziła do nas do szczęścia, do poczucia pełni w sobie, do miłości bezwarunkowej która w nas ma zagościć.
Jest to coś na co jesteśmy zwykle przyblokowani przez uwarunkowania,często nieprzyjemne nasze doświadczenia życiowe,schematy myślowe,wypaczone podejście do religii, nierozumienie istoty rzeczy o co w tym wszystkim chodzi i co jest kluczowe dla naszego jestestwa.
Poznając siebie -jak funkcjonujesz, co sprawiło że jesteśmy właśnie tacy a nie inni,że tak akurat reagujemy,że tak potoczyło się nasze życie dochodzimy do prawdy o nas samych.Chodzi tu o prawdę bezwzgledną gdzie nie boimy się spojrzeć na siebie krytycznie przez pryzmat własnych wad i słabości i przez rozprawienie się z naszą przeszłością aby ona do nas już nie wracała.Taka naga bezkomrpromisowa prawda to sprawia że nie musimy walczyć i nic nie spychamy do podświadomości.Maska opadaJest akceptacja tego jakimi my naprawdę jesteśmyJeśli to odkryjemy,zrozumiemy siebie i ten otaczający świat to zagości w nas pokój i będziemy się czuć z sobą jak we własnym domu,tak trochę z automatu.
Poznaj prawdę a ona cię wyzwoli.
Możesz nie mieć rąk ani nóg jak jak Nick Vujicić i czuć się szczęsliwym.
Może pojawić się to poprzez rozwój, ale też bywa że w sposób niespodziewany,zaskakujący,magiczny,gdzie często jesteśmy skrajnie zrozpaczeni.
Wołasz o pomoc jak Mooji:
https://www.youtube.com/watch?v=1iBruBiyIRw
Albo ktoś inny:
” Po około godzinie takich rozmyślań i płaczu byłem zdecydowany. Wstałem z wersalki i poszedłem do kuchni, aby poszukać sznurka, paska, może odkręcić gaz. Wiedziałem, że nie chcę żyć. Miałem 38 lat (tyle, ile ten człowiek, przy sadzawce Betesda).
Była sobota około godziny 23:00. W drodze z pokoju do kuchni zrobiłem kilka kroków. I nagle – Wszechogarniający pokój… Jest mi tak bezpiecznie, niczego się nie boję. Potężny ocean Miłości ogarniał moją duszę i wlewał się do niej. Światłość niepojęta, wszędzie, biała, tak ogromna, że powinna razić, a nie raziła, parzyć, a nie było mi wcale gorąco. Było mi tak dobrze. W życiu nie było mi tak dobrze. ”
Bywa też tak:
http://forum.przebudzenie.net/post49858.html
Jest coś w nas w środku niesamowitego,niepojętego i tam jest coś że jak to tylko poruszyć to możesz wyzdrowieć tak jak w tym przypadku:
http://forum.przebudzenie.net/praktyka/uzdrawianie-sila-woli-t4257.html
Każdy z nas ma w sobie pokłady szczęścia tylko trzeba do nich dotrzeć i je odkurzyć.
oczywiście, każdy z nas może być Buddą, jest Bogiem, jest częścią wszystkiego i wszystkiego w końcu doświadczy i znowu i znowu
Jak ktoś twierdzi że jest Bogiem czyli istotą nadprzyrodzoną to niech tak będzie.Ja tam czuję się zwykłym człowiekiem i nie mam żadnej takiej potrzeby bycia jakimś tam Bogiem,ani czymś innym.Mogę się jedynie poczuć jakąś cząstką Boga który jest dla mnie morzem miłości bezwarunkowej i którego w pełni mogę doświadczyć po tej drugiej stronie,jako w pełni wtedy wolny bez ograniczeń typu wymiar,czas,różne zależności,cierpienie.Taki stan nieba.A teraz tak kombinuje aby być jak najbardziej szczęśliwym,bez fruwania w obłokach bo jestem jak najbardziej realistą.Białe to białe,czarne to czarne,czyli bez komplikowania sobie życia.Dopuszczam też i tę możliwość,pełnego ograniczenia poprzez śmierć.
to jest trochę takie gadanie: na złość mamie odmrożę sobie uszy. Jeśli nie zaczniesz wchodzić w siebie w głąb,jeśli nie spróbujesz się przebudzić, to w kolejnym wcieleniu możesz nawet nie osiągnąć tego stanu w którym jesteś dzisiaj. Nie będziesz pamiętał swoich poprzednich wcieleń. I tak w kółko. Nie będziesz miał wpływu na to gdzie się urodzisz i z kogo. Nawet próbując nie jest to łatwe, a przebudzenie udaje się jak widać bardzo niewielu, ale nie dać sobie szansy? Mówisz o sobie z dużą dozą samozadowolenia, ze jesteś realistą. A ja słyszę już tylko: – chcę się ograniczyć do własnego ego.
Miliony katolików na świecie usiadłoby przypadkowo obok Jezusa (sytuacja hipotetyczna) i kompletnie by się na nim nie poznało. Tak samo jest z Osho, mamy nieprawdopodobną szansę obcować z kolejnym Buddą (zmarł dopiero 15 lat temu, nie 2000, wszystko co mówił zostało nagrane), ale nasze zarozumiałe ego uważa, że to pierdoły.
Mało kto chce się ocknąć. Oczywiście za 100 lat podłączy się pod Osho jakaś religia, zmienią to i owo i poleci biznes religijny na całego, ale póki co, wybierasz realizm. Yyy … czyli co?
Ależ ja od wielu lat zacząłem w siebie wchodzić w ciszy i spokoju i tam znalazłem wiele odpowiedzi.Dzieki temu myślę że mam dobry kontakt ze swoim wnętrzem i przez to mam ten spokój wewnętrzny i nawet jeśli coś wydarzy się w moim życiu nie po mojej myśli to to lekko po mnie spływa.Po prostu wiem że złapałem ten dystans do siebie samego,świata,swoich poglądów.Stopniowo uwalniałem się od różnych przywiązań,schematów myślowych.
Tak jestem realistą bo to powoduje że życie staje się znacznie prostsze i nie mam jakichś nieustannych rozkminek zwłaszcza tych dotyczących prostych zagadnień.
Ja do kwestii rozwoju podchodzę nie z pozycji teoretyka a praktyka.
Jeśli chodzi o Osho to ja nie uznaje autorytetów.Wielu jest takich którzy się nie uwidaczniają.
Sam jestem kreatorem i niczego nie przyjmuje tak bezkrytycznie z punktu widzenia autorytetu.Autorytet klinuje,zamyka.Mam swój własny rozum i żeby coś przyjąć muszę to zrozumieć znalezć jakieś potwierdzenie,czy oprzeć się na swoich czy doświadczeniach innych.Są rzeczy gdzie nie mam pewności i jedynie coś dopuszczam.
Jest tu ważny problem z EGO ponieważ ono wtrąca nas w kanał i tylko tworzymy sobie tę prawdę najmojszą.,częstą są te nasze prawdy zupełnie iluzoryczne.Odkładam swoje poglady na bok i próbuje sie przyjrzeć damemu zagadnieniu z innego punktu widzenia,czy z pozycji doświadczeń innych.
Moje poglądy nie są zabetonowane i je zmieniam jak mi ktoś coś udowodni czy też moje bezpośrednie doświadczenie mi coś uzmysłowi.
Dla mnie ważne jest wychodzić poza własne ego i pozwolić sobie stanąć z pozycji obserwatora nawet w stosunku do siebie samego.
Mam tę świadomość że prawdziwe moje JA jest przed moim umysłem i to JA to jest to najczystsza świadomość która jest niezmienna,niezależna od naszego wieku.
Jesteś dzieckiem potem starcem a jednak wciąż to TY ale zupełnie inny.
Pozbyć się tych zespoleń emocjonalnych związanych z naszą osobą,a wtedy ciężko komuś będzie zrobić nam krzywdę i my sami krzywdzić się nie będziemy.Można użyć tu tego drugiego policzka i wtedy puszczają negatywne emocje.
W reinkarnację natomiast nie wierzę i dlatego nie obawiam się że coś mi za to grozi,że jak się odpowiednio nie oświecę w sposób jak nakazuje czyjaś wiara to się z czegoś nie wyzwolę.To są dla mnie tylko wierzenia,ale nie moje.
Zresztą reinkarnacja w buddyzmie nie oznacza że nasza świadomość po smierci nie znika.
Za wiki;
”Pogląd na temat reinkarnacji, występuje też w buddyzmie, jednak buddyzm godzi go z twierdzeniem, że nie istnieje wieczne „ja”, czyli dusza, które przechodziłoby do następnego życia. Nazywa się to anatmanem. To tylko nieustannie zmieniający się konglomerat, kontinuum. Doktryna anatmana (pali. anatta) jest naturalnym rezultatem analizy pięciu skupisk i nauki o współzależności (pali: paticca-samuppāda; „Dwunastu Ogniwach Współzależnego Powstawania”)… Nie ma niczego poza pięcioma skupiskami, co można odnaleźć jako atman, jaźń „ja” lub inną niezmiennie istniejącą istotę[1]. Budda nauczał, że kiedy człowiek dostrzeże, że idea trwałego, metafizycznego „ja” jest iluzją, przestanie cierpieć i zadawać cierpienie innym[2].’
Czyli po śmierci tak jak nauczał Budda naprawdę znika to co najistotniejsze,a dalej przechodzą jedynie jakieś nasze cechy. Świadomość jednak ma zniknąć.
Ludzie dążą do oświecenia i samo to dążenie staje się mentalną pułapką i akurat przez to że do tego dążą.
Zapomnij o oświeceniu:
https://www.youtube.com/watch?v=aAH2xDN39So
Również podobnie rozumiem przebudzenie:
https://www.youtube.com/watch?v=TI8xFb4NsXE
Jest w tym jakaś wolność i możesz być tym przebudzonym będąc chrześcijaninem,buddystą czy też wyznawcą jakichś innych religii czy nawet ateistą.
Właśnie moim zdaniem trzeba znalezć sobie takich mistrzów którzy odprogramowywują a nie zaprogramowywują na coś nowego,ale też i nie przyjmować wszystkiego od nich jak leci.Potem dopiero można coś przyjąć gdy już staniemy się czyści.Czyli jakieś wierzenia czy jakieś poglądy.Przyjąć coś świadomie i nie trzymać się tego kurczowo i być otwartym na ich porzucenie a nawet zupełne zaprzeczenie.Pozwolić sobie na wolność intelektualną i być uczciwym intelektualnie.
Po odpowiednim dogłębnym przemyśleniu naszych wierzeń, poglądow mozemy je znowu przyjąć bądz odrzucić w sposób już świadomy.
Być wolnym mentalnie,duchowo.poza schematami,autorytetami,poza wszelkimi przywiązaniami które nas blokują.Jak jest ta wolność ta prawadziwa, wewnetrzna to jest wtedy szczęście,radość,spokój.
Jak to De Mello ujął że możesz być w więzieniu a mimo to być wolnym.
Właśnie to jest ciekawe że tak wielu przeczytało ”Przebudzenie” De Mello i mało kto jest wstanie załapać o co w tym wszystkim chodzi.
Moim zdaniem poprostu to trzeba przerobić na sobie samym, to musi zaskoczyć.Wychodzenie poza schematy,szufladki,pułapki mentalne to proces i trzeba wielokrotnie wracać do danej myśli aby ona stała się ciałem.To trzeba przemedytować.
Rozwój zdaje sie nie mieć końca i co chwilę nas czymś zaskakuje.
mówisz prawie to samo co Osho, tyle tylko, że nie wiesz pewnych rzeczy, bo ich nie doświadczyłeś sam, ja też w nic nie wierzę, ale przez przypadek dostałam się do tu i teraz, do pustki w sobie, niesamowite uczucie bycia w centrum i jednocześnie patrzenia z boku, więc mówię co wiem, widziałąm , doświadczyłam, w nic nie wierzę
==Mam tę świadomość że prawdziwe moje JA jest przed moim umysłem i to JA to jest to najczystsza świadomość która jest niezmienna,niezależna od naszego wieku.==
Ot to, nie pozbywajcie się ego, to nasze ”ja”.
Dokładnie tak,ale jest jeszcze JA biograficzne które jest zmienne.Razem tworzą jakąś całość.A EGO ale nie w sensie tego JA podstawowego jest modyfikowalne.Masz wysokie EGO to jest się ślepym i patrzy się niemalże wyłącznie przez swój pryzmat widzenia.
Z pozycji obserwatora można patrzeć jak się ma niskie EGO.Wysokie EGO = ślepota.
Pepsi -Nie to nie tak coś w tam wierzę ale nie w reinkarnację chociaż i taką ewentualność zakładam..Trudno być pewnym w sprawach Boga, duszy i jestem otwarty na wszystko. Nie mam takiej potrzeby doświadczać nie wiadomo czego i medytacja mnie nie interesuje aby ją praktykować,ale jestem w tym przypadku obserwatorem bo ludzie opisują swoje doświadczenia z tym związane.Medytacja nie jest taką prostą rzeczą ponieważ wielu robi to bez odpowiedniej wiedzy a pózniej mogą być poważne konsekwencje, można wylądować nawet w psychiatryku.Mówie o takich praktykach mających doprowadzić do Satori czy kundalinii.Jung był bliski popełnienia samobójstwa,a Jiddu Krishnamurti:
”Był prawie nieprzytomny. W tym czasie miał wiele wizji. Czuł mocne zjednoczenie ze wszystkim co go otacza, czuł się trawą, drzewem, skałą.”
Niektórzy mają depersonalizację i to nie tylko podczas medytacji.Z tego ciężko jest potem wyjść.Jest trochę tego typu przypadków na forach.
Nie miałem nigdy pustki w sobie natomiast tam w środku była bezwarunkowa miłość która przez wiele dni wbijała mnie w fotel to było coś niesamowitego i to trwa ale już nie tak bardzo intensywnie.Jak już kogoś coś takiego spotka to TU i TERAZ trwa i trwa i wszystko co wokół ciebie nie ma takiego znaczenia.Człowiek wtedy nic nie robi,jest taka beztroska,radość,szczęście,rozleniwienie na maxa.
Z tego trzeba było wyjść,aby normalnie funkcjonować w społeczeństwie i coś realizować.
Nie chcę odczuwać pustki, chce mieć kontakt ze swoim wnętrzem, chcę czuć tę miłość bezwarunkową.
W niektórych elementach to co mówię jest podobne do Osho,ale ja jednak staram się na to spojrzeć w nieco szerszej perspektywie i bez takich uproszczeń.
Np
”Nikt tak naprawdę nie wie, kim jesteś – ani rodzice, ani nauczyciele, ani księża, Tylko ty możesz poznać swoją prawdziwą tożsamość. Dlatego wszelkie opinie na twój temat są powierzchowne i nieprawdziwe. Odsuń od siebie te opinie. Uwolnij się od ego. Postępując w ten sposób, dotrzesz do swojej prawdziwej istoty, odkryjesz ją. To odkrycie niezwykle ważne, ponieważ dzięki niemu możesz nadać swemu życiu właściwy kierunek.”
Dla mnie jest to że opinie na mój temat mogą być prawdziwe,zawierać część prawdy bądz zupełny fałsz.A opinię odsuwam jeśli są według mnie bezpodstawne,a jeśli coś w nich jest na rzeczy to staram się coś zmienić.Dzięki temu zauważyłem że mi się porawiły relacje z ludzmi.Od czasu do czasu dokonuje jakiejś retrospekcji to część mojego rozwoju.
Tak samo nie uważam,że wierzenia,religie są czymś zupełnie złym.Na to trzeba spojrzeć przez pryzmat mankamentów i korzyści.
Dla mnie można być przebudzonym chrześcijaninem,ateistą jak i buddystą.
Podobnie jest z kulturą którą można napiętnować,ale prawda jest taka że ona pochodzi z naszej natury i to że wpycha nas w schematy nie znaczy jeszcze że należy ją odrzucić.Dobrze jest mieć świadomość danej kultury i odpowiednią wiedzę.
Dla mnie Osho to jeden z wielu który zaistaniał dzięki mediom.Nie był nowatorem.W Europie zapanowała moda w latach sześćdziesiątych na buddyzm.
Tacy guru jak Maharishi Yogi czy Osho dotarli na zachód i zaczęli nauczać a sami opierali się na odkryciach swoich poprzedników.
Coś tam zmieniali ale zasadniczo nie odbiegali od podstawy.
O wielu mistrzach w siedzących w aśramach nikt nie słyszał.
Swoje prawdy mistyczne doświadczenia mieli też mistycy chrześcijańscy i w chrześcijaństwie to TU i TERAZ też jest obecne.
religie to wielkie nieporozumienie, a Osho nie jest buddystą, tylko kolejnym Buddą.To nie ma znaczenia, że sobie coś zakładasz, gdy jest błąd w założeniu wszystko pójdzie nie tak, chociaż będzie logiczne, na tym polega sofizm. To nie ma znaczenia dlaczego Osho zaistniał, ale dzięki temu, że opuścił Indie wielu takich uśpionych przez długie lata jak ja , ma szansę się przebudzić, albo chociaż na moment odzyskać świadomość.Jesteśmy w fatalnej sytuacji, jesteśmy ludźmi zachodu, którzy postawili na umysł, ludzie wschodu z kolei postawili na duchowość, obie strony popełniły błąd. Nie można rezygnować z umysłu, ale też nie można się tylko nurzać w samym sobie, powinna być równowaga. Żyjemy na Ziemi, mamy materialne ciała i niematerialne wnętrza. Umysł należy używać, tak samo jak potrzeba go na pewien czas wyłączyć.
Co do religii to są te ciemne i jasne strony.Wiele zależy od indywidualnego podejścia,jakiejś świadomości.Wiele zależy od tego co w danych naukach się znajduje,ale nawet jeśli będzie to treść pozytywna to i tak jak ktoś chce to może to odpowiednio zmanipulować.
Jak nie religie to są ideologie bo człowiek jest istotą która podlega zbiorowościom jak i też jest potrzeba tworzenia różnych systemów.
Przy pomocy religii łatwiej było kiedyś zorganizować państwo,posłuszeństwo ludu było przydatne.Zawsze jakaś forma religijności jest wpisana w naszą naturę. Natura dąży do rozwoju cywilizacyjnego.
Jak ktoś np był bliski rozpaczy a w wierze odnalazł sens życia to chyba zle nie jest i chyba możemy powiedzieć że akurat na niego religia miała pozytywny wpływ.
Ale wad religii nie brakuje oczywiście.Wojny,podboje też patrząc tak z perspektywy miały swój sens i człowiek ma w swej naturze ten pierwiastek zła który jest zarówno destrukcyjny jak i też pcha nas do jakiegoś postępu.
No bo plemiona aby zaczęły się jednoczyć to musiała być wojna.Tam gdzie plemiona były odizolowane i nie było rywalizacji tam nie było postępu i do dziś możemy gdzieś na trudno dostępnych terenach Amazonii spotkać się z ludami prymitywnymi
No ja wiem że Osho nie był buddystą,ale skoro sam twierdzi że wszystko co ktoś wygłasza na nasz temat jest fałszem to i opinia że nie jest buddystą też może być fałszem?
”Dlatego wszelkie opinie na twój temat są powierzchowne i nieprawdziwe. Odsuń od siebie te opinie. ”
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/198868/ksiega-ego-wolnosc-od-iluzji
Trochę to w zamęt może wprowadzać.
Dla mnie to niedorzeczność.Np jak ktoś przejawia wyrazną agresję często i z błahych powodów, to nazwanie go kimś agresywnym nie mija się z prawdą? Postronni często widzą nas lepiej,a jak ktoś ma niskie ego to nie boi się krytyki i może coś zmienić w swoim postępowaniu jak zwróci się mu na coś uwagę.Ale jak ktoś będzie uważać że wszelkie opinie na jego temat są nieprawdziwe i je odsunie to tak mu już pewnie zostanie.
Pewne wady mogą komplikować nasze relacje międzyludzkie.
Jednak Budda czy Jezus to tworzyli zupełnie coś nowego od podstaw,a inni na nich się opierali i mieli swoich nauczycieli.
A z przebudzeniem to bywa tak że ono samo w sobie jest taką pułapką i można się nim niezle dowartościowywać.
Odrzuci się coś na czym się wspieraliśmy to znajdziemy inną laseczkę np w przebudzeniu i wtedy dumnie z góry możemy patrzeć na tych nieprzebudzonych,na ten ciemny ludek.A w tym ludku są też osoby dobrze wykształcone.
Co niektórzy z tego wychodzą.Ktoś napisał:
Cyt:
„Patrzcie, jaki jestem oświecony”, „Ludzie to bezmyślne owce”, „Jesteście ślepi! ślepi!” 🙂 ?
Sam tak postrzegałem siebie i rzeczywistość przez jakiś czas. Jak sobie teraz o tym pomyśle to śmiać mi się chce z własnej głupoty. Gdzie ja miałem oczy? ”
Nie chciałbym się czuć jaśnie panem przebudzonym,chodz brzmi to bardzo dumnie.
De Mello w ,,Przebudzeniu” szczególnie podkreślał sens niskiego ego i pokory bo wtedy widzi się o wiele więcej i przez to zwiększamy szansę na rozwój.