Moja książka o zarabianiu w Internecie i na blogu dostała się z początkowo bardzo odległej pozycji, już na drugą stronę w największych wyszukiwarkach. Nie byłoby to aż takim wielkim sukcesem, bo wiele postów, które napisałam uplasowało się wysoko na pierwszych stronach. Musicie jednak coś wiedzieć, że tematy o zarabianiu w sieci są najbardziej obstawione przez opłaconych „podkręcaczy” SEO, a konkurencja dla słów kluczowych, które użyłam w tytule jest ogromna. Jest tam aż czerwono od ścisku i ciasnoty. Można zadać pytanie, skoro w swojej książce radzę, żeby używać popularnych słów kluczowych w tytułach, ale raczej odstępować, gdy po zbadaniu okazuje się, że słowa te owszem są chętnie wyszukiwane, ale mają ogromną konkurencję w odpowiedziach. Po co wchodzić w drogę Nike, czy Adidasowi? Owszem w tym przypadku zaryzykowałam, bo wiedziałam co zawieram w mojej książce. Jestem pewna, że stosując się dokładnie do tego o czym piszę można zbudować bardzo często odwiedzaną stronę. Bo sama dokładnie to samo zrobiłam. I oczywiście nie tylko ja. Jest to potężna wartość, która wywindowała organicznie tę książkę, pomimo ogromnej konkurencji w temacie i pomimo tego, że ten blog ostatecznie nie jest postrzegany jako kosz z produktem zwanym „jak zarobić”, czy nawet „lajfstajl”. Czyli, że nie wchodzą na niego ludzie szukający sensu stricte recepty na zarabianie. Ale zostawmy w spokoju te nudne dywagacje, wróćmy do książki. Namawiam wszystkich, którzy mają dość zbyt małych zarobków, dość pracy dla innych, dość braku wpływów na wysokość swoich wynagrodzeń, generalnie dość. W książce pokazuję jak można zbudować wielką stronę, która będzie w stanie wygenerować duży dochód miesięczny. Wszystko sprowadza się do tego, aby doprowadzić do jak największego ruchu na stronie. Bez ruchu na stronie, czyli bez dużej liczby odwiedzających nie będzie można dobrze jej monetyzować, bowiem konkretny dochód jaki może przynieść dana strona jest zawsze proporcjonalny do ilości odwiedzających. Jest to jakiś niewielki ułamek. Nie potrzeba być mistrzem logiki, żeby zrozumieć, że Twoja strona musi być często, coraz częściej odwiedzana. jedzie się i nagle znienacka pojawia się to W „Jak zarobić w Internecie? Jak zarobić na blogu?” zawarłam wiele konkretnych przepisów na sposób pisania artykułów, nawet na to w jaki sposób je tytułować, aby przyciągnąć jak największą ilość wejść na stronę. Mówię o tym, że w każdym tytule artykułu powinno zawrzeć się słowo kluczowe, oraz coś co „podkręci atmosferę”. Przykład (sorryyy Wegan) : – „Jak przyrządzić pstrąga, żeby mąż się w tobie na nowo zakochał”. Gdzie słowami kluczowymi, czyli takimi, które ludzie najczęściej wpisują do wyszukiwarek jest „jak przyrządzić pstrąga”. Z kolei reszta tytułu działa tylko na emocje. W książce oczywiście pokazuję, jak sprawdzać popularność słów kluczowych. Na początku będzie to bardzo ważne, później będzie można działać wręcz intuicyjnie, tym bardziej, że o wszystkim można i trzeba dowiadywać się od swoich czytelników. Bo jesteśmy tutaj dla nich. Yyy … dokładnie tak. Gdybyśmy chcieli pisać bloga, czy budować stronę dla siebie, naprawdę wystarczyłby pamiętnik codziennie chowany pod materacem. Nie ma po co się okłamywać, skoro działamy w Internecie, chcemy być zauważeni, czytani, a nawet kochani. czyli to A to wszystko będzie miało miejsce tylko wtedy, gdy będziemy pomocni. Pomaganie ludziom jest piękne, ale ludzie muszą się jakoś dowiedzieć, że taka strona w ogóle istnieje. I o tym jest książka. Bez ruchu na stronie, nigdy nie będziesz mógł zawodowo pomagać ludziom, bo nie starczy ci na to pieniędzy. Twoja strona musi generować pieniądze, czyli musisz umieć stworzyć na niej ruch. Zanim odkryłam/dowiedziałam się o tych i innych zależnościach, pomimo że od początku wkładałam wiele pracy i serca w mój blog miałam znikomą ilość odwiedzin. Jednak każda zmiana, którą wprowadziłam zgodnie z tym o czym piszę w książce, okazała się strzałem w 10. Mówię nawet o tym, w jaki sposób ludzie czytają treści w Internecie (po łebkach) i jak pisać posty wiedząc o tym. Że nie warto poświęcać największej uwagi błyskotliwemu zakończeniu, gdyż ludzie prawdopodobnie nie dotrą do naszej rezolutnej puenty, albo utracą ciąg myślowy, opuszczając co drugie zdanie, i nie docenią spektakularnego zakończenia. z boku to wygląda tak jestem puk puk, kto tam? hipopotam znowu nic nie robię Nie ma oczywiście powodu, aby się obrażać na czytelników, przecież Ty sam w ten sam sposób czytasz cudze teksty. Trzeba tylko o tym wiedzieć. Uzmysłowić sobie, że mamy bardzo krótki czas na zachęcenie kogoś, aby pozostał na naszej stronie, zamiast wciśnięcia klawisza Esc.
Jest to miejsce, gdzie malutcy, tacy jak ja, czy Ty jesteśmy w stanie osiągnąć niewyobrażalnie dużo. I wystartować praktycznie bez wkładu własnego. Bowiem założenie strony i wykupienie hostingu przynajmniej zanim ją rozkręcimy zamyka się w 200 złotych, i to nawet wraz z zakupem mojego e-booka. żygacze bardzo popularne we włoskiej architekturze zostały wzbogacone o jeszcze jedną maszkarę (to ta w pożyczonej czapce) Oczywiście nigdy nie twierdziłam, że bez wysiłku. Jeśli chce się do czegoś dojść zawsze trzeba mocno pracować, jednak poznanie słusznej drogi w jaki sposób można osiągnąć cel jest szalenie istotne. Nie trzeba się cofać, miotać, popełniać wielu błędów. Zrobiłam to za Was. Ale, aby wystartować z sukcesem z jakimkolwiek produktem, czy to cudzym, czy to własnym niezbędny jest ruch na stronie. To jest podstawa, i bez tego żadne dalsze sposoby na zarabianie w sieci nie zadziałają. Możesz mieć wszystko za darmo na stronie, gdy ludzie o tym nie wiedzą, Twoja strona będzie cicha jak plaża w Dębkach w listopadzie. Zapewne wiele osób obserwuje mój blog i może powielić pewne metody, które stosuję i które są widoczne. Jednak nie każdy jest tak świetnym obserwatorem, a także nie każdy jest w stanie odgadnąć co dzieje się za kulisami mojej strony. Co jest skuteczne, a co jest tylko krzątaniną? Wiem, że nie jest to proste, bo sama wyciągałam mylne wnioski podglądając inne duże strony. Nie żebym to specjalnie ukrywała, tylko po prostu nie jest to proscenium, to jest żmudny element pracy na tyłach strony, która ma sens, bowiem obserwuję codziennie wyniki na Google Analytics. jest tam kto? z serii wtopieni w akwedukt Gdy widzę, że ludzie, którzy kupili moją książkę zaczynają wprowadzać te zasady na swoich stronach, a one robią się coraz bardziej popularne, jestem bardzo szczęśliwa. Powstanie osobny wpis o najlepszych stronach i przedstawię ich sukcesy. Uwielbiam, gdy ludziom wokół dobrze się wiedzie, gdy są szczęśliwi, mają środki i stać ich na zdrowy styl życia, który w dzisiejszych czasach okazał się naprawdę drogi. Cieszę się najbardziej, gdy mogę się do tego przyczynić. zagubiona w średniowieczu Sposób zarabiania pieniędzy w Internecie ma jeszcze jedną wielką przewagę nad innymi biznesami, bowiem możesz siedzieć zagrzebany na wsi, w swoim domku w górach, albo tak jak ja często podróżować w ciekawe zakątki Europy, jak zwariowane średniowieczne Pitigliano, a moja strona, firma, a przede wszystkim droga Socjeta jest cały czas razem ze mną. A raczej ja zawsze jestem dla niej.
Właśnie rozpoczęło się odliczanie!
widocznie ktoś się umie spindrać
♦
Ściskam Możnych, życząc wspaniałych biznesów w sieci Pepsi Eliot
Powiązane artykuły
Komentarze
złapała w końcu słonko?
w końcu tak 😀
Co to za piękne miejsce, gdzie były robione te foty?
Pitigliano 🙂 Toskania
Już mam dosyc tej stagnacji i nie wiem jak zarabiac mając dziecko.ale nie mam zdolności do pisania .myślałam o jakimś blogu o zdrowym trybie życia i potrawach dla dzieci bez cukru i glutenu.ale we Francji bo tu siedzę..tylko pewnie pisała bym z błędami a od tego raczej czytelników nie przybywa.chętnie był kupiła e Booka ale jestem chwilowo bez kasy. Fajnie ze potrafisz się tym dzielić. Pozdrawiam
Też Cię pozdrawiam Magdo,i życzę sukcesów na każdym polu
a weż no zapodaj jakiś temacik do pisania dobry i chodliwy
Przekonalas mnie 🙂
Peps, nie mogę skomentować posta o magnezie, a mam pytanie 🙂 Od 2 tygodni mam drżenie pęczków mięśniowych, wyraźnie zwiększone napięcie mięśniowe, bóle miesni (szczególnie nóg), ogólne rozdrażnienie i wszystkie objawy niedoboru magnezu. Łykam D3+K2, wit.C i biore cytrynian magnezu (150mg dziennie) i uzupełniam mleczanem magnezu z cynkiem i B6. Ponadto moczę stopy w soli Epsom. I niestety, nie pomaga mi to póki co 🙁 Jak długo trzeba odbudowywać zapasy magnezu, żeby objawy ustąpiły? A może to nie Mg tylko coś innego? Dodam, że jem mało zielonych warzyw, bo nie mam dostępu do eko liści. Stresuję się wszystkim, ale zwalam to na brak magnezu właśnie, chociaż pewnie to błędne koło. Co robić?:(
Monczia, techniki relaksacyjne też wprowadziłaś? jest ich kilka, ale trzeba się odpowiednio nastawić pro- a nie anty- wizualizować spokój, harmonię, zaufanie do siebie itp. to nie abstrakcja, psyche, umysł i ciało to naczynia połączone, zależne od siebie, wzajemnie na siebie wpływają, ich równowaga to moc, własna moc.
Czyli że wybierasz sobie jakis przykład z życia, tę sferę stresującą, która żyć spokojnie nie daje i przepracowujesz to, racjonalizujesz, zmieniasz „wzorzec myślowy”, nastawiasz wzorzec na nową częstotliwość eliminując fałszywe przekonania, które powodują strach, lęk, obawy, niepokoje, brak zaufania, niepewność, poczucie niebezpieczeństwa. Powtarzanie tego procesu ustawia ciało i umysł na nowy, trwały stan, formuje nowy kształt – nie samo myślenie, ale myślenie i działanie, nawet może sprawić nowy kształt ciała, obraz na twarzy, kiedy twarz jak głaz nabiera lekkości, znikają opuchlizny, zniekształcenia, oczy sie rozjaśniają itd. człowiek uwalnia się z mentalnego i cielesnego ciężaru.
Niki, wielkie dzięki za odpowiedź. Faktycznie powinnam techniki relaksacyjne wprowadzić. Jednak moje problemy są aktualnie tak błahe, że nie wiem dlaczego mnie one stresują, gdyż nigdy wcześniej się takimi małymi rzeczami nie przejmowałam. Stąd szukałam jakichś organicznych przyczyn. Mam hipotezę, że to ta dobijająca pora roku. Nie idzie wyjść z domu, bo cie wywieje na drugą stronę, szaro, zimno i brzydko. Trzeba to jakoś przetrzymać.
Z doświadczenia wiemy, że za przejmowaniem się małymi rzeczami stoi coś większego, czym świadomość nie chce się teraz zająć, stawić mu czoła, bo może chwilowo nie wie jak, jakimi „narzędziami” się tego pozbyć.
Jak już coś rozpracowuję w głowie to posługuję się takimi słowami obrazującymi warsztat, pracownię 🙂 rzecz zmaterializowaną łatwiej przerobić, zmienić kształt, albo zdemontować.
Jeśli nie masz dostępu do eko liści sięgnij po trawy zbożowe eko – pszenną lub jęczmienną, fajny napój na odporność i nie tylko, uzupełnia niedobory, natkę pietruszki i inne liście z tych, które nie muszą być ściśle ekologiczne.
Pepsi, jak tulisz pysk spiżowego konika widać Twoją miłość do zwierząt:) Ci, którzy nie jedzą mięsa z szacunku do stworzeń są wielcy.
🙂
a ja już prawie przeczytałam, jednak prowadzę sklep internetowy z odzieżą i dodatkami, a nie bloga, ale może uda się jakoś zastosować te zasady.. 🙂
to odnosi się do kaźdej strony w sieci, ale pisać coś musisz,