buaaaa lovciam
Jak poradzić sobie z brakiem pozytywnych uczuć ze swoimi rodzicami? W skrócie, mama & tata nie kochali, a do dzisiaj są extra toksyczni. Do tego nawet tacy podli i mimo wykształcenia i życia na dobrym poziomie są ciągle nastawieni w opozycji. Ubiegam, ja zero kłopotów, nauka zawsze ok, studia skończone, ale to czepianie się, zero pozytywnej relacji, ciągle tylko narzekanie, czarnowidztwo, katastrofizm (jeśli jest takie słowo) i zawiść wraz z podcinaniem skrzydeł. Finansowo stoję bardzo ok, ale towarzysko, związkowo, to lipa. Zapewnie przez brak akceptacji.
Boję się tego uczucia do nich, które przez tyle lat kształtowało się we mnie, tej nienawiści. Uuu, ona ich nienawidzi! Spalić ją! To takie proste, by oceniać. Czy kochałaś, ale nie byłaś zbyt dobra na to uczucie? Bo jak może 6 letnie dziecko to usłyszeć, baa, jak może ono to zapamiętać na całe życie? Wiem, że nic nie wiem, a uczucia u mnie to zagadka. Czy mam zerwać z nimi kontakt, wyprowadzić się, nie odzywać się, pojechać na wieczne wakacje, robić to co lubię, a nie to, do czego mnie starszyzna zmusza? Czy ja jestem coś warta? O co w tym chodzi? Jak mam wzrosnąć, kiedy wylewane są kubły pomyj na moją głowę. Podziękować? Przerabiałam to. Każdy możliwy scenariusz, i? I poddałam się. Macham często na to ręką, by mieć spokój, ale czy życie jest sprawiedliwe? Więc czemu ja wylewam łzy, sama, kiedy oni rosną w siłę każdego dnia?
Jakaś para kopuluje w celu rekreacyjnym, albo prokreacyjnym i płodzi dziecko. Zaś około 3 miesiąca w dziecku zasiedla się jednostka świadomości obdarzona wolną wolą, zwana przez większość duszą. Czy ta kopulująca para, która w efekcie staje się Twoimi rodzicami ma być naznaczona jakimiś wybitnie światłymi osobowościami, tylko dlatego, że są to Twoi rodzice? Obiektywnie patrząc nie ma tutaj logicznych związków na poziomie kwantowym, a nasza rzeczywistość, gra jest wirtualna, czyli kwantowa. Ludzie z powodu silnego poczucia własnej ważności nieustająco przeceniają, (lub nie doceniają, ale to jedno i to samo) roli innych ludzi w swoim życiu. Jakaś tam para dość niemiłych ludzi, niemiłych, gdyż głęboko uśpionych (człowiek, który się budzi przestaje być niemiły, nieuprzejmy, nietaktowny, nieelegancki), a więc jakaś tam para zostaje Twoimi rodzicami nie przez przypadek. Gdybyś na chwilę zeszła z nich, z oceniania jacy są beznadziejni, zaczęłabyś zadawać pytania własnej duszy, dlaczego zalogowałaś się właśnie do tego awatara? W jakim celu? Jaką to może się okazać dla Ciebie nauką? A zapewniam Cię, że wszystko stało się celowo, gdyż masz tu coś do zrobienia. To nie ma być kara, nikt Cię nie karze, nie porównuj swoich starych z innymi starszymi, nie da się tego porównać, bo nie znasz dróg jakimi ludzie maszerują. Jak bardzo są głęboko uśpieni. Zajmij się sobą, przebudź się i już.
Niektórzy ludzie mają dzieciństwo usłane różami, ale ich jest garstka, gdyż dzieciństwo nawet dla dzieci urodzonych w pięknych rodzinach również bywa traumatyczne z powodu małego zrozumienia. Ludzie mniej inteligentni boją się jeszcze bardziej niż inteligentni, gdyż ci drudzy zaczynają coś rozumieć. Dusza nie posiada intelektu, ale wie i bez tego, jednak awatar znacznie szybciej wejdzie na drogę do przebudzenia, gdy rozumie. Dzieci często nie rozumieją. A może na Ciebie czeka jakaś niezwykła droga życiowa, i starsi pomagają Ci podjąć decyzję, gdyż z takiego domu się szybko ucieka? Masz taką sytuację, że cokolwiek jest nie po Twojej myśli, jak brak partnera życiowego, nie wiem, brak przyjaciół jest natychmiast tłumaczone odrzuceniem brzydkiego kaczątka przez jego protoplastów. Pewne fakty są celowo wyolbrzymiane, ale tak naprawdę co Cię obchodzi teraz, co czułaś jako sześciolatka? Na co Ci wkładać język do bolącego zęba? Po co to robisz? Żeby mieć jeszcze lepszy powód, żeby ich nie znosić? Sporo energii marnujesz. Jestem absolutnie pewna, że wszystko zadziało się po coś, ale dopóki będziesz wciąż obwiniała swoich starszych, niczego nie dostrzeżesz, masz za małą perspektywę. Patrzysz na nich cały czas przez własny pryzmat, a teraz proponuję, żebyś spojrzała na nich całkiem z boku. Nieszczęśliwi, ciężko wystraszeni więc źli, śpiący na całego, więc idący przez życie nierozumnie, ani nie intuicyjnie, a obok jakieś niewdzięczne dziecko, które ich nie znosi, to i oni nie lubią Ciebie. Dzieci często wydają się śpiącym starym niewdzięczne, bo oni musieli się dzielić z dzieckiem, a nie wszyscy są na to gotowi.
Jednak to Ty stwarzasz swoją rzeczywistość swoimi myślami, uważasz ich za pokurczów uczuciowych, co Cię od dziecka krzywdzili, i oni dokładnie tacy są. Jednak Ty nie zmienisz myślenia, bo nie potrafisz z powodu własnej ważności, więc masz wciąż to co myślisz. Ewidentnie otwierają się przed Tobą drzwi samodzielności, odcięcia się od kaczek, i wreszcie rozwinięcia skrzydeł łabędzia. Nie widzisz tego, że ta gra już wskazuje Ci drzwi, trzeba ruszać we własną drogę? Z perspektywy pewnie zobaczysz jakiś rys pozytywny w swoich ciężko wystraszonych starszych somnambulikach, i obraz tej rzeczywistości zacznie się zmieniać, ale teraz jest to czas ruszenia w drogę. Przez własne drzwi, do własnego celu. I radzę Ci, zejdź z siebie, nie bądź rozżalona, nie rozkminiaj, to nie podnosi entropii Twojej drogi, to odcina Cię od strumienia danych. Przekonania są tym co najgorzej nas wiąże, a Ty jesteś przekonana jak mają zachowywać się dobrzy rodzice. Niektórzy rodzice instynktownie wypychają pisklę z gniazda, czas odlecieć. Gdy zrozumiesz, że wszystko jest po coś, przestaniesz mieć pretensje, bo szkoda na to czasu, ba, może nawet z czasem będziesz wdzięczna tym ludziom za średniowieczny chów, tak naprawdę to oni są głęboko nieszczęśliwi, nie Ty. Wyobraź sobie, że jesteś mamuśką, stajesz przed lustrem, a przed chwilą byłaś ohydna dla swojego dziecka, oni tego nie potrafią udźwignąć, śpią jak nieszczęśliwe susły na podwieczorku. Nie mają pojęcia na jaki temat śpią, ale czują tylko ból istnienia, i potworny strach. A strach przeradza się w złość, a Ty jesteś pod ręką. A Tobie nie pozostaje nic innego, jak ich po prostu kochać, ale może jeszcze nie teraz, gdyż bez cienia przymusu. Nie to nie. Czas podziękować za wikt i opierunek kaczej rodzinie, i udać się w swoją drogę łabędziu. Tylko zostaw ważność łabędzia w psiej budzie.
z miłością
Powiązane artykuły
Komentarze
Oczywiście po toksycznym dzieciństwie nie chce mieć dzieci, nawet chyba nie mogę. Boję się być taka sama matka jak moja. Przez to bardzo boję się samotnej starości marnej i smutnej. Błędne koło a nie błogosławieństwo.
dzieci to nie są najfajniejsze osoby na starość
?
Super! Dzięki!
Pepsi a shadow work??? Wlaśnie to co czujemy w dzieciństwie w tych traumach zostaje w podswiadomości i gdy miata nami w dorosłości to trzeba shadow work robić? Czy jest sens?
nie rób
to co zrobić gdy dostaję szału ?jak nie wpadać w szał gdy dziecko stuka talerzykiem? a może wpaść?
przestać się bać
Jak nie wpadać w szał? Przestać się bać…
Cudowne, dziękuję!!!
Piękny post ? dziękuję!!!
<3
Fajne to o tym zębie. Takie prawdziwe.
44
A co zrobić jeśli rodowe stado kacze wmowilo od niemowlęctwa, że każdy facet mnie zdradzi/oszuka/etc a z każdej pracy mnie wyleją. Doslownie od niemowlectwa każdy zgrzyt w moim domu (np. nieposprzatanie w pokoju tak jak chcieli) konczyl się zatroskanym a co Ty zrobisz w dorosłym życiu, bo każdy sie na Tobie pozna… Jak juz bylam dorosla -zobaczysz on jest za fajny dla CIebie odejdz bo i tak Cię zdradzi/zostawi. Moja pierwsza robota za fajna kase-jeszcze z miesiac popracujesz i poznaja sie na Tobie i Cie wywala.
I wywalili i zdradzil. Wiesz, ze do tej pory potrafia przypomniec z radoscia na ustach ze oni juz wtedy wiedzieli, a ja glupia nie.
Nie umiem sie wyzwolic z tego kolowrotka strachu i nie umiem ich zmienic i tak urzadzaja mi zycie, ze kazda sume (uwierz niemala, bo co jak co ale talent do zarabiania wielkich sum pieniedzy w miesiac na utrzymanie roczne to ja mam) ale wtedy zaczyna sie żerowanie i wymyslanie 10001 potrzeb na ktore ja musze dac. Bo dluzej niz ten choinkowy miesiac nie jestem w stanie pracowac.
W stadzie zero docenienia, zero mojej waznosci od zawsze i wieczny lament ze osmielam sie miec odmienne zdanie i nie robie wszystkiego czego oni chca
Gotuje piore sprzatam jestem pielegniarka salowa parobkiem dziewka na posylki zajmuje sie miliardem nie moich spraw majac dwojke ludzi na kanapach narzekajacych i wrecz placzacych ze jestem leniem patentowanym. Oni moga nie robic bo sie zle czuja. Ja 2 dni po pelnej narkozie mylam okna bo kacza matka stwierdzila, ze zaplanowala mycie. A ja glupia slepa na szczescie bez krwotoku umylam…
Oczywiscie ze nikt mi nie podaje w tym domu szklanki wody etc etc. Oczywiscie ze wiecznie slysze jaka jestem niewdzieczna ze sie tak mna zajmowali jak bylam mala i bezduszna ze nie dziekuje calujac po rekach.
Carrie, zastanawiam się dlaczego pomimo wysokiej inteligencji, jakoś to do Ciebie nie dociera? `Ostatnio wystąpiłaś w imieniu tej dziewczyny, dzisiaj piszesz dokładnie to samo w pierwszej osobie. Przeczytaj tę odpowiedź, którą wtedy dałam. O co chodzi? Naprawdę nie chcesz ruszyć z tego skrzyżowania?
Tu masz moją pełną odpowiedź https://www.pepsieliot.com/jak-bardzo-kopciuszek-musial-byc-straszny-dla-macochy-i-jej-corek/
Peps
teraz wiesz, dlaczego napisalam ze od tamtej dziewczyny zwialam. Wtedy dopiero zobaczyłam naocznie i zaczęło do mnie dochodzic, że to nie ze mną jest coś nie tak. Bo ja zawsze myślalam, że to moja wina, że to ze mna jest tak bardzo nie tak, ze gdybym była inna…
Po tamtym wpisie przestalam rozmawiać z nimi, wlaczyla sie moja siostra i …z nia tez przestalam rozmawiac bo nagle zaczela mowic ich glosem. Odkrylam freelastics i QI gong. Przynajmniej jestem tak docwiczona, ze zasypiam w nocy
<3
<3
Wiesz, ale ja nie mam grama współczucia dla Ciebie, robisz z siebie ofiarę (jak bite kobiety), bo jest Ci to do czegoś potrzebne. Gdy jest się dorosłym i niezależnym (a wynika że jesteś – zarabiasz na się) to opuszcza się rodziców, tak po prostu, żyjemy jak chcemy i dajemy tyle ile chcemy, reszta to użalanie się nad sobą (przepraszam z góry jeśli czegoś nie zrozumiałam i jesteś nieletnia albo pozostajesz w zależności finansowej od rodziców, bo że w emocjonalnej to jasne:)
Ada,
z czego wywnioskowałaś, że potrzebuję wspołczucia? bo nigdy nie potrzebowalam tak samo jak nie potrzebuje żalu, osądzania, etc. I serio nie widze w takich emocjach sensu.
Dygresja-swoja drogą to takie ludzkie – uznać ze ktoś czegoś czegoś potrzebuję i swiadomie pokazać, że od Ciebie tego się nie dostaje.
<3
a kiedy ta rodzina, już po opuszczeniu rodzinnego domu, kiedy masz własne życie, permanentnie ci je uprzykrza? wtrąca się w każdą sprawę, szkodzi jawnie… co wtedy? kiedy widzi w tobie tylko pieniądz, który poprzez „ubezwłasnowolnienie” mentalne, można ci odebrać? co wtedy?
to samo, akceptować, zrozumieć dlaczego tak wygląda Twoja rzeczywistość, dlaczego masz takie smutne niepokojące myśli
Odciąć pępowinę, rodziny się nie wybiera i nie zawsze będzie tak miło, że będą nas wspierać. Jak na mój gust, mamy za duże przywiązanie do więzów rodzinnych, toż to tylko ludzie powiązani z nami emocjonalnie. Na miarę możliwości, bez konieczności walki z samym sobą podziękować za przekazane nam fundamenty, w oparciu o to, co uważali za słuszne. Są, jacy są i faktycznie ten stan rzeczy zaakceptować, a dalej żyć po swojemu.
Co by nie wyszło za oschło, kocham swoją rodzinę i cieszę się możliwością kontaktu z nimi, bo mają swoją mądrość i często z niej korzystam, ale doświadczyć wszystkiego i tak muszę sama 🙂
Są takie złote zasady po pierwsze „najpierw zrozum” obejmując całą istotę – człowieka z całym dobrodziejstwem inwentarza, z doświadczeniami itd. tzw. sprawcę i tzw. ofiarę czyli siebie – oraz istotę zdarzenia, sytuacji, relacji, modus operandi tej rodziny, co nimi kieruje (może dowiedzieli się czegoś od kogoś jak to po ludziach w podszeptach, bez potwierdzenia i myślą że chcesz ich oszukać itp.) zrozumieć dlaczego ten człowiek cierpi, jeden i drugi w tej relacji, jak można im pomóc (tu należy wyjść z siebie, ze swojej roli ofiary i spojrzeć na wszystko z dystansu) jest takie kluczowe pytanie łamiące wrogość, które działa w większości przypadków „wiem/widzę jak bardzo cierpisz. jak mogę ci pomóc?” i stosuje się wobec drugiej osoby oraz wobec siebie. Kiedy osiągniemy już zrozumienie, do głosu dochodzi akceptacja, nie odwrotnie i nie bez zrozumienia.
,,nie gromadź potencjału”; ,,nie piętrz potencjału”… Droga Pepsi, czytam i czytam i czytam i nie mogę zrozumieć o co w tych wyrażeniach chodzi.. jakiś link do artykułu wyjaśniającego albo krótkie wyjaśnienie? Bardzo proszę, bo nie mogę skumać… chodzi o to, żeby nie wymyślać coraz to nowszych pomysłów?
gdy idziesz do kiosku po gazetę, robisz to bardzo na luzie, nie myślisz z wytężeniem czy ta gazeta będzie w kiosku, czy też nie, po prostu jak nie będzie to nic takiego, też nie będzie darcia szat, kupisz inną, albo nic. Nie ma żadnego piętrzenia potencjałów. Gdy idziesz kupować mieszkanie nie potrafisz tego zrobić z takim spokojem, w głowie piętrzą się myśli, niepokoje, czy napewno dam radę spłacić ten kredyt, albo cokolwiek. Zaczynasz piętrzyć potencjały, siły równoważące muszą zacząć wyrównywać i może rzecz pójść nie po Twojej myśli. Na szczęście masz dwa wyjścia, albo nauczyć się być obserwatorem w życiu i w każdej sytuacji zobaczyć jakiś pozytywny aspekt, albo nadmierne potencjały tworzone przy ważnych sprawach mogą być rozładowywane działaniem, byciem w drodze, w kroku, świadomością. Czytaj Transerfin rzeczywistości Zelanda.
Procesowanie emocji i praca z wewnętrznym dzieckiem. Pod tymi hasłami dużo materiałów można znaleźć. Przytulić to dziecko w sobie trzeba a nie je odrzucać i udawać że się go nie widzi, albo że przesadza. Powoli, powoli pomaga bardzo. Zwłaszcza jeśli ktoś (jeszcze?) nie rozumie o co chodzi z tym rozojem duchowym 🙂
kochać siebie to podstawa
Pepsi, a co sądzisz o takich życzeniach starszej osoby? Moja mama oznajmiła mi ostatnio, że jej wolą jest, ale żadne jej pieniądze, po jej śmierci, nie dostały się w ręce ojca. Tak mam zrobić, żeby ona spokojna po śmierci była. No trochę mnie zaskoczyła. Dom był patologiczny, z ojcem alkoholikiem, ale to zostawiłam za sobą, jestem gdzie indziej w życiu i jest ok. Ale to życzenie? Hipotetycznie – spełniać czy machnąć ręką, wiedząc, że dusza po smierci już wszystko wie i ma to w nosie?
wystarczy że zapisze wszystko Tobie i ma rozdzielność majątkową z ojcem, i nie ma po co tego rozkminiać w kategorii nieśmiertelności, bo w tej grze pieniądze są istotnym atrybutem
W kwestii trudnych relacji rodzinnych, dużo słyszałam o niezwykłym wpływie tzw. „Ustawień rodzinnych” metodą Berta Hellingera. Znam osoby które mówią, że doświadczyły podobno znacznej poprawy w układach rodzinnych. Pepsi jakie jest twoje zdanie na temat tej metody?
odradzam, nie grzebać, nie wracać, nie cofać się, budzić się, przestać się bać, zacząć kochać,
Nie grzebać ale jednocześnie starać się wyjaśnić/rozplątać rzeczy z matką?
nie da się rozplątać rzeczy, które stworzyło ego. Po prostu jest jak jest. Podstawowe zadanie to przestać się bać, i w jednym momencie rzeczy z matką się rozplątują.
Oj pięknie napisane. Autorko komentarza i Carrie przytulam Was baaardzo mocno! Jesteście świetnymi dziewczynami, nie dajcie sobie wmówić nic innego. Dacie radę! Czas mija, wiele się zmienia, jak wywalicie z głowy złe myśli i zajmiecie się sobą, to starzy albo się zmienią, albo odczepią. Myślcie o sobie przede wszystkim, ale nie litujcie się nad sobą.
Ja również mam takich rodziców, którzy po moich narodzinach oddali mnie babci na wychowanie. Babcia umarła na raka jak miałam 19 lat, ale w czasie jej choroby musieli mnie zabrać z powrotem. Mojego młodszego brata wychowywali. On był piękny, mądry, fantastyczny, a ja byłam leniwa, zła, niedobra. Moja mama zawsze powtarzała mi, że jak nie nauczę się prać, prasować, sprzątać, gotować, to mnie mąż z domu wywali… (bo my tylko po to się rodzimy). A kiedy chciałam iść na studia, to powiedzieli, żebym pracowała, bo oni nie będą mnie utrzymywać… Poszłam na studia dzienne, pracowałam ucząc małe dzieci i skończyłam je. Jeszcze w trakcie założyłam własną firmę i pokazałam im, że dam radę. Mój brat umarł, a ja usłyszałam, że bardzo żałują, że to nie ja… Potem życzyli moim dzieciom, żeby umarły na raka… Wtedy moi chłopcy mieli 9 lat, czyli 2 lata temu. Bardzo cierpiałam i nieraz cierpię nie mniej. Są dni, że nienawidzę ich tak bardzo, że aż mnie to fizycznie boli, ale pracuję nad tym. Tłumaczę sobie wtedy, że to dwójka bardzo nieszczęśliwych istot, że gdyby potrafili, to zachowywaliby się inaczej. Oni po prostu nie potrafią. Każdy ma jakąś swoją drogę, jest na jakimś jej etapie. Ja próbuję to zrozumieć i iść dalej. Z różnymi rezultatami 😉
Bardzo dużo zawdzięczam Pepsi, oj bardzo dużo. Dzięki, że jesteś <3
Jednak wszystko przychodzi w odpowiednim czasie, jak Twój post. Dziękuję.
Pisałam wczoraj ale pewnie coś źle wysłałam a mam podobny problem. U mnie jedno z rodziców chce wypchać z gniazda drugie natomiast trzyma. Coś okropnego.
Ale teraz przynajmniej wiem co robić i jak na to spojrzeć. Teraz wydaje się to takie banalne i proste.
Dziękuję, nie pomyślałam o najprostszym.
„około 3 miesiąca w dziecku zasiedla się jednostka świadomości obdarzona wolną wolą, zwana przez większość duszą.”
Skąd takie info, że około 3. m-ca? Trochę mnie temat zainteresował, mogę prosić jakiś drogowskaz skąd to? Gdzie mogę wiecej nt. poczytać?
<3
szukaj Thomasa Campbella i jego big ToE na przykład, moim zdaniem jest najbliższy prawdy
Ja mam podobny problem z mężem , całe nasze wspólne życie powtarzał mi ze napewno nie uda mi się to czy tamto , ze nie osiągnę tego czy owego. Ja przez życie szłam z własnymi pomysłami i wszystko mi się udawało to tak od niechcenia zupełnie przypadkiem a mój mąż zapadał się w sobie aż dzisiaj jest w stanie depresji. Dzisiaj ja jestem zagubiona , mam właśnie poczucie winy , nie wiem jak mu pomóc. Wszystko czego nauczyłam się od Ciebie Pepsi nagle prysnęło. Jestem pogubiona , zaczęłam się bać, użalać nad sobą . Nie wiem co dalej robić a myślałam ze jestem na swojej drodze. Co robić Pepsi?
Booo idziesz swoja droga. Wahadla chca Cie wyhaczyc poczuciem winy, ze on sie nie przebudzil…lecz chociazbys na rzesach stala…
Pepsi Ty jestes taka mądra, chciałabym to wszystko o czym tu piszesz ,,praktykować ” na co dzień. Jak to się czyta to się myśli,, no tak, przecież tak jest, tak dokladnie jest!” i się idzie i przez tydzień albo pare dni, albo pare h jest dobrze, a potem znowu dół, nędza, beznadzieja.. jak to robić żeby być uważnym non stop? To jest takie trudne, tyle rzeczy ściąga w dół..
z miłością