Niby wiesz już, że wszystko możesz, a kompletnie nie czujesz, jak to robić. Jednak możesz chyba przyznać, że jest to i tak pokrzepiające, chociaż niewątpliwie wymaga treningu. Świadomość jest nieśmiertelna, co oznacza, że jest ponad materią. Rzeczywistość jest wirtualna, a Twoje ciało jest holograficzną projekcją świadomości. Skoro masz bezpośredni wpływ na ten hologram, tym samym możesz mieć pełną kontrolę nad zdrowiem swojego ciała. Ale jak to jest w ogóle możliwe? Jedną z najdziwaczniejszych prawd fizyki kwantowej jest to, że nasze myśli określają rzeczywistość. Dowiedziono tego (bez cienia wątpliwości) już na początku 1900 roku w eksperymencie zwanym „doświadczeniem Younga”. Odkryto, że czynnikiem decydującym o zachowaniu energii („cząsteczki”) na poziomie kwantowym jest … świadomość obserwatora. przykład Elektrony (w identycznych warunkach) czasami zachowują się jak cząsteczki, a następnie w innych momentach przełączają się i zachowują się jak fale (bezkształtna energia), ponieważ są całkowicie zależne od tego, czego oczekuje od nich obserwator, czyli Ty. Czyli kwantowy świat czeka na Twoją decyzję i wtedy wie, jak ma się zachować. Dlatego fizycy kwantowi mają trudności w radzeniu sobie z interpretacją, oraz definiowaniem świata kwantowego. Naprawdę jesteśmy mistrzami tworzenia (w każdym znaczeniu tego słowa), co przejawia się naszymi wszech możliwościami. Chodzi o to, że poziom kwantowy rzeczywistości nie jest jakimś lokalnym zadupiem, zaściankowym, nieistotnym aspektem tworzenia. Poziom kwantowy rzeczywistości jest wszędzie wokół Ciebie i to jest najbardziej podstawowy poziom. Pole energetyczne ludzkich interakcji z polem kwantowym polega na tym, że energia naszych emocji, przekonań i intencji jest częścią naszego pola energetycznego. Zatem fuzja naszych myśli, emocji, przekonań i intencji nieustannie informuje rzeczywistość kwantową w nas i wokół nas w każdej chwili naszego życia. A ponieważ rzeczywistość miga (pojawiam się i znikam, hipotetycznie w czasie Plancka: 10 44 razy na sekundę, jak zgrabnie tłumaczy to biofizyk William Brown, autor „rezonansowego projektu”), za każdym razem nasza rzeczywistość oscyluje pomiędzy formą i czystym stanem pola energetycznego. A z kolei nasza świadomość jest stała, czyli nie miga, co pozwala niejako cofać się w czasie na poziomie kwantowym i wpływać na rzeczywistość, która się pojawi, a następnie zaraz znikanie. Dlatego za każdym razem oscylując w bezforemności, mamy pełną i całkowitą kontrolę nad tym (ale też odpowiedzialność) co możemy wybrać z naszej uważności teraz, aby zamanifestować w następnej chwili, która również zdarza się teraz.
W 1962 roku Vittorio został przyjęty do Szpitala Wojskowego w Weronie we Włoszech z dużym guzem na lewym biodrze. Lekarze uznali, że nie mogą mu pomóc, więc jego sprawa została uznana za beznadziejny przypadek, dlatego został odesłany do domu bez leczenia, a po około 10 miesiącach jego lewa kość biodrowa właściwie całkowicie się rozpadła. W ostateczności, wiosną udał się do Lourdes we Francji, gdzie jak wiemy dzieją się różne chrześcijańskie cuda. Natychmiast zaczął czuć się lepiej, odzyskał apetyt, dlatego tym bardziej wykąpał się kilka razy zanim opuścił Lourdes. Po kilku miesiącach pobytu w domu, doznał takiego przypływu dobrego samopoczucia, że ponownie zgłosił się do tego samego szpitala, gdzie ze zdziwieniem stwierdzono, że jego guz się zdecydowanie skurczył. W ciągu najbliższych kilku miesięcy guz całkowicie się wchłonął. A po następnych dwóch, kość biodrowa Vittorio była całkowicie zregenerowana. Watykańska Komisja Medyczna w swoim oficjalnym raporcie wypowiedziała się nastepująco: „Miała miejsce niezwykła rekonstrukcja kości biodrowej. Prześwietlenia rentgenowskie wykonane w 1964, 1965, 1968 i 1969 potwierdzają, kategorycznie i bez najmniejszych wątpliwości, że nastąpiła nieprzewidywalna, perfekcyjna odbudowa kości biodrowej, rzecz bez precedensu w dziejach światowej medycyny” (o czym można przeczytać tutaj, str.107). Oczywiście rzecz została uznana za cudowną, i rzeczywiście tak było, jednak cudowna nie w sensie religijnym (jak zapewne woli uważać Watykan), ale oddająca prawdziwą potęgę ludzkiej woli, oraz intencji. Co więcej, jest to mocny dowód na to, że energiczna struktura naszych „ciał materialnych” (brak logiki skąd kość biodrowa Vittorio Michelli wiedziała dokładnie jak odrastać?) działała na podstawie pewnego planu energetycznego, który instruował jej wzrost w taki sposób (określony przez watykańską Komisję Medyczną jako „nieznany w dziejach światowej medycyny”). W medycynie, może rzeczywiście był to nieznany sposób, ale tego samego nie można powiedzieć o fizyce. Na poziomie atomowym, wiązania atomów ze sobą tworzą cząsteczki przybierające specyficzne struktury geometryczne, a kształty te wynikają z energetycznych planów. Nasza świadomość prowokuje energetyczny plan, w którym atomy i cząsteczki dostosowują się do tworzenia naszego ciała. Jest na to bardzo sugestywny dowód (istnienia tego planu energetycznego, lub pola energetycznego człowieka) w nowych badaniach nad DNA, które dowodzą, że świadomość wysyła, albo odbiera energię do tworzenia materii. Sprawa Michelli jest doskonałym przykładem ludzkiej zdolności do ponownego utworzenia materii z planu naszego pola energetycznego, oraz intencji.
Gdybyś nauczyła się świadomie pragnąć, czyli mieć intencję, czegoś bezpośrednio z własnego pola energetycznego mogłabyś doznać prawdziwie „cudownych” rezultatów. Intencja nie wymaga żadnych nakładów pracy, obowiązkowych godzin wizualizacji, po prostu, szczera myśl i na tym koniec. Zero dociskania. Często wystarczy świadomie powiedzieć sobie, że czujesz się lepiej, zobaczyć to, powiedzieć „tak”, zaakceptować, zgodzić się, aby wkrótce (a nawet teraz) faktycznie poczuć się lepiej, a nawet całkowicie wyzdrowieć. Stan wzorcowy, to jest wprowadzenie się myślami w stan, który już nam się kiedyś przytrafił i był szczególnie spokojny, miły, wyciszony, gdy odczuwaliśmy tylko radość istnienia, bez żadnych oczekiwań, wybiegania w przyszłość i powrotów w przeszłość. Bywa, że będzie wiązał się z jakimś pięknym miejscem. Będą tacy, którzy powiedzą, to przecież Bóg uzdrowił tego człowieka. I owszem można się z nimi zgodzić, tyle, że Bóg ma trochę inny wymiar i charakter, ponieważ wszyscy jesteśmy jedną jaźnią, świadomością, cząstkami tej samej boskiej energii. Gdy nauczysz się korzystać z energii świadomości, w tym samym momencie odkryjesz własną zdumiewającą moc tworzenia rzeczywistości i bezpośredniego wpływania na biologię swojego ciała. I zdrowiejesz.
Na zawsze Twój Horry Porttier
Powiązane artykuły
Komentarze
No właśnie. A Pepsi nie wierzy, że Zelandowi zęby odrosły. Oj, Pepsi niedowiarku 😀
Ja wierzę, w to co wiem 😀 ale Zelandowi odrosły
Cudowny tekst!!! Dziekuje ???
Jeżeli Źródło jest w każdym człowieku, bez wyjątku, jak we wszystkim we Wszechświecie, roślinie, zwierzu, kamieniu, wodzie, ziemi, powietrzu, przedmiotach na pozór martwych, a wszystko składa się z energii, jeśli jest w Słońcu, Księżycu, Kosmosie, w nich zawiera się ten Złoty Podział, to człowiek potrafi uzdrowić się sam. Natura stworzyła chorobę, Natura ma na nią lekarstwo. Natura to my, jest w każdym żywym człowieku. Przeszkodą może być tylko umysł, blokady, fałszywe przekonania. W tym przypadku on wodą żywą „otworzył sobie drzwi” jak kluczem.
Naukowcy badali czy i dlaczego woda z Lourdes(Francja) ma właściwości lecznicze, i okazało się że zawiera jeden atom tlenu więcej i przez to po wypiciu organizm jest bardziej dotleniony.
Woda w Lourdes ma potencjał redox ok -400, butelkowana i z kranu jest na wysokim plusie. Ujemny ORP (potencjał redox) i pH wody ok 9 mają świadczyć o najwyższej jakości wody i najlepszych właściwościach prozdrowotnych (tzw.”żywa” woda). Podobnie soki ze świeżo wyciśniętych owoców są zastrzykiem tlenu dla organizmu (terapia Gersona).
„Racjonowane” cuda
„Cudowna woda” ze słynnej na cały świat sadzawki w Lourdes we Francji musiała być racjonowana z powodu suszy. Wywołało to poruszenie wśród pielgrzymów oczekujących na cudowne uzdrowienia. Władze kościelne zezwoliły wydawać tylko po ćwierć litra wody ze źródła, które — jak głosi tradycja — wytrysnęło w 1858 roku po objawieniu się Madonny. Butelki, w których było więcej wody, odbierano, a ich zawartość wylewano z powrotem do sadzawki. „We wszystkich kościołach Francji zanosi się modlitwy do Matki Bożej Deszczowej — na próżno. Nie może ona przecież sprawić, by padało tylko w Lourdes” — komentuje gazeta Corriere della Sera.
Nieświęta woda święcona
Irlandzki chirurg był zdumiony, gdy tuż przed operacją na zaćmę u 72-letniej kobiety aż dwa razy rozwinęła się groźna infekcja oczu. Co ją spowodowało? Woda „święcona” z Lourdes, którą pacjentka obmywała sobie twarz. Jak wyjaśnia gazeta The Irish Times, „woda święcona często jest zanieczyszczona groźnymi bakteriami”. Gdyby wspomniana kobieta była operowana zgodnie z planem, prawdopodobnie z powodu zakażenia straciłaby wzrok. „Poświęcenie wody przecież nie zabija zarazków. Dlatego pokropienie nią z myślą o uzdrowieniu może w pewnych okolicznościach wywołać infekcję zagrażającą życiu” — napisano dalej. Jak czytamy, życzliwi krewni lub przyjaciele, którzy kropią pacjenta w szpitalu wodą „święconą”, mogą stanowić „największe niebezpieczeństwo dla jego zdrowia”. (Czy jednak nie należałoby się spodziewać, że na czas zabiegów uzdrawiających, owa cudowna woda powinna zostać CUDOWNIE uwolniona od wszelkich patogenów, gdyby rzeczywiście za jej uświęcaniem stał Bóg i Stwórca???!!)
Cudowna woda?
„Papież inaczej ocenia wartość i znaczenie wody z Lourdes niż biskup tej miejscowości, a obaj wyrazili swą opinię jednego dnia”, doniosła niedawno włoska gazeta La Stampa. Podczas mszy ku czci Matki Bożej z Lourdes papież oświadczył, że woda z tamtejszego źródła jest „prawdziwym narzędziem, którym Maryja niezwykle szczodrze dokonuje cudownych i nadprzyrodzonych dzieł”. Następnie dodał, iż „wodę ze źródła w Lourdes i jej cudowną moc”, można porównać do wody z sadzawki Siloe, użytej niegdyś przez Jezusa do uzdrowienia pewnego człowieka. Tymczasem tego samego dnia biskup Lourdes, najwidoczniej zaniepokojony kupczeniem wodą, oznajmił: „Woda ta nie ma właściwości magicznych. Nazywanie jej ‛cudowną’ jest w gruncie rzeczy wprowadzaniem w błąd”. We włoskim piśmie Panorama zauważono ponadto, że „nie jest [ona] czysta pod względem bakteriologicznym, wytryska zaś z warstwy geologicznej, która prawdę mówiąc grozi niebezpieczeństwem zatrucia”. Ale dla handlarzy z Lourdes woda jest tym, czym „ropa dla Iranu lub Teksasu”, mianowicie głównym źródłem dochodów, stwierdza Panorama.
Dobre, pieknie pokazane rożne „kąty patrzenia”.. Na potrzeby własne i czyjekolwiek, kto chętny- wysnuwam z tego swojską, doświadczalnie sprawdzaną Prawdę- owszem, są rzeczy, miejsca, osoby energetycznie inspirujące, uwznioślające- uzdrawiajace. I one są, aż do punktu, w którym przeważy wiara w ich/ tego niezwyklą moc. A to sa tylko i aż narzędzia pokazywania Prawdy/ Mocy/ Miłości etc.. I jako takie są iluzją z założenia, częścią gry. Wygrana to pograć w grę, ze świadomością, kto trzyma planszę. Tam, gdzie przeważy wiara w dany pionek, przyjdzie rozczarowanie. Ale..czemu nie skorzystać, kiedy akurat jest ten czas, to miejsce, ta okazja? Byle nie robic boga z pionka.
A teraz to takie pytanie refleksyjne zawisło mi nad głową, czym jest wiara, jaka jest jej definicja nieksiążkowa, w takim osobistym rozumieniu i jak bardzo determinuje codzienne ludzkie wybory, czy ludzie kierują się wiarą jako podstawowym czynnikiem. Czy ludzie wiary (mówi się też – ludzie małej wiary) – tak się mówi, może to w chrześcijańskim pojęciu świata może ogólnie, nie mają aby zbyt wąskiego poglądu na życie poprzez właśnie wiarę, to że wierzą w coś/czemuś/kogoś/komuś i to ich pcha dalej bez zastanawiania się, przekopywania, bo przecież jest matryca „wierzę” wystarczy nałożyć na zagadnienie i już nic nie trzeba. Jestem człowiekiem wiedzy albo wiem, że coś jest, albo nie wiem i szukam odpowiedzi, wierzyć nie potrafię, człowiekiem czynu i dość szybkich decyzji i człowiekiem intuicji, a wszystko razem ze sobą się łączy, przenika.
Trzeba najpierw zapytać „kto” wierzy? Kim jest ten, który wierzy? W co innego wierzy ego, w co innego- Wyższe Ja/ Jaźń/ etc. Właściwie Wyższe Ja nie tyle wierzy, co DOŚWIADCZA. To wie moje wyższe ja, Twoje tyż, a „nawet” Pepsi 😉 Eksploruje i doświadcza. Spójne to dla Cię, Niki?
…nie wiem 😉 pewnie tak jest, jak mówisz. Nie wiem i czuję się z tym wolna 🙂
Ah, glupoty straszne piszesz… Nawet w Polsce woda musi być raz na okres czasu badana przez sanepid. Też mamy 'podobne’ źródło.
Więc reszta tekstu, który mylnie wskazuje nieprzydatną wodę do czegokolwiek i aż zagrażającą życiu jest kłamstwem i umyślnym wprowadzeniem w błąd (tzw ziarnko niepewności). U nas też to robią, a fakty pozostają takie, że zawsze znajdziesz argument do podkreślenia, że to tylko 'bujdy’ lub kij do uderzenia.
Emocjonalnie reagujesz. Pan się uspokoi. Zadaj sobie też trud odnalezienia źródła tego fragmentu o wodzie z Lourdes, ściągnęłam go skądś kilka lat temu, przechowuję w notatkach, to cytat.
normalnie czułam że tak jest jak o tym teraz piszesz, przeczuwałam to.
Pepsi, a ty to wszystko juz umiesz „zrobic”? Zamigac, zaprojektowac i uzdrowic?