Jesteś udziałowcem w energetycznym kapitale świata, który sprawia, że wszystko budzi się do życia i zasypia, że wiatr wieje między liśćmi drzew roztaczając słodki zapach, a morza i oceany szumią bezkreśnie. Nie rzuciłabyś czymś w czego jesteś posiadaniu – nie wjechałabyś z premedytacją w ścianę nowiutkim, lśniącym od czerwonego lakieru Porsche. Nie rozrzucałabyś po właśnie wyremontowanym na błysk mieszkaniu papierów i śmieci, na palenisku rozpalonym plastikowymi butelkami nie przygotowałabyś jedzenia dla swoich dzieci. To jasne i tu nie ma co tłumaczyć. Oczywistym jest to, że staramy się dbać o swoje otoczenie.
Ofkorsik robienie czegokolwiek to wciąż krok do przodu i oddech dla planety, czyli oddech dla Ciebie – integralnej części tej planety, jej siły napędowej i wynikowej jej istnienia. Żyjemy w takim świecie w jakim żyjemy. Wciąż uczymy się tu funkcjonować. W obliczu galopujących zmian klimatu potrzebna jest zmiana, ale najpierw potrzebna jest akceptacja. To od niej powinniśmy wyjść. Jeśli chcemy zmieniać świat, dostosujmy zmiany do jego potrzeb. Inaczej niewielkie, oddolne działania nadal będą wydawały się wymysłem ekologów z „bogatego zachodu”. A fatalny stan naszej planety to nie jest po prostu problem elit z rozwiązaniem rozpisanym na 15 lat. Czyste powietrze jest tak samo biednych jak i bogatych. Pitna woda jest potrzebna nam wszystkim. Nasze ciała tak samo nie są obojętne wobec wszechobecnej trucizny. Tak samo pęka nam serce na widok umierających mórz i oceanów.
Skorzystajmy z tego, co daje nam świat aby rozwinąć siebie. Kiedy jesteś na właściwej drodze, na swojej drodze, rezonujesz z własnym wewnętrznym światem. Współodczuwasz w zgodzie ze swoim sercem. Zwiększa się Twoja świadomość i zwiększa się Twoja wrażliwość. Równa się to chęci odpadnięcia od konsumpcjonizmu, od posiadania nadmiaru, od obojętności.
Niby banał i niby wszyscy wiedzą o tym, że warto mieć torbę na zakupy ze sobą. Raz, że za foliówki trzeba często-gęsto zapłacić, co powinno skłonić do ich omijania, dwa, że to nie-eko. Jednak a to się zapomni, a to się przeoczy. Siateczkę ze sklepu co prawda można później wykorzystać na ponowne zakupy albo użyć jako worka na śmieci i jest to jakaś opcja. Plastik mimo wszystko szkodzi środowisku, rozkłada się 400 lat i generuje niepotrzebne odpady tocząc się po ulicach, niby kłębek suchej trawy na asfaltowej pustyni. No i nie jest niezastąpiony. Można uzbroić się w materiałowe torby i worki z siatki na owoce i warzywa. Dzięki temu można totalnie uniknąć generowania torebkoodpadów. Na początku może i trudno przywyknąć, ale po jakimś czasie branie ze sobą arsenału swoich toreb i torebek staje się totalną normą. Owocki pakujesz w markecie do siatkowej torby tak żeby kasjerka widziała co bierzesz, buły do woreczka z prześwitującego materiału, a całość pakujesz do bawełnianego worka i drepcesz do domu w poczuciu zrobienia wielkiego małego uczynku.
Wiesz, że podpaska rozkłada się około 300 lat? Jedna kobieta w przeciągu żyćka zużywa około 130 kilogramów produktów do higieny intymnej. Same Polki (10 milionów kobiet) miesięcznie produkują 150 milionów zużytych podpasek – po roku dałoby radę wyłożyć nimi cały równik Ziemi. Dodatkowo, podpaski i tampony (poza tymi eko) zawierają chemikalia i pestycydy szkodliwe dla ciała (tampony na przykład są wybielane chlorem, któremu zawdzięczają swój biały kolor).
Kubeczek menstruacyjny może być używany nawet przez 10 lat. Jest to wydatek rzędu około 100 złotych jednorazowo, co generuje oszczędności w trakcie jego stosowania. Jest w 100% przyjazny dla środowiska i pozwala uniknąć wytwarzania ton odpadów higienicznych. Ma większą pojemność niż tampon – może wytrzymać nawet do 12 godzin. Kubeczki wykonuje się z materiału utrudniającego rozwój bakterii, co czyni go higieniczną opcją. Dodatkowo zmniejsza ból w trakcie okresu.
Kubeczki mają różne kształty i końcówki umożliwiające aplikację. Ponieważ kubeczek jest wykonany z elastycznego tworzywa, zginasz go dowolnie i aplikujesz (dostępne są różne rozmiary i kształty) i wyciągasz – po użyciu myjesz go i aplikujesz ponownie, a przed i po miesiączce dezynfekujesz i przechowujesz w specjalnym woreczku. Na początku trudno to sobie wyobrazić, tym bardziej, że wydaje się być niehigieniczne. Jest zupełnie na odwrót. Więcej – z autopsji – po jakimś czasie trudno wyobrazić sobie życie bez niego.
Niektóre miejsca, trend widoczny przede wszystkim w sieciowych kawiarniach, wprowadziły super opcję. Przychodząc ze swoim opakowaniem, albo zwracając opakowanie, w którym dostało się uprzednio produkt, przy następnym zakupie otrzymuje się symboliczny rabat. Coś jak kaucja za butelki, tyle że działa na przykład w kawiarniach, do których możesz przyjść z własnym kubkiem. A może by iść o krok dalej? Fajny termiczny kubek wygląda lepiej niż papierowy i wystarcza na długo – można więc poranną kawkę na wynos pić z własnego kubka, nieważne gdzie ją kupisz. Na wodę można sprawić sobie dobrej jakości bidon/butelkę ze stali i zamiast kupować małe plastikowe butelki, nalewać wodę z dużej, zmniejszając tym samym zużycie plastiku. To działa też chociażby z jedzeniem na wynos, jeśli komuś się zdarza – zamiast używać styropianiku można przyjść z własnym lunch-boxem.
Opakowanie po suplementach This is Bio (:)), mały słoiczek po oliwkach, etc. można wyrzucić do odpowiednich pojemników i będzie to krok we właściwym kierunku, piąteczka. Można jednak także je wykorzystać – ja na przykład opakowania po suplementach oddaję znajomemu majsterkowiczowi, a on podpisawszy je markerami, segreguje w nich wszelkiej maści śrubki, nakrętki i wiertełka. Opakowania po jajkach i rolki do toalety, zanim zdecyduję wrzucić je do makulatury, traktuję jako doniczki na nasionka, które później wkładam do ziemi razem z roślinką, gdzie mogą się rozłożyć. Można też używać ich do przełożenia kompostownika (a moja babcia swojego czasu przerabiała wytłaczanki na segregatory na włóczki). Z fusach po kawci (no kto nie pije czasem parzuchy) można zrobić peeling, resztki starych świeczek przetopić do fikuśnego słoiczka po konfiturze zmieniając je w trendi dizajnerską świecę i tak dalej, można wymieniać nieskończoność – fantazja Twoim jedynym ograniczeniem. Co prawda byłabym daleka od wszelkiej maści zbieractwa, bo faktem jest, że mniej znaczy więcej, jednak w tym kontekście, przyswajając proste upcyclingowe nawyki, można ilość zbędnych śmieci nie zwiększyć, ale ograniczyć.
Zastąp papierowe woreczki na kanapki lunch-boxem, kup komplet materiałowych chusteczek do kinola. Zamiast wacików możesz używać wielorazowej myjki (która swoją drogą, delikatnie szorstka, może zrobić dobrze Twojej twarzy, pamiętaj tylko żeby o nią odpowiednio dbać), idź na tak zwany „swap” i zamiast kupować nowe rzeczy, wymień się z kimś tym czego nie potrzebujesz. Odwiedź pchli targ. Zamiast niepotrzebnych bibelotów, sprawiaj innym użyteczne prezenty. Zamiast herbaty w torebkach kup tę liściastą i parz ją w wielorazowym zaparzaczu. Opcji jest co niemiara.
Nie wszystko i nie zawsze, bo być może nie lubisz, nie sprawia Ci to frajdy, albo masz dwie lewe ręce. Ale możesz ukręcić domowe środki czystości, możesz zrobić sama mleko migdałowe albo pastę do zębów. Satysfakcja gwarantowana, a Ziemia zbije z Tobą piątkę. Źródła: https://wellnessmama.com/4668/menstrual-cup/ , 2, 3
uściski:)
Powiązane artykuły
Komentarze
Pepsi, ja w nieco innym temacie. Spirulina, chlorella, młody jęczmień – spotkałam się z opinią, że nie należy ich spożywać w przypadku chorób immunologicznych (wątroba, celiakia, tarczyca) bo poprzez swoje silne działanie wzmacniające właśnie układ immunologiczny mogą te choroby nasilać. Bardzo ciekawa jestem Twojej opinii
błąd
tampony zwykłe powszechne są fatalnym wynalazkiem, ale są też bio, z bio bawełny niewybielanej chlorem tylko np. wodą utlenioną – podobnie z innym środkami higieny – dla korzystających z basenu to jedyne dobre rozwiązanie. Z kolei kubeczek dla wielu jest dziwnym wynalazkiem, nie wiadomo jak go prawidłowo używać i jest nie do przeskoczenia opcja noszenia w sobie silikonowego lejka, z którego może się ulewać – takie przypadki są opisywane – zamiast od razu pozbywać się wydzieliny. I kompletnie nie sprawdza się do wymiany w toaletach publicznych, gdzie ma komfortu umycia się, jedynie w miejscach bezpiecznych tak jak w domu.
Herbatki bez torebek warto z uwagi na to, że torebki nie są papierowe tylko z tworzywa, plastikowe, klejone, w pakiecie z BPA, ftalanami, nie mam pojęcia czy bio herbatki mają bezpieczne wolne do chemikaliów torebeczki, to producent musi się określić na opakowaniu
Niki, a jest dla Ciebie do przeskoczenia noszenie w sobie kawałka bawełny, choćby bio, która wchłania nie tylko krew (nie bójmy się tego słowa), ale RÓWNIEŻ właśnie wszelkie wydzieliny, wysuszając śluzówkę? „Z którego może się ulewać „, znaczy się nie wiesz na pewno? „Jak używać ” można znaleźć instrukcje nie tylko obrazkowe, ale nawet wideo, a wymiany co 8-12 godzin naprawdę można zaplanować tak, żeby publicznej toalety uniknąć! Ale najpierw trzeba przeskoczyć słowo krew, potem jej widok, potem dotyk… a potem to nawet można nią nawozić kwiatki podobno, ale do tego jeszcze nie dojrzałam! ?
Pisałam to w 2’17 wow 😀 i co jakiś czas mierzę się z kwestią kubeczka kiedy wychodzi ten temat gdzieś publicznie no i nadal nie mieści się w mojej wyobraźni, może też i dlatego że odkąd jestem na surowym i wszystkim co z tym związane, na/po kuracjach, łagodnie przechodzę menstruację i odkryłam też jak szybko „podnieść tamę” spuszczając większą falę z pierwszych dni 😀 tampony bio cotton na co dzień podczas okresu też dla równowagi nie mieszczą się w mojej wyobraźni, o ile nie są to okoliczności basenowe czy inne wymagające większej kontroli i pewności. Przy czym ze spokojem podchodzę do tego, że dla kogoś innego jest to naturalny sposób higieny kiedy sunie na szkarłatnej fali, po prostu szanuję autonomiczny wybór innych osób. Inne osoby z kolei używają wielorazowych podpasek, które się pierze i suszy jak pranie hmmm 😉
Cześć.
Pepsi myślałaś o większych opakowanich Spiruliny niż 410 tabletek? – wiadomo że im więcej produktu, tym cena niższa 😉
pomyślimy
Herbatę w torebkach mozna wrzucac po zuzyciu do kompostownika:) Jeśli ktoś ma – ja tam wrzucam wszystko co jest dopuszczalne. Wszystkie obierki, resztki, również wytłaczanki po jajach – te niebarwione, dla dżdżownic. Siaty uszyła mi mama, z ciuchów secondhandowych, całkiem smiechowe takie. Kubeczka nie moge uzywać :(, mam wielorazowe podpaski i płatki do twarzy (z podpaskami nie zawsze wychodzi, ale płatki działaja świetnie). Dezodorant mam robiony, sama jestem w szoku, że działa, pasty próbowałam robić i jakoś słabo szło, kupuje więc. Ale najfajniej ostatnio korzystam ze smieciarki.Tzn zbieram stare meble i renowuję, zresztą ludzie oddają sporo dobrych rzeczy, które mozna wykorzystać. Po co kupować nowe, z paździocha jak mozna mieć z litego drewna i dac im drugie zycie:) Pozdrawiam !!!!!
hej Estera, mogłabyś się podzielić przepisem na deo? 🙂 parę razy robiłam na bazie sody oczyszczonej i oleju kokosowego, ale cholerka zostawiał granatowe plamy na jednej czerwonej bawełnianej sukience, gdy tylko lekko się spociłam. Oczywiście to był jedyny mankament – tak to działał bardzo dobrze. 🙂 Pozdrowienia!
Przepis na deo to soda oczyszczona , olej kokosowy , woda utleniona, olejek eteryczny. mi nic nie plami, ale nie nosze czerwonego….. Proporcje to 5 dużych sody oczyszczonej,1,5 łyżki wody utlenionej i 3 łyżki oleju kokosowego, do tego kilkanaście ( 20) kropel olejku eterycznego, ja daję cytrusowe jakieś. Mozna zrobić z połowy tych składników. Mi taka porcja starcza na 2 miesiące. Olej kokosowy lekko odgrzewam,żebyłatwiej sie mieszało.normalnie moje odkrycie roku Pozdrawiam
Woda utleniona w deo – dobra myśl 🙂 jest antybakteryjna, oczyszcza skórę, łagodzi wyprysk, rozjaśnia skórę
Od pewnego czasu robię wszystkie kosmetyki sama. Bardzo prosto i tanio.
Przepis na deo to soda oczyszczona , olej kokosowy , woda utleniona, olejek eteryczny. mi nic nie plami, ale nie nosze czerwonego….. Proporcje to 5 dużych sody oczyszczonej,1,5 łyżki wody utlenionej i 3 łyżki oleju kokosowego, do tego kilkanaście ( 20) kropel olejku eterycznego, ja daję cytrusowe jakieś. Mozna zrobić z połowy tych składników. Mi taka porcja starcza na 2 miesiące. Olej kokosowy lekko odgrzewam,żebyłatwiej sie mieszało.normalnie moje odkrycie roku Pozdrawiam
A ja odkryłam najlepszy dezodorant czy antyperspirant na świecie!… Z mojej pasty do zębów: to znaczy pastę kręcę z oleju kokosowego i sody oczyszczonej. Myje tym zęby. Wielkość około pół ziarna grochu wcieram pod pachę. Wiele w życiu użyłam specyfików pod pachy, ale ten jest the best. Simply the best! Przez cały dzień nic nie zaśmierdzi. Ciuchy tez nie przejmą swądu. Nie ma nic lepszego.
Twój przepis jest na blogu od 5 lat, ale jest jeszcze lepszy dezodorant: olej kokosowy, chlorek magnezu i kropla olejku zapachowego, ale takiego, który Cię nie uczula, ja uwielbiam paczuli
5:4:2 soda(bez antyzbrylaczy):olej kokosowy:oliwa magnezowa. Jeśli nie używasz sody, to 10:3 i kilka kropli olejku eterycznego. Albo sama oliwa magnezowa + zapach. 🙂
Ciekawe propozycje.
Pepsi, chlorku dać tylko co sody? Żeby była papka, czy trochę mniej, żeby nie szczypał?
mniej więcej tyle, ma nie szczypać, jak mnie szczypie (po goleniu:)) dodaję szybko oleju kokosowego i pod pachy i do mieszaniny
3 dni temu się poddałam i zaczęłam używać deo z aluminium bo poprostu śmierdziałam w robocie?
W zimie olej z sodą działa,teraz nie działa a do tego mam podrażnienie i brązowe plamy.
Może spróbuję ten z magnezem.
a może ałun na Ciebie zadziała? też ma trochę alu, ale mniej, naprawdę nie działa na Ciebie olej kokosowy z chlorkiem magnezu i olejek bio który Cię nie uczula?
Pepsi,mieszam sodę czda z olejem kokosowym bio i w zimny czas jest ok ale jak tylko zrobiły się tropiki to mam podrażnione i brązowe pachy ? Mam siarczan magnezu -też może być czy lepszy chlorek?
chlorek TiB i żadnej sody, ale teź chlorku tyle,żeby nie szczypało
Dziękuję?